LEGENDY tatarskie.docx

(36 KB) Pobierz

LEGENDY tatarskie




Mimo licznych nieporozumień Tatarzy przez wieki wspominali wielkiego księcia Witolda jako swego protektora i obrońcę. W suplice wystosowanej w 1519 roku do króla Zygmunta Starego piszą o nim: "Nie mamy sławnej pamięci Witolda, on nam nie kazał zapomnieć o proroku, a my do świętych miejsc (islamu) oczy obracając, tak imię jego powtarzaliśmy jak naszych kalifów". Przez wieki Witold żył w tradycji jako władca wojowniczy i gorliwy obrońca islamu. W tym też duchu piszą o wielkim księciu niemal wszyscy szesnastowieczni kronikarze i historycy Jan Krasiński, Marcin Kromer, Michał Litwin, Maciej Miechowita, Maciej Stryjkowski, Marcin Bielski i inni. W "Opisie Sarmacji europejskiej" Aleksandra Gwagnina czytamy: "Witold roku pańskiego 1396 przeciwko Tatarom się wyprawił, wojsko ich poraziwszy za rzeką Wołgą, hord kilka z żonami i dziećmi do Litwy zabrał i część więĽniów królowi i panom koronnym rozesłał, a drugich nad rzeką Waką, dwie mile od Wilna, dawszy im gruntu dostatek osadził, którzy tam i po dziś dzień mieszkają, dobrzy z nich i pil- ni gospodarze, i do boju w męstwie starodawnym sposobni. Religię z przodków swych mahometańską mają i wolno według praw sobie nadanych żyją, i zarówno z Litwą króla polskiego pana swego znają. Chorągiew swą, pod którą na wojnę przeciw nieprzyjacielowi koronnemu obojga narodu wyprawują się, arabskim pismem naznaczoną mają".

Imię Witolda związano z powstaniem wielu osad tatarskich. Występował on też w niejednej legendzie tatarskiej. Do naszych czasów przetrwał zaledwie fragment jednego podania wiążącego się z osobą Witolda. Na ów ocalały fragment natknął się w 1960 roku we wsi Studzianka na Podlasiu zbieracz folkloru tatarskiego Maciej Konopacki. Otóż wielki książę Witold, przejeżdżając przez te okolice, miał upodobać sobie uro- czysko zwane Doliną. Zatrzymywał się więc tu na wypoczynek w drodze powrotnej z dalekich wypraw wojennych i nieraz gasił tu pragnienie czystą, zimną wodą z pobliskiego Ľródła. Miejsce to zostało póĽniej ocembrowane i w ten sposób powstała mała studnia, od której miejscowość nazwano Studzianka". Ocalały fragment legendy oraz podania polskich Karaimów o wielkim księciu Witoldzie pozwalają przypuszczać, że występo- wał on w niejednej legendzie tatarskiej.

Według miejscowej tradycji Studzianka była niegdyś zaściankiem zamieszkałym przez potomków jeńców tatarskich. Współcześnie żyjący mieszkańcy wsi twierdzą, że jeszcze kilka lat po ostatniej wojnie na miejscowym cmentarzu muzułmańskim można było odnaleĽć nagrobki z końca XVI stulecia. Gdyby informacja była prawdziwa, początki osadnictwa tatarskiego w tej części Podlasia należałoby przesunąć co najmniej do drugiej połowy XVI stulecia. Wydaje się to jednak mało prawdopodob- ne, gdyż lustracje dóbr tatarskich, przeprowadzone w 1559 i 1631 roku, nie wymieniają Studzianki. Pojawienie się Tatarów na tym terenie należy wiązać z akcją kolonizacyjną Jana Sobieskiego w 1679 roku. Nie jest jednak wykluczone, że Studziankę w czasach Witolda zamieszkiwali jeńcy tatarscy, którzy po przyjęciu chrześcijaństwa ulegli całkowitej asymilacji.

W 1858 roku w powiecie białopodlaskim żyło około 100 osób wyznania muzułmańskiego, a w Studziance i Lebiedziewie stały meczety. Obie świątynie zostały spalone w 1915 roku w czasie odwrotu armii rosyjskiej. Na początku obecnego wieku w Studziance mieszkało zaledwie kilku muzułmanów. Z bie- giem czasu i oni rozpłynęli się wśród miejscowej ludności, ulegli całkowitej asymilacji.

W okolicach Wilna istniało kilka osad tatarskich, których założenie tradycja przypisuje wielkiemu księciu Witoldowi. Osady te zamieszkiwali najczęściej tzw. Tatarzy-kozacy. Słowo kozak" jest pochodzenia turecko-tatarskiego. Najstarszą wzmiankę o słowie tym zawiera tzw. "Codex Cumanicus", czyli słownik kumańsko-łaciński, ułożony w 1303 roku. W słowniku tym kozak określany jest jako: "wartownik, stróż, konwojent". Tatarzy-kozacy pochodzili z prostych wojowników ordyńskich, którzy przybyli do Wielkiego Księstwa Litewskiego w orszakach potomków chanów złotoordyńskich. Wojownicy ci w zamian za niewielkie nadania ziemskie zobowiązani zostali do konnej służby wojskowej oraz wielu posług na rzecz wielkiego księcia litewskiego i jego urzędników. Jedną z takich osad zamieszkałych przez kozaków była wieś Sorok Tatary. Najstarsza relacja o Sorok Tatarach pochodzi z połowy XVI stulecia. Michał Litwin, autor książki "De moribus Tartarorum, Lithuanorum et Moschorum", napisanej w 1550 roku, stwierdził, że wieś ta powstała bardzo dawno. Opisując zwyczaje Tatarów ordyńskich, przytoczył ciekawą legendę krymską oraz wspomniał o analogicznym podaniu muzułmanów litewskich. "Nie tak dawno pisał Michał Litwin w wojsku Islam Sułtana był oddział składający się z czterdziestu silnych synów nijakiego Omeldasza, którzy przez przypadek urodzeni byli w tym samym roku i tego samego miesiąca z jego żon i nałożnic. Była to sławna kohorta tych czterdziestu przyrodnich braci. I tutaj (na Litwie) przy rzece Wace jest od dawna znana tatarska wieś nazwana Czterdziestu Tatarów, to znaczy wsią czterdziestu braci".

Anonimowy autor "Traktatu o Tatarach polskich" zaliczył Sorok Tatary do najludniejszych osad tatarskich na ziemiach litewskich. Jej mieszkańcy według siedemnastowiecznej relacji Piotra Czyżewskiego byli zobowiązani do pełnienia posługi transportowej, kurierskiej i myśliwskiej. Ponadto naprawiali drogi i mosty od Rudnik po Wakę. Z założeniem Sorok Tatarów wiąże się ciekawa legenda. W dawnych czasach, kiedy to wielki książę (zapewne Witold) obdarowywał wojowników tatarskich rozległymi, lecz nie zamieszkałymi dobrami ziemskimi, jeden z Tatarów, aby zaludnić swe włości, pojął jednocześnie cztery żony, z których miał czterdziestu synów. Bracia ci, gdy dorośli, założyli wieś, nazwaną po białorusku Sorok Tatary (Czterdziestu Tatarów). Inną wersję legendy o założeniu Sorok Tatarów zanotował w 1844 roku Jan Jaroszewicz. Wieś tę miało założyć czterech rotmistrzów tatarskich: Soból, Bajrasz, Tygusz i Łaszkuć. Podanie to ma charakter legendy genealogicznej nawiązującej do nazwisk rodzin zamieszkujących dawniej Sorok Talary: Sobolewskich, Bajraszewskich i Tokoszów. Wieś Sorok Tatary, leżąca na południe od Wilna, istnieje dotychczas. Mieszkają w niej jeszcze nieliczni muzułmanie, którzy mają tu nawet swój meczet. Litewski historyk J.Jurginis twierdzi, że najprawdopodobniej nazwa wsi powstała nie dlatego, że mieszkańcy tej osady byli niegdyś braćmi, lecz ze względu na ich powinności wojskowe. Tatarzy zamieszkujący niegdyś wieś wystawiali czterdziestoosobowy oddział jazdy, strzegący dostępu do Wilna. Sorok Tatary w takim przypadku oznaczałyby oddział jazdy tatarskiej.

Pierwotna nazwa wsi Sorok Tatary brzmiała Kyrkłary. Stówo to w języku tureckim znaczy "czterdziestu". Dopiero w połowie XVI stulecia wieś zaczęto nazywać z białoruska Sorok Tatarami. Według Stanisława Kryczyńskiego, najwybitniejszego badacza litewskiej tatarszczyzny, pojęcie czterdziestki zawarte zarówno w tureckiej, jak i białoruskiej nazwie tej wsi jest elementem typowo tureckim. Służyło ono często, do wyrażenia mnogości. Między innymi legendy genealogiczne tureckiego ludu Kirgizów nawiązują do tego pojęcia.

W stepach Kirgizji, nad brzegiem rzeki Turgaj, w okolicy Matajas, stoją 42 kurhany, zwane przez okoliczną ludność Kyrktuba, tzn. Czterdzieści Mogił. Dwa główne kurhany stoją w środku, pozostałe zaś ułożone są na krzyż po dziesięć z każdej strony. Według miejscowej legendy w mogiłach tych spoczywają prochy dwóch wojowników i ich czterdziestu synów. W dawnych czasach wojownicy ci razem ze swymi synami polegli w bratobójczej walce.

W legendzie o założeniu Sorok Tatarów znalazły odbicie obok wątków lokalnych elementy wspólne tradycji wielu ludów tureckich. Świadczy to o tym, że pierwiastki tureckie w kulturze Tatarów litewskich tkwiły bardzo silnie. Biorąc pod uwagę tureckie pochodzenie muzułmanów litewskich oraz ścisłe kontakty z Krymem i państwem o smańskim, nie jest to zjawisko dziwne.

Wymieniony wyżej Michał Litwin wspomina w swym dziele jeszcze o jednym fakcie owianym mrokiem tajemnicy. Według tego autora założyciel Chanatu Krymskiego, Hadży Gerej, urodził się w Trokach w rodzinie emigranta. "Ale przodkowie waszej wysokości - pisze Michał Litwin do Zygmunta Augusta - zwyciężyli tych drobnych chanów, którzy byli wasalami greckimi i przysyłali tu (na Krym) jako władców podległych Tatarów z Litwy. Ostatni z ustanowionych chanów z Litwy był Hadży Gerej urodzony w okolicach Trok i wysłany przez świętej pamięci Witolda dla sprawowania tam rządów i doczekał się w Taurydze syna Mengli Gereja". W istocie rzeczy Hadży Gerej, potomek chana Tochtamysza, wywędrował na ziemie litewskie ze swymi stronnikami dopiero w 1438 roku, a więc w kilka lat po śmierci Witolda.

Z osiedleniem się Tatarów we wsi Kruszyniany na Podlasiu wiąże się następna legenda. Przetrwała ona w szczątkowej postaci do czasów nam współczesnych. Według tej legendy rotmistrz tatarski Samuel Murza Krzeczowski w 1683 roku uratował życie Janowi Sobieskiemu w bitwie pod Parkanami. Król w dowód wdzięczności nadał mu Kruszyniany oraz mianował go pułkownikiem. W 1688 roku Jan Sobieski w czasie podróży na sejm do Grodna odwiedził swego wybawcę. Potomkowie Krzeczowskiego jeszcze na początku XIX stulecia pokazywali krzesło, na którym miał spoczywać monarcha. Czasy pułkownika pamiętają stare lipy, otaczające niegdyś jego dwór.

Pojawienie się tatarskich osadników w podlaskiej wsi Bohoniki miejscowa tradycja wiąże z podaniem, według którego Jan Sobieski obdarował wiernego rotmistrza tatarskiego Olejewskiego takim obszarem ziemi, jaki zdąży objechać konno w ciągu jednego dnia.

Kontakty Tatarów litewskich ze światem islamu nie tylko przyczyniły się do kontynuowania tradycji muzułmańskiej wśród tej grupy etnicznej, ale również wzbogaciły folklor tatarski o nowe wątki orientalne. Typowym przykładem korzystania z motywów literatury orientalnej jest legenda pod tytułem "Kotun z Bagdadu", bardzo popularna wśród ludności tatarskiej jeszcze na początku XVIII wieku. Legenda ta osnuta jest na tle wypadków, jakie miały miejsce w Iranie za panowania mongolskiego władcy Abu Saida Bahadura-chana (1316-1335). Ze starych kronik orientalnych dowiadujemy się, że w pierwszej połowie XIV stulecia pojawił się na dworze chańskim Hasan Buzurg, przywódca mongolskiego plemienia Dżałoir. Aby zdobyć łaskę Abu Saida, przedsiębiorczy emir odstąpif własną żonę chanowi. Władca wynagrodził Hasana Buzurga, wyznaczając mu ogromne włości w Anatolii. Po śmierci Abu Saida w 1335 roku Hasan stworzył na terenie Anatolii własne państwo.

Tadeusz Czacki, który na początku XIX wieku natknął się na legendę o "Kotunie z Bagdadu" u Tatarów, stwierdził, że podanie to na ziemiach litewskich uległo modyfikacji. Nie jesteśmy jednak w stanie stwierdzić, jak daleko legenda odbiega od wydarzeń historycznych.

Wiele legend krążących niegdyś wśród ludności tatarskiej zaczerpniętych zostało żywcem z muzułmańskiego Wschodu, miały one charakter ogólnoislamski. Oto tytuły niektórych: "O proroku Dawidzie", "O Aleksandrze Wielkim", O siedmiu mędrcach", "O siedmiu braciach śpiących", O wyroku Salomona", "O Sam- sonie" itd.

Wśród twórczości epickiej ludności muzułmańskiej na ziemiach polsko-litewskich znaczną część stanowią legendy religijne i apokryfy osnute na tle Koranu i życia proroka Muhammada - "Legenda o gołębiu i sokole", "O cudownej podróży Muhammada do nieba", "O rozmowie Muhammada z diabłem", "O cudownych zapowiedziach poprzedzających narodziny proroka Muhammada".

Jak wiadomo, w XVI stuleciu wśród szlachty Rzeczypospolitej rozpowszechniło się przekonanie o sarmackim pochodzeniu polskiego społeczeństwa szlacheckiego. Z czasem od nadwołżańskiego plemienia Sarmatów zaczęto wywodzić wszystkich Polaków, a nawet wszystkich Słowian. Teoria ta funkcjonowała nawet w świadomości litewskich muzułmanów. Jeden z nich, opisując w połowie XVI stulecia Rzeczypospolitą i jej mieszkańców, stwierdził: "Państwo, w którym osiedli nasi przodkowie, mianuje się w krajach islamskich Lehistanem: krajowcy zowią je Polonią i Polską. Ogromną zajmuje przestrzeń świata: z jednej strony dotyka Moskwy, a z drugiej padyszacha Rumu (Turcji). W dziełach historycznych Arabów czytamy, iż założyciel tego kraju był z rodu Sekleba, syna Jafeta. Sami (Polacy) wywodzą siebie od jakiegoś wojowniczego narodu w starożytności (Sarmatów), po których odziedziczyli męstwo i siłę. W rzeczy samej są oni bitni na wojnie i większa część ludności ma postawę dzielną, pełną życia i ruchu; zwłaszcza gdy go (Polaka) widzisz na koniu, rzekłbyś, iż to mieszkaniec błogich krain proroka Muhammada; z tej przyczyny i siły tego państwa zależą od konnicy, której mogą wystawić do stu tysięcy. Takie też wojsko uważa się za niezwyciężone w boju".

W tradycji tatarskiej poczesne miejsce zajmowali władcy polsko-litewscy, którzy zazwyczaj uważani byli za protektorów i obrońców ludności muzułmańskiej. Obok wielkiego księcia Witolda z największą serdecznością wspominano Zygmunta Augusta, jako człowieka tolerancyjnego i życzliwie patrzącego na swych poddanych. W szesnastowiecznym "Traktacie o Tatarach polskich" czytamy następującą informację o tym królu: "Znają go w mocarstwie otomańskim z życzliwości dla wielkiego władcy krajów muzułmańskich i u nas lubią go duszą i sercem, dla tej przyczyny rad on ciągle przebywać między nami. Może też z tego powodu ma wielu nieprzyjaznych dla siebie w innych królestwach; ale z drugiej strony podoba się on wszystkim za to, że w religiach nie czyni różnicy, i my dzisiaj w tym względzie, po uprzednich ciężkich panowaniach, zażywamy prawdziwego pokoju".

O ile Zygmunt August pozostał w sercach Tatarów litewskich jako władca dobry i sprawiedliwy, to jego matka, królowa Bona zapisała się w tradycji tatarskiej jak najgorzej. Anonimowy autor Traktatu" scharakteryzował ją w następujący sposób: "Będąc nadzwyczaj łakomą i chciwą dostatków, u wszystkich co mogła zabierała dostało się wtedy i Tatarom. W niektórych miejscach wymagała ona bezpłatnej robocizny, kazała przewozić swoje mienie darmo, a za jej przykładem dopuszczali się podobnych bezprawi i magnaci; król zaś sam nie był w stanie temu zapobiec, nie mając powagi w narodzie, a to do takiego stopnia, że kiedy chciał się ożenić, kazano mu wybrać żonę, jakiej on sobie nie życzył. Nidziw temu, iż nie zdołał obronić poddanych od gwałtów i niesprawiedliwości ludzi chytrych i przewrotnych".

Tatarzy litewscy dosyć często przypisywali swoim cmentarzom (tzw. miziarom) właściwości cudotwórcze. O wielu starych, opuszczonych cmentarzach muzułmańskich krążyły różne legendy. Ludność tatatarska zamieszkująca zachodnią Białoruś znała ciekawą legendę o miziarze w Sieniawce koło Lachowicz. Według miejscowej tradycji Sieniawkę w dawnych czasach zamieszkiwali Tatarzy. W XVIII stuleciu na skutek represji ze strony wojsk saskich wyemigrowali do Turcji. Po osadnikach tych pozostał tylko niewielki cmentarz, uważany przez okoliczną ludność muzułmańską za miejsce święte. Jeszcze przed wojną cmentarz ten był celem pielgrzymek Tatarów z Lachowicz, Kiecka, Osmołowa, Ordy, Iwanowa, Miru, Horodyszcza. Nowogródka i Słonima. Wierzono bowiem, że udział w zbiorowych modłach na miziarze sieniawskim przynosi poprawę zdrowia. Cmentarz ten odwiedzali nie tylko Tatarzy, lecz również, ludność chrześcijańska i żydowska. Wiejskie kobiety, aby zajść w ciążę, zawiązywały na krzakach jałowca rosnącego na cmentarzu czerwone wstążki. W okresie międzywojennym po cmentarzu zostało jedynie kwadratowe pole okopane rowem. Nie było tam żadnych nagrobków ani kamieni. Tylko wklęśnięcia i wypukłości gruntu pozwalały domyślać się, że przed wiekami chowano tu zmarłych. Jednak okoliczni Tatarzy miejsce to uważali za dawny miziar. Opowiadali oni legendę, zanotowaną w latach trzydziestych przez Stanisława Kryczyńskiego. "Bardzo dawno temu pewien Żyd pogrzebał na tym polu swoje dziecko, lecz ziemia wyrzuciła zwłoki na powierzchnię. Potem pop prawosławny kazał zaorać pole cmentarne, ale woły wysłane z pługiem na cmentarz połamały sobie nogi; stało się tak trzy razy. Na koniec przyśnił się popowi głos zakazujący mu przywłaszczenia sobie miziaru. Tejże nocy pole miziaru samo się otoczyło fosą i pokryło kurhanami".

Mimo że islam mocno akcentuje wszechmoc i wszechdziałanie AHaha, a surowy monoteizm tej religii wyklucza wszelkich pośredników. to jednak kult świętych rozwinął się na Wschodzie muzułmańskim. Również na gruncie islamu Tatarów litewskich przyjęta została koncepcja pośredników boskich w formie kultu świętych mężów. Powszechnym szacunkiem cieszyły się ich groby, uznawane za miejsca cudowne.

Szczególną czcią otaczała ludność tatarska mogiłę świętego Ewiiji Konteja (Kontusia), która znajdowała się na cmentarzu w Łowczycach. Według miejscowej legendy Kontej był pastuchem u bogatego szlachcica tatarskiego, który otrzymał od króla Stefana Batorego ziemię i założył na niej wieś Łowczyce. Zwyczajem polskim od nazwy wsi przybrał nazwisko Łowczyckiego. Łowczycki, aby przebłagać Allaha za postępek swej jedynej córki, która przyjęła katolicyzm, udał się z pielgrzymką do Mekki. Jednak w świętym mieście wyczerpały mu się pieniądze i nie mógł wrócić do kraju. Zrozpaczony swą sytuacją zwrócił się po radę do miejscowego szejka. Ten zaś kazał mu przyjść do głównego meczetu Mekki na nocną modlitwę. Gdy przyszedł, pokazał mu siedzącego w pierwszym rzędzie człowieka ubranego w zawój i zielony płaszcz. "PodejdĽ i usiądĽ za tym człowiekiem rzekł szejk po zakończeniu modlitwy chwyć go za płaszcz, aby nie uszedł. Nie odmówi on twojej prośbie, on jeden może przenieść cię do twej dalekiej ojczyzny". Łowczycki postąpił według rady szejka. Zdumiał się jednak bardzo, gdy we wskazanym pielgrzymie poznał własnego sługę Konteja. Sługa, ulegając prośbie swego pana, zgodził się przenieść go w cudowny sposób do domu. Poprosił jednak Łowczyckiego, aby ten nie zdradził nikomu tajemnicy. Po powrocie do domu Łowczycki zaczął otaczać Konteja wyjątkowym szacunkiem. Zapraszał go do swego stołu, a nawet został jego pobratymcem. Krewni i znajomi, zaintrygowani dziwnym postępowaniem Łowczyckiego, starali się dowiedzieć, co spowodowało tak gruntowną zmianę w stosunku pana do sługi. Na wszystkie pytania w tej sprawie Łowczycki odpowiadał, że Kontej zasługuje na szacunek, bowiem jest człowiekiem świętym. Najbardziej zgorszona była postępowaniem Łowczyckiego jego żona. Zadręczany jej pytaniami nieopatrznie wyznał jej prawdę. Złamanie przysięgi spowodowało utratę nadprzyrodzonej siły i szybką śmierć Konteja. Zrozpaczony Łowczycki opowiedział znajomym o świętości zmarłego. Okoliczna ludność muzułmańska uznała Konteja za świętego i sprawiła mu uroczysty pogrzeb.

Mogiła Ewiiji Konteja na cmentarzu Łowczyckim była uważana przez ludność tatarską za miejsce święte. W czasie święta Ramazan Bajramu i Kurban Bajramu odprawiono tam modły zbiorowe i indywidualne. Jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym muzułmanie odbywali pielgrzymki do grobu Konteja. Najliczniej przybywali Tatarzy z pobliskich miejscowości, szczególnie z Nowogródka. Zmarłemu Ewiiji Kontejowi przypisywali cudowną moc uzdrawiania chorych i ułomnych.


Opowieść o Ewiiji Konteju" zasługuje na szczególną uwagę, ponieważ jest jedynym utworem tatarskiej twórczości, który w całości przetrwał do czasów nam współczesnych. Porównanie tej legendy z podobnymi opowiadaniami orientalnymi pozwala stwierdzić, że zasadniczy wątek tego utworu powtarza się dość często w średniowiecznej literaturze arabskiej. Dlatego też sądzi się, że motyw cudownego powrotu ze świętych miast islamu w rodzinne strony przedostał się do twórczości Tatarów litewskich za pośrednictwem pielgrzymów odwiedzających Mekkę i Medynę.

Z legendą o podobnym motywie zetknął się czternastowieczny podróżnik arabski Ibn Battuta, który kilkakrotnie pielgrzymował do tych miast. Oto treść legendy "Hasan, sługa Nadżm ed-Dina z Isfahanu, podczas pobytu w Mekce spotykał często koło Kaaby (świętego kamienia) pewnego fakira, ale tylko w nocy. Pewnego razu fakir zapytał go, czy nie chciałby zobaczyć się ze swoją matką. Oczywiście odparł Hasan ale to niemożliwe. Wówczas fakir kazał -mu przyjść w to samo miejsce w najbliższą noc. Gdy Hasan stawił się na spotkanie, fakir rozkazał mu, aby zamknął oczy i chwycił się jego szaty. Uczynił to Hasan, a po chwili, otworzywszy oczy, ujrzał się przed domem swojej matki. Nic nie mówiąc matce o tym, czego doświadczył, został przy niej piętnaście dni, po czym w ten sam sposób cudowny wrócił do Mekki. Rozstając się z Hasanem, fakir nakazał mu, aby nikomu nie mówił o tym, co zaszło. Hasan jednak nie dotrzymał słowa danego cudotwórcy. Gdy pan jego, szejk Nadżm ed-Din, usilnie nalegał nań, aby wytłumaczył długą swoją nieobecność, Hasan wyjawił mu tajemnicę i nawet wskazał mu przechodzącego obok fakira. Fakir, usłyszawszy jego słowa, uderzył go ręką w usta, czyniąc go niemym".

Jak już wyżej powiedzieliśmy, "Opowieść o Ewiiji Konteju" jest jedyną legendą, która przetrwała w całości w pamięci ludności tatarskiej do czasów nam współczesnych. Mimo że legenda ta powstała w Łowczycach na NowogródczyĽnie, to jednak znana była niemal we wszystkich osadach zamieszkałych przez Tatarów polsko-litewskich. Nieco inną wersję podania o Ewiiji Konteju zanotowano w 1967 roku podczas badań we wsi Kruszyniany na Podlasiu, prowadzonych przez orientalistów z Uniwersytetu Warszawskiego.

Muzułmanie polsko-litewscy wierzyli, że przez szczególną żarliwość w odmawianiu modlitw i przykładne życie człowiek może otrzymać od Boga dar czynienia cudów. O takim właśnie świętobliwym mężu mówi legenda zapisana w Bohonikach w okresie międzywojennym przez Mustafę Aleksandrowicza, badacza folkloru tatarskiego. Treść tej legendy jest następująca: "Przed kilkuset laty, gdy na terenie teraĽniejszego powiatu sokolskiego szumiały nieprzejrzane bory, zamieszkiwał na górze, zwanej od jego imienia do dziś dnia Szorcową, światły muzułmanin Szorc. Prowadząc pustelniczy tryb życia, oddawał się on z całą gorliwością modłom, wznoszonym do Boga w specjalnie zbudowanym przez niego na tej górze meczecie. Mądrość i pobożność pustelnika otoczyły go sławą i popularnością gminu, uważającego go za proroka. Dalsze dzieje Szorca giną niestety w zapomnieniu".

 

 

LEGENDY tatarskie 2




Jedną z cech charakterystycznych tradycji muzułmańskiej w literaturze religijnej są powieści i legendy umoralniające. Utwory te nie tylko ukazują świat pojęć i wierzeń ludności tatarskiej, ale również jej poglądy na dobro i zło. Zbiory tych utworów zawarte w niektórych kitabach stanowią swoisty podręcznik religii kilkunastu pokoleń muzułmanów polsko-litewskich. W traktatach, opowieściach i legendach umoralniających wyraĽnie splatają się, na podłożu wierzeń muzułmańskich, elementy dawnej tradycji z wpływami lokalnymi,

W jednym z osiemnastowiecznych kitabów przechowywanym w okresie międzywojennym w meczecie w Kruszynianach natrafiliśmy na kilka ciekawych opowieści o charakterze dydaktycznym:

"O poszanowaniu ojca i matki", "O poszanowaniu sierot", "O poszanowaniu sąsiadów", "O poszanowaniu gościa", "O poszanowaniu starych i uczonych", "Przypowieść o ubogim i Asafie", "Opowieść o pijakach", "Opowieść o Abidzie".

W Opowieści o poszanowaniu sąsiada" czytamy: "Z bliskimi krewnymi i sąsiadami blisko mieszkającymi żyj dobrze, szanuj ich, poważaj i niczym nie gniewaj... chociażby sąsiad był giaurem (niewiernym)". Myślą przewodnią innego utworu dydaktycznego jest zdanie: "Ludzie uczeni podobni są do dżdżu, jak deszcz umarłą ziemię ożywia, tak uczony duszę grzesznego człowieka ożywia... i z grzechów oczyszcza". Dlatego też prorok Muhammad nakazał szanować ludzi uczonych. Z "Opowieści o Abidzie", zwalczającej pijaństwo, dowiadujemy się, że karczma jest szatańskim domem, przyczyną wszystkich występków. Całość kończy się wezwaniem: "Słuchajcie muzułmanie. Nie czyńcie grzechów, pamiętajcie o śmierci i dniu sądnym. Wiedzcie, że śmierć nikogo nie minie, od niej bowiem nie ma ucieczki".

W wierzeniach Tatarów litewskich ważną rolę odgrywały istoty o diabelskiej naturze, zwane fierejami. Były one istotami nieprzyjaznymi wobec człowieka. Wiara w duchy u ludów muzułmańskich została usankcjonowana przez Koran. Już prorok Muhammad uznał istnienie demonów, zaliczając je do wrogów AHaha. Wyjątek stanowiły dżinny nawrócone na islam. Miały one pomagać świętobliwym pustelnikom w dokonywaniu cudów. Szczególnie dużo jest na świecie wrogich człowiekowi fierejów. Ponieważ nie mogą wyrządzić krzywdy AHahowi, starają się szkodzić ludziom. Tatarska ludność wiejska uważała, że są one odpowiedzialne za straty poniesione w domu, polu itp. Duchy te odznaczały się różnorodnymi cechami. Wyobrażenia o duchach często były odbiciem...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin