Abram Deborin – Krytyka empiriomonizmu Bogdanowa (1907 rok).pdf

(470 KB) Pobierz
Krytyka empiriomonizmu Bogdanowa
Abram Deborin
Krytyka 
empiriomonizmu 
Bogdanowa
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
WARSZAWA 2008
Abram Deborin – Krytyka empiriomonizmu Bogdanowa (1907 rok)
Artykuł   Abrama   Deborina   „Krytyka 
empiriomonizmu   Bogdanowa”   ukazał   się  po   raz 
pierwszy   w   1907   r.   w   czasopiśmie 
„Sowriemiennaja żizń”.
Podstawa   niniejszego   wydania:   Abram   Deborin, 
„Filozofia   i   polityka”,   wyd.   Książka   i   Wiedza, 
Warszawa 1969.
Tłumaczenie z języka rosyjskiego: W. Jankowski.
– 2 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288091648.002.png
Abram Deborin – Krytyka empiriomonizmu Bogdanowa (1907 rok)
Przed   kilkoma   miesiącami   została   wydana   trzecia   książka   Bogdanowa   o   empiriomonizmie. 
Ponieważ  książką  tą  kończy   autor   „wykład   o   podstawach   swego  światopoglądu”,   interesujące   będzie 
podsumowanie niektórych wyników jego działalności z dziedziny filozofii, a przede wszystkim z teorii 
poznani a 1 .
Bogdanow w dalszym ciągu stoi na stanowisku „czystego doświadczenia”, które jest dla niego 
punktem   wyjścia   i   ostatecznym   celem   każdego   poznania.   Czytelnik   nie   obeznany   z   filozoficznymi 
tajnikami prawdopodobnie zauważy, że teoria poznania, której źródłem jest wyłącznie doświadczenie, jest 
właśnie najbardziej – by tak rzec – postępowa i najbardziej naukowa, ponieważ wolna jest od wszelkich 
mitycznych i  metafizycznych przesądów. Byłoby tak, gdyby... Rzecz jednak w tym, że pojęcie, które 
łączy Bogdanowa i empiriokrytycyzm w ogóle ze słowem doświadczenie, jest do tego stopnia dowolne, 
że   niechybnie   doprowadzi   jego   zwolenników   do  ślepego   zaułka   subiektywizmu   i   idealizmu.   Dla 
empiriokrytycysty doświadczenie równoznaczne jest ze zmysłowym postrzeganiem. Oznacza to, że całe 
nasze   poznanie   ogranicza   się  do   bezpośrednich   przeżyć  podmiotu,   znającego   tylko   treść  swojej 
świadomości, z której tworzy ono właśnie obraz świata. Zachodzi to prawdopodobnie w ten sposób, że 
początkowym elementem i niezbędnym materiałem do zbudowania świata jest – z tego punktu widzenia – 
postrzeganie albo wrażenie. To zaś, co my nazywamy zazwyczaj rzeczą, przedmiotem, obiektem, to nic 
innego, jak tylko obiektywizowane i lokalizowane w przestrzeni wrażenie. Z przytoczonego rozumowania 
jasno   wynika   znaczenie   tezy:   „ciało   to   kompleks   takich   samych   elementów,   które   w   postrzeganiu 
nazywamy wrażeniami” ( Empiriomonizm , ks. 1, s. 12); z tego to powodu słowa „rzecz” i „ciało” skazane 
są przez Bogdanowa na stanowcze zamknięcie w... cudzysłów. Jeśli cały świat nie jest niczym innym, 
tylko zbiorem zobiektywizowanych wrażeń – a taki jest sens empiriomonizmu i empiriokrytycyzmu, gdyż 
w przeciwnym wypadku z konieczności należałoby dopuścić istnienie rzeczy niezależnie od wszelkiego 
podmiotu   i   uznać  absolutną  realność świata   zewnętrznego   –   to   jest   zrozumiałe,  że   po   przyjęciu   tego 
punktu widzenia nie pozostaje miejsca dla rzeczy i ciał bez cudzysłowu, ponieważ świat zewnętrzny, a z 
nim i my sami istniejemy jedynie z łaski... Bogdanowa, tzn. podmiotu. Czytelnik widzi zatem, że punkt 
widzenia   „czystego   doświadczenia”   prowadzi   do   solipsyzmu.   Jednak   Bogdanow   tego   nie   rozumie   i 
dlatego zdumiony zapytuje Plechanowa, który wskazuje na niedopuszczalność kojarzenia marksizmu z 
solipsyzmem. „Przecież nasza szkoła rozpatruje w krytyce doświadczenia i stosunki pomiędzy ludźmi 
jako uprzednio dany moment, jako swego rodzaju   a priori , i dążąc do stworzenia możliwie prostego i 
dokładnego obrazu doświadczenia – ma jednocześnie na uwadze powszechną przydatność tego obrazu, 
jego   praktyczną  dostateczność  dla   możliwie   dużej   ilości   współludzi   na   możliwie   długotrwały   okres 
czasu”.
Widać z tego, jak trafnie osądza Plechanow tę szkołę, jej dążenia do solipsyzmu i uznawanie przez 
nią  tylko   indywidualnego   doświadczenia   człowieka,   który   poznaje,   jej   uznawanie   indywidualnego 
doświadczenia   za   Universum ,   za   „wszystko”,   co   istnieje   dla   poznającego.   Cechą  charakterystyczną 
empiriokrytycyzmu   jest   właśnie   uznawanie   równowartości   mojego   doświadczenia   oraz   doświadczenia 
moich  współludzi , o ile jest mi ono dostępne dzięki  ich wypowiedziom . Mamy tu do czynienia ze swego 
rodzaju „gnoseologicznym demokratyzmem” ( Empiriomonizm , ks. 3, ss. XVIII­XIX).
1  A. Bogdanow,  Empiriomonizm , ks. III, Petersburg 1906, s. 1.
– 3 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
www.skfm.w.pl
288091648.003.png
 
Abram Deborin – Krytyka empiriomonizmu Bogdanowa (1907 rok)
„Gnoseologiczny  demokratyzm”  to,  oczywiście,  bardzo  chwalebne,  lecz zagadnienie   polega na 
tym,   co   daje   p.   Bogdanowowi   prawo   być  takim   demokratą.   Z   drugiej   strony,   jeżeli   już  jest   na   tyle 
wspaniałomyślny, że uznaje równowartość ludzi, to dlaczego nie decyduje się iść do końca i przyznać 
prawa do życia wszystkiemu, co istnieje? Czytelnik rozumie, że A. Bogdanow popełnia błąd, znany w 
logice pod nazwą  petitio principii , tzn. przyjmuje on za wyjaśnione i udowodnione to, co jeszcze podlega 
wyjaśnieniu i co jeszcze winno być dowiedzione. W tym właśnie tkwi jedna z licznych niekonsekwencji 
filozofii czystego doświadczenia. Lecz niekonsekwencja nie jest dowodem.
Błąd P. Bogdanowa i pozytywizmu w ogóle polega na tym, że treść postrzegania, tzn. wrażenia 
zmysłowe, przyjmuje za przedmiot postrzegania. Jest samo przez się zrozumiałe, że bez podmiotu nie ma 
poznania, lecz zwolennicy czystego doświadczenia obwieszczają, że świadomość jest warunkiem bytu; 
wychodząc od świadomości jako warunku poznania, zdążają do świadomości jako podstawy i przyczyny 
istnienia świata zewnętrznego. Wszelka treść świadomości albo tzw. kompleksy wrażeń, słowem to, co 
się nazywa doświadczeniem, uwarunkowane jest również przez naturę poznającego podmiotu. Błędem 
jednakże byłoby wnioskowanie, że byt materii albo świata zewnętrznego uwarunkowany jest obecnością 
postrzegającej świadomości, że materia, a z nią cały byt w ogóle, istnieje li tylko w naszym postrzeganiu.
Załóżmy, że wychodzimy z bezpośrednich danych naszej świadomości, że źródłem poznania są 
subiektywne   przeżycia.   Powstaje   pytanie,   skąd   pochodzi   owa   treść świadomości?   Odpowiedź  na   to 
pytanie może dać jedynie materializm, ściśle określający przyczyny naszych postrzega ń 2 .  Jest to jedyny 
prawidłowy   punkt   widzenia,   jasno   odpowiadający   na   pytanie   dotyczące   warunków   doświadczenia, 
znajdujących się poza światem subiektywnym. Jeżeli jednak realny, obiektywny i niezależny od podmiotu 
świat nie istnieje,  to nasze postrzegania i wrażenia nie posiadają dostatecznej przyczyny i powstały  z 
niczego.   Lecz   nawet   Berkeley   nie   mógł   uznać  tego   punktu   widzenia   za   prawidłowy;   sądził   on,  że 
wrażenia zmysłowe są następstwem określonej przyczyny – boga... Wystarczy więc zapytać o przyczyny 
naszych wrażeń, aby niechybnie dojść do uznania tej prawdy, że nie ma podmiotu bez przedmiotu, że 
żadne poznanie nie jest możliwe tam, gdzie neguje się świat zewnętrzny i odrzuca się jego absolutną 
realność.   Nawet   taki   przeciwnik   materializmu   jak   Edward   Hartmann   zmuszony   był   przyznać,  że 
przedmiotem   badania   nauk   przyrodniczych   nie   są  wcale   subiektywne   wrażenia,   lecz   materialny, 
obiektywny świat, istniejący niezależnie od wszelkiej świadomości.
A.   Bogdanow   mówi:   „W   odniesieniu   do   fizycznych   kompleksów   treść  doświadczenia   u 
«współludzi» jest zgodna, i do tego sprowadza się to, co «obiektywne», tzn. powszechność znaczeń tych 
kompleksów i ich wzajemnych stosunków. Na odwrót, w odniesieniu do «psychicznych» kompleksów 
doświadczenie jest zgodne tylko dla każdego człowieka z osobna, nie jest zgodne natomiast dla różnych 
ludzi   i   w   tym   właśnie   zawarte   jest   to,   co   subiektywne,   tzn.   wyłącznie   indywidualne   znaczenie 
psychicznych kompleksów i ich powiązań” ( Empiriomonizm , ks. 3, s. XXXII).
Jeżeli  świat   zewnętrzny   nie   istnieje,   a   przedmioty   i   ciała   są  kompleksami   wrażeń,   tzn. 
obiektywizowanymi i lokalizowanymi w przestrzeni postrzeganiami, to rozumie się, że innego kryterium 
obiektywności   niż  powszechność  znaczeń  być  nie   może.   Stwórca  świata   także   daje   kryterium   jego 
prawidłowości i obiektywności. Dla konsekwentnie myślącego człowieka powstaje tu oczywiście nowe 
zagadnienie: skąd pochodzi ta zgodność doświadczeń? Dlaczego zachodzi zgodność między wszystkimi 
2  Istnieje i inne wyjście z sytuacji: jest nim alienacja boga.
– 4 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
www.skfm.w.pl
288091648.004.png
 
Abram Deborin – Krytyka empiriomonizmu Bogdanowa (1907 rok)
ludźmi? Jedynie słuszne wyjście z tej sytuacji – to uznanie absolutnej realności świata. Tylko przedmioty, 
ciała,   mogą  pośredniczyć  między   różnymi  świadomościami;   tam,   gdzie   nie   istnieje  świat   materialny, 
niemożliwe są żadne stosunki między ludźmi. Uznając realność świata możemy bez trudu wyjaśnić, że 
powszechność znaczeń określa się ich bytem, że to powszechność znaczeń jest skutkiem, nie przyczyną 
bytu.   Bogdanow   widzi   podstawę  obiektywności   nie   w   sferze   niezbędności 3 ,   nie   w   zewnętrznym 
przymusie   ze   strony   przedmiotu,   nie   w   jego   nieusuwalności,   lecz   w   ogólnej   wspólności   zbiorowego 
doświadczenia.  Świat,   widzicie   więc,   posiada   cechy   konieczności   i   jest   obiektywny   nie   dlatego,  że 
istnieje, nie dlatego, że jest przyczyną wszystkich naszych przeżyć; słowem, nie dlatego, że rzeczywiście 
istnieje, lecz jest on realny tylko dlatego, że odpowiada to zbiorowej świadomości, że ta ostatnia takim go 
uznaje. Jednakże dekret o zbiorowej świadomości może przecież pewnego pięknego dnia zostać uchylony 
i wówczas stracimy wszystkie prawa i przywileje. Lecz pozwólcie, mówi A. Bogdanow, odpowiadając 
Beltowowi­Plechanowowi: „Kryteria obiektywnej prawdy w sensie beltowskim nie istnieją, prawda jest 
formą ideologiczną – formą organizującą ludzkie doświadczenia i jeżeli nie mamy żadnej wątpliwości, że 
wiemy   o   tym,   i   jeżeli   wiemy,  że   zmieniają  się  materialne   podstawy   ideologii,  że   rozszerza   się  treść 
doświadczenia, to czy nie mamy prawa stwierdzić: ta forma ideologiczna nigdy nie będzie przekształcona 
wskutek rozwoju jej obiektywnych podstaw, ta forma doświadczenia nigdy nie będzie rozerwana wskutek 
jej rozrastającej się treści” (III ks., s. IX).
Czytelnik   już  wie,  że   obiektywność  oznacza   u   A.   Bogdanowa   wspólność  albo   powszechność 
znaczeń, że jest  ona produktem zbiorowego doświadczenia. Jeżeli  tak – a taki jest właśnie pogląd A. 
Bogdanowa – to co oznacza zwrot: prawda, tzn. forma doświadczenia, która ma powszechne znaczenie i 
która przekształca się przez rozwój jej obiektywnych, tzn. posiadających powszechne znaczenie podstaw? 
Oczywiście jest to czysty absurd, bo jeżeli obiektywne jest rezultatem powszechności znaczeń, to jest 
oczywiste, że prawda zmienia się i rozwija tylko o tyle, o ile zmienia się ta powszechność znaczeń, tzn. 
treść zbiorowej świadomości. Lecz od czego i z jakich powodów ma się zmieniać treść świadomości, 
jeżeli świat zewnętrzny nie istnieje i brak mu wszelkich bodźców zewnętrznych? Znów nie ma po temu 
dostatecznej przyczyny. Stąd wniosek: filozofia „czystego doświadczenia” absolutnie nie da się pogodzić 
z   teorią  rozwoju,   ponieważ  niechybnie   powinna   prowadzić  do   uznania   absolutnego   bezruchu   treści 
świadomości.   Oczywiście   stoimy   przed   dylematem:   albo   uciec   się,   podobnie   jak   Berkeley,   znów   do 
pomocy boga, albo uznać światopogląd materialistyczny, tzn. uznać, że prawda, czyli po prostu myślenie, 
jest uwarunkowana i określona przez obiektywną, realnie istniejącą podstawę, i wówczas prawda i formy 
ideologiczne   w   ogóle   zmieniają  się  i   rozwijają  w   takim   stopniu,   w   jakim   zmienia   się  obiektywna 
podstawa, tzn. byt. W przeciwnym wypadku nie zrozumiemy, jak myślenie może być określone przez 
myślenie i na zasadzie jakiego nieosiągalnego przez nas cudu jedna treść świadomości zostaje zastąpiona 
inną, jedna „powszechność znaczenia” zostaje usunięta przez inną.
Pod pojęciem prawdy zazwyczaj rozumiemy odpowiedniość istniejącą pomiędzy naszymi sądami 
a realnymi przedmiotami lub procesami. I tylko o tyle, o ile nasze wypowiedzi odpowiadają albo zgadzają 
się z  tym  „bytem”,   są  one  prawdziwe,  są  one obiektywne.  Diabły  i  złe  duchy  mogą  istnieć  w sferze 
zbiorowej  świadomości,   lecz   przez   to   nie   stają  się  one   jeszcze   realnymi,   obiektywnie   istniejącymi   w 
3  Patrz felieton Ortodoksa w „Iskrze” nr 77.
– 5 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
www.skfm.w.pl
288091648.001.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin