Poradnik wychowawcy kolonijnego.doc

(298 KB) Pobierz
PORADNIK OPIEKUNA KOLONIJNEGO

 

PORADNIK WYCHOWAWCY KOLONIJNEGO

 

 

 

Najmłodsze

Dzieci w wieku 7-9 lat należą do bardzo "wdzięcznych" grup do pracy na koloniach, ale wśród wychowawców nie cieszą się dużym wzięciem. Powód jest jeden - trzeba się przy nich ostro napracować i to bez chwili wytchnienia.

U dzieci w tym wieku, choć sprawność fizyczna została już dobrze wykształcona, mamy przeważnie do czynienia z psychiczną niesamodzielnością i całkowitym uzależnieniem od opieki osób dorosłych. Wyjazd na kolonię jest często pierwszym oderwaniem się na dłuższy czas od środowiska rodzinnego i zetknięciem się z wieloma nowymi sytuacjami, przed którymi dziecko odczuwa lęk. Młodsze dzieci są bardzo wrażliwe i labilne uczuciowo. Łatwo przechodzą od nastroju do nastroju i łatwo poddają się nastrojowi innych ludzi, zarówno w sensie pozytywnym jak i negatywnym.

Zainteresowania dziecka w tym okresie są bardzo często krótkotrwałe - nie umie ono zbyt długo skupić uwagi na jednym przedmiocie, zabawie, szybko się nuży, nawet jeśli temat jest bardzo atrakcyjny. Zainteresowania uzależnione są od bezpośrednich przeżyć i doznań dziecka, a więc dotyczą ludzi i zdarzeń, wśród których żyje, ale także postaci ze świata wyobraźni, baśni, filmów, książek, których realność w przeżyciach dzieci jest bardzo duża.

Dzieci w tym wieku potrafią się już bez większego kłopotu porozumieć za pomocą słowa mówionego, choć ich zasób słów jest ogromnie uzależniony od środowiska kulturowego. Na pewno natomiast nie można się od nich spodziewać, nawet jeśli potrafią pisać, przekazania w sposób adekwatny swoich myśli na piśmie. Pisaniu listów, czy kartek do rodziców, musimy towarzyszyć nie dlatego, żeby je kontrolować, ale aby pomóc dzieciom w wyrażaniu tego, co chcą napisać. Nie spodziewajmy się więc zainteresowania zabawami, przy których trzeba coś pisać.

Dzieci młodsze (ale już w wieku szkolnym) nie odczuwają jeszcze poważniejszych problemów związanych z odmiennością płci. Podział na grupy chłopięce i dziewczęce wynika raczej z przyczyn organizacyjnych i nieco lepszej sprawności fizycznej chłopców. Nie sądźmy jednak, że dzieci w tym wieku nie będą zainteresowane własną seksualnością. Pamiętajmy, że kontakt ze środkami masowego przekazu zmienił i poszerzył zasób wiedzy współczesnego dziecka na ten temat.

Najbardziej odpowiadające potrzebom tego wieku są zabawy ruchowe, tematyczne (angażujące wyobraźnię dziecka) oraz oparte na współzawodnictwie - ale wszystkie one muszą trwać stosunkowo krótko. Z dużym powodzeniem można zainteresować dzieci elementami turystyki. Najlepiej jest to zrobić organizując niezbyt forsowne wyprawy, które w odróżnieniu od spacerów muszą mieć wyznaczony do osiągnięcia cel - np. dojście do określonego miejsca lub zbieranie czegoś po drodze.

Dzieci w młodszym wieku szkolnym chętnie czytają lub lubią, gdy są im czytane książki. Dużym powodzeniem cieszą się jeszcze baśnie. Opowiadane lub czytane przez wychowawcę wieczorem w sypialni, mogą stać się miłym zwyczajem, kończącym ruchliwy kolonijny dzień. Musimy tylko pamiętać o tym, aby nie zawierały one elementów wywołujących lęk lub pobudzających niewłaściwie wyobraźnię u dziecka, do czego w obcych warunkach kolonijnego życia jest ono często skłonne. Zainteresowaniem cieszą się wszelkie zajęcia świetlicowe - rysowanie, malowanie itp. Pamiętajmy tylko, by na zakończenie konkursu plastycznego nagrodzić wszystkie dzieci - np. przez umieszczenie rysunków na wystawie.

Inną ciekawą cechą najmłodszych jest ogromny kult dla obrzędu - specyficznych zachowań, słów i gestów towarzyszących tym samym sytuacjom. Wiąże się to również z potrzebą poczucia bezpieczeństwa, którą daje właśnie powtarzalność sytuacji, a także nieco "magicznym" jeszcze sposobem patrzenia na świat i zamiłowaniem do zabawy. Zawiłe wyliczanki i powiedzonka, przekręcanie słów według jakiegoś "klucza", tajne sposoby porozumiewania się - wszystko to ma u nich wielki popyt i może stać się dobrym nośnikiem dla pracy wychowawczej, a dla dzieci atrakcyjnym elementem zabawy.

W tej grupie wiekowej, chociaż najwięcej jest egoistycznego zachowania, skarg, kłótni, chęci indywidualnego sukcesu i wyróżnienia się, dzieci mają już opanowane pewne zasady współżycia społecznego - zwłaszcza te, które przez wiele godzin bawią się z rówieśnikami bez opieki dorosłych. Powszechna jest już umiejętność podporządkowania się wspólnie ustalanym przepisom gry, brania udziału w zajęciach z podziałem ról, dzielenia się z kolegami swoją własnością. Jednakże na kolonii, a zwłaszcza jeśli dzieci są na niej po raz pierwszy i w pierwszych jej dniach, obserwujemy często regres zachowań społecznych i cofnięcie się jakby do bardziej infantylnych form zachowania. Jest to wynikiem zakłócenia poczucia bezpieczeństwa, które daje dziecku bezpośrednie i bliskie zaplecze rodzinne. Typowym przykładem takiego regresu są bardzo częste kłótnie o własność, skargi typu "proszę pani, ona usiadła na moim kocu" itp. Opiekuńcza postawa wychowawcy, jego budząca zaufanie bliskość, powinna dzieciom pomóc ten okres przezwyciężyć.

Przy kształtowaniu stosunków społecznych w grupach najmłodszych trzeba kłaść bardzo duży nacisk na koleżeństwo (np. chwaląc tego, który pomógł koledze zasłać łóżko), a także na umiejętność współdziałania w zespole (np. przy budowie zamku z piasku).

Ze względu na trudności z wykonywaniem zadań realizowanych przez dłuższy czas najmłodsze grupy z dużym wysiłkiem osiągają sukcesy we współzawodnictwie kolonijnym, gdy jego poszczególne etapy trwają dłużej niż parę dni. Ich dobra wola załamuje się stosunkowo szybko, jeśli nie wzmocni jej jakiś namacalny sukces. Dziewczynki, przy nieco większej skłonności do posłuszeństwa niż chłopcy, przejawiają zazwyczaj mniejszą solidarność i bardziej cenią osobisty sukces od sukcesu całego zespołu.

Przy stosunkowo dużej dezorganizacji panującej w grupie i niezbyt wysokim prestiżu grupowego, autorytet wychowawcy jest zazwyczaj tak duży i samoistny, że wychowawca nie musi o niego specjalnie zabiegać.

Średnie

Grupy średnie (10-13 lat) są najlepszymi grupami do pracy na kolonii. Zabiegają o nie wszyscy wychowawcy, a więc szczególnie należy polecić je wychowawcom początkującym.

Dzieci w wieku 10-11 lat są w pełni harmonijnego rozwoju psychicznego i fizycznego. Ustąpiły już trudności adaptacyjne, które mieliśmy okazję zaobserwować w okresie wcześniejszym, a najczęściej nie występują jeszcze poważne trudności związane z nadchodzącym procesem dojrzewania. Dzieci czują się pewniej w świecie dorosłych. Ich zdobyta wiedza pozwala na swobodne operowanie prostymi pojęciami tłumaczącymi rzeczywistość, a jednocześnie, z racji naturalnych ograniczeń rozwojowych, jest na tyle powierzchowna, że do dziecka nie dociera w pełni świadomość skomplikowania otaczającego je świata. Ma więc ono poczucie satysfakcji, ładu, zadowolenia, wynikające z jego własnej postawy i pozytywnego stosunku do zachodzących wokół niego zjawisk.

Jest to okres, w którym dziecko łatwo nawiązuje kontakt z rówieśnikami, umie współżyć w zespole, jest chętne do podejmowania zaproponowanych przez zespół zadań, akceptuje podsuwane inicjatywy. Jego zainteresowania stają się bardziej ustabilizowane i trwałe, konkretyzują się na określonych "hobby". Dziecko potrafi włożyć wiele zaangażowania w realizowanie swojej pasji, a jednocześnie jego umysł jest otwarty, chłonie wiadomości i ciekawostki, dotyczące wielu innych zagadnień. Chłopcy w tym wieku mają już sprecyzowane zainteresowania, lubią coś tworzyć i oglądać konkretne efekty swojego działania, są aktywniejsi niż dziewczęta, którym częściej trzeba podsuwać pomysły, zachęcać do zrealizowania jakiegoś zamiaru.

Sytuacja psychofizyczna sprzyja rozwijaniu autentycznej aktywności sportowej. Sprawność fizyczna wyzwala potrzebę wyładowania rozpierającej siły witalnej. Moment współzawodnictwa daje się w pełni pedagogicznie wykorzystać. Dziecko wytrwale walczy o zwycięstwo dla siebie i grupy, potrafi być lojalne, ponadto imponuje mu postawa "dżentelmeńskiej gry". Dotyczy to nie tylko sportu, ale wszelkich dziedzin, w których rywalizacja bywa stosowana jako środek wychowawczy.

Pamiętajmy jednak, że współczesna młodzież dojrzewa wcześniej zarówno biologicznie, jak i psychicznie. Wiek 11-13 lat zwłaszcza dla dziewcząt jest momentem przekroczenia progu właściwej dojrzałości fizjologicznej, a dla przedstawicieli obojga płci rozpoczyna on okres zupełnie nowy, pełen konfliktów i napięć, ostrych starć z dorosłymi i rówieśnikami; poczucia własnej dorosłości i niezrozumienia tego faktu przez innych; rozbudzenia uczuć do przedstawicieli płci przeciwnej, czasami platonicznych i sentymentalnych, a czasami zupełnie jednoznacznych w swoim kształcie i wymowie.

Młodzież w tym wieku wymaga bardzo starannej i taktownej opieki. Jest drażliwa, nie uznaje autorytetów opartych wyłącznie na przesłankach formalnych, a jednocześnie nie przyznając się - szuka oparcia i pomocy w zrozumieniu tego wszystkiego, co się w niej samej dzieje. Arogancja i upór są często pozą pokrywającą przeżywaną niepewność i nieumiejętność znalezienia własnego miejsca w zaistniałej sytuacji.

Młodzież przede wszystkim chce wiele rzeczy wiedzieć. Interesują ją sprawy związane z funkcjonowaniem ludzkiego ciała, biologią i psychologią miłości. Moment dojrzewania dla niektórych dziewcząt jest zaskoczeniem, czasami szokiem, nieraz ma on miejsce właśnie na kolonii. Nie wszyscy rodzice potrafią rzeczowo, w sposób naturalny przygotować dziecko do czekających je przemian i przeżyć. Czasami łatwiej jest młodemu człowiekowi rozmawiać na ten temat z kimś obcym, do kogo ma zaufanie. Rozmowa taka ma charakter bardziej anonimowy. Kolonia wydaje się być w tym przypadku świetną okazją, a wychowawca jest zawsze "pod ręką" i ma czas, żeby porozmawiać.

Trzeba starać się przezwyciężyć nieco, właściwy dla tego okresu, egocentryzm młodzieży. Skierowanie uwagi na innych ludzi, na szersze problemy życia społecznego ułatwi młodym przebrnięcie przez konflikty okresu dojrzewania, złagodzi ich ostrość i sprowadzi do właściwych wymiarów i proporcji. Musimy także przekonać młodzież, że chociaż okres dojrzewania jest związany z pewnym obniżeniem sprawności fizycznej, ruch na świeżym powietrzu, sport przyczynią się do prawidłowego przebiegu dokonujących się w organizmie przeobrażeń.

Dzieci z grup średnich, przy dobrym pokierowaniu, mogą swemu wychowawcy najpełniej dać zaznać smaku pedagogicznych sukcesów. Naturalna zwartość zespołowa powstaje tu znacznie szybciej niż w innych grupach. Dzieci łatwo akceptują swego wychowawcę. Jest to okres stosunkowo największego uspołecznienia dzieci i wielkiej potrzeby współżycia oraz współdziałania z rówieśnikami. Normy i zasady współżycia ustalone przez grupę są pilnie przestrzegane, a wyłamujących się z tych norm - grupa ostro potępia. Precyzowanie norm współżycia jest w tym okresie wielką pasją dzieci, daje się to najlepiej zauważyć w zespołowych grach sportowych. Jeśli jakiś przepis gry w piłkę, jest niejednoznaczny, dzieci natychmiast to wychwytują.

Potrzeba zdobycia uznania w środowisku rówieśniczym wiąże się z dość wyczulonym pojęciem godności osobistej, zwłaszcza u chłopców, którzy często w jej obronie wszczynają bójki. Przyczyny bójek są na ogół inne niż u najmłodszych chłopców i poprzedza je zazwyczaj utarczka słowna, a nawet formalne "wyzwanie". Często mają one charakter pojedynków toczonych wobec szerszej widowni. Przyczyny widocznych konfliktów między jednostkami są przedmiotem komentarzy całej grupy i rozważań "kto miał rację". Podobnie jest u dziewcząt, które często dla ratowania swej pozycji uciekają się do broni mniej szlachetnej, jaką są kłótnie, obrażanie się, a także obmowa i inne intrygi. Zarówno chłopcy, jak i dziewczęta - jeśli wychowawcy uda się ujawnić konflikt i przedyskutować go publicznie lub w cztery oczy - skłonni są przyznać rację logicznym argumentom.

Jest to okres szacunku dla racjonalnego myślenia, które dzieci z zapałem rozwijają same, tworząc łańcuchy przyczynowo-skutkowe, dociekliwie poszukują brakujących ogniw pasjonując się różnymi zagadkami.

Grupy średnie umieją podjąć zespołowe zadania, przezwyciężyć przy pomocy wychowawcy konflikty przy podziale ról, ponosić wyrzeczenia dla dobra interesu społecznego, nie rzucają pracy przed zakończeniem, jeśli nie jest ponad ich siły, a wymierne wyniki ukończonej pracy dają im wielką satysfakcję.

Lubią pokonywać trudności. Muszą mieć przed sobą przeszkody i okazję do ponoszenia ryzyka. Jeśli im tego zabraknie, stworzą je sobie sami wyłamując się spod władzy wychowawcy i narażając na naganę lub karę. W tych grupach wiekowych, a zwłaszcza wśród chłopców, najwięcej jest prostych wykroczeń dających okazję do ponoszenia ryzyka - włażenie na dach, samowolna kąpiel, ucieczka z grupy, odmówienie wychowawcy posłuszeństwa.

Hasła solidarności i zbiorowej ambicji przemawiają do nich, zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym kierunku (nie zdradzą winnego, choćby go potępiali; brną zbiorowo w największe głupstwa, jeśli "tak trzeba"), a jeśli wmówią sobie "my jesteśmy najgorszą grupą, same łobuziaki" - nikt się nie wyłamie i rzeczywiście wkrótce postanowienie zostanie zrealizowane. Jeśli raz zdyskwalifikują wychowawcę, niełatwo będzie pozyskać ich zaufanie powtórnie, między innymi dlatego, że grupowy konformizm z trudnością dopuszcza zmianę zdania (mało kto chce się pierwszy "wyłamać").

Jak odbywa się "przetasowanie sił" w średnich grupach? Jeśli jeden lub jedna się wyłamie - reszta jeszcze silniej zwiera się, ogłaszając go za "wroga", "zdrajczynię" itp. Jeśli zaś przyłączą się do odstępcy jeszcze dwie lub trzy osoby, wówczas konsolidacja słabnie i tworzą się dwa obozy, które zwalczają się dotąd, póki nie nastąpi ujednolicenie poglądu lub spornej sprawy nie usunie w cień jakieś nowe zdarzenie.

Czynnikiem silnie konsolidującym grupę (zresztą każdą) jest zagrożenie przez przeciwnika z zewnątrz. Dzieci często same stwarzają sobie takiego przeciwnika, poszukując go zazwyczaj wśród sąsiednich grup. Konflikty takie są uciążliwe dla kolonii, ale można je czasami wykorzystać w kierunku pozytywnym, nadając im rolę czynnika mobilizującego do współzawodnictwa.

Najstarsze

Myli się ten, kto twierdzi, że ze względu na wiek i dojrzałość młodzieży, praca z grupą najstarszą (14-16 lat) nie jest trudna. Tych grup wystrzega się każdy rozsądny wychowawca. Problemy tam występujące (nie ich ilość, ale "ciężar gatunkowy") sprawiają, że kierownicy kolonii prowadzenie grup najstarszych powierzają tylko doświadczonym wychowawcom, którzy sprawdzili się już w pracy z młodzieżą w tym wieku.

Jeśli młodzież starsza została włączona do kolonijnego zespołu, musimy traktować ją nieco inaczej i stworzyć takie warunki, aby na kolonii znalazła ona zadowolenie nie utrudniając jednocześnie życia swoim młodszym kolegom.

Dziewczęta i chłopcy swoimi zainteresowaniami, sposobem bycia, wyglądem zewnętrznym są bliżsi środowisku ludzi dorosłych. Oglądają te same filmy, czytają te same książki i gazety. Stają przed pierwszymi ważnymi decyzjami życiowymi - np. wyboru dalszego kierunku nauki. Przeżywają na serio uczucia miłości, zaczynają rozumieć wartość autentycznej przyjaźni. Nurtują ich pytania natury światopoglądowej i społecznej. Są krytyczni i bezkompromisowi, a jednocześnie zbyt pojętni, aby od niektórych dorosłych nie nauczyć się cynizmu i zakłamania ułatwiającego życia. Wychowawca powinien uszanować ich "dorosłość", a jednocześnie pokazać, na czym polega urok autentycznej młodości, stać się ich starszym kolegą.

W życiu kolonii najstarsze grupy mogą zajmować trochę odrębną pozycję, z którą związane są pewne przywileje, ale także obowiązki podejmowania zadań trudniejszych i bardziej odpowiedzialnych. Podstawową zasadą, pozwalającą uniknąć wielu trudności wynikających z obecności na kolonii młodzieży starszej, jest zorganizowanie zajęć rzeczywiście ich interesujących, a także stworzenie właściwej atmosfery do dyskusji na obchodzące młodzież tematy i zainicjowanie odpowiednio przemyślanych kontaktów z płcią przeciwną.

Młodzież z tych grup w zasadzie opanowała już normy społecznego współżycia, wraz ze wszystkimi dobrymi i złymi tego konsekwencjami. Grupa, jeśli chce, potrafi solidarnie przeciwstawić się wychowawcy nie tylko w otwartej walce, ale, co jest znacznie dla wychowawcy trudniejsze, dokuczliwej i zapamiętałej wojnie podjazdowej, polegającej na ośmieszaniu, "graniu na nerwach", stosowaniu biernego oporu, podważaniu, przy pozornym posłuszeństwie, wszystkich jego poleceń.

Struktura starszej grupy jest czasem bardzo skomplikowana. Z jednej strony pojawiają się "samotnicy", stroniący od wszelkich społecznych poczynań. Z drugiej strony wewnątrz grupy tworzą się coraz częściej nieformalne grupki wywierające nacisk, a nawet stosujące terror. Te sploty zależności często są dla wychowawcy trudne da poznania. Wszystkie złe zachowania, połączone jeszcze z często przywdziewaną przez dojrzewającą młodzież maską cynizmu i pogardliwej wyższości, sprawiają, że wychowawcy nieraz skłonni są do demonizowania swej grupy i podejrzewania, że mają do czynienia z młodzieżą zdalną do wszelkich wybryków.

Jest wiele prawdy w tym, że kolonie wydobywają z 14,15-latków różne nieprzyjemne cechy, które w zespole szkolnym u młodzieży w tym samym wieku wcale nie rzucają się w oczy. Wszystkie poważne problemy (przemoc, seks, papierosy, alkohol) dotyczą tej grupy wiekowej. Dzieje się to głównie dlatego, że nasze najstarsze grupy nieodwołalnie wyrosły już z kolonii, o czym była już mowa wcześniej. Wszystko tu dla nich jest za łatwe, wszystko znane i banalne. Dodać należy jeszcze, że bardzo wielu spośród nich wcale nie chciało wyjechać na kolonie. Marzył im się wypad pod namiot z kolegami, bez nadzoru rodziców, a tymczasem zostali zesłani wbrew swojej woli na kolonię. Dodać należy, że część rodziców, mając do wyboru luźną formę obozu młodzieżowego, decyduje się wysłać dorastającą pociechę właśnie na kolonie, licząc na większą (może i lepszą) opiekę ze strony wychowawców. Nie ulega jednak wątpliwości, że wybór taki odbierany jest przez młodzież jako kara, a kolonia przy tej okazji porównywana jest do zakonu lub więzienia.

Warunkiem wytworzenia w grupach najstarszych atmosfery akceptacji dla kolonii jest danie im pewnych odrębnych praw, obwarowanych oczywiście odpowiednią umową, stawianie przed nimi zadań na miarę ich ambicji i potrzebna jest do tego ogromna życzliwość wychowawcy. Ustalenie własnego systemu samokontroli, pozostawienie dyskretnie kontrolowanej władzy w rękach rzeczywistych przywódców, danie możliwości realizowania własnych planów, wyboru spośród różnych rodzajów zajęć - to najlepsza droga do sukcesu.

Wszelkie poczynania wychowawcy w stosunku do grupy najstarszej muszą w dużym stopniu opierać się na jego popularności i autorytecie w zespole wychowanków. Niestety autorytet, zwłaszcza u chłopców, zdobyć jest trudno, potrzeba no to czasu i nie zdobywa się go nigdy "raz na zawsze". Związane jest to między innymi z burzliwością przeżyć emocjonalnych okresu dojrzewania, z niespodziewanymi przeskokami nastrojów, ze skłonnością do ciągłego rewidowania poglądów. Nasze oddziaływania wzmocnijmy znajomością poszczególnych uczestników grupy, ich upodobań i usposobienia. Możliwe będzie to tylko wtedy, gdy rzeczywiście będziemy partnerami dla naszych wychowanków. Bądźmy więc szczerze zainteresowani ich problemami, stale dla nich dostępni, poświęćmy dużo czasu na rozmowy z nimi - słuchając, a mało się "wymądrzając".

 

 

Przygotowania

 

Każdy z nas wie, że do każdego poważnego przedsięwzięcia należy w sposób przemyślany przygotować się - również do kolonii. Ponieważ będziemy z dala od naszego rodzinnego domu, pomyślmy odpowiednio wcześniej, co nam będzie potrzebne do naszej pracy z dziećmi, a co przyda się nam osobiście.

Sama wiedza psychologiczna nie wystarczy. Konieczne jest przypomnienie lub uświadomienie sobie podstawowych zasad związanych z higieną i zdrowiem dzieci. Pozwoli nam to prawidłowo dbać o nasze pociechy, a także odpowiadać na stawiane przez nie pytania dotyczące uzasadnienia takich, czy innych zaleceń. Może się także zdarzyć, że będziemy musieli udzielić pomocy w przypadku skaleczenia, nagłego zachorowania, czy też ocenić stopień zagrożenia zdrowia dziecka. Elementarna wiedza medyczna pomoże nam w zachowaniu zimnej krwi i podjęciu kroków najbardziej skutecznych w takich sytuacjach.

Pewną ilość czasu można poświęcić na uzupełnienie wiedzy dotyczącej metodyki zajęć kolonijnych. Można sięgnąć do elementów metodyki pracy zuchowej i harcerskiej oraz sposobów organizacji zajęć pozalekcyjnych. Metodyka pracy w harcerstwie może mieć duże zastosowanie w pracy na kolonii pod warunkiem, że nie będzie to tylko mechaniczne przenoszenie harcerskiej obrzędowości i zwyczajów, które oderwane od tej organizacji tracą rację bytu.

Warto sobie także przypomnieć repertuar gier na świeżym powietrzu oraz podstawowe zasady rozgrywek i ćwiczeń sportowych - ponieważ nie wszystkie zajęcia tego typu będzie prowadził instruktor.

Powinniśmy też wzbogacić naszą wiedzę o uprawianiu turystyki. Aby wędrowanie było przyjemne, potrzebna jest znajomość spraw dotyczących ekwipunku i zasad marszu, posługiwania się mapą i kompasem, ochrony przyrody itp. Najczęściej już na kilka tygodni przed rozpoczęciem kolonii wiemy, w jakiej odbędą się one miejscowości. Jeśli chcemy, aby pobyt ten był naprawdę atrakcyjny, zarówno dla dzieci, jak i dla nas samych, musimy jeszcze przed wyjazdem zebrać jak najwięcej wiadomości o okolicy, w której spędzimy turnus kolonijny. Zajrzyjmy do odpowiednich przewodników turystycznych, aby wybrać najbardziej odpowiednie szlaki wycieczkowe. Przewodnik i mapę zapakujmy do naszego kolonijnego plecaka.

Nie znaczy to, że w czasie kolonii mamy odebrać naszej grupie radość samodzielnych poszukiwań turystycznych i wykonać za dzieci pracę w sposób zasadniczy podnoszącą atrakcyjność wycieczek np. obmyślanie trasy. Ale łatwiej będzie nam pokierować poczynaniami uczestników kolonii, jeśli nasza wiedza z tego zakresu będzie bogatsza i głębsza niż wiedza młodzieży.

Wiele naszej uwagi i troski wymagają zajęcia kulturalne, takie jak: organizowanie pracy świetlicowej, rozwijanie zdolności plastycznych, przygotowywanie imprez kulturalnych. Łatwo jest tu o schematy, sztywność i nudę. Te same skecze "straszą" od lat na imprezach kolonijnych, brak jest nowych ciekawych pomysłów. Poświęćmy trochę czasu i inicjatywy na zgromadzenie ciekawego repertuaru na ogniska i imprezy kolonijne, które spodziewamy się urządzić.

Wreszcie przygotujmy sobie książki z klasycznego repertuaru - może to być Kubuś Puchatek, Mały Książę lub Baśnie Andersena. Wybierzmy takie książki, które sami naprawdę lubimy i do których chętnie będziemy wracać czytając je dzieciom wieczorem "na dobranoc" lub w niepogodny dzień.

Od tego, czy w sposób dostatecznie przemyślany skompletujemy garderobę i inne potrzebne nam rzeczy osobiste, zależy w dużej mierze wygoda i dobre samopoczucie przez czekające nas dni kolonijnego turnusu. Powinniśmy mieć wszystko to, co jest nam naprawdę potrzebne. Jeśli jedziemy z dziećmi, pamiętajmy, że musimy zapakować się do jednej walizki, torby lub plecaka, inaczej w czasie drogi będziemy zajęci pilnowaniem własnych bagaży zamiast dzieci.

Na kolonii najwygodniejszy jest ubiór sportowy, ale przygotujmy również elegancki strój na szczególne okazje. Koniecznie zabierzmy nieprzemakalne okrycie od deszczu - najlepiej skafander lub kurtkę (na pewno nie rozwiąże nam sprawy parasol), wygodne obuwie nadające się na wycieczki, sweter i inne ubrania (także bieliznę), odpowiednie na chłodniejszą pogodę. W górach i nad morzem nawet po bardzo upalnym dniu wieczory są zimne. Pamiętajmy, że wszystko to musi być jak najmniej gniotące się, łatwe do utrzymania w czystości i w takiej ilości, która pozwoli uniknąć częstego prania i prasowania.

Należy się tak przygotować, abyśmy byli ubrani nie tylko schludnie i czysto, ale także estetycznie, i to w każdym momencie kolonijnego życia. Dzieci są bardzo wrażliwe na wygląd zewnętrzny wychowawcy. Praca na koloniach trwa 24 godziny na dobę i przez cały ten czas, także późnym wieczorem, w środku nocy lub wczesnym rankiem, dzieci mogą potrzebować naszej pomocy lub po prostu zobaczyć nasz uśmiech i usłyszeć głos. Wtedy będą nas poszukiwać także i w naszym pokoju, mają do tego prawo, musimy być na to przygotowani. Wygląd nasz, ale i naszego łóżka, pokoju, szafy z rzeczami, powinien być w każdej chwili taki, abyśmy nie musieli się przed dziećmi wstydzić.

Uzupełnieniem naszego ekwipunku powinny być przybory do szycia oraz wystarczająca ilość przyborów toaletowych. Zabierzmy też ze sobą kilka długopisów i flamastrów, sznurek do bielizny, gwizdek do sędziowania - zobaczcie, że się przydadzą. I wreszcie włóżmy do walizki coś, co może nam uprzyjemnić życie przez tych kilka tygodni: jakąś ciekawą książkę dla nas samych, mały sprzęt grający. Niewiele będziemy mieć czasu dla siebie, ale niech chwile wygospodarowane na wypoczynek dadzą nam rzeczywiste odprężenie.

 

 

Wyjazd na kolonie

 

Okres przygotowań przedkolonijnych minął. Zaczyna się turnus. Zobaczymy po raz pierwszy dzieci oddane nam pod opiekę. Jak ważne z psychologicznego punktu widzenia jest to spotkanie, nie trzeba nawet mówić. W tym dniu poza innymi ważnymi sprawami równie dla nas ważny będzie wzrok rodziców lub opiekunów oddających swe pociechy, kontrolujących, czy wychowawca godny jest zaufania. Ubierzmy się ładnie (ale wygodnie) i pamiętając o uśmiechu ruszajmy do akcji.

 

 

Pociąg

 

Rola wychowawcy w czasie zbiórki wyjazdowej spełniona jest wtedy dobrze, gdy podporządkuje się on wszystkim wcześniejszym i aktualnie wydanym poleceniom kierownika transportu. Atmosfera wyjazdu jest zazwyczaj nerwowa i napięta. Drobne przeoczenie może doprowadzić do powstania sytuacji groźnych dla bezpieczeństwa dzieci oraz do niepotrzebnych spięć z kierownictwem.

Jak zorganizować dobry wyjazd dzieci na kolonię? Rozwiązań naturalnie może być wiele i uzależnione będą one głównie od wielkości kolonii i środków transportu. Scenariusz zbiórki wyjazdowej musi być opracowany wcześniej i omówiony z wychowawcami w trakcie pierwszej przedwyjazdowej odprawy. W warunkach wielkomiejskich najwłaściwszym miejscem do przeprowadzenia zbiórki wyjazdowej jest teren organizatora. Tam rodzice przyprowadzają dzieci i tam też powinni się z nimi pożegnać. Bardzo często miejscem tym jest jednak teren dworca lub plac bądź parking miejski. Takie rozwiązanie zmusza nas do zachowania jeszcze większej ostrożności i uwagi.

Wychowawcy zbierają się przeważnie na godzinę przed terminem zbiórki dzieci. Kierownik transportu przeprowadza ostatnią odprawę, ustala sposoby porozumiewania się, dokładne miejsce zbiórki poszczególnych grup, wydaje znaki rozpoznawcze (np. kolorowe czapeczki) i listy uczestników kolonii. Każdy wychowawca udaje się na swój posterunek i od tej chwili przestają istnieć dlań inne sprawy poza dziećmi oddanymi mu pod opiekę. Wychowawca powinien mieć jakiś znak rozpoznawczy swojej grupy. Widoczna tabliczka (może być kartka) z wyraźnym numerem grupy spełni doskonale tę funkcję, zaś identyfikator z imieniem i nazwiskiem ułatwi znakomicie kontakty z rodzicami.

Rodzice przyprowadzają dziecko do odpowiedniego wychowawcy (podział na grupy wisiał przez kilka przynajmniej dni na tablicy ogłoszeń organizatora, ponadto na terenie zbiórki urzęduje informator mający listy całej kolonii). Nie jest dobrym zwyczajem podział dzieci na grupy przez publiczne wyczytywanie nazwisk. Potęguje to u dzieci stres, a przed nimi przecież i tak najcięższe chwile - pożegnanie. Wychowawca powinien zaznaczyć fakt przybycia dziecka na miejsce zbiórki na liście obecności. Po skompletowaniu całej grupy należy zgłosić się do kierownika transportu.

Czas od chwili zbiórki do odjazdu pociągu nie może być zbyt krótki ani zbyt długi. Stosunkowo dużo czasu poświęcić musimy na zbieranie się dzieci oraz pierwsze organizowanie grup. W tym czasie rodzice zgłaszać będą swe dodatkowe prośby i życzenia, informować nas o stanie zdrowia lub też specjalnych upodobaniach. Nie jest to czas najbardziej odpowiedni na zbieranie takich informacji, niemniej jednak nie możemy uwag rodziców zbywać ani lekceważyć. Nie dowierzajmy własnej pamięci, więc prośmy rodziców, aby swe uwagi lub specjalne życzenia zgłaszali na kartkach lub sami je zapisujmy w notesie.

Najczęstsze prośby rodziców związane są z przeniesieniem ich dzieci do innych grup. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że nawet najlepszy podział na grupy nie zadowoli wszystkich zainteresowanych stron. Na trudność tę nie ma jednoznacznej recepty. Rodzice mięli czas i możliwość składania takich postulatów wcześniej. Nie stresujmy jednak dzieci i rodziców zapewniając ich, że zajmiemy się tą sprawą po przyjeździe na miejsce.

Zebrana grupa gotowa jest już do drogi. W czasie z zbiórki kilkakrotnie przeczytaliśmy listę, kojarząc nazwiska i imiona z uczestnikami. Zawieramy pierwsze znajomości z dziećmi i staramy się zwracać do nich po imieniu. Pierwsze pomyłki są nieuniknione, ale kiedy towarzyszyć im będzie szczery uśmiech, dzieci same będą nas poprawiać, dzięki czemu szybciej nauczymy się ich imion na pamięć. Zwracanie się po imieniu, a nie (jak to często bywa) po nazwisku, wprowadzi do naszej grupy swobodniejszą, bardziej życzliwą atmosferę. Uśmiech i życzliwość, a jednocześnie żelazna konsekwencja w egzekwowaniu poleceń i respektowaniu regulaminów - to recepta na dobry start pracy wychowawczej. Nie zapomnijmy o tym, że wychowankowie nasi wyjeżdżając na kolonię są tym nieco zestresowani, ponieważ rozstają się z najbliższymi, zmieniają otoczenie, nie są pewni, jak ułoży się ich współżycie z kolegami i wychowawcą. W tych warunkach musimy jak najszybciej zdobyć sobie ich zaufanie, ugruntować w nich przekonanie o tym, że jesteśmy im życzliwi, ale także o tym, że każde nasze polecenie musi być wykonane i że doskonale panujemy nad sytuacją. O tym, że jesteście wychowawcami po raz pierwszy, wiecie tylko wy i kadra. Nie martwcie się więc na zapas, że dzieci nie będą się was słuchać. Szkoła narzuca dzieciom pewien rygor, który mimochodem udziela im się również na kolonii. Jeśli nie popełnicie rażących błędów - zostanie tak do końca turnusu. W tej chwili najważniejsze dla was powinno być to, aby wzbudzić w dzieciach i rodzicach poczucie bezwzględnego bezpieczeństwa.

Jeśli zbiórka odbywa się na terenie organizatora, pierwszy przejazd odbywa się zazwyczaj zamówionym autokarem z miejsca zbiórki na dworzec kolejowy. Podczas wsiadania wychowawca wskazuje każdemu dziecku jego miejsce w autokarze. Miejsca przy oknach są najbardziej atrakcyjne i będzie na nie największy popyt, a dopuszczenie do dowolnego zajmowania miejsc może doprowadzić do wzajemnego przepychania się i sukcesów jednostek najsilniejszych fizycznie.

Dworzec kolejowy to miejsce, w którym do perfekcji doprowadzimy umiejętność liczenia do dwudziestu (do tylu, ilu uczestników mamy w grupie). Tłok. Hałas. Inne wsiadające wraz z nami kolonie. Bałagan potęguje często fakt przybycia rodziców, którzy jakoś się tu znaleźli, aby pomagać swoim pociechom, gdy pociąg będzie już odjeżdżał. W młodszych grupach, szczególnie wśród dzieci wyjeżdżających po raz pierwszy mamy płacz przy rozstaniu. W chwili podstawienia pociągu zamieszanie dochodzi do punktu szczytowego i musimy pamiętać o tym, aby w żadnym wypadku nie dać się unieść fali wsiadających. Bez wyraźnego polecenia kierownika transportu nie pozwalamy ruszyć się grupie z miejsca. Dokładnie wykonując polecenia, przechodzimy zwartym szykiem do odpowiedniego wagonu i zajmujemy wskazane przedziały. Zdarza się na tym etapie, że rodzice pomagają często swoim, mocno już przerośniętym pociechom w umieszczaniu w wagonach bagaży, w zdobyciu lepszych miejsc itp. Wprowadzają oni niepotrzebne zamieszanie i utrudniają sprawne rozmieszczanie dzieci. Należy więc kontrolować sytuację, ale w granicach rozsądku, np. nierozsądne byłoby całkowite pozbawienie możliwości porozumienia się rodziców i dzieci np. przez zamknięcie okien itp. Ostatnie wymienione z rodzicami zdania, pomachanie chusteczką - wreszcie sami!

Czasu kolejowej podróży nie wolno nam wychowawczo zmarnować. Mamy okazję do pierwszych kontaktów i poznania grupy wędrując od jednego do drugiego przedziału. Starajmy się nawiązać pierwszy bliższy kontakt z dziećmi. Rozmawiajmy z nimi. Tematów do rozmowy jest dużo - od typowo szkolnych, tzn. o tym, jak minął rok i jakie było jego zakończenie, kto przeszedł do której klasy itp., do tych może najbardziej wszystkich uczestników interesujących, tzn. związanych z kolonią i jej przebiegiem. Starajmy się dowiedzieć, kto z uczestników grupy był już w okolicach naszej koloni, co robiono rok temu, gdzie chodzono na wycieczki. Starajmy się dowiedzieć, co sami chcieliby robić na kolonii, stwórzmy szczególnie w starszych grupach atmosferę możliwości zmian programowych i przekonanie o tym, że ewentualne propozycje młodzieży zawsze będą wysłuchane i brane pod uwagę. Czas przejazdu jest dla tego typu rozmów (określić je można jako integracyjne) szczególnie korzystny z kilku względów. Po pierwsze, nie mamy jeszcze do czynienia ze zwartą grupą, która jako całość mogłaby się nam przeciwstawić, lecz z pojedynczymi uczestnikami. Szanse więc są niejako równe - poznają się wszyscy wzajemnie, a nie tylko wychowawca poznaje młodzież. Po drugie, przebywając z młodzieżą, już tylko swoją obecnością możemy opanować pewne zjawiska, np. otwierając okno tylko do pewnej wysokości, zwracając uwagę na "głośność" rozmów, regulując korytarzowe wędrówki, wprowadzamy pewne normy zachowań doprowadzając do respektowania ich przez grupę. Uczestnicy sami szybko zorientują się, że tak należy, a tak nie, bo tak chciał "Pan" czy też "Pani". Mamy tu bowiem do czynienia z naśladownictwem, którego wychowawczego wpływu tak często się nie docenia.

Rozmowy, o których wyżej piszemy, powinny być prowadzone w możliwie małych, "przedziałowych" grupach, są wtedy o wiele bardziej skuteczne. Nie starajmy się zatem oszczędzać języka przed "strzępieniem" stłaczając całą grupę w jednym przedziale. Wędrujmy od przedziału do przedziału (mamy ich raptem trzy) i powtarzajmy się - ten wkład pracy wychowawczej na pewno nam się zwielokrotni w efektach.

Stałe przebywanie wychowawcy ze wszystkimi dziećmi swojej grupy jest już z powodu rozmieszczenia ich w dwu lub trzech przedziałach niemożliwe. Względy bezpieczeństwa wymagają więc stworzenia systemu dyżurów na korytarzu pociągu w pobliżu wyjść przez cały czas podróży. Jeśli jest to podróż nocą, trzeba umożliwić wychowawcom chociaż krótkie chwile wypoczynku. Następnego dnia muszą przecież być w pełni sprawni do pracy.

Mimo obowiązkowego optymizmu pedagogicznego wyrażającego się także w przekonaniu, że grupa, którą otrzymaliśmy, jest najlepszą pod słońcem grupą kolonijną, musimy być przygotowani na drobne incydenty lub wykroczenia. Najczęściej jest to zbyt szerokie otwieranie okien, wychylanie się z nich, porozumiewanie się między przedziałami przez okna itp. Zdarza się wyrzucanie drobnych resztek i śmieci przez okna lub zawody w pluciu wprost na ludzi stojących na mijanych peronach. Ulubioną zabawą jest wyrzucanie całych rolek papieru toaletowego za okno, aby rozwijał się w czasie jazdy pociągu w długie ciągnące się przy oknach wstęgi. Postoje pociągu związane są z próbami wysiadania z wagonów. Można przyjąć, że większość potencjalnych kolejowych wykroczeń naszych wychowanków bezpośrednio zagraża ich zdrowiu i życiu - wszystkie wię...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin