J.R.R. Tolkien - Rudy Dzil i Jego Pies, Kowal z Podlesia Wiekszego.pdf

(350 KB) Pobierz
4213889 UNPDF
J.R.R. TOLKIEN
Rudy Dżil i Jego Pies
(Farmer Giles of Ham)
Kowal z Podlesia Większego
(Smith of Wotton Mayor)
(Przełożyła Maria Skibniewska)
Rudy Dżil I Jego Pies
Aegidi i Ahenobarbi
Julii Agricole de Hammo
Domini de Domito
Aule Draconarie Comitis
Regni Minimi Regis et Basilei
mira facinora et mirabilis exortus
czyli w języku pospolitym
Wywyższenie i cudowne przygody
Rudobrodego Dżila,
gospodarza z Ham,
Pana oswojonego smoka,
Króla Małego Królestwa
Farmer Glles of Ham
PRZEDMOWA
O dziejach Małego Królestwa niewiele nam wiadomo, przypadkiem jednak zachowała
się historia jego powstania; ściślej mówiąc, nie tyle historia, ile legenda, bo jest to opowieść
niewątpliwie znacznie później sklecona, pełna dziwów zaczerpniętych nie z suchych kronik,
lecz z ludowych pieśni, na które też często się powołuje. Dla jej autora wydarzenia, o których
opowiada, są już zamierzchłą przeszłością, wydaje się wszakże, iż zamieszkiwał na obszarze
należącym niegdyś do Małego Królestwa. Najoczywiściej dość słaby w geografii, zdradza
pewną znajomość tej okolicy, podczas gdy o krainach położonych nieco dalej na północ i
zachód nie ma po prostu pojęcia.
Wydało mi się warte trudu przetłumaczenie tej nie-zwykłej historii z nader
wyspiarskiej łaciny na język bardziej nowoczesny, ponieważ rzuca ona pewne światło na
ciemny okres dziejów Brytanii, nie mówiąc już o tym, że wyjaśnia nam pochodzenie
niektórych dziwacznych nazw geograficznych. Wielu czytelników pewnie zgodzi się też ze
mną, że charakter i przygody bohatera są rzeczywiście interesujące.
Granice Małego Królestwa — zarówno w czasie, jak w przestrzeni — trudno
wyznaczyć na podstawie skąpych danych, jakie posiadamy. Od dnia gdy Brutus wylądował
na wybrzeżach Brytanii, powstało tutaj i upadło niejedno królestwo. Podział kraju między
Locrina, Cambera i Albanaka był tylko pierwszym z wielu różnych i nietrwałych podziałów. Z
jednej strony każdy zaścianek przywiązany był do swojej niezależności, z drugiej — królowie
żądni powiększenia swoich państw, toteż wieki upływały na przemian wśród wojen i pokoju,
radości i smutku, jak wiadomo nam dzięki kronikarzom króla Artura. Były to czasy
zmiennych granic, gdy ludzie szybko wspinali się na szczyty i jeszcze szybciej z nich spadali,
pieśniarzom zaś nie brakowało ani tematów, ani chętnych słuchaczy. W tej właśnie epoce,
zapewne między panowaniem króla Coela a pojawieniem się króla Artura i powstaniem
Siedmiu Królestw, rozgrywały się opowiedziane w naszej historii wypadki. Widownią ich
była dolina Tamizy i ciągnąca się na północo-zachód od niej kraina aż po góry Walii.
Stolica Małego Królestwa, podobnie jak dzisiejszej Anglii, znajdowała się w
południowo-wschodniej części kraju, lecz jego granic dokładnie nie znamy. Prawdopodobnie
nie sięgały zbyt daleko w górą Tamizy na zachodzie ani też dalej niż do Otmoor na
północy; o wschodniej granicy jeszcze mniej nam wiadomo. Z pewnych wzmianek w
legendzie o synu Dżila, Georgiuszu, oraz jego giermku, Suovetauriliuszu, wolno domyślać
się, że za ich czasów Małe Królestwo utrzymywało wysuniętą placówkę w Farthingho. Nie
należy to jednak do naszej historii, którą przedstawimy wam bez, poprawek i bez komentarzy;
pozwolimy sobie tylko uprościć szumny tytuł łacińskiego oryginału na brzmiący skromniej:
RUDY DŻIL I JEGO PIES
AEGIDIUS DE HAMMO mieszkał w samym sercu wyspy Brytanii. Pełne jego
nazwisko brzmiało: Aegidius Ahenobarbus Julius Agricola de Hammo. Nie skąpiono bowiem
ludziom imion i przydomków w owych dniach, bardzo od naszych odległych, kiedy wyspa
żyła jeszcze szczęśliwie, podzielona na wiele królestw. Czasu było wtedy więcej, a ludzi
mniej, toteż każdy prawie czymś się spośród innych wyróżniał. Epoka ta jednak przeminęła
bez śladu i dzisiaj stosowniej będzie przedstawić bohatera naszej historii krótko i po prostu:
nazywał się Dżil, gospodarował w Ham i miał rudą brodę. Ham było skromną wioską, ale jak
wszystkie wioski w tamtych czasach — dumną i niezależną.
Dżil miał psa. Pies wabił się Garm. Psy musiały zadowalać się krótkimi imionami w
potocznej mowie, uczona łacina stanowiła wyłączny przywilej rodu ludźkiego. Garm zresztą
nie znał nawet psiej łaciny, chociaż pospolitym językiem władał biegle (jak większości
ówczesnych psów) i umiał lżyć, przechwalać się oraz pochlebiać. Lżył mianowicie żebraków
i włóczęgów przechwalał się wobec innych psów, a schlebiał swojemu panu. Był z niego
zarazem dumny i bał się go bardzo, ponieważ Dżil i wymyślać, i chełpić się umiał jeszcze
lepiej od psa.
Ani pośpiech, ani hałaśliwa krzątanina nie były w tamtych czasach w zwyczaju.
Co prawda pośpiech i hałas niewiele mają wspólnego z prawdziwą robotą. Spokojnie więc i
po cichu ludzie robili, co do nich należało, i nie mogli uskarżać się ani na brak pracy, na brak
pogawędek. Mieli o czym pogadać, bo działo się często ciekawe i ważne rzeczy. Ale początek
naszej opowieści przypada na taki moment, gdy w Ham już od dawna nie zdarzyło się nic
naprawdę ważnego. Dżilowi to jak najbardziej dogadzało, był bowiem człowiekiem trochę
ociężałym, nie lubił zmieniać zwyczajów i pochłaniały go całkowicie sprawy osobiste. Miał
jak powiadał — pełne ręce roboty, żeby nie wpuścił biedy przez próg, innymi słowy, żeby
jadać równe tłusto i żyć tak dostatnio, jak przed nim żył jego ojciec Pies mu w tym
dopomagał. Ani pan, ani pies nie musieli wiele o Szerokim Świecie istniejącym poza
gospodarstwem Dżila, wioską Ham i najbliższym jarmaikiem.
Mimo to Szeroki Świat istniał. Niezbyt daleko od Ham rozpościerała się puszcza, a
za nią na zachód i na północ ciągnęły się Dzikie Wzgórza, podejrzane trzęsawiska i góry. Żyły
tam różne dziwne stwory, między innymi olbrzymy, grubiańskie i nieokrzesane plemię, z
którym bywały niekiedy kłopoty. Jeden olbrzym szczególnie wyróżniał się wśród
swoich współbraci i wzrostem, i głupotą. Nie znalazłem nigdzie w kronikach jego imienia,
ale nie o imię przecież chodzi. Był ogromny, za laskę służyło mu spore wyrwane drzewo, a
chód miał niezwykle ciężki. Las rozgarniał jak trawę, niszczył gościńce i pustoszył ogrody, bo
Zgłoś jeśli naruszono regulamin