Ryszard.Socha-Oczko.w.Sieci.UoM.doc

(62 KB) Pobierz
„Oczko” w sieci

„Oczko” w sieci

 

Przełomowym momentem w rozbiciu gangu było aresztowanie „Czarnego”

Ulice otaczające Sąd Okręgowy w Szczecinie, gdzie toczy się proces Marka M., pseudonim „Oczko”, i jedenastu jego ludzi, ogrodzono taśmami i wymieciono z aut. Wartownicy przy wejściu sprawdzają karty wstępu, dowody tożsamości oraz zawartość toreb. Piętro wyżej, na korytarzu prowadzącym do sali rozpraw, rozmieszczono kolejne dwa posterunki. Popiskuje wykrywacz metalu.

 

RYSZARDA SOCHA

 

Salę rozpraw gruntownie zbadano. Okna zasłaniają rolety. Oskarżonym, oprócz rutynowej obstawy policji, towarzyszy grupa antyterrorystyczna z bronią gotową do strzału. Prokurator Barbary Zapaśnik nie odstępują ani na krok dwaj rośli mężczyźni z osobistej ochrony. Gdy opuszcza sąd, wstrzymywany jest ruch w holu, aż wraz z eskortą bezpiecznie dotrze do samochodu.

Policjanci z wydziału do walki z przestępczością zorganizowaną, mimo tych wyjątkowych środków ostrożności, bronią się przed słowem „mafia”. – To wysoce zorganizowana grupa przestępcza – utrzymuje komisarz Krzysztof Targoński, rzecznik prasowy komendy wojewódzkiej.

Wysokiej rangi funkcjonariusz tej komendy, indagowany o organizowanie przez Marka M. przyjęcia, związanego z promocją wódki Kremlowskaja, nabiera wody w usta. Kremlowskaja, Rosija i parę innych marek wódczanych to przedmiot zainteresowań UOP. Rozmówca nie poda nazwisk. Powie tylko tyle, że nie jest prawdą, iż nasi politycy różnych opcji nie potrafią żyć ze sobą w zgodzie. Być może bywalcy sponsorowanych przez „Oczkę” imprez nie wiedzieli, u kogo goszczą. W Zalesiu Górnym, gdzie Marek M. miał rezydencję (własność konkubiny), mógł odgrywać rolę szanownego biznesmena. Nawet teraz, na ławie oskarżonych, bez przejawów aroganckiego zachowania, których nie może sobie odmówić spora część jego podwładnych, sprawia korzystne wrażenie. „W eleganckim garniturze, taktowny, uprzejmy, ujmujący. Nie obnosił się ze swoim bogactwem. Wyjąwszy ekskluzywne żółte Ferrari... Ale mężczyźni lubią dobre samochody...” – taki z grubsza portret „Oczki” z przedaresztanckich czasów kreślą szczecińscy dziennikarze.

Awans na „Prezesa”

– Chłopcy z podwórka, którzy podwórkiem rządzili – charakteryzuje w dużym skrócie Marka M. i jego najbliższych współpracowników wysoki funkcjonariusz policji. Z Żelechowa, biednej robotniczej dzielnicy Szczecina, skażonej przestępczością. Widział jak rosną. „Oczko”, najpopularniejszy pseudonim bossa, pochodzi właśnie z tamtych odległych czasów, kiedy coś stało się z jego okiem. Dorobił się z czasem innych – „Prezes”, „Dyrektor” – bardziej stosownych do zajmowanej pozycji. Starej ksywki używano głównie za jego plecami. W innym razie „można było dostać w łeb” – wyjaśniał podczas procesu Artur R., czyli „Tuła”, który jako jedyny z całej dwunastki zdecydował się przyznać do winy i obciążyć dawnych kompanów.

„Oczko” został oskarżony o zorganizowanie w Szczecinie „związku przestępczego o charakterze zbrojnym”. On to, zdaniem prokuratora, ustalał zasady funkcjonowania, przejmował i dzielił zyski z przestępstw, rozliczał z zadań, rozstrzygał spory między członkami grupy, podejmował kontakty z innymi grupami przestępczymi, karał niesfornych, zaś pociągniętym do odpowiedzialności karnej udzielał pomocy finansowej oraz prawnej. Lista zarzucanych przestępstw jest obszerna. Dominują: handel narkotykami, napady i porwania dla okupu, wymuszenia haraczu od właścicieli lokali rozrywkowych i agencji towarzyskich, ale i od prostytutek zarobkujących przy autostradzie, od przemytników szmuglujących rozmaite dobra tirami, po tzw. mrówki, uprawiające przemyt plecakowy.

Policjant zajmujący się zwalczaniem przestępczości zorganizowanej zbudował w swojej wyobraźni model osiedla złożonego ze stojących obok siebie bloków. Każdy blok to inna kryminalna branża. I tak w nielegalnym obrocie spirytusem „Oczko” zajmował, jego zdaniem, jedno z górnych pięter. Dość wysoką pozycję miał też w handlu narkotykami (zamawiał już bezpośrednio w Ameryce Południowej), a średnią, jeśli chodzi o czerpanie korzyści z nierządu i przemyt samochodów.

W takim modelu gangsterskiego świata jest miejsce nie tylko na rywalizację, ale także na współpracę. „Oczko” dość regularnie kontaktował się z „Nikosiem”, specjalistą od samochodów. Jego ludzie przy różnych okazjach wystawiali policji konkurentów z grupy Leszka K., zwanego „Kaszą”. Kiedy jednak trzeba było przepchnąć przez granicę ileś tirów z kontrabandą, „Oczko” dogadywał się z tymże „Kaszą”, który miał swoje „bramki” na przejściach granicznych. Za stosowną opłatą ładunek „Oczki” bez kłopotów wjeżdżał do kraju.

Mocna pozycja Marka M. w branży alkoholowej była oparta na kontaktach z Ricardo F., Włochem ze Śląska rodem, zamieszkałym w Belgii, właścicielem znaku towarowego wspomnianej już wódki Kremlowskaja, której „Oczko” był dystrybutorem w Polsce. Kiedyś przy okazji jakichś regat – relacjonuje „Tuła” – w telewizji pokazano jacht Ricarda F. z „Oczką” na pokładzie. Wobec owego Ricarda F. Belgowie zastosowali areszt domowy. – Wysokie piętro – ocenia policjant – ale i za nim ktoś jeszcze stoi.

Gry informacyjne

Na razie podczas procesu odczytywane są wyjaśnienia złożone w śledztwie przez skruszonego Artura R., „Tułę”. Zadeklarował się on jako agent UOP. Zreferował, jak za pośrednictwem pewnego szacownego biznesmena oraz konsula honorowego nawiązał współpracę z tymi służbami. Wielokrotnie wyjeżdżał do Szwajcarii. Obracał się w kręgu Witolda K., byłego prezesa Górnika-Zabrze, który utrzymywał kontakty z wysokimi politykami różnych formacji. Telefony do Witolda K. zajmowały w notesie „Tuły” sporo miejsca.

Sam „Oczko” miał stosowne kontakty z czasów, kiedy jako bramkarz w jednym z lokali trudnił się handlem walutą. Z kolei jeden z jego najbliższych współpracowników Jacek P. też nie bez powodu dorobił się ksywki „Dozór”. Długo bowiem miał to dziwne szczęście, że prokuratura, zarzucając mu różne czyny przestępcze, jakoś nie widziała potrzeby zastosowania bardziej radykalnych środków aniżeli dozór policyjny. Wieść niesie, że w tym przypadku policja dbała o swego konfidenta, który od czasu do czasu zapewniał jej sukces, wystawiając ludzi z konkurencji.

Jeszcze inne pogłoski krążyły na temat Romana R., „Arizony”, księgowego grupy. Wśród gangsterów mówiło się, że ma on powiązania ze służbami specjalnymi byłej NRD. Podobno ukradł Niemcom dyskietki z jakimiś tajnymi informacjami. „Arizona” zniknął nie wiadomo gdzie w 1995 r. Poszukiwali go zarówno gangsterzy, jak i policja. „Arizona” miał też utrzymywać kontakty z sędziami i prokuratorami.

Z kolei Wiktora F., Białorusina, który kontrolował w Szczecinie grupy rosyjskojęzyczne, nie podporządkował się „Oczce” i w 1997 r. został zastrzelony w centrum miasta, postrzegano jako informatora jednego z oficerów wydziału do walki z przestępczością zorganizowaną. Policjant ów został oskarżony o korupcję przez Rafała Ch., „Czarnego”, który pracował dla „Oczki” w branży narkotykowej. „Czarny” został skazany w osobnym procesie. On też przerwał milczenie, dostarczając oskarżeniu wielu informacji o bossie i reszcie organizacji.

Nie brak opinii, że te przeróżne związki przez długi czas czyniły grupę bezkarną. Wątku ewentualnych kontaktów gangsterów z różnymi służbami nikt nie chce komentować. – Czy on był, czy nie był w UOP, to dla sprawy nie ma znaczenia – mówi o rewelacjach „Tuły” prokurator Robert Śledziński. – Jeśli był, to co, miałby nie odpowiadać karnie za przestępstwa? Sprawdzanie tego, kierowanie zapytania do ministra koordynatora służb specjalnych czy spraw wewnętrznych nie ma sensu. Byłoby uzasadnione, gdyby, na przykład, ktoś zatrzymany z narkotykami tłumaczył, że to przesyłka kontrolowana.

W parasolach, jeżeli takie ochraniały oskarżonych, musiały pojawić się dziury. Zeznania „Czarnego” i „Tuły” wsparło 25 świadków incognito. Z tego, co wiedzą, można wnioskować, że przynajmniej część z nich dość głęboko tkwiła w przestępczych kręgach. – Świadkami incognito mogą być osoby, które obracały się w towarzystwie przestępców, ale same przestępstwa nie popełniły. Nie ma możliwości, żeby były to osoby zamieszane w przestępstwo. A jeśli tak, muszą za nie w jakiś sposób odpowiedzieć – uspokaja prokurator Anna Gawłowska-Rynkiewicz, rzecznik prasowy szczecińskiej prokuratury.

Zginiesz, śmieciu

Z twarzy Marka D., prawej ręki bossa, podczas procesu niemal nie znika uśmieszek naznaczony grymasem ni to niesmaku, ni to powątpiewania. Ogolony do skóry, żujący gumę Adam M., pięćdziesięcioletni osiłek, dość podrzędna postać w tym towarzystwie, raz po raz wtrąca głośno swoje trzy grosze. – Żadnych mi tu komentarzy nie dawaj, ty śmieciu – atakuje „Tułę”. „Śmieć” na polecenie sędziego zostaje odnotowany w protokole, zaś Adam M. wydalony z sali rozpraw. Nie na wiele się to zdaje. – Nie patrz tak, ty bydlaku, nie prowokuj... No podejdę, w ryja zajebię – kontynuuje występy po powrocie na ławę oskarżonych. Sędzia przewodniczący ma do dyspozycji ograniczony repertuar środków. Usunięcie z sali rozpraw wprawdzie dyscyplinuje, ale potem sąd traci czas, żeby zapoznać oskarżonego z materiałem, który zaprotokołowano pod jego nieobecność.

Jacek P., „Dozór”, woli mowę znaków. Gdy „Tuła” opisuje okoliczności zabójstwa Białorusina Wiktora F., Jacek P. kilkoma gestami pokazuje „Tule”, że będzie zabity i zakopany. Przed rozprawą pojawiły się wzmianki, jakoby ktoś z grupy „Oczki” popełnił samobójstwo w areszcie. Wieść niosła, że chodzi właśnie o „Tułę”. Ponieważ „Tuła” jest żyw i w dobrej kondycji, a inni gangsterzy z grupy też się dobrze mają, policjanci przypuszczają, że ktoś celowo rozpuszcza plotki, aby wywrzeć presję psychiczną na „zdrajcę”.

Policja w tej wojnie nerwów stara się nie pozostawać dłużna. Już podczas procesu grupy „Oczki” aresztowano Ludmiłę O., żonę Sylwestra O. Jest to jedyna kobieta wśród ponad sześćdziesięciu aresztowanych, którym przypisuje się związki z grupą „Oczki”. Sylwester O. jest poszukiwany międzynarodowym listem gończym, a jego żonie zarzucono m.in. pomoc w jednym z porwań.

Najdłuższy pobyt w więzieniu (3 do 15 lat) grozi oskarżonym nie za udział w związku przestępczym, a za wymuszenia rozbójnicze z użyciem broni. Proces może potrwać jeszcze długo. Na razie toczy się wartko, bo zeznają oskarżeni, doprowadzani do sądu z aresztu. Nikt nie wie, co będzie, gdy sąd zacznie wzywać świadków (ponad dwustu), którzy nierzadko dużo bardziej boją się oskarżonych aniżeli kar za nieobecność na rozprawie.

 

Przestępczość coraz lepiej ścigana

·         Według raportu MSWiA z 1998 r. w kraju działało 475 grup przestępczych, liczących ok. 4 tys. osób. Prawie połowa grup miała powiązania międzynarodowe. Ostatnie głośne zatrzymania i procesy („Dziada”, „Krakowiaka”, „Oczki”, „Kwiatka” i in.) mogą wskazywać na to, że aparat ścigania powoli zyskuje przewagę w walce ze zorganizowaną przestępczością. W przestępczym światku toczy się zarazem walka o wpływy, w wyniku której tylko w Warszawie, na Dolnym Śląsku i w Trójmieście w dwóch ostatnich latach zginęło ponad 30 przestępców.

·         Od 1 grudnia ub.r. dotychczasowe wojewódzkie wydziały znalazły się w strukturze Biura do Walki z Przestępczością Zorganizowaną w Komendzie Głównej Policji. Jak podaje Zespół Prasowy KG Policji, Biuro ma 21 wydziałów i jeden samodzielny zespół. Wydziały I–V i zespół „S” są w Komendzie Głównej, a wydziały VI–XXI rozlokowano w miastach wojewódzkich. Dyrektorem Biura jest młodszy inspektor Andrzej Borek (54 l., w służbie od 1971 r., do 1998 r. służył w Krakowie). Do dyspozycji ma 850 etatów, z których 31 marca br. 738 było obsadzonych, w tym 601 w terenie.

·         W I kwartale br. Biuro prowadziło 72 sprawy operacyjne i procesowe. Zatrzymano 210 osób, spośród których 148 tymczasowo aresztowano. Odzyskano 121,5 kg materiałów wybuchowych, 61 sztuk broni palnej i 38 kg haszyszu. W prowadzonych sprawach stwierdzono wyłudzenie 37 mln zł z tytułu nieuiszczenia opłat celnych oraz wyłudzenia bądź niezapłacenie 26 mln zł podatków. W walce z mafijnym podziemiem zaczęto korzystać z instytucji świadka koronnego. Ochroną świadka objęto 10 osób. Ich zeznania pozwoliły procesowo udokumentować ponad 500 przypadków najcięższych przestępstw, w tym 15 zabójstw. Do aresztów trafiło 30 osób wysoko usytuowanych w przestępczych strukturach.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin