Bajki8.txt

(5 KB) Pobierz
80






























            Dziewczynka z zapa�kami
        
               By�o bardzo zimno; �nieg pada� i zaczyna�o si� ju� �ciemnia�; by� to 
            ostatni dzie� w roku, wigilia Nowego Roku. W tym ch�odzie i w tej ciemno�ci 
            sz�a ulicami biedna dziewczynka z go�� g�ow� i boso; mia�a wprawdzie 
            trzewiki na nogach, kiedy wychodzi�a z domu, ale co to znaczy�o! To by�y 
            bardzo du�e trzewiki, nawet jej matka ostatnio je wk�ada�a, tak by�y du�e; i 
            ma�a zgubi�a je zaraz, przebiegaj�c ulic�, kt�r� p�dem przeje�d�a�y dwa 
            wozy; jednego trzewika nie mog�a wcale znale��, a z drugim uciek� jaki� 
            urwis; wo�a�, �e przyda mu si� on na ko�ysk�, kiedy ju� b�dzie mia� dziecko.
               Sz�a wi�c dziewczynka boso, st�pa�a n�kami, kt�re poczerwienia�y i 
            zsinia�y z zimna; w starym fartuchu nios�a zawini�t� ca�� mas� zapa�ek, a 
            jedn� wi�zk� trzyma�a w r�ku; przez ca�y dzie� nie sprzeda�a ani jednej; 
            nikt jej nie da� przez ca�y dzie� ani grosika; sz�a taka g�odna i zmarzni�ta 
            i wygl�da�a taka smutna, biedactwo! P�atki �niegu pada�y na jej d�ugie, 
            jasne w�osy, kt�re tak pi�knie zwija�y si� na karku, ale ona nie my�la�a 
            wcale o tej ozdobie. Ze wszystkich okien naoko�o po�yskiwa�y �wiat�a i tak 
            mi�o pachnia�o na ulicy pieczonymi g�mi.
               �To przecie� jest wigilia Nowego Roku� � pomy�la�a dziewczynka. W k�cie 
            mi�dzy dwoma domami, z kt�rych jeden bardziej wysuwa� si� na ulic�, usiad�a 
            i skurczy�a si� ca�a; ma�e no�yny podci�gn�a pod siebie, ale marz�a coraz 
            bardziej, a w domu nie mog�a si� pokaza�, bo przecie� nie sprzeda�a ani 
            jednej zapa�ki, nie dosta�a ani grosza, ojciec by j� zbi�, a w domu by�o tak 
            samo zimno, mieszkali na strychu pod samym dachem i wiatr hula� po izbie, 
            chocia� najwi�ksze szpary w dachu zatkane by�y s�om� i ga�ganami. Jej ma�e 
            r�ce prawie ca�kiem zamarz�y z tego ch�odu. Ach, jedna ma�a zapa�ka, jakby 
            to dobrze by�o! �eby tak wyci�gn�� jedn� zapa�k� z wi�zki, potrze� j� o 
            �cian� i tylko ogrza� paluszki! Wyci�gn�a jedn� i �trzask�, jak si� iskrzy, 
            jak p�onie! ma�y ciep�y, jasny p�omyczek, niby ma�a �wieczka otoczona 
            d�o�mi! Dziwna to by�a �wieca; dziewczynce zdawa�o si�, �e siedzi przed 
            wielkim, �elaznym piecem o mosi�nych drzwiczkach i ozdobach; ogie� pali� 
            si� w nim tak �askawie i grza� tak przyjemnie; ach, jakie� to by�o 
            rozkoszne! Dziewczynka wyci�gn�a przed siebie n�ki, aby je rozgrza� tak�e 
            � a tu p�omie� zagas�. Piec znik� � a ona siedzia�a z niedopa�kiem siarnika 
            w d�oni.
               Zapali�a nowy, pali� si� i b�yszcza�, a gdzie cie� pad� na �cian�, sta�a 
            si� ona przejrzysta jak mu�lin; ujrza�a wn�trze pokoju, gdzie sta� st� 
            przykryty bia�ym, b�yszcz�cym obrusem, nakryty pi�kn� porcelan�, a na 
            p�misku smacznie dymi�a pieczona g�, nadziana �liwkami i jab�kami; a co 
            jeszcze by�o wspanialsze, g� zeskoczy�a z p�miska i zacz�a si� czo�ga� po 
            pod�odze, z widelcem i no�em wbitym w grzbiet; doczo�ga�a si� a� do biednej 
            dziewczynki; a� tu nagle zgas�a zapa�ka i wida� tylko by�o nieprzejrzyst�, 
            zimn� �cian�.
               Zapali�a nowy siarnik. I oto siedzia�a pod najpi�kniejsz� choink�; by�a 
            ona jeszcze wspanialsza i pi�kniej ubrana ni� choinka u bogatego kupca, 
            kt�r� ujrza�a przez szklane drzwi podczas ostatnich �wi�t; tysi�ce �wieczek 
            p�on�o na zielonych ga��ziach, a kolorowe obrazki, takie, jakie zdobi�y 
            okna sklep�w, spoziera�y ku niej. Dziewczynka wyci�gn�a do nich obie r�czki 
            � ale tu zgas�a zapa�ka; mn�stwo �wiate�ek choinki wznosi�o si� ku g�rze, 
            coraz wy�ej i wy�ej, i oto ujrza�a ona, �e by�y to tylko jasne gwiazdy, a 
            jedna z nich spad�a w�a�nie i zakre�li�a na niebie d�ugi, b�yszcz�cy �lad.
               � Kto� umar�! � powiedzia�a malutka, gdy� jej stara babka, kt�ra jedyna 
            okazywa�a jej serce, ale ju� umar�a, powiada�a zawsze, �e kiedy gwiazdka 
            spada, dusza ludzka wst�puje do Boga.
               Dziewczynka znowu potar�a siarnikiem o �cian�, zaja�nia�o dooko�a i w tym 
            blasku stan�a przed ni� stara babunia, taka �agodna, taka jasna, taka 
            b�yszcz�ca i taka kochana.
               � Babuniu! � zawo�a�a dziewczynka � o, zabierz mnie z sob�! Kiedy zapa�ka 
            zga�nie, znikniesz jak ciep�y piec, jak g�ska pieczona i jak wspania�a 
            olbrzymia choinka! � i szybko potar�a wszystkie zapa�ki, jakie zosta�y w 
            wi�zce, chcia�a jak najd�u�ej zatrzyma� przy sobie babk�, i zapa�ki zab�ys�y 
            takim blaskiem, i� sta�o si� ja�niej ni� za dnia. Babunia nigdy przedtem nie 
            by�a taka pi�kna i taka wielka; chwyci�a dziewczynk� w ramiona i polecia�y w 
            blasku i w rado�ci wysoko, wysoko; a tam ju� nie by�o ani ch�odu, ani g�odu, 
            ani strachu � bowiem by�y u Boga.
               A kiedy nasta� zimny ranek, w k�ciku przy domu siedzia�a dziewczynka z 
            czerwonymi policzkami, z u�miechem na twarzy � nie�ywa: zamarz�a na �mier� 
            ostatniego wieczora minionego roku. Ranek noworoczny o�wietli� ma�ego trupka 
            trzymaj�cego w r�ku zapa�ki, z kt�rych gar�� by�a spalona. Chcia�a si� 
            ogrza�, powiadano; ale nikt nie mia� poj�cia o tym, jak pi�kne rzeczy 
            widzia�a dziewczynka i w jakim blasku wst�pi�a ona razem ze star� babk� w 
            szcz�liwo�� Nowego Roku.
 
                                       KONIEC ROZDZIA�U
Zgłoś jeśli naruszono regulamin