Bechlerowa Helena "Dwa kotki" Idą drogą kotki dwa, każdy wielki koszyk ma. A na łące koło chaty stoi krowa w czarne łaty. - Czy masz krówko mleko słodkie? Daj nam dużo - proszę kotki. - Daj nam mleka pełne kosze, zapłacimy ci dwa grosze. Nic nie rzekła krowa w łaty, gryzła trawę, jadła kwiaty. A koń, co za płotem stał, na calutki głos się śmiał!"Lekarstwo misia" Koło pieca siedzi miś. - Taki chory jestem dziś! - Co cię boli? - Bok i brzuszek, tu się ciągle trzymać muszę, katar już od piątku trwa i tu ból mam, a tu dwa. - Grypa, misiu. Dam ci proszki. - Nie pomógł, takie gorzkie! - Aspirynę, misiu, zażyj. Może ziółka ci zaparzyć? - Aspiryna nie pomoże, a po ziółkach będzie gorzej. Przyznam ci się, Zosiu, sam, że lekarstwo lepsze znam. Łyżka, dwie wystarcza chyba. Będę po nim zdrów jak ryba, będę mruczeć mógł jak z nut. - Cóż to za lekarstwo? - Miód!
"Żyrafa" Chciałem wyciąć konia. Konik się nie udał: za wysokie nogi, a szyja za chuda. Tutaj przytnę ogon, tu dorobię różki, a potem to zwierzę pomaluję w groszki. Pomaluję ładnie, jak tylko potrafię. Teraz się mój konik zamienił w żyrafę. Jeszcze wytnę drzewo, dużo liści na nim, by miała żyrafa zielone śniadanie.
"List do jaskółki" Kochana Jaskółeczko! Wracaj do nas z daleka! Puste gniazdko pod dachem dawno na Ciebie czeka. Woda w stawie błyszczy i w słońcu lśni jak łuska. Czeka kiedy ją w locie skrzydłami będziesz muskać. I niebo już błękitne, obłoki srebrne na nim. Tylko Ciebie Jaskółeczko, nie ma pod obłokiem! A choć bociek klekoce i bazie kwitną w lesie dopiero Ty, Jaskółeczko prawdziwą wiosnę przyniesiesz."Ptaki i dzieci" śnieżna zima się zbliża, zeschłe liście wiatr goni. Kto malutkie wróbelki przed mrozami obroni? Kiedy w białej pierzynce uśnie ziemia zmarznięta, czy o małych sikorkach nikt nie będzie pamiętał? Sikoreczki, wróbelki niech nie straszy was zima, pomożemy wam mrozy, i złe wichry przetrzymać! Niech wiatr hula po polach, mróz się sroży, śnieg pada, nie pozwoli wam zginąć nasza ....... gromada.
Badalska Wiera "Przechodzimy przez ulicę" Kiedy światło jest zielone można przejść na drugą stronę, a gdy świeci czerwone przechodzenie zabronione! Gdy zamierzasz przejść ulicę na chodniku przystań bokiem, popatrz w lewo bystrym okiem, skieruj w prawo wzrok sokoli, znów w lewo spójrz powoli. Jezdnia wolna - więc swobodnie mogą przez nią przejść przechodnie. Kiedy chcę przez jezdnię przejść na drugą stronę, przystaję i ze światłami gram w zielone. Pytam: - Jest zielone? - Proszę - mówią grzecznie. Wtedy wiem, że mogę przechodzić bezpiecznie."Wakacyjne rady" Głowa nie jest od parady i służyć ci musi dalej. Dbaj więc o nią i osłaniaj kiedy słońce pali. Płynie w rzece woda chłodna, bystra, czysta, tylko przy dorosłych z kąpieli korzystaj. Jagody nieznane gdy zobaczysz w borze - Nie zrywaj! Nie zjadaj! - bo zatruć się możesz. Urządzamy grzybobranie jaka rada stąd wynika? Gdy jakiegoś grzyba nie znasz nie wkładaj go do koszyka. Biegać boso - przyjemnie, ale ważna rada: - idąc na wycieczkę dobre buty wkładaj! Gdy w polu, w lesie, czy za domem wykopiesz jakiś przedmiot zardzewiały - nie dotykaj go! Daj znać dorosłym! śmierć niosą groźne przedmioty!
"Wycieczka do ZOO" Rano autobus stanął przed szkołą. Pojechaliśmy wszyscy do ZOO. Były tam słonie, misie, lwy i tygrys w klatce zły. Hipopotamy grube jak beczki. Prześliczna zebra w strojne paseczki. Była żyrafa bardzo wysoka, w basenie zwinnie pływała foka. Zwinięty w kłębek leżał wąż długi... śmiesznie skrzeczały barwne papugi. Było ciekawie, było wesoło. Bardzo lubimy zwiedzać ZOO.
Brzechwa Jan "Arbuz" Z owocarni arbuz leży i złośliwie pestki szczerzy; tu przygani, tam zaczepi. "Już byś przestał gadać lepiej, zamknij buzię, arbuzie!" Ale arbuz jest uparty, dalej sobie stroi żarty i tak rzecze do moreli: "Jeszcześmy się nie widzieli, pani skąd jest?" "Jestem Serbka..." "Chociaż Serbka, ale cierpka!" Wszystkich drażnią jego drwiny, a on mówi do cytryny: "Pani skąd jest?" "Jestem Włoszka..." "Chociaż Włoszka, ale gorzka!" Gwałt się podniósł na wystawie: "To zuchwalstwo! To bezprawie! Zamknij buzię, arbuzie!" Lecz on za nic ma owoce, szczerzy pestki i chichoce. Melon dość już miał arbuza, krzyknął: "Głupiś! Szukasz guza! Będziesz miał za swoje sprawki!" Runął wprost na niego z szafki, potem stoczył go za ladę i tam zbił na marmoladę.
Atrament" Nikt opisać nie potrafi, jaki w szkole powstał zamęt, gdy na lekcji geografii nagle rozlał się atrament. Porozlewał się po mapie, co leżała na katedrze, tutaj cieknie, tam znów kapie, wnet do różnych miast się wedrze. W Kocku, Płocku, Radzyminie czarne kleksy się rozprysły i atrament dalej płynie, i już wlewa się do Wisły. Pewien strażak dla ochłody miał się kąpać w tym momencie, zdjął ubranie, wszedł do wody, lecz się znalazł w atramencie. Strażakowi zrzedła mina: "Cóż to znowu za pomysły!" c czarniejszy od Murzyna wyszedł strażak z nurtów Wisły. Długo martwił się i smucił: "W straży tak się nie pokażę..." więc do straży nie powrócił, tylko został kominiarzem."Atrament i kreda" Wzdychała kreda: "Wciąż jestem biała, nie chcę być biała!..." No i - sczerniała. Jęczał atrament: "O, losie marny, wciąż jestem czarny, kompletnie czarny, jak gdyby we mnie kto smołę przelał. Nie chcę być czarny! Dość już!" I zbielał. W szkole straszliwy zrobił się zamęt: ładna historia! Biały atrament! Któż go na białym dojrzy papierze? Nikną litery i kleksy świeże, nie zda się na nic wypracowanie, gdy z liter nawet ślad nie zostanie. Zbladł nauczyciel i bladolicy przez chwilę z kredą stał przy tablicy, lecz nic napisać na niej się nie da: czarna tablica i czarna kreda! Jak tu rozwiązać można zadanie, gdy cyfr odróżnić nikt nie jest w stanie. Rzekł nauczyciel zakłopotany: "Dziwne to, bardzo dziwne przemiany! Kreda jest czarna, atrament biały... Wiemy, kto robi takie kawały!" Mówiąc to palec przytknął do czoła, groĄnym spojrzeniem powiódł dokoła i mnie, choć ja się winnym nie czuję, ze sprawowania postawił dwóję."Babulej i Babulejka" Pod Oszmianą nad Wilejką żył Babulej z Babulejką, ona była czarodziejką, on - rzecz prosta - czarodziejem i jadali mak z olejem Babulejka z Babulejem. Babulejka raz powiada: "Babuleju, tak się składa, że mam starą koźlą skórę odwieźć dziś na Łysą Górę." Więc Babulej z Babulejką pojechali taradejką. Nagle koń okulał w drodze, aż Babulej zaklął srodze. "Jeśli kuleć chcesz, to kulej!" - rezolutnie rzekł Babulej i zostawił konia w tyle. Taradejka jedzie milę, jedzie drugą, wtem na trzeciej koło wprost do rowu leci, aż Babulej parsknął śmiechem: "Ładna jazda z takim pechem, cóż - na miotle jeżdżą wiedźmy,...
nika613