Kolorowe rewolucje.docx

(27 KB) Pobierz

Kolorowe rewolucje – termin używany przez media, który opisuje ruchy społeczeństwa w danych krajach, w efekcie których dochodzi do przemian społeczno-politycznych. Uczestnicy kolorowych rewolucji przeważnie używają pokojowego oporu na znak protestu przeciwko rządom, ustrojom, sytuacji społeczno-gospodarczej.

Do takich ruchów zaliczana jest "rewolucja róż" w Gruzji (2003), "purpurowa rewolucja" w Iraku (2003-2005), "pomarańczowa rewolucja" na Ukrainie (2004/2005), "cedrowa rewolucja" wLibanie (2005), "tulipanowa rewolucja w Kirgistanie" (2005), "niebieska rewolucja" w Kuwejcie (2005), "dżinsowa rewolucja" na Białorusi (2006), "szafranowa rewolucja" w Birmie (2007),irańska "zielona rewolucja" (2009) oraz tunezyjska "jaśminowa rewolucja" (2011).

§                      "Rewolucja róż" - pokojowe protesty, które w listopadzie 2003 doprowadziły w Gruzji do ustąpienia prezydenta Eduarda Szewardnadze i zastąpienia go przez prozachodniego reformatora Michaiła Saakaszwilego. Nazwa wzięła się od kwiatów, które trzymali w dłoniach zwolennicy opozycji, gdy wkraczali do parlamentu, domagając się ustąpienia prezydenta Eduarda Szewardnadzego.

§                      "Purpurowa rewolucja" - określenie wydarzeń, które miały miejsce w Iraku po obaleniu dyktatury Saddama Husajna. Określenie "purpurowa" pochodzi od koloru tuszu, jaki pozostawał na kciukach Irakijczyków jako dowód iż brali oni udział w pierwszych demokratycznych wyborach parlamentarnych w Iraku w 2005 roku.

§                      "Pomarańczowa rewolucja" - protesty po wyborach prezydenckich na Ukrainie w 2004 w których w II turze zwyciężyłWiktor Janukowicz. Wyniki wyniki wyborów zostały zakwestionowane, zarówno przez zwolenników Wiktora Juszczenki na Ukrainie, jak i przez niezależnych międzynarodowych obserwatorów. W efekcie rewolucji prezydentem został Wiktor Juszczenko, a w nowo powołanym rządzie premierem została Julia Tymoszenko. Nazwa została nadana od pomarańczowego koloru, który był symbolem sztabu wyborczego Wiktora Juszczenki.

§                      "Cedrowa rewolucja" - masowe demonstracje w Libanie (głównie w Bejrucie) po zamachu przeprowadzonym 14 lutego 2005, w którym zamordowano byłego premiera Libanu Rafiqa Hariri. 19 lipca 2005 władzę objął nowy rząd, którego premierem został Fouad Siniora, co stało się zwieńczeniem "cedrowej rewolucji". Liban stał się ponownie, po niemal 30 latach syryjskiej okupacji, w pełni wolnym państwem. Był to pierwszy w świecie arabskim masowy ruch demokratyczny. Nazwa pochodzi od drzewa cedrowego, które jest symbolem Libanu[4].

§                      "Tulipanowa rewolucja" - wydarzenia z marca 2005, które nastąpiły w wyniku protestu kirgiskiej opozycji. Skutkiem było obalenie prezydenta Askara Akajewa. Jego następcą został Kurmanbek Bakijew.

§                      "Niebieska rewolucja" - nazwa przemiany społecznej w Kuwejcie po manifestacji sufrażystek w marcu 2005, które domagały się praw wyborczych. W maju 2005 rząd przystąpił na żądania kobiet. Nazwa wzięła sie od kolorów używanych przez kobiety w demonstracjach.

§                      "Dżinsowa rewolucja" - wydarzenia, które miały miejsce na Białorusi w marcu 2006, w kontekście wyborów prezydenckich 2006. Termin został wymyślony, gdy jeden z przywódców ruchu młodzieżowego Żubr, Mikita Sasim, ogłosił swoją dżinsową koszulę, flagą protestów przeciwko Alaksandrowi Łukaszence. Wystąpienia społeczne nie przyniosły zmian na białoruskiej scenie politycznej[7].

§                      "Szafranowa rewolucja" - wystąpienia społeczne w Birmie w 2007, w Rangunie, rozpoczęły się pierwsze protesty przeciw rządom junty wojskowej. Organizatorami manifestacji są mnisi buddyjscy i birmańska inteligencja domagający się zaprowadzenia w kraju demokracji, poszanowania wolności religijnej oraz sprzeciwiający się wzrostom cen gazu i łamaniu praw człowieka przez władzę. Wystąpienia nie zakończyły się obaleniem rządu[8].

§                      "Zielona rewolucja" - protesty i zamieszki uliczne w Iranie po wyborach prezydenckich z 12 czerwca 2009. Organizatorami protestów byli zwolennicy opozycji, popierający głównieMir-Hosejna Musawiego, który według oficjalnych wyników przegrał wybory z urzędującym prezydentem Mahmudem Ahmadineżadem. Zwolennicy opozycji zarzucili władzy sfałszowanie wyników głosowania i w proteście wyszli na ulice miast. Nazwa wzięła się od zielonego koloru w kampanii wyborczej oraz demonstracjach przez zwolenników Musawiego i Irański Zielony Ruch. Jednakże po skutkiem protestów nie było zmiany władzy w Iranie[9].

§                      "Jaśminowa rewolucja" - protesty mieszkańców Tunezji na przełomie 2010 i 2011 o charakterze społeczno-politycznym przeciwko złej sytuacji gospodarczej w kraju, bezrobociu, braku swobód obywatelskich i długoletniej władzy prezydenta Zin Al-Abidina Ben Alego. W ich rezultacie prezydent zrzekł się władzy i opuścił kraj[9][10].

 

 

Piotr Ciesielski

Mianem „kolorowych rewolucji” określa się zwykle masowe demonstracje przeciwko fałszerstwom wyborczym w krajach byłego ZSRR (Gruzja, Ukraina, Kirgizja) a także podobne wystąpienia przeciwko obecności wojsk syryjskich w Libanie.

Demonstracje te doprowadziły do zmian korzystnych dla popierających je państw Zachodu, co liberalne elity i ich tuby propagandowe typu Gazety Wyborczej czy TVN utożsamiają z demokratyzacją i rozwojem społeczeństwa obywatelskiego. Nawet pobieżna analiza wykazuje, że jest to kłamstwo, typowe dla tych środowisk.

 

Gruzja

Pierwsza „kolorowa rewolucja” (tzw. „rewolucja róż”) miała miejsce w listopadzie 2003 w Gruzji, przeciwko sfałszowaniu wyborów parlamentarnych przez środowisko prezydenta Eduarda Szewardnadze. Doprowa­dziła do jego ustąpienia oraz rozpisania nowych wyborów prezydenckich i parlamentarnych wygranych przez prozachodnią opozycje. Z pewnością wielu zwykłych obywateli miało powody, by popierać obalenie skorumpowanego reżimu, ale to, co potem nastąpiło, każe włożyć historyjki o „zwycięstwie demokracji” między bajki.

Szewardnadze został zastąpiony przez Micheila Saakaszwilego - przywódcę opozycji o szerokich kontaktach w USA, hojnie dotowanego przez tamtejsze organizacje „pozarządowe”. Jedną z nich było Społeczeństwo Otwarte miliardera George’a Sorosa, który wydał na „rewolucję róż” ponad 40 mln $. Soros uchodzi niekiedy za krytyka G.W. Busha i neokonserwatystów, ale w rzeczywistości kieruje nim troska o pozycję Ameryki, której zbyt gwałtowne posunięcia tych ostatnich mogłyby zagrozić.

Cała akcja w Gruzji była więc obliczona na podreperowanie wizerunku USA nadszarpniętego przez ataki na Afganistan i Irak w ramach „wojny z terroryzmem”, miała pokazać że „demokrację” i kapitalizm (wg liberałów tożsame) można wprowadzać bez użycia rakiet i czołgów. Oczywiście, w Ameryce liczono też na rozszerzenie na Kaukaz swej strefy wpływów wobec chwilowego cofania się Rosji w tym regionie.

Zaprzysiężony na prezydenta Saakaszwili zapowiedział zbliżenie z USA, włączenie Gruzji do NATO i odzyskanie kontroli nad separatystycznymi, prorosyjskimi republikami - Abchazją i Osetią Płd. - które oddzieliły się na początku lat 90-tych.

W tym celu rozpoczął potężną militaryzację, zakup drogiego sprzętu wojskowego (uboga Gruzja wydaje obecnie na zbrojenia 15% budżetu, co stawia ją na trzecim miejscu na świecie po Korei Płn. i Birmie), no i oczywiście wysłał 2000 żołnierzy do Iraku. Również w polityce wewnętrznej szybko zdjął maskę demokraty tłumiąc przy pomocy policji antyrządowe protesty w listopadzie 2007 r., co usłużne zachodnie media starały się przemilczeć. Ostatecznie czując rosnące niezadowolenie w kraju, podjudzany przez USA i NATO, zdecydował się rozwiązać problem separatyzmu w Osetii Płd. na drodze zbrojnej, co skończyło się totalną klęską gruzińskiej armii w starciu z rosyjskimi siłami interwencyjnymi i utratą większości kupionego na Zachodzie uzbrojenia, nie mówiąc o ostatecznym oderwaniu pod rosyjską osłoną obu republik. Ta porażka Gruzji uzmysławia, na co narażone są kraje wciągnięte przez Waszyngton do jego brudnych geopolitycznych gierek.

 

Ukraina

Mniej tragiczny rezultat ma starcie imperializmu amerykańskiego i rosyjskiego na terenie Ukrainy, ale i tam owocuje jedynie chaosem. Zaczęło się jak w Gruzji od protestu przeciw oszustwom w wyborach prezydenckich wygranych w listopadzie 2004 r. przez prorosyjskiego oligarchę Wiktora Janukowycza.

Środowisko kontrkandydata Wiktora Juszczenki i Julii Tymoszenko doprowadziło do kolejnego głosowania i zwycięstwa tego pierwszego w styczniu 2005 r., co okrzyknięto „pomarańczową rewolucją” (od barw sztabu wyborczego Juszczenki). I w tym przypadku w jej popieraniu rej wodzili liberałowie związani z fundacją Sorosa, Domem Wolności, USAID i innymi przybudówkami Białego Domu/Pentagonu, liczący na zastąpienie oligarchów z tzw. „klanu donieckiego” swoimi, prozachodnimi. Cel ten osiągnęli co najwyżej połowicznie, bo nie dość że wschodnia Ukraina wciąż popiera Janukowycza, to jeszcze obóz „pomarańczowych” rozpadł się na zwolenników Juszczenki i Tymo­szenko (dwukrotnie desygnowanej na premiera), których przepychanki paraliżują życie polityczne kraju.

Jedynym w miarę konsekwentnie realizowanym przez prozachodnie władze celem jest próba integracji Ukrainy z NATO, w myśl promowanego przez polskie „elity” idiotycznego hasełka: „przez NATO do UE”. W rzeczywistości droga przez NATO wiedzie nie do Unii a do Afganistanu, gdzie sojusz ten pod wodzą USA prowadzi krwawą i kosztowną wojnę zwaną dla niepoznaki „misją pokojową”. NATO mocno już się tą wojną zmęczyło, więc niecierpliwie czeka na ewentualne posiłki, lecz Ukraińcy dobrze pamiętają swój udział w radzieckiej interwencji w Afganistanie w latach 80-tych i nie mają zamiaru tam wracać, ani też psuć sobie relacji z Rosją. Stąd akceptacja dla członkostwa w agresywnym sojuszu spada. No, ale przecież opinia własnego społeczeństwa nie jest dla „pomarańczowych demokratów” przeszkodą w ich popisach służalczości wobec nowego hegemona.

 

Liban

Z kolei w Libanie naciski i intrygi USA kompletnie destabilizowały sytuację (jak zresztą na całym Bliskim Wschodzie). Tzw. „cedrowa rewolucja” (cedr to symbol Libanu) z 2005 r. była serią demonstracji zorganizowanych przez partie libańskich chrześcijan, sunnitów i druzów przeciw trwającej od 1975 r. obecności w Libanie wojsk syryjskich i związanemu z tym wpływowi Syrii na libańską politykę.

Syryjczycy wycofali się, a wybory wygrały partie antysyryjskie. Syria to obok Iranu jedyny poważny konkurent USA w regionie, stąd ograniczenie jej wpływów było przez Waszyngton ochoczo wspierane.

Od czasu uwolnienia od armii syryjskiej Liban przeżywa same wstrząsy i kryzysy. Latem 2006 roku kraj dotknęła brutalna agresja izraelska (poparta przez USA jako „walka z terroryzmem”), podczas której zginęło ok. 1000 cywilów, a infrastruktura zo­stała obrócona w ruinę. Jednak party­zanci, wśród których czołową rolę grali bojownicy Hezbollahu, pokonali najpotężniejsze mocarstwo w regionie.

Liban podobnie jak inne kraje regionu wciąż cierpi na skutek zbrodniczej amerykańskiej polityki.

 

Irak

„Cedrową rewolucję” przedstawiano jako dopełnienie procesu „demokratyzacji Bliskiego Wschodu” jak w neokonserwatywnym żargonie zwykło się zwać ludobójczy podbój Iraku.

Bush i usługujący mu komentatorzy posługiwali się wręcz na określenie „wyborów” w tym zrujnowanym przez wojnę, okupację, i terror kraju terminem „purpurowa rewolucja” (od koloru tuszu jakim znaczono palce głosujących), ale nawet dla wielu liberałów była to zbyt groteskowa nazwa i raczej się nie przyjęła.

Pominąłem tu bardziej szczegółowy opis wydarzeń w Kirgizji („tulipanowa rewolucja”), bo pomimo obalenia prezydenta Askara Akajewa w 2005 r. de facto kraj ten wciąż pozostaje w stre­fie wpływów rosyjskich. Co najwyżej stwierdzić można że wdrażanie przez Akajewa neoliberalnych reform pod dyktando MFW, a także sojusz z USA (zgoda na umieszczenie bazy woj­s­kowej) jakoś nie powstrzymały Kir­gizji przed staczaniem się w nędzę. Stąd wybuch antyrządowych protesty, których jednak liberałowie nie uznali za sprzeciw wobec ich własnej polityki.

Jak wiec widać bilans „kolorowych rewolucji” jest zdecydowanie ujemny. Były to po prostu zwykłe manipulacje czołowego imperium w jego geostrategicznych rozgrywkach z lokalnymi przeciwnikami, zamiana jednych skorumpowanych elit na drugie, stymulowanie konfliktów etnicznych i regionalnych. Prawdziwe rewolucje mają szanse jedynie w oparciu o samoorganizację społeczeństw, bez pomocy zagranicznych sponsorów i służb wywiadowczych.

 

Polski Sierpień, Praska Wiosna, Serbski Październik: Europa doprowadziła do stopniowego opadania żelaznej kurtyny ustanowionej od czasów Drugiej Wojny Światowej. To nowe pojęcie rewolucji pokojowej, stopniowej i pertraktowanej, dalekie od tradycyjnego modelu jakobińsko - bolszewickiego, który kończył się rywalizując z tym, przeciwko czemu sam walczył.

W 2003 roku Gruzja przeprowadza: “Rewolucję Róż” inaugurującą nowy cykl “rewolucji kolorowych”, które rozprzestrzeniły się w byłych republikach radzieckich w Europie i Azji Centralnej. Przed nieśmiałą “Rewolucją Tulipanów” Kirgistanu dotkniętego konwulsjami wiosną 2005 roku, to centrum Kijowa przybrało kolor pomarańczowy w zimie 2004 roku. Powtarza się ten sam scenariusz: wielka fala protestów, które wywracają panujące ustroje i marionetki Kremla, zamieniają następnie państwa kierowane przez jedną partię - komunistyczną - na demokracje wielopartyjne.

Interpretacje tego zjawiska, które zagraża Rosji definitywnym odizolowaniem od jej dawnych sojuszników i rozłamem Wspólnoty Niezależnych Państw wydają się jednak sprzeczne. Dla pewnej grupy analityków to materializacja utopii suwerenności ludowej, dla innych, donoszących o korzyściach finansowych i wojskowych supermocarstw zachodnich prowadzących do osłabienia pozycji Rosji na międzynarodowej szachownicy to proste wyreżyserowanie “fabrykowanych anarchii”.

Mapa rewolucyjnej tęczy

Jakie są mechanizmy nowych rewolucji? Dlaczego ta sama recepta, która pokojowo położyła kres totalitarnym rządom Szewardnadze w Gruzji, doprowadziła do śmierci setek obywateli Uzbekistanu podczas majowych protestów przeciw ustrojowi dyktatorskiemu Karimowa?

Model “cichej rewolucji”, który wniósł Wiktor Juszczenko stojący na czele nowej Ukrainy, nie nadaje się do przeniesienia do innych byłych republik sowieckich w Azji Centralnej. Dlaczego? Dwa scenariusze są brane pod uwagę: z jednej strony europejskie i atlantyckie aspiracje krajów europejskich należących do byłego ZSRR, kiedy przejście do nowej ery otwarcia było warunkiem niezbędnym członkowstwa. Z drugiej strony, zagrożenie radykalnym islamizmem opanowującym dawne Republiki. W tych krajach walka przeciw “wrogowi-integryście” jest doskonałą wymówką do tłumienia bez większego hałasu najmniejszych oznak przebłysku opozycji wobec rządu.

Tylko jeden decydujący czynnik gwarantuje dobry wynik kolorowej rewolucji: nacisk m...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin