Praktyczny komentarz do Nowego Testamentu
Ewangelia wg. Św.Mateusza
PRZEDMOWA DO PIERWSZEGO WYDANIA
Posoborowa reforma liturgii postawiła kapłanów wobec nowego zadania. Jest nim wyjaśnianie czytań mszalnych w homiliach, czytań codziennie nowych. W Polsce sytuacja pod tym względem jest o tyle trudniejsza, że dotąd wydawano niewiele odpowiednich komentarzy. Kontynuowana przez Pallottinum seria naukowych komentarzy biblijnych pod egidą Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego jest jeszcze daleka od ukończenia. Nadto ten typ komentarza wymaga od czytelnika znacznego przygotowania teologicznego i sporej ilości czasu na spokojne przestudiowanie problematyki teoretycznej, niełatwej nawet dla fachowca.
Temu brakowi można zaradzić na dwa sposoby. Jednym z nich jest wydawanie gotowych homilii do cyklów czytań – co już zostało pomyślnie rozpoczęte. Drugim zaś – podanie w komentarzu do wszystkich ksiąg biblijnych zwięzłego materiału, przeznaczonego do dalszego rozwinięcia według własnego uznania kaznodziei. Niniejszy komentarz – to próba zastosowania drugiego sposobu, na razie w zakresie Nowego Testamentu, z którego wyjątki czyta się w liturgii znacznie częściej niż ze Starego. Pierwszy sposób wprawdzie jest wygodniejszy dla kapłana, który z braku czasu nie może samodzielnie opracować interpretacji czytanej perykopy, jednakże ma ten. minus, że zmusza korzystającego do przyjęcia punktu widzenia autora odnośnej „gotowej” już homilii, dotyczącej fragmentu przeznaczonego na dany dzień liturgiczny. Tymczasem perykopy biblijne posiadają na ogół w swej księdze interesujący kontekst bliższy i dalszy, zasługujący na uwzględnienie przy opracowywaniu nawet krótkich wyjątków Pisma Świętego. Ten kontekst może ukazać tylko komentarz ciągły do poszczególnych ksiąg.
Niniejszy komentarz otrzymał nazwę praktycznego, gdyż pominięto w nim problematykę teoretyczną, różne quaestiones disputatae interesujące wyłącznie fachowców. Ograniczono się więc do podania duszpasterzowi zasobu zwięzłych danych co do bezbłędnej interpretacji tekstu, zgodnej ze stanem współczesnej egzegezy. Stąd też nie ma w tym komentarzu ani odsyłaczy do dzieł, ani nawet wykazu bibliograficznego. Dla porównania przytacza się jedynie miejsca równoległe z omawianym tekstem. Ma to służyć celowi praktycznemu – pogłębionej interpretacji, gdyż Pismo Święte przede wszystkim samo siebie komentuje, jeśli się zestawi jego paralelne fragmenty. Od czasu do czasu pojawia się w objaśnieniu dyskretny akcent, wskazujący, co by warto szczególnie uwydatnić w zastosowaniu praktycznym.
Niniejszy komentarz może oddać usługi również katechetom. Podobnie jak czytania liturgiczne, tak w katechezie jednostki lekcyjne posługują się z konieczności cytatami, na wyjaśnienie których nie ma już miejsca w podręczniku. Tymczasem uczniowie, zwłaszcza klas starszych, często oczekują od katechety pogłębionej wykładni słów Pisma Świętego jako przekonującego argumentu. Komentarz pozwoli więc katechetom na wycieniowanie sensu wielu zdań z NT, dotąd powtarzanych bez zastanowienia, a tym samym mniej skutecznie oddziałujących.
Celem wspólnego wysiłku tych, którzy ten komentarz przygotowywali, wydali go drukiem, i tych, którzy z niego będą korzystali, jest spełnienie brzmiących jak hasło słów Apostoła Narodów: „Słowo Chrystusa niech w was przebywa z całą obfitością!” (Kol 3,16)
O. Augustyn JankowskiKs. Kazimierz RomaniukKs. Lech Stachowiak
PRZEDMOWA DO DRUGIEGO WYDANIA
Dwadzieścia dwa lata minęły od pierwszego wydania niniejszej książki. Jej nakład w liczbie 4000 egzemplarzy rozszedł się szybko. O ponownym jednak jej wydaniu, mimo licznych zapytań i żądań – trudno było myśleć z niejednego względu. Zrozumiałe pierwszeństwo miały nowe tytuły pozycji, które były i tak ograniczane przez cenzurę. Gdy zaś ona została zniesiona, na rynku wydawniczym pojawiło się sporo opracowań tekstów biblijnych używanych w liturgii mszalnej, a jeszcze więcej – gotowych homilii. Wznawianie więc pozycji sprzed kilkunastu lat wydawało się ryzykowne, choć ten typ opracowania – skomentowany zwięźle cały Nowy Testament – nie znalazł naśladowców. Tymczasem zapytania o nowe wydanie napływały.
Wznowienie niniejsze nie jest prostym przedrukiem pierwszego wydania. Dwie dziesiątki lat we współczesnej biblistyce – to dużo: nauka poszła naprzód, przybyło również sporo doświadczeń. Tekst więc został ponownie przejrzany przez autorów, co w wyniku dało miejscami rozszerzenie i uzupełnienie dotychczasowego tekstu, miejscami wręcz poprawki, a miejscami – streszczenia tych partii, które nie miały zastosowania praktycznego, tzn. duszpasterskiego lub ascetycznego.
Nagły zgon jednego ze współautorów, ś.p. Ks. Lecha Stachowiaka, tylko nieznacznie opóźnił opracowanie niniejszego tekstu. Zmarły Biblista zdążył wyrazić zgodę na typ proponowanych zmian, z góry je akceptując.
Ufamy, że obecne wydanie będzie tak przyjęte, jak pierwsze, a Duch Święty wesprze swoim światłem Czytelników.
O. Augustyn Jankowski OSB+ Kazimierz RomaniukBiskup Warszawsko-Praski
EWANGELIA WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA
Tradycja wczesnochrześcijańska, której świadectwa najstarsze sięgają czasów Papiasza żyjącego na przełomie I i II stulecia, przypisuje autorstwo pierwszej Ewangelii Mateuszowi, jednemu z dwunastu apostołów. I choć Papiasz mówi jedynie o logiach czyli słowach Jezusa, spisanych w języku hebrajskim przez Mateusza, to jednak wiadomo, że nie wyklucza on z Mateuszowego dzieła również relacji o czynach Jezusa, wzmianka zaś o języku hebrajskim zdaje się nie kolidować z dość powszechnym dziś przekonaniem – bazującym zresztą na Dz 21,40 oraz na dokumentach qumrańskich – że Ewangelia Mateusza była pierwotnie zredagowana po aramejsku. Oryginał aramejski musiał jednak zaginąć dość wcześnie, skoro Ojcowie Kościoła z II w. po Chr. znają już tylko grecki przekład Ewangelii Mateusza, lub mówiąc dokładniej, grecką parafrazę aramejskiego tekstu pierwszej Ewangelii.
Ewangelię Mateusza umieszcza najstarsza tradycja na pierwszym miejscu, czyli także przed Ewangelią Marka, która została zredagowana nieco po r. 64.
Można utrzymywać ponadto, że w owych najstarszych świadectwach patrystycznych chodzi o wersję aramejską Ewangelii Mateusza. Istnieją więc pewne dane, by przypuszczać, że aramejska Ewangelia Mt powstała przed r. 64. Trudniej określić, nawet w przybliżeniu, dolną granicę czasu powstania aramejskiej Ewangelii Mateusza. Dość wyraźnie uwydatniana świadomość odrębności Kościoła od Synagogi, pewien rozwój chrześcijaństwa, obejmującego swym zasięgiem już nie tylko Żydów, ale i pogan, skłania do przyznania racji Ireneuszowi, według którego Ewangelia Mateusza powstała podczas apostolskiej działalności Piotra i Pawła, czyli w latach 50–60. Grecka wersja Ewangelii Mateusza zdradza w wielu punktach zależność od Ewangelii Marka, która powstała – jak już wspominaliśmy – po r. 64. Pewne kryteria natury wewnętrznej – aluzja do zburzenia Jerozolimy w r. 70 (22,6–7), wrogość Żydów wobec Jezusa, szczególnie widoczna po zburzeniu Świętego Miasta, o czym mówią nawet świadectwa pozabiblijne, wpływy faryzeuszy na czynniki rządzące narodem itp. – wskazują na to, że parafrazy greckiej dokonano w latach 70–80.
Ewangelia była pisana z myślą przede wszystkim o Żydach lub o chrześcijanach nawróconych z judaizmu, o czym mówią liczne świadectwa pozabiblijne (np. Ireneusz, Orygenes) i co wynika: 1) z faktu, że Ewangelista zakłada u czytelników znajomość zwyczajów żydowskich, których znaczenia z zasady nie wyjaśnia (np. składanie przysięgi: 5,33; zajmowanie pierwszych miejsc przez faryzeuszy na uczcie: 23,6 nn; płacenie dziesięciny: 23,23; rozróżnianie przykazań małych i wielkich: 5,19; noszenie filakterii: 23,5 itp.; 2) z semityzmów, w które obfituje styl i terminologia tej Ewangelii (paralelizmy, powtórzenia tych samych formuł, inkluzje, częste posługiwanie się liczbami o wymowie symbolicznej – zwłaszcza liczbą 7; terminy: raka – 5,22; mamona – 6,24; wyrażenia: związywać i rozwiązywać – 16,19; 18,18; ciało i krew – 16,17; ciemności zewnętrzne – 8,12 itp.).
Trudno rozstrzygnąć, czy Ewangelia Mateusza w formie dziś nam znanej zrodziła się z katechetyczno-moralizatorskich czy raczej liturgicznych lub polemicznych potrzeb pierwotnego Kościoła, natomiast nie ulega wątpliwości, że myśl przewodnia całej Ewangelii sprowadza się do tezy następującej: w osobie, w życiu, w czynach i w nauce Jezusa urzeczywistniały się wszystkie proroctwa mesjańskie ST. Jezus jest Mesjaszem, a założony przez Niego Kościół – to prawdziwe królestwo mesjańskie. Udowadniając z godną podziwu konsekwencją prawdziwość tej tezy pokazuje Mateusz, zaraz na wstępie, że Jezus jest potomkiem Abrahama i spadkobiercą Dawida. Jeśli pierwsza Ewangelia synoptyczna zyskała sobie miano bardziej teologicznej lub jak uściślają inni, bardziej eklezjologicznej niż dwie pozostałe, to głównie dlatego, że Mateusz referując fakty z życia Jezusa dołącza do nich zazwyczaj ich teologiczną interpretację, u podstaw której można by się dopatrzyć takiej oto myśli: Mesjasz realizujący swym życiem proroctwa starotestamentowe, nie znalazłszy posłuchu w narodzie wybranym, daje początek nowej społeczności, zwanej Kościołem lub Izraelem wedle ducha.
Nie przywiązując wagi zasadniczej ani do chronologii, ani do szczegółów geograficzno-topograficznych, po przedstawieniu historii dziecięctwa Jezusa (1–2) i relacjach o przygotowaniu do publicznych wystąpień (3–4) całe życie publiczne i działalność nauczycielską Jezusa zamyka Mateusz w pięciu wielkich mowach (Kazanie na Górze: 5–7, mowa misyjna: 10,5–42, przypowieści: 13,1–52, mowa do uczniów: 18,1–35 i mowa eschatologiczna: 24,1–25,46), które są przeplatane relacjami o czynach Jezusa.
DZIECIĘCTWO JEZUSA
RODOWÓD JEZUSA (1,1–17)
1 1 Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. 2 Abraham był ojcem Izaaka; Izaak ojcem Jakuba; Jakub ojcem Judy i jego braci; 3 Juda zaś był ojcem Faresa i Zary, których matką była Tamar. Fares był ojcem Esroma; Esrom ojcem Arama; 4 Aram ojcem Aminadaba; Aminadab ojcem Naassona; Naasson ojcem Salmona; 5 Salmon ojcem Booza, a matką była Rachab. Booz był ojcem Obeda, a matką była Rut. Obed był ojcem Jessego, 6 a Jesse ojcem króla Dawida.
Dawid był ojcem Salomona, a matką była [dawna] żona Uriasza. 7 Salomon był ojcem Roboama; Roboam ojcem Abiasza; Abiasz ojcem Asy; 8 Asa ojcem Jozafata; Jozafat ojcem Jorama; Joram ojcem Ozjasza; 9 Ozjasz ojcem Joatama; Joatam ojcem Achaza; Achaz ojcem Ezechiasza; 10 Ezechiasz ojcem Manassesa; Manasses ojcem Amosa; Amos ojcem Jozjasza; 11 Jozjasz ojcem Jechoniasza i jego braci w czasie przesiedlenia babilońskiego.
12 Po przesiedleniu babilońskim Jechoniasz był ojcem Salatiela; Salatiel ojcem Zorobabela; 13 Zorobabel ojcem Abiuda; Abiud ojcem Eliakima; Eliakim ojcem Azora; 14 Azor ojcem Sadoka; Sadok ojcem Achima; Achim ojcem Eliuda; 15 Eliud ojcem Eleazara; Eleazar ojcem Mattana; Mattan ojcem Jakuba; 16 Jakub ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem.
17 Tak więc od Abrahama do Dawida jest w sumie czternaście pokoleń; od Dawida do przesiedlenia babilońskiego czternaście pokoleń; od przesiedlenia babilońskiego do Chrystusa czternaście pokoleń.
Izraelici, podobnie jak i inne ludy wschodnie, bardzo sobie cenili wiedzę o swoich przodkach, wykazanie się zaś jak najdalej sięgającym rodowodem nabrało szczególnego znaczenia od czasu niewoli babilońskiej, kiedy to wskutek wielu małżeństw mieszanych doszło do swoistego zanieczyszczenia rasy żydowskiej. Kandydaci na urzędników państwowych i kapłani musieli się wylegitymować rodowodem nie budzącym zastrzeżeń. Pewną rolę odgrywała przy tym zawsze typowa dla Izraelitów duma narodowa: nie bez znaczenia było to, gdy ktoś mógł udowodnić, że pochodzi z rodu królewskiego, a już szczególnie na szacunek zasługiwał ten, kto się wywodził z rodu Dawida, bo przecież właśnie potomkiem Dawida miał być z dawna obiecany Mesjasz. Główna myśl teologiczna wyrażająca się w rodowodzie Jezusa jest następująca: obiecany Mesjasz, Syn Boży, jest także w pełni człowiekiem, posiada swój ziemski rodowód i swoich doczesnych przodków.
Mateuszowa wersja rodowodu Jezusa ma charakter zstępujący – od Abrahama do Jezusa – i dzieli się na trzy okresy, z których każdy zawiera 14 imion. Te niewątpliwie sztucznie uzyskane cyfry – w każdym członie rodowodu powinno być w rzeczywistości o wiele więcej niż 14 imion – mają znaczenie symboliczne: liczba czternaście składa się z dwu świętych siódemek. Miało to wyrażać myśl o Bożych planach, według których układają się od najdawniejszych czasów dzieje Mesjasza, kończącego niejako jeden i zaczynającego drugi okres w historii całej ludzkości.
W rodowodzie zawartym w Mt Jezus jest aż dwukrotnie nazwany Mesjaszem (w. 16 i 17). Dochodzi w ten sposób do głosu myśl przewodnia całej Ewangelii Mateusza: Jezus z Nazaretu jest obiecanym Mesjaszem.
1. Pochodzi Jezus właśnie z rodu Dawida: jest autentycznym Synem Dawida, jest członkiem rodziny królewskiej, jest dziedzicem tronu Dawidowego (por. 2 Sm 7,1–16; Łk 1,32). Gdyby Ewangelista nie wykazał Żydom tego, że Jezus pochodzi z rodu Dawida, trudno byłoby im uwierzyć w mesjańską godność Jezusa.
Lecz Jezus jest także Synem Abrahama, który jak wiadomo był ojcem całego Izraela. Jemu i jego potomstwu zostało dane błogosławieństwo i obietnice. Tak bowiem napisze później Paweł: Otóż to właśnie Abrahamowi i jego potomstwu dano obietnice. I nie mówi [Pismo]: „i potomkom”, co wskazywałoby na wielu, ale [wskazano] na jednego: i potomkowi twojemu, którym jest Chrystus (Ga 3,16). Jezus, jako Syn Abrahama, stanie się głową nowego Izraela; Izraela wedle ducha. Być może chodziło tu Ewangeliście o pouczenie, że nie należy uważać Jezusa za postać, której posłannictwo miałoby charakter tylko polityczny. Jezusa razem z Jego przyszłą działalnością nie powinno się zamykać w ramach jednej dynastii lub jednego narodu. Stanie się On głową nowej ludzkości.
2–6. Jakub, zwany inaczej Izraelem, był ojcem Judy, od którego wzięła nazwę Judea oraz Judaei: Żydzi. Braćmi Judy byli: Ruben, Symeon, Lewi, Issahar, Zabulon, Dan, Józef, Beniamin, Neftali, Gad, Aser. Są oni protoplastami dwunastu pokoleń Izraela. Bardzo wymowna jest obecność właśnie w tym fragmencie imion czterech niewiast. Kobiety zazwyczaj nie były wymieniane w rodowodach, tutaj jednakże występują, a każda przedstawia swym życiem jakąś niezwykłość, pewien wyjątek od tego, co obowiązywało Izraelitów, tym samym zapowiadały niezwykłość poczęcia Jezusa przez Maryję: Tamar (w. 3) weszła do historii Izraela jako typ kobiety podstępnej (por. Rdz 38,1–30). Rachab (w. 5) była co prawda nierządnicą kanaańską, lecz wyświadczyła Izraelowi wielkie dobrodziejstwo (por. Joz 2; 6,15 nn). Rut była również poganką, Moabitką, ale Bóg sprawił, że została babką Dawida. Wreszcie czwarta kobieta, nie nazwana tu po imieniu, Batszeba, mogła być również cudzoziemką jak mąż jej Uriasz; dla niej to Dawid dopuścił się wiarołomstwa małżeńskiego i ona właśnie stała się matką Salomona. Obecność w rodowodzie Jezusa tych kobiet, obcych krwią Izraelowi, niekiedy zaś, nadto zbrukanych moralnie, ma świadczyć o tym, że urzeczywistnianiu się planów Bożych nic nie może stanąć na przeszkodzie. Drogi Boże są przedziwne, ale prowadzą konsekwentnie do raz wytkniętego celu, tj. do zbawienia człowieka.
7–11. Wśród władców wymienionych w tym fragmencie nie figuruje syn Jechoniasza, Jojakin, który został deportowany do Babilonu około r. 597. Imiona wyliczone w pierwszych dwu członach rodowodu znane nam są ze starotestamentowych tekstów biblijnych (np. 1 Krn 2,1–15; Rt 4,18–22; 1 Krn 3,5–15).
12–17. Źródła literackie tego fragmentu rodowodu Jezusa są dotąd nie znane. Maryja jest piątą niewiastą w rodowodzie Jezusa. To samo imię nosiła siostra Mojżesza i Aarona. O szacunku, jakim ją długo otaczano w narodzie izraelskim, zob. Mi 6,3 n.
NARODZENIE JEZUSA (1,18–25)
18 Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. 19 Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. 20 Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. 21 Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». 22 A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: 23 Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel (Iz 7,14), to znaczy Bóg z nami. 24 Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie, 25 lecz nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus.
18. Mateuszowy opis narodzin Jezusa, w porównaniu z analogiczną relacją Łukasza, odznacza się zwięzłością i brakiem szczegółów dotyczących przygotowania narodzin i samej scenerii przyjścia na świat Jezusa. Mateusz zdaje się suponować, że czytelnikom jego Ewangelii już jest znana prawda o dziewiczym poczęciu i o samym narodzeniu Jezusa. Zależy mu natomiast na ukazaniu osoby Józefa i pewnych cech jego charakteru.
19. Ewangelie, tak skromne pod względem wiadomości o Matce Zbawiciela, przekazują nam jeszcze mniej danych o św. Józefie. Oblubieniec Bogarodzicy jest w ogóle wspominany przez ewangelistów, podobnie zresztą jak Maryja, tylko ze względu na Jezusa. Józef to przede wszystkim mąż wielkiej uczciwości. Uczciwość ta zaznaczyła się w okolicznościach następujących: Józef był już co prawda zaręczony z Maryją, lecz Maryja nie zamieszkała jeszcze w jego domu i Józef, zgodnie z przepisami Prawa, nie współżył z nią jak z żoną, choć wobec Prawa Maryja uchodziła już za jego legalną małżonkę (Mt 1,19–25). Józef dostrzegł, mimo iż Maryja nic mu o tym nie mówiła, że jego małżonka znajduje się w stanie błogosławionym. Wszystko wskazywało na to, że Maryja dopuściła się wiarołomstwa małżeńskiego. W takiej sytuacji Prawo nakazywało (Pwt 24,1) wręczyć wiarołomnej małżonce tzw. list rozwodowy i rozstać się z nią na zawsze. Mężczyzna stawał się ponownie wolny, a kobieta, okryta hańbą, nie bardzo już mogła liczyć na ponowne wyjście za mąż. Otóż Józef pragnął tego wszystkiego zaoszczędzić Maryi. Jak człowiek uczciwy, nic nikomu nie mówiąc, gdy dostrzegł odmienność stanu Maryi, postanowił Ją po prostu opuścić. Postawę Józefa uważa Mateusz za wyraz sprawiedliwości. Jest to ta sprawiedliwość, która troszczy się nie tylko o skrupulatne przestrzeganie Prawa, ale kieruje się także dobrocią Boga, obdarzającego ludzi swą własną sprawiedliwością. Jest to zapowiedź tej sprawiedliwości, którą w stopniu najwyższym ukaże nam przykładem swego życia sam Chrystus. W tych dwu wierszach (18–19) spotykamy się również z innym bardzo typowym rysem stylu literackiego Mateusza: z jego skłonnością do interpretowania referowanych faktów. Stwierdziwszy, że Maryja była w stanie błogosławionym, Mateusz natychmiast wyjaśni, iż stało się to za sprawą Ducha Świętego, o czym Józef nie wiedział.
20. Pismo Święte przedstawia nam Abrahama jako ojca wiary naszej, lecz postawa Józefa jest przykładem nie mniej bohaterskiej wiary: w pełni zaufał on słowom anioła. Za tę ufność, jak wszyscy ludzie wiary w Nowym Testamencie, został hojnie nagrodzony. Oto najprzód dowiedział się, że Maryja stała się brzemienna dzięki zrządzeniu Ducha Świętego. Żaden Izraelita nie przypuszczał, że w takich właśnie okolicznościach przyjdzie na świat Mesjasz. Wymagało to specjalnego pouczenia ludzi przez anioła. Dane było również Józefowi wiedzieć, i to jako pierwszemu po Maryi wśród ludzi, że Jezus będzie Wybawicielem Izraela z jarzma grzechów. Józef znajduje się w dalszym ciągu na pierwszym planie. Co więcej, otrzymując tytuł syna Dawida, zostaje uroczyście wprowadzony do szeregu wielkich potomków Dawida. Pojawia się jednak postać druga: Maryja. Ponownie wyjaśni Mateusz, że z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Duch Święty – to uosobienie Bożej wielkości i mocy, symbol niewidzialnego, lecz jakże skutecznego działania Boga.
21. I oto postać trzecia: owoc działania Bożego, Syn Maryi, Jezus. Samo imię „Jezus” streszczało już w pewnej mierze przyszłą rolę Nowonarodzonego.
Jezus – od hebr. Jehoszua – znaczy: Jahwe jest zbawieniem. Warto zwrócić uwagę na odmienność ujęcia owej misji Mesjasza w stosunku do rozpowszechnionych wtedy poglądów mesjańskich. Jezus wybawi lud nie z politycznej niewoli, lecz wykupi go z jego grzechów. Pojawienie się anioła Józefowi we śnie stwarza sytuację podobną trochę do chwili zwiastowania narodzin Syna Bożego: Maryja stała również przed alternatywą przyjęcia lub odrzucenia słów anioła. Podobnie przedstawiona jest w obydwu wypadkach przyszłość Jezusa i Jego znaczenie dla Izraela. Także anioł rozpoczyna swoją misję zarówno wobec Maryi, jak i Józefa od typowego „Nie bój się!” Wszystkie te analogie pozwalają chyba mówić o roli Józefa jako swojego rodzaju „współodkupiciela”. Zwłaszcza opisana później jego opieka nad Jezusem przyczyniła się w sposób wyraźny do wzrastania Dziecięcia „w łasce i mądrości u Boga i u ludzi”. O całej Jego działalności powie Mateusz tylko tyle: „Zbawi swój lud od jego grzechów”. Dla prawdziwego Izraelity istniał tylko jeden naród. Był nim Izrael, oczekujący w czasach Mesjasza przede wszystkim na polityczne wybawienie. Lecz w tym przypadku zakres pojęcia „ludu Jego” rozszerza się bardzo wskutek wzmianki o grzechach. Pewnie, że chodzi w pierwszym rzędzie o grzechy bałwochwalstwa, którym się oddawał naród wybrany, o różne dewiacje doktrynalne nawet pobożnych Izraelitów, lecz jest to także aluzja do Izraela prawdziwego, do ludu, który stanie się szczególną własnością Jezusa (Mt 2,14n), szczególnym ludem Jego.
22–23. Wzmianka o wypełnieniu się proroctwa w przyjściu na świat i działalności Jezusa – to po raz pierwszy ukazana myśl przewodnia całej Ewangelii Mateusza. Ewangelista ciągle wyjaśnia, że życie Jezusa jest wypełnieniem się proroctwa ST, a Jezus sam – to nie kto inny, jak tylko zapowiadany przez proroków Mesjasz. Słowa, które kiedyś wypowiedział prorok Izajasz, a których nie pojmował Achaz, stają się teraz jasne. Tak więc pojawienie się Jezusa będzie obejmować zasięgiem swego oddziaływania przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. W przyszłości okaże się Zbawicielem, swym ukazaniem się rozjaśnił przeszłość, w chwili obecnej jest wyrazem działania mocy Bożej. Jego dawne imię brzmi: Emmanuel – Bóg z nami. Izraelici byli święcie przekonani, że Bóg zawsze przebywa z nimi – i tylko z nimi. Bóg za nich prowadził wojny, Bóg odnosił zwycięstwa. To przeświadczenie o obecności Boga w narodzie odnosi się także do przyszłości. Izrael wierzył, że Bóg „będzie z nim” zawsze. Oto teraz Bóg przebywać będzie w sposób szczególny z ludem: nie tylko z Izraelem, nie tylko jako przedmiot oczekiwania. „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami” (J 1,14).
BB3