przybyszewski_od redakcji.doc

(17 KB) Pobierz

STANISŁAW PRZYBYSZEWSKI

 

Od Redakcji {Wypowiedź po objęciu redakcji Życia}, Życie, 1898 r., Kraków, nr 38/39.

 

              Dziękuję Panu Sewerowi {Ignacy Sewer Maciejowski - prowadził krakowskie Życie po Ludwiku Szczepańskim i przekazał pismo Przybyszewskiemu} za słowa, którymi mnie w kraju wita. Niestety zupełnie na nie nie zasłużyłem. Pracowałem w szczęśliwszych warunkach, ale są inni wyżsi o całe niebo, wyżsi od wszystkich, których Polska z zagranicy importuje, wyżsi od tych, przed którymi społeczeństwo z bałwochwalczą czcią się korzy, i wyżsi i zdolniejsi od tych, którzy poza granicami muszą szukać sławy i chleba, by się dać poznać własnym ziomkom.

              Są tacy „wyżsi”, ale społeczeństwo ich nie zna. Z tego to powodu postanowiłem objąć Życie, aby podtrzymać ognisko, przy którym przez rok skupiały się najwybitniejsze siły „Młodej Polski”, a wreszcie dlatego, bo mam wiarę w nasze społeczeństwo, silną wiarę, że to społeczeństwo zechce raz wreszcie zrozumieć, iż nasze prawdziwe odrodzenie tkwi w nauce i sztuce. Wtedy chyba damy dowód naszej najsilniejszej żywotności, jeżeli niespożyta nasza siła duchowa tak Europę opanuje i taki na nią wpływ wywrze, jak np. duch skandynawski. Ale to wtedy tylko nastąpić może, jeżeli całe społeczeństwo poprze „nasze” wydawnictwa, nie pozwoli „nam” najlepszych sił naszych niszczyć na reporterstwie przy biurkach dziennikarskich albo je zużywać na przekłady z obcych literatur.

              I wtedy to tylko nastąpić może, jeżeli „miarodawcze organa” tego samego społeczeństwa nie będą „nas” obrzucać błotem, ale całą siłą poprą nasze usiłowania, choćby i były zupełnie sprzeczne z ideałami ogółu. Trzebaż to wreszcie zrozumieć! Co kilkadziesiąt lat powraca ta sama smutna komedia. Dziś pojąć nie możemy, że z taką zaciekłością rzucano się na romantyków, a to samo pomimo tak świeżej tradycji teraz się powtarza.

              Czyż to tak trudno pojąć, że sztuka konieczne potrzebuje przeróżnych prądów, tysiącznych kierunków, aby wreszcie wydać Mesjasza, w którego duszy to wszystko się zespala, przetwarza i zlewa w jedno potężne ognisko? Czyż to tak trudne do pojęcia, że potrzeba chaosu, by gwiazda porodzić się mogła?

              A jeżeli polskie społeczeństwo nie jest jeszcze dostatecznie zamerykanizowane, jeżeli jeszcze żyje w nim ta święta tradycja, jaką nam w spuściźnie nasi wielcy przekazali, że panowanie nasze to królestwo ducha, to niech nie niszczy sił. Niech pomni na to, że każda z nich jest konieczną składnią tej wielkiej przepotężnej i odwiecznej siły, jaka się czy to w Shakespearze, czy w Byronie, czy w Słowackim lub Krasińskim objawiała.

              Nie chcę taić, że objąłem Życie, chylące się do upadku. Nie zobowiązuję się do niczego, nie robię żadnych przyrzeczeń, bo byt Życia nie zawisł ode mnie, ale od poparcia społeczeństwa, poparcia którego - ze wstydem dla społeczeństwa - Życie dotychczas zupełnie nie znalazło.

              Programu nie mam żadnego, bo sztuka go nie ma. Wolno każdemu wtłaczać jakieś programy w artystyczne cele artysty samego, nie można nikomu zakazać, że wyczytuje z dzieł autora rzeczy takie, o których autorowi się nie śniło, ale trudno narzucać sztuce jakiś program. Sztuka granic nie zna, bo życie ich nie zna. Wszelki przejaw duszy, niezależnie od tego, czy jest w naszym - naszym - pojęciu dobry lub zły, jest substratem sztuki, zależy jedynie od tego, w jaki sposób jest odtworzony. A więc wszystko co silne, co twórcze, co wielkie, niezależnie od tego, czy pisał to jeden ze „starych” lub ktoś z „młodych”, czy jest w pojęciu Przeglądu Powszechnego moralne lub nie, znajdzie, jeśli jest sztuką, w Życiu pomieszczenie. Trzeba nam powietrza, trzeba rozwalić mur chiński galicyjskich lub wielkopolskich pojęć o sztuce, jeżeli literatura nasza ma stanąć na wyżynie ogólnoeuropejskiej literatury.

              W końcu składam imieniem wszystkich współpracowników najserdeczniejszą podziękę panu Sewerowi Maciejowskiemu i Drowi Arturowi Górskiemu, który z powodu wyjazdu z Krakowa usuwa się od redakcji, lecz pozostaje naszym współpracownikiem. Obu tym panom mamy do zawdzięczenia, że Życie się tak długo utrzymało.

              Również dziękujemy pani Dr Zofii Daszyńskiej, że zechciała objąć dział naukowo-społeczny Życia w tak trudnych i niepewnych warunkach.

 

Kraków, 12 października 1898 r.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin