!Witold Urbanowicz - Latające tygrysy.txt

(380 KB) Pobierz

URBANOWICZ WITOLD

Latajace Tygrysy

Projekt okladki i karty tytulowej Stanislaw Baldyga

Zdjecia ze zbiorow AutoraISBN 83-222-0084-6 (C) Copyright by Witold Urbanowicz, 1963

Od redakcji

Arkady Fiedler nazwal Witolda Urbanowicza "lotnikiem bez skazy i leku", poswiecil mu caly rozdzial w swej slynnej ksiazce "Dywizjon 303", gdzie zarekomendowal go, nie szczedzac - w pelni zreszta uzasadnionych - superlaty

wow.

"Kto go znal osobiscie, stawal przed jakas zagadka. Nie sposob bylo ujac Urbanowicza w utarte kanony; wyrywal sie z ludzkiego doswiadczenia. Wszystko u niego bylo jak u innych, jednak wyczuwalo sie, ze to jeszcze nie wszystko. Wyczuwalo sie cos zgola nowego, jakis nienapotkany dotychczas rys ludzki, bez przeszlosci, bez porownan. A potem nagle przychodzilo jakby olsnienie: metal. Tak, bylo to wyrazne upersonifikowanie metalu. To nerwowa stal. Blysk w jego jasnych oczach, dosadny dzwiek jego slow, rzeskosc jego ruchow - to jakby aluminium, lekkie a mocne, ktore przybierajac dusze i cialo, stworzyc musialo wlasnie taki, a nie inny wyraz zycia. Nie dziw, ze Urbanowicz i samolot stanowili tak zgrana ze soba istote [...].

Juz owa pierwsza walka uwypuklila wszystkie zalety Urbanowicza, ktorymi zaslynal w dalszych triumfach: trafnosc decyzji, szybkosc reakcji, odwage i zacieklosc

[...]

Nie ulega watpliwosci, te Urbanowicz: przedstawial

5

krystalizujacy sie typ nowego zolnierza. Z zolnierska uczciwa prostota wchlanial w siebie skomplikowana dusze metalu i stwarzal nowy stop, zdrowy, tegi, zdobywczy, a bynajmniej nie wyzbyty cech ludzkosci. Unerwione aluminium, w ktorym bilo zywe, ludzkie serce. Dlatego Urbanowicz stanowil tak ciekawy typ czlowieka nowoczesnej techniki i dlatego moze Anglicy, wyczuwajacy to, tak o niego zabiegali. I nie tylko Anglicy. Angielki rowniez""Dywizjon 303" stanowi ulubiona lekture naszej mlodziezy, a dzieki kilkunastu wydaniom jest ksiazka powszechnie dostepna i ogromnie popularna, totez nazwisko Urbanowicza, znakomitego lotnika i dowodcy, nie jest obce polskiemu czytelnikowi. Ale zapoznaje ona tylko z jednym epizodem epopei wojennej - bitwa o Anglie. Sam Urbanowicz opowiedzial swe przezycia z czasow II wojny swiatowej w kilku ksiazkach wspomnieniowych wydanych w Polsce: "Ogien nad Chinami", "Poczatek jutra" i "Mysliwcy", "Swit zwyciestwa". W latach siedemdziesiatych przez ponad dwa lata jego wspomnienia byly drukowane w odcinkach w czechoslowackim magazynie lotniczym "Letectvi Kosmonautka".

Witold Urbanowicz urodzil sie w 1908 r. Od roku 1933 nalezal do 113 warszawskiej eskadry mysliwskiej "Puchaczy". Po ukonczeniu w 1934 r. Wyzszej Szkoly Pilotazu w Grudziadzu zostal zastepca dowodcy iii eskadry mysliwskiej im. T. Kos-ciuszki. W dwa lata pozniej przeniesiono go na stanowisko instruktora grupy mysliwskiej do Szkoly Podchorazych Lotnictwa w Deblinie. Tu zastal go wybuch II wojny swiatowej. Urbanowicz do konca wypelnil swoj zolnierski obowiazek. Otrzymawszy rozkaz odebrania w portach czarnomorskich samolotow brytyjskich przeznaczonych dla Polski,

6

wraz ze swym plutonem liczacym 50 podchorazych oraz obsluge techniczna 17 wrzesnia 1939 r. przekroczyl granice Rumunii. Gdy wkrotce okazalo sie, te obiecanych samolotow nie dostar-czono, Urbanowicz zdal dowodztwo swemu zastepcy i pozosta-wiwszy zolnierzy w bezpiecznym miejscu, sam powrocil do kraju Z zamiarem wziecia udzialu w trwajacych jeszcze walkach. Dostal sie do niewoli. Grozilo mu rozstrzelanie, jednakze tej samej jeszcze nocy zbiegl i po raz trzeci przedostal sie przez granice. Po trzech dniach dogonil swoj oddzial. Uciekajac sie do wielu najprzerozniejszych forteli zdolal po kilku tygodniach doprowadzic go szczesliwie do portu Balcik, gdzie wszyscy zaladowali sie na przemytniczy statek "St. Nicolas". Doplyneli nim do Syrii. W Bejrucie przesiedli sie na statek francuski i tym sposobem znalezli sie w Marsylii. Witold Urbanowicz jako jeden z nielicznych dowodcow zdal wladzom polskim we Francji caly swoj oddzial, przedstawiajacy pelna wartosc bojowa.W styczniu 1940 r. Urbanowicza odeslano do Anglii, gdzie wszedl w sklad brytyjskiego dywizjonu mysliwskiego. W sierpniu tegoz roku zestrzelil pierwszy samolot nieprzyjacielski. Wkrotce przeniesiony zostal do polskiego Dywizjonu 303, a po ciezkim poparzeniu jego dowodcy, majora Zdzislawa Krasnodebskiego, w dniu 5 wrzesnia 1940 r. objal nad nim dowodztwo, ktore sprawowal do konca bitwy o Anglie. Kiedy pozniej Dywizjon odszedl na odpoczynek, Anglicy czynili energiczne zabiegi, aby zatrudnic Urbanowicza w Kwaterze Glownej 11 Grupy Mysliwskiej RAF-u, broniacej poludniowo-wschodnich wybrzezy Anglii. Dopieli swego, ale jut w kwietniu 1941 r. Urbanowicz powrocil do lotow bojowych jako dowodca polskiego 1 Skrzydla Mysliwskiego. W drugiej polowie tego roku udal sie w specjalnej misji lotniczej do Kanady i USA. Wiosna 1942 r. powrocil na krotko do Anglii. Mianowany przez Naczelnego Wodza, generala Wladyslawa Sikorskiego,

7

zastepca attache lotniczego przy ambasadzie polskiej w Waszyngtonie, opuscil w polowie 1942 r. Wyspe. Sluzba dyplomatyczna nie odpowiadala mu jednak zupelnie, totez we wrzesniu 1943 r. chetnie skorzystal z zaproszenia i jako pilot bojowy oraz dowodca klucza mysliwskiego udal sie ochotniczo na front chinsko-japonski, gdzie walczyl w 14 Flocie Lotniczej USA. Podpulkownik Urbanowicz zostal pozniej odznaczony przez generala Chennaulta orderem War Medal, otrzymal listy pochwalne od dowodcy amerykanskiego generala H. H. Arnolda oraz od chinskiego ministra wojny i chinskiego ministra spraw zagranicznych, doktora T. V. Soonga.W polowie 1944 r., gdy planowana byla inwazja aliantow na Europe, Urbanowicz znow znalazl sie w Anglii,. Zestrzelil laczanie 28 samolotow wroga (17 w bitwie o Wielka Brytanie i 11 na Dalekim Wschodzie).

Po zakonczeniu wojny zamieszkal w Stanach Zjednoczonych. Przedmiotem jego zainteresowan jest ciagle lotnictwo w najbardziej nowoczesnym rozumieniu. Swoj stosunek do kraju pochodzenia okreslil w ksiazce "Poczatek jutra" w nastepujacych slowach:

" [...] jednakze jestem Polakiem. I wiem, ze jest tylko jedna Polska: ta konkretna. Innej nie ma. Moje losy sa moimi losami i nikogo nie musza przejmowac. Losy mojego kraju sa jego losami i obchodza mnie jak najbardziej."

Wspomnienia z okresu walk na froncie chinsko-japonskim Witold Urbanowicz zawarl w ksiazce "Ogien nad Chinami", ktora w obecnym wydaniu nosi tytul "Latajace Tygrysy", tak bowiem zwano wowczas amerykanskich lotnikow mysliwskich walczacych z Japonczykami. Urbanowicz byl tam jedynym zolnierzem w polskim mundurze. Relacjonujac swe przezycia i obserwacje, nie zaglebia sie w zawile kwestie natury politycznej - do polityki i dyplomacji zywil zawsze nie skrywana niechec i unikal tego rodzaju zaszczytow. Jego uwaga koncentruje sie

8

przede wszystkim na tragizmie wojny, w czasie ktorej po obu stronach gina czesto ludzie bezbronni, niewinni badz walczacy tylko z zolnierskiego obowiazku. Spokojna, a przy tym bardzo wnikliwa pod wzgledem psychologicznym narracja, pelna glebokiego, autentycznego humanitaryzmu, jest glosem przeciwko wojnie, przeciwko jej okrucienstwu i bezsensowi, protestem wynikajacym z najglebszych zasad moralnych.Chcac przyblizyc ksiazke czytelnikowi, gdzie tylko bylo to mozliwe, spolszczono i uwspolczesniono pisownie geograficznych nazw chinskich, a miary metryczne stosowane wowczas w Chinach przeliczono na obowiazujace w Polsce.

START W NIEZNANE

a dwa dni przed terminem odlotu wezwano mnie do War Department:-General Arnold chce pana widziec.

Nastepnego dnia rano pojechalem samochodem do

slynnego Pentagonu. W duzym hallu czekala na mnie mloda blondynka w mundurze z dystynkcjami kapitana. Zaprowadzila mnie do gabinetu generala. Juz kilkakrotnie przedtem mialem okazje widziec sie z nim. O twarzy okraglej i dobrodusznej - wcale nie wygladal na dowodce najpotezniejszego wowczas lotnictwa swiata. Teraz w gabinecie oprocz niego byl obecny jeszcze jakis pulkownik sztabowy z odznaka pilota.

-Jest pan najmniejsza armia, jaka kiedykolwiek

istniala - zwrocil sie do mnie jowialnie general. - O

ile wiem, jest pan jedynym Polakiem, ktory czynnie

wydal wojne Japonii. Chcialem wiec zobaczyc pana

przed panskim odlotem do Chin i zyczyc good luck.

Dostalem tez wczoraj list od mego przyjaciela, generala

Chennaulta: wciaz sugeruje, zeby objal pan dowodztwo jednostki mysliwskiej w Chinach i ewentualnie...

-Przerwal na moment, potarl palcem nos: - I zeby

ewentualnie pozostal pan na stale w lotnictwie Stanow

Zjednoczonych.

Milczalem. General obrocil sie razem z fotelem.

-Nie naciskam. Ale prosze to wziac pod uwage.

Alianci zwycieza, ale nie bardzo wiadomo, jak to

10

bedzie w Europie. To nie moja specjalnosc, ale wedle mego nosa Europa to niepewny interes. A my doswiadczenie lotnicze chetnie wykorzystamy. Bylem troche sztywny.-Jestem niezmiernie zobowiazany, panie generale, za moj przydzial do 14 Floty Lotniczej Stanow Zjednoczonych. Da mi to moznosc nabycia nowych doswiadczen, tym bardziej ze chodzi tu o walki w bardzo specyficznych i nieznanych mi warunkach. Z przyjemnoscia tez poprowadze do walki ktoras z jednostek mysliwskich, ale dopiero po zdobyciu doswiadczenia.

-Pan jest zbyt skrupulatny. Ma pan za soba walki w kampanii wrzesniowej w Polsce i cala bitwe o Wielka Brytanie. Dowodzil pan w bardzo ciezkich warunkach dywizjonem i skrzydlem mysliwskim,

-Tak, ale nad Azja sa inne warunki. A jesli chodzi o pozostanie na stale w lotnictwie Stanow Zjednoczonych...

General Arnold patrzyl zyczliwie i naprawde wiedzialem, ze nie chcial mnie urazic swoja propozycja. Mimo to moja odpowiedz wypadla sztywno i niedyplomatycznie.

-Bylby to dla mnie zaszczyt. Lecz po zakonczeniu wojny mam zamiar wrocic do Polski. Moj kraj ponosi olbrzymie straty w ludziach i mysle, ze bede tam potrzebny. W tej chwili jestem oficerem Polskich Sil Powietrznych, zas w lotnictwie USA - tylko gosciem.

Dlatego nie przy...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin