Wypalona-Rozdział 31.pdf

(90 KB) Pobierz
469824940 UNPDF
Rozdział 31
Stevie Rae
Stevie Rae otorzyła oczy, gdy słońce zaszło. Przez chwilę myślała, że bardzo się myli. Było ciemno, ale to
jej nie przeszkadzało - to było dla niej fajne. Czuła ziemię wokół Siebie, krążyła i kołysała się, to też było
dla niej super. Poczuła nie wielki ruch obok Siebie i odwróciła głowę. Jej wzrok był w stanie odróżnić czerń
od innej Ciemności.Ciemność nabrała kształtu wielkiego skrzydła, a następnie ciała. Rephaim. Wszystko
wróciło do niej: czerwoni adepci, Dallas i Rephaim. Zawsze Rephaim.
"Byłeś tutaj ze mną?"
Otworzył oczy, a ona czuła, że on sam jest zaskoczony. Płonący szkarłat w nich uspokoił się do rdzawego
koloru, który był raczej bursztynem niż czerwienią.
"Tak byłem. Jesteś wrażliwa, kiedy słońce jest na niebie."
Pomyślała, że brzmi na zdenerwowanego, prawie przeprażonego, więc uśmiechnęła się do niego.
"Dzięki, chociaż to trochę jak prześladowanie kiedy patrzyłeś jak spałam"
„Nie śpisz!"
Powiedział, to tak szybko, że było oczywiste, że kłamie. Otworzyłam usta, aby powiedzieć mu, że to dobrze,
że nie musiał tego robić cały czas, ale to było naprawde miłe z jego strony, aby upewnić się czy byłam
bezpieczna, zwłaszcza po dniu jaki przeżyłam – wtedy zadzwoniła moja komórka "Masz wiadomość na
poczcie głosowej."
„To robiło hałas. Dużo hałasu,” powiedział Rephaim.
"Cholera. Nie słyszę nic, gdy tak śpię!”.
Westchnęłam i niechętnie podniosłam iPhone by położyć go obok siebie.
"Myślę, że lepiej słuchać niebezpieczną muzykę".
Stevie Rae dotknęła ekranik i z westchnieniem stwierdziła, że bateria prawie padła. Sprawdziła od kogo jest
sześć nieodebranych połączeń.
"Ach, bzdura. Sześć nieodebranych połączeń. Jedno od Lenobii i pięć od Afrodyty.”
Z bijącym sercem, wybrałam pierwsze, Lenobia. Ustawiłam na głośnomówiący i zerknęła na Rephaima .
"Równie dobrze można usłyszeć, co się dzieje. Pewnie będzie mówić o tobie Stevie ".
Ale głoś Lenobii nie brzmiał jak wszystkich "O kurczę jesteś z Krukiem Przyćmiewcą i ja będę musiała
zejść na dół i upolować go!" Zdawało się zupełnie normalne.
"Stevie Rae, zadzwoń do mnie, kiedy się obudzisz. Kramisha powiedziała, że nie wie, gdzie byłaś, ale jesteś
bezpieczna, nawet Dallas uciekł. Przyjadę po ciebie od razu”.
Zawahała się, zniżyła głos i dodała:
"Ona także powiedziała mi co się stało z innymi czerwonymi adeptami. Wysłałam modlitwy za ich dusze do
Nyks. Bądź pozdrowiona, Stevie Rae."
Uśmiechnęłam się do Rephaima.
"Ej, to było miłe z jej strony."
„Dallas jeszcze do niej nie dotarł."
"Nie", powiedziała, uśmiechnęła się szerzej. "Zdecydowanie nie".
Skupiłam uwagę z powrotem na telefonie.
"Cztery nieodebrane połączenia od Afrodyty, ale zostawiła tylko jedną wiadomość. Mam nadzieję, że to nie
są złe wieści."
Kliknęła przycisk odtwarzania, zabrzmiał metaliczny głos Afrodyty, odległy, ale nie mniej sukowaty.
"O cholera dla swojego dobra odezwij się kurwa! A może jesteś w trumnie? Bogini! Strefy czasowe są
irytujące. W każdym razie, aktualizacja: Jeszcze z bakłażanem, Stark nadal się nie wymeldował podczas
krojenia. To dobra wiadomość. Złą wiadomością jest moja najnowsza wizja, gorące Indiańskie dziecko, a
największe zło wszystkich Kruków Przyćmiewców, Rephaim. Musimy porozmawiać bo mam jedno z moich
nielicznych przeczuć, co oznacza, że nie jest dobrze. Nie trać więc czasu do diabła i zadzwoń do mnie. Jeśli
będę spać, to naprawdę się obudzę i pogadamy."
„Dużym zaskoczeniem nie było, że odłożyła słuchawkę nie mówiąc do widzenia ," Powiedziała Stevie Rae.
Nie chcąc pozostać w tym samym pokoju z gadającym ptactwem najbardziej złego z Kruków
przyćmiewców, Rephaimem, unosząc się, wsunęła swój telefon do kieszeni i zaczęła wspinać się po
schodach do piwnicy. Nie musiała patrzeć za siebie, aby upewnić się, że odszedł. Wiedziała, że tak zrobi.
Noc była chłodna, ale nie było zimno, tuż przy brzegu, grunt był grząski. Stevie Rae zrobiło się żal ludzi w
pobliskich ubogich domach Gilcrease i ucieszyła się, gdy zobaczyła palące się światła. Ale w tym samym
czasie, wyczuła dziwne uczucie "jesteśmy obserwowani" i zawahała się na ganku dworu.
"Nikt nie jest na swoim miejscu. Oni koncentrują się na tym, jak położyć nacisk na władzę ludzką. Będzie to
jedno z ostatnich miejsc do których przyjdą, zwłaszcza w nocy."
Uspokojona, Stevie Rae wyszła na ganek, chodząc bez celu przy fontannie, gdzie na środku podwórza
siedział cicho w zimnie. "Twoi ludzie dowiedzą się o mnie" powiedział Refaim "Niektórych z nich już
znasz."
Stevie Rae schyliła się i dotknęła górnej krawędzi fontanny, zrywając sopla, który został zerwany i nie
pozwoliła mu wpaść do wody.
"Co zrobisz?"
Refaim stał obok niej. Oboje patrzyli w dół na ciemną wodę fontanny jak gdyby mogli odkryć tam
odpowiedź. Wreszcie, Stevie Rae powiedziała: "Myślę, że pytanie jest podobne, co ty zrobisz?"
"Co mam zrobić?"
„Refaim, nie możesz odpowiedzieć na moje pytanie pytaniem."
Zrobił drwiący głos . "Ty mnie wydobyłaś !".
"Refaim, stop. Powiedz mi, co chcesz zrobić, z nami."
Patrzyła na jego zmieniające się oczy, chcąc by jego rysy były łatwiejsze do odczytania. Patrzył tak długo, że
myślała, że nie uzyska odpowiedzi, a zdenerwowanie ją zje. Musiała wrócić do Domu Nocy. Musiała zrobić
kontrol rozeznania tam zanim Dallas powie, że wszystkich zawiodła ...
"Jedyne co mogę zrobić, to pozostanie z Tobą."
Jego słowa, proste, uczciwe, powiedział je w jednym tchnieniu, by w nich nie utonąć już na samym
początku. W pierwszej chwili po prostu spojrzała na niego pytająco, nie mogąc w pełni zrozumieć co ma mu
odpowiedzieć. I wtedy naprawdę usłyszała, zrozumiała i poczuła niespodziewany, niechciany, przypływ
radości.
"To będzie złe", powiedziała. "Ale ja chcę, żebyś został ze mną.”
"Oni próbują mnie zabić. Musisz o tym wiedzieć."
"Nie pozwolę im!"
Stevie Rae sięgnęła ręką. Powoli, bardzo powoli, ich dłonie splotły się razem, dając jej trochę wsparcia ,
ciągnąc go bliżej siebie.
"Nie pozwolę im” powtórzyła.
Nie patrzyła na niego. Zamiast tego, trzymała go za rękę i wygrała jeden, kródki moment razem. Starała się
nie myśleć zbyt wiele. Próbowała oczyścić się z wątpliwość. Spojrzała w dół, do nadal, czarnej wody z
fontanny, a obłok, który został zdmuchnięty, pokazał księżyc i ich odbicie. Jestem dziewczyną, która w jakiś
sposób wiąże swoje człowieczeństwo z facetem, który jest bestią. Na głos powiedziała: "Jestem z tobą
skojarzona, Rephaim."
Bez wahania powiedział: "Ja z tobą również, Stevie Rae." Gdy to mówił z ciemnej wody, jakby natchniętej
przez Nyks wyłoniło się jego nowe odbicie.. Gdy Stevie Rae zobaczyła obraz w wodzie, trzymała rękę
wysokiego, muskularnego amerykanina. Jego włosy były gęste, długie i czarne jak pióra kruka, splecione na
całej długości. Pierś była naga i lepsza niż czarny top Oklahoma w środku lata. Stevie Rae nadal
utrzymywała wzrok na odbiciu, jakby się bała, że się zmieni. Ale nie mogła powstrzymać uśmiechu i cicho
powiedziała:
"Wow, jesteś bardzo ładny."
Facet w zaskoczeniu zamrugał kilka razy, jakby nie był pewien, że widać go tak wyraźnie, a następnie
głosem Rephaima, powiedział:
"Tak, ale nie mam skrzydeł."
Serce Stevie Rae zadrgało, a jej żołądek się ścisnął. Chciała coś powiedzieć, głębokiego i naprawdę
inteligentnego, a przynajmniej trochę romantycznego. Zamiast tego, powiedziała:
"Oczywiście, to prawda, ale ty jesteś wysoki i masz te fajne pióra wplecione we włosy."
W refleksji, chłopak podniósł rękę, nie trzymał jej tylko dotknął swoich włosów. "Nie jest to dużo, jeśli
porównać je do skrzydeł," powiedział, ale ona uśmiechnęła się.
"No tak, ale założę się, że są one łatwiejsze do dopasowania koszulki". Roześmiał się, z oczywistym
zachwytem dotykając swojej twarzy.
"Miękka", powiedział Refaim. "Ludzka twarz jest miękka."
„Tak, jest ! "
Powiedziała Stevie Rae, całkowicie zahipnotyzowana przez to, co dzieje się z jego odbiciem. Tak wolno, jak
splotły się ich palce, nie zabierając wzroku ze swojego odbicia, Rephaim zbliżył swoją twarz do jej. Jego
ręka dotknęła jej skóry lekko i delikatnie. Pogładził jej policzek i jego palce niczym pędzel przebiegły do jej
ust. Uśmiechnęła się, więc nie mógł odpuścić niezręcznego chichotu.
"To tylko dlatego, że jesteś taka piękna!" Ludzkie odbicie Rephaima też się uśmiechneło.
"Jesteś piękna" powiedział to tak cicho, że prawie nie usłyszała.
Z sercem walącym jak młot, powiedziała: "Tak myślisz? Naprawdę?"
„Naprawdę. Po prostu nie mogę jeszcze powiedzieć. Nie mogę pozwolić ci wiedzieć, jak naprawdę się
czuję."
"Jesteś teraz" powiedziała.
"Wiem. Po raz pierwszy czuję! ” Refaim odciął słowa od swojego wyroku. Odbicie chłopca zawahało się , a
potem zniknął. W jego miejsce ciemność znów pokazała się na wodzie, kształt skrzydeł kruka i ciało silnego
nieśmiertelnego.
"Ojcze!"
Refaim nie musiał wypowiadać imienia. Stevie Rae wiedziała, co miało się stać za moment między nimi.
Wyciągnęła rękę z jego. Opierał się tylko na chwilę, zanim pozwolił jej odejść. Potem zwrócił się do niej,
podnosząc jedno z ciemnych skrzydeł do przodu aby ukryć jej wzrokiem swoje odbicie w fontannie.
"On wrócił do swego ciała. Czuję to."
"Go nie ma tutaj, chodź. On jest daleko ode mnie. Musi jeszcze byc we Włoszech."
Refaim mówił szybko. Stevie Rae odsunęła się o krok od niego, nie będąc w stanie jeszcze nic powiedzieć.
"Czuje się inaczej. Coś się zmieniło."
Wtedy jego myśli dogoniły ją i Rephaima oczy spotkały się z jej. "Stevie Rae? Co my teraz zro… "
Stevie Rae dyszała, odcinając jego słowa. Ziemia wirowała wokół niej, wypełniając jej zmysły radosnym
tańcem powrotu do domu. Zimny krajobraz Tulsy błyszczał, przesunięty i nagle został otoczony przez
niesamowite drzewa, wszystkie zielone o błyszczących liściach i łóżko wykonane z grubego, miękkiego
mchu. Następnie obraz skoncentrował się na Zoey, broniła Starka, śmiejąc się.
"Zoey!"
Stevie Rae krzyknęła i obraz zniknął, zostawiając tylko radość i pewność, że jej BFF była ponownie cała i
zdecydowanie jak najbardziej żywa. Uśmiechając się szeroko, poszła do Rephaima i zarzuciła swoje ramiona
wokół niego.
"Zoey żyje!"
Jego ramiona otoczyły się wokół niej, ale tylko na przestrzeni oddechu, a następnie oboje przypomnieli sobie
prawdę. "Mój ojciec powrócił"
"Zoey też."
"I dla nas, to oznacza, że nie możemy być razem", powiedział.
Stevie Rae zrobiło się niedobrze i smutno. Potrząsnęła głową. "Nie, Rephaim. Oznacza to jedynie, że jeśli
pozwolisz na to, tak będzie.”
"Spójrz na mnie!" Zawołał. "Nie jestem chłopcem z refleksji. Jestem bestią. Nie należę do was."
"To nie to, co mówi twoje serce! "Krzyknęłam na niego.
Jego ramiona opadły, a on odwrócił się od niej.
"Ale, Stevie Rae, moje serce nigdy nie miało znaczenia."
Chciała się do niego zbliżyć. Automatycznie, stanął przed nią. Ich spojrzenia spłniły się, i ze straszną
rozpaczą widziała, że w jego oczach był szkarłat, po raz kolejny, płonący w jego oczach.
"Cóż, kiedy zdecydujesz o swoich sprawach sercowych, czy są one dla ciebie tak ważne jak dla mnie,
znajdziesz mnie. To powinno być łatwe. Wystarczy podążać za głosem serca."
Bez wahania, otoczyła go rękami i trzymała go mocno. Stevie Rae pominęła fakt, że nie odwzajemnił jej
uścisku. Zamiast tego, szepnęła: "Będę za tobą tęsknić", później go zostawiła.
Gdy zaczęła spacerować ulicą Gilcrease , nocny wiatr przyniósł jej szept Refaima, „Też będę za tobą
tęsknić…”.
Zoey
"Jak one się nazywają?"
„Drzewa wiszące," powiedział Stark.
"Są prawdę piękne," powiedziałam, patrząc na drzewa i miliony zwisających pasków materiału zawiązanych
tam.
"Nie wydaje się to bardzo romantyczne, nadanie takiego imienia dla tak super czegoś" powiedziałam.
"Tak, to to, co pomyślałem na początku, ale to wspaniale działa na mnie".
"Ooh! Spójrz na ten kawałek. Jest tak ożywiony."
Odwróciłam się do cienkiego złotego paseczka, który pojawił się nagle. W odróżnieniu od reszty pasków
materiału, ten nie był przywiązany do drugiego. Zamiast tego, płynął swobodnie w dół i w dół, aż uniósł się
tuż nad nami. Stark sięgnął i pchnął go. Popychał go do mnie tak, że mogłem dotknąć jego wspaniałej
miękkości.
"To on pomógł mi cię znaleźć."
"Naprawdę? To jest jak nić złota!."
"Tak, złota, też mi to przypomina."
" I podążałeś za nim by mnie znaleźć?"
"Tak".
" Dobrze, więc. Zobaczymy, czy zadziała w drugą stronę”, powiedziałam.
"Powiedz mi, co robić. Jestem na twoje rozkazy."
W jego oczach było rozbawienie, Stark skłonił się do mnie.
"Przestań się zgrywać. To jest poważne".
"O, Z, nie widzisz? To nie dlatego, że nie sądzę, że to poważna sprawa. Tyle, że ja całkowicie ci ufam.
Wiem, że zabierzesz mnie z powrotem ze sobą. Wierzę w ciebie, ri bann pn, moja królowo ! "
Zgłoś jeśli naruszono regulamin