NCZAS_12_2012_1.pdf

(2205 KB) Pobierz
Kolej(ka)
do
złodziejstwa
Omerta
po
polsku
Premier sądzony
Premier sądzony
za kryzys
za kryzys
Rok XXIII
Nr 12 (1139)
17 marca 2012
Cena 5 zł
w tym 8% VAT
www.nczas.com
I
NR 12 (1139) I 17 MARCA 2012
797866986.031.png 797866986.032.png 797866986.033.png 797866986.034.png 797866986.001.png
LISTY
konstatując: „Żołnierze wyklęci to ci,
którym dosłownie rozpadła się rzeczy-
wistość. (...) nie zorientowali się w porę,
że wojna jest przegrana i aby przeżyć,
trzeba dostosować się nowej rzeczy-
wistości, ponieważ ma ona charakter
trwały, a nie przejściowy”. Zasadniczo
z taką interpretacją losu Wyklętych nie
mogę się zgodzić. Moim zdaniem, żoł-
nierze tkwili w lesie nie dlatego, że nie
zrozumieli nowej rzeczywistości, lecz
dlatego, że ta nowa rzeczywistość nie
przewidywała miejsca dla nich. Oni zo-
stali skreśleni, zanim ta nowa rzeczy-
wistość w pełni na ziemiach polskich
zaistniała. System ich odrzucił od po-
czątku jako potencjalnych wrogów, ele-
ment potencjalnie niebezpieczny. Sam
Szanowny Autor zauważa przecież, że
„złożenie broni nie dawało gwarancji
bezpieczeństwa”; powiem więcej: nawet
próba ułożenia swojego życia w totali-
tarnej rzeczywistości i pogodzenia się z
nią nie gwarantowała spokoju, a nawet
życia. Świadczy o tym chociażby los
generała Emila Fieldorfa (którego nota
bene pan Engelgard nie zalicza do Żoł-
nierzy Wyklętych, ponieważ nie walczył
w Sowietami; moim zdaniem do Wyklę-
tych powinniśmy zaliczyć także tych
wszystkich, o których „historia głucho
milczy”) (...). Nie mogę się również zgo-
dzić z następująco postawionym przez
Autora pytaniem: „na ile wiedzieli, że
zginą, ale honor nie pozwolił im złożyć
broni, a na ile zorientowali się w porę,
że wojna jest przegrana i trzeba złożyć
broń?”. Moim zdaniem, Wyklęci wie-
dzieli, że wojna bez wsparcia Zachodu
(...) jest przegrana i nie ma większego
sensu walczyć, lecz z drugiej strony to
nie honor nie pozwolił im złożyć broni;
mieli świadomość tego, że żyć w takiej
Polsce, jaka ówcześnie powstawała, nie
byłoby im dane. Przypuszczam, że Wy-
klęci bardzo chcieliby wyjść z lasu i roz-
począć nowe życie nawet w takiej (anty)
rzeczywistości, lecz podejrzewali, jak to
się może dla nich zakończyć...
Patryk Pietrasik
Młodzi mają wpływ
W ostatnich dwóch tygodniach pojawi-
ły się na Państwa łamach dwa ciekawe
artykuły nt. programu stypendialnego
Erasmus. Zwróciłem uwagę na pewien
szczegół w drugim artykule, gdzie autor
pisze, że zagraniczni studenci są znacz-
nie bardziej aktywni obywatelsko i mają
poczucie wpływu na otaczającą rzeczy-
wistość (w tym tę polityczną). Natomiast
w Polsce mało kto się tym interesuje, bo
większość (moim zdaniem słusznie) za-
kłada, że nie ma na to wpływu (gdybym
chciał mieć wpływ, to nie pchałbym się
do polityki, tylko do kontrwywiadu woj-
skowego...). Warto jednak zauważyć, że
zachodnim państwom udał się pewien
majstersztyk, polegający na tym, że mło-
dym ludziom oferuje się dużo obszarów,
na których mogą oni mieć rzeczywiście
wpływ na otaczającą ich bliską rzeczy-
wistość, stąd ich duże zaangażowanie w
te sprawy i (złudna) świadomość, że to
tak funkcjonuje aż do samej góry. U nas
natomiast bardzo rozpowszechniona
jest kultura zerowego zaufania i delega-
cji uprawnień, bo przecież każdy młody
jest potencjalnym zagrożeniem dla star-
szego stażem, nie mówiąc już o szefie,
więc prewencyjnie wbija się w niego
przekonanie o jego zerowym wpływie
na cokolwiek, co skutkuje potem takim,
a nie innym zachowaniem społecznym.
Ryszard Sera n
ną? Niewielu rzeczy jestem tak pewien
jak tego, że młode pokolenie naprawdę
nie chce patrzeć już na polityków. Jak ro-
zumieć ten odwrót? Czyżby zdjęcia miło-
ściwie nam panujących i w ogóle zdjęcia
„portretowe” były esencjalnie związane
z myślą konserwatywną? A może jednak
tamta rysunkowa okładka wprowadziła
mały ferment i przełożyła się na mniejszą
sprzedaż, w co trudno mi uwierzyć? Jest
jeszcze następująca możliwość: zosta-
liście zbombardowani listami osób, dla
których był to perfidny wyraz „postępac-
twa”, co jednak stałoby w sprzeczności
z Waszymi zapewnieniami o przewadze
pozytywnych opinii. W to, że nie może-
cie znaleźć rysownika bądź grafika, nie
uwierzę... Szkoda, szkoda! (…)
Adam N.
Od Redakcji: Obawiamy się, że młodym
i zdolnym również zagranicą o rzeczywisty
wpływ dużo łatwiej w służbach specjalnych
niż w organizacji studenckiej lub partii poli-
tycznej. No, chyba że jest się członkiem eli-
tarnego, paramasońskiego stowarzyszenia
(vide Czaszka i Kości na Uniwersytecie Yale).
A tak zupełnie poważnie, to ostatnie prote-
sty młodych przeciw rządowi (w kontekście
ACTA) napawają jako takim optymizmem...
Od Redakcji: Pozytywne opinie dotyczą
w większości zmian, które zaszły w środku
tygodnika Entuzjaści okładek rysunkowych
faktycznie przeważają nad obrońcami bar-
dziej tradycyjnego frontu. Z okładkami ekspe-
rymentujemy, szukając złotego środka. Jeśli
chodzi o sprzedaż, to nie widać wyraźnej róż-
nicy na korzyść okładek rysunkowych.
Jak cię widzą, tak cię piszą!
Kilka tygodni temu opublikowaliście
mój list, w którym wyraziłem swoją
aprobatę dla nowej formy okładkowej.
Kolejny numer podtrzymał moje nadzie-
je na to, że to nie był „wybryk” Redakcji.
Co więcej, zamieściliście dwa inne listy,
których autorzy zgodzili się ze mną. I co?
Ano nic. W następnym tygodniu nastąpił
powrót do sprawdzonej formuły. Niecni
zwolennicy postępu zostali delikatnie
sprowadzeni na ziemię zdjęciem pana,
który walczy z ZUS-em. Kolejne nume-
ry to już walenie z grubej rury zdjęciami
miłościwie nam panujących – wraz z tym
ostatnim, tandetnym zdjęciem Jarosława
Kaczyńskiego. Paradoksalnie brzmi więc
Wasze tłumaczenie się, iż zmiany we-
wnątrz tygodnika powodowane są chę-
cią otworzenia się na nowe pokolenie.
Jak to się przekłada na formę zewnętrz-
Żołnierze Wyklęci.
Vae victis czy gloria victis?
Z zainteresowaniem przeczytałem
tekst pana Adama Wielomskiego pt.
„Żołnierze Wyklęci i ich święto” za-
mieszczony w numerze 11 „NCz!”.
Moim zdaniem, powody, dla których
Szanowny Autor „nie głosi chwały
Żołnierzy Wyklętych”, nie do końca są
przekonujące, a niektóre, moim zda-
niem, po prostu nietrafne. Nie zgadzam
się przede wszystkim z próbą odpowie-
dzi na następujące pytanie postawione
przez Autora: „Czy oni rzeczywiście
dobrowolnie poszli na śmierć, czy też
jest to tylko imaginacja naszego roman-
tyzmu podsycana przez pracowników
IPN?”. Starając się odpowiedzieć na to
pytanie, Szanowny Autor zastanawia
się, kim tak naprawdę byli Wyklęci,
Od Redakcji: Dziękujemy za polemikę! Tekst
(w trochę innej wersji) pojawił się również na
naszym portalu (nczas.com/?p=9721) jako
przyczynek do dyskusji o polskiej martyrologii.
Pan Wielomski – nie po raz pierwszy zresztą
na naszych łamach – szczerze ubolewa nad
śmiercią „najbardziej wartościowego i patrio-
tycznego elementu polskiego narodu”. Wolałby
jednak, abyśmy wiecznie nie mieli tylko „moral-
nej racji”, ale czasem odnosili też zwycięstwa,
choćby i „niemoralne”, ale za to „materialne”.
Innymi słowy: „aby Żołnierze Wyklęci walczyli o
Polskę niesłusznie, niesprawiedliwie, nieboha-
tersko, podle, makiawelistycznie” – być może
na emigracji? – ale aby wygrali. Spór dotyczy
więc tego, czy moralne zwycięstwa to gloria vic-
tis Orzeszkowej, czy jednak bardziej vae victis
starożytnego Liwiusza...
II
NR 12 (1139) I 17 MARCA 2012
797866986.002.png 797866986.003.png 797866986.004.png 797866986.005.png
OD REDAKTORA
Cejrowski, Terlikowski
i jaskółki
TOMASZ SOMMER I redaktor naczelny
Gdy przed laty pracowałem w dziale zagranicz-
nym „Super Expressu”, regularnie na moje biur-
ko tra ał biuletyn z ambasady Korei Północnej
w Warszawie. Przy pomocy maszyny do pisania
i dosyć specy cznej polszczyzny poddani Kim
Ir Sena głosili w nim świetlaną teraźniejszość
i przyszłość swojej ojczyzny.
jest to religia, tak samo jak konfucjanizm), trzeba mieć za
coś wyjątkowo cennego. Bez względu na ich prawdziwą, nie-
kiedy absurdalną, a niekiedy nawet nikczemną naturę.
Historia zderzenia Cejrowskiego z „polskimi buddystami”
to jednak nic w porównaniu do kłopotów Tomasza Terlikow-
skiego, który został pozwany za to, że określił mężczyznę,
który się samookaleczył, mężczyzną właśnie. A tzw. głos
propagandy przyklasnął temu pozwowi. Ciekawe swoją dro-
gą, czy niezawisły sąd potwierdzi, że mężczyzna jest kobietą,
jeśli tak utrzymuje.
To oczywiście tylko najbardziej jaskrawe z lewackich
kłamstw, wśród których żyjemy. Można by ich wymieniać
całe dziesiątki. W dodatku bardzo łatwo je zdemaskować.
W codziennym życiu bardzo często stajemy przed dylema-
tem, czy postępować jak Cejrowski i Terlikowski, czy dla
świętego spokoju w pełni zgadzać się, że jaskółki są piśmien-
ne. I – może to zabrzmi pompatycznie, ale niewątpliwie jest
prawdą – właśnie od tego, jak ten dylemat rozstrzygamy, za-
leży los naszego kraju. Tak więc odwagi!
N awet Kim Ir Sen nie jest jednak nieśmiertelny i pewne-
go dnia zdarzyło mu się umrzeć. Kilka dni później na
moje biurko trafił komunikat z ambasady, w którym do-
wodzono, że przyroda w Korei jest tak wstrząśnięta tym wy-
darzeniem, że postanowiła to zademonstrować. Konkretnie
jaskółki ułożyły się w napis kondolencyjny nad przygotowa-
nym zawczasu mauzoleum wodza. Mojemu szefowi wpadło
wówczas do głowy, bym zadzwonił do koreańskiej ambasa-
dy i dowiedział się szczegółów. Zadzwoniłem i przyszło mi
wysłuchać poważnego wykładu, podczas którego jakiś od-
delegowany do Warszawy Koreańczyk dokładnie opisał ka-
ligraficzny popis jaskółek. Gdy go na koniec zapytałem, czy
aby na pewno tak było, ze słyszalnym oburzeniem w głosie
potwierdził i wyraził zdziwienie, że ktoś może kwestionować
oczywistą oczywistość.
Uśmialiśmy się wtedy z niejakim poczuciem wyższości. Czy
przypadkiem jednak sami nie zaczynamy sięgać północno-
koreańskiego poziomu? Przekonał się o tym niedawno Woj-
ciech Cejrowski – o czym szerzej piszemy wewnątrz numeru
– który powiedział parę słów prawdy na temat buddyzmu.
Natychmiast stał się przedmiotem fanatycznej nagonki, bo
przecież atakować to w Polsce można, a nawet trzeba Kościół
katolicki – przykład daje tu sam premier – a wszelkie inne re-
ligie, szczególnie buddyzm (choć oczywiście w zasadzie nie
JANUSZ KORWIN-MIKKE
WYBIELANIE MURZYNÓW
Dzisiejsi antyrasiści powiadają,
że nie wolno nie lubić
Murzynów, bo co oni są winni,
że urodzili się czarni – a wolno
nie lubić rasistów, bo rasistą
człowiek się staje...
...ale jeśli jutro nauka wymyśli
sposób na wybielanie
Murzynów, to już będzie wolno
być rasistą?
PRENUMERATA:
Prenumeratę pocztową prowadzi Redakcja.
Koszt w prenumeracie krajowej wynosi 229 zł.
Zamówienia dokonuje się po prostu poprzez
wpłatę tej sumy na konto 3S Media Sp. z o.o.:
63 1910 1048 2256 0156 5988 0003,
podając jednocześnie dokładny adres, na który
ma być wysyłane pismo. Prenumerata wysyłana
priorytetem (teoretycznie powinna wszędzie
docierać w środę) kosztuje 289 zł.
Reklamacje dotyczące prenumeraty proszę
zgłaszać pod nr: 796 207 936 lub na adres
mailowy: reklamacje@nczas.com.pl
Sprzedaż i kolportaż za granicą wymagają
pisemnej zgody Wydawcy.
INDEKS: 366692,
ISSN: 0867-0366
WYDAWCA: 3S M EDIA S P . Z O . O .
ul. Lisa Kuli 7/1, 01-512 Warszawa
NIP: 113-23-46-954,
REGON: 017490790
KOREKTA I ADIUSTACJA: Maciej Jaworek
SKŁAD, FOTOEDYCJA: Robert Lijka RLMedia
LAYOUT I OKŁADKA: Radosław Watras
DRUK: Drukarnia Bałtycka Sp. z o.o.
ul. Wosia Budzysza 7, 80-612 Gdańsk
ZAŁOŻYCIEL: Janusz Korwin-Mikke
REDAKTOR NACZELNY: Tomasz Sommer
REDAKTOR PROWADZĄCY: Maciej Kajetan Sołdan
REKLAMA I PROMOCJA: tel.: 606 88 88 82
SKLEP INTERNETOWY:
www.nczas.com/sklep
książki można zamawiać także
telefonicznie pod nr tel. 796 207 936
ADRES REDAKCJI:
ul. Lisa Kuli 7/1, 01-512 Warszawa,
Tel/fax. 22 831 62 38
PUBLICYŚCI: Stanisław Michalkiewicz, Marek
Jan Chodakiewicz (Waszyngton), Kataw
Zar (Tel Awiw), Adam Wielomski, Marian
Miszalski, Wojciech Grzelak (Gornoałtajsk),
Krzysztof M. Mazur, Marek Arpad Kowalski,
Rafał Pazio, Tomasz Teluk, Bogdan Dobosz,
Tomasz Mysłek, Marek A. Koprowski, Paweł
Łepkowski, Jakub Wozinski.
STRONA INTERNETOWA:
www.nczas.com
E-PRENUMERATA:
http://ewydanie.nczas.com/
E-MAIL: redakcja@nczas.com.pl
Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów, skracania i redagowania nadesłanych tekstów, nie zwraca materiałów nie zamówionych, nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Redakcja zastrzega
sobie prawo do nieopłacania materiałów opublikowanych w internecie za wiedzą ich autorów w przypadku opublikowania ich wcześniej niż dwa tygodnie po momencie wydrukowania ich w tygodniku „NCz!”.
III
NR 12 (1139) I 17 MARCA 2012
797866986.006.png 797866986.007.png 797866986.008.png 797866986.009.png 797866986.010.png 797866986.011.png 797866986.012.png
 
WASIUKIEWICZ
Kto czyta, nie błądzi
Na stronie Interia.pl wywiad z Jędrzejem „Kodymem”
Kodymowskim z zespołu Apteka. Kilka ciekawszych wypo-
wiedzi: „(...) nie powinniśmy pozwalać na to, żeby sprzedaj-
ne bladzie wyznaczały nam, kto jest naszym przyjacielem.
Bo o naszych najlepszych przyjaciołach to my jesteśmy in-
formowani już od 1945 roku, a nawet wcześniej. Po stracie
marszałka Józefa Piłsudskiego Polska wpadła w wir ślepego
zaufania. Najpierw do tak zwanych aliantów, naszych przy-
jaciół z Wielkiej Brytanii, Francji i Stanów Zjednoczonych,
którzy tak naprawdę mieli nas w dupie. Po 1945 roku była
okupacja bolszewicka, a teraz mamy znowu okupację sojusz-
ników z Zachodu. Dopóki nie dotrze do nas fakt, że jesteśmy
pozostawieni sami sobie, to dalej będziemy zarzucani jakimiś
głupimi zakazami. ACTA, zakaz palenia papierosów... Nie-
długo dojdzie do tego, że konstytucyjnie do 18. roku życia
każdy będzie bezpłciowy i dopiero gdy osiągnie pełnoletność,
będzie mógł zadecydować, czy chce mieć fujarę obciętą, czy
sobie ją pozostawi. (...) Ta kwestia kompletnego marginesu,
bo to przecież marginalna historia, która u nas w Polsce od
dawna funkcjonowała i nigdy nie było z tym żadnego proble-
mu. A teraz tak zwany efekt ksenofobiczny czy homofobicz-
ny – z czym walczy nasz wielki wojownik Robert Biedroń – to
jest wynik ich natrętnego narzucania jakiegoś tematu, który
niby jest problemem. A przecież Robertowi Biedroniowi nikt
nie zabrania ani też nikt nie zakazuje używania swojego cza-
kramu. (...) Polska nie decyduje sama o sobie, te wszystkie
prikazy są przekrętnie-pokrętnie przekazywane – jako niby
nasza wola – przez pachołków Brukseli. Jak kiedyś były pa-
chołki Moskwy, tak teraz są pachołki Brukseli”.
„Nasz Dziennik” o tym, jak się robi „historię”: „Angloję-
zyczne wydanie książki Jana T. Grossa pt. »Złote żniwa« ma
ukazać się w najbliższym czasie nakładem wydawnictwa
Oxford University Press. Zapowiedź od jakiegoś czasu wid-
nieje na stronie internetowej wydawcy wraz z informacją,
w której stwierdzono m.in.: Punktem wyjścia »Złotych żniw«
Jana Tomasza i Ireny Grudzińskiej-Gross jest to zdjęcie, któ-
re faktycznie przedstawia grupę wieśniaków – »kopaczy«
– na szczycie góry popiołów w Treblince, gdzie 800 tysięcy
Żydów zostało zagazowanych i poddanych kremacji. Kopa-
cze szukają złota i kamieni szlachetnych, które nazistowscy
oprawcy mogli pominąć. (...) Okradanie ludności żydowskiej
w Europie nie ogranicza się do podboju wojska, wiodących
banków czy muzeów. Było dokonywane również przez miej-
scową ludność, tak jak tych sfotografowanych na zdjęciu.
Informacja powyższa jest nieprawdziwa. Wspomniana fo-
tografia na pewno nie przedstawia »kopaczy« na szczycie
góry popiołów w Treblince. Blisko rok temu zwrócili na ten
fakt uwagę dziennikarze »Rzeczpospolitej«, którzy podjęli
próbę wyjaśnienia zagadki zdjęcia. Doktor Edward Kopów-
ka, kierownik Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince, w
rozmowie z »Naszym Dziennikiem« oświadczył, iż zarówno
miejsce, jak i okoliczności powstania fotografii są nieznane.
(...) Na jakiej podstawie wydawnictwo określiło pochodzenie
zdjęcia? Kilkanaście dni temu z takim pytaniem zwróciłem
się do Nigela Portwooda, dyrektora naczelnego Oxford Uni-
versity Press. Odpowiedzi nie otrzymałem. (...) Wydaje się,
że zapowiedź na witrynie internetowej Oxford University
Press anonsująca książkę pt. »Złote żniwa« nie jest jedyną
manipulacją wydawnictwa. Na jej okładce wydawca umieścił
bowiem wspomnianą fotografię, a w zasadzie jej fragment.
Ze zdjęcia »wycięto« jego lewą część. Nie byłoby w tym może
nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to właśnie na tym fragmen-
cie fotografii znajduje się najważniejszy dowód, iż nie została
ona wykonana ani na terenie byłego obozu zagłady w Tre-
blince, ani w jej okolicach. Widoczne są tam bowiem budyn-
ki, których w okolicach miejsca kaźni nie było”.
KL
IV
NR 12 (1139) I 17 MARCA 2012
797866986.013.png
W NUMERZE
KOLEJ(KA) DO ZŁODZIEJSTW A
Od początku 2005 roku podatnik dopłacił ponad 14 miliardów
złotych do polskich kolei i ponad 6 miliardów do pensji urzędni-
ków odpowiedzialnych za nadzór nad nimi. Takie katastrofy jak
ta, która półtora tygodnia temu wydarzyła się pod Szczekocina-
mi, będą wzbudzać współczucie, ale nie doprowadzą do żadnych
konstruktywnych zmian. Zmiany byłyby nie na rękę armii cwa-
niaków zarabiających krocie na kolejowym dziadostwie
i państwowych dotacjach.
Czytaj na stronie X
NR 12 (1139)
17 MARCA 2012
ZDJĘCIE NA OKŁADCE: cejrowski.com , Archiwum
KRAJ
PUBLICYSTYKA
OMERTA PO POLSKU
VI
VII
Postęp w kraju
Oburzenie „polskich buddystów”
– Rafał Pazio
Omerta po polsku – Jan Piński
Kolej(ka) do złodziejstwa
– Leszek Szymowski
Żałoba narodowa – in acja czy
demokratyzacja? – Artur Rumpel
III RP broni okupowanego przez
siebie kraju!
– Janusz Korwin-Mikke
Nadciśnienie polityczne
– Marian Miszalski
Na marginesie partyjnych intere-
sów – Krzysztof M. Mazur
Cudu ma nie być
– Marcin Kuberka
Postępy postępu
W świecie korporacji
– Jacek Kobus
Dzień wiosennej beztroski
– Wojciech Grzelak
Kiedy dolar stanie się śmie-
ciem? – Jakub Wozinski
Jak nie pomagać
– Tomasz Teluk
XXXIII
XXXVI
Z wyliczanki dziwnych zdarzeń, a na-
wet zgonów w aferze PKN Orlen można
by stworzyć książkę. Warto przypomnieć
chociażby tajemniczą śmierć Marka Kar-
pa, szefa Ośrodka Studiów Wschodnich,
który kontaktował się z członkami komisji
śledczej ds. PKN Orlen i chciał mi przeka-
zać ważne materiały dotyczące zagrożeń
ze strony Rosji i korupcji w sektorze.
Teraz sąd skazał byłego szefa Urzędu
Ochrony Państwa Zbigniewa Siemiąt-
kowskiego na rok więzienia, a byłego
szefa Zarządu Śledczego UOP na 10 mie-
sięcy. Oba wyroki (na razie nieprawo-
mocne) wydano w zawieszeniu na trzy
lata. To kara za bezprawne zatrzymanie
w 2002 roku ówczesnego prezesa PKN
Orlen Andrzeja Modrzejewskiego.
VIII
X
XXXVIII
XL
XII
XLII
XIV
XV
FELIETONY
XVI
XXXIV Marek Jan Chodakiewicz
XLIV Janusz Korwin-Mikke
XLV Stanisław Michalkiewicz
XLVII Marek Arpad Kowalski
L Adam Wielomski
XVIII
Czytaj na stronie VIII
SĄDZONY ZA KRYZYS
Geir Hilmar Haarde z Partii Niepodle-
głości był premierem Islandii w latach
2006-2009. To pierwszy przywódca na
świecie, który stanął w obliczu odpo-
wiedzialności karnej za wywołanie go-
spodarczego chaosu. Jednak nie traci
pewności siebie. Wyzywająco odrzucił
pretensje, że sterując państwową nawą,
powinien przewidzieć ową „awarię”. –
Nie przyjmuję żadnych oskarżeń. Uznaję
je za bezpodstawne – powiedział 60-letni
ekonomista, przed którym maluje się
niewesoła perspektywa odsiadki dwóch
lat w więzieniu. Były premier dodał też z
chyba udawanym zadowoleniem, że na
sali sądowej będzie miał znakomitą oka-
zję do obrony swego dobrego imienia.
ŚWIAT
Postęp w świecie
Islandia: Sądzony za kryzys
– Olgierd Domino
Kurczenie się Rosji
– Marek A. Koprowski
USA: Prezydentura w cieniu
transwestyty – Paweł Łepkowski
Francja: Pocałunek śmierci
– Bogdan Dobosz
Izrael: Sara idzie na wojnę
– Kataw Zar
Ukraina: Czy padną na kolana?
– Antoni Mak
XX
XXII
INNE DZIAŁY
XLVI Vademecum ojca
XLVII Czarna Księga
XLVIII Największe Głupstwo Tygodnia
XLVIII Szachy
XLIX Brydż
XLIX W pajęczynie
LI
XXV
XXVI
XXIX
XXX
Film
XXXII
Czytaj na stronie XXII
V
NR 12 (1139) I 17 MARCA 2012
797866986.014.png 797866986.015.png 797866986.016.png 797866986.017.png 797866986.018.png 797866986.019.png 797866986.020.png 797866986.021.png 797866986.022.png 797866986.023.png 797866986.024.png 797866986.025.png 797866986.026.png 797866986.027.png 797866986.028.png 797866986.029.png 797866986.030.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin