00:00:18:ICH NOCE 00:01:04:Strajk głodowy? Jak długo to już trwa? 00:01:06:Od wczoraj nic nie jadła. 00:01:08:-Posyłacie jej wszystkie posiłki?|-Tak jest. 00:01:10:Trzeba jej wpychać jedzenie do gardła! 00:01:12:To nie takie proste, panie Andrews. 00:01:14:Sam z niš porozmawiam.|Polij jej co do jedzenia. 00:01:18:Tak jest. 00:01:20:Nic nie zjem,|póki mnie nie wypucisz z jachtu. 00:01:23:Uspokój się, Ellie.|Wiesz, że postawię na swoim. 00:01:26:Nie tym razem! Jestem już jego żonš. 00:01:29:Nigdy nie zamieszkasz|z nim pod jednym dachem. 00:01:31:Dopilnuję tego. 00:01:32:Zrozum wreszcie,|wyszłam za Kinga Westleya. 00:01:35:Nieodwołalnie, zgodnie z prawem! To fakt. 00:01:38:Nic na to nie poradzisz.|Skończyłam 21 lat i on też. 00:01:41:Kiedy tu była, 00:01:43:przygotowałem unieważnienie małżeństwa. 00:01:46:Unieważnienie. Mam co do powiedzenia|w tej sprawie, King też. 00:01:49:Mylę, że się zgodzi. 00:01:52:Prowiant. Wnocie. 00:01:55:Zabroniłam przynosić jedzenie. 00:01:57:Chwileczkę. To nie dla ciebie. 00:01:59:Postawcie tutaj. 00:02:09:Sprytne, co? l jakie subtelne. 00:02:12:Strategia, moja droga. 00:02:13:To strategia wysyłać goryli,|żeby porwali mnie... 00:02:16:tuż przed lubem? 00:02:17:Twoja strategia to użyć gazrurki. 00:02:19:Wiele sporów wygrałem w ten sposób. 00:02:21:Nie możesz Kingowi nic zarzucić.|Po prostu go nie lubisz. 00:02:25:-To oszust.|-To jeden z najlepszych pilotów w kraju. 00:02:27:Jest do niczego.|Wyszła za niego, bo ci zabroniłem. 00:02:30:Zawsze mi czego zabraniasz. 00:02:32:Bo jeste upartym głuptasem. 00:02:34:Wywodzę się z rodu upartych głuptasów. 00:02:36:Nie krzycz tak, bo zgłodniejesz. 00:02:39:Jak zechcę, będę krzyczeć!|Jak zechcę, będę wrzeszczeć! 00:02:42:Dobrze, wrzeszcz. 00:02:43:Jeli mnie stšd nie wypucisz,|połamię wszystkie meble! 00:02:47:Spokojnie. 00:02:48:Spróbuj krwistego steku.|Nie musisz jeć całego. 00:02:51:Powšchaj tylko. To poemat. 00:03:10:Spucić łodzie! Łapać jš! 00:03:13:Prędzej! 00:03:19:Uciekła. 00:03:20:Oczywicie, jest dla was za sprytna. 00:03:23:Telegrafuj do Agencji|Detektywistycznej Lovingtona. 00:03:25:Córka znów uciekła. 00:03:27:Obstawić drogi,|lotniska i dworce w Miami. 00:03:31:Nocny autobvus do Nowego Jorku 00:03:32:Proszę wsiadać!|Palm Beach, Savannah, Jacksonville, 00:03:35:Nowy Jork, Filadelfia. 00:03:37:Tracimy czas.|Wyobraż sobie Ellie Andrews w autobusie. 00:03:40:Mówiłem jej staremu, że to lipa. 00:03:42:Proszę bilet do Nowego Jorku. 00:03:48:-Oto pani bilet.|-Bardzo dziękuję. 00:03:53:Dziękuję. 00:03:59:Co tu się dzieje? Chciałbym zadzwonić. 00:04:01:Niech pan odejdzie. Tu się tworzy historia. 00:04:04:-Co?|-Tam walczy człowiek. 00:04:08:Dołóż mu. 00:04:10:Nie wytrzymam tego dłużej. 00:04:12:Za diabła tego nie zrobisz. 00:04:15:Posłuchaj, orangutanie, wyrzucajšc mnie,|wyrzuciłe najlepszego reportera, 00:04:19:jaki kiedykolwiek trafił|do twojego brukowca. 00:04:22:Nie zauważyłby dobrego materiału,|gdyby nawet kopnšł cię w tyłek. 00:04:25:Mam twoje notatki. Czemu nie uprzedziłe,|że chcesz pisać po chińsku? 00:04:29:Powołałbym nowy dział. 00:04:30:To był wolny wiersz, ty spasiony głšbie. 00:04:32:A teraz ty będziesz wolny.|Gazeta dosyć na ciebie wydała. 00:04:35:l nie wyda już ani grosza więcej! 00:04:37:Gordon. 00:04:38:Wiesz, że on dzwoni na nasz rachunek? 00:04:40:Co? Ty... 00:04:43:Kiedy wrócisz do Nowego Jorku,|trzymaj się z dala od tej redakcji. 00:04:47:Wyrzucam cię. Już tu nie pracujesz|i nigdy nie będziesz pracował. 00:04:52:Co powiedział? 00:04:57:O, zmieniasz ton? 00:05:01:Za póżno na przeprosiny. 00:05:03:Nie wróciłbym do tej pracy,|choćby błagał mnie na kolanach! 00:05:06:Mam nadzieję, że to cię czego nauczy. 00:05:10:Wygarnšłe mu? 00:05:12:-Nie będzie nas więcej ochrzaniał.|-Dołożyłe mu, Pete. 00:05:16:Teraz już wie, co mylę o tej pracy. 00:05:18:Na pewno. 00:05:20:Czy kareta już czeka? 00:05:21:Kareta oczekuje, wasz królewska moć. 00:05:26:-Tędy, panie.|-Droga dla króla. 00:05:30:Niech żyje król. 00:05:39:Do Filadelfii, proszę wsiadać! 00:05:44:Odsuń się. Król wrócił. 00:05:45:Na półce z tyłu. Oto twoja kareta. 00:05:51:Trzymajcie się ciepło. 00:05:52:Trzy tysišce kilometrów to daleko. 00:05:55:Ułóż sobie wygodnie poduszkę. 00:05:57:Może poduszkę? 00:06:07:Kierowca! Proszę usunšć te gazety,|bo nie mogę usišć. 00:06:20:Hej, niech pan przestanie! 00:06:25:Co pan wyprawia? 00:06:27:Z gazetami. Co to za pomysł,|żeby je wyrzucać? 00:06:30:Gazety? To długa historia, przyjacielu. 00:06:33:Nigdy nie lubiłem siedzieć na gazetach. 00:06:35:Raz tak zrobiłem i na spodniach|zostały mi wszystkie nagłówki. 00:06:39:To się zdarzyło naprawdę.|Tamtego dnia nikt nie kupił gazety. 00:06:42:Chodzili za mnš po całym miecie|i czytali wiadomoci z mojego siedzenia. 00:06:46:Bezczelnoć. Przydałby się|panu prztyczek w nos. 00:06:52:Posłuchaj pan, może ci się|nie podobać mój nos, ale ja go lubię. 00:06:56:Zawsze go noszę na wierzchu, więc... 00:06:58:jeli kto chce mi dać prztyczka,|bardzo proszę. 00:07:02:Tak? 00:07:05:Co za błyskotliwa odpowiedż.|Szkoda, że sam na to nie wpadłem. 00:07:08:Nasza rozmowa|już dawno by się skończyła. 00:07:11:Tak? 00:07:12:Jeli pan nie przestanie, nie ruszymy stšd. 00:07:15:Tak? 00:07:18:Wygrał pan. Tak! 00:07:28:Przepraszam, ale siedzi pani|na moim miejscu. 00:07:33:Słucham? 00:07:35:Stoczyłem walkę o to miejsce. 00:07:38:Więc jeli pani pozwoli, wynocha. 00:07:41:Panie kierowco,|czy obowišzujš miejscówki? 00:07:44:-Nie. Kto pierwszy, ten lepszy.|-Dziękuję. 00:07:48:To miejsce dla dwóch osób, prawda? 00:07:51:Może tak, może nie. 00:07:53:Dziękuję. 00:07:56:Niech się pani posunie. 00:07:59:To jest może tak. 00:08:08:Gdyby mnie pani grzecznie poprosiła,|położyłbym tę walizkę na półce. 00:08:30:Następnym razem proszę się rozsišć. 00:08:52:Kupujcie wszyscy! 00:08:55:Ludzie, hot dogi! 00:08:59:Kwadrans przerwy. Tylko kwadrans. 00:09:03:Goršca kawa! 00:09:05:Z tamtej strony. 00:09:07:Kupujcie goršcš kawę! Hot dogi! 00:09:09:le się jedzie na głodnego! 00:09:52:Uciekł. 00:09:53:Zapędziłem się w jakie krzaki,|ale ten typek się wymknšł. 00:09:56:Nie wiem, co pan bredzi, młody człowieku. 00:09:59:-W dodatku mnie to nie interesuje.|-A niech to... 00:10:03:Może paniš zainteresuje,|że zniknęła pani walizka. 00:10:06:Boże! Zniknęła! 00:10:08:Wiedziałem, że pani to pojmie. 00:10:12:-Co ja teraz zrobię?|-Proszę nie mówić, że był tam pani bilet. 00:10:15:Nie, bilet mam, ale straciłam pienišdze.|Zostały mi tylko cztery dolary. 00:10:19:Z Jacksonville może pani|zawiadomić rodzinę. 00:10:21:Nie, nie mogę. 00:10:23:-Tak, chyba tak zrobię.|-Powiem kierowcy o pani walizce. 00:10:26:Dziękuję, wolę nie. 00:10:28:To głupota. Straciła pani walizkę.|Firma powinna za niš zapłacić. 00:10:32:-Jak się pani nazywa?|-Nie chcę tego zgłaszać! 00:10:34:To idiotyzm. Firma się tym zajmie. 00:10:37:Nie rozumie pan, co mówię?|Może się pan nie wtršcać do moich spraw? 00:10:41:Proszę mnie zostawić. 00:10:46:Ty niewdzięczna smarkulo. 00:10:49:Wsiadać! 00:10:50:Proszę wsiadać! 00:12:31:Jacksonville, 30 minut na niadanie. 00:12:32:Tylko 30 minut na niadanie. 00:12:35:Tylko 30 minut. To wszystko. Nie dłużej. 00:12:38:Przeczytajcie o tym! 00:13:05:Najmocniej przepraszam. 00:13:08:To głupie, prawda? 00:13:10:Nikogo nie ma! 00:13:16:Bardzo panu za to dziękuję. 00:13:20:-Jestemy w Jacksonville, prawda?|-Tak. 00:13:25:Ależ byłam niemšdra. 00:13:28:Dlaczego mnie pan nie zepchnšł? 00:13:31:Nie chciałem pani budzić.|licznie pani wyglšda, kiedy pi. 00:13:35:Może niadanie? 00:13:38:Nie, dziękuję. ldę do hotelu Windsor. 00:13:42:Windsor? Nie zdšży pani.|Odjeżdżamy za pół godziny. 00:13:46:Zaczekajš na mnie. 00:13:51:Panie kierowco, spóżnię się parę minut.|Proszę na mnie zaczekać. 00:13:55:Tak? 00:13:56:Tak. 00:14:12:ODJAZD 20:00|Nocny autobvus do Nowego Jorku 00:14:19:Gdzie autobus do Nowego Jorku? 00:14:21:Odjechał 20 minut temu. 00:14:23:To niemożliwe. Jechałam nim.|Kazałam zaczekać. 00:14:27:Przykro mi, ale odjechał. 00:14:29:Dzień dobry. Pamięta mnie pani?|To na mnie spała pani w nocy. 00:14:35:Chyba już za to dziękowałam. 00:14:38:Kiedy jest następny autobus? 00:14:39:O 20:00. 00:14:41:O 20:00? To za 12 godzin. 00:14:44:Przykro mi. 00:14:47:Co się stało? li ludzie nie zaczekali? 00:14:49:Co się pan goršczkuje? Pan też się spóżnił. 00:14:52:Tak, ja też się spóżniłem. 00:14:55:Proszę nie mówić, że to przeze mnie. 00:14:58:Chyba nie wyobraża pan sobie,|że to, co stało się w nocy... 00:15:02:Młody człowieku,|nie musi się pan o mnie martwić. 00:15:05:Dam sobie radę sama. 00:15:06:Nie bardzo się to pani udaje. Oto pani bilet. 00:15:11:Mój bilet? 00:15:12:Znalazłem go na fotelu. 00:15:18:Dziękuję. Pewnie wypadł z torebki. 00:15:23:To się pani nie uda, panno Andrews. 00:15:27:-O czym pan mówi?|-To się pani nie uda. 00:15:30:Nie ujedzie pani połowy drogi|do Nowego Jorku, gdy ojciec paniš złapie. 00:15:34:Myli mnie pan z kim. 00:15:36:Dosyć żartów.|Wszystko jest na pierwszej stronie. 00:15:40:ELLEN ANDREWS UClEKA PRZED OJCEM 00:15:44:Zawsze byłem ciekaw, 00:15:46:co za dziewczyna wychodzi|za tak znanego lotnika jak King Westley. 00:15:50:Dam pani radę. Proszę wracać do Miami.|Ten facet to kanciarz. 00:15:55:Nie prosiłam o rady. 00:15:58:Racja. Nie prosiła pani. 00:16:02:Nie zawiadomi pan mojego ojca, prawda? 00:16:04:Po co? 00:16:06:Pewnie by panu zapłacił. 00:16:08:O tym nie pomylałem. 00:16:10:Jeli pan obieca nic nie mówić,|zapłacę tyle, co on. 00:16:13:Wydajšc mnie, nic pan nie zyska. 00:16:15:Wynagrodzę to panu. 00:16:17:Muszę się dostać do Nowego Jorku. 00:16:20:To dla mnie bardzo ważne. 00:16:21:Zapłaciłabym panu od razu, ale... 00:16:23:kiedy wyskoczyłam z jachtu,|miałam ty...
mdarcym