Barry Lyndon (1975) (CD2).txt

(23 KB) Pobierz
00:01:02:Zostało mi tylko sto gwinei,
00:01:06:resztę przegrałem w karty.
00:01:12:Ucałuj mnie, chłopcze,|bo się już nie spotkamy.
00:01:49:Miło jest marzyć o wojnie,|siedzšc w wygodnym fotelu.
00:01:54:Branie w niej udziału|to zupełnie inna sprawa.
00:01:59:Po mierci przyjaciela|Barry nie mylał już o chwale wojennej,
00:02:04:ale o tym, jak uchylić się od służby,
00:02:07:do końca której zostało mu szeć lat.
00:02:24:Dżentelmeni mówiš o Epoce Kawalerii,
00:02:28:ale pamiętajcie o pospólstwie|i złodziejaszkach, którymi dowodzili.
00:02:33:To z pomocš tych wyrzutków|wielcy wodzowie i królowie...
00:02:38:dokonywali na wiecie|swego okrutnego dzieła.
00:02:51:Barry nie mógł być w gorszej sytuacji...
00:02:54:niż ta, w której się znalazł.
00:02:58:Nie było mu pisane|długo pozostawać angielskim żołnierzem.
00:03:02:Przypadek sprawił,
00:03:04:że opucił służbę|w sposób raczej niezwykły.
00:03:36:Freddie, nie chcę cię zmartwić, ale...
00:03:41:muszę ci powiedzieć co,|co ci się nie spodoba.
00:03:45:O co chodzi?
00:03:47:Najpierw obiecaj mi, że zachowasz spokój.
00:03:52:Nie rób z tego|wielkiej tajemnicy, Jonathanie.
00:03:56:Co się stało?
00:03:59:Muszę znów wyjechać.
00:04:02:Na jakie dwa tygodnie.
00:04:04:Chyba nie mówisz poważnie?
00:04:08:Nic nie mogę na to poradzić.
00:04:13:Dokšd jedziesz?
00:04:15:Do Bremy, z ważnym meldunkiem|dla księcia Henryka.
00:04:20:Obiecałe mi ostatnio,|że to się już nie powtórzy.
00:04:25:Wiem. I dotrzymałem słowa, ale...
00:04:29:ponoć tylko mnie|można powierzyć tę misję.
00:04:33:Nadarzyła się oczekiwana okazja|ucieczki z wojska.
00:04:39:Zaledwie kilka kilometrów dalej|były tereny zajęte przez wojska pruskie,
00:04:45:gdzie mundur i dokumenty oficera...
00:04:47:pozwoliłyby mu poruszać się swobodnie,
00:04:50:bez podejrzeń o dezercję.
00:04:55:Mamy mało czasu.
00:04:59:Gniewasz się na mnie?
00:05:02:Nie mogę się na ciebie długo gniewać.
00:05:08:Jonathanie,
00:05:10:w takich chwilach uwiadamiam sobie,|jak bardzo cię potrzebuję...
00:05:14:i jak puste byłoby życie bez ciebie.
00:05:18:Fredericku!
00:05:43:Barry cieszył się widzšc pruskie mundury.
00:05:49:Oznaczały, że opucił terytorium|zajmowane przez Anglików.
00:06:00:Zamierzał dostać się do Holandii,
00:06:03:bodaj jedynego wówczas neutralnego kraju,
00:06:07:a stamtšd przedostać się jako do domu.
00:06:11:W miarę, jak się oddalał,
00:06:12:coraz bardziej czuł się w swojej skórze.
00:06:16:Postanowił nigdy nie utracić|pozycji dżentelmena.
00:06:39:Przepraszam, panienko.
00:06:42:Słucham?
00:06:43:Dzień dobry.
00:06:45:Dzień dobry.
00:06:48:Mówi pani po angielsku?
00:06:53:Trochę.
00:06:58:Od rana nic nie jadłem.
00:07:03:Jest tu gdzie niedaleko oberża?
00:07:08:Nie sšdzę.
00:07:13:Najbiższa jest w Grünberg.
00:07:21:Mieszka pani w pobliżu?
00:07:26:Tak.
00:07:30:Mogłaby mnie pani nakarmić?|Chętnie zapłacę.
00:07:39:Sšdzę, że tak.
00:08:05:To chłopiec czy dziewczynka?
00:08:08:Chłopiec.
00:08:13:Jak ma na imię?
00:08:14:Peter.
00:08:17:Ile ma lat?
00:08:19:Roczek.
00:08:24:Gdzie jego ojciec?
00:08:29:Gdzie jest?
00:08:32:Tak.
00:08:35:Na wojnie.
00:08:41:Od dawna go nie ma?
00:08:46:Przepraszam... nie zrozumiałam.
00:08:50:Co?
00:08:54:Ach! Od dawna.
00:08:58:Od wiosny.
00:09:06:Musi być pani ciężko samej.
00:09:12:Tak.
00:09:19:Na wojnie grozi panu niebezpieczeństwo.
00:09:27:Jestem oficerem|i spełniam swój obowišzek.
00:09:40:Czujesz się czasem...
00:09:42:samotny?
00:09:46:Czasem.
00:10:05:Jak się nazywasz?
00:10:10:Porucznik Fakenham.
00:10:12:Nie, pytałam,
00:10:15:co jest przed Fakenham?
00:10:19:O moje imię?
00:10:22:Jonathan.
00:10:28:Chciałby...
00:10:30:zostać ze mnš...
00:10:32:na jaki czas?
00:10:39:Byłoby bardzo przyjemnie.
00:11:12:Żegnaj, piękna Lischen.
00:11:21:Żegnaj, Redmondzie.
00:11:27:Kocham cię.
00:11:28:Kocham cię.
00:11:31:Uważaj na siebie.
00:11:37:Niech cię Bóg prowadzi.
00:11:44:Kobieta, która ma słaboć do munduru,
00:11:48:musi się liczyć z częstš zmianš kochanków,
00:11:52:albo wieć smutny żywot.
00:11:56:Serce Lischen|było niczym pobliskie miasteczka,
00:12:01:wielokrotnie szturmowane i okupowane|przed przybyciem Barry'ego.
00:12:31:W cišgu pięciu lat wojny...
00:12:34:legendarny Fryderyk stracił|tak wielu poddanych,
00:12:39:że musiał zatrudnić rekrutujšcych,
00:12:42:którzy nie cofali się przed przestępstwem,|z porwaniem włšcznie,
00:12:46:by zaopatrzyć jego wspaniałe regimenty|w mięso armatnie.
00:13:23:Dobry wieczór.
00:13:26:Jestem kapitan Potzdorf.|Z kim mam zaszczyt?
00:13:31:Porucznik Fakenham.|Regiment Piechoty gen. Gale'a.
00:13:35:Bardzo mi miło.
00:13:38:Możemy czym panu służyć?
00:13:42:Dziękuję, ale muszę jechać dalej,|bo wiozę pilny meldunek.
00:13:47:Dokšd?
00:13:50:Do Bremy.
00:13:54:Zabłšdził pan, poruczniku.
00:13:57:Brema jest w przeciwnym kierunku.
00:13:59:Jest pan pewien?
00:14:01:Tak.
00:14:03:Tego brakowało!
00:14:06:Wyjechałem w takim popiechu,|że ordynans nie przygotował mapy.
00:14:12:Rozumiem.
00:14:16:Proszę się nie obrazić, poruczniku,
00:14:20:ale czy ma pan dokumenty?
00:14:24:Oczywicie.
00:14:27:Mogę je zobaczyć?
00:14:32:Oczywicie.
00:14:39:Dziękuję.
00:14:54:Dziękuję, poruczniku.|Przepraszam, że zabrałem panu czas.
00:14:59:Nic nie szkodzi.
00:15:02:Zważywszy,|że jedziemy w tym samym kierunku,
00:15:06:mogę zaproponować panu posiłek, nocleg...
00:15:11:oraz własnš mapę?
00:15:16:To uprzejme z pana strony, kapitanie.|Będę zaszczycony.
00:15:43:Traktowano Barry'ego bardzo uprzejmie...
00:15:47:i pytano go o Anglię.
00:15:50:Odpowiadał najlepiej jak umiał,|zmylajšc różne historyjki.
00:15:56:Opisywał króla i ministrów,
00:15:59:chwalił się, że ambasador brytyjski|w Berlinie jest jego wujem,
00:16:03:a nawet zaproponował kapitanowi|list polecajšcy.
00:16:07:Jego rozmówca zdawał się wierzyć|w to wszystko.
00:16:11:Naprawdę jednak wcišgał Barry'ego|w misternš sieć pytań...
00:16:17:i pochlebstw.
00:16:18:Prawie nic nie wiem o Anglii...
00:16:23:poza tym,|że jestecie odważnym narodem...
00:16:25:i że to wielkie szczęcie|mieć was za sojuszników.
00:16:30:Poruczniku Fakenham,
00:16:33:wypijmy za przyjań|dwóch wielkich narodów.
00:16:38:Za nasze wielkie narody.
00:17:00:Zazdroszczę panu|jutrzejszego wyjazdu do Bremy.
00:17:06:Znam tam uroczš kobietę.
00:17:11:Zawiezie jej pan list?
00:17:15:Oczywicie.
00:17:16:Przy okazji, komu pan wiezie meldunek?
00:17:23:Generałowi Williamsonowi.
00:17:27:Generałowi Williamsonowi?
00:17:31:Generałowi Percivalowi Williamsonowi?
00:17:36:We własnej osobie.
00:17:50:Ten człowiek jest aresztowany!
00:17:56:Aresztowany? Kapitanie Potzdorf,
00:18:00:jestem brytyjskim oficerem.
00:18:03:Jest pan kłamcš i oszustem.
00:18:07:Jest pan dezerterem.
00:18:09:Podejrzewałem pana już rano.|Kłamstwa i fantazje sš dowodem.
00:18:15:Wiezie pan meldunek generałowi,|który od dziesięciu miesięcy nie żyje.
00:18:19:Mówi pan,|że ambasador brytyjski w Berlinie...
00:18:22:to pana wuj|o absurdalnym nazwisku O'Grady.
00:18:27:Woli pan zostać przekazany Anglikom|czy wstšpić do pruskiej armii?
00:18:35:Zgłaszam się do armii.
00:18:40:Służba w wojsku pruskim|była cięższa niż w angielskim.
00:18:45:Życie prostego żołnierza było przerażajšce.
00:18:51:Karano bezustannie.|Każdy oficer miał prawo to robić.
00:18:58:Chłosta była na porzšdku dziennym.
00:19:03:Poważniejsze przewinienia karano|okaleczeniem lub mierciš.
00:19:16:Pod koniec wojny siedmioletniej...
00:19:20:słynšca z dyscypliny armia była dowodzona|przez pruskich oficerów.
00:19:26:Jej podstawowy trzon stanowili za...
00:19:29:ludzie z najniższych warstw społecznych,
00:19:32:najęci lub wykradzieni z całej Europy.
00:19:38:Tak więc Barry wpadł|w jak najgorsze towarzystwo...
00:19:44:i wkrótce osišgnšł biegłoć|w sztuce złego prowadzenia się.
00:21:47:Na pomoc!
00:21:48:Wycišgnijcie mnie stšd.
00:23:07:Pułkownik ogłosił,|że król jest zadowolony...
00:23:12:z walki Regimentu w bitwie pod Audorf...
00:23:16:oraz z kaprala Barry'ego,|którego za uratowanie kapitana Potzdorfa...
00:23:21:nagradza sumš dwóch złotych fryderyków.
00:23:31:Kapralu Barry,
00:23:35:wystšp!
00:23:49:Kapralu Barry.
00:23:55:Jestecie dzielnym żołnierzem|i dobrze wyszkolonym,
00:23:58:ale jestecie gnuny i niegodziwy.
00:24:01:Macie zły wpływ na otoczenie.
00:24:04:I jestem pewien,|że mimo odwagi le skończycie.
00:24:11:Mam nadzieję, że się pan myli, pułkowniku.
00:24:15:Wpadłem w złe towarzystwo.|Postępowałem tak jak inni.
00:24:20:Nie miałem dotšd przyjaciela czy opiekuna,
00:24:23:który byłby dla mnie wzorem.
00:24:27:Może pan mówić, że jestem skończony|i odesłać mnie do diabła.
00:24:30:Ale poszedłbym nawet do piekła,|by służyć Regimentowi.
00:24:38:Do szeregu wstšp!
00:24:51:Wojna skończyła się|i regiment Barry'ego stacjonował w stolicy.
00:24:58:Barry wkradł się w łaski|kapitana Potzdorfa,
00:25:04:którego zaufanie zaczęło przynosić owoce.
00:25:17:Dzień dobry, Redmondzie.
00:25:18:Dzień dobry, kapitanie.
00:25:21:Chcę ci przedstawić mojego wuja,|ministra policji.
00:25:26:Dzień dobry, panie ministrze.
00:25:31:Redmondzie,
00:25:32:rozmawiałem o tobie z ministrem|i twój los został postanowiony.
00:25:37:Pozwolimy ci opucić armię,
00:25:39:przydzielimy cię do Biura Policji,|a z czasem...
00:25:44:zaczniesz obracać się w lepszych sferach.
00:25:49:Dziękuję, panie kapitanie.
00:25:54:Byłe wobec mnie lojalny|i wiernie służyłe w Regimencie.
00:26:01:Nadarza się kolejna okazja,|by mógł się wykazać.
00:26:06:Jeli się uda,
00:26:10:czeka cię nagroda.
00:26:14:Zrobię, co w mojej mocy.
00:26:24:W Berlinie przebywa pewien człowiek|na usługach cesarzowej Austrii.
00:26:30:Każe się nazywać Kawalerem de Balibari.
00:26:34:To chyba zawodowy...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin