Dobraczyński Listy Nikodema.txt

(844 KB) Pobierz
Jan Dobraczy�ski 

Listy Nikodema 

Wst�p
"Listy Nikodema" pisane by�y w 
latach 1948-1951, przy ��ku 
umieraj�cej na nieuleczaln� chorob� 
c�reczki pisarza. El�unia zmar�a w 
sierpniu 1950 roku. 
Ksi��ka by�a wielokrotnie wznawiana 
i t�umaczona na wiele j�zyk�w obcych. 
Jest ci�gle potrzebna, ci�gle 
poszukiwana, ci�gle znajduje nowych 
czytelnik�w. Co jest tajemnic� tej 
popularno�ci?
Powie�� jest rodzajem komentarza 
ewangelicznego. Autor szuka 
wyja�nienia dla ka�dej sytuacji 
�yciowej w s�owach Jezusa w Ewangelii. 
To pozwoli�o mu zrozumie� tajemniczy 
sens bolesnej choroby i �mierci 
dziecka, sens wszystkich wojennych 
do�wiadcze�, prawd� naszego czasu. 
Autor dzieli si� z czytelnikiem swoimi 
odkryciami, pokazuje na jakiej drodze 
mo�na spotka� Chrystusa. 
El�uni
"...Panie, m�wi�em, tam na ga��zi 
drzewa siedzi kruk. Rozumiem, �e Tw�j 
majestat nie mo�e si� zni�a� do 
m�wi�cego. Lecz ja potrzebuj� znaku. 
Gdy sko�cz� moj� modlitw�, spraw, aby 
ten kruk odlecia�. To b�dzie jakby 
skinienie w moj� stron� na znak, �e 
nie jestem zupe�nie sam na �wiecie...
I patrzy�em na ptaka. Ale on 
siedzia� nieruchomo na ga��zi. Wtedy 
znowu zwr�ci�em si� do kamienia. 
Panie, m�wi�em, masz s�uszno��. 
Tw�j majestat nie mo�e si� zni�a� do 
moich ��da�. Gdyby kruk odlecia�, 
by�bym jeszcze smutniejszy. Bo taki 
znak by�by znakiem danym mi przez 
kogo� r�wnego - a wi�c znowu przeze 
mnie samego, znowu by�by odbiciem 
moich pragnie�. I ci�gle tkwi�bym w 
swojej samotno�ci. 
I oddawszy cze�� wr�ci�em. 
Lecz wtedy w�a�nie moja rozpacz 
ust�pi�a miejsca nieoczekiwanej 
rado�ci..."
Antoine de Saint Exup~ery
"Citadelle"
List I
Drogi Justusie!
Ta choroba, Justusie, zniszczy�a 
mnie zupe�nie! Dawniej by�em 
cz�owiekiem pe�nym si�, kt�ry 
otaczaj�cym ludziom umia� okaza� 
�agodno�� i wyrozumia�o��. Wolny by�em 
od wiecznego rozdra�nienia, 
niecierpliwo�ci i od niezno�nej 
potrzeby ci�g�ego skar�enia si� 
drugim. Dopiero teraz odkrywam w sobie 
te obrzydliwe cechy zgonionej istoty, 
kt�ra niby dzika winoro�l na ka�dy 
p�ot gotowa si� wspi�� i do ka�dego 
p�otu ma �al, �e j� nie do�� wysoko ku 
s�o�cu podnosi. Tylu rzeczy potrafi�em 
sobie dawniej odm�wi�. Dzi� ledwo 
dope�niam przepisanych post�w! 
Przyznaj� tak�e: nie mam dzi� dla 
nikogo wyrozumia�o�ci. Coraz bardziej 
s� mi obcy moi chaberim z Wielkiej 
Rady. Nudz� mnie �miertelnie ich nie 
ko�cz�ce si� spory na temat oczyszcze� 
i dyskusje nad nowymi halakkami. Te 
sprawy staj� mi si� ka�dego dnia 
oboj�tniejsze. Mo�na przez ca�e �ycie 
wype�nia� najskrupulatniej wszystkie 
przepisy, a przecie� nie mie� za to 
nic... Dlaczego ta choroba przysz�a 
w�a�nie na ni�? Ca�y Zakon streszcza 
si� w s�owach psalmu: "R�b, cz�owieku, 
co ci Najwy�szy ka�e - a On ci� nigdy 
nie opu�ci". Nigdy... Niewielu jest 
ludzi, kt�rzy by r�wnie uparcie jak ja 
po�cili, dbali o czysto��, sk�adali 
ofiary, rozwa�ali halakki i haggady. 
Tutaj co� zawodzi. Nie mam na pewno 
tylu grzech�w, by Najwy�szy mia� mnie 
za nie kara� tak strasznym 
nieszcz�ciem. Wprawdzie istnieje w 
Pismach historia Hioba... Ale ten 
Idumejczyk po pierwsze nie by� 
wiernym, po wt�re nie wiedzia�, czym 
si� s�u�y wszechmocnemu Szekinah; 
uparcie nie chcia� uzna�, �e ka�dy 
cz�owiek grzeszy, je�li ci�gle, bez 
przerwy, nie dba o czysto�� swych 
my�li i uczynk�w. A wreszcie - 
Najwy�szy jego samego dotkn�� 
cierpieniem, a nie kogo�, kto by mu 
by� tak drogi, jak mnie Rut! Straszn� 
jest rzecz� choroba: widuj� przecie� 
te odra�aj�ce, pokrzywione stwory, 
kt�re �yj� w szczelinach starego muru 
pod bram� Gnojn�. Ale patrze� 
bezsilnie, jak choroba po�era cia�o 
najukocha�szej istoty - to jest co�, z 
czym pogodzi� si� niepodobna!
Z kimkolwiek rozmawiam - musz� o 
tym m�wi�! Nied�ugo ludzie b�d� ode 
mnie uciekali niby od kogo�, kto 
zara�a smutkiem jak inny tr�dem czy 
egipsk� chorob� oczu. Jeszcze mi tylko 
jedno zosta�o, co mnie ratuje: moja 
praca. Tworz�c haggady, m�wi�c w nich 
o wielko�ci Nienazwanego - odurzam si� 
tym niby winem. Wiem, �e m�wi si� o 
nich z coraz wi�kszym uznaniem. Szepty 
te, kt�re a� do mnie dochodz�, s� mi 
pewn� pociech�. Chocia� obok pochwa� 
spotykaj� mnie tak�e nagany, te za� 
rani� mnie wyj�tkowo dotkliwie. Ludzie 
zdaj� si� nie rozumie�, �e prze�ywaj�c 
chorob� Rut zdolny jestem m�wi� 
jedynie twardymi s�owami, kt�re nie 
znosz� obr�bki. Je�eli trafiam czasami 
w niew�a�ciwe, nie do�� mocne s�owo - 
to trudno... Coraz cz�ciej zdarza mi 
si� m�wi�: "to trudno" - i tym 
powiedzeniem os�aniam niby tarcz� 
swoje rozkrwawione serce. Czuj� si� 
wtedy jak ��w, kt�ry wci�gn�� pod 
skorup� g�ow� i nogi i woli raczej 
nigdzie nie i�� ni� narazi� si� na 
bolesne dotkni�cie. Kiedy dawniej 
m�wi�em "to trudno", znaczy�o to, �e 
sprawa jest wa�na i �e �adna ofiara 
nie b�dzie dla niej zbyt du�a. Dzi� 
moje "to trudno" znaczy: lepiej, aby 
najwa�niejsze sprawy zamilk�y, ni�bym 
mia� jeszcze wi�cej cierpie�. Cho� 
w�a�ciwie jak mo�na jeszcze wi�cej 
cierpie�? Czy ten, kto z l�ku przed 
dalszym cierpieniem sta� si� 
niezdolny do bronienia czegokolwiek, 
nie wypi� ju� ca�ej miary ludzkiego 
b�lu?
I to tak�e mnie przygn�bia, �e moje 
cierpienie przysz�o na mnie w chwili, 
gdy ca�y �wiat znalaz� si� na tym 
k�opotliwym zakr�cie. Nie tylko ty to 
odczuwasz. U nas tak�e jakby jaka� 
gor�czka wst�pi�a ludziom w krew. 
Nigdy w Wielkiej Radzie i w 
Sanhedrynie nie wybucha�y tak zawzi�te 
spory. K��tnie przenosz� si� potem pod 
portyk, na Xystos, zamieniaj� si� w 
b�jki, w kt�rych niestety bior� udzia� 
nawet m�drzy i szanowani doktorzy. 
Najzawzi�tsze konflikty ko�cz� 
sikkary�ci; rzecz ohydna - ta sekta 
najgorliwszych wynajmuje si� po 
prostu, by za pieni�dze mordowa� tych, 
kt�rych �mierci kto� zapragn��. Ludzie 
starsi i do�wiadczeni m�wi�, �e 
podobne podniecenie i nienawi�� 
panowa�y przed dwudziestu kilku laty, 
gdy z Galilei raz po raz nadci�ga�y 
bandy buntownik�w. Rz�dy Rzymian 
doprowadzi�y do uspokojenia kraju i 
trzeba przyzna�, �e s� zno�niejsze ni� 
tyrania Heroda i jego syn�w. Ale czy 
ten wzgl�dny spok�j potrwa jeszcze 
d�ugo? Co� si� unosi w powietrzu niby 
niepokoj�cy podmuch burzy, kt�ra kryje 
si� jeszcze za wzg�rzami, ale ju� jest 
blisko. Wszyscy s� przeciwko 
wszystkim. Nie jest dla nikogo 
tajemnic�, �e legat rzymski w Syrii 
nienawidzi prokuratora rzymskiego w 
Judei, �e prokurator i tetrarchowie 
gryz� si� ze sob� jak psy o ko��; �e 
potomkowie Heroda s� sobie 
najwi�kszymi wrogami, gotowymi si� 
wzajemnie tru� i mordowa�. Nad 
wszystkim za� niby rudy cie� khamsimu 
wisi pami�� o dalekim cesarzu, 
okrutniku i szale�cu. Wie�ci o 
krwawych proskrypcjach, jakie on ka�e 
zarz�dza� w Rzymie, sprawiaj�, �e w 
s�uchaj�cych o tym zaczyna si� odzywa� 
dziki, niepohamowany instynkt 
nienawi�ci. W Cezarei Grecy ju� 
kilkakrotnie rzucili si� na naszych. 
Podobno dosz�o do walk w Aleksandrii i 
w Antiochii. W Rzymie, jak s�ysza�em, 
na wiadomo��, �e pretorianie zabrali 
Sejanusa, t�um napad� na nasz� 
dzielnic�. Wsz�dzie wojna, krew i 
mordy. A tak niedawno jeszcze rzymscy 
pismacy wie�cili "z�ot� er�" i czasy 
"wiecznego pokoju"!
Mam przeczucie, jakby si� co� 
niedobrego gotowa�o. W takich chwilach 
- prawda? - cz�owiek wola�by si� czu� 
swobodny, by m�c czujnie uwa�a�, z 
kt�rej strony nadejdzie 
niebezpiecze�stwo. Zamiast tego ca�� 
moj� uwag� przyszpila do siebie ta 
choroba. Mo�e jutro czy pojutrze 
nadejd� wydarzenia o znaczeniu 
prze�omowym, a ja ich nadej�cia nawet 
nie spostrzeg�. Jestem jak cz�owiek, 
kt�ry niesie tak du�y ci�ar, �e 
zaledwie zdolny jest widzie�, gdzie ma 
postawi� nog�. 
Nadchodzi co�, co� si� zbli�a... Co 
to mo�e by�, jak s�dzisz, Justusie? 
Odpowiedz mi: czy ty naprawd� 
spodziewasz si�, �e kiedy� pojawi si� 
Ten, kt�rego nazywamy Mesjaszem? 
Saduceusze od dawna w Jego przyj�cie 
nie wierz�. Na�ykawszy si� filozofii 
greckiej uwa�aj� Go po prostu za 
symbol. �miej� si� pogardliwie, gdy im 
kto� m�wi o Cz�owieku_Mesjaszu. 
Zreszt� - po co im Mesjasz? Im zale�y 
tylko na tym, by istnia�a �wi�tynia, 
by w tej �wi�tyni ca�y Izrael sk�ada� 
ofiary, by tylko oni byli po�rednikami 
mi�dzy cz�owiekiem a o�tarzem Pa�skim, 
i na koniec, by Rzymianie nie 
sprzeciwiali si� takiemu stanowi 
rzeczy. My jeste�my dalecy od 
odbierania ludziom wiary w Mesjasza. 
M�wimy o Nim cz�sto, opowiadamy w 
licznych haggadach, jak b�dzie 
wygl�da�o Jego przyj�cie. Ale cho� 
pisa�em o tym i m�wi�em tyle razy, nie 
mog�, przyznam ci si�, pozby� si� 
niespokojnej my�li, �e te wszystkie 
obietnice brzmi� nieco za pi�knie. 
Malki Massiah, Zwyci�zca Edomu, Pan 
�wiata i natury, kt�ra wraz z Jego 
pojawieniem si� ma si� sta� tak 
p�odna, jaka nie by�a nigdy - czy� to 
jednak wygl�da prawdopodobnie? Kim my 
jeste�my? Ma�ym narodem, otoczonym 
dziesi�tkiem innych i wraz z nimi 
przykutym do rydwanu barbarzy�skiego 
Rzymu. Sk��ceni sami ze sob�... Kim 
musia�by by� �w Syn Dawida, aby 
potrafi� odmieni� ten stan? Zwyczajnym 
cz�owiekiem - czy raczej p�bogiem? 
Ale p�bogowie chodz� po ziemi tylko w 
greckich bajkach. Ja wierz�, �e 
Najwy�szy czyni� niegdy� rzeczy 
cudowne. Ale dzi� wszystko sta�o si� 
zupe�nie zwyczajne... Opowiada si�, �e 
gdzie� za morzami le�y ziemia cud�w. 
Tylko �e ci, kt�rzy tak m�wi�, s� 
na�ogowymi k�amcami. Ja rzeczy 
niezwyk�ych nie ogl�da�em nigdy. 
�wiat, kt�ry mnie otacza, jest daleki 
od cudowno�ci. Wiem, co w nim rz�dzi: 
z�o��, nienawi��, duma, pycha, 
nami�tno��... Aby ten �wiat zwyci�y�, 
trzeba by by� bardziej z�ym, bardziej 
nienawidz�cym, dumnym i nami�tnym ni� 
wszyscy inni. Na tym �wiecie tylko 
wojna przynosi zwyci�stwo... Mesjasz 
musia�by by� wodzem, kt�ry by zdo�a� 
poprowadzi� nas na wszystkich naszych 
wrog�w - a tych s� legiony! Mo�e to 
budzi w tobie oburzenie, ale takiego 
Mesjasza n...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin