Grey Stara kopalnia.txt

(277 KB) Pobierz
Zane Grey

Stara kopalnia

Ciemne i wzburzone morze przypomina�o Forrestowi rozko�ysane pastwiska jego 
ukochanego Zachodu, kt�ry tak bardzo chcia�by zobaczy� raz jeszcze, nim �mier� 
upora si� ostatecznie z jego tak bole�nie do�wiadczonymi przez wojn� cia�em i 
dusz�. Opar� si� ci�ko o reling w mrocznym zak�tku rufowego pok�adu os�oni�tym 
przez �odzie ratunkowe. By�a to druga noc po opuszczeniu Cherbourga i pierwsza, 
jak� mia� sp�dzi� na morzu. Wzburzony Atlantyk ci�ko ko�ysa� si� na nier�wnej 
linii horyzontu. Miotaj�cy si� po pok�adzie wicher przypomina� mu wiatry 
hulaj�ce po bawe�nianych polach w rodzinnym kraju. T�skni� za g�rami, pustyni�, 
dolinami, polami bawe�ny, domem i matk� - najdro�szymi w�z�ami, kt�re go jeszcze 
��czy�y z �yciem. Wzruszenie ogarnia�o go w tych momentach, gdy zapominaj�c o 
w�asnej niemocy i cierpieniu, patrzy� w mroczn� g��b oceanu ze �wiadomo�ci�, �e 
sen nawiedzaj�cy go przez dziewi�� d�ugich miesi�cy sp�dzonych w szpitalu 
nareszcie przemienia� si� w rzeczywisto��. Tak, by� w powrotnej drodze do domu, 
do Cottonwoods. Widzia� w my�li kr�t� dolin� po�r�d srebrnych wzg�rz, drzewa 
bawe�niane, od kt�rych miejscowo�� wzi�a nazw�, potok wij�cy si� leniwie w d�, 
stary hiszpa�ski dw�r o bia�ych �cianach poros�ych winoro�l� a� po czerwone 
dach�wki. Obrazy te uwalnia�y go od okropnych wspomnie� wojennych. Skoro wraca� 
do domu na ten kr�tki czas, kt�ry mu pozosta� do �ycia, dobrze by�o zanurzy� si� 
w o�ywczych wspomnieniach o rodzinnych stronach. Musia�y tam zaj�� jakie� 
zmiany. Matka wspomina�a o nich niejasno w tym dziwnym li�cie, kt�ry nadszed� po 
d�ugim okresie milczenia, li�cie tryskaj�cym rado�ci�, �e wiadomo�� o jego 
�mierci okaza�a si� mylna, a jednocze�nie pe�nym jakiego� t�umionego smutku i 
dziwnych nowin. Forrest wspomnia� o paru dawniejszych listach, z kt�rych 
wyziera�a troska, ale my�l, �eby jego ojciec, Clay Forrest, mia� straci� ziemi� 
albo dobytek wyda�a mu si� absurdalna. Co te� zastanie w domu? Spodziewa� si�, 
�e wszystko dobrze, rodzice pewnie zdrowi. Ze wzgl�du na jego s�u�b� w wojsku i 
ofiary, wybacz� mu chyba, �e zosta� wyrzucony z uczelni. Pow�d wydalenia wydawa� 
mu si� teraz taki trywialny - karty, pija�stwo, bijatyki zako�czy�y jego 
uniwersyteck� karier�. Potem w��cz�ga po �wiecie i praca wzbudzaj�ca nadziej�, 
�e jeszcze b�d� z niego ludzie. Wreszcie rok 1914 i wojna! A teraz, z�amany na 
duchu i ciele, ofiara z�udze�, wraca w rodzinne strony. Olbrzymi statek ora� 
pos�pne morze, rozpryskiwa� atramentowe fale w bia�� pian�, kt�ra przez chwil� 
k��bi�a si� wzd�u� jego burt, ja�nia�a widmowym blaskiem i przepada�a w 
ciemno�ci. Jedynie na pok�adzie spacerowym �wiat�o lamp niedyskretnie przenika�o 
w g��bokie wyci�cia dekolt�w wykwintnych dam i muska�o konwencjonaln� czer� 
m�skich smoking�w. Forrest opu�ci� swoj� kryj�wk� i zacz�� przechadza� si� po 
pok�adzie, staraj�c si� ukry� swe niedo��stwo, b�le w zranionym boku i palenie w 
piersi. Szed� wyprostowany. Na pok�adzie byli przewa�nie Amerykanie, w�r�d nich 
wielu m�odych. Nie czu� z nimi �adnego powinowactwa. Czym by� okaleczony 
�o�nierz dla tych bogatych pr�niak�w? Gdy znalaz� si� w swojej kabinie, maska 
opad�a mu z twarzy. Dowl�k� si� do ��ka i le�a� w ciemno�ci, s�uchaj�c 
rytmicznego pulsowania statkowych maszyn. Wreszcie dobroczynny sen sklei� mu 
powieki. Nazajutrz dopiero p�nym rankiem opu�ci� kabin�, aby odetchn�� �wie�ym 
powietrzem. Morze uspokoi�o si�. Okr�t nie przechyla� si� ju� na boki, lecz 
r�wnomiernie ko�ysa� si� popychany umiarkowanym, po�udniowo_wschodnim wiatrem. W 
powietrzu czu� by�o wiosn�. Pasa�erowie rozkoszowali si� pi�kn� pogod�. Morze 
by�o jasne, zielone, bez bia�ych czub�w. Na horyzoncie dymi� przep�ywaj�cy 
statek. Forrest u�o�y� si� na le�aku na tyle wygodnie, na ile pozwala�a mu 
sztywna noga. Obok siedzia� m�czyzna, kt�rego przyjazne zaczepki niegrzecznie 
by�oby zby� milczeniem. A wi�c Forrest zamieni� z nim kilka zda� o pogodzie, o 
tym, �e po�ow� podr�y maj� ju� za sob� i �e pasa�erowie t�umnie dzi� wyszli na 
pok�ad. - Widz�, �e pan by� na froncie - zauwa�y� w pewnej chwili uprzejmy 
pasa�er. Forrest skin�� g�ow�. Widzia�, �e wzbudzi� ciekawo�� w swoim s�siedzie 
i �e b�dzie musia� odej��, a na to zn�w nie mia� ochoty, gdy� ka�dy wysi�ek 
sprawia� mu b�l. - Wracamy z �on� z Francji - ci�gn�� nieznajomy. - Mieli�my 
syna na froncie. Przed rokiem wymieniono go w�r�d zaginionych. Pojechali�my 
wi�c, �eby odnale�� chocia� jego mogi��. - Doprawdy? - zapyta� ze wsp�czuciem. 
- I c� pa�stwo znale�li? - Nic! Nie ma go, oto wszystko. Forrest spojrza� na 
ojca m�wi�cego tak spokojnie o swoim nieszcz�ciu. Wygl�da� na drobnego kupca z 
prowincji albo na farmera, kt�ry czuje si� nieswojo bez burki i kaloszy. Nie 
pr�bowa� nawet ukrywa� g��bokich bruzd na twarzy ani g��bokiego smutku w oczach. 
Forrest wyrazi� swoje wsp�czucie i zapyta� o pu�k zaginionego syna. Ale ojciec 
zna� tylko go�e fakty i nie zdawa� si� by� sk�onny do dalszej rozmowy na ten 
temat. - Ja sam przez ca�y rok by�em zaginiony - u�miechn�� si�. - Przynajmniej 
za takiego uwa�ali mnie moi rodzice. Przywieziono mnie do szpitala, ale nikogo o 
tym nie powiadomiono, a ja sam znajdowa�em si� w takim stanie, �e nie 
wiedzia�em, co si� ze mn� dzieje. - Ale teraz pa�ska rodzina ju� wie? - zapyta� 
nieznajomy ze szczerym zaciekawieniem. - Tak. - Jak to dobrze, �e pana 
spotka�em! Odt�d ju� chyba nigdy nie przestan� mie� nadziei, �e m�j syn jeszcze 
�yje. - To zupe�nie mo�liwe. - Chcia�bym pozna� pana z moj� �on�. Czy nie ma pan 
nic przeciwko temu? - Ale� nie. - Gdzie pan mieszka? - W Nowym Meksyku. - Ma pan 
jeszcze przed sob� d�ug� podr�... A nie wygl�da pan na zbyt silnego. - Mo�e 
jako� mi si� uda - u�miechn�� si� blado Forrest. - Ale� na pewno! Niech pan 
my�li o swoich rodzicach. A mo�e przy zej�ciu na l�d m�g�bym by� w czym� 
pomocny? - Nie, dzi�kuj�. Sam sobie dam rad�. Od wielu miesi�cy nie czu�em si� 
tak dobrze. Nieznajomy nie nalega� d�u�ej. Taktownie zmieni� temat i po chwili 
oddali� si�. Forrestowi dobrze zrobi�a ta rozmowa, cho� nie umia�by okre�li� 
dlaczego. Zrozumia� jednak, �e nie powinien separowa� si� od wszystkich. S�o�ce 
wznosi�o si� coraz wy�ej. Pi�kna pogoda zach�ca�a pasa�er�w do zabaw na 
pok�adzie, ale Forrestowi mimo ciep�ych pled�w by�o ch�odno. Zacz�� przygl�da� 
si� towarzyszom podr�y. Po chwili ze zdziwieniem zauwa�y�, �e sam sta� si� 
przedmiotem zainteresowania obecnych na pok�adzie kobiet. Zmiesza�o go to i w 
pierwszym odruchu chcia� schroni� si� do kabiny, ale powstrzyma� si�. W ka�dym 
razie tu by�o mu wygodniej i przyjemniej. C� te kobiety zauwa�y�y w nim 
szczeg�lnego? - To tylko wsp�czucie - pomy�la�. U�o�y� si� na wznak i zamkn�� 
oczy, a gdy po chwili otworzy� je, drgn��. Patrzy� wprost w �liczn� twarz 
jakiej� dziewczyny, kt�r� widzia� ju� przedtem, nie zauwa�y� jednak, �e by�a a� 
tak �adna. Dziewczyna zaczerwieni�a si�, odwr�ci�a g�ow� i poci�gn�a za sob� 
sw� towarzyszk�. Kasztanowe k�dziory jeszcze chwil� b�yszcza�y w s�o�cu. 
Forrestowi wyda�o si�, �e widzia� ju� kiedy� te oczy i ich badawcze spojrzenie 
utkwione w swojej twarzy. Po chwili dziewcz�ta przesz�y zn�w obok niego, 
trzymaj�c si� pod r�ce, zar�owione od ruchu na �wie�ym powietrzu. Tym razem 
zdawa�y si� nie zwraca� na niego uwagi. Obie by�y Amerykankami ubranymi wedle 
najnowszej paryskiej mody w kr�tkie sukienki. Rudow�osa mia�a budow� dziewcz�t z 
Zachodu i ch�d g�ralki. Dawno ju� nie widzia� panien z tamtych stron, ale nie 
zapomnia� przecie�, jak wygl�daj�. Dziewcz�ta przystan�y w pobli�u, podnios�y 
porzucone przez kogo� kr��ki i zacz�y si� nimi bawi�. Wy�sza stan�a blisko 
Forresta. Po jej ruchach pozna�, �e nawyk�a do otwartych przestrzeni i konnej 
jazdy. M�g� teraz dobrze si� jej przyjrze�. Dziwnie mu kogo� przypomina�a. By�a 
weso�a, pe�na �ycia. Podczas gry zerka�a w jego stron�. Zrozumia�, �e robi to 
nie przez kokieteri�. Co� drgn�o w stygn�cym z wolna sercu Forresta. Od sze�ciu 
lat kobiety odgrywa�y ma�� rol� w jego �yciu, cho� dawniej by� do�� 
sentymentalny i prze�y� kilka mi�ostek. We Francji pozna� dwie dziewczyny, z 
kt�rych ka�d� m�g� pokocha�, gdyby pozwoli�y na to warunki. Sam nie rozumia�, 
dlaczego widok m�odej Amerykanki przypomnia� mu jedn� z nich, gdy� nie by�y 
nawet do siebie podobne. Nagle jeden z kr��k�w upad� pod le�ak Forresta. 
Miedzianow�osa dziewczyna podbieg�a zdyszana, onie�mielona. - Zbyt silnie 
rzuci�am... Przepraszam. Zapomnia�, �e powinien wystrzega� si� gwa�townych 
ruch�w, tote� gdy schyli� si� po kr��ek, poczu� przeszywaj�cy b�l w boku. - Pana 
co� zabola�o? - zapyta�a ze wsp�czuciem. - Troszeczk�! Ale to nic - 
odpowiedzia� s�abo. - Powinien pan by� pozwoli�, �ebym sama podnios�a. - Zwykle 
pami�tam, �e jestem inwalid� - odpar� z bladym u�miechem - ale tym razem pani 
wdzi�k sprawi�, �e zapomnia�em o tym. - Pan jest ameryka�skim �o�nierzem? - 
zapyta�a. - Tak, odwo�� do domu te smutne resztki, kt�re ze mnie zosta�y. Nic 
nie odpowiedzia�a, ale na jej twarzy odmalowa�o si� szczere wsp�czucie. 
Wyra�nie zmieszana, powr�ci�a do gry. Forrest le�a� bez ruchu. W zranionym boku 
odczuwa� bolesne pulsowanie. Jak trudno sta� si� niewra�liwym na b�l! My�la� 
teraz z niech�ci� o pi�knej zdrowej dziewczynie i o jej pe�nym lito�ci 
spojrzeniu. Pod wiecz�r, gdy pozostali pasa�erowie zwykle przebierali si� do 
obiadu, Forrest zazwyczaj wymyka� si� na pok�ad, �eby zgodnie z zaleceniem 
lekarzy troch� pospacerowa�. Jak na ci�ko rannego dawa� sobie nie�le rad� i 
mimo b�lu ruch robi� mu dobrze. Zauroczony bladoz�ot� po�wiat� zachodz�cego 
s�o�ca z wysi�kiem docz�apa� do swego le�aka i znalaz� przypi�t� do pledu ma�� 
paczuszk� zawini�t� w bia�� bibu�k�. Fio�ki! W lot poj��, kto m�g� je tam 
po�o�y�. Poczu� si� g��boko wzruszony tym gestem, gdy� wzi�� go za wyraz tego, 
co nie mog�o zosta� wypowiedziane. Zani�s� je do kabin...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin