heyerdahl Aku-Aku.txt

(583 KB) Pobierz
THOR HEYERDAHL

AKU-AKU

I. Detektywi wybieraj� si� w podr� na koniec �wiata
Nie posiada�em aku-aku.
Nie wiedzia�em nawet, co to jest aku-aku, gdybym je wi�c posiada�, nie 
potrafi�bym z 
niego skorzysta�.
Na Wyspie Wielkanocnej ka�dy rozs�dny cz�owiek ma swoje aku-aku, tote� i mnie 
przypad�o takie w udziale. Na razie jednak organizowa�em wypraw� w�a�nie na t� 
wysp�, nie 
mog�em wi�c jeszcze mie� aku-aku. Mo�e dlatego tak ci�ko i trudno sz�o z 
wyjazdem. 
Powr�t do domu okaza� si� znacznie �atwiejszy.
Wyspa Wielkanocna jest najbardziej samotnym miejscem na ca�ym �wiecie. 
Najbli�sze sta�e punkty, na kt�rych mo�e spocz�� wzrok jej mieszka�c�w, znajduj� 
si� na 
niebosk�onie w postaci ksi�yca i planet.
Na t� odleg�� wysp�, zagubion� mi�dzy s�o�cem a ksi�ycem, dokonano niegdy� 
najdziwniejszego w dziejach ludzko�ci najazdu. Nikt nie wie po co. Dzia�o si� to 
bowiem, 
jeszcze zanim Kolumb przywi�z� bia�ego cz�owieka na kontynent ameryka�ski i 
otworzy� tym 
wrota na olbrzymi, nieznany Ocean Spokojny. Podczas gdy nasza rasa jeszcze 
wierzy�a, �e 
�wiat ko�czy si� na Gibraltarze, inni �eglarze ju� lepiej znali te sprawy. Jakby 
wyprzedzaj�c 
w�asne czasy, przeorywali niesko�czone, faluj�ce obszary morskie przy 
pustynnych, 
zachodnich brzegach Ameryki Po�udniowej. Gdzie� daleko napotkali ma�y, sta�y 
punkcik. 
Najsamotniejsz� wysepk� �wiata. Wyl�dowali na niej, wyostrzyli kamienne topory i 
zabrali 
si� do rob�t, kt�re mo�na by nazwa� najosobliwszym przedsi�wzi�ciem in�ynierskim 
zamierzch�ych czas�w. Przybysze nie budowali zamk�w i pa�ac�w. Nie budowali 
r�wnie� 
zbiornik�w wodnych lub przystani. Wykuwali gigantyczne kamienne figury ludzkie o 
wysoko�ci domu i ci�arze wagonu kolejowego, transportowali je przez g�ry i 
doliny i w 
wielkiej liczbie stawiali na pot�nych podmurowaniach wok�l ca�ej wyspy.
Jak potrafili tego dokona� jeszcze przed er� rozwoju techniki? Nikt nie wie. 
Lecz 
pot�ne figury przetrwa�y tak wynios�e, jak je postawiono, przetrwa�y nawet po 
upadku ludu, 
kt�ry je stawia�. Lud ten grzeba� zmar�ych u st�p kolos�w, kt�re ci zmarli 
jeszcze za �ycia 
wznosili. Potem �ywi budowali groby dla siebie. A� pewnego dnia ucich�y mi�dzy 
skalnymi 
�cianami odg�osy topor�w. Praca zosta�a przerwana nagle, gdy� narz�dzia 
pozosta�y na 
miejscu, przy nie doko�czonych jeszcze figurach. Zagadkowi rze�biarze znikn�li w 
mroku 
zamierzch�ej przesz�o�ci.
Co zasz�o? C� mog�o si� w�wczas zdarzy� na Wyspie Wielkanocnej?
Wyspa Wielkanocna nale�y do Chile. Tylko raz. w roku zjawia si� przy niej okr�t 
wojenny z zaopatrzeniem dla mieszka�c�w, zostawia towary i wraca do Chile, 
odleg�ego tak 
jak Kanada od Hiszpanii. �adnego innego po��czenia ze �wiatem zewn�trznym Wyspa 
Wielkanocna nie posiada.
Okr�t wojenny nie m�g� jednak rozwi�za� problemu mojej podr�y. Zbadanie Wyspy 
Wielkanocnej w ci�gu tygodnia, podczas postoju okr�tu, kwalifikowa�o si� jako 
daremny 
trud. Z drugiej za� strony siedzenie przez okr�g�y rok na wyspie z grup� nie 
maj�cych wiele 
czasu uczonych te� nie by�oby takie mi�e w wypadku, gdyby si� po miesi�cu 
okaza�o, �e nic 
wi�cej nie ma do roboty. Nasuwa� si� pomys� pop�yni�cia na wysp� na tratwie z 
drzewa balsa 
przy wykorzystaniu wiatr�w i pr�d�w biegn�cych od Ameryki Po�udniowej, ale w 
takim 
wypadku trudno by�oby wzi�� ze sob� archeolog�w, a bez archeolog�w badanie Wyspy 
Wielkanocnej nie mia�o sensu. Trzeba wi�c by�o zdoby� w�asny statek na u�ytek 
wyprawy. 
Lecz na Wyspie Wielkanocnej nie by�o ani portu, ani dogodnego miejsca do 
zarzucenia 
kotwicy, nie istnia�y te� urz�dzenia zapewniaj�ce dostaw� paliwa i wody. Statek 
musia�by 
wi�c by� na tyle du�y, aby m�c zabra� paliwo i wod� na drog� tam i z powrotem, i 
w dodatku 
zapas zapewniaj�cy mo�no�� poruszania si� podczas pobytu. To oczywi�cie 
sprawi�o, �e 
statek od razu rozr�s� si� do solidnych rozmiar�w. A przypu��my, �e po dwu 
tygodniach 
archeolodzy dojd� do wniosku, �e nie ma czego szuka�. W�wczas �a�owa� przyjdzie 
czasu 
straconego na podr� w�asnym statkiem a� na Wysp� Wielkanocn�, cho�by nawet 
mo�na 
by�o skorzysta� z okazji i pop�yn�� dalej, do innych nie zbadanych jeszcze wysp 
na Oceanie 
Spokojnym. Zreszt� r�wnie� we wschodniej cz�ci Polinezji nie brakowa�o takich 
poci�gaj�cych dla badacza wysp. Ca�y ich szereg znajdowa� si� w tej cz�ci 
Oceanu 
Spokojnego, gdzie pr�d skr�ca od Wysp Galapagos i Ameryki Po�udniowej.
Zawsze radzi�em si� Tomasza i Wilhelma, gdy sz�o o wyprawy na dalekie morza. 
Pewnego dnia, gdy plany by�y jeszcze tajemnym marzeniem, siedzieli�my razem w 
wygodnym, staro�wieckim biurze firmy armatorskiej F. Olsen, po�o�onym przy 
nabrze�u 
portowym w Oslo. Po moim wej�ciu Tomasz poczu� pismo nosem, wydoby� pot�ny 
globus i 
ustawi� go tak, i� widzia�o si� prawie tylko niebiesk� powierzchni�. Wskaza�em 
na Wysp� 
Wielkanocn�.
- Tu - powiedzia�em. - Ale w jaki spos�b? Dwa dni p�niej zn�w siedzieli�my 
wok� 
globusa i Wilhelm przedstawi� kalkulacj�.
- Najlepszy by�by dla cieble statek z silnikiem Diesla, d�ugo�ci oko�o 150 st�p, 
rozwijaj�cy szybko�� 12 mil i zabieraj�cy 50 ton wody oraz 130 ton paliwa - 
o�wiadczy�.
Ani przez chwil� nie w�tpi�em, �e taki w�a�nie statek bylby dla mnie najlepszy. 
Nauczy�em si� polega� na kalkulacjach morskich Wilhelma od czasu, gdy pom�g� mi 
obliczy� rejs Kon-Tiki z tak� dok�adno�ci�, �e wszystko zgodzi�oby si� co do 
dnia, gdyby si� 
nam uda�o zarzuci� kawa� liny na l�d przy mijaniu wyspy Angatau.
Kilka dni po tej rozmowie Wilhelm zatelefonowa� do mnie z wiadomo�ci�, �e 
otrzyma� ofert� z pewnej fabryki konserw w Stavanger, kt�ra posiada�a odpowiedni 
trawler 
zaj�ty po�owem ryb w okolicy Grenlandii. Je�eli mi to odpowiada, mog� wynaj�� 
trawler na 
okres roku, pocz�wszy od wrze�nia.
Spojrza�em na kalendarz. Zbli�a� si� ju� koniec kwietnia, pozosta�o wi�c mniej 
ni� p� 
roku. Statek oferowano na warunkach �bareboat�, to znaczy bez za�ogi i 
wyposa�enia.
Moje �eglarskie do�wiadczenie nigdy nie przekroczylo studium tratwy. Reszta 
moich 
towarzyszy z wyprawy Kon-Tiki r�wnie� nie nadawa�a si� na za�og� prawdziwego 
statku, na 
to trzeba przecie� posiada� certyfikaty i inne papiery, nie tak, jak na 
drewnianej tratwie 
Ink�w.
- Nasze biuro mo�e ci pom�c we wszystkich sprawach zwi�zanych ze statkiem - 
ofiarowa� swe us�ugi Tomasz.
Wkr�tce siedzieli�my wok� nakrytego zielonym suknem sto�u konferuj�c z 
inspektorem statk�w, szefem werbunku, szefem zaprowiantowania, szefem dzia�u 
ubezpiecze� i z r�nymi innymi fachowcami. A wi�c b�d� mia� prawdziwy statek. 
Mia�o 
jeszcze up�yn�� cztery miesi�ce, ale ju� teraz niemal s�yszalem niecierpliwy ryk 
syreny 
kolosa wyczekuj�cego w Stavanger bez jednej iskry w kominie, bez ludzi na 
mostku, bez 
jednej nawet skrzyni w obszernych �adowniach, w kt�rych nagie �elazne wr�gi 
wygl�daj� jak 
�ebra wok� pustego brzucha.
Gdy si� wyje�d�a z rodzin� na wie�, cz�owiek dobrze si� nak�opocze r�nymi 
sprawami. A c� dopiero, gdy jako dodatek do rodziny bierze si� ze sob� pi�ciu 
archeolog�w, 
lekarza, fotografa, pi�tnastu marynarzy, motor�wk� z cz�ciami zapasowymi, 
ekwipunek i 
zapasy �ywno�ci na ca�y rok. Wtedy cz�owiek czuje si� jak dyrygent, kt�ry chce 
r�wnocze�nie zajada� makaron i poddawa� orkiestrze takt W�gierskiej Rapsodii 
Liszta. 
Biurko zasypane by�o papierami, paszportami, licencjami, fotografiami, paczkami 
i listami - 
wszystko tworzy�o nieopisany chaos. Meble znikn�y pod stosami map morskich i 
wzorami 
r�nych cz�ci wyposa�enia. Ca�y dom ogarn�o szale�stwo. Telefon i dzwonek u 
drzwi 
wej�ciowych dzielnie wsp�zaw�dniczy�y ze sob�, je�eli za� kto� chcia� wej��, 
musia� 
gramoli� si� poprzez skrzynie i t�umoki z ekwipunkiem polowym.
Zrezygnowany siedzia�em na wieku szafki mieszcz�cej magnetofon, po�ywia�em si� 
kanapk� i z trzymanego na kolanach aparatu telefonicznego usi�owalem po��czy� 
si� z 
miastem, Owego dnia wygl�da�o to beznadziejnie, gdy� w�a�nie ukaza�o si� 
og�oszenie, �e 
poszukuj� pierwszego oficera na rejs na po�udnie, i telefon dzwoni� bez przerwy. 
Kapitana ju� 
przedtem znalaz�em, stanowisko szturmana by�o dot�d nie obsadzone. Wreszcie 
uda�o mi si� 
dodzwoni� na miasto i po��czy� z pewn� hurtowni� w Oslo.
- Chcia�bym zam�wi� 3 tony gipsu dentystycznego - o�wiadczy�em.
- Kogo� musia�y solidnie rozbole� z�by - odrzek� zgry�liwy glos.
Zamiejscowy telefon ze Stavanger przerwa� jednak t� rozmow�, zanim zd��y�em 
wyja�ni�, �e gips ma s�u�y� do robienia odlew�w pos�g�w na Wyspie Wielkanocnej, 
a nie do 
przygotowywania sztucznych szcz�k.
- Halo - rozleg� si� nowy g�os w s�uchawce - halo, to jest wiadomo�� od Olsena, 
pa�skiego mechanika; g��wna o� jest wytarta, czy mamy j� przetoczy�, czy 
postara� si� o 
now�?
- O� - powt�rzy�em. - Drrrrrrr!! - odezwa� si� w tym momencie dzwonek w 
przedpokoju.
- Zapytajcie Reffa! - wykrzykn��em do telefonu. - On si� na tym zna!
Z ha�asem wesz�a Yvonne, prawie niewidoczna za nar�czem pakunk�w.
- Przejrza�am list� zapas�w kuchennych - o�wiadczy�a - i zredukowa�am o 2 kilo 
pieprzu i dwa cynamonu, poza tym doktor Semb zawiadomi�, �e mo�emy wypo�yczy� 
szpitalik polowy.
- Doskonale - ucieszy�em si� i w tej chwili przypomnia�em sobie jegomo�cia, 
kt�ry 
uwa�a�, �e potrzebowa�em gipsu do prac dentystycznych.
- Mo�e tam zadzwonisz - poprosi�em Yvonne i poda�em jej s�uchawk� w �wietnym 
momencie, gdy� w�a�nie musia�a przyj�� rozmow� z miasta.
- Chyba jaka� omy�ka! - zawo�a�a do mnie. - Firma Mustad zapytuje, gdzie maj� 
dostarczy� zam�wi�ne 84 kilo haczyk�w na ryby. A przecie� zabieramy ze sob� dwie 
tony 
mro�onego mi�sa wo�owego.
- Wcale nie b�dziemy �owi� ryb na te haczyki - wyja�ni�em. - Maj� s�u�y� jako 
wynagrodzenie dla miejscowych robotnik�w, kt�rych zatrudnimy przy kopaniu. Chyba 
nie 
s�dzisz te�, �e ca�y kilometr pstrokatego materia�u na sukienki zabieramy po to, 
aby si� w to 
wystro...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin