MacLean Czterdzieści osiem godzin.txt

(467 KB) Pobierz
Alistair MacLean

Czterdzie�ci osiem godzin

When Eight Bells Toll
Prze�o�y� Mieczys�aw Derbie�
Data wydania oryginalnego: 1966
Data wydania polskiego: 1990
Poniedzia�ek:
od wieczora do trzeciej nad ranem we wtorek
Ju� od ponad stu lat produkuje si� colty bez zmian w konstrukcji, a te, kt�re 
sprzedaje si� obecnie, s� bli�niaczo podobne do egzemplarza noszonego niegdy� 
przez Wyatta Earpa w Dodge City. Colt jest najstarszym i z pewno�ci� najbardziej 
znanym rewolwerem na �wiecie, a je�li za kryterium oceniania przyjmiemy 
skuteczno�� w okaleczaniu i zabijaniu, to jest to prawdopodobnie najlepszy 
kiedykolwiek wyprodukowany przyrz�d tego rodzaju. Nie jest rzecz� b�ah� - to 
prawda - zosta� trafionym przez bardziej docenianych konkurent�w peacemakera jak 
luger czy mauser, ale ich pociski - o du�ej pr�dko�ci pocz�tkowej, ma�ym 
kalibrze i ze stalowym p�aszczem - po prostu przechodz� przez cia�o, 
pozostawiaj�c po sobie ma��, okr�g�� dziurk� i wy�adowuj� wi�ksz� cz�� swojej 
energii gdzie� w odleg�ym terenie. Natomiast pozbawiona stalowego p�aszcza 
wielka o�owiana kula wystrzelona z lufy colta zniekszta�ca si� w momencie 
uderzenia w cel, rozrywa straszliwie mi�nie i tkanki i roztrzaskuj�c ko�ci 
wy�adowuje w�a�nie na nich ca�� swoj� si��.
Jednym s�owem, je�li dostaniesz kul� peacemakera - na przyk�ad w nog� - nie 
klniesz uskakuj�c za w�gie� domu, aby jedn� r�k� skr�ci� sobie papierosa, a 
drug� trafi� przeciwnika bezb��dnie mi�dzy oczy. Je�li kula peacemakera zrani 
twoj� nog�, popadasz w g��bokie omdlenie, a je�li uderzy w twoje udo i b�dziesz 
mia� dosy� szcz�cia, aby przetrwa� szok i poszarpanie t�tnic, to nigdy nie 
b�dziesz ju� chodzi� bez szczude�, poniewa� chirurg po ca�kowitym zdruzgotaniu 
ko�ci udowej nie ma innej mo�liwo�ci, jak odci�� nog�.
Tak wi�c sta�em zupe�nie nieruchomo, wstrzymuj�c oddech, poniewa� peacemaker, 
kt�rego widok wywo�a� te nieprzyjemne refleksje, by� skierowany dok�adnie w moje 
prawe udo.
Jeszcze jedno o peacemakerze: uruchomienie jego p�automatycznego mechanizmu 
wymaga bardzo mocnego, a jednocze�nie pe�nego wyczucia nacisku na spust, mo�e 
by� on zatem szalenie niecelny, je�li nie trzyma go silna i pewna d�o�. W tym 
przypadku nie mog�em mie� na to nadziei. R�ka trzymaj�ca rewolwer, lekko i 
zdecydowanie oparta o stolik radiooperatora, by�a najbardziej pewn� r�k�, jak� 
widzia�em w �yciu. By�a dos�ownie nieruchoma. Widzia�em j� wyra�nie, mimo �e 
�wiat�o w kabinie radiowej by�o przy�mione, a klosz lampy kierowa� je na 
metalowy, podrapany blat sto�u i mimo �e snop ��tego �wiat�a przecina� 
przedrami� na wysoko�ci mankietu koszuli. D�o�, kt�r� widzia�em, wydawa�a si� 
by� d�oni� marmurowego pos�gu. Poza kr�giem �wiat�a na wp� wyczuwa�em, na wp� 
widzia�em sylwetk� cz�owieka siedz�cego w p�mroku, opartego o �cian�, z g�ow� 
lekko przechylon� w jedn� stron�, z nieruchomymi oczami po�yskuj�cymi pod 
daszkiem czapki. Zn�w skierowa�em wzrok na nieruchom� d�o�. K�t ustawienia colta 
nie zmieni� si� nawet o u�amek stopnia. Niemal pod�wiadomie napi��em mi�nie 
prawego uda, czekaj�c na uderzenie. By� to rzeczywi�cie bardzo dobry �rodek 
obronny. Prawie tak skuteczny jak zas�oni�cie si� gazet�. Dlaczego, do diab�a, 
pu�kownik Samuel Colt nie zaj�� si� wynalezieniem innych po�ytecznych rzeczy, na 
przyk�ad agrafek?
Bardzo powoli, bardzo spokojnie unios�em obie r�ce na wysoko�� bark�w, maj�c 
d�onie zwr�cone do przodu. By� mo�e m�j przeciwnik to cz�owiek nerwowy, nie 
chcia�em wi�c, by pomy�la�, �e mam zamiar mu si� przeciwstawia�. By�o to jednak 
zupe�nie zb�dne, gdy� osobnik trzymaj�cy rewolwer sprawia� wra�enie pos�gu 
pozbawionego nerw�w. Nie posta�o mi zreszt� w g�owie, aby stawia� op�r; sta�em w 
prze�wicie otwartych drzwi i sylwetka moja wyra�nie rysowa�a si� na tle 
bladoczerwonej po�wiaty, jak� pozostawi�o zachodz�ce s�o�ce na p�nocno-
zachodniej stronie horyzontu. Przeciwnik trzyma� lew� d�o� na oporniku lampy, 
kt�r� got�w by� mnie w ka�dej chwili o�lepi�. Poza tym to nie ja, lecz on 
trzyma� w d�oni colta. P�acono mi za ponoszenie ryzyka, nawet za nara�anie si� 
na niebezpiecze�stwo, ale nie za to, by gra� rol� sko�czonego idioty o 
samob�jczych sk�onno�ciach. Podnios�em r�ce jeszcze par� centymetr�w wy�ej. 
Stara�em si� nada� w�asnej twarzy wyraz mo�liwie najbardziej pokojowy i 
dobrotliwy, co zreszt� nie by�o zbyt trudne w tym stanie ducha.
Cz�owiek z coltem pozostawa� wci�� nieruchomy. Widzia�em b�ysk jego bia�ych 
z�b�w. B�yszcz�ce oczy spogl�da�y na mnie bez zmru�enia powiek. Ten u�miech, ta 
przechylona na jedn� stron� g�owa, ta lekcewa��ca poza... Emanowa�a z tej 
ciasnej kabiny groza tak intensywna, �e a� prawie namacalna. Nieruchomo��, cisza 
i zimnokrwista oboj�tno�� cz�owieka z coltem mia�y w sobie co� z�owieszczego, 
przera�liwie nienaturalnego i z�ego. Czu�em �mier� wyci�gaj�c� sw�j lodowaty 
palec w tej ma�ej kabinie. Pomimo dw�ch pradziadk�w Szkot�w w moim rodowodzie 
nie mam - niestety! - ich daru jasnowidzenia, a na r�ne bod�ce pozazmys�owe 
reaguj� jak bry�a o�owiu. A jednak teraz wyra�nie czu�em w powietrzu �mier�.
- Wydaje mi si�, �e si� mylimy. Zar�wno pan, jak i ja - powiedzia�em. - Pan w 
ka�dym razie. By� mo�e jeste�my po tej samej stronie. - S�owa z trudem 
przeciska�y mi si� przez gard�o, a wysuszone usta i j�zyk nie sprzyja�y jasno�ci 
wys�awiania si�. Mimo to wydawa�o mi si�, �e m�j g�os zabrzmia� przekonywaj�co. 
M�wi�em cicho, spokojnie i koj�co. By� mo�e m�j przeciwnik by� tylko szale�cem. 
Udobrucha� go. Zrobi� cokolwiek. Byle tylko pozosta� przy �yciu. Wskaza�em g�ow� 
taboret stoj�cy przy rogu sto�u.
- Mia�em ci�ki dzie�. Czy mo�emy posiedzie� i porozmawia�? B�d� trzyma� ramiona 
w g�rze, obiecuj�!
Reakcja: zupe�ne zero. Bia�e z�by i oczy, spokojna nonszalancja i ten �elazny 
colt w �elaznej d�oni. Czu�em, �e moje pie�ci zaciskaj� si�; otwar�em je szybko, 
ale nie mog�em st�umi� fali gniewu, kt�r� poczu�em po raz pierwszy. Zmuszaj�c 
si� do przyjaznego i zach�caj�cego u�miechu zbli�y�em si� do taboretu nie 
spuszczaj�c wzroku z przeciwnika. Sztuczny u�miech powodowa� b�l policzk�w. R�ce 
trzyma�em jeszcze wy�ej ni� przedtem. Peacemaker zabija wo�u z odleg�o�ci 
pi��dziesi�ciu metr�w. Co pozostanie ze mnie? Stara�em si� my�le� o czym� innym. 
Na pr�no. Mam niestety tylko dwie nogi i do obu jestem bardzo przywi�zany.
By�y jeszcze ci�gle ca�e, gdy dotar�em do taboretu, usiad�em na nim z r�kami 
wysoko w g�rze i znowu zacz��em oddycha�. Od d�u�szej ju� chwili bowiem w og�le 
nie oddycha�em, nie zdaj�c sobie z tego sprawy, bo moje my�li by�y zaj�te 
wy��cznie kulami, up�ywem krwi i innymi tego rodzaju przyjemno�ciami silnie 
oddzia�uj�cymi na wyobra�ni�.
Colt pozosta� nieruchomy. Lufa nie posuwa�a si� za mn�, podczas gdy porusza�em 
si� po kabinie, lecz wci�� celowa�a w to miejsce, w kt�rym sta�em dziesi�� 
sekund wcze�niej...
Skoczy�em w kierunku gro��cej mi d�oni, ale nie zrobi�em tego b�yskawicznie. Nie 
musia�em. By�em prawie pewien, �e nie musz� dzia�a� szybko. Sw�j wiek - kt�ry mi 
zawsze przypomina m�j szef, zlecaj�c r�ne najbardziej niebezpieczne misje - 
osi�gn��em dzi�ki temu, �e nigdy nie nara�a�em si� bez potrzeby. Od�ywia�em si� 
doskonale, jestem bardzo wysportowany, a je�li �adne towarzystwo asekuracyjne 
nie kwapi si�, �eby mnie ubezpieczy� na �ycie, to - musz� przyzna� - nie z 
powodu stanu mego zdrowia. Nie uda�o mi si� jednak wyrwa� colta. D�o� by�a w 
dotyku jak marmur, tyle �e zimniejsza. Mia�em racj�. Tu by�a �mier�. Ale 
kostucha pojawi�a si� tu ju� przede mn�, dokona�a swego dzie�a i ulotni�a si�, 
pozostawiaj�c trupa. Wsta�em, sprawdzi�em, czy firanki s� zas�oni�te, 
bezszelestnie zamkn��em drzwi, cicho przesun��em zasuw� i zapali�em lamp� na 
suficie.
W niemal ka�dej powie�ci kryminalnej nie ma w�tpliwo�ci co do dok�adnej godziny 
�mierci ofiary znalezionej w starej angielskiej willi. Po pobie�nym zbadaniu i 
mn�stwie pseudo-medycznych czar�w szanowny doktor puszcza przegub nieboszczyka i 
m�wi: ��mier� nast�pi�a ubieg�ej nocy o godzinie jedenastej pi��dziesi�t 
siedem�, czy co� w tym rodzaju, a nast�pnie z pogardliwym i pob�a�liwym zarazem 
u�miechem, przyznaj�cym, �e jest cz�onkiem omylnej rasy ludzkiej, dodaje: 
�Minut� lub dwie w t� czy tamt��. W rzeczywisto�ci nawet dobry lekarz - poza 
stronicami powie�ci detektywistycznej - ma du�o wi�cej trudno�ci. Waga, budowa 
denata, temperatura w pomieszczeniu i przyczyna �mierci w znacznym i cz�sto 
trudnym do przewidzenia stopniu wp�ywaj� na ostygni�cie cia�a. Jednym s�owem - 
chwila �mierci mo�e by� tylko okre�lona w przybli�eniu, z dok�adno�ci� do kilku 
godzin.
Nie jestem lekarzem, a tym bardziej dobrym lekarzem, mog�em wi�c tylko 
stwierdzi�, �e cz�owiek zza sto�u zgin�� wystarczaj�co dawno, by wyst�pi�o 
po�miertne st�enie mi�ni, lecz nie na tyle dawno, by si� cofn�o. By� sztywny 
jak cz�owiek, kt�ry zamarz� podczas syberyjskiej zimy. �mier� musia�a nast�pi� 
wiele godzin temu. Ile - nie wiem.
Mia� cztery z�ote paski na mankietach. A wi�c by� kapitanem statku. Ale... 
kapitan w kabinie radiotelegrafisty? To si� nie zdarza zbyt cz�sto, a ju� na 
pewno kapitanowie nie urz�duj� za sto�em manipulacyjnym. Ten siedzia� na 
krze�le. Ty� jego g�owy spoczywa� na kurtce zawieszonej na haku wbitym w �cian� 
grodzi. Policzek mia� oparty o �cian�. Trupia sztywno�� utrzymywa�a go w tej 
pozycji. Ale przecie� przed zesztywnieniem cia�o powinno by�o osun�� si� na 
pod�og� lub spocz�� tu�owiem na stoliku.
Nie zauwa�y�em �lad�w gwa�tu, ale przypuszczenie, �e kapitan umar� z przyczyn 
naturalnych dok�adnie w tej samej chwili, w kt�rej pr�bowa� broni� si� przy 
pomocy colta, wyda�o mi si� zbyt naci�gane. Postanowi�em wi�c zbada� spraw� z 
bliska. Pr�bowa�em podnie�� cia�o. Bez rezultatu. Zrobi�em to jeszcze raz, 
silniej. Us�ysza�em szelest dr�cego si� materia�u. Trup niespodziewanie uni�s� 
si� do g�ry i opad� na lew� stron� sto�u kier...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin