Andre Norton �wit 2250 �wit 2250 jest pierwszym utworem Andre Norton (w�a�ciwie Alice Mary Norton, ur. 1912) prezentowanym oficjalnie polskiemu czytelnikowi. Ta bardzo popularna w USA pisarka SF i fantasy, jest autork� ponad stu ksi��ek (poza fantastyk� pisuje powie�ci szpiegowskie, historyczne i gotyckie) dla dzieci, m�odzie�y i doros�ych. Wi�kszo�� jej powie�ci SF z regu�y dzieje si� w Galaktyce, opanowanej przez ras� ludzk�, i cho� nie tworz� one historii przysz�o�ci, s� wspania�� kronik� poznawania obcych �wiat�w i ich tajemnic, rozmaitych cywilizacji, przewa�nie w konwencji space opery. "�wit 2250" jest powie�ciowym debiutem Andre Norton. Ukaza� si� on w samym �rodku ery zimnej wojny. Jego akcja toczy si� kilkaset lat po wojnie atomowej, a bohaterem jest m�ody ch�opak, mutant o zap�dach reformatorskich, kt�ry nie znajduj�c zrozumienia w�r�d swoich najbli�szych, wyrusza na niebezpieczn� w�dr�wk� przez opustosza�e tereny dawnych Stan�w Zjednoczonych. Rozdzia� 1 Nocny z�odziej G�sta, nocna mg�a nadal spowija�a wi�ksz� cz�� Eyrie niczym nieprzejrzysta zas�ona. Zebra� j�zykiem ros� z warg, lecz nadal pozostawa� nieruchomy. Mia� ju� za sob� wiele d�ugich, wype�nionych czerni� godzin czuwania, lecz nic nie wskazywa�o na to, aby w najbli�szym czasie zamierza� szuka� schronienia. Znalaz� si� tu, na wierzcho�ku p�kni�tej ska�y, g�ruj�cej nad siedzib� jego plemienia, powodowany pal�c� z�o�ci� i trwa� w tym miejscu, z sercem niespokojnie miotaj�cym si� w piersi. Spiczasty podbr�dek, mocny i pokryty ostr� szczecin� zarostu, opar� na zabrudzonej d�oni, pr�buj�c rozpozna� budynki, kt�rych prostok�ty majaczy�y w dole. Przed sob� mia� Dom Gwiezdny. Na widok grubo ciosanych kamiennych �cian wargi �cisn�y mu si� w w�sk� szpar�, z kt�rej dobiega�o ciche warczenie. Zosta� jednym z Gwia�dzistych, szanowanych przez ca�e plemi�, maj�cych za cel gromadzenie i pomna�anie wiedzy, odkrywanie nowych szlak�w oraz badanie nieznanych teren�w, od dawna ju� by�o najwi�kszym marzeniem Forsa z Klanu Pumy. Nie potrafi� wyobrazi� sobie innego zaj�cia. Jeszcze wczoraj, zanim zap�on�o Ognisko Rady, �y� nadziej�, �e przyznaj� mu prawo wej�cia do Domu. Jak�e by� dziecinny i g�upi, wierz�c w tak� mo�liwo��, podczas gdy wszystko dooko�a �wiadczy�o o czym� zupe�nie przeciwnym. Przez pi�� lat pomijano go starannie przy wyborze m�odzie�y, tak jakby nie istnia�. Dlaczeg� wi�c za sz�stym razem jego zalety mia�yby znale�� uznanie w oczach cz�onk�w Rady? Opar� g�ow�. Szcz�ki bezwiednie zacisn�y si�, zastygaj�c w grymasie oznaczaj�cym up�r. To by�a jego ostatnia szansa. Za rok bowiem przekroczy wiek, pozwalaj�cy mu ubiega� si� o przyj�cie do nowicjatu. A teraz, gdy pomini�to go zesz�ej nocy... Mo�e gdyby ojciec powr�ci� z ostatniej wyprawy, gdyby on sam nie nosi� tak wyra�nego pi�tna... Zacisn�� palce na g�stych w�osach, szarpi�c a� do b�lu, jakby zamierza� wyrwa� je ze sk�ry. W�osy by�y najgorsze! Mogli zapomnie� o jego zdolno�ci do widzenia w nocy, czy o niezwykle czu�ym s�uchu. Przesta� si� przecie� tym chwali�, gdy tylko poj��, jak niebezpiecznie by�o r�ni� si� od innych. Nie potrafi� jednak ukry� koloru swych kr�tko ostrzy�onych w�os�w. Sta� si� on jego przekle�stwem od chwili, w kt�rej ojciec przyni�s� go od Eyrie. Ludzie doko�a mieli w�osy br�zowe, czarne lub, w najgorszym przypadku, w kolorze sp�owia�ej na s�o�cu pszenicy. Jego - Forsa, by�y srebrzystobia�e, ju� z daleka m�wi�ce ka�demu, �e ich w�a�ciciel jest mutantem, innym ni� reszta spo�eczno�ci Klanu. Mutant! Mutant! Od ponad dwustu lat, od pami�tnych czarnych dni Chaosu jakie nadesz�y po Wielkim Wybuchu - owym piekle atomowej wojny - okrzyk taki wystarcza�, aby skaza� kogo� bez cienia lito�ci. Tak silny bowiem by� strach, instynktowny strach ca�ej rasy przed ka�dym, kto wyr�nia� si� wygl�dem lub niezwyk�ymi w�a�ciwo�ciami. W�r�d ludzi kr��y�y straszne opowie�ci o tym, co robiono z mutantami, nieszcz�snymi istotami urodzonymi w pierwszych latach po Wybuchu. Niekt�re plemiona podj�y w�wczas drastyczne kroki w trosce o utrzymanie czysto�ci linii rodu ludzkiego, a raczej tego, co z niego pozosta�o. Tutaj, w Eyrie, z dala od ogniska zarazy panuj�cej w zbombardowanych sektorach, mutacja by�a prawie nieznana, lecz on, Fors, mia� domieszk� ska�onej krwi z R�wnin i o fakcie tym - jak daleko si�ga� pami�ci� wstecz - nigdy nie pozwolono mu zapomnie�. Dop�ki �y� ojciec, sprawy nie wygl�da�y tak �le. Co prawda, inne dzieci prze�ladowa�y go i cz�sto dochodzi�o do b�jek, lecz obecno�� ojca i zaufanie jakim go otacza�, sprawi�y, �e nie odczuwa� zbyt bole�nie owych szykan ze strony r�wie�nik�w... A wieczorem po zamkni�ciu bram osady, nadchodzi�y d�ugie godziny sp�dzane na nauce pisania i czytania, pos�ugiwania si� map� i zachowania na szlakach, tak w g�rach, jak i na r�wninach. Przecie� nawet w�r�d Gwia�dzistych ojciec by� najlepszym nauczycielem. Langdon nawet przez chwil� nie w�tpi�, �e pewnego dnia jego jedyny syn zasi�dzie razem z nim w Domu Gwiazdy. Nawet w�wczas, gdy ojciec nie wr�ci� z wyprawy na Niziny, Fors spokojnie oczekiwa� przysz�o�ci. Zgodnie z wymogami Prawa, w�asnor�cznie sporz�dzi� bro�: le��cy teraz obok niego �uk, kr�tki ostry miecz i szeroki my�liwski n�. Pozna� szlaki i zdoby� Lur� - wielkiego, przydatnego w �owach kota - wype�niaj�c tym samym wszystkie warunki konieczne do wyboru. Przez pi�� lat z rz�du przybywa� do Ognia z coraz mniejsz� nadziej� i za ka�dym razem traktowano go jak powietrze. Teraz ju� by� za stary, by pr�bowa� raz jeszcze. Jutro - nie, ju� dzisiaj - b�dzie musia� od�o�y� bro� i zastosowa� si� do polece� Rady. Wspania�omy�lnie pozwol� mu �y� i pracowa� na jednej 'z ukrytych w grotach farm hydroponicznych. Jako mutant nie m�g� przecie� liczy� na wi�cej. Koniec z nauk�, �egnajcie marzenia o latach op�dzonych na przebywaniu nizin, zaszczytnej staro�ci nauczyciela i stra�nika Wiedzy - Gwia�dzistego badacza teren�w, kt�re Wielki Wybuch zamieni� we wrogi dla cz�owieka �wiat. Nie b�dzie szuka� starych miast, gdzie dawno zapomniana Wiedza mo�e zosta� ponownie odkryta i przeniesiona do Eyrie, ani te� znaczy� na mapie dr�g i szlak�w, kt�re pomog� wydoby� z mroku �wiat�o��. Nie potrafi� i nie chcia� z tego zrezygnowa�. Wiedzia� ju�, �e nie nagnie si� do woli Rady. Z ciemno�ci nadbieg� niski, pytaj�cy pomruk. W zamy�leniu odpowiedzia� przyzwalaj�co. Od grupy ska� oderwa� si� smuk�y cie� i bezszelestnie st�paj�c na ugi�tych �apach skrada� si� ku niemu, szoruj�c po mchu mi�kkim futrem brzucha. Poczu� tr�cenie pot�nej �apy, grubej niemal jak jego rami�. Wyci�gn�� r�k�, aby podrapa� za spiczastymi uszami kota. Lura niecierpliwi�a si�. Jej rozszerzone nozdrza ch�on�y rozliczne, wabi�ce zapachy nocnego lasu. R�ka na g�owie powstrzymywa�a j�, lecz pos�usze�stwo przychodzi�o z trudem i demonstracyjnie okazywa�a swe niezadowolenie. Lura kocha�a wolno��. Zgodnie ze zwyczajem swego gatunku robi�a tylko to. na co sama si� zdecydowa�a. By� taki dumny, gdy dwa lata temu najpi�kniejszy kociak z ostatniego miotu Kandy upodoba� sobie jego towarzystwo. Pewnego dnia sam Jari zwr�ci� na to uwag�. Rozbudzi�o to nadziej� Forsa, jednak na pr�no. Jedyn� korzy�ci� by�a w�a�nie Lura. Potar� policzkiem o futro wzniesionego ku sobie �ba. Z g��bi gardzieli ponownie nadesz�o ciche pytanie. Wiedzia�a, �e jest nieszcz�liwy. Nic nie zapowiada�o wschodu s�o�ca. Nad �ysym szczytem Wielkiej G�owy gromadzi�y si� czarne chmury, powi�kszaj�c jeszcze ciemno�� przed�witu. Zanosi�o si� na burz�, wi�c ludzie w osadzie na pewno pozostali w swych domach. Mg�a zamieni�a si� w m�awk� i Lur� zacz�� z�o�ci� up�r Forsa, kt�ry nie wiadomo dlaczego nie chcia� schroni� si� pod dachem. Lecz gdyby teraz wszed� do kt�regokolwiek z budynk�w w Eyrie, oznacza�oby to przegran� - rezygnacj� z �ycia, do jakiego by� stworzony, pogodzenie si� ze �miechem i drwin�, z ju� na zawsze przypi�t� etykiet� haniebnej pora�ki, z pi�tnem mutanta. A do tego za nic w �wiecie nie m�g� dopu�ci�. Po prostu nie m�g�. Gdyby� tak Langdon m�g� wczoraj stan�� przed Rad�... Langdon. Posta� ojca �ywo rysowa�a si� w jego pami�ci: wysoka, silna sylwetka, �mia�o wzniesiona g�owa, jasne, ruchliwe, ci�gle szukaj�ce oczy nad w�skimi uszami i ostro zarysowana linia szcz�ki. W�osy mia�y ciemny, bezpieczny kolor. To swej nieznanej, pochodz�cej z R�wnin matce zawdzi�cza� Fors zbyt jasny odcie� w�os�w, spychaj�cy go na ubocze spo�eczno�ci. Torba Langdona z przymocowan� do paska odznak� Gwiazdy, wisia�a teraz w sali pami�ci Domu Gwiazdy. Znaleziono j� obok okaleczonego cia�a na miejscu ostatniej bitwy. Walka z Bestiami rzadko ko�czy�a si� zwyci�stwem ludzi z g�r. Zosta� zabity w trakcie poszukiwa� zaginionego miasta. Prawdopodobnie nie by�o "niebieskie", nadal niedost�pne dla ludzi i gdyby rzeczywi�cie okaza�o si� wolne od promieniowania, mo�na by je by�o z�upi� ku wi�kszej chwale Eyrie. Setki razy Fors zastanawia� si�, czy dotycz�ca postrz�pionego kawa�ka mapy teoria ojca by�a prawdziwa. Czy gdzie� na p�nocy, na brzegu du�ego jeziora, oczekuj�c na beztroskiego �mia�ka, le�a�o bezpieczne miasto. - Bezpieczne miasto - powt�rzy� g�o�no ostatnie s�owa, zaciskaj�c z ca�� si�� d�o� na futrze Lury. Warkn�a ostrzegawczo na tak� zuchwa�o��, lecz Fors zdawa� si� tego nie s�ysze�. Jak by�o naprawd�? Zapragn�� pozna� odpowied�. Pi�� lat temu nie podj��by pewnie takiej pr�by. Mo�liwe, �e nie ko�cz�ce si� oczekiwanie i ci�g�e rozczarowania w ostatecznym rachunku wysz�y mu na dobre, gdy� teraz by� gotowy i dobrze zdawa� sobie z tego spraw�. Czu� swoj� si�� i potrafi� j� wykorzysta�. Posiada� Wiedz� i wytrenowany umys�. Chcia� dzia�a�. W dole nie zapali�o si� jeszcze �adne �wiat�o. K��bi�ce si� chmury przed�u�y�y mrok nocy, lecz czasu pozosta�o niewiele. Musia� si� spieszy�. Mi�dzy ska�ami ukry� �uk, wype�niony strza�ami ko�czan i...
pokuj106