J�ZEF PI�SUDSKI 22 STYCZNIA 1863 ZARYS HISTORII MILITARNEJ POWSTANIA STYCZNIOWEGO OD WYDAWNICTWA �GRAF� Oto oddajemy w r�ce Czytelnik�w kolejny tomik J�zefa Pi�sudskiego pt. �22 stycznia 1863� � po uprzednio przez nas wydanych �Roku 1920� i �Bibule�. Przyznajemy, �e jeste�my na bakier z chronologi� pisania tych prac przez Autora, ale kierowali�my si� przy ich drukowaniu emocjami towarzysz�cymi dzisiejszym gor�cym czasom, b�yskawicznie zmieniaj�cej si� sytuacji Polski i Polak�w. Postarali�my si� za to o utrzymanie jednolitej szaty graficznej i introligatorskiej wszystkich trzech tytu��w. J. Pi�sudski napisa� �22 stycznia 1863� rok przed wybuchem I wojny �wiatowej. Praca zosta�a wydana jeszcze w 1913 r. przez ambitnego pozna�skiego ksi�garza Karola Rzepeckiego, kt�ry z redakcyjn� pomoc� dr. Mariana Kukiela (historyka i p�niejszego genera�a) zamierzy� wydrukowa� ca�y cykl tomik�w uznanych autor�w bieg�ych w historii pod wsp�lnym tytu�em �Boje polskie. Ilustrowane epizody, obrazy, portrety historyczne z dziej�w naszych wojen narodowych�. Zainaugurowa� ten cykl w�a�nie �22 stycznia 1863� � w samo 50-lecie powstania. Potem by�y dwie prace innych autor�w i na przeszkodzie w realizacji zamierze� edytorskich stan�a wojna. J. Pi�sudski bardzo g��boko interesowa� si� losami powstania styczniowego. Poczyni� w temacie obszerne studia, przewertowa� wiele dokument�w i materia��w. Bada� ten okres skrupulatnie, szukaj�c dowod�w, �e walka 1863 nie by�a z g�ry przegrana, tylko �le przygotowana, nieumiej�tnie prowadzona i nie wykorzystano w niej wszystkich mo�liwo�ci. M�wi� o tym w cyklu wyk�ad�w w krakowskiej Szkole Nauk Politycznych w 1912 roku, 6 kwietnia 1913 r. na uroczysto�ciach ko�ciuszkowskich we Lwowie i zaraz potem w sierpniu w szkole oficerskiej Zwi�zku Strzeleckiego w Str�y ko�o Limanowej, k�ad�c nacisk na duchow� stron� walki, szczeg�lnie wa�n� przy niedostatku �rodk�w materialnych. Dowodzi� przy tym potrzeby tworzenia w�asnego wojska cho�by w warunkach niewoli. Zagrzewa� swymi wyst�pieniami nar�d do podj�cia kolejnych polskich boj�w, tylko m�drzej i skuteczniej, �artuj�c po swojemu, dosadnie, z os�ab�ych duchem: �W trzech sosnach dzisiejszy nasz rodak zab��dzi, a do konia podchodzi jak do tygrysa�. Dzia�alno�� publiczna J. Pi�sudskiego przed I wojn� natchn�a historyk�w i pisarzy do chwycenia za pi�ra i publikowania znamiennych dzie�. W 1912 roku ukaza�y si� �Dzieje wojen i wojskowo�ci w Polsce� T. Korzona. Niejako ich uzupe�nienie stanowi�a praca M. Kukiela o dziejach or�a polskiego w dobie Napoleona. Grabiec og�osi� obszerne opracowanie �Rok 1863�, za� W. Tokarz podj�� prace nad monografi� �Krak�w w pocz�tkach powstania styczniowego i wyprawa na Miech�w�. Historyk�w wspar�a literatura pi�kna. W ci�gu paru lat ukaza�a si� �Gloria victis� Orzeszkowej, �Echa le�ne� i �Wierna rzeka� �eromskiego, �Ojcowie nasi� Struga, �Kryjaki� Wielopolskiej. �22 stycznia 1863� stanowi� zadatek wi�kszego dzie�a na temat powstania, kt�rego pisanie podj�� J. Pi�sudski wsp�lnie z M. Sokolnickim. Praca obydwu autor�w przele�a�a jednak w lwowskim Ossolineum � z niezbyt jasnych przyczyn � �wier� wieku. Zacz�to j� drukowa� dopiero latem 1939 r. Nie zd��ono... Gda�sk, lipiec 1989 5 22 STYCZNIA 1863 Praca J�zefa Pi�sudskiego p. t. �22 stycznia 1863� wydana zosta�a jako tom 1 wydawnictwa �Boje Polskie�, rozpocz�tego w pocz�tkach r. 1914 przez ksi�garni� nak�adow� Karola Rzepeckiego w Poznaniu. Wydawnictwo to p. t. �Boje Polskie � ilustrowane epizody, obrazy, portrety historyczne z dziej�w naszych wojen narodowych pod redakcj� dra Mariana Kukiela� mia�o na celu zaznajomienie spo�ecze�stwa z histori� wojskowo�ci polskiej, do czego Pi�sudski przyk�ada� du�� wag�. Z tych te� powod�w, mimo przeci��enia prac� organizacyjnowojskow� i polityczn� podj�� si� napisania I tomu do powy�szego wydawnictwa, w oryginalny spos�b ��cz�c historyczn� faktur� zdarze� nocy 22 stycznia z literackim opisem. W li�cie do Aleksandry Szczerbi�skiej z dnia 18. IX. 1913 r. pisze o tym w s�owach nast�puj�cych: �Nie mog� si� zdoby� na plan, jak sam� noc 22 stycznia opisywa�, od czego zacz��, jak temat bra�? Czy poszczeg�lne sceny obrazowa�, czy dawa� cyfry i dane z krytyk�, a dop�ki na planie i metodzie pisania nie zatrzyma�em si� � dop�ty i pisa� trudno...� Ksi��k� Pi�sudskiego zilustrowali 12 rysunkami w tek�cie Henryk Minkiewicz i Edward Rydz. Dnia 17 stycznia w polskiej kwaterze g��wnej dawano ostatnie, nieodwo�alne rozkazy do boju. Rozkazy a� na 22 stycznia. Nieodwo�alny rozkaz na ca�ych pi�� dni przed bojem! Ju� w tym jednym odczu� si� daje ogromn� osobliwo�� warunk�w wojny i boju. Stokilkadziesi�t godzin ma dzieli� rozkaz od wykonania i to w po�o�eniu, w kt�rym ka�da z tych setek godzin przynie�� mo�e zmiany zasadnicze, zmiany, uniemo�liwiaj�ce wype�nienie rozkazu. Bo te� osobliw� by�a ta g��wna kwatera! Nic w niej nie przypomina�o zwyk�ego obrazu wojennego miejsc, gdzie si� wa�� i rozstrzygaj� w ostatniej instancji losy bitew i wojen. Ani b�yszcz�cych mundur�w, ani d�wi�ku ostr�g, ani t�tentu koni adiutant�w, p�dz�cych z rozkazami lub raportami, �adnej wreszcie os�ony si�� zbrojn�, �adnej, najkonieczniejszej bodaj, warty, strzeg�cej spokoju wodz�w. Kwatera wygl�da�a, jak najzwyczajniejsze mieszkanie prywatne najbardziej cywilnych ludzi. Je�eli co r�ni�o j� od mieszkania jakiego� urz�dnika lub kupca, to chyba nieokre�lony niepok�j, kt�ry wia� z twarzy i ruch�w obecnych, to zarazem nieco przyciszony spos�b obcowania � szepty zamiast g�o�nych rozm�w, ws�uchiwanie si� w odg�osy ulicy, jakby ciche, lecz niespokojne zmaganie si� z otaczaj�cym niebezpiecze�stwem. Od czasu do czasu z kwatery wymykali si� adiutanci-kurierzy. Najcz�ciej by�y to � ca�kiem niewojenny obraz � kobiety, unosz�ce nieraz w najtajniejszych skrytkach damskiej garderoby rozkazy, pisane na cienkim �wistku papieru. Od czasu do czasu b�ysn�� mundur wojskowy, lecz � o, dziwo! � mundur wrogiego wojska; byli to oficerowie rosyjscy, nale��cy do spisku. Dziwna wojna, dziwna kwatera g��wna, kt�rej najwa�niejszym zadaniem zdawa�o si� by� utrzymanie tajemnicy i ukrywanie si� przed okiem otoczenia. Nie by�o tam nic z tej buty i pewno�ci siebie, jak� daje oparcie si� o gotow� i pos�uszn� na ka�de skinienie si�� zbrojn�, zdoln� do nagi�cia otoczenia odpowiednio do plan�w i my�li wodza. Owszem, widoczn� by�a ch�� przystosowania si� do otoczenia i rozp�yni�cia si� w nim. Bo te� g��wna kwatera polska pracowa�a w sferze dzia�ania wroga. Ba, nawet oddalona by�a od g��wnej kwatery jego zaledwie o kilkaset krok�w � o zwyk�y strza� karabinowy. Gdy jedna w ka�dej chwili mog�a mie� na us�ugi tysi�ce tych karabin�w, druga dzia�a� by�a w stanie tylko nie b�d�c dostrze�on�, a nie maj�c nic dla swej os�ony, w ka�dej chwili stawia�a na kart� samo swe istnienie. Nic wi�c dziwnego, �e twarze sztabu by�y niespokojne. W�dz �wczesnej Polski � Zygmunt Padlewski � nerwowo chodzi� po pokoju. Waha� si�: jecha� do puszczy kampinoskiej, czy te� zosta� w Warszawie? Po raz dziesi�ty wraca� do oblicze�, spisanych na skrawku papieru. � Do Lewandowskiego na Podlasie rozkaz wys�any. Rozkaz trzymania si� na szosie brzeskiej, przerwanie komunikacji z g��bi� Rosji, z Moskw�. � Czy rozkaz doszed�? Kto zar�czy? � przemkn�o mu przez g�ow�. � Ma w rozporz�dzeniu swym 3�4 tysi�ce ludzi. Jakie tam rozporz�dzenie? � Znowu wyrasta�a w g�owie w�tpliwo��. Ludzie w chatach, po dworach, rozsypani, czy stan� na wezwanie, by k�a��, ot tak, zdrow� g�ow� pod ewangeli�? Kto ich zmusi? A gdy musu nie ma, to ilu z tych niby liczonych da si� policzy� ju� na placu boju? � A wreszcie, co najgorsza, z czym ludzie p�jd� do walki? �mieszne! Z kijami, kosami, w dobrym wypadku z marn� dubelt�wk� na karabiny i armaty! W ostatnim raporcie Lewandowski wymienia� nawet liczb� tej najlepszej broni � strzelb my�liwskich. Ca�ych 300! To w najlepiej uzbrojonym wojew�dztwie! A tych karabin�w rosyjskich, nie licz�c jazdy i artylerii, w wojew�dztwie jest nie mniej, ni� 5 tysi�cy. Zreszt� nawet ta marna bro�, czy jest pewna? Mo�e ju� dzisiaj, albo w jednej z tych setek godzin, dziel�cych nas od boju, wr�g po�o�y sw� r�k� na wszystko, albo na du�� jej cz��, zostawiwszy do boju dziesi�tki, zamiast setek sztuk broni palnej? Mo�e przez ten czas wyaresztuj� wybitniejszych spiskowych i reszta, zostawszy bez g�owy, wcale do apelu nie stanie? � Wszystko w tym przedsi�wzi�ciu takie niepewne, takie chwiejne!... � mrukn�� z rozpacz�. Takie niepodobne do tego, czegom sam uczy� innych! Czy to nawet wojna? Rze� niewini�tek, kl�ska pewna! My�l� przebiega� wszystkie wojew�dztwa, ca�y kraj. Langiewicz w Sandomierskim, Kurowski w Krakowskim, Bo�cza w P�ockim. Te same niepewne tysi�ce spiskowych, te same w�tpliwo�ci, gorsze, bo broni mniej jeszcze, ni� na Podlasiu! Zaledwie 300 sztuk broni palnej w ca�ym kraju, tyle, co w jednym wojew�dztwie podlaskim. A ca�y zach�d, niezorganizowany wcale wojennie, pewnie si� nie ruszy bez wodz�w i naczelnik�w; to samo w Lubelskim. � Czemu�my o tym wcze�niej nie pomy�leli? � my�la� z gorycz�. � Odk�adali�my zawsze na potem przygotowania �ci�le wojenne, bali�my si�, �e dolejemy tym oliwy do ognia, gorej�cego ju� w duszach ludzkich. � A teraz... Znowu czarna rozpacz osiad�a mu w duszy; dr�czy�y go wyrzuty sumienia; przecie� sam dawa� rozkazy do powstania, przecie� sam wysy�a� na �mier� te setki i tysi�ce ludzi. A za tydzie�, po niechybnie nieudanej operacji, jakimi� oczyma b�dzie spotyka� pytania i wyrzuty? Jakie da rozkazy, jakie polecenia 23 czy 24 stycznia, gdy do Warszawy zbiegn� si� zwiastuny kl�ski? Nie, lepiej �mier�, �mier� razem z nimi! Raczej �mier�, ni� ta odpowied...
pokuj106