Jrr Tolkien Powr�t Kr�la tom 2 Ksi�ga sz�sta Rozdzia� 1 Wie�a nad Kirith Ungol S am z trudem d�wign�� si� z ziemi. W pierwszym momencie nie m�g� si� zorientowa�, gdzie jest, ale po chwili przypomnia� sobie wszystko, ca�� beznadziejn� i rozpaczliw� prawd�. Znajdowa� si� przed doln� Bram� orkowej fortecy; spi�owe drzwi by�y zamkni�te. Musia� zemdle�, gdy pr�bowa� je otworzy� naporem w�asnego cia�a, ale nie wiedzia�, jak d�ugo le�a� nieprzytomny. Przedtem by� rozgor�czkowany, zdesperowany i w�ciek�y, teraz dygota� z zimna. Przyczo�ga� si� pod drzwi i przytkn�� do nich ucho. Z daleka dochodzi�a wrzawa i zmieszane g�osy ork�w, lecz coraz niklejsze, oddalaj�ce si�, a� wreszcie ucich�y zupe�nie. G�owa bola�a Sama, przed oczyma migota�y w ciemno�ci skry, stara� si� jednak pozbiera� my�li. Jedno zdawa�o si� b�d� co b�d� jasne: �e przez te drzwi nie dostanie si� do fortecy ork�w. Musia�by czeka� na ich otwarcie kto wie ile dni, a na to nie m�g� sobie pozwoli�, ka�da chwila by�a rozpaczliwie cenna. Nie mia� ju� w�tpliwo�ci, co jest jego pierwszym obowi�zkiem; wiedzia�, �e musi ocali� Froda, cho�by mu przysz�o t� pr�b� przyp�aci� w�asnym �yciem. �Najbardziej prawdopodobne, �e zgin�, to zreszt� naj�atwiejsze� � powiedzia� sobie markotnie, chowaj�c ��d�o do pochwy i odwracaj�c si� od spi�owych drzwi. Z wolna wl�k� si� w g�r� ciemnym tunelem nie odwa�aj�c si� u�y� �wiat�a elf�w. Id�c usi�owa� w g�owie uporz�dkowa� wszystkie zdarzenia od pocz�tku w�dr�wki z Rozstaja Dr�g. Nie m�g� si� zorientowa� w porze dnia; przypuszcza�, �e jest noc, ale nawet rachunek dni myli� mu si� teraz. W tym kraju ciemno�ci gubi�o si� dni, tak jak gubi� si� ka�dy, kto tutaj zab��dzi�. �Ciekawe, czy te� przyjaciele w og�le o nas pami�taj� � my�la� � i co si� z nimi dzieje tam, w ich �wiecie?� Niezdecydowanym gestem wskaza� przed siebie, nie wiedz�c, �e kieruj�c si� zn�w do tunelu Szeloby jest zwr�cony twarz� ku po�udniowi, nie ku zachodowi, jak s�dzi�. Na jasnym �wiecie s�o�ce sta�o blisko zenitu i by� dzie� czternastego marca wed�ug Kalendarza Shire�u; Aragorn w�a�nie p�yn�� na czele czarnej floty z Pelargiru, Merry z Rohirrimami cwa�owa� przez Dolin� Kamiennych Woz�w, a w Minas Tirith szerzy�y si� po�ary i Pippin z przera�eniem �ledzi� coraz wyra�niejszy ob��d w oczach Denethora. Ale w�r�d wszystkich trosk i niebezpiecze�stw my�li przyjaci� wci�� zwraca�y si� do Froda i Sama. Nie byli zapomniani, ale znale�li si� poza zasi�giem bratniej pomocy, a naj�yczliwsza my�l nie mog�a poratowa� w tym momencie Sama, syna Hamfasta. By� zdany wy��cznie na siebie. Dotar� wreszcie do kamiennych drzwi zagradzaj�cych wej�cie orkowego korytarza, a nie mog�c wykry� zamka ani skobla, przelaz� tak jak poprzednio g�r� i zgrabnie zsun�� si� zn�w na ziemi�. Ostro�nie przekrad� si� obok wylotu tunelu Szeloby, gdzie w zimnym przeci�gu powiewa�y szcz�tki podartej ogromnej sieci paj�czej. Po cuchn�cym cieple w g��bszym korytarzu, tutaj owia� Sama przejmuj�cy ch��d, lecz to orze�wi�o go nieco. Chy�kiem wype�zn�� na otwart� �cie�k�. Panowa�a tu z�owroga cisza. Nie by�o ja�niej, ni� zazwyczaj bywa o zmierzchu chmurnego dnia. Ogromne k��by pary wzbijaj�ce si� znad Mordoru p�yn�y nisko nad jego g�ow� w stron� zachodu, tworz�c pu�ap z dymu i chmur o�wietlony od spodu pos�pnym krwawym blaskiem. Sam podni�s� wzrok na Wie�� ork�w i nagle z jej w�skich okien b�ysn�y �wiat�a jak ma�e czerwone oczy. M�g� to by� jaki� sygna�. Strach przed orkami, na czas pewien przyt�umiony gniewem i rozpacz�, znowu ogarn�� hobbita. Nie widzia� innej rady, musia� szuka� g��wnego wej�cia do strasznej Wie�y, lecz kolana ugina�y si� pod nim i dygota� z przera�enia. Odwracaj�c oczy w d� od Wie�y i stercz�cych nad w�wozem urwisk, zmusi� oporne nogi do pos�usze�stwa i nas�uchuj�c pilnie, wpatrzony w g�sty mrok skupiony pod skalnymi �cianami po obu stronach drogi, z wolna zawr�ci�, min�� miejsce, gdzie przedtem le�a� Frodo i gdzie jeszcze przetrwa� wstr�tny smr�d Szeloby, poszed� dalej, pod g�r�, a� dotar� zn�w do tej samej wn�ki, w kt�rej ukry� si� przed orkami k�ad�c na palec Pier�cie� i sk�d obserwowa� przemarsz oddzia�u Szagrata. Przystan��, usiad�; na razie nie m�g� zdoby� si� na dalsz� w�dr�wk�. Rozumia�, �e je�li przejdzie szczyt prze��czy, nast�pny krok zaprowadzi go ju� naprawd� do Mordoru i �e b�dzie to krok nieodwo�alny. Nie m�g�by marzy� o odwrocie. Bez wyra�nego celu wsun�� znowu Pier�cie� na palec. Natychmiast poczu� ogromny ci�ar tego brzemienia i jeszcze silniej, jeszcze bardziej pal�co ni� przedtem z�o�liwo�� Oka Mordoru; szuka�o skarbu, usi�owa�o przenikn�� ciemno�ci, kt�re Nieprzyjaciel dla w�asnej os�ony zes�a�, lecz kt�re mu teraz przeszkadza�y, pot�guj�c jego niepok�j i w�tpliwo�ci. I znowu Sam stwierdzi�, �e nagle s�uch mu si� wyostrzy�, lecz wszystkie przedmioty �wiata przedstawiaj� si� jego oczom blado i niewyra�nie. Widzia� �ciany skalne jak przez mg��, za to z wielkiej odleg�o�ci s�ysza� be�kot nieszcz�snej Szeloby, a jak gdyby tu� obok ostre, wyra�ne krzyki i szcz�k metalu. Zerwa� si� i przylgn�� p�asko do ska�y przy �cie�ce. Na szcz�cie mia� Pier�cie� na palcu, bo nadci�ga�a nowa banda ork�w. Tak mu si� przynajmniej w pierwszej chwili zdawa�o. Potem jednak zrozumia� omy�k�; wyczulony s�uch wprowadzi� go w b��d. Wrzaski ork�w pochodzi�y z wn�trza Wie�y, kt�rej najwy�szy r�g stercza� wprost nad nim, po lewej stronie skalnej wn�ki. Dr�a�, walczy� z sob�, �eby zmusi� si� do dzia�ania. Z pewno�ci� w Wie�y rozgrywa�y si� jakie� okropne rzeczy. Mo�e wbrew rozkazom orkowie ulegli wrodzonemu okrucie�stwu i torturuj� Froda, mo�e rozszarpuj� go na sztuki. Sam wyt�y� s�uch; odzyska� odrobin� nadziei. Niew�tpliwie w Wie�y toczy�a si� walka, orkowie bili si� z sob�, dosz�o do b�jki mi�dzy Szagratem i Gorbagiem. Nadzieja, jak� ten domys� natchn�� hobbita, by�a bardzo znikoma, a jednak wystarczy�a, �eby go zagrza� do czynu. W niezgodzie ork�w upatrywa� pewn� szans�. Nad wszystkimi my�lami zatryumfowa�a mi�o�� do Froda i zapominaj�c o niebezpiecze�stwach Sam krzykn�� w g�os: �Id�, panie Frodo!� P�dem wbieg� na prze��cz i przekroczy� j�. Droga skr�ca�a w lewo i opada�a stromo w d�. Sam by� w Mordorze. Zdj�� Pier�cie�; zrobi� to za podszeptem jakiego� bardzo g��boko ukrytego przeczucia gro�by, ale zdawa�o mu si�, �e po prostu chce widzie� ja�niej. �Lepiej nawet najgorszej prawdzie patrze� w oczy � mrukn�� do siebie. � Nic nie warte takie b��dzenie we mgle�. Surowy, okrutny i przykry widok ukaza� si� oczom hobbita. Spod jego st�p najwy�sza gra� Efel Duath opada�a stromo w ciemno�� jaru, za kt�rym wznosi�a si� gra� nast�pna, znacznie ni�sza, poszarpana i naje�ona turniami stercz�cymi niby czarne k�y na tle bastionu Mordoru. Dalej, bardzo jeszcze daleko, lecz niemal na wprost, za rozlanym jeziorem ciemno�ci przetkanej rozb�yskuj�cymi tu i �wdzie p�omieniami �arzy�a si� ogromna �una; strzela�y z niej wielkie s�upy dymu ciemnoczerwone u podstawy, a czarne w g�rze, tam gdzie ��czy�y si� w sk��biony baldachim rozpi�ty nad ca�� t� przekl�t� krain�. Sam widzia� przed sob� Orodruin�, G�r� Ognia. Wieczne, niewyczerpane ogniska, zagrzebane g��boko pod sto�kiem popio��w, rozpala�y si� wci�� na nowo, wzbiera�y i z �oskotem wyrzuca�y potoki spienionej ska�y przez p�kni�cia i szczeliny ziej�ce na zboczach. Jedne z nich sp�ywa�y ku Barad-Durowi szerokimi kana�ami, inne wi�y si� toruj�c sobie drog� przez kamienist� r�wnin�, a� wreszcie och�odzone zastyga�y w dziwne kszta�ty, niby potworne smoki wyplute z g��bi udr�czonej ziemi. W takim to momencie ujrza� Sam G�r� Przeznaczenia, a jej z�owrogi blask, przes�oni�ty wysokim grzbietem Efel Duath przed wzrokiem tych, co wspinali si� �cie�k� od zachodu, teraz ukaza� si� hobbitowi w�r�d nagich skalnych �cian, jak gdyby sk�panych we krwi. Sam ol�niony tym �wiat�em os�upia� ze zgrozy, bowiem po swej lewej r�ce zobaczy� w ca�ej okaza�o�ci Wie�� Kirith Ungol. Stercz�cy r�g, kt�ry przedtem widzia� z tamtej strony prze��czy, by� tylko jej szczytow� iglic�. Wschodnia �ciana wznosi�a si� trzema kondygnacjami nad p�k� skaln�, wysuni�t� ze zbocza daleko w dole; od ty�u wsparta o pot�n� ska��, wyrasta�a z niej obronnymi bastionami, kt�re spi�trzone jeden nad drugim zw�a�y si� ku g�rze i zwraca�y na p�noco-wsch�d oraz na po�udnio- wsch�d olbrzymie mury, wyg�adzone przez dobrze w swej sztuce wy�wiczonych kamieniarzy. Wok� dolnej kondygnacji o dwie�cie st�p poni�ej miejsca, gdzie sta� Sam, wznosi� si� gro�ny mur opasuj�cy w�ski dziedziniec. Od po�udnio-wschodu otwiera�a si� brama, a prowadzi�a ku niej szeroka droga, kt�rej zewn�trzny parapet bieg� skrajem przepa�ci, a kt�ra dalej skr�ca�a na po�udnie i zygzakami schodzi�a w mroczn� dolin�, gdzie ��czy�a si� z drog� zst�puj�c� z Prze��czy Morgul, potem za� ci�gn�a si� dnem �lebu w stoku Morgai a� w Dolin� Gorgoroth i t�dy do Barad-Duru. W�ska g�rska droga, na kt�rej sta� Sam, zni�a�a si� gwa�townie schodami i strom� �cie�k� ku g��wnej drodze i spotyka�a z ni� w cieniu gro�nych mur�w opodal Bramy Wie�owej. Sam dozna� niemal wstrz�su, gdy nagle zrozumia�, �e t� twierdz� zbudowano nie po to, by do niej nie dopu�ci� przeciwnik�w, lecz by ich w niej zatrzyma�. By�a dzie�em ludzi z Gondoru, ich wysuni�t� najdalej na wsch�d plac�wk� s�u��c� obronie Ithilien; wzniesiono j�, gdy po zawarciu ostatniego Przymierza wszystkie plemiona Westernesse wsp�lnie trzyma�y stra� nad z�owrogim krajem Saurona, kt�rego poplecznicy jeszcze si� tutaj czaili w�r�d g�r. Lecz podobnie jak w dw�ch Z�batych Wie�ach, Narchost i Karchost, czujno�� tutaj zawiod�a, zdrada wyda�a Wie�� Wodzowi Upior�w Pier�cienia i odt�d przez d�ugie wieki pozostawa�a ta forteca we w�adaniu si...
pokuj106