ANDRZEJ ZIMNIAK BA�� O B��DNYCH OGNIKACH �omot spiralnych ogni, k��bi�cych si� rozwichrzonymi splotami wok� wiruj�cego leja, sprawia� w�adcy Toh prawdziw� rozkosz. Zbli�a�a si� pora przyp�ywu i w rozbudzonym kraterze narasta� r�owy p�cherz, prze�wituj�cy od wewn�trz migotliw� ��cieni� ci�kich jak o��w p�omieni; ju� wkr�tce otocz� one um�czone cia�o kr�la koj�cym bezmiarem; uko�ysz� i niewa�kie unios� daleko w g�r�, a� do samego Nwotemalf. A tam, po�r�d roztrzepanych karminew, wybiegnie na spotkanie jego najukocha�sza c�ra, ksi�niczka Taeh, i z�o�y mu na czole p�omienny poca�unek. I ju� nic nie zak��ca�oby b�ogostanu ognistego w�odarza, niesionego przez roziskrzony �ywio�, kt�rego �lep� pot�g� umia� wykorzysta� w spos�b niemal�e doskona�y, gdyby nie ma�a acz dokuczliwa my�l, kr���ca zrazu daleko niby stado nachalnych ��cierni, i osaczaj�ca stopniowo umys� podobnie jak zgraja napastliwych szarkai obiega p�ywaka piekielnego oceanu stopionego �elaza. Kr�l z �atwo�ci� odgoni� ��ciernie i przep�dzi� obrzydliwe szarkaje, jednak�e nie m�g� nijak poradzi� sobie z upart� my�l�, pastwi�c� si� nad jego umys�em jak �ar�upnie nad wystyglakiem. Skutkiem tego dotar� do Nwotemalf w tak z�ym nastroju, i� nawet p�omienne powitanie przez najdro�sz� ksi�niczk� Taeh, najgor�tsze z jego dzieci, nie sprawia�o mu takiej przyjemno�ci, jak� sprawi� powinno. Zrezygnowa� wi�c z wypoczynku w cieple domowego ogniska i uda� si� wprost do pa�acu Esuoherif, sk�d rz�dzi� swoim kr�lestwem przewa�nie m�drze i zwykle sprawiedliwie. Bezzw�ocznie zasiad� na purpurowym tronie i kaza� sprowadzi� m�drca. �w przyby� natychmiast i widz�c gniewnie zas�pione oblicze monarchy pocz�� w trwodze pe�za� wiernopodda�czym p�omykiem tu� nad karminow� posadzk�, albowiem kr�l Toh znany by� z bezwzgl�dno�ci, jak d�uga, szeroka i g��boka jest Kraina Ognia. Lecz w�adca pocz�� opowiada�, wpatrzony niewidz�cym wzrokiem w rozpl�sane ogliki, figluj�ce wok� nich r�em swoich gibkich j�zyczk�w. M�wi� o strasznej krainie rozpo�cieraj�cej si� gdzie� hen w g�rze, w mrocznych i skutych wiecznym ch�odem ost�pach, i o jej agresywnych, odpornych na trudy i niewygody mieszka�cach �akomie spozieraj�cych na cieplejsze, ni�ej po�o�one tereny. M�wi� o okropnej wojnie, kt�ra wydaje si� zbli�a� nieuchronnie, o miotaczach zimna niszcz�cych pi�kne, roziskrzone miasta i o ich gospodarzach, gasn�cych jeden po drugim w zab�jczym ch�odzie. Gdy sko�czy�, obydwaj milczeli d�ugo, a cisz� zak��ca�o jedynie jednostajne buzowanie ozdobnych kolumn kr�lewskiej komnaty. Wreszcie przem�wi� m�drzec: wszak musia� to zrobi�, chc�c wyj�� z Esuoherif ca�y i nie przygaszony. Ba, je�li jego rada przypad�aby do gustu kr�lowi, m�g� spodziewa� si� miechowania i, co za tym idzie, podniesienia temperatury w�asnej przynajmniej o kilka stopni! To nie byle gratka. Opowiedzia� w�adcy, staraj�c si� utrzyma� mow� w tonie s�u�alczym, skwiercz�cym i przygasaj�cym, �e zwa�nione monarchie naj�atwiej pogodzi� przez skoligacenie panuj�cych. Kr�l Looc, rz�dz�cy Krain� Ch�odu, ma syna, kr�lewicza imieniem Relooc, wi�c mo�e by on i ksi�niczka Taeh... Jednak�e na tak� rad� w�adca Toh rozgniewa� si� wielce, a� sypn�� wok� iskrami i strzeli� ogniem �wi�tego Wita. Przecie� �eby ma��e�stwo by�o wa�ne, musi si� spe�ni� i wyd�� potomstwo. A jak ma si� spe�ni� przy r�nicy temperatur obu partner�w dochodz�cej do tysi�ca stopni?! Brr, moja p�omienna Taeh zgas�aby natychmiast, gdyby tylko dotkn�� j� taki przera�liwy sopel wystyglaka ! Je�li wszystkie twoje rady, m�drcze, s� takie... Lecz m�drzec �mia� przerwa� kr�lowi w tym momencie, ba� si� bowiem nawet s�uchania strasznych gr�b, jakimi ponad wszelk� w�tpliwo�� zacz��by zia� w�odarz Krainy Ognia. Przeto przerwa� mu i zakrzykn��, i� zna on spos�b, a w�a�ciwie zna osob�, kt�ra �w spos�b mo�e przedstawi� ze szczeg�ami ! W�adca uspokoi� si� nieco, tylko nosem wyp�yn�� mu jeszcze niebieski gazowy p�omie�, i zacz�� s�ucha� s��w m�drca, kt�ry opowiada� d�ugo o Krainie Wiecznych Mroz�w, tajemniczej otch�ani, poza kt�r� jest ju� tylko pustka, le��cej gdzie� w niezmierzonej dali, jeszcze ponad kresami Krainy Ch�odu. Potem snu� opowie�� o m�drcu nad m�drcami imieniem Nezorf, wielkim uczonym i czarowniku, rezyduj�cym w tym dziwnym kraju w�a�nie. Nie zdarzy�o si� jeszcze, by ten wielki umys� i geniusz pozostawi� jaki� problem nie rozwi�zany lub by odm�wi� komu� pomocy. Mo�e wi�c pchn�� p�oms�a�ca i nie da� mu popali�, a� przyniesie receptur� na spe�nienie ma��e�skie... Na to w�adca z�agodnia� nieco, kaza� m�drcowi zamilkn�� i o�wiadczy�, i� sam wyruszy do uczonego Nezorf, albowiem musi upewni� si� osobi�cie, �e jego p�omiennej Taeh nie b�dzie zagra�a� nawet cie� ch�odnego niebezpiecze�stwa. Po czym rzuci� zawiedzionemu m�drcowi par� groszy i zacz�� gotowa� si� do drogi. I nie min�y nawet dwa przyp�ywy od tej rozmowy, gdy ju� gna� w g�r� swoim ognistym rydwanem, buchaj�c p�omieniami i pozostawiaj�c za sob� kurzaw� drobnych szkar�atnych j�zyczk�w. Podw�jnie izolowane �ciany jego pojazdu napiera�y na warstwy coraz ch�odniejszej materii, a�. w ko�cu na oknach pojawi� si� drobny szron tytanowy, a z dachu zwiesza�y si� dziwaczne sople krystalicznego �elaza. Lecz w�adca Toh pozosta� nieustraszony r�wnie� wobec tych nieznanych i przera�aj�cych zjawisk, zw�aszcza �e wn�trze rydwanu szczelnie wype�nia�o k��bowisko przyja�nie faluj�cego ognia. I cho� kr�l nie ba� si� wcale, gdzie� na dnie jego zapiek�ej duszy tli�o si� pragnienie rych�ego dotarcia do m�drca Nezorf i marzenie o pr�dkim zako�czeniu ca�ej wyprawy. Rydwan p�dzi� przez puste, nie zamieszkane krainy purpurowych m�rz tocz�cych swoje leniwe, przejmuj�ce ch�odem fale a� do zimnych brzeg�w, gdzie p�p�ynne ska�y budowa�y ju� zr�by pierwotnej struktury krystalicznej, i gna� dalej wskro� skutych mro�nym gorsetem, lecz jeszcze mi�kkich granit�w i bazalt�w, roztapiaj�c je swoim pot�nym tchnieniem i pozostawiaj�c za sob� tunel rozhukanego ognia. Cz�sto r�wnie� przemyka� przez tereny r�nych dziwnych plemion i lud�w, kt�rych kr�l Toh nie zna� nawet ze s�yszenia i kt�rych obawia� si�, tak srogi i dziki mieli wygl�d, a cia�a ich musia�y by� jeszcze zimniejsze od pow�ok wystyglak�w. Brr... z kim� takim ma wsp�y� jego ukochana Taeh, biedne dziecko racji stanu z�o�one w ofierze! I zaci�� si� w sobie w�adca Toh, a� sypn�� snopami iskier, i pogna� sw�j rydwan jeszcze szybciej przez skute �miertelnym mrozem krainy, kt�rych mieszka�cy ust�powali mu drogi, czy to z szacunku dla monarszego majestatu, czy po prostu ze strachu przed p�dz�c� po�og�. Wreszcie temperatura na zewn�trz osi�gn�a tak niewyobra�alnie niskie warto�ci, �e pojazd zacz��, o zgrozo ! - stygn��. Rydwan par� teraz przez ska�y zestalone w kruche struktury, kt�re jednak�e by�y tak lekkie jak paj�czyna, cho� tysi�ckro� od niej ch�odniejsze. I wreszcie, tak jak przepowiada� m�drzec, pojazd wypad� w nico��, w pr�ni� niemal doskona��. Trzymaj�c si� delikatnej, iluzorycznej powierzchni paj�czynowych ska�, poza kt�r� rozci�ga�a si� ju� tylko niepoj�ta pustka, w�adca Toh pe�z� naprz�d niby ognisty smok z czelu�ci piekielnych rodem, i wci�� poszukiwa� mistrza Nezorf. Kiedy ju� prawie straci� nadziej�, a jego p�omie� czerwienia� z wolna i przygasa�, i kiedy sposobi� ju� sw�j rydwan do zjazdu w d�, wtedy dopiero tu� nad nim, obok niego, w nim. - rozleg� si� G�os. Kr�l oniemia�, a G�os m�wi�, �eby zatrzyma� si� i nie rusza� nigdzie, bo jest ju� na miejscu. I �eby pyta�, a odpowied� b�dzie mu udzielona. W�adca Krainy Ognia zaj�kn�� si�, przygas� i nie zdo�a� wykrzesa� z siebie �adnej rozs�dnej my�li; ba, zapomnia� nawet, po co tu przyby�. Dopiero gdy G�os uspokoi� go �agodnymi s�owy, tak �e m�g� zn�w roznieci� pami�� i odczu� koj�c� si�� swoich ci�kich p�omieni, pocz�� m�wi�, a gdy upewni� si�, �e s�uchano go z uwag�, wy�o�y� ca�y sw�j problem jasno i dobitnie, bez upi�ksze� i zb�dnych opis�w, tak jak zwyk� zawsze to czyni�. Po czym zamilk� i czeka�, dr��c niecierpliwie w swoim ognistym puklerzu, zawieszonym w�r�d pozornie martwych, przera�liwie zimnych i efemerycznie zwiewnych, a jednak my�l�cych struktur. Min�a d�uga chwila, dla porywczego w�adcy niemal granicz�ca z wieczno�ci�, zanim G�os odezwa� si� znowu, uspokajaj�cy, dobrotliwy, przyjazny G�os, kt�ry trwa� wok� niego jednostajnym monologiem, wyra�aj�cym zastanowienie i ch�odne my�li. Kr�lem Toh, oczekuj�cym recepty na szcz�cie zawartej w kilku prostych zdaniach, wstrz�sn�y gniewne erupcje, lecz p�niej wci�gn�� go �w traktat, bo tak mo�na by nazwa� skierowan� do niego wypowied�. Wci�gn�� go i przygasi� jednocze�nie, wszystko bowiem komplikowa�o si� i gmatwa�o jeszcze bardziej, tak �e po pos�pnym obliczu w�adcy zacz�y pe�za� b��dne ogniki zagubienia. G�os za� m�wi�, �e rzeczywi�cie teoretycznie mo�liwe jest zbli�enie si� obszar�w dw�ch cywilizacji pod��aj�cych w g��b stygn�cej Ziemi w �lad za swoimi biostrefami termicznymi, lecz jest to zdarzenie ma�o prawdopodobne. A to z tego wzgl�du, �e odst�py mi�dzy nimi s� zwykle zbyt wielkie, albowiem po wnikni�ciu jednego gatunku uchodz�cego przed wrogim mrozem kosmosu w g��b rodzinnego globu, nast�pny przystosowuje si� i dojrzewa do takiego kroku przez wiele milion�w lat. G�os w ko�cu zaproponowa� kr�lowi Toh, aby ten, jako w�adca absolutny swojej Krainy Ognia, przyspieszy� i tak nieprzerwanie trwaj�cy poch�d jej mieszka�c�w w d�, w cieplejsze regiony. Dzi�ki temu jego kr�lestwo oddali�oby si� od terytorium w�odarza Looc i niebezpiecze�stwo bezpo�redniego konfliktu zosta�oby za�egnane. Lecz ognisty monarcha, kt�ry w ko�cu niewiele z tej ca�ej mowy rozumia�, a s�ucha� tylko po to, aby dotrwa� do ko�cowych praktycznych rad, strzeli� gniewnie j�zorami z�ych p�omieni. Pot�ny fajerwerk, z pewno�ci� dor�wnuj�cy moc� najstraszliwszym erupcjom wulkaniczn...
pokuj106