Turystyka osób niepełnosprawnych w Polsce.
Mam na imię Katarzyna. Urodziłam się 19.07.1981 roku w Warszawie. Lubię działać na rzecz środowiska osób niepełnosprawnych może dlatego, że sama jestem niepełnosprawna od urodzenia z tytułu mózgowego porażenia dziecięcego pod postacią spastycznego niedowładu kończyn górnych i dolnych. Na krótkich dystansach poruszam się o kulach. W dalsze zabieram ze sobą wózek.
W roku akademickim 2006/2007 jestem studentką III roku Prawa na Wydziale Prawa w Wyższej Szkole Zarządzania i Prawa w Warszawie w Warszawie www.wszip.waw.pl
Interesuje mnie muzyka, sport (jestem wiernym kibicem Legii Warszawa, lubię również lekkoatletykę) turystyka.
Zwiedziłam ciekawe zakątki Polski (Kraków, Jura Krakowsko - Częstochowska wspinałam się na skałkach, Zakopane, Bieszczady, Trójmiasto, Zamość i okolice, Ciechocinek) i nie tylko (Słowacja, Austria, Niemcy). O tym wszystkim powstała praca "Turystyka bez barier" zajęła drugie miejsce konkursie pod tym samym tytułem w kategorii region ogłoszonym przez dwumiesięcznik integracja w 2002 roku.
Mówiąc o turystyce osób niepełnosprawnych należy zwrócić uwagę na bardzo istotny element inne potrzeby w zakresie dostosowania obiektów mają osoby z uszkodzeniem narządu ruchu, jeszcze inne osoby głuche, niewidome czy z upośledzeniem umysłowym.
Ja opowiem o moich doświadczeniach.
Na początku wydawało się, że dzieci (był to czerwiec 1995 miałam 14 lat) poruszające się o kulach lub na wózkach inwalidzkich nie mogą w ramach zielonej szkoły jechać na obóz namiotowy w skałki, aby tam się wspinać penetrować jaskinie i robić wiele innych niezwykłych rzeczy trudnych nawet dla bardzo sprawnych i wysportowanych. A jednak chcieć to móc... i razem z Akademickim Klubem Przygody „TERRA” pojechaliśmy w pięknie położone skałki niedaleko Częstochowy. Tutaj okazało się, że jeżeli się czegoś bardzo pragnie to mimo wózków i z niewielką pomocą instruktorów można zaznać emocji podniebnych kolejek linowych poznać tajemnice mrocznych jaskiń zdobywać malownicze i przestrzenne skałki oraz szukać duchów w ruinach starego zamczyska. Były też zabawy na „orientacje”. Po obozie wszyscy uczestnicy powiedzieli, że chcą tu wrócić jeszcze raz przeżyć nowe wspaniałe przygody.
Jadę na linach super sprawa
W jaskini towarnej od lewej Grażyna Molak, Katarzyna Rocka Daniel Kwiatkowski i wychowawczyni klasy Dobrosława Nowak
Zimą, (1996) co prawda nie pojechaliśmy ponownie w skałki, ale... do Zakopanego i tu okazało się, że można poznawać góry i ich tajemnice. Byliśmy na Kasprowym Wierchu, Gubałówce, w Dolinie Kościeliskiej i na Hali Gąsienicowej. Pewnego słonecznego i mroźnego dnia wybraliśmy się na zdobywanie bieguna i wcale nie przeszkadzało nam to, że to tylko zabawa na „orientację”. Ratownicy TOPR wozili nas akią są to specjalne sanie służące do zwożenia ludzi po wypadkach narciarskich. Zwiedzaliśmy Zakopane i Muzeum Tatrzańskie, a także bawiliśmy się wspaniale śpiewając razem z kapelą góralską. Na zakończenie obozu jak każe tradycja mieliśmy nocny kulig z pochodniami i ognisko z kiełbaskami. To były piękne dni tym bardziej, że góry hojnie obdarowały nas przepiękną pogodą.
Chwilami naprawdę było ciężko...
Przejażdżka akią...
We wrześniu (1996) udaliśmy się na kolejną niezapomnianą wyprawę tym razem w Bieszczady. Zamieszkaliśmy w niewielkiej osadzie Żubracze. Zwiedzaliśmy Muzeum budownictwa Ludowego w Sanoku. W Lesku Kirkut (żydowski cmentarz) leży nieopodal synagogi. Znajduje się tu około 2000 nagrobków często pięknie zdobionych, z których najstarsze sięgają połowy XVI wieku. Pewnego dnia pływaliśmy rowerami wodnymi po jeziorze Solińskim. W Majdanie oglądaliśmy mini skansen kolejki leśnej na jednej z bocznic ustawiono kilka starych wagonów i lokomotyw. Dzięki pomocy opiekunów znalazłam się wewnątrz jednego z nich. Oczywiście jak przystało na turystów spacerowaliśmy szlakami turystycznymi.
Wkrótce postanowiliśmy zwiedzać kolejne miejsca w naszym kraju tym razem przenieśliśmy się nad Bałtyk. Zobaczyliśmy Trójmiasto, Skaryszewy, na Hel płynęliśmy statkiem. Przyroda podarowała piękną pogodę na zmianę korzystaliśmy z kąpieli morskich i słonecznych.
Na zakończenie szkoły podstawowej pojechaliśmy na wycieczkę zagraniczną do Bratysławy i Wiednia. Odwiedziliśmy starówkę kupowaliśmy pamiątki. Kolejne dwa dni poświęciliśmy na zwiedzanie Wiednia. Zobaczyliśmy ogród różany letnią i zimową rezydencję cesarską, muzeum przyrodnicze. Cały dzień bawiliśmy się na Praterze. W przed ostatnim dniu wycieczki byliśmy w Keżmaroku a potem wjeżdżaliśmy na Tatrzańską Łomnice.
Takie wycieczki wiążą się z ogromnymi kosztami, ponieważ każdy z uczestników musi mieć swojego opiekuna (chodziłam do 8 osobowej klasy dla dzieci z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym). Szukaliśmy sponsorów byli to różni ludzie osoby prywatne, instytucje, kościół.
W szkole średniej odwiedziłam Zamość i okolice a także ponownie Trójmiasto. Zamieszkaliśmy w przystosowanym dla niepełnosprawnych Ośrodku Sportu i Rekreacji. Zobaczyliśmy Bramę Lubelską, Kamień upamiętniające tragedię dzieci zamojszczyzny. Budynek Akademii Zamojskiej rynek i ratusz. Poznaliśmy historię rodu założyciela miasta Jana Zamoyskiego. W Zwierzyńcu odwiedziliśmy siedzibę Roztoczańskiego Parku Narodowego. Wystawę poświęconą 22 parków narodowych; muzeum i skansen w Guciowie gdzie mogliśmy zobaczyć jak dawniej żyli ludzie. Niezwykłym było że zgromadzone eksponaty dotykaliśmy. Jedną z chat mogą wynajmować nowożeńcy co podobno cieszy się dużym powodzeniem. Kolejny dzień spędziliśmy w Łańcucie zwiedzając Muzeum Zamek Potockich.
Kilka razy byłam na turnusie rehabilitacyjnym byłam w Ciechocinku. A stamtąd jest blisko do Torunia.
Od 2003 roku jestem związana ze Stowarzyszeniem na Rzecz Dzieci, Młodzieży i Dorosłych Osób Niepełnosprawnych „OŻAROWSKA” www.ozarowska.prv.pl Powstało przy Oddziale Rehabilitacyjnym przy ul. Ożarowskiej, z inicjatywy pracowników oddziału, rodziców dzieci niepełnosprawnych i samych niepełnosprawnych. Swym działaniem chce wypełnić lukę w opiece nad niepełnosprawnymi w zakresie rehabilitacji, edukacji, integracji ze środowiskiem i usamodzielnieniu się osób niepełnosprawnych.
Stowarzyszenie prowadzi szeroki zakres pomocy osobom niepełnosprawnym ich rodzinom a także organizuje imprezy okolicznościowe
Podopieczni Stowarzyszenia to od urodzenia osoby niepełnosprawne z tytułu mózgowego porażenia dziecięcego pod postacią spastycznego niedowładu kończyn górnych i dolnych. Z wyżej wymienionego powodu wymagają pomocy w czynnościach dnia codziennego np. przemieszczanie się, picie, jedzenie.
Znaczna niepełnosprawność, poruszanie się na wózku nie przeszkadza w zwiedzaniu ciekawych zakątków naszego kraju... no może poza jednym. Miejscowości turystyczne i wypoczynkowe wciąż posiadają bariery architektoniczne, ale my na to nic nie poradzimy, chcieć to móc...
Podczas pobytu w ośrodku korzystaliśmy z następujących zabiegów rehabilitacyjnych i odnowy biologicznej:
· jacuzzi,
· masaż ręczny,
· siłownia
· magnetostymulacja,
· aquawibron
· lampa biotron
· lampa solux
· hipoterapia
Oczywiście nie samą rehabilitacją człowiek żyje. Pogoda wyjątkowo jak na wrzesień dopisała więc w każdej wolnej chwili korzystaliśmy z kąpieli morskich i słonecznych
Po zakończonych kąpielach czas na rekonesans terenu. Zwiedzaliśmy pobliski poligon wojskowy, rynek w Darłowie, pływaliśmy statkiem po morzu.
Uczestniczyliśmy w ogniskach i zabawach tanecznych, a także w zajęciach rekreacyjno sportowych.
Tam gdzie jest to możliwe korzystam z hipoterapi. Bardzo lubię tę formę rehabilitacji i rekreacji
Przy turystyce osób niepełnosprawnych ruchowo bardzo ważne jest dostosowanie obiektów windy, podjazdy odpowiednio duże i oporęczowane toalety, co zapewnia osobie niepełnosprawnej bezpieczeństwo i komfort a pomagającemu odpowiednie warunki do pomocy w czynnościach dnia codziennego. Drugi niezwykle ważny aspekt to dalekobieżne niskopodłogowe środki transportu takie jak autobusy PKS i pociągi PKP. Obie wyżej wspomniane rzeczy to rzadkość co też jest powodem niskiego poziomu turystyki ON.
W większości przypadków turystyka w szerokim znaczeniu tego słowa ogranicza się uczestnictwa w turnusach rehabilitacyjnych i pobytach sanatoryjnych.
bar32