00:00:01:T�umaczenie: SliderOh :)|>>>Napisy.org SubGroup<<< 00:00:01:Zamie�ci� olaf-rzeznik@wp.pl 00:00:07:M*A*S*H 00:00:50:-Podaj mi wytarcie.|-Przecie� da�am. 00:01:00:Daj mi sam� gaz�. 00:01:17:Importowa�a� t� kanapk� od wroga? 00:01:24:McIntyre. 00:01:27:McIntyre. 00:01:54:-Ale sesja.|-Mamy wtorek czy �rod�? 00:01:57:-Jest pi�tek.|-Wi�c kto� jest nam winien czwartek. 00:02:00:Albo 2 �rody. 00:02:16:Co to za zapach? 00:02:18:�wie�e powietrze, je�eli dobrze pami�tam. 00:02:22:Hej, Radar, co ci m�wi twoje ucho? 00:02:25:Wi�cej wiatrak�w,|karetek? 00:02:27:Walki usta�y.|Wr�g si� wycofa� 00:02:29:i przegrupowanie oddzia��w|zajmie im przynajmniej tydzie�. 00:02:32:-I to wszystko s�yszysz?|-Czyta�em raport na biurku pu�kownika. 00:02:35:Hej! 00:02:38:Chod�.|P�jdziemy co� zje��. 00:02:40:Ale najpierw si� czego� napijemy. 00:02:42:Czy ty tylko o piciu umiesz my�le�? 00:02:44:Nie mam nic przeciwko jedzeniu|je�li kto� mi zrobi kanapk� z martini. 00:02:48:Po trzech dniach bycia faszerowanym kanapkami 00:02:50:mam ochot� na stek i ziemniaki. 00:02:52:Na pusty �o��dek?|B�d� rozs�dny. 00:02:55:Najpierw trzeba si� napi� martini. 00:02:58:-Tylko jedno.|-Ale du�e. 00:03:01:Jak du�e? 00:03:03:-Takie, w kt�rym pi�ka do kosza by�aby oliwk�.|-Dobra. 00:03:09:Z ut�sknieniem na to czeka�em. 00:03:13:Kochanie, za chwil� uszcz�liwimy|siebie nawzajem. 00:03:17:-Pusto!|-W ko�cu jest wytrawne a� do b�lu. 00:03:20:Destylat wysech�, ty oszo�omie! 00:03:22:Nie uzupe�ni�e� go wczoraj wieczorem! 00:03:25:-Wczoraj wieczorem mnie tu nie by�o!|-To �adne usprawiedliwienie! 00:03:28:To znaczy jest, ale nie jest! 00:03:31:Wiesz co to oznacza?|�adnych martini! 00:03:35:Zmagazynowa�e� tyle martini w �o��dku,|�e wystarczy ci na tydzie�! 00:03:39:I nie nazywaj mnie oszo�omem! 00:03:50:Co to ma by�?|Co si� z nami dzieje? 00:03:52:Nasza pierwsza k��tnia. 00:03:55:Zawsze stoimi po tej samej stronie. 00:03:57:My kontra oni. 00:03:59:Kimkolwiek s� oni, my to zawsze my. 00:04:05:Wiesz, gdybym mia� ci� zdiagnozowa�... 00:04:08:Tak? 00:04:11:-Powiedzia�bym stres.|-Tak, tak. 00:04:13:-Dra�liwo�� z powodu przepracowania.|-Zgadza si�. 00:04:16:A wiesz co bym ci przepisa�? 00:04:18:Dwa dni z o�rodku rekreacyjnym w Tokyo. 00:04:21:W�a�ciwie to my�la�em o trzech dniach. 00:04:23:Ty jeste� lekarzem. Chod�my|odwiedzi� nasze biuro podr�y. 00:04:27:Prosz�, panie pu�kowniku. 00:04:29:Jedziesz na zabieg na wolnym|powietrzu, Henry? 00:04:33:-Nie ma nic z�ego w odrobinie relaksu.|-Dok�adnie. 00:04:35:Zanim odjedziesz, za�atw nam|kilka dni w o�rodku relaksacyjnym. 00:04:39:-W�a�nie.|-Jestem ju� sp�niony. Radar. 00:04:41:-Zaczekaj.|-Henry! 00:04:43:Henry, je�li nie dasz nam urlopu,|wywioz� nas st�d w gumowej furgonetce. 00:04:47:-Wyje�dzasz, wi�c Frank Burns|przejmie dowodzenie.|-A on nigdy nas nie pu�ci. 00:04:51:Zawsze , kiedy wyje�dzasz,|on zmienia si� w Hitlera. 00:04:54:Dzi�kuj�, Radar. 00:04:56:Musicie si� jako� z tym upora�. 00:04:59:Je�li nie wyrw� si� st�d na troch�,|to zaczn� zrywa� kwiatki z tapety. 00:05:03:-Jedziemy.|-Zesz�ej nocy �ni�o mi si�, �e spa�em 00:05:05:i �ni�em go kiedy nie spa�em! 00:05:07:Odbi�o ci?|Jedziemy. 00:05:13:Tylko si� zgrywa�e�? 00:05:17:To by� dopiero pocz�tek. 00:05:26:Pani porucznik, prosz� sprawdzi�|pacjenta spod 5-tki. 00:05:29:Pozwoli�em mu napisa� list do matki, 00:05:31:ale to by� chyba za du�y wysi�ek dla niego. 00:05:33:Nie podoba mi si� spos�b|w jaki oddycha. 00:05:36:Dobrze, doktorze. 00:06:03:Hawkeye, mog� zamieni� z tob� s��wko? 00:06:05:Tylko takie, kt�rego potrzebuj�. 00:06:07:Pos�uchaj,|chyba by�am niesprawiedliwa. 00:06:09:Prosi�e� mnie o randk� ju� tyle razy i-- 00:06:13:Nie mam dzisiaj dy�uru,|wi�c pomy�la�am sobie-- 00:06:16:Mo�esz przesta� my�le�|i przej�� do konkret�w. 00:06:21:Chwileczk�.|Co w�a�ciwie mia�a� na my�li? 00:06:23:To samo co ty. 00:06:25:Co? 00:06:28:Pani porucznik, gdybym nie zna�|pani lepiej, poczu�bym si� ura�ony. 00:06:31:-Ale Hawkeye--|-Wiem czego chcesz. Czego one wszystkie chc�. 00:06:34:My�lisz, �e jak facet|u�miechnie si� do ciebie 00:06:36:i przepu�ci ci� w kolejce po �arcie,|to jest puszczalskim. 00:06:39:Powiem co� pani, pani porucznik. Mo�esz sobie darowa�! 00:06:43:Ja nie jestem takim typem ch�opaka. 00:06:54:-Martwi� si� o Hawkeye.|-Niepotrzebnie. 00:06:57:-Sam umie o siebie zadba�.|-Zgadza si�. 00:06:59:W�a�nie o to chodzi.|On nie jest sob�. 00:07:02:-To znaczy?|-Chyba traci kontakt z rzeczywisto�ci�. 00:07:07:Ostatni� osob�, o kt�r� powinni�my si� martwi� 00:07:11:-jest Hawkeye Pierce.|-Zgadzam si�. 00:07:28:Operowa�e� kogo�? 00:07:33:Wola�bym nie m�wi�. 00:07:55:No dobra, co to za wyg�upy? 00:07:57:Ja nie widz� w tym nic g�upiego, Frank. 00:08:00:Traktuj� t� wy�mienit�|w�tr�bk� bardzo powa�nie. 00:08:05:W�tr�bk�? 00:08:08:Sk�d masz w�tr�bk�?|Dzisiaj serwuj� hamburgery. 00:08:12:To moja w�tr�bka i jej nie dostaniesz. 00:08:14:W porz�dku. 00:08:17:Ale sk�d j� masz? 00:08:20:Od tego Korea�czyka. 00:08:22:Jakiego Korea�czyka?|M�wisz o tym, kt�ry-- 00:08:25:Kt�ry w�a�nie wykitowa�. 00:08:30:Nie zrobi�e� tego. 00:08:32:By� bardzo czysty. 00:08:35:Chyba zwariowa�e�!|Co to ma by�? 00:08:40:Je�li chcesz zje�� ze mn� �niadanie,|mo�emy przyrz�dzi� sobie trzustk�. 00:08:52:Dotkn��e� mojego talerza!|A nie jeste� sterylny! 00:08:56:Zrujnowa�e� moj� w�tr�bk�!|Zrujnowa�e� j�! 00:08:59:A wi�cej Korea�czyk�w ju� nie mamy! 00:09:01:-Przesta�!|-Oszala�e�? 00:09:07:To chyba nie by�o konieczne. 00:09:09:Radar. 00:09:13:-Zabierz go na bagno i daj mu|te niebieskie pigu�ki.|-Tak jest. 00:09:20:Nie dotykaj mnie. 00:09:23:Paskudny z�odziej w�tr�bek. 00:09:29:I co ty na to, Frank? 00:09:34:Wszyscy ostatnio mieli�my pe�ne|r�ce roboty, 00:09:37:ale Pierce zawsze by� jak ska�a. 00:09:39:Pozw�l mi zabra� go na odpoczynek|do Tokyo, zanim jeszcze bardziej ze�wiruje! 00:09:44:Frank,|tylko ja dam sobie z nim rad�. 00:09:49:Przygotuj� wszystko. 00:09:51:Wiesz, dzisiaj rano Pierce m�wi� mi-- 00:09:55:jaki wra�liwy, inteligentny|z ciebie cz�owiek. 00:10:00:Naprawd� ze�wirowa�. 00:10:06:Podj��em ju� decyzj�. 00:10:09:Dlaczego wi�c mam w�tpliwo�ci? 00:10:11:Poniewa� oboje wiemy, jacy z nich kr�tacze. 00:10:15:A co powiesz na to? 00:10:18:W 423-cim mam przyjaciela - psychiatr�. 00:10:21:To Phil Sherman.|Od lat szaleje za mn�. 00:10:24:"Szaleje."|Czy to nie zabawne? 00:10:26:Nie widz� nic zabawnego w tym,|�e kto� za tob� szaleje, Margaret. 00:10:29:Frank, jeste� zazdrosny. 00:10:31:Zazdrosny? Szalej� z zazdro�ci,|kiedy ktokolwiek si� do ciebie zbli�a. 00:10:35:Zazdroszcz� muszce,|kt�ra siada ci na g�rnej wardze. 00:10:38:-Zazdroszcz� wacikom, kt�re wtykasz sobie do uszu.|-Frank. 00:10:41:Sherman jest znakomitym psychiatr� 00:10:44:i je�li ktokolwiek mo�e stwierdzi�,|czy oni oszukuj�-- 00:10:47:Rozumiesz do czego zmierzam? 00:10:55:Za par� godzin znajd� si� w ramionach|kogo�, kogo jeszcze nie pozna�em. 00:10:59:Wypij� za to. 00:11:02:Hawkeye? 00:11:06:"Z rozkazu majora Franka Burnsa,|tymczasowego oficera dowodz�cego, 00:11:10:Tak? 00:11:13:"Kapitan B.F. Pierce ma stawi� si� jutro rano... 00:11:16:na badania u Kapitana Philipa G. Shermana." 00:11:21:Na jakie badania? 00:11:24:-"Psychiatryczne."|-Psychiatryczne? 00:11:29:Mo�esz powiedzie� swojemu psychiatrze,|�e mnie tu nie b�dzie. 00:11:32:Tak, powiedz mu, �eby zacz�� bez niego. 00:11:34:B�dziemy w hotelu w Tokyo. 00:11:39:Oh, lokaje przyszli.|Nawet �adny ten pok�j. 00:11:42:Tak, ci�gle si� tu zatrzymuj�. 00:11:45:Dzi�ki, ch�opaki. Wskocz� tylko|w jakie� wygodne ubranko. 00:11:51:Chyba czekaj� na napiwek. 00:11:57:-T�dy, prosz�.|-Kapitan Sherman. 00:12:01:-Margaret--|-Chwileczk�, kapitanie. 00:12:03:-Zabierz baga� kapitana do namiotu dla go�ci.|-Tak jest, majorze. 00:12:07:-Pani major.|-Majorze? 00:12:09:-Odmaszerowa�.|-Tak jest, majorze. 00:12:18:-Min�o du�o czasu.|-San Diego. 00:12:21:Czeka�em na ciebie w barze|do 4:00 rano. Nie przysz�a�. 00:12:25:-Powiedzia�am, �e nie przyjd�.|-I nie k�ama�a�. 00:12:29:B�dzie lepiej, jak od razu|spotka si� pan z kapitanem Piercem. 00:12:36:Kapitanie,|je�li mam panu pom�c, 00:12:39:musz� wiedzie�, jaki ma pan problem. 00:12:42:Im szybciej mi pan zaufa,|tym szybciej panu pomog�. 00:12:46:Ufam panu.|Niby czemu mia�bym nie ufa�? 00:12:48:-To bardzo dobre podej�cie.|-Dzi�kuj�. 00:12:51:-Prosz� bardzo.|-Dzi�ki. 00:12:54:-Dobrze.|-�le. 00:12:56:Przepraszam? 00:12:58:Rzuca�em wolnymi skojarzeniami.|My�la�em, �e tak mam robi�. 00:13:01:-No dobrze.|-Superancko. 00:13:05:-Doktorze--|-Piel�gniarka. 00:13:07:-Nie, nie, nie.|-Tak, tak, tak. 00:13:09:Nie. Nie b�dziemy tak robi�. 00:13:12:Cokolwiek pan powie. 00:13:16:-Pierce--|-Strza�ka. 00:13:19:Przepraszam. 00:13:21:Oboje jeste�my profesjonalistami. 00:13:24:Przejd�my do rzeczy.|W czym tkwi problem? 00:13:28:Doceniam pana bezpo�rednie podej�cie.|Powiem wprost. 00:13:32:Zakocha�em si�. 00:13:34:To napewno mi�e uczucie. 00:13:38:Ale to nie wyja�nia pana irracjonalnego|zachowania w ostatnim czasie. 00:13:41:To pewnie dlatego, �e ja si� zakocha�em, 00:13:44:a on nawet nie wie o moim istnieniu. 00:13:47:Powiedzia� pan "on"? 00:13:49:Zdam si� na obowi�zuj�ce pana|milczenie zawodowe. 00:13:52:Oczywi�cie. 00:13:56:Kto to jest? 00:13:59:-Frank Burns.|-Major Burns? 00:14:03:Frank. 00:14:07:Prosz� mi o nim opowiedzie�. 00:14:09:Nie wie pan, jak to jest mieszka� razem 00:14:12:w tym samym namiocie miesi�c po miesi�cu... 00:14:14:i wiedz�c, �e on ma mnie za jednego z wielu. 00:14:18:Prosz� m�wi� dalej. 00:14:20:Gdyby tylko wiedzia�, �e co noc|�pi� z jego maszynk� do golenia pod poduszk�. 00:14:28:Zawsze staram si� operowa�|przy tym samym stole co on. 00:14:31:Uwa�am, �e wsp�lny pacjent|w pewnym sensie zbli�a nas do siebie. 00:14:34:Oczywi�cie. 00:14:36:Ale on my�li tylko o Gor�cych Wargach. 00:14:40:Chodzi o major Houlihan? 00:14:45:Wie pan, �e ona farbuje w�osy na kolor blo...
marcin0377