wywiad(1).doc

(62 KB) Pobierz
Lcęk moe się zdarzyć na nieświadowym poziomie i cały naród czy cały ktaj,całe społeczeństwo będzie go doświadczać,a kiedy pojawia siee takie zbiorowe dośwaiadczenie lęku-wtedy zaczynzją się wojny

2

 

Apetyt  ducha

 

- Kiedy słucham  wykładów  wysokiego tybetańskiego lamyTenzina Wangyala Rinpocze, odnoszę wrażenie, że mam do czynienia z kimś, kto wychował się nieomal na sąsiednim podwórku -   wpojono mu identyczne wartości , czytał takie same książki... .Czy możliwe, żeby do tego stopnia nie istniała bariera   kultur?

- Moi rodzice byli  Tybetańczykami.I ja nim jestem, choć urodziłem się  już na wygnaniu,a do dziesiątego roku życia wychowywałem się w szkole chrześcijańskiej. Dopiero potem-  w klasztorze mojej  własnej tradycji religijnej bon  w Indiach. Po uzyskaniu tytułu gesze , czyli  waszego doktora wyjechałem do Europy, aby wykładać i samemu się kształcić . Od wielu lat mieszkam i pracuję na Zachodzie.  Czuję się jak u siebie, jestem tu szczęśliwy, ale będąc związany z wami całym sercem,   żyję  z Tybetańczykami  i myślę, jak oni. Mam prawie we krwi zmieszane  obie   kultury , obydwie kocham i staram się je   pogodzić.

- Co sprawia, że do was, nauczycieli tybetańskich, garnie się tylu ludzi  z odmiennych tradycji ? Idą za modą?

-Nie sądzę, aby moda odgrywała tutaj zbyt poważną rolę. Przyczyna tkwi raczej  w naturze  umysłowości ludzkiej, w  sekretach jej działania. Ludzka mentalność jest bardzo ruchliwa i poszukująca .  Pragnie wciąż nowych rzeczy, odmiennych od tych, które już posiadła .Odkrywanie nieznanych lądów,  nowych technologii,  – oto są rezultaty głodu poszukiwań. Nasz stały niepokój umysłowy raz po raz to niszczy, to znów   buduje całkiem nowy świat. W obecnym świecie jest wiele wspaniałości, ale   ma on i ciemną     stronę . Ludzie oddalają się od siebie : rozmawiają przez komórki -a nawet nie rozmawiają - zostawiają sobie wiadomości na sekretarce. Zdarza się, że już tylko maszyny do siebie mówią, a my przysłuchujemy się biernie rozmowie naszych maszyn. Komunikat został nadany i odebrany, tyle że...czegoś tu brakuje.

-Intymności?

- Kiedy rozmawiasz z matką, czujesz się z nią związany sercem,  kiedy z mistrzem duchowym – też. A jeśli rozmawiasz z maszyną? Cóż, ja wtedy zaczynam się także czuć jak maszyna. Powoli tracimy kontakt z naturalną energią ludzi i zjawisk , powiększa się dystans  pomiędzy   rodzicami a dziećmi ,  przyjaciółmi,  między człowiekiem a otoczeniem, naturą .  Ludzie nie są z tym szczęśliwi, czują - pośród nowoczesnych wygód -  frustrację i niedosyt. Czegoś najważniejszego tutaj im zabrakło.

Aż pewnego dnia zauważają  w sobie  bardzo głęboko ukrytą   potrzebę, która domaga się zaspokojenia - i znów   wyruszają na poszukiwania .  Tęskniąc za tym, co w nas dobre i święte,  powoli odkrywamy nieznany  świat ducha. Jeśli mamy szczęście i  dobrą karmę , spotykamy po drodze   właściwych nauczycieli i wtedy posiadając dość wytrwałości i mądrości - pójdziemy  coraz dalej, w głąb siebie, tak daleko, jak tylko potrafimy. Jest to prawdopodobnie najważniejsza, najszczęśliwsza podróż w życiu każdej ludzkiej istoty.

-  Ludzie przeważnie boją się postawić pierwszy krok. Czy rzeczywiście może on   pozbawić nas bezpiecznych wartości -  tych  materialnych, codziennych, grozić zrujnowaniem budowanego dotąd świata?

-Istnieją ludzie, którzy boją się duchowości - lecz są i tacy, którzy nawet nie wiedzą, co to jest: duchowość. Ale wydaje mi się, że w obecnej chwili nie ma już odwrotu - ludzie  i tak  się do niej budzą .  Głęboko   w swej istocie czują jej potrzebę. Uważam, że na naszych oczach dokonuje się przejście z jednej epoki umysłowej w drugą. Nie raz zresztą w historii podobnie się działo . Duch w ludziach i narodach jest, a potem ginie z powierzchni  - pojawia się i znika , naprzemian .

- Czy duchowość może okazać się  groźna w skutkach?  Można się jej bać?

-Oczywiście, że nie. Chociaż indywidualnie można mieć  ”złą „ duchowość , czyli błędne   podejście  i pojęcie o duchowej ścieżce.

-Jakie są niebezpieczeństwa?

-Jeśli wejdziemy na tę drogę po to, aby zdobyć dla siebie jeszcze jedno terytorium, nową  niezwykłą umiejętność, którą  posiądziemy dla zabawy, a potem -  być może  - sprzedamy, jeśli  dziedzinę ducha potraktujemy przedmiotowo, jak rzecz - tego rodzaju rozumienie duchowości  nie  będzie właściwe. Jeśli duchowość stanie się miejscem do rozwijania ego –   nie będzie  dobrze .I tylko wówczas owa podróż może się  dla kogoś skończyć nieprzyjemnie.  Mistrz Trungpa Rinpocze napisał  całą książkę o duchowym materializmie .Przestrzegał.

-Jak w baśniach? Archetyp człowieka  wykradającego nadprzyrodzoną moc  za  cenę samozniszczenia? Ale jak tego uniknąć, skoro cała nasza kultura stoi na   wymiernych rezultatach, podbojach, pragnieniu spektakularnych osiągnięć?

-Okiełznać choć trochę własne ego. Dla człowieka  Zachodu ego jest bardzo ważne. Tak długo, jak  długo jest ono zdrowe , świadome, jeśli rozumie własne ograniczenia  i   jeżeli   moje ego ma szacunek dla ego  sąsiada – jest to w porządku. Ale jeśli czyjemuś ego brakuje tych właściwości, zaczyna się problem -  ponieważ natychmiast czuje się   zagrożone przez innych. I zaraz   zaczyna walczyć o swoje. Wszystkie wojny   są manifestacjami ego na ogromną skalę.

-Wojny nie są  odpowiedziami na  rzeczywiste zagrożenie?

-Być może istnieje od czasu do czasu jakieś zagrożenie .Ale jeśli nawet nie ma żadnego, dla ego nie ma to znaczenia. Ono myśli, że zewsząd czyha niebezpieczeństwo. Znajduje się stale w takim bardzo aktywnym świecie półbogów.

-A mimo to jest nieszczęśliwe?

-Zawsze jest nieszczęśliwe, zawsze jest niszczące. Ego jest od podstaw przesiąknięte lękiem. Taką ma naturę.

- Bogowie mają być dumni, szczęśliwi , jeździć na złocistych rydwanach.

- Lęk może się zdarzyć wszędzie i każdemu, jeśli nie  na świadomym, to na nieświadomym poziomie .Nie tylko jednostce. Cały naród , kraj, całe światowe społeczeństwo może go doświadczać. A kiedy pojawia się zbiorowe doświadczenie lęku - wtedy zaczynają się wojny. Wyzwala się duża destrukcyjność. Ludzie potrafią wówczas spopielić ogromne obszary ziemi , zabić miliony ludzi, zniszczyć wielką kulturę - a powoduje to głębokie poczucie niepewności. Możemy zobaczyć takie okresy w naszej własnej historii.

-Musimy się leczyć z ego ?Jak wówczas przetrwamy na tym świecie?

-Psychoterapia zachodnia stara się jakoś lecz, zmieniać nasze ego - wprowadzać zdrowe, z wyraźnie zaznaczonymi granicami, zrównoważone ja . I to jest w porządku.   Ale buddyzm mówi, że kiedyś, na końcu, po długiej podróży –uwalniamy się, wychodzimy jednak poza  ego .

- Wówczas otrzymamy klucze  od  duchowego  królestwa ?

- Niczego nie dostaniemy, sami musimy poszukać , odnaleźć je dla siebie i  w sobie. Rozwiązania łatwe, nie wymagające wysiłku są zawsze fałszywe.

- Przyjeźdżacie do nas : Dalajlama ,Lugtok Tenpei Nima, Namhkai Norbu  , sam Rinpocze- i wtedy   jednak od was  dostajemy –   jeśli nie klucze, to precyzyjne   narzędzia do poznawania własnego umysłu . Czy jest w nas wówczas duchowy  materializm?

-Skądże, pragnienie zaspokojenia tego, czego nam, jako całkowitym ludziom    brakuje do pełni to zdrowy duchowy głód. Jesteście w tym odruchu  bardzo normalni. Ale nie każdy odczuwa w podobny sposób . Ludzie   czujący tę potrzebę przychodzą i biorą od nas  wiedzę. Uczą się skutecznych sposobów rozwoju  psychicznego . Rzeczywiście, bywają  wtedy szczęśliwi. Ale większość ludzi –   na ulicach, w tych wielkich sklepach, w biurach –  nawet nie wie, że to się wydarza. Dla nich duchowość nie jest aż tak ważna.Trzeba być realistą. Ludzie ducha  wciąż stanowią mniejszość, garsteczkę.

-Kultura europejska szczyci się zasadą ,że najważniejszy jest człowiek. On stanowi oś świata.Z czego się składa to najświetniejsze centrum ? Z ego  czy z duszy? Może z ego obdarzonego duchem?

-Istota ludzka to nie suma składników, nie   część, lecz całość.Nie sama dusza,nie tylko ciało,a już  na pewno- nie ego .Mamy fizyczne zmysły, które umożliwiają nam trwanie na tej ziemi  - i mamy też umysł, który potrafi nas zaprowadzić  poza świat przez  te zmysły postrzegany. A kiedy to się stanie, wówczas uzyskujemy pełne człowieczeństwo.Taki człowiek jest rzeczywiście wspaniały. I w swej całej konstrukcji - i  w  najgłębszej istocie.

- W naszym systemie społecznym człowiek ma dwie drogi – albo robi karierę  - i zbliżając się do czterdziestkii posiada  wszystko , co jest ludzkim pomysłem . Potem się wyczerpuje - ponieważ nie ma dokąd dążyć. W efekcie,  najczęściej choruje. I coraz więcej młodych ludzi widząc taki rezultat  robienia kariery szuka przeżyć duchowych  zaniedbując codzienność. Uważają, ze  rozpoczęcie życia od tego końca jest właściwe. Co Rinpocze na to?

-Jako ludzka istota, żyjąca na Ziemi uważam, że osiągnięcia - takie światowe, materialne są do pewnego stopnia bardzo dobre. Zachęcam młodych ludzi, także w Polsce, która jest rozwijającym się krajem, żeby bardziej angażowali się w sprawy zawodowe. Potrzebujemy jedzenia, domu, musimy płacić rachunki .I nie tylko dlatego. Dzięki pracy   można wiele dobrego zrobić dla innych, wiele w świecie zmienić.  Nasza zdolność do pracy i to, co dzięki niej jesteśmy w stanie osiągnąć w tym życiu, odzwierciedla nas samych -   kim jesteśmy.   Kiedy nasza sytuacja materialna jest w porządku, relacje z ludźmi  dobre -   możemy się spokojnie zająć   duchowym rozwojem, wiedząc, że potrafiliśmy stworzyć przestrzeń dla naszego ducha .Wtedy duchowe podróże są bardzo jasne, zdrowe - a niejasne, nieczyste   byłyby, gdyby nasz styl życia nie był dobry, a zewnętrzne okoliczności nas  nie wspierały .Jeśli ktoś chce pominąć ten etap, wówczas problemy, które mieliście w zawodowym życiu ,zamanifestują się i w życiu duchowym, ponieważ nie zostały naprawione mechanizmy, które je projektują .Trzeba wrócić do zwyczajności -i tam poukładać. Uporządkować także życie rodzinne.

-To zupełnie burzy obraz duchowego buntownika, poszukiwacza duchowych przygód, skłóconego ze światem .Jest mało romantyczne.

-Proszę się zastanowić, co by się stało, gdybyśmy bezustannie kłócili się z otoczeniem i wewnętrzne relacje z najbliższymi ludźmi były w bałaganie  -  proszę mi wierzyć –rozwój duchowy w każdej religii  byłby wówczas pozorem, przykrywką dla czegoś całkiem odmiennego. Jeśli nie chcecie zbudować właściwych relacji z ludźmi dookoła siebie – jaki jest właściwie cel praktykowania? Naprawdę, trzeba dostrzec potrzeby męża,żony , dzieci , przyjaciół, a nawet nieprzyjaciół- fakt, że one istnieją zauważyć tak samo, jak  się zwraca uwagę na potrzeby własnej duszy . Inaczej nie ma mowy o  duchu,  jest tylko  manifestacja ego

-Rinpocze w taki sposób  wychowuje swoich słuchaczy? A oni przychodzą do Was po  egzotyczne nauki duchowe . Chcą posiąść nieokreślona tajemnicę.

-Od  ponad dziesięciu lat staram się uczyć  właśnie w ten sposób, pokazywać, że   duchowość jest ważnym aspektem w życiu człowieka , ale musi  być ona zdrowa, oparta na czystych motywacjach - staram się o to, jak mogę. Chcę, aby nauki wpływały na   stosunek ludzi do świata, aby integrowali wiedzę z życiem,  potrafili żyć  zgodnie, aby współczuli każdemu człowiekowi...

-Ze łzami współczucia mają    dawać sobie radę w świecie tak twardym?

-Z buddyjskiego punktu widzenia współczucie   to nie sentymentalizm, nawet nie empatia , czyli współodczuwanie cudzego cierpienia.  Współczucie ma bardzo jasny ,ziemski cel.  Jest to aktywne życzenie komuś - obyś była zdrowa, obyś czuł się dobrze. Rzecz nie polega na przeżywaniu bólu razem z   drugą osobą - nasza uwaga jest skupiona  na zmianie, na tym, co możemy z  problemem zrobić, jak pomóc.

- „Wyjdźcie stąd i  zróbcie   coś dla innego człowieka”?

- Taki jest i powinien być każdy nasz zamiar.

-Chciałabym porozmawiać o wychowaniu młodych Tybetańczyków .Wasze praktyki uczą   szacunku dla takich wartości jak odwaga, szczodrość , dobroć  .U nas tego się nie robi. Uczymy się  rzeczy praktycznych, dających szansę w wyścigu.

-Istotnie,zostaliśmy wychowani w bardzo różny sposób .Kiedy ja dorastałem,  każda życiowa czynność  , jaką wykonywaliśmy w klasztorze, była duchową praktyką  .Jedliśmy, chodziliśmy i kładliśmy się spać w poczuciu  miłości i w uważności . Ale w tej chwili wielu Tybetaczyków jest wychowywanych  dokładnie tak, jak ludzie na Zachodzie.Czasy się zmieniły.

- Gdyby powiedzieć chłopakowi, że jego tybetańskiego kolegę   posadzono  na 40 dni w ciemnym pokoju do medytacji  pomyślałby, że na pewno za karę A Tybetańczyk upomina się o to u nauczyciela, jak o łaske..Czy Rinpocze myśli, że jest możliwe porozumienie  między Wami a młodym pokoleniem ludzi na Zachodzie?

- Wydaje mi się, że ono już się   wydarza  .Kiedy słyszę, jak dwieście osób śpiewa po tybetańsku, a czasami po polsku  i po tybetańsku – nawet mnie wydaje się to niesamowite.  Jeszcze mało? A przecież komunikacja między naszymi kulturami  będzie się  wciąż pogłębiała.

-Rinpocze jeździ po całym świecie , doskonale zna regiony skrajnego ubóstwa - i rejony przepychu.  Ma takich i takich uczniów.

- O, tak.Sam   doświadczyłem biedy. W klasztorze  często  brakowało ubrań i  bywaliśmy głodni. A są  obszary na świecie, gdzie ludzie  w ogóle nie mają kawałka chleba –a jeśli  go mają, zastanawiają się długo, czy mogą sobie pozwolić na zjedzenie  .W innych miejscach ,w tym samym czasie ,  ludzie wyglądając przez okno   mówią :nie ma słońca, bierzemy    samolot – i choć to już nudne-  lecimy   na plażę, na Karaiby. Są to dwa odmienne światy i rzeczywiście jest niesamowite  widzieć obydwa- w innej przestrzeni,ale w tym samym czasie.

-Gdzie Rinpocze widział więcej szczęścia?

-Nie potrafię powiedzieć, którzy z nich są bardziej szczęśliwi, ale z pewnością nie jest tak, że bogaci są bardziej zadowoleni z życia. Choć wcale nie jestem przekonany, że to oznacza, iż biedni są szczęśliwsi... . Ogólnie rzecz biorąc, szczęście nie ma nic wspólnego z bogactwem,  choć czasami pieniądze pozwalają ludziom czuć się bardziej bezpiecznie. Ludzie biedni... zależy, do jakiego stopnia są biedni.  Jeśli świadomie nie szukają  bogactwa - potrafią być bardzo szczęśliwi. Ale  wszędzie zaznacza się już  wpływ Zachodu -  i  jeśli   zaczynają się   porównywać z jego standardem – cierpią, widząc, że nie posiadają wystarczająco dużo.

Bogaci ludzie męczą się zresztą dokładnie w ten sam sposób, ponieważ uważają, że wciąż są zbyt biedni. Dla jednych   jedzenie i dom  są wystarczające, dla innych nic nie znaczy, że mają   jedzenie i kilka domów - potrzebują jeszcze odrzutowca. To jest właśnie cykl samsarycznego cierpienia - każdy ma w nim odpowiedni udział. Ale rzeczywistym nieszczęściem dla całego świata jest tak drastyczny podział. Uważam, że powinna być większa równowaga.

-Rinpocze opowiadał o studentce, która w swojej wielkiej rezydencji miała dla   praktyki duchowej jedynie - łazienkę. Tylko tam czuła się bezpiecznie. To także bieda.

- To symbolizuje raczej problem , że  istotne, wewnętrzne życie człowieka  w waszym świecie , w niektórych środowiskach czasami musi być wstydliwie ukrywane. Ale samym faktem nie trzeba się gorszyć. Ołtarz nie jest aż tak ważny.

-   Jak można uczciwie  odnaleźć się w świecie współczesnego biznesu z jego prawidłami, tak dalekimi nie tylko  od   buddyzmu – od każdej duchowej praktyki  ?

-    Studiując nauki duchowe przekształcamy siebie. Wszędzie, również w biznesie kierujemy się  ich zasadami. I w ten sposób  zmieniamy trochę   świat. A to jest  chyba  w porządku?

-Wiem, że Rinpocze chętnie współpracuje z zachodnimi uczonymi, sam wykłada psychologię buddyjską w dwóch uniwersytetach .Czy pogodzenie subtelnej duchowości    buddyzmu  z trzeźwością zachodniej nauki   jest możliwe?

-Jest możliwe, skoro tak właśnie się dzieje .Wielu  naukowców  i psychologów przychodzi do Ligminczy, żeby się  tam czegoś nowego nauczyć. Przyjeżdżają  po nauki buddyjskie, jak na   szkolenia w  nieznanej terapii i uważają to   za   inwestycję w swój zawód.   Nauki duchowe odpisują sobie nawet od podatku.  Czasami szokujący jest wasz świat.

- To  świat    ustabilizowanego Zachodu. My...

-  Wiem. Przyjeżdżam do Polski od 12 lat i jestem świadkiem   waszych  problemów   - ale i zmian u was zachodzących .Duchowo rzecz biorąc Polska przeszła przez wiele karmicznego oczyszczania . Jestem szczęśliwy, że mogłem     wam  w tym  towarzyszyć i pomagać. Mam przekonanie i nadzieję, że ciężka, pełna cierpienia karma już się wyczerpuje ,   ma  się  ku końcowi  -  a nowy początek będzie trwał bardzo długo.

 

Rozmawiała Zofia Szlachta

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin