L. J. Smith - Świat Nocy 01- Dotyk Wampira, Córki Nocy, Zaklinaczka [Rozdz. 1-4; s. 11-43] 'z błędami wersj. 1'.pdf

(224 KB) Pobierz
168714362 UNPDF
T
< 1>
DOTYK WAMPIRA
CÓRKI NOCY
ZAKLINACZKA
L 1 SMITH
Y
Ewa Rdtajczyk
Ewa Spirydowkz
DOTYK WAMPIRA
ROZDZIAŁ 1
Stuło się to w poniedziałek, w pierwszy prawdziwy dzień wa-
kacji (weekend się nie liczy). Obudziła się cudownie beztroska
I pomyślała: wolne. Przez okno sączyło się słoneczne światło, któ-
lt> iiaduwało przezroczystym zasłonom wokół łóżka złocistą po-
Iwldtę. Poppy rozsunęła je, wyskoczyła z łóżka... i się skrzywiła.
Aua. Znów ten ból w żołądku. Jakby coś ją gryzło, przeżera-
ło nlv w stronę pleców. Trochę ulżyło, kiedy się skuliła.
Nie, pomyślała. Odmawiam chorowania w wakacje. Odma-
Wlmn. Muszę myśleć pozytywnie.
Z ponurą miną, zgięta wpół - myśl pozytywnie, idiotko! -
pr/09/.la korytarzem do łazienki wyłożonej turkusowo-złotymi
mi. Bała się, że będzie wymiotować, ale ból ustąpił równie
, juk się pojawił. Wyprostowała się i triumfalnie spojrzała
nit odbicie potarganej głowy w lustrze.
- Irzymaj się mnie, mała, a wszystko będzie dobrze - wy-
IRoplala, puszczając porozumiewawczo oko. Przysunęła twarz
do lustra, wpatrując się w swoje podejrzliwie zmrużone zielo-
ne oczy. Na nosie miała cztery piegi. Cztery i pół, jeżeli ma być
ftlinelnic szczera, a na ogół była szczera do bólu. Ale dziecinne,
tle... słodkie! Pokazała język i odwróciła się z wielką godnoś-
till), nic zawracając sobie głowy tym, żeby uczesać niesforne ru-
(kmiłcd/.iune loki.
A 11 -.,
P ierwszego dnia wakacji Poppy dowiedziała się, że umrze.
Z laką wyniosłością dotarta do kuchni, gdzie Phillip, jej
brat bliźniak, jadł płatki Spccial K. Znów zmrużyła oczy, tym
razem patrząc na niego. Nic doić. że jest mała, drobna, ma krę-
cone włosy i że, właściwie, wygląda jak siedzący na jaskrze elf
z obrazka w książce dla dzieci, to w dodatku ma brata bliźnia-
ka - wysokiego, z jasnymi włosami wikinga, o klasycznej uro-
dzie... cóż, to tylko dowodzi jawnej niesprawiedliwości we
wszechświecie.
- Cześć, Phillip - odezwała się groźnie.
Na Phillipic nic zrobiło to wrażenia: przywykł do humorów
siostry. Na chwile uniósł wzrok znad komiksu w „LA. Timcsie".
Poppy musiała przyznać, że brat ma ładne oczy - intrygujące,
zielone, z bardzo ciemnymi rzęsami, tylko to mieli wspólne.
- Cześć - odpowiedział krótko i wrócił do komiksu.
Niewielu znała nastolatków, którzy czytali gazety, ale to
w końcu Phil. lak jak Poppy, w zeszłym roku chodził do pierw-
szej klasy liceum El Camino, ale w przeciwieństwie do niej, do-
stawał najlepsze stopnie, a przy tym był gwiazdą drużyny pił-
karskiej, hokejowej i koszykarskiej. I przewodniczącym klasy.
Uwielbiała go drażnić. Jej zdaniem był za sztywny.
Zachichotała, wzruszyła ramionami i dala sobie spokój
z groźną miną.
- Gdzie Cliff i mama?
Cliff Hilgard, jeszcze większy szlywniak i bardziej zasadni-
czy niż Phil, od trzech lat byt ich ojczymem.
- Cliff jest w pracy. Mama się ubiera. A ty lepiej coś zjedz,
bo się będzie czepiać.
- Dobra, dobra... - Wspięła się na palce i zaczęła szperać
w kredensie. Znalazła pudełko z lukrowanymi płatkami, zanu-
rzyła rękę i delikatnie wyjęła jeden. Zjadła go na sucho.
Walc nie tak źle być niską i drobną. Tanecznym kro-
kiem podeszła do lodówki, potrząsając w rytm pudełkiem
z płatkami.
- lestem... demonem seksu! - zaśpiewała, przytupując.
- Nie, nie jesteś - zgasił ją Phillip z miażdżącym spoko-
jem. - Może byś się ubrała?
Poppy spojrzała nsna siebie, przytrzymując otwarte drzwi lo-
dówki. Miała na sobiese za duży T-shirt, w którym spala. Wyglą-
dał jak minisukienka. .
- Jestem ubrana
z lodówki colę lighl.
Rozległo się pukatanie do kuchennych drzwi. Poppy przez
szklaną szybę widziatsła, kto przyszedł.
- Cześć, James! UWejdż.
James Rasmusscm wszedł i zdjął przyciemniane ray-bany.
Na jego widok Poppyw poczuła skurcz - jak zwykle. Nic miało
znaczenia, że od dziessicciu lat widuje go właściwie codziennie.
Zawsze czuła krótkie : szarpnięcie w piersi, coś pomiędzy słody-
czą a bólem.
Nie tylko dlatcgoo, że wyglądał jak przystojny buntownik,
i kojarzył jej się mglisścic z Jamescm Dcanem. Miał jedwabiste
jasnobrązowe włosy, subtelną, inteligentną twarz i szare oczy.
na zmianę przenikliwe i zimne. Był najprzystojniejszym chło-
pakiem w El Camino,. ale nie to przyciągało uwagę Poppy. Miał
w sobie coś - tajemniiezego. fascynującego i niedostępnego. Na
jego widok serce zaczynało jej mocniej bić i dostawała gęsiej
skórki.
Phillip miał na lemat Jamesa inne zdanie. Jak tylko go zo-
baczył, zcsztywnial i twarz mu zastygła. Nic poi rafii ukryć nie-
chęci.
James uśmiechnął się blado, jakby reakcja Phillipa go roz-
bawiła.
-Cześć.
- Cześć - rzucił Phil, ani trochę niewzruszony.
Poppy miała nieodparte wrażenie, że najchętniej wziąłby ją
pod pachę i czym prędzej wyniósł z kuchni. Zawsze robił się
nadopiekunczy, kiedy w pobliżu pojawiał się James.
- Jak tam Jacklyn i Michaela? - dodał złośliwie.
James zastanawiał się chwilę.
- Właściwie nie wiem.
- Nie wiesz? No lak, przed wakacjami zawsze rzucasz
dziewczyny. Chcesz być wolny, co?
12 —
- odpowiedziała pogodnie, wyciągając
- Oczywiście -odparłuprzejmie |amcs. Uirniechnąl się.
Phllllp spojrzał tu niego z nieskrywaną nienawiścią.
Poppy nalomiwl ogarnęła radotó Żegnaj, |ncklyn: żegnaj.
Mkhado. Żegnajcie zgrabne długie nogłlacklyn i niesamowite
balon)' Michaell. Lato zapowiada się wspaniale.
Wielu ludzi myilalo. M znajomotf Poppy i |amcsa jest czy-
sto platonicina. Ale to nieprawda. Poppy od lal wiedziała, że
u niego ttyjdzie. Ib jedna z ic) dwóch wicUcicłi ambicji. Dru-
ga - poznać swial. Na razie nie zdobyła się jednak na 10, zc-
by poinformować o tym |amesa. Niech mu się jeszcze zdaje,
że uwielbia długonogie dziewczyny /. paznokciami od manikiu-
rzystki i Urnowymi cyckami.
- Ib nowa płyta? - spytała, żeby |ames oderwał surowy
mrok od przyszłego szwagra.
|«rncs połknął haczyk.
- Tak. cino-lcchno.
- Węccj gardłowych ŚpiewówTuvy, nie mogę się doczekać.
Chodźmy posłuchać.
Ale w lej chwili weszła jej malka - zimna'idealna Uond>n-
ka jakz filmów Hitchcocka. Na jej twany ita ogót gokil wynai
niewymuszonej slanawczoki. Poppy omal na nia. nic wpadła,
wychodząc z kuchni.
- Przepraszam, dobry!
- Zaczekaj' - Malka chwyciła ją za koszulkę na kuku. -
Dzień dobry. Phll; dzień dobry, lamo - dodała.
Phll odpowiedział, a |ames skinął kj gtowq. ironicznie
uprzejmy.
- Zjedliicie Śniadanie? - spytała, a kiedy chłopcy potwicr-
dzlll, spojrzała na córkę. -A ty? - 5p>t»ta. wpalruiąc się w Warz
Poppy.
Poppy zagrzechotała pudełkiem lukrowanych plalkow: mat-
ka się skrzywiła.
- Czemu przynajmniej nie zjesz kh z mlekiem?
- Takie są lepsze - odpowiedziała stanowczo, ale kiedy
malka lekko pchnęła ją w stronę lodówki, podeszła i wyjęta li-
trowy kanon odtłuszczonego mleka.
— U ~
- lakic macie plany na pierwszy dzieA wolnoki? - spytała
matka, spoglądając najpierw na Jamesa. potniej na Poppy.
- Oj, nic wiem. - Poppy zerknęła na James*. - Posłucha-
my muzyki, raołe połdzlcmy w góry? Albo przclcdziemy się na
ptoie?
- |ak chcesz - powiedział |amie. - Mimy cale lato.
Przed oczami Poppy rozciągnęło sic lato, gorące, złociste
i ołsnlcwająec. Pachnące chlorem z buenu i morską sofa). Cmla
|e lak ciepłą trawę pod płccami. Trzy drugie miesiące, pomyila-
la. Cala wieczność. Trzy miesiące to wiecinoic.
Dziwne, że myilala akurat o tym. kiedy to się siało.
- Możemy zajrzeć do nowych sklepów w Vltlagc... - zaczę-
ła, ale nagłe dopadł ją ból I słowa uwięilyjej w gardle.
Niedobrze. Gwałtowny, dtręcający boi sprawił, że zgięła
się wpół. Karton mleka wypadł jej z rąk i wszystko zrobiło się
szare.
ROZDZIAŁ Z
y! - Słyszała glos matki, ale nic nie widziała. Kuchenną
X podłogę przesłaniały tańczące cnmc plamy. -Poppy, nieci
nie jest? - Teraz poczuta, ic dłonie nulki fciskająją kurczowo
za ramiona. Boi ustępował i zaczynała widzieć.
Kiedy się wyprostowała, zobaczyła przed sobą lamcsa
Twarz miał prawie bez wyrazu, ale znała gp na tyle dobrze, żeby
dostrzec w jego oczach troskę. Trzymał kanon z mlekiem. Mu-
siat go ibpać w locie. Niesamowity refleks, pomyślała leniwie
Naprawdę niesamowity.
Phillipsul.
- Nic d nie jest? Co się siało?
- Nic... wiem. - Poppy rozejrzała się i zakłopotana wzru-
szyła ramionami. Czuła się już lepiej i wolała, żeby przesiali się
_ u-.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin