DWIE KSIĘGI.pdf

(75 KB) Pobierz
DWIE KSIĘGI
@major heading = DWIE KSIĘGI
Page 1 of 5
DWIE KSI Ę GI
Jeśli człowiek swemu Stwórcy winien jest przypisywać chwałę wszelkich Jego dzieł, tedy winien
jest na wszystkie z nich dawać baczenie i Ŝadnego z nich nie pomijać jako niegodnego poznania.
J. Ray
Newton przez całe Ŝycie był bardzo angielski w swoich zwyczajach, upodobaniach i przesądach.
Obok „kontynentalnej” nauki Kartezjusza czy Gassendiego przyswoił sobie specyficznie angielską
odmianę nowej filozofii. Anglia nie wydała co prawda filozofów na miarę Kartezjusza czy Spinozy,
ale miała długą tradycję zainteresowań naukowych – co ósma ksiąŜka opublikowana od końca
XV w. dotyczyła właśnie nauki. Były to ksiąŜki adresowane do szlachty i rzemieślników, którym
miały pomóc w poŜytecznym zapełnieniu wolnego czasu, objaśniając działanie róŜnych mniej lub
bardziej praktycznych wynalazków. Nauka była modna w róŜnych sferach. Pan Pepys kupuje
mikroskop i lunetę, czytuje od czasu do czasu Hooke'a i Boyle'a. UŜywa nawet nauki jako swego
rodzaju tarczy przed kobiecymi zachciankami: nie chcąc słuchać wymówek Ŝony (iŜ brak jej
pieniędzy na suknie) „zacząłem na głos czytać ksiąŜkę Boyle'a O hydrostatyce , a Ŝonie pozwoliłem
rajcować, aŜ się znuŜyła i rozgniewała, Ŝe jej nie słucham”. Obok politycznego liberalizmu właśnie
nauka miała stanowić angielską specjalność drugiej połowy XVII wieku.
Charakterystyczną cechą tradycji angielskiej było połączenie religijności z empiryzmem. Program
takiej filozofii głosił juŜ Francis Bacon, który sam nie będąc uczonym nawoływał do podejmowania
badań nie tylko nad treściami objawionymi w Biblii , lecz równieŜ nad księgą przyrody – zjawiskami
i faktami naturalnymi. Porównanie natury do boskiej księgi podnosiło rangę studiów filozoficznych i
stawiało je na równi z odczytywaniem Pisma ś wi ę tego . Według Bacona studiowanie księgi natury
jest nie tylko uŜyteczne, ale równieŜ prowadzi nasze myśli ku Stwórcy. Bacon starał się w ten spo-
sób osłabić nieufność do przyrodniczych dociekań. Zdaniem Bacona przyczyną upadku prarodziców
było uzurpowanie sobie wiedzy w kwestiach dobra i zła, a nie w kwestiach przyrodniczych.
Bacon sądził, iŜ źródłem wiedzy przyrodniczej jest jedynie doświadczenie i włoŜył wiele wysiłku w
stworzenie metody, która pozwalałaby z doświadczenia łatwo wysnuwać niezawodne wnioski.
Uczony miał robić wynalazki równie wielkie jak druk, kompas czy proch, ale w sposób
systematyczny. Wiekowe doświadczenie gromadzone przez rzemieślników miało teraz „nauczyć się
czytać i pisać” – zostać włączone w system wiedzy.
Najbardziej skrajnym przedstawicielem nowej filozofii był w Anglii Thomas Hobbes. Interesował
się przede wszystkim polityką i jego największą troską było filozoficzne uzasadnienie monarchii
absolutnej, stworzył jednak system obejmujący wszystkie dziedziny łącznie z fizyką (znał osobiście
Galileusza i korespondował z Kartezjuszem), która u niego, podobnie jak u epikurejczyków czy stoi-
ków, podporządkowana była innym częściom doktryny. Hobbes naruszył delikatną równowagę
ducha i materii w filozofii Kartezjusza i opowiedział się całkowicie po stronie materii: nie istnieje
nic oprócz ciał. RównieŜ dusza jest cielesna, znika trudność wyjaśnienia, jak niematerialna
substancja duchowa wprawia w ruch rozciągłą materię. Istnieje tylko materia, która udziela ruchu
materii. Hobbes zarówno ze względu na swój charakter (bał się ciemności i w ogóle był bojaźliwy,
co przypisywał wpływowi lęków roku swego urodzenia – roku Wielkiej Armady), jak i na panujące
wówczas stosunki nie występował otwarcie przeciw religii, chociaŜ jego poglądy mogły uzasadniać
co najwyŜej posłuszeństwo wobec religii jako siły państwowej, a nie wiarę w jej dogmaty, nie
mówiąc o głębszej religijności.
Praktycznie wszyscy angielscy zwolennicy nowej filozofii próbowali uniknąć materialistycznej
skrajności Hobbesa i antyreligijnych konsekwencji jego myśli. Dla nich (równieŜ dla Newtona)
Hobbes odegrał rolę bohatera negatywnego, przeciw niemu równieŜ kierowały się poglądy
http://www.toya.net.pl/~jerzykierul/Newton/06.htm
2008-03-28
102076252.002.png
@major heading = DWIE KSIĘGI
Page 2 of 5
platoników z Cambridge, gdy dowodzili, Ŝe to nie ciało, lecz duch jest najbardziej bezpośrednią
realnością. Najwybitniejszym z platoników obok Ralpha Cudwortha był Henry More, członek
Christ's College, który swą filozofię wywodził z osobistego doświadczenia mistycznego.
Gorączkowe pragnienie wiedzy, którego doświadczał we wczesnej młodości, ustąpiło, gdy zdał
sobie sprawę, Ŝe droga do wiedzy prowadzi nie przez czytanie autorów, lecz przez wewnętrzne
oczyszczenie. Odtąd czystość i prostota umysłu były dla niego najwaŜniejsze.
Zdaniem More'a świat zamieszkany jest przez niezliczone stworzenia czysto duchowe: anioły i
demony. W swej filozofii starał się wskazać rozumowe potwierdzenia ich istnienia. Stąd jego
wczesne zainteresowanie filozofią Kartezjusza, która logicznie zaczynała się od Boga i nie mogła się
obejść bez ducha. More był jednym z pierwszych zwolenników Kartezjusza w Anglii,
korespondował z nim i polemizował na temat rozciągłości ducha. Odmawianie duchowi rozciągłości
groziło zdaniem More'a wyrzuceniem go poza obszar świata. Dla More'a zarówno duch, jak i
materia były rozciągłe. RóŜniły się tym, Ŝe duch był przenikliwy i niepodzielny, a materia
nieprzenikliwa i podzielna. Odpierał jednocześnie moŜliwy zarzut, Ŝe jego duch jako rozciągły jest
tym samym cielesny – rozciągłość ducha jest bowiem metafizyczna, jest ideą rozwaŜaną przez
intelekt, opisywał ją równieŜ jako „czwarty wymiar”. Przykładem rozciągłości bezcielesnej i
nieskończonej była dla niego pusta przestrzeń. Filozofia More'a starała się uniknąć kartezjańskiej
separacji ducha od materii. Zastępowała ją aktywnością ducha, który przenika, porusza, oŜywia i
organizuje bezwładną materię. Dla przekonania innych o istnieniu duchowego świata More
posługiwał się nie tylko platonizującą filozofią, lecz równieŜ współczesnymi świadectwami
dotyczącymi czarownic i działania demonów.
Istnienia zjaw, czarów i duchów bronił równieŜ Joseph Glanvill, postać wielce charakterystyczna dla
ówczesnego „klimatu poglądów” (wyraŜenie przez niego właśnie ukute, a przypomniane przez
Whiteheade'a). Z rodziny purytańskiej, zniechęcony do sekciarstwa podczas studiów w Oxfordzie
(Ŝałował, Ŝe nie w Cambridge, które bardziej sprzyjało nowej filozofii), duchowny, kapelan Karola
II, zwolennik Kartezjusza i członek Towarzystwa Królewskiego w przeciwieństwie do seraficznego
More'a był Glanvill trzeźwym sceptykiem. Jego dzieło The Vanity of Dogmatizing , 1661
( Daremno ść dogmatyzowania ) skierowane było w zamyśle przeciw bezkrytycznemu uznawaniu za
prawdę nie ugruntowanych poglądów. W istocie jednak pełne jest entuzjazmu dla osiągnięć wieku,
który wykorzenił owe błędne mniemania i Arystotelesa zastąpił „cudem wśród ludzi, wielkim
Descartesem”.
Dla Glanvilla wszelkie działania natury spowodowane są przyczynami naturalnymi, a wraŜenia
zmysłowe wywołane ruchem przekazywanym od organów zmysłu do mózgu. Jeśli nie zawsze
dostrzegamy naturalne przyczyny zjawisk, to dzieje się tak z powodu osłabienia naszych zmysłów w
wyniku grzechu pierworodnego. Praojciec Adam sprzed Upadku nie potrzebował lunety, aby
oglądać urządzenie nieba. Adam widziałby równieŜ, czy przyciąganie magnesu jest wywołane
strumieniem cząstek, jak my wnioskujemy pośrednio na podstawie rozumowania. W obecnym
naszym stanie skazani jesteśmy na ignorancję w sprawach najbardziej podstawowych, jak choćby
natura duszy czy jej sposób złączenia z ciałem: „Jak myśl moŜe być połączona z marmurową statuą
albo promień słońca z grudą gliny!” Podobnie tajemniczy jest sposób, w jaki dusza, substancja
myśląca, miałaby poruszać ciałem – to jakby na Ŝyczenie przesuwać góry. Nie znamy teŜ
mechanizmu pamięci. Wyjaśnienia uczonych, mówiące o kanalikach Ŝłobionych przez wraŜenia w
substancji mózgu czy pozostałościach ruchu wywołanego pierwotnym wraŜeniem, nie wydają się
prawdopodobne.
RównieŜ trwanie gatunków roślin i zwierząt jest niepojęte – jak musi być w filozofii widzącej w
organizmach proste maszyny – zegarki się nie rozmnaŜają. Glanvill krytykuje teŜ kartezjańskie
wyjaśnienie spójności ciał (kohezji), twierdząc, Ŝe gdyby powodował ją tylko stan spoczynku
cząstek względem siebie, to worek pyłu musiałby mieć twardość diamentu. Cząstki zaopatrzone w
haczyki teŜ nie rozwiązują niczego, naleŜy bowiem wyjaśnić, skąd biorą się siły utrzymujące owe
haczyki w całości. Pomimo wszystkich swoich niedostatków tylko objaśnienia mechaniczne
http://www.toya.net.pl/~jerzykierul/Newton/06.htm
2008-03-28
102076252.003.png
@major heading = DWIE KSIĘGI
Page 3 of 5
zapewnić mogą zdaniem Glanvilla sukcesy w nauce, choć skazani jesteśmy na poglądowe analogie
do zjawisk znanych nam bezpośrednio i prawdziwe mechanizmy będą moŜe zawsze zakryte przed
nami.
Wylicza rodzaje błędów, które często popełnia się w poznaniu, a wśród nich skłonność do szukania
nadprzyrodzonych przyczyn dla naturalnych zjawisk, zaleŜność sądów od wcześniejszych naszych
poglądów itd. Krytykuje, jak to było w zwyczaju, Arystotelesa i scholastykę za werbalizm i za to, Ŝe
jej objaśnienia są „intelektualnie niewidzialne”, w przeciwieństwie do poglądowych modeli
mechanicznych.
Nowa filozofia stanowiła jedynie część odkrywczych przedsięwzięć ludzkości, chętnie więc
porównywano nowe obszary prawdy do świeŜo odkrytych krajów. „Ameryka sekretów”, „Peru
natury” przynieść miały bogactwo odkryć. Glanvill przepowiada teŜ przyszłą moŜliwość „kupienia
pary skrzydeł” na daleką podróŜ lub przekazywania wiadomości bez posłańca.
Glanvill krytykuje pojęcia tak podstawowe, jak „przyczynowość”, wyprzedzając w tym Hume'a, a
jednocześnie wierzy w tajemne moce i nadzwyczajne zdarzenia. Taka jest np. opowieść o Ŝaku
Cyganie – który porzuciwszy studia w Oxfordzie przystał do Cyganów, a ci nauczyli go swej
tajemnej wiedzy. Pewnego dnia ów Ŝak dał pokaz swych umiejętności przed dawnymi kolegami,
narzucając im telepatycznie treść rozmowy (historia ta stała się kanwą znanego wiersza Matthew
Arnolda The Scholar Gypsy ). Młody Newton uznał ją za wartą odnotowania w swoich zapiskach.
Glanvill sugeruje mechaniczne wyjaśnienie owej telepatii obecnością przenikającego wszystko
subtelnego eteru. Pisze teŜ o „sympatycznej medycynie” wynalezionej przez sir Kenelma Digby'ego,
który proponował leczyć rany przez przykładanie balsamu na broń bądź zakrwawiony bandaŜ.
RównieŜ i tu Glanvill proponuje mechaniczne wyjaśnienie – z udziałem „atomów medycznych”,
które leczą subtelniej niŜ inne środki.
Celem Glanvilla jest umocnienie religii. Ujawnienie słabości ludzkiego poznania przygotowuje jego
zdaniem do przyjęcia prawd wiary. RównieŜ istnienie czarów i czarownic jest dla Glanvilla argu-
mentem na rzecz wiary chrześcijańskiej. W dziele opublikowanym po raz pierwszy jako
Philosophical Considerations Touching Witches and Witchcraft , 1666 ( Filozoficzne konsyderacje
dotycz ą ce czarownic i czarów ) dowodzi, Ŝe przekonanie o nieistnieniu złych duchów to pierwszy
krok do ateizmu. Diabeł uŜywa bowiem chytrego podstępu, usiłując przekonać nas o swoim
niestnieniu. Dla Glanvilla świat ponad nami pełen jest inteligentnych istot, a my jesteśmy tylko
jednym z ogniw w łańcuchu stworzeń.
Jednym z najbardziej wpływowych przedstawicieli nowej filozofii w Anglii był John Wilkins,
propagator Kopernika, umiarkowany purytanin, szwagier Cromwella, działający w Oxfordzie i przez
krótki czas w Cambridge jako przełoŜony Trinity College. W okresie Restauracji naleŜał do
załoŜycieli Towarzystwa Królewskiego i mimo purytańskiej przeszłości został biskupem.
Wilkins był raczej popularyzatorem i autorem poczytnych ksiąŜek niŜ uczonym. Zajmował się razem
z Hookiem konstruowaniem pojazdu, którym moŜna by zalecieć na KsięŜyc, oraz językiem
uniwersalnym, w którym słowa oznaczające pojęcia złoŜone byłyby zbudowane z prostszych
pojęciowych atomów. Nauka, jaką propagował Wilkins, przypominała trochę majsterkowanie w
gabinecie pełnym róŜnych dziwacznych urządzeń. Sam zresztą miał taki gabinet w Oxfordzie, gdzie
lunety, magnesy, termoskopy, wagi i modele matematyczne sąsiadowały z posągiem, który „mówił”
za sprawą rury schowanej w jego gardle i prowadzącej do ukrytego dalej demonstratora; w jego
ogrodzie podziwiać moŜna było ule wykonane ze szkła.
Wilkins naleŜał do prekursorów Towarzystwa Królewskiego, którzy jako nieformalna grupa zbierali
się jeszcze w latach czterdziestych na regularne spotkania naukowe. Dyskutowali wtedy
najróŜniejsze kwestie, takie jak krąŜenie krwi, naczynia limfatyczne, hipoteza Kopernika, natura
http://www.toya.net.pl/~jerzykierul/Newton/06.htm
2008-03-28
102076252.004.png
@major heading = DWIE KSIĘGI
Page 4 of 5
komet i nowych gwiazd, satelity Jowisza, spłaszczony kształt Saturna (nie rozróŜniano jeszcze
pierścieni), plamy na Słońcu, jego nierównomierny obrót wokół osi, nierówności powierzchni
KsięŜyca, fazy Wenus, ulepszanie teleskopów, szlifowanie soczewek, cięŜar powietrza, istnienie
próŜni, doświadczenia Torricellego, spadek swobodny ciał.
Towarzystwo Królewskie powstało juŜ w okresie Restauracji pod formalnym patronatem Karola II,
w rzeczywistości było ono jednak organizacją prywatną. Król, który wciąŜ walczył z parlamentem o
wysokość swoich wydatków, nie miał zamiaru wspierać finansowo prac Towarzystwa, tym bardziej
Ŝe traktował szlachetny zapał uczonych z pewną rezerwą, natrząsał się z okrętu pomysłu sir
Williama Petty’ego (okręt nosił dumną nazwę „Eksperyment” i zawiódł pokładane w nim nadzieje) i
„śmiał się z uczonej kompanii mówiąc, Ŝe trawią czas na waŜeniu powietrza, a nic nie zdziałali,
odkąd zaczęli się zbierać”.
Cechą wyróŜniającą Towarzystwo było rzeczowe, eksperymentalne nastawienie, połączone z
zainteresowaniem praktycznymi wynikami badań oraz niechęcią do zbyt daleko idących spekulacji.
Jednocześnie brak specjalizacji i ustalonej metody pracy groził ciągle zalewem nieistotnych
ciekawostek. Tematy spotkań Towarzystwa dotyczyły wszystkiego: od próby transfuzji krwi
przeprowadzonej na pewnym pomylonym szkolarzu, poprzez pokaz działania florenckiej trucizny
(przeprowadzony na kocie), po dyskusje na temat wypieku chleba, pilśniarstwa, budowy okrętów i
widocznej akurat komety.
Przestrzeganą zasadą było staranne rozdzielanie sfery nauki i teologii. Bóg i dusza były dwoma
tematami nie poruszanymi w pracach Towarzystwa. Mimo iŜ nie wnikano w osobiste przekonania
religijne członków, nie dopuszczano do niego ludzi podejrzewanych o ateizm, jak np. Hobbes.
W Europie XVII wieku ateizm był raczej zagroŜeniem na horyzoncie niŜ realnie spotykaną postawą.
W Anglii tego okresu spotykało się co najwyŜej naskórkowy sceptycyzm, modny wśród niektórych
dworaków. Realną groźbą dla państwa była raczej wielość religijnych przekonań i jej polityczne
konsekwencje (co pomaga zrozumieć postawę Hobbesa). OskarŜenia o bezboŜność bywały jednak
często rzucane na ideowych czy nawet prywatnych przeciwników, wyprzedzając niejako samo
zjawisko.
W roku 1667 ukazała się The History of the Royal Society (Historia Towarzystwa Królewskiego)
Thomasa Sprata, której czytelnikiem był równieŜ i Newton. Powodem napisania dziejów
Towarzystwa istniejącego zaledwie kilka lat była chęć wykazania, Ŝe jego cele nie stoją w
sprzeczności z religią chrześcijańską, w kaŜdym razie rozumianą tak, jak rozumiał ją Kościół
anglikański, który zdaniem autora zawsze popierał reformy i rozum. Sprat, późniejszy biskup
Rochester, starał się wykazać, Ŝe nauka badając świat stworzony prowadzi nas do poznania Stwórcy.
Racjonalizm, praktykowanie cnót i kontemplowanie dzieł BoŜych miały być środkiem przeciw
osłabianiu się wiary.
Doskonałym wcieleniem połączenia wiary z nową filozofią był najwybitniejszy spośród członków
Towarzystwa Królewskiego – Robert Boyle. Pochodził z arystokratycznej rodziny i wcześnie
objawiał duŜe zdolności. W wieku ośmiu lat znał francuski oraz łacinę i został posłany do Eton. W
1641 r. w podróŜy po Europie spędził we Florencji zimę zapoznając się z osiągnięciami
astronomicznymi Galileusza. Po powrocie do Anglii zorganizował sobie laboratorium, gdzie
prowadził doświadczalne badania w duchu baconowskim, interpretując je zgodnie z zasadami
korpuskularnej nauki.
Od Boyle'a pochodzi przyjęta powszechnie nazwa nowej filozofii: „filozofia mechanistyczna”.
Boyle starał się jednak nie opowiadać ani po stronie atomistów, ani po stronie Kartezjusza,
uwaŜając, Ŝe tam gdzie doświadczenie nie przynosi rozstrzygnięcia, nie naleŜy formułować
kategorycznych sądów. W swoich starannych eksperymentach usiłował pokazać, jak najróŜniejsze
właściwości ciał moŜna wyjaśnić opierajac się na dwóch „katolickich [tj. powszechnych] *
http://www.toya.net.pl/~jerzykierul/Newton/06.htm
2008-03-28
102076252.005.png
@major heading = DWIE KSIĘGI
Page 5 of 5
zasadach”: materii oraz jej ruchu.
Ruch musi być materii udzielany przez Boga. Boyle nie zgadzał się na stałość ruchu, a tym samym
przyznanie materii samowystarczalności. Jeśli bowiem świat jest obecnie samowystarczalny, to
równie dobrze moŜna by uznać, Ŝe jest w ogóle wieczny i nie stworzony, jak chcieli staroŜytni.
Boyle równieŜ myślał o świecie jako o maszynie, zegarowym mechanizmie. Dziś porównanie takie
wydaje się banalne, trudno nam zrozumieć fascynację, jaką wzbudzały skomplikowane,
samoczynnie poruszające się mechanizmy, a zwłaszcza zegary, które mierząc czas naśladowały
obroty ciał niebieskich. Budowano zresztą zegary pokazujące połoŜenia planet, jak na przykład
słynny zegar astronomiczny z katedry w Strasbourgu zbudowany w XVI w. Porównanie świata do
zegara nie było w Ŝadnym stopniu uwłaczające dla Boga, wręcz przeciwnie, jak pisał Boyle:
Tym bardziej uwydatnia się mądrość BoŜa w urządzeniu Wszechświata, iŜ potrafił On
nakazać tak rozległej machinie wykonywać tak wiele rzeczy, jakie dla niej zamyślił
poprzez samo tylko ukształtowanie bezwolnej materii rządzonej pewnymi prawami
ruchu lokalnego i podtrzymywanej przez Jego zwykłe i ogólne wsparcie; cyt. w [4].
Poznawanie mechanizmu świata prowadziło do poznania Stwórcy, było więc formą słuŜenia Bogu.
Studiowanie wszelkich aspektów stworzenia ujawniając BoŜą mądrość stawało się chrześcijańskim
obowiązkiem. Sir William Petty nawet teatr anatomiczny określił jako świątynię Boga. Prawdziwą
znajomość BoŜych tajemnic osiągnąć moŜna tylko empirycznie – dotyczy to nie tylko ziemskiej
nauki, ale i tego doświadczenia, które stanie się naszym udziałem po śmierci. Zbawienie oznacza
równieŜ zaspokojenie aspiracji ku wiedzy, jest „stanem tego Towarzystwa Królewskiego ponad nami
i tych, którzy będą jego godnymi członkami” – jak ujął to członek ziemskiego Towarzystwa
Królewskiego John Evelyn w liście do swego starego przyjaciela Samuela Pepysa.
*
Uzupełnienia w nawiasach kwadratowych pochodzą od autora ksiąŜki .
powrót do strony głównej
http://www.toya.net.pl/~jerzykierul/Newton/06.htm
2008-03-28
102076252.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin