Seks w Wielkim Mieście S06E09.txt

(18 KB) Pobierz
00:00:53:Weekendy samotnych nowojorczyk�w|przeznaczone s� na zakupy -
00:00:56:najnowszy "Vogue", kwiaty, prezenty|dla kiedy� samotnych nowojorczyk�w.
00:01:02:Przysz�am kupi� co�|z listy �lubnej Welker�w.
00:01:05:Wezm� �y�k� wazow�|i trzy no�e do stek�w.
00:01:09:Lista dziecka Peck�w...|Kocyk wymiotny?
00:01:12:No, dobrze, co zosta�o?
00:01:14:Dobrze, bior� cztery fili�anki|do espresso i m�ynek do pieprzu.
00:01:18:Dobrze, krzese�ko do zabaw.
00:01:23:Szli�my ze Stanfordem na oblewanie|narodzin ma�ego Bronsonka,
00:01:28:najnowszego synka Kyry i Chucka.
00:01:31:- Uwa�aj, dziewczynko.|- Przepraszam. Co tam masz?
00:01:35:Komplet naczy� z zaj�czkami.
00:01:37:Kurcz�! Ty to dosta�e�?|Przez ciebie zosta�o mi krzese�ko.
00:01:43:Kupi�em mu te� kompakt|"Free To Be You And Me".
00:01:46:Uwielbia�am Marlo Thomasa.|Gra�am t� p�yt� w pi�tej klasie.
00:01:50:Chcia�am "p�dzi� szybko jak wiatr".
00:01:54:Moja siostra prawie zosta�a gejem,|tak cz�sto gra�em "William chce lalk�".
00:02:08:Hej! Witajcie na przyj�ciu.|Jestem Margot, siostra Kyry.
00:02:12:Prezenty prosz� tam na st�,|a buty tutaj.
00:02:21:Nie lubi�, jak si� wnosi brud.
00:02:23:- Bli�niaki podnosz� rzeczy z pod�ogi.|- Ale...
00:02:28:- To jest ca�y str�j.|- Mm. Zrobisz im przyjemno��.
00:02:39:Ca�e szcz�cie,|�e mam balowe skarpetki.
00:02:41:Gdybym wiedzia�a, �e b�d� boso,
00:02:45:to nadrobi�abym jakim� kapeluszem|lub czym� innym.
00:02:51:Teraz jestem taka ma�a,|�e mog� stukn�� g�ow� w st�.
00:02:56:Uwa�aj, krzese�ko.
00:02:59:Nasza gospodyni, Kyra, zdoby�a|s�aw� na pocz�tku lat 90.
00:03:03:fotografuj�c anorektyczne aktorki|na ��kach w Chelsea Hotel.
00:03:07:Cze��, jak leci?
00:03:10:Teraz fotografuje|t�uste dzieci w w�zkach.
00:03:13:Przybywamy ze wschodniej dzielnicy,|niesiemy dary. Gdzie jest dziecina?
00:03:18:W swoim pokoju.|Wygl�da zupe�nie jak Chuck,
00:03:20:tylko bez zaro�ni�tej dziurki w uchu|po kolczyku, kt�ry nosi� w latach 80.
00:03:25:Prosz�. Musz� i��. lnni te�|potrzebuj� drink�w. lnni to znaczy ja.
00:03:30:Hej, Milo, Allegra!
00:03:34:Kelner, w moim drinku jest dziecko.
00:03:38:W innej cz�ci miasta Miranda|przewodzi�a na zebraniu lokatorskim.
00:03:42:Wszyscy chcemy idealnego lokatora,|ale nie przed�u�ajmy rozmowy.
00:03:47:Cokolwiek postanowimy na temat|dra Roberta Leedsa, zr�bmy to szybko.
00:03:52:Mam dziecko z wietrzn� osp�.
00:03:55:A ja mam katarakt�.
00:03:59:Dzie� dobry, prosz� wej��.
00:04:03:I nagle Miranda ju� si� tak|nie nudzi�a na zebraniu.
00:04:06:Dzie� dobry, jestem Miranda Hobbes.
00:04:10:A to reszta.
00:04:12:A ja jestem dr Robert Leeds,|ale to ju� pewnie pa�stwo wiedz�.
00:04:16:Jak r�wnie�, jaki mam numer|ubezpieczenia i rozmiar marynarki.
00:04:22:A wi�c jest pan lekarzem|dla dru�yny "Knicks"?
00:04:26:- Przyznaj� si� bez bicia.|- A ile...
00:04:29:- Mieli�cie �wietny sezon.|- Wi�c nie jest pani kibicem koszyk�wki.
00:04:33:Zgad� pan.|Pasjonuje mnie bejsbol.
00:04:36:- "Yankees" czy "Mets"?|- oczywi�cie, �e "Yankees".
00:04:39:- Powinienem by� si� domy�li�.|- A co to ma znaczy�?
00:04:43:- Na czwartej stronie pana podania...|- Lynn, przesta�! Dojdziemy do tego.
00:04:51:Podczas gdy Miranda|zbiera�a informacje...
00:04:55:Zeznanie jest w pi�tek, ale tylko,|je�li m�j klient b�dzie gotowy.
00:05:00:...Charlotte te� co� zbiera�a.
00:05:02:Dok�adnie. B�dziesz mnie przyciska�?|Lepiej mnie nie przyciskaj!
00:05:06:Jak mnie przyci�niesz, to ja ci� te�.|M�j klient wcale nie musi si� stawi�.
00:05:11:Charlotte wiedzia�a, �e kiedy Harry|si� wprowadzi, rozpakuje torby.
00:05:15:Ale nie spodziewa�a si�|torebek od herbaty.
00:05:25:S�uchaj, no. S�uchasz? To s�uchaj.|"Nie s�dz�!" Jasne?
00:05:30:Po p� godzinie|robienia s�odkich oczu...
00:05:35:- Szalenie mi�o by�o pana pozna�.|- Pani� te�.
00:05:39:I nie b�d� mia�a panu za z�e,|�e kibicuje pan "Mets".
00:05:43:Doceniam to.
00:05:49:No c�, on jest idealny.
00:05:51:Mam zastrze�enia, co do jego finans�w.|P�aci bardzo wysokie alimenty.
00:05:57:- Pierwszy raz kupuje mieszkanie.|- Chyba zwariowali�cie.
00:06:02:Ci kawalerowie robi� dzikie orgie|i zapraszaj� r�ne dziewczyny.
00:06:08:Dobrze, chyba wszyscy wiemy,|o co tu naprawd� chodzi.
00:06:13:Naprawd� chodzi�o o to, �e|czaruj�cy Robert podoba� si� Mirandzie.
00:06:21:Potem zobaczyli�my niesamowity dom.
00:06:25:Nie mieli�my poj�cia,|przeciw komu licytowali�my.
00:06:27:K�amiesz. Wy dwoje wiecie wszystko.
00:06:30:To prawda. Dostali�my ten dom.
00:06:33:Ale przez reszt� lata nie mogli�my|dosta� stolika u Nicka i Tony'ego.
00:06:39:- Robi si� p�no.|- Zatrzymali�my was.
00:06:44:Bawili�my si� �wietnie. Ale wiecie...
00:06:46:Ju� p�noc, a on jest gejem|i musi p�j�� w tango.
00:06:51:- Gratulacje z powodu dziecka.|- Jest po prostu cudny.
00:06:56:- No to pa.|- Pa. Mi�o was pozna�.
00:06:59:A potem nasz ogrodnik|ukrad� nam po�ow� drzew!
00:07:02:W�a�nie mia�am wychodzi�,
00:07:04:ale okaza�o si�,|�e moje buty ju� wysz�y.
00:07:10:Wtedy mu powiedzia�am "Dostanie ci si�|za kradzenie drewna Billy'ego Joela."
00:07:16:Czy by� jeszcze jeden pok�j na buty?
00:07:19:- Nie.|- Moje gdzie� zgin�y.
00:07:24:To niemo�liwe.
00:07:28:Carrie, tak mi przykro. Nie mam|poj�cia, gdzie mog� by� twoje buty.
00:07:33:Jennifer mia�a sanda�y.|Mo�e wzi�a twoje przez pomy�k�.
00:07:37:W�a�ciwie to nie by�y sanda�y,|to by�y buty Manolo.
00:07:41:Jestem pewna, �e si� pojawi�,|a na razie po�ycz� ci swoich.
00:07:54:Dopiero jak przejdziesz mil�|w czyich� butach, to mo�esz go s�dzi�.
00:07:59:Ja przesz�am sze�� przecznic.
00:08:05:Nazajutrz nadaI nie mog�am pogodzi�|si� z faktem, �e straci�am buty.
00:08:10:By�y nowiutkie. Nawet nie obnosi�am|ich po imprezach.
00:08:13:Na og� nie mam ulubionych but�w,|ale te by�y specjalne.
00:08:19:- Kto m�g� ukra�� buty na imprezie?|- Kto� z dobrym gustem i rozmiarem 7.
00:08:24:- Czemu je w og�le zdejmowa�a�?|- Musieli�my.
00:08:28:Z powodu dzieci. Podobno wnosimy|zarazki i dzieci choruj�.
00:08:33:To dzieci maj� zarazki!
00:08:35:Brady zarazi� si� wietrzn� osp�|od dzieciaka, kt�ry go poliza�.
00:08:40:- o, Bo�e!|- Kyra musia�a si� czu� strasznie!
00:08:43:Czeka�am na przeprosiny, ale nie|nadesz�y. Powiedzia�a, �e si� znajd�.
00:08:48:owszem, znajd� si�, ale w komisie.
00:08:52:och, przesta�. Zaczn� p�aka� w deser.
00:08:56:Wi�c to koniec? Po prostu przepad�y?
00:08:59:- Uuuuuuu?|- Prawnie, to ona ci jest winna.
00:09:02:- Nie mog� jej prosi�, �eby zap�aci�a.|- Dlaczego nie?
00:09:06:Je�li ty wyda�aby� przyj�cie i kaza�a|jej zostawi� dziecko na zewn�trz,
00:09:09:i dziecko by zgin�o, to na pewno|musia�aby� zap�aci�.
00:09:13:Nigdy nie s�ysza�am nic podobnego.|Dzieci to nie buty.
00:09:18:- Wiem. I wcale tego nie m�wi�.|- Masz wszelkie prawa do rozpaczy.
00:09:23:Mam pot�d ludzi z dzie�mi.|S� wsz�dzie!
00:09:26:Siedz� obok mnie w pierwszej klasie,|przy s�siednim stoliku u Jeana...
00:09:31:To miejsce na podw�jne cappuccino,|a nie podw�jne w�zki spacerowe.
00:09:39:- Przepraszam.|- Nie ma za co.
00:09:42:Nie przysz�abym tu z Brady'm. Mamusia|musi je�� ciastko za $8 obiema r�kami.
00:09:46:- Nie stajesz w obronie dzieci?|- Nie.
00:09:49:Nie lubi� cudzych dzieci, tylko moje.|Patrzcie na tego brudasa.
00:09:53:To tylko czekolada. Wszystkie dzieci|s� pi�kne. Ale nie tak pi�kne jak Brady.
00:09:59:- To prawda.|- Jak idzie ma��e�ska przeprowadzka?
00:10:04:Dobrze. Harry ju� przeni�s�|wi�kszo�� rzeczy. Dobrze idzie.
00:10:08:Pr�buj� si� tylko nauczy� kompromis�w,|bo czasem jestem za sztywna.
00:10:13:- Nie! To wcale nieprawda.|- Jest tylko jeden problem.
00:10:17:Ma�y, ale obrzydliwy.|Chodzi o jego torebki.
00:10:22:Rozumiem.|Po prostu oddychaj przez nos.
00:10:30:- Gdy ssiesz mu j�dra.|- Co? Nie!
00:10:33:Ja wcale nie o tym... Harry zostawia|wsz�dzie zu�yte torebki od herbaty.
00:10:37:My�la�am, �e chodzi o trzymanie|torebek faceta w ustach.
00:10:42:Dlaczego to si� nazywa... Ach, wiem.
00:10:46:Bo wisz�...|I si� mocz�.
00:10:49:Cudownie. Teraz straci�am|nie tylko buty, ale i apetyt.
00:10:56:Wiesz, co lubi� najbardziej|w mieszkaniu z tob� poza myde�kami?
00:11:00:- Co?|- Mieszkanie z tob�.
00:11:07:- Kotku? Musimy porozmawia�.|- o co chodzi, kochanie?
00:11:12:Nie chc� by� j�dz�,|ale wiesz... No, chodzi o to...
00:11:18:- o to.|- o herbat�?
00:11:20:Nie. o torebki. Zostawiasz je|po ca�ym domu i robi� si� plamy i...
00:11:25:- M�g�by� troch� uwa�a�.|- Cholera! A tak si� stara�em.
00:11:30:- Co?|- Naprawd� uwa�a�em.
00:11:32:- od kiedy mieszkam u ciebie.|- To teraz nasz dom. B�d� sob�.
00:11:37:Wtedy jestem|jak s�o� w sk�adzie porcelany.
00:11:41:No to jeste� s�oniem|w naszym sk�adzie porcelany.
00:11:47:- To jest s�o�.|- Rozumiem.
00:11:50:- Tylko sprawdzam.|- Rozumiem.
00:11:58:Poczekaj!
00:12:01:Hej, Yankee.
00:12:06:- Witaj w naszym domu.|- Zdaje si�, �e mi pomog�a�.
00:12:10:Powiedzmy, �e jeste� mi winien|du�e lody.
00:12:19:- Masz krostk�?|- Co?
00:12:23:- Na twarzy, o tu.|- Bo�e! Zarazi�am si� od mojego syna.
00:12:28:- My�la�em, �e jeste� niezam�na.|- Jestem.
00:12:33:ldealna pierwsza rozmowa,|opr�cz krostki.
00:12:41:Siostro, prosz� �rodek dezynfekuj�cy|i watki! Natychmiast!
00:12:44:- Naprawd� tak nie m�wisz.|- Nie, ale brzmi dobrze, co?
00:12:49:- Czy to jest rozsiewacz zarazk�w?|- R�wnie� zwany Bradym.
00:12:54:- Uciekaj, p�ki jeszcze �yjesz.|- Ju� chorowa�em na osp�. Hej!
00:13:02:To czempion.|Bardzo chcia�bym mie� takiego malca.
00:13:08:- Wykapana mama.|- Tak my�lisz?
00:13:13:Dobrze, mamusiu.
00:13:18:- Wiesz, �e mog� to zrobi� sama.|- Tak, ale ja jestem zawodowcem.
00:13:24:Magda, to doktor Robert Leeds.|Wprowadza si� na g�r�.
00:13:29:- Dzie� dobry.|- Mi�o pana pozna�.
00:13:32:- Zabior� st�d dziecko.|- Dobrze.
00:13:36:och, masz jeszcze jedn�.
00:13:43:Dobra, prze�yjesz, tylko si� nie drap.|To najlepsze lekarstwo.
00:13:48:Dla Mirandy najlepszym lekarstwem|by� Robert.
00:13:53:- Hej, Carrie. Co za niespodzianka.|- My�la�am, �e mog� ci si...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin