Sąsiadka Pani Ola.doc

(45 KB) Pobierz
Sąsiadka

Sąsiadka... Pani Ola

Moja sąsiadka… ok. 100 kg wagi, 50-tka, stara panna. Mieszkam w nowym mieszkaniu od niedawna, właściwie nie znam tu nikogo, moje poznanie zaczęło się od sąsiadki…

- Panie Sławku, czy może mi Pan pomóc, woda mi cieknie…

Czemu nie, w końcu to dobry początek znajomości, zawsze to jedna więcej znajoma, a poza tym i tak nie miałem co robić w domu: żona z dziećmi na wczasach, a ja sam w pustym mieszkaniu. Zaszedłem do niej pod wieczór, zaopatrzony w narzędzia, w samych spodenkach i koszulce. Pani Ola (tak miała na imię) ubrana była w lekką sukienkę spod której prześwitywał czarny stanik. Zauważyła moje spojrzenie, uśmiechnęła się, otwarła drzwi do łazienki, podszedłem do kapiącego kranu, wystarczyło dokręcić… i po sprawie.

- Coś do picia? Koniak, może wódka?

- Dziękuję, ale jeśli można prosić z chęcią napiłbym się zimnego piwa.

Przyniosła w butelce, usiedliśmy, rozmowa jakoś się nie kleiła… jedno co mnie uderzyło to jej pewność siebie i swoboda podczas konwersacji. Obok leżał jej „piesek”, rottweiler, jakby znudzony rozmową. Po piwku przyszła kolej na drugie, trochę whisky… nigdzie się nie spieszyłem, zaczęło mi się robić przyjemnie, rozmowa schodziła na tematy seksu, rozwiązłości, tolerancji… W pewnym momencie zapytała mnie wprost: bawiłeś się kiedyś w niewolnika?… zawsze tego chciałem, ale trochę niezręcznie było mi o tym mówić, z drugiej strony wyszedłbym na dewota gdybym uciekł od tego tematu, powiedziałem więc, że kiedyś o tym myślałem…

- Rozbieraj się!!! - wyraźnie zmieniła ton, chciałem wstać i wyjść, jednak piesek warknięciem dał mi do zrozumienia, że nie jest to najlepszy pomysł…

Podeszła bliżej, założyła mi obrożę i smycz, wciąż siedziałem, a pies patrzył czy nie wykonam jakiegoś ruchu, który byłby sygnałem do ataku. Ściągnęła mi koszulkę, wykręciła do tyłu ręce i skuła kajdankami, kazała wstać, spodenki poleciały w dół…

- Baczność - padła komenda, stanąłem sztywno jak sprężyna (mój fiutek też się o dziwo prężył), podnieciło mnie to.

Stałem na baczność ze sterczącym fiutem a ona jakby mnie wyceniała na licytacji: patrzyła, naciągała skórę na fiucie, ściskała jaja, w końcu zadowolona z oględzin rozkazała:

- Kibel!!

Nawet nie próbowałem się sprzeciwiać, poszedłem, a ona za mną… w brodziku włożyła mi wąż żeby wyczyścić tyłek. Po lewatywie kazała usiąść w brodziku po turecku. Siadłem, podciągnęła spódnicę - cipę miała zarośniętą czarnymi lokami - wypięła się na „półkucająco” i puściła w moją stronę strumień szczochów, spływały po włosach, klacie, na kutasa… nie wiem skąd się tyle tego w niej wzięło, myślałem że nigdy nie przestanie, czułem ich smród, cały ściekałem, na dodatek dała do wylizania wielkie cipsko, razem z dupą… nie myła się, zostawiła mi mycie językiem. Pierwszy raz czułem jak może być śmierdząca cipa i dupa. Czułem się poniżony… ale i podniecony, ogon stał mi na baczność… Szarpnęła za smycz - no piesku, zabawimy się… - kazała iść za sobą na czworaka, doszliśmy do sypialni, wzięła pejcz i powoli zaczęła mnie nim okładać, w środek dupy, w jaja, po pośladkach… nie robiła tego po raz pierwszy, wiedziała gdzie trafiać żeby bolało… Złapała moje nogi w kostkach i za pomocą sznurka ściągnęła na wysokość karku… dupsko miałem wypięte na widok publiczny, jajka obwiązała mi dokładnie sznurkiem, każde z osobna… zaczęła wpychać mi w dupsko wielkiego, sztucznego kutasa, nigdy nic tam nie miałem… rozrywała mi tyłek, strasznie bolało, ale było podniecające… posuwała mnie wciskając prawie całego, zatańczyłem biodrami… zaczęło jej się to podobać… dla pewności trzymała w garści moje jaja, którymi sterowała nadziewanie się na gumową protezę… rozjechała mi dupsko do granic, a właściwie to ja się rżnąłem, ona tylko trzymała… podobało mi się to… jeszcze raz chciałem poczuć jej smak i zapach… długo nie czekałem… usiadła okrakiem na mojej twarzy a ręką chwyciła butelkę po piwie. Lizałem jej śmierdzące krocze, a ona tańcząc wciskała mi jedną ręką flaszkę, a drugą kręciła mi wory, zaczęła dochodzić… ja też. Krzyknęła, zeszła, a moja sperma poleciała wprost na moją twarz… Rozkuła mi ręce, rozwiązała nogi i…. nagiego wypchnęła za drzwi… czym prędzej uporałem się z zamkiem mojego mieszkania… Na drugi dzień dostałem paczuszkę z moimi ciuchami i… kilka zdjęć jak stoję nago ze sterczącym kutasem… była też kartka z krótkim zdaniem: „zapraszam jutro, będę z koleżanką”… Czy mogłem odmówić?

Rano o 5-tej zadzwonił telefon… dopiero po którymś dzwonku dotarło to do mnie, że to mi się nie śni. Jeszcze przed oczyma miałem przedwczorajszy wieczór u mojej sąsiadki… skuliłem się na samo wspomnienie… Znalazłem w końcu dzwoniący telefon.

- Tak słucham - rzuciłem od niechcenia.

- Nie „tak słucham”, tylko „jestem gotów na rozkazy, Pani” - w tym momencie poznałem głos sąsiadki… - powtórzyłem bezwiednie formułkę, wiedziałem czego chce - zaproszenie było aktualne.

- Wpadnij zaraz, zrobimy parę fotek, chcę żeby moja koleżanka oceniła czy ma ochotę się tobą zabawić… aha, i czasem nie przychodź w ubraniu bo szkoda czasu.

Zrzuciłem slipki i dyskretnie wyjrzałem przez judasza - nie było nikogo, zamknąłem drzwi i prawie biegiem przemierzyłem korytarz. Otwarła mi, ale nie wpuściła, tylko na powitanie strzeliła dwie fotki, a następnie za jaja pociągnęła w głąb mieszkania.

Zaczęła się sesja fotograficzna, z jej strony co chwila padały polecenia: „wal gruchę!”, „naciągaj wory!”, „wypnij dupę!”, ”padnij!”, „skłon!”… Wykonywałem wszystko, a po każdym rozkazie błyskał flesz.

- Wynoś się teraz do domu, obwiąż sobie jaja sznurkiem, zrób lewatywę, załóż pończochy, a w tyłek wepchnij sobie parówkę i czekaj, po sygnale masz 15 sekund na dojście do mojego mieszkania, każda sekunda więcej to 10 pasów na dupsko.

Zrobiłem jak kazała, siadłem i czekałem: w pończochach, ze związanymi jajami i parówką w dupie.

Około 12-tej telefon dał sygnał, już miałem się zerwać, ale ucichł, kilka razy ktoś pukał do drzwi, udawałem że nikogo nie ma, a za chwilę na klatce schodowej słychać było śmiech. Miałem wrażenie, że cały blok wie co się dzieje za drzwiami, czułem się jakbym był na widoku publicznym, choć podniecało mnie to niesamowicie. Kutas sterczał, a z jego czubka co chwila ściekała kropla śluzu. Parówka zaczęła mnie uciskać, chyba czas było pójść do ubikacji… myślałem tylko o jednym - żeby tylko nie zadzwoniła teraz, już skończyłem, powtórnie zrobiłem lewatywę i… w tym momencie zadzwonił telefon.

- TERAZ!!! - Padł rozkaz… parówka… miałem 15 sekund a gdzieś rzuciłem parówkę, nie było czasu na szukanie, wepchnąłem sobie (prawie w biegu) prosto z zamrażalnika świeżą. Poczułem jak sopel lodu pali mnie w środku, szybko wypadłem z mieszkania i za chwilę stałem na wycieraczce mojej Pani. Zapukałem… nic, dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jest po 15-tej i większość lokatorów wraca o tej porze z pracy. Chciałem wrócić, ale strach przed karą był zbyt duży. Czekałem pod drzwiami, w pończochach, skulony przez zimną parówkę i nie wiedziałem co dalej robić. Po bardzo długiej chwili drzwi się otwarły i ujrzałem moją Panią, jej mina nie wróżyła niczego dobrego, oglądała mnie, ale nie pozwoliła mi wejść do środka.

- Na kolana! - Padła komenda.

Ukląkłem na wycieraczce i zacząłem całować ją w stopy, żeby wyprosić wejście do środka. Przeszła za mnie i kopniakiem w wypiętą dupę wrzuciła mnie do mieszkania, zamknęła drzwi.

- 19 sekund!!! cztery więcej!! To 40 razy - licz!

Zaczęła wykonywać karę, liczyłem, przy czterdziestu tyłek mi płonął… podziękowałem, Pani uśmiechnęła się, zawiązała mi oczy, założyła obrożę i smycz i na czworaka zaprowadziła do pokoju.

- Mam dla ciebie niespodziankę - powiedziała z drwiną w głosie - specjalną - dodała… coś kazało mi się bać.

- Leżeć na plecach!!! - padła komenda, wykonałem, poczułem blisko twarzy zapach nie mytej cipy, a za chwilę miałem ją, ubraną w szorstkie gacie, na twarzy - to nie była moja Pani - nie ta cipa, nie ten smród.

- Liż!! - rozkazała, zacząłem lizać majtki przesiąknięte moczem i śluzem, a cipka kontynuowała szaleńczy taniec na mojej twarzy, poczułem jak stópka rozgniata mi sterczącego kutasa i napięte sznurkiem jaja, ta co tańczyła na mojej twarzy przerwała z jękiem, widocznie doszła. Moja twarz śmierdziała cipą, a w ustach miałem kwaśno - słony smak moczu. Stopa nie przestała ugniatać moich jąder, czułem że zaraz eksploduję, to bolało, ale było takie podniecające…

Przerwała, leżałem bliski orgazmu, a ona przerwała… to było takie upokarzające, kutas już zaczął drgać, a ona to wyczuła i przestała mnie męczyć. Pragnąłem, żeby mnie dotknęła, zlała, pragnąłem smrodu niemytej cipy, a ona zwyczajnie przerwała… byłem w stanie zrobić wszystko, żeby tylko chciała (chciały?) kontynuować. Minęła chwila, podniecenie trochę opadło, rozwiązała mi oczy i wtedy zobaczyłem moją niespodziankę - była to bezdomna, którą często widywałem pod sklepem żebrzącą o pieniądze, to ona przedtem siedziała na mojej twarzy…

- Błagaj o pieszczoty!! - rozkazała moja Pani - proś o wylizanie jej cipy i dupy, przecież tego chcesz, smakowała Ci?

- Tak Pani - grzecznie odpowiedziałem i żeby to udowodnić podszedłem lizać gacie „bezdomnej”, a ona z pogardą uśmiechała się i wycierała o mój język.

Moja Pani nie stała bezczynnie, powoli i z rozmysłem sprawdziła parówkę zatykającą mi dupę i wyciągnęła ją, a w jej miejsce zaczęła wpychać palce. Najpierw dwa, trzy, cztery… po chwili posuwała mnie całą dłonią… ja całkowicie wtopiłem się w śmierdzącą pizdę… pozwoliła żebym ściągnął jej zębami gacie i lizał ją i dupę, podniecało mnie to do granic, aż trysnąłem na podłogę… bezdomna też zaczęła dochodzić… tylko Pani Ola wciąż rżnęła mi dupsko i nie zamierzała przerywać, w końcu jej ręka siedząca po nadgarstek w mojej dupie zaczęła mną sterować jak pacynką, najpierw przygięła mnie do podłogi… zrozumiałem… zacząłem zlizywać swoją spermę, jak podłoga była już czysta pchnęła mnie (wciskając rękę jeszcze głębiej) do łazienki. Kazała się położyć w wannie, zatkała korek, ręce przywiązała do nóg od wanny, nogi wyżej - do kranu, rozkraczyła się i zaczęła sikać. Jakby to jej nie wystarczyło sikając ocierała się o moją twarz, siki wlatywały do ust i nosa… wreszcie doszła… Leżałem z nogami w górze a głową w wannie w jej szczochach, kiedy weszła bezdomna…

- To jest od dzisiaj dla Ciebie twoja druga Pani, Pani Renata, i będziesz wykonywał wszystko, czego sobie zażyczy.

Pani Renata bez jakichkolwiek emocji stanęła nad moją twarzą i puściła strumień wprost na usta… Po wszystkim wylizałem jej cipsko i dupę, które zresztą tak umiejętnie podstawiła, że nie było wątpliwości o co jej chodzi. Obie wyszły z mieszkania, a mnie zostawiły w wannie ze szczochami… zresztą nim wróciły w wannie były też moje szczyny. Czułem się poniżony do kresu możliwości, ale już marzyłem o ich powrocie, a mój kutas doskonale wyrażał moje myśli…

Zgłoś jeśli naruszono regulamin