Gory5.txt

(35 KB) Pobierz
68






























   ZAGADKA POCYSTERSKICH LOCHÓW 
   
   Jesieniš 1986 roku ówczesny minister spraw wewnętrznych PRL - generał 
   broni Czesław Kiszczak wydał Nadwilańskim Jednostkom Wojskowym MSW 
   pisemne polecenie dokładnego zlokalizowania w terenie majšcych - na co wiele 
   wskazuje - znajdować się w Lubišżu poniemieckich obiektów podziemnych i 
   odszukania zamaskowanych wejć do nich. 2 grudnia tegoż roku pododdział 
   saperów MSW pod dowództwem majora Bogusława Modrzejewskiego 
   zakwaterował się w Lubišżu i następnego dnia przystšpił do prac ziemnych,
   Niespodziewanie, po kilku dniach rokujšcych nadzieję na sukces 
   poszukiwań, saperzy otrzymali rozkaz powrotu do koszar. Rozkaz ów nie po-
   chodził ponoć od ministra-generała. Od kogo zatem? W ówczesnej Polsce 
   polecenie Kiszczaka mogło zmienić tylko dwóch ludzi: Wojciech Jaruzelski, 
   który był I sekretarzem Komitetu Centralnego PZPR i jednoczenie 
   przewodniczšcym Rady Państwa PRL oraz premier Zbigniew Messner. Nie 
   można również wykluczyć, że sugestia przerwania prac poszukiwawczych 
   mogła też wyjć z obcego ródła dyspozycyjnego, a mianowicie od 
   warszawskiego rezydenta KGB. Wszak - przypomnijmy  był wówczas rok 
   1986...
   *
   Po raz drugi w swoim życiu do Lubišża przyjechałem od strony Lubina. I to 
   nie, jak kiedy, zatłoczonym autobusem PKS z Wrocławia, lecz redakcyjnym 
   samochodem. W Legnickiem nie zauważyłem jednak ani jednej tablicy 
   informujšcej o dojedzie do tej miejscowoci, która od co najmniej kilku lat 
   budzi zainteresowanie dziennikarzy zajmujšcych się tajemnicami drugiej wojny 
   wiatowej oraz - poszukiwaczy skarbów, a także turystów, nie tylko zresztš 
   polskich.
   Po minięciu mostu na Odrze znalelimy się w województwie wrocławskim. 
   Zaraz za tablicš informujšcš, że tu zaczyna się Lubišż, z mgły wyłoniły się 
   zabudowania dawnej stacji kolejowej. Dawnej, ponieważ linię kolejowš 
   rozebrano wkrótce po wojnie, a w budynkach stacyjnych, urzšdzono 
   mieszkania.
   Stojšc na dawnym placyku dworcowym, przez zasłonę z powoli opadajšcej 
   mgły zauważyłem kontury ogromnej budowli. Po niespełna minucie jazdy 
   samochodem znalelimy się przed wręcz monumentalnymi zabudowaniami 
   unikatowego na skalę co najmniej europejskš barokowego zabytku - dawnego 
   klasztoru Cystersów w Lubišżu.
   Zabudowania kompleksu klasztornego przedstawiajš jednak obraz nędzy i 
   rozpaczy. Od razu widać, że nie majš one zasobnego w gotówkę gospodarza, 
   ponieważ na właciwš renowację tego zabytku trzeba byłoby wytężyć dziesištki, 
   jeli nie setki miliardów złotych. O skali takiego przedsięwzięcia 
   renowacyjnego, które wczeniej czy póniej trzeba będzie przeprowadzić, niech 
   wiadczš tylko te dwie liczby. Otóż długoć ciany frontowej klasztoru wynosi 
   223 metry, za skrzydła bocznego - 118. Natomiast o barokowym przepychu 
   panujšcym wewnštrz niektórych pomieszczeń poklasztornych można się 
   przekonać oglšdajšc nieliczne zachowane zdjęcia z lat międzywojennych, gdy 
   Lubišż leżał na terytorium Rzeszy Niemieckiej i nosił oficjalnš nazwę Leubus.
   Oto leży przede mnš fotografia Sali Ksišżęcej w pałacu opatów. Na plafonie 
   tej powstałej w latach 1734-38 sali widać wielkie malowidło pędzla 
   znakomitego K.F. Bentuma. Liczne tu rzeby to dzieło równie znanego F.J. 
   Mangoldta, za sztukateria  A. Provisore. Dzięki nim powstała najwspanialsza 
   sala barokowa na lšsku. Podobnie wyglšdały inne pomieszczenia południowej 
   częci zespołu, na przykład letni refektarz z freskiem F.A. Scheffera z 1733 
   roku. W rodkowš częć kompleksu wkomponowano gotycki kociół 
   Najwiętszej Marii Panny z lat 1307-40, barokizujšc jego fasadę. We wnętrzu 
   wištyni zachowały się nieliczne fragmenty romańskie oraz sporo płyt 
   nagrobnych lšskich ksišżšt piastowskich. Medaliony w prezbiterium 
   namalował w latach 1691-92 najlepszy lšski malarz baroku Michał Wilimann.
   Jak się rzekło, wszystko to przedstawia dzi obraz nędzy i rozpaczy. 
   Naprzeciw głównego budynku zespołu poklasztornego wznosi się na przykład 
   kociół więtego Jakuba, który z zewnštrz wyglšda jak zabytkowa ruina. 
   Ustawione za w parku i przed klasztorem rzeby Mangoldta to już tylko ich 
   kikuty...
   Tyle tylko pozostało po ongi bogatym klasztorze Cystersów. Do Lubišża z 
   Saksonii sprowadził ich w 1163 roku ksišżę Bolesław Wysoki i rychło klasztor 
   stał się ważnym orodkiem kulturalnym i gospodarczym oraz jednym z centrów 
   życia religijnego na lšsku. To tu w latach 1281-85 powstały cenione przez 
   historyków "Roczniki Lubišskie" między innymi gloryfikujšce redniowieczne 
   dzieje Polski. W latach 1681-1739 Cystersi znacznie rozbudowali swój klasztor. 
   To, co na prawym brzegu Odry stoi do dzi, to włanie rezultat ich - by tak rzec 
   - prac inwestycyjnych. A że w architekturze niepodzielnie panował wówczas 
   barok, klasztor, a zwłaszcza pałac opacki, przekształcono w bogatš rezydencję, 
   pełnš cennych malowideł ciennych, obrazów, rzeb i innych dzieł sztuki.
   Cystersi niezbyt długo cieszyli się swym nowym i wspaniałym klasztorem w 
   Lubišżu. W listopadzie 1810 roku w rezultacie sekularyzacji zakonu klasztor 
   wraz z opactwem przeszły na własnoć państwa pruskiego i od tego czasu były 
   wykorzystywane przez Niemców na cele wieckie.
   Mnie Jednak sprowadziły tu, nad Odrę, nie dzieje lubišskiego klasztoru 
   Cystersów. To zostawiam bardziej ode mnie kompetentnym historykom, przede 
   wszystkim sztuki. Przyjechałem tu, by odszukać ladów innej budowli. Równie 
   potężnej jak dawny klasztor, a może nawet potężniejszej. Tyle tylko, że budowli 
   tej nie widać, a jej istnienie głęboko pod ziemiš jest przez niektórych 
   kwestionowane. Faktem jest, że nie zdobyto - jak dotychczas - namacalnego 
   dowodu na istnienie w okolicach Lubišża dużej podziemnej fabryki 
   zbrojeniowej. Nie udało się też odnaleć wejć i spenetrować hal majšcych 
   znajdować się pod ziemiš w okolicach Lasku więtej Jadwigi i dawnego 
   Wzgórza Trzech Krzyży, kilka kilometrów na północny wschód od zabudowań 
   po klasztornych, między Lubišżem a Krzydlinš.
   Chociaż od zakończenia drugiej wojny wiatowej minęło już tyle lat, nie 
   udało się dotychczas wyjanić tajemnic Lubišża. Na dobrš sprawę nawet nie 
   próbowano, a nieliczne przedsięwzięcia podejmowane w tym celu były 
   torpedowane równie tajemniczymi decyzjami ludzi pełnišcych wysokie funkcje 
   państwowe. Będzie o tym jeszcze mowa.
   Jedynym człowiekiem, który publicznie głosi, że fabryka podziemna w 
   Lubišżu istniała naprawdę i istnieje nadal, jest Stanisław Siorek z Wrocławia. 
   Ten oficer byłej Służby Bezpieczeństwa mówi i pisze to, co wielu innych zbywa 
   albo wzruszeniem ramion i wymownym kółkiem na czole, albo też z grymasem 
   strachu przykłada palec do ust.
   Lepiej o tym zapomnieć. Za Lubišż można jeszcze dzi zapłacić głowš - 
   powie wielu mieszkańców Dolnego lšska, którzy zbytnio interesujšc się 
   wojennš przeszłociš tych ziem spotykali się z niewytłumaczalnymi zjawiskami. 
   Zmowš milczenia, mniej lub bardziej zawoalowanš grobš, nawet szantażem.
   - Ma pan dzieci? Tak, Niech wiec pan lepiej na nie uważa, a nie zajmuje się 
   tym, co pana nie powinno interesować. Po co dzieciom ma się co stać w drodze 
   ze szkoły...
   Na ogół to skutkuje. Na bardziej opornych znaleziono inne sposoby. Kaftan 
   bezpieczeństwa i szpital psychiatryczny, czasem wypadek samochodowy tub po 
   prostu nóż w plecy.
   Zauważyłem to tylko kštem oka i zrazu mylałem, iż uległem złudzeniu, ale 
   teraz jestem prawie pewien, że gdy wyjeżdżalimy z przyklasztornego parku, za 
   załomem muru stał jaki niepozorny człowieczek i na skrawku papieru co 
   notował. Zapewne numer rejestracyjny redakcyjnego "Opla"...
   *
   Czerwonoarmici zajęli Lubišż 26 stycznia 1945 roku, piętnastego dnia od 
   rozpoczęcia wielkiej ofensywy zimowej na froncie wschodnim, zwanej też 
   ofensywš styczniowš.
   Zabudowania dawnego klasztoru Cystersów byty wprawdzie zdewastowane, 
   ale nie były zniszczone. Niemcy nic bronili tego skrawka Dolnego lšska. 23 
   stycznia wycofali się oni z Leubus, wysadzajšc tylko w powietrze mosty na 
   Odrze: kolejowy i drogowy. Rosjanie za w zabudowaniach poklasztornych 
   urzšdzili wielki obóz dla uwolnionych z niewoli niemieckiej jeńców 
   radzieckich, dokonujšc tu swoistej selekcji na tych, którzy mogš wrócić do 
   ojczyzny (najczęciej do obozów pracy gdzie na Dalekim Wschodzie lub 
   Północy Zwišzku Radzieckiego) i na tych, którzy uznani za politycznie 
   niepewnych zostali rozstrzelani, a ich ciała zapewne użyniły podlubišskie pola.
   Ten okres w historii Lubišża jest równie mato znany, jak wojenne dzieje tej 
   miejscowoci. Wiadomo tylko, że po likwidacji obozu dla radzieckich jeńców 
   wojennych w zabudowaniach poklasztornych Rosjanie urzšdzili szpital 
   wojskowy, W drugiej połowie 1947 roku dawny klasztor przekazano 
   administracji polskiej w stanie - delikatnie okrelajšc - opłakanym.
   Mógł się o tym przekonać Stefan Styczyński, działajšcy na Dolnym lšsku 
   pełnomocnik Ministerstwa Kultury i Sztuki do spraw rewindykacji dóbr 
   kulturalnych zrabowanych Polsce, jeden z odważniejszych w ówczesnej sytuacji 
   geopolitycznej przedstawicieli władz Rzeczypospolitej. Jego raporty sš 
   pasjonujšcš, ale jednoczenie przerażajšcš lekturš. Opisywał w nich bowiem, z 
   jakš premedytacjš radzieckie władne wojskowe rabowały lub niszczyły 
   kulturalny dorobek pokoleń na Dolnym lšsku, wskazujšc również winnych, a 
   mianowicie na stacjonujšcy w L...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin