Polowanie.txt

(2 KB) Pobierz

Polowanie na Mariana

[autentyk!]

Wybrali�my si� z te�ciem na polowanie na dzika.  Do�� szybko uda�o nam si� wytropi� ody�ca, kt�rego obserwowali�my od wielu dni. Miejsce by�o idealne do oddania strza�u, wi�c w klasyczny spos�b podeszli�my zwierza i po oddanym przez te�cia strzale z satysfakcj� stwierdzili�my, �e na kolacj� b�dzie w�tr�bka z dzika. Oczywi�cie polowanie nie ko�czy si� na oddaniu celnego strza�u. Trzeba by�o jeszcze nasz� zdobycz wypatroszy� i oprawi�. W tym celu mieli�my przygotowane specjalne plastikowe fartuchy (u�ywane przez np. rze�nik�w). Samo patroszenie jest czynno�ci� do�� nieestetyczn� i krwaw�.  W mi�dzyczasie zacz�y nas dochodzi� krzyki ludzi z kierunku, w kt�rym biegnie asfaltowa szosa. Ku mojemu zdumieniu okaza�o si�, �e do lasu przyjecha�  pe�en autobus grzybiarzy. Rumor jaki wprowadzili do lasu pot�gowany by� prawdopodobnie tym, �e cz�� z nich by�a do�� mocno zaprawiona alkoholem. Na moj� pro�b� o zachowanie ciszy, grzybiarze zareagowali spontanicznie �miechem i uwagami w rodzaju:

- Panie, daj pan spok�j, las jest dla wszystkich. Gdzie mamy si� wykrzycze� jak nie w lesie. etc.

Wr�ciwszy do te�cia opowiedzia�em mu o tym co zobaczy�em. Wsp�lnie doszli�my do wniosku, �e dalsze nasze polowanie nie ma w og�le sensu z uwagi na niebezpiecze�stwo jakie niesie za sob� strzelanie w lesie pe�nym pijanych grzybiarzy. Tak postanowiwszy, zabrali�my si� do dalszej pracy przy patroszeniu. Nadmieni� nale�y, �e patroszenie odbywa�o si� w  do�� g��bokim parowie poro�ni�tym wysokimi trawami i kilkoma krzakami ja�owca. W pewnym momencie dosz�y nas pijane krzyki:

- Maaaaariiaaaaaan! Maaaaaarrrrriaaaaaaan! Gdzie jeste�!?

Go��, kt�ry szuka� Mariana, zbli�y� si� do nas na odleg�o�� oko�o 10 metr�w, krzycz�c nadal w niebog�osy:

- Maaaaaariaaaan! No pooookaaaa� si�!

W tym momencie te�� nie wytrzyma� i wyszed� z tych krzak�w, w kt�rych patroszyli�my dzika. Zbli�y� si� do owego grzybiarza trzymaj�c w r�ku okrwawiony n�. Grzybiarz zbarania�y wpatrywa� si� we� nie mog�c wydoby� z siebie g�osu - przecie� to niecodzienny widok: ros�y facet w rze�nickim okrwawionym fartuchu, z okrwawionym ogromnym no�em. Te�� rzek� do grzybiarza przez zaci�ni�te z�by:

- Mariana ju� za�atwili�my, czas na ciebie!

Nie musz� m�wi� co by�o dalej. Facet wia� tak, �e igliwie si� zwija�o.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin