Źródło magnetyzmu Ziemi wciąż pozostaje tajemnicą.pdf

(86 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
Źródło magnetyzmu Ziemi wciąż pozostaje tajemnicą. Równie
tajemnicze są doniesienia o ludziach obdarzonych
"magnetycznymi" zdolnościami.
Mikołaj Suworow, 55letni milicjant z obwodu Wiackiego w Rosji, opisywany jest jako "człowiek, któremu żaden
metal się nie oprze". Podobno potrafi on wytworzyć siłę magnetyczną wystarczającą do przyciągania
metalowych przedmiotów garnków, patelni, nożyczek, noży które "przyklejają się" do jego ciała. W innej
rosyjskiej rodzinie podobne uzdolnienia obecne są już od trzech pokoleń. Jej członkowie potrafią włączać i
wyłączać swą siłę magnetyczną przez samo myślenie o wytwarzaniu ciepła wewnątrz ciała. Ich zdolności
ujawniły się krótko po katastrofie elektrowni w Czernobylu. Wtedy to właśnie 12letnia Inga Gajduszenkowa z
Grodna na Białorusi odkryła, że jej dłonie działają jak magnesy. Pojawiła się też u niej zdolność uzdrawiania.
Wschodnia część Europy zdaje się obfitować w ludzi o zdolnościach magnetycznych. W zawodach w Bułgarii,
które miały wyłonić zwycięzcę, spośród ludzimagnesów czyli tego, kto dłużej utrzyma metalowe przedmioty
"przyklejone" do skóry wzięło udział około 300 osób. Jednak przyciąganie metali nie wyczerpuje repertuaru
zdolności, które mogą zademonstrować tzw. magnetycy. Niektórzy są w stanie również odpychać metal, a także
sterować innymi siłami, których przeciętny człowiek nie potrafi wykorzystać.
Nadludzka siła.
W XIX wieku mieszkańców Nowego Jorku zadziwiały pokazy w wykonaniu Lulu Hurst, znanej jako pani
Atkonson. Zwykła ona bawić widzów odpychając rosłych mężczyzn jednym dotknięciem palca, jakby za pomocą
magnesu. Kobieta podobno uniosła niejakiego doktora Hardinge'a Brittena 30 cm nad ziemią, kładąc tylko rękę
na oparciu krzesła, na którym siedział. Britten mówił potem, że miał wrażenie, jakby "uniósł go cyklon". Inną
równie uzdolnioną Amerykanką była Annie Abbott, nazywana "Magnesikiem z Georgii". Jej zdolności zbadał sir
Oliver Lodge, słynny angielski fizyk i badacz zjawisk paranormalnych. Wyniki zostały opublikowane w piśmie
"Journal for Psychical Research". Znalazło się tam stwierdzenie, że autentyczność uzdolnień pani Abbott została
stwierdzona ponad wszelką wątpliwość kobieta nie posługiwała się żadnymi ukrytymi urządzeniami
mechanicznymi.
Sztuczki magiczne?
Jednocześnie Lodge był przekonany, że prawie wszystkie jej wyczyny były niektóre całkiem prostymi
sposobami możliwe do podrobienia. Pani Abbott potrafiła na przykład bez trudu unieść krzesło, na którym
znajdowało się kilka osób, siedzących sobie na kolanach. Zdaniem Lodge'a było to możliwe częściowo dzięki sile
fizycznej, a częściowo dzięki ciśnieniu wywieranemu na podłogę być może nieświadomie przez osoby
usadowione najniżej. Lodge uważał, że do osiągnięcia tego efektu wystarczałoby silne odepchnięcie nogą. A na
samym spodzie mógł przecież siedzieć wspólnik "magnetyczki". Annie Abbott lubiła również demonstrować, jak
trudno jest oderwać ją samą od ziemi. Lodge przypuszczał jednak, że musiała ważyć o wiele więcej, niż na to
wyglądała. Co więcej jego zdaniem, aby oderwanie kogoś od ziemi było praktycznie niemożliwe wystarczy, aby
osoba ta sprytnie wysunęła łokcie nieco z przodu lub z tyłu. Jego wytłumaczenie tego, co czyniła Annie Abbott,
poza jej dużą wagą, opierało się głównie na olbrzymiej sile fizycznej. Z treści książki znanego medium Catherin
Berry "Experiences in Spiritualism" ("Doświadczenia spirystyczne") można wywnioskować, że również ona
jednym ruchem dłoni potrafiła sprawić, iż ludzie podatni na sugestię upadali na ziemię lub kręcili się jak bąki
najzwyklejszy patyk mógł w jej rękach stać się magiczną różdżką, która sprawiała, że nawet bardzo ciężkie
przedmioty poruszały się całkiem "samoczynnie". Wśród innych postaci wartych odnotowania znajdziemy
amerykańskie medium. Henry'ego Slade'a, który potrafił podobno wpływać na ruch igły kompasu, oraz
profesora Johanna Zollnera z Uniwersytetu Lipskiego, który umiał namagnesować dłonią stalowe igły tak, że
przyciągały żelazo.
Magnetyczna huśtawka.
Kiedy pewnego dnia Arthur Henard, fizyk z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii, zaproponował amerykańskiemu
artyście i pisarzowi obdarzonemu zdolnościami paranormalnymi, Ingo Swannowi, aby ten wpłynął na pole
magnetyczne w rdzeniu magnetometru, nie mówił tego całkiem serio. Zadanie było niemal niemożliwe, gdyż
przyrząd znajdował się w żelaznej osłonie ważącej 8 ton i osadzonej w betonowym bunkrze pod podłogą
laboratorium. Ku zdumieniu Henarda, Swannowi się to udało. Fale magnetyczne rejestrowane przez
magnetometr raptownie podwoiły częstotliwość na 30 sekund, po czym na kolejne 45 sekund Swann całkowicie
zatrzymał rejestrację. Po tym czasie stwierdził, że nie może dłużej wytrzymać tak intensywnej koncentracji i
wtedy rejestrator powrócił do normalnej pracy.
Zdalne widzenie.
Swój sukces Swann przypisywał kombinacji własnych zdolności magnetycznych oraz umiejętności wyobrażania
sobie wnętrza magnetometru, którą określa się zdolnością do zdalnego widzenia. Technik medycyny Felicia
Parise, zamieszkała w Nowym Jorku, na podobnej zasadzie po kilku miesiącach praktyki przekonała się, że
potrafi samą siłą umysłu utworzyć skupione pole magnetyczne. Udało jej się nawet odchylić igłę kompasu,
umieszczonego w elektrycznym wykrywaczu metali na zapieczętowanym opakowaniu z błoną filmową. Igła
odchyliła się o 15 stopni o choć zbliżono do niej magnes, pozostawała nieruchomo w tej pozycji. Po usunięciu
kompasu poza wytworzone pole, igła powróciła do położenia wskazującego północ. Ponowne umieszczenie
kompasu w polu znowu spowodowało odchylenie igły o 15 stopni. Rosjanka Nina Kułagina wielokrotnie
demonstrowała odchylanie igły kompasu samym zbliżeniem rąk na 510 cm. Czasami powodowało to nawet
obrót całego kompasu. W podobny sposób rzekomo potrafiła także przesuwać szklanki, metalowe pierścionki i
zapałki, przy czym te przedmioty, których nigdy przedtem nie widziała, zazwyczaj "reagowały" odsuwaniem się
od niej.
Świadek z zachodu.
Jedną z niewielu osób z krajów zachodnich, którym udzielano pozwolenia na obserwację Kułaginy, był doktor
J.C. Pratt z Uniwersytetu stanu Wirginia. Wyniki obserwacji zawarł w książce ESP Research Today
("Współczesne badania nad postrzeganiem pozazmysłowym"): "Widziałem Ninę Kułaginę przez otwarte drzwi.
Siedziała po drugiej stronie niewielkiego, okrągłego stołu, twarzą do mnie. Przed nią na stole leżało pudełko
zapałek i kompas. Po pewnym czasie dostrzegłem, że gdy wyciągnęła ręce nad pudełkiem zapałek przesunęło
się ono o kilkanaście centymetrów w jej kierunku. Odłożyła pudełko z powrotem na środek stołu, a ono
natychmiast znów się przesunęło". Wyjątkowe zdolności Niny Kułaginy pozwalały jej również zatrzymać mocno
rozhuśtane wahadło i pchnąć je w przeciwnym kierunku. Innym szczególnym pokazem jej magnetycznej mocy
było przeważanie siłą woli lżejszej szalki wagi, mimo, że na drugiej szalce znajdowały się przedmioty w
oczywisty sposób cięższe. Z kolei profesor Puszkin z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Moskiewskiego przez
dłuższy czas badał Borysa Ermolajewa, który podobno potrafił utrzymać przedmioty w stanie nieważkości.
Ermolajew zaczynał pokazy od rozgrzewki, wprowadzającej go w stan podniesionego napięcia. Dopiero wtedy
był zdolny do przesuwania i unoszenia przedmiotów bez fizycznego kontaktu z nimi. Początkowo profesor
Puszkin przypuszczał, że zjawisko to wywołane jest przez tzw. elektryczność statyczną lecz później zmienił
zdanie. Zasadniczym elementem teorii Puszkina jest założenie, że " żywe organizmy są zdolne do wytwarzania i
odbierania fal grawitacyjnych. Aby się z tym zgodzić, należy uznać niezwykłą teorię, że człowiek potrafi
wytwarzać pole grawitacyjne i za jego pomocą manipulować otaczającymi go przedmiotami. Teoria ta została
gruntownie zweryfikowana na podstawie eksperymentów z udziałem Ermolajewa. Należy podkreślić, że
fenomen unoszenia i zawieszania przedmiotów nie kłóci się z obecnym stanem wiedzy w dziedzinie fizyki".
Magnetyczne mikroby.
Co ciekawsze, naukowcom udało się ustalić, że swoistym zmysłem magnetycznym dysponują nawet pewne
odmiany bakterii. W 1975 roku Richard Blackmore z amerykańskiego Uniwersytetu Massachussetts zauważył,
że kiedy na szkiełku mikroskopu umieszczał bakterie wyodrębnione przez siebie z roślinności słonych bagien na
Przylądku Cod, te zawsze ustawiały się w stronę północną. Gruntowniejsza analiza zjawiska pozwoliła
stwierdzić, że w bakteriach obecne były niewielkie mikrokryształy o właściwościach magnetycznych.
"Wbudowane magnetyty" wykryto również u pewnych gatunków tuńczyka, łososia i pszczoły, a także u gołębi
między mózgiem a wewnętrznym pokryciem czaszki. Naukowcy wykonali nawet eksperyment, w którym ptaki z
gatunku muchołówki żałobnej poddano "magnetycznemu praniu mózgu". Ptaki wychowane zostały w polu
magnetycznym obróconym o 90 stopni, skutkiem czego, gdy nadeszła zima, ich migracja nie odbywała się w
zwykłym dla nich kierunku. Czy można stąd wyciągnąć wniosek, że ludzie także dysponowali kiedyś podobnym
zmysłem magnetycznym, lecz z wyjątkiem nielicznych jednostek utracili go na drodze ewolucji? Jeśli tak,
być może dzięki nauce uzyskamy kiedyś możliwość wszczepiania sobie magnetycznych mikrokryształów, dzięki
którym zyskamy (lub odzyskamy) zdolności magnetyczne?
ANALIZA pola magnetyczne.
Choć możemy nie być tego świadomi, nasze ciała wytwarzają pole magnetyczne. Spowodowane to jest tym, że
ludzkie ciało składa się głównie z wody, a jądra wodoru w cząsteczkach wody zachowują się jak małe magnesy.
Ludzki magnetyzm ma działanie zarówno wewnętrzne jak i zewnętrzne.
NOTATNIK tajemne moce.
Edward Leedskalnin, emigrant litewski mierzący zaledwie 1,5 m wzrostu i przeraźliwie chudy, był dziwakiem
zamieszkującym Zamek Koralowy w pobliżu Miami na Florydzie. Rezydencję wybudował całkiem samodzielnie, z
ogromnych bloków rafy koralowej o łącznej masie 1100 ton. Zmarł w 1951 roku nie wyjawiwszy nikomu, w jaki
sposób udało mu się przenieść gigantyczne kamienie, z których największe dochodziły ciężarem do sześciu ton i
przerastały rozmiarem budulce egipskiej Wielkiej Piramidy w Gizie. Leedskalnin pracował sam pod osłoną nocy,
uważając, aby nikt go nie podpatrywał. Wiadomo, że interesowała go elektryczność i magnetyzm. Przypuszcza
się, że korzystał z tych samych metod, co starożytni Egipcjanie.
FAKTY powszechna umiejętność?
Zdolność do wykrywania podziemnych zbiorników , cieków wodnych i złóż minerałów zawsze stanowiło zagadkę.
Zgodnie z opinią doktora Z.V. Harvalika, fizyka z Uniwersytetu stanu Missouri, może istnieć związek między
różdżkarstwem a gruntownymi polami elektromagnetycznymi. Zauważył on, że różdżka radiestety reaguje na
obecność prądu elektrycznego. W eksperymencie przeprowadzonym przez Harvalika, w odległości 20 m od
siebie zakopano w ziemi dwie rury i podłączono je do ogniwa. Po włączeniu prądu kilka przypadkowych osób
starało się odnaleźć rury za pomocą różdżki. Wszyscy potrafili bezbłędnie wskazać miejsca ukrycia rur, pod
warunkiem, że prąd był wystarczająco silny. Harvalik wyjaśnia zjawisko następująco: "Małe zmiany gradientu
pola magnetycznego i promieniowanie elektromagnetyczne stymulują pewne organy w gruczołach nadnerczy i
przysadki mózgowej, które współtworzą trójwymiarowy system percepcji, pozwalający na rozpoznawanie
wzorców. Bodziec dociera do mózgu, gdzie poddawany jest obróbce. Mózg wydaje polecenie skręcenia rąk,
czemu towarzyszy zwiększony przepływ krwi w naczyniach włosowatych palców w stronę mózgu. Skręt jest
bardzo delikatny, lecz w jego dostrzeżeniu pomaga właśnie różdżka, która pełni rolę prostego mechanicznego
wskaźnika i dlatego może być wykonana z dowolnego materiału. Ponieważ postacie pola magnetycznego i
elektromagnetycznego są uzależnione od natury źródła tych pól, radiesteci mogą wykształcić w swoim mózgu
zdolność reagowania wyłącznie wtedy gdy w docierającym do nich bodźcu obecny jest tylko określony sygnał
np. odpowiadający podziemnym źródłom, ciekom lub złożom ropy naftowej. Powyższe wyniki przekonują, że
różdżkarstwo można wytłumaczyć naukowo i to w całkowicie zrozumiały sposób.
FAKTY telepatyczna moc.
Niektórzy uważają, że pole magnetyczne może osiągać natężenia wystarczające do tego, żeby przekształcić
materię i przenosić ją z jednego wymiaru w inne. Teoria taka w pewnym stopniu wyjaśniałaby takie
niecodzienne zjawiska, jak teleportacja, tajemnicze zniknięcie i nagłe pojawienia się. Wiadomo na przykład, że
u amerykańskich Indian z plemienia Siuksów szamani zwykli przywierać kręgosłupem do magnetycznej skały i
nazwie "Standing Rock" w stanie Południowa Dakota, w celu wzmocnienia swych zdolności paranormalnych. Z
drugiej strony badania prowadzone przez Fundację Parapsychologiczną działającą w Stanach Zjednoczonych
dowiodły także, iż elektronicy, pracujący nad urządzeniami emitującymi fale o wysokiej częstotliwości, wykazują
później zwiększone umiejętności telepatyczne.
Średniowieczne Spory
Tragiczny spór arcybiskupa Tomasza Becketa z Henrykiem II, konflikt
Ryszarda Lwie serce z jego bratem Janem bez Ziemi to tylko nieliczne z
wielkich średniowiecznych sporów.
pewnego razu, według anegdoty, Tomasz Becket i Henryk II jechali przez Londyn w zimowy dzień. Król
zobaczył żebraka, który dygotał z zimna. Henryk zapytał Becketa czy nie warto by było oddać biedakowi
płaszcza? Ten przyznał mu rację. Król w takim razie powiedział, że woli, żeby taki dobry czyn był zasługą
Becketa, dlatego też zerwał z jego ramion płaszcz i rzucił żebrakowi po czym odjechał.
Becket po śmierci miał czynić cuda. Krople jego krwi miały leczyć głuchych i paralityków, a także pozwalały na
wyganianie diabła z opętanych
pewnego razu Henryk II poróżnił się z Becketem. Podczas zebrania zdenerwowały król krzyknął: ?Czy nikt nie
uwolni mnie od tego kłopotliwego kapłana? Przekleństwo! Przekleństwo na wszystkich fałszywych pachołków,
których karmiłem piersią i podnosiłem [do godności]? którzy pozwalają, by ten nisko urodzony klecha tak
haniebnie kpił z ich pana?. Znalazły się osoby, które potraktowały słowa Henryka jako prośbę o zamordowanie
Becketa. Tak też się stało, mimo że król wysłał posłańców by ich zawrócić.
Becket został zamordowany w kościele. Do jego ciała podszedł kleryk Mauclerc, który oparł nogę na karku
arcybiskupa, czubkiem miecza wyrzucił jego mózg na podłogę i powiedział: ?Zostawcie nas, rycerze. Ten chłop
nie powstanie już więcej?
opis Jana bez Ziemi autorstwa kronikarza Ryszarda z Devizes: ?szaleństwo wykrzywiało mu brwi, jego płonące
oczy rzucały błyski, a sine plamy zmieniały różowość policzków?
rodzina Jana i Ryszarda zwana była Andegawenami. Bernard z Clairvaux tak o nich pisał: ?Diabeł ich zesłał i
do diabła wrócą?. Według plotek ród Andegawenów miał mieć diabelską matkę, która urodziła czterech synów.
Ryszard miał później powiedzieć: ?Nie pozbawicie nas dziedzictwa. Nie potrzebujemy pomocy, aby czynić tak,
jak czynią diabli?
Ryszard Lwie Serce był najprawdopodobniej homoseksualistą. Ówcześni plotkowali o jego romansie z królem
Francji Filipem II. Mówiono, że: ?za dnia jedli przy tym samym stole i z tej samej zastawy, a nocą nie dzieliły
ich łoża?
Ryszard podczas dziesięcioletniego panowania na Wyspach Brytyjskich był tylko przez 6 miesięcy. O Anglii
mówił, że: ?Jest tu zimno i deszczowo?
Filipa Pięknego nazywano Królem Sową ponieważ, choć wyglądał mądrze, to ?mógł nie robić nic innego, jak
tylko bez słowa wpatrywać się uporczywie w ludzi?. Jeden z przeciwników nazywał go posągiem.
Filip był przeciwnikiem papieża Bonifacego VIII. Królewski minister Nogaret zarzucał takie o to winy
papieżowi: ?Nie wstydził się oświadczyć, że wolałby być raczej psem, osłem lub jakimkolwiek bydlęciem niźli
Francuzem, czego nie powiedziałby wierząc, że Francuzi mają dusze nieśmiertelne?, ?Donoszono o jego
słowach, że cudzołóstwo nie jest grzechem większym niż jest nim zetknięcie rąk?, ?Za jego przyczyną
wznoszono w kościołach jego srebrne podobizny?, ?Jest winny zbrodni sodomii?, ?Ma swojego prywatnego
demona, które porad zasięga we wszystkich sprawach?.
Na podstawie:
J. Cummins, Najwięksi rywale w historii, Warszawa 2010
Wilkołak czy chora ?
Zmieniona w wilkołaka przez chorobę ?
Ta dziewczynka została niezwykle dotkliwie potraktowana przez los. Mała Supatra Sasuphan cierpi na rzadką
chorobę genetyczną zwaną hipertrichozą, która powoduje, że całą jej twarz gęsto porastają cienkie włoski.
Mimo młodego wieku i wielu przeciwności, które młoda Tajka codzienne napotyka, sama przyznaje, że stara się
iść przez życie z podniesioną głową. Właśnie trafiła do Księgi Rekordów Guinnessa.
Supatra Sasuphan, pomimo młodego wieku, ma już większy bagaż życiowych doświadczeń, niż niejeden
dorosły. Każdego dnia znosić musi uszczypliwości swoich rówieśników, a nierzadko także ludzi dorosłych. Zanik
jakiejkolwiek wrażliwości u niektórych ludzi sprawił, że dziewczynka często wytykana jest na ulicy palcem.
Młoda Tajka nie przejmuje się jednak codziennymi trudnościami i stara się z dystansem podchodzić do życia.
Ostatnio Supatra została nawet oficjalnie uznana za najbardziej owłosioną dziewczynkę świata i umieszczona w
Księdze Rekordów Guinnessa. Sama przyznała, że bardzo się cieszy z takiego rozstrzygnięcia, a wpis do Księgi
uznała jako wyróżnienie.
?Bardzo się cieszę z tego, że znalazłam się w Księdze Rekordów Guinnessa? ? wyznała cytowana przez serwis
?Metro? Supatra Sasuphan. ?Wszystko co musiałam zrobić, to odpowiedzieć na kilka pytań na swój temat, a
potem dostałam tytuł.?
Dziewczynka powiedziała, że wzrost jej popularności zaowocował tym, że zaczęła wierzyć w samą siebie. Dzięki
temu, od niedawna mała Tajka może realizować swoje pasje ? zaczęła uprawiać taniec, a ponadto śpiewa i
oddaje się aktorstwu. Uwielbia też opracowywać wraz ze znajomymi układy taneczne do najnowszych
przebojów.
Dowody a wiara w Hitlera
Gdy ciało ludzkie nie nadaje się do identyfikacji poprzez analizę odcisków palców lub DNA, ostatnią nadzieję na
poznanie imienia i nazwiska zmarłego daje? dentysta.
Najbardziej znanym przypadkiem ustalenia tożsamości zwłok przez analizę uzębienia jest identyfikacja ciała
Adolfa Hitlera. W ostatnich dniach kwietnia 1945 r. wódz III Rzeszy zdawał sobie sprawę, że sytuacja w Berlinie
jest krytyczna. Armia Czerwona zdobywała ulicę po ulicy zamienionego w twierdzę miasta. 30 kwietnia
ostatniego roku wojny, w bunkrze ukrytym ponad 8?m pod ogrodem kancelarii Rzeszy Hitler miał popełnić
samobójstwo. Według wersji przyjętej przez większość badaczy, przegryzł fiolkę z cyjankiem, jednocześnie
strzelając sobie w głowę. Zgodnie z wolą Hitlera, który panicznie bał się trafić w ręce żołnierzy radzieckich, ciało
jego i poślubionej kilkanaście godzin przed wspólnym samobójstwem wieloletniej partnerki Ewy Braun,
esesmani ze straży przybocznej oblali benzyną i spalili.
Asystentka rozpoznaje zwłoki
Wkrótce po poddaniu się ostatnich punktów oporu w mieście czerwonoarmiści znaleźli zwłoki należące
prawdopodobnie do Führera i jego żony. O bezspornej identyfikacji, z powodu stanu ciał, nie mogło być mowy.
Z oględzin pozostałości wynikało, że jedynym dobrze zachowanym fragmentem ciała jest dolna część
twarzoczaszki. Natychmiast sprowadzono na miejsce schwytaną wcześniej asystentkę dentysty Hitlera. Kobieta
zidentyfikowała Führera, rozpoznając most wykonany w gabinecie, w którym pracowała. W dokumentacji
medycznej Kancelarii Rzeszy odnaleziono kartę z opisem stanu uzębienia Hitlera. Niebawem odnaleziono
technika, który wykonał most i osobistego dentystę wodza III Rzeszy. Na podstawie ich świadectwa stwierdzono
ze stuprocentową pewnością, że Adolf Hitler nie żyje.
Nie wszyscy uwierzyli tym wyjaśnieniom. Niektórzy twierdzili, że to jeden z dublerów Führera i nieznana
kobieta. Prawdziwy Hitler, wraz z Ewą Braun, miał wydostać się z prawie całkowicie opanowanego przez Rosjan
Berlina i uciec do Ameryki Południowej.
Ujawnione przez Rosję w 1993 r. dane potwierdzają jednak tezę, że człowiek, którego spalone zwłoki
odnalezionow okolicach berlińskiego bunkra, to Adolf Hitler. Na wystawie zorganizowanej w Moskwie z okazji
55. rocznicy zdobycia Berlina pokazano fotografie żuchwy przywódcy Niemiec. Ze względu na zły stan oryginał
nigdy nie został udostępniony zwiedzającym.
Czy te zęby mogą kłamać?
Budowa zębów, ich rozmieszczenie w łuku zębowym oraz uszkodzenia są cechami indywidualnymi,
niemożliwymi do podrobienia. Podczas rozpraw sądowych wykorzystuje się je jako dowód tożsamości tak samo
jak odciski palców czy ślady DNA. Analizą tego rodzaju danych zajmuje się odontoskopia kryminalistyczna.
Specjaliści występujący podczas spraw karnych jako biegli sądowi w laboratoriach porównują charakterystyczne
cechy danego uzębienia. Istotne są nie tylko kształt i wielkość zębów oraz relacja między szczęką a żuchwą, ale
przede wszystkim ubytki i uzupełnienia, takie jak plomby, korony, mosty, protezy i aparaty ortodontyczne. Na
podstawie rozwoju i stanu uzębienia można określić wiek zwłok, niektóre przebyte choroby, a także oszacować
status społeczny.
Początki wykorzystania tej metody giną w mrokach dziejów. Według niektórych źródeł, pierwszym
odnotowanym przypadkiem identyfikacji ofiary po zębach był sir John Talbot, pierwszy earl Shrewsbury.
Dowodził wojskami angielskimi w schyłkowej fazie wojny stuletniej. Poległ w ostatniej dużej bitwie tego
konfliktu ? pod Castillon w 1453 r., przygnieciony swoim koniem. Po walce postanowiono godnie pogrzebać ciało
wodza, którego wrogowie nazwali angielskim Achillesem. Przeszukując pole bitwy, jego giermek w końcu
odnalazł ciało pana, leżące między stosami trupów. Rozpoznał je po charakterystycznej przerwie między
zębami.
Z każdej katastrofy wyjdą cało
Szkliwo to najtwardsza tkanka ludzka. Ma większą od kości odporność na działanie ognia i innych żywiołów.
Metodę identyfikacji zwłok przez badanie uzębienia stosuje się, gdy nie można ustalić tożsamości zwłok z
powodu ich zwęglenia lub przekształcenia w szkielet, a także w przypadku osób, które zginęły w katastrofach i
nie sposób rozpoznać ich po zewnętrznych cechach indywidualnych. Wykorzystuje się wówczas porównanie
zabezpieczonego materiału, zębów i kości z prowadzoną stomatologiczną kartą pacjenta.
Po raz pierwszy na masową skalę metodą tą posłużono się w USA w 1976 r. 31 lipca w kanionie Big Thompson
w Kolorado w ciągu 3 godzin spadło ponad 30 centymetrów deszczu. Olbrzymie masy wody runęły w dół na
osiedla ludzkie. Ściana wody wysoka na 6 metrów przewaliła się przez cały kanion, niszcząc prawie pół tysiąca
domów i ponad 400 samochodów. Niespodziewana powódź pozbawiła życia 145 osób. Sześciu spośród nich nie
odnaleziono, pozostałych zidentyfikowano dzięki badaniom odontoskopowym. Katastrofa przyczyniła się do
powstania centralnego rejestru danych dentystycznych w USA.
Uważaj, co gryziesz
Eksperci odontoskopii są wzywani nie tylko po to, by ustalić tożsamość zmarłych, ale również by udowodnić
winę żywym. Jedną z pierwszych w Europie spraw, w której posłużono się tą metodą identyfikacji, był proces
górnika w Wielkiej Brytanii w 1906 r. Podejrzanemu o włamanie i kradzież udowodniono winę dzięki
znalezionemu na miejscu przestępstwa nadgryzionemu kawałkowi sera. Na sali rozpraw dokonano
eksperymentu. Poproszono oskarżonego o ugryzienie takiego samego sera, a następnie przekazano biegłym do
porównania. Oba ślady zostały pozostawione przez to samo uzębienie.
Technicy specjalizujący się w badaniach odontoskopowych mają najczęściej do czynienia z odciskami zębów
pozostawionymi przez przestępców na ciałach ofiar. Zdarzają się również ślady ugryzień broniącej się ofiary na
skórze napastników. Zazwyczaj utrzymują się one na ciele przez około 24 godziny. Badając zwłoki za pomocą
światła ultrafioletowego, można znaleźć tego rodzaju ślady nawet w kilka miesięcy po śmierci ofiary.
Badania odontoskopowe odegrały kluczową rolę w wielu sprawach kryminalnych. Jedną z głośniejszych był
proces, który przeszedł do historii kryminalistyki pod nazwą ?Stan Floryda przeciw Tedowi Bundy?. Dotyczył
seryjnego mordercy grasującego w latach 70. w wielu stanach USA. Przyznał się do popełnienia 30 morderstw,
choć dokładna ich liczba pozostaje nieznana (szacuje się ją na ponad 100). Cechą wspólną ofiarkobiet była
podobna fryzura: długie włosy uczesane z przedziałkiem pośrodku. Ponieważ Bundy był przystojny i podobał się
kobietom, zdobycie zaufania przyszłej ofiary nie było dla niego problemem. Zazwyczaj zapraszał dziewczęta do
samochodu, gdzie tępym narzędziem ogłuszał, a potem gwałcił i zabierał do swoich kryjówek. Przyznał się także
do nekrofilii. Ujęty po raz pierwszy, zdołał uciec. Wówczas popełnił najgłośniejszą zbrodnię, gwałcąc i mordując
jednej nocy cztery studentki śpiące w akademiku Stanowego Uniwersytetu Florydy w Tallahassee i jedną
nastolatkę w domu oddalonym o przecznicę od akademika. Po schwytaniu Bundy?ego natychmiast rozpoczął się
proces. Najważniejszym dowodem przeciw niemu był ślad zębów pozostawiony na pośladku jednej z ofiar. Po
pobraniu od Teda wycisków uzębienia i porównaniu ich z materiałem dowodowym nie było wątpliwości, że
należały do tego samego człowieka. Został skazany na śmierć na krześle elektrycznym. Wyrok wykonano 24
stycznia 1989 r.
Czytanie z płytki
W Szwajcarii opracowano ciekawą metodę identyfikacji ludzi. Polega ona na umieszczeniu w szkliwie wybranego
zęba trzonowego blaszki, na której znajduje się zakodowana informacja identyfikacyjna. Można ją odczytać przy
stosunkowo niewielkim, 8krotnym, powiększeniu. Płytkę wykonuje się z ognioodpornego materiału, którego
temperatura topnienia waha się między 1360 a 1480oC. Oznacza to, że jest ona wyższa od wymaganej do
kremacji ludzkich zwłok. Dzięki czerwonej barwie możliwa jest szybka lokalizacja identyfikatora w jamie ustnej.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin