Jan Brzechwa W�os Pan starosta jad� przy stole, Naraz patrzy - w�os w rosole. Krzykn�� wi�c na ca�y g�os: "Chcia�bym wiedzie�, czyj to w�os! Co to jest za zwyczaj taki, �eby w zupie by�y k�aki? Staro�cino, co chcesz, r�b, Ja nie jadam takich zup!" Staro�cina a� poblad�a, Z przera�enia z krzes�a spad�a, Patrzy w talerz: marny los, Rzeczywi�cie - w zupie w�os. Wpad�a z krzykiem na kucharza: "�e te� taka rzecz si� zdarza, W�os w rosole, �adna rzecz - Niech pan sobie idzie precz!" Kucharz zgubi� okulary, W�o�y� buty nie do pary, Do talerza wetkn�� nos: Rzeczywi�cie - w zupie w�os. Wstyd okropnie staro�cinie, Dowiedziano si� w rodzinie, �e starosta nie chce je��, Przybieg� wuj i stryj, i te��. Te�� przybli�y� si� do misy I powiada: "Jestem �ysy, W�os na pewno nie jest m�j. Mo�e wie co� o tym wuj?" Wuj z kieszeni wyj�� lup� I przez lup� bada zup�: "Widz� w�os, lecz nie wiem czyj, Mo�e zna si� na tym stryj." Stryj przybli�y� si� do sto�u, Zajrza� bacznie do roso�u, Po czym gwizdn�� niby kos: "Znam si� na tym - to jest w�os." Sprowadzono geometr�, �eby zmierzy� centymetrem I powiedzia� wszystkim wprost, Co to w zupie jest za w�os. Geometra siad� za sto�em, Mierzy�, liczy� co� z mozo�em, Zu�y� kartek ca�y stos I powiedzia�: "To jest w�os! Ja si� na tym nie znam, lecz czy Nie pomo�e s�dzia �ledczy? W�sz� tutaj zbrodni �lad, Skoro w�os do zupy wpad�." S�dzia �ledczy spraw� zbada� I powiada: "Trudna rada, Musz� w sprawie zabra� g�os, Prosz� pa�stwa, to jest w�os." Wtem kto� my�l wysun�� now�: "Trzeba wezwa� stra� ogniow�." Pan starosta zmarszczy� twarz: "Mo�e by� ognowa stra�." Przyjechali wnet stra�acy, Ra�nie wzi�li si� do pracy I wyj�li z zupy w�os: Taki to by� w�osa los!
Marianki