z_motyka_na_slonce.txt

(1 KB) Pobierz
Jan Brzechwa
Z motyk� na s�o�ce

Roch w�gla od dawna pod piecem nie widzia�,
Ju� sko�czy� si� zapas, wyczerpa� si� przydzia�.

Wi�c Roch wpad� na pomys�:  "Tak zimno w cha�upie,
A s�o�ce jest wielkie.  Gdy okruch od�upi�

I wrzuc� do pieca, wystarczy mi ciep�a,
By barszcz nie zamarza� i kasza nie krzep�a."

Pomy�la� i ruszy� z motyk� na s�o�ce,
A s�o�ce - wiadomo - jak ogie� gor�ce.

Motyka ju� topi� si� z wolna zacz�a,
Lecz Roch nie ustawa�, Roch wo�a�:  - Do dzie�a!

Do dzie�a!  Cho� sobie czupryn� osmal�,
Wci�� b�d� motyk� uderza� wytrwale

I cho�by mnie s�o�ce spali�o na popi�,
Nikt we wsi nie powie, �em swego nie dopi��!

To rzek�szy przygarn�� dwie chmury deszczowe,
Z nich jedn� po�o�y�, jak kompres na g�ow�,

A drug� wy�yma� zwil�aj�c ostro�nie
Motyk�, jak zwil�a si� kur� na ro�nie.

Bi� w tarcz� s�oneczn�, cho� dr�czy� go upa�,
A� w ko�cu motyk� okruszek od�upa�.

Zawin�� go w chmur�, jak w szmatk� wilgotn�,
I poda� czym pr�dzej Rochowej przez okno.

Rochowa okruszek do pieca wrzuci�a,
Obra�a ziemniaki i barszcz nastawi�a.

Buzuje si� okruch s�oneczny na ruszcie,
A wy, je�li chcecie, czyn Rocha powt�rzcie.

Nauka za� taka z wierszyka wynika,
�e mo�e ka�demu si� przyda� motyka.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin