02.Marka.doc

(1514 KB) Pobierz
Szbalon dokumentów

William Barclay

EWANGELIA
WEDŁUG
ŚW. MARKA

Poznań 2002

290

 


Tłumaczyli: Aleksander Kircun, Ruth Kowalczuk, Paweł Kuciński

Wydanie poprzednie ukazało się nakładem

Wydawnictwa „Słowo Prawdy” w 1987 r.

Redakcja: Adam Ciorga


WSTĘP DO EWANGELII ŚW. MARKA

Ewangelie synoptyczne

Pierwsze trzy Ewangelie, Mateusza, Marka i Łukasza znane są jako Ewangelie synoptyczne. Słowo synoptyczny pochodzi od dwóch greckich słów, które łącznie znaczą widzieć razem. Te trzy Ewangelie dlatego zostały nazwane synoptycznymi, że można je umieścić w równoległych kolumnach obok siebie i jednocześnie patrzeć na te same opisy i zagadnienia. Można by dowodzić, że spośród tych trzech najważniejsza jest Ewangelia Marka. Można by pójść nawet dalej i argumentować, że Ewangelia Marka jest najważniejszą księgą na ziemi, ponieważ prawie wszyscy zgadzają się, że została ona napisana przed innymi Ewangeliami i dlatego jest ona pierwszym zapisem życia Jezusa, jaki do nas dotarł. Marek może nie był pierwszym człowiekiem opisującym życie Jezusa. Niewątpliwie były inne bardzo proste próby spisania życia Jezusa; ale jego Ewangelia jest na pewno najwcześniejszym zapisem życia Jezusa, jaki przetrwał do dziś.

Pochodzenie Ewangelii

Kiedy rozważymy w jaki sposób napisane zostały Ewangelie, musimy przenieść się myślami do odległych czasów, kiedy w całym świecie nie było takiej rzeczy, jak drukowana książka. Ewangelie zostały napisane długo przed wynalezieniem druku, opracowane, kiedy każda księga musiała być uważnie i z wielkim nakładem pracy napisana ręcznie. Jest rzeczą zrozumiałą, że przy takim procesie pisania istnieć mogły tylko nieliczne egzemplarze jakiejkolwiek księgi.

Skąd możemy wiedzieć, albo jak możemy wywnioskować, że Ewangelia Marka była pierwszą spośród wszystkich Ewangelii? Czytając Ewangelie synoptyczne również w języku angielskim widzimy, że istnieją między nimi godne uwagi podobieństwa. Zawierają one te same wydarzenia często opisane takimi samymi słowami; zawierają też opisy nauczania Jezusa, które często są identyczne. Jeżeli porównamy opis Nakarmienia Pięciu Tysięcy w trzech Ewangeliach (Mk 6,30-44; Mt 14,12-21; Łk 9,10-17), to widzimy, że jest on podany w prawie taki sam sposób i przy użyciu prawie tych samych słów. Bardzo wyraźnym przykładem tego, o czym mówimy, jest historia uzdrowienia człowieka, który był sparaliżowany (Mk 2,1-12; Mt 9,1-8; Łk 5,17-26). Opisy są tak bardzo podobne, że nawet krótkie zdanie wtrącone – „rzekł paralitykowi” (Mk 2,10) – pojawia się we wszystkich trzech Ewangeliach w dokładnie tym samym miejscu. Podobieństwa są tak duże, że zmuszeni jesteśmy przyjąć jeden z dwóch wniosków: albo wszyscy trzej czerpią swoje materiały z jakiegoś jednego, wspólnego źródła, albo dwaj z nich opierają się na trzecim.

Dokładniej badając Ewangelię Marka znajdujemy, że może być ona podzielona na 105 sekcji. Z tej liczby 93 pojawiają się u Mateusza i 81 u Łukasza. Jeszcze bardziej wymowna i nieodparta jest następująca obserwacja. Marek ma 661 wierszy, Mateusz – 1068, a Łukasz – 1149. Z 661 wierszy Marka, Mateusz odtwarza nie mniej niż 606. Czasami zmienia nieco sformułowania, ale dokładnie odtwarza aż 51 procent sformułowań Marka. Z 661 wierszy marka, Łukasz odtwarza 320 i właściwie używa 53 procent dokładnych jego sformułowań. Z 55 wierszy Marka, których Mateusz nie odtwarza w swojej Ewangelii, 31 znajduje się u Łukasza. W rezultacie tylko 24 wiersze z Ewangelii Marka nie występują ani u Mateusza ani u Łukasza. Fakty te wydają się wskazywać, że prawdopodobnie Mateusz i Łukasz korzystali z Ewangelii Marka jako podstawy do swoich Ewangelii.

We wniosku tym upewnia nas jeszcze jedna obserwacja. Zarówno Mateusz jak i Łukasz przyjmują w dużym stopniu kolejność wydarzeń z Ewangelii Marka. Czasami Mateusz wprowadza jakieś zmiany do tej kolejności, czasami robi to też Łukasz. Nigdy jednak obaj, Mateusz i Łukasz, nie podają takiej samej zmienionej kolejności wydarzeń na przekór Markowi. Zawsze jeden z nich zatrzymuje kolejność z Ewangelii Marka.

Dokładne badania trzech Ewangelii wyraźnie pokazują, że pisząc swoje Ewangelii Mateusz i Łukasz, mieli przed sobą kopię Ewangelii Marka. Stanowiła ona dla nich podstawowy materiał, do którego wprowadzali i dopasowali materiał dodatkowy, który chcieli włączyć do całości.

Wzruszeniem napawa człowieka świadomość, że czytając Ewangelii Marka ma przed sobą pierwszy opis życia Jezusa, na którym wszystkie następne opisy Jego życia musiały z konieczności bazować.

Marek, autor Ewangelii

Kim był – on Marek, który napisał Ewangelię? Nowy  Testament dość dużo nam o nim mówi. Był on synem zamożnej kobiety z Jerozolimy, której dom był punktem zbornym i miejscem nabożeństw pierwszego zboru (Dz 12,12). Od samego początku Marek wychowywał się w samym centrum chrześcijańskiej społeczności.

Marek był też siostrzeńcem Barnaby, a kiedy Paweł i Barnaba wyruszyli w swoją pierwszą podróż misyjną zabrali ze sobą Marka, jako swego sekretarza i pomocnika. (Dz 12,25). Podróż ta była dla Marka bardzo niefortunna. Kiedy przybyli do Perge, Paweł skierował ekspedycję w głąb lądu, drogą pod górę na centralny płaskowyż; Marek jednak z jakiegoś powodu opuścił ich i wrócił do domu (Dz 13,13).

Marek mógł wrócić do domu, ponieważ bał się niebezpieczeństw czyhających na tej najbardziej osławionej drodze, na której prócz wyjątkowo utrudnionego podróżowania czaili się bandyci. Mógł wrócić do domu, ponieważ wszystko wskazywało na to, że Paweł przejmie kierownictwo ekspedycji, a Marek mógł się w duszy buntować przeciw spychaniu jego wujka na drugi plan. Może też wrócił do domu, ponieważ nie popierał takiej pracy, jaką prowadził Paweł. Chryzostom – być może w błysku jakiejś fantazyjnej intuicji – mówi, że Marek wrócił do domu ponieważ tęsknił do mamy!

Paweł i Barnaba zakończyli swoją pierwszą podróż misyjną i wkrótce postanowili wyruszyć w drugą podróż. Barnaba koniecznie chciał zabrać znowu Marka, ale Paweł nie chciał mieć już nic wspólnego z człowiekiem, „który odstąpił od nich w Pamfilii” (Dz 15,37-40). Różnica zdań między nimi była tak duża, że Paweł i Barnaba rozeszli się i sądząc z dostępnych nam materiałów, nigdy już razem nie pracowali.

Na kilka lat Marek zniknął ze sceny historii. Tradycja podaje, że udał się do Egiptu i tam, w Aleksandrii, założył zbór. Nie wiemy, czy tak było naprawdę, ale wiemy, że sposób ponownego pojawienia się Marka jest pewnym zaskoczeniem. Niespodziewanie dowiadujemy się, że Marek jest obok Pawła w Rzymie, wtedy, kiedy ten pisze z więzienia list do Kolosan (Kol 4,10). W innym liście z więzienia, do Filemona, Paweł wymienia Marka w gronie innych swoich współpracowników (w. 24). A kiedy Paweł czeka na śmierć i koniec jego jest bliski, pisze do Tymoteusza, człowieka, który był jego prawą ręką: „Weź Marka i przyprowadź ze sobą, bo mi jest bardzo potrzebny do posługiwania”. (2 Tym. 4, 11). Dużo czasu minęło od chwili kiedy Paweł odtrącił Marka, jako człowieka, na którym nie można polegać. W jakiejkolwiek drodze to się stało - Marek odzyskał utraconą pozycję. Właśnie jego chciał mieć Paweł koło siebie, przy końcu swojego życia.

Źródła informacji Marka

Wartość każdego opowiadania, bez względu na to, kto go przekazuje, zależy od źródeł informacji o tym opowiadaniu. Skąd więc Marek czerpał informacje o życiu i działalności Jezusa? Widzieliśmy, że dom jego był od początku głównym miejscem zbornym chrześcijańskiej społeczności w Jerozolimie. Niejednokrotnie musiał słyszeć, jak różni ludzie dzielili się swoimi wspomnieniami o Jezusie. Prawdopodobnie jednak miał on takie źródło informacji, z którym żadne inne równać się nie mogło.

Blisko końca drugiego wieku żył człowiek o nazwisku Papiasz, który zajmował się wyszukiwaniem i przekazywaniem informacji, które można było zebrać o wczesnym okresie Kościoła. Mówi on, że Ewangelia Marka jest niczym innym, jak zapisem materiału kazań Piotra, największego z Apostołów. Marek z pewnością przebywał bardzo blisko niego, był też bardzo mu drogi, ponieważ Piotr mógł o nim powiedzieć: „Marek, mój syn” (1 P 5,13). Oto co Papiasz mówi:

Marek, który był tłumaczem Piotra, zapisał dokładnie chociaż nie po porządku, wszystko co zapamiętał z nauki i czynów Chrystusa. Sam Marek nie słyszał Pana ani z Nim nie chodził. Towarzyszył Piotrowi, jak już powiedziałem, w późniejszym okresie, kiedy Piotr dostosował swoje nauczanie do praktycznych praw życia, nie usiłując przekazać słów Pana w sposób systematyczny Marek więc przyjął słuszną metodę zapisywania pewnych wydarzeń z pamięci, ponieważ jego jedyną troską było przekazanie wszystkiego co usłyszał, bez żadnych opuszczeń lub zmian”.

Możemy dlatego przyjąć, że Ewangelia zachowała dla nas zapamiętany przez Marka materiał z kazań samego Piotra.

Istnieją tedy dwa ważne powody, dla których Ewangelia Marka jest księgą o najwyższym znaczeniu. Pierwszy: jest ona najwcześniejszą z czterech Ewangelii; jeżeli została napisana krótko po śmierci Piotra, to pochodzi z około 65 roku po Chrystusie. Drugi: zawiera rejestr faktów dotyczących Jezusa, przekazanych w kazaniach i nauczaniu Piotra. Możemy powiedzieć, że Ewangelia Marka pozwala nam podejść najbliżej do naocznych świadków życia Jezusa i słuchać ich relacji.

Zagubione zakończenie

Badając Ewangelię Marka znajdujemy pewien bardzo interesujący fakt. W swej oryginalnej postaci kończy się ona na wierszu ósmym rozdziału szesnastego. Przekonują nas o tym dwa względy. Końcowych wierszy Ewangelii (16,9-20) brakuje we wszystkich ważnych wczesnych manuskryptach. Manuskrypty, w których wiersze te występują, są późniejsze i niższe rangą. Również styl języka greckiego, w jakim zostały te wiersze napisane, jest tak odmienny od całości Ewangelii, że nie mogły one wyjść spod tego samego pióra.

Niemożliwe jest jednak, by autor zaplanował zakończyć swą Ewangelię na wierszu ósmym. Co się w takim razie wydarzyło? Nie wykluczone, że Marek umarł, że nawet zginął śmiercią męczennika, zanim zdążył zakończyć pisanie Ewangelii. Jest jednak bardziej prawdopodobne, że w pewnym okresie pozostał tylko jeden egzemplarz Ewangelii Marka, który uległ częściowemu zniszczeniu. Ponieważ książki w tamtych czasach były pisane na zwojach, końcówki zwojów niszczyły się i urywały najszybciej. Znany jest taki okres w dziejach Kościoła, kiedy nie często używano Marka, przedkładając raczej Mateusza i Łukasza. Być może Ewangelia Marka była do tego stopnia zaniechana, że wszystkie jej egzemplarze, prócz tego jednego okrojonego, wybrakowanego zostały zagubione. Jeżeli tak rzeczywiście się sprawy miały, byliśmy o włos od utraty Ewangelii, która pod wieloma względami jest najważniejszą.

Cechy charakterystyczne Ewangelii Marka

Popatrzmy teraz wstępnie na najbardziej charakterystyczne cechy Ewangelii Marka tak, byśmy później, czytając i studiując ją, mogli je dla siebie rozpoznać.

1. Z całego Nowego Testamentu Ewangelia ta jest najbardziej zbliżona do reportażu o życiu Jezusa. Marek wziął sobie za cel ukazanie Jezusa takim, jaki On był. Westcot nazwał to „kopią życia”. A. B. Bruce powiedział, że Ewangelia ta została napisana „z punktu widzenia miłującej, żywej pamięci”, i że jej najbardziej charakterystyczną cechą jest realizm.

Gdybyśmy kiedykolwiek mieli stworzyć coś zbliżonego do biografii Jezusa, musielibyśmy się oprzeć na Marku, ponieważ jego upodobaniem, radosną ambicją było przekazywać fakty z życia Jezusa w sposób najprostszy i najbardziej dramatyczny.

2. Marek nigdy nie zapomniał o Boskości Jezusa. Ewangelię swoją rozpoczyna wyznaniem wiary: „Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym”. Wyraźnie mówi kim według niego jest Jezus, nie pozostawiając nas w niepewności. Wielokrotnie mówi o wstrząsającym wrażeniu, wywieranym przez Jezusa na umysłach i sercach tych, którzy go słyszeli. Ich lęk i zdziwienie nigdy nie traci z oczu Marek. „I zdumiewali się nad nauką jego” (1,22) „I zdumiewali się wszyscy”. (1,27). Takie stwierdzenia pojawiają się bardzo często. Zdziwienie wypełniło nie tylko tłumy słuchające Jezusa, jeszcze bardzie udzieliło się ono gronu najbliższych uczniów. „I zdjął ich strach wielki, i mówili jeden do drugiego: „Któż jest więc ten, że i wiatr, i morze są mu posłuszne?” (4,41). „A oni byli wstrząśnięci do głębi” (6,51). „A uczniowie dziwili się słowom jego” (10,24.26).

Dla Marka Jezus nie był po prostu jakimś człowiekiem wśród innych ludzi; był Bogiem między ludźmi, zawsze wzbudzającym swoimi słowami i czynami cudowne zdumienie.

3. Jednocześnie żaden inny ewangelista nie ukazuje ludzkich cech Jezusa tak wyraźnie jak Marek. Czasami postać Jezusa jest tak ludzka, że inni ewangeliści wprowadzają pewne poprawki, ponieważ prawie boją się powtórzyć to, co powiedział Marek. Marek nazywa Jezusa po prostu „cieślą” (6,3). Mateusz zmieni później to na „syn cieśli” (Mt 13,55), tak jakby nazwanie Jezusa małomiasteczkowym rzemieślnikiem było zbyt odważne. Kiedy Marek opowiada o kuszeniu Jezusa, pisze: „I zaraz powiódł go Duch na pustynię” (Biblia Gdańska: „Duch wypędził go” Mk 1,12). Mateuszowi i Łukaszowi nie podoba się słowo wypędził w odniesieniu do Jezusa; wprowadzają więc pewne złagodzenie pisząc: „Duch zaprowadził Jezusa na pustynię” (Mt 4,1; Łk 4,1). Nikt nie mówi nam tyle co Marek o ludzkich uczuciach Jezusa. Jezus wzdychał w duchu (7,34; 8,12), litował się (6,34), dziwił się niedowiarstwu ludzi (6,6), pałał sprawiedliwym gniewem (3,5; 8,33; 10,14). Tylko Marek mówi nam o tym, że Jezus, spojrzawszy na młodego, bogatego dostojnika, umiłował go (10,21). Jezus znał mękę głodu (11,12). Jezus bywał zmęczony i potrzebował odpoczynku (6, 31).

To właśnie w Ewangelii Marka, przede wszystkim mamy obraz Jezusa podobnego do nas w uczuciach i odczuciach. Zwykłe człowieczeństwo Jezusa w opisach Marka bardzo Go nam zbliża.

4. Jedną z ważnych właściwości Marka jest częste wtrącanie do tekstu drobnych, żywych, szczegółów, zdradzających wiedzę naocznego świadka. Obaj, Mateusz i Marek mówią jak Jezus bierze małe dziecię i stawia je w pośrodku. Mateusz (18,2) mówi: „A On, przywoławszy dziecię, postawił je wśród nich”. Marek dodaje jeden szczegół, który ożywia cały obraz (9,36). „Potem wziął małe dziecię, postawił je w pośrodku nich i wziąwszy je w ramiona rzekł do nich”. W pięknym obrazie ukazującym Jezusa i dzieci, kiedy to Jezus gani uczniów za bronienie dzieciom dostępu do niego, tylko Marek dodaje: „I brał je w ramiona i błogosławił, kładąc na nie ręce” (Mk 10,13-16; por. Mt 19,13-15; Łk 18,15-17). Te drobne uzupełnienia ukazują dobroć i czułość Jezusa. Jedynie Marek opowiada jak podczas cudu nakarmienia pięciu tysięcy osób ludzie usiedli w grupach po stu i po pięćdziesięciu (6,40) jak grządki warzyw w ogródku. Cała scena staje od razu przed oczyma naszej wyobraźni. W opisie ostatniej drogi Jezusa i uczniów do Jerozulimy, tylko Marek mówi, że „Jezus szedł przed nimi” (10,32; por. Mt 20,17; Łk 18,31). Ten drobny, żywy szczegół rzuca jaskrawe światło na osamotnienie Jezusa. Kiedy Marek opowiada o uciszeniu burzy na morzu, wtrąca króciutkie zdanie, którego nie ma u innych Ewangelistów. „A On był w tylniej części łodzi i spał na wezgłowiu”. To jedno jakby dotknięcie pędzla ożywia cały obraz przed naszymi oczyma.

Nie ma poważnych podstaw by wątpić, że szczegóły te zawdzięczamy, Piotrowi, naocznemu świadkowi, który patrzył ponownie, teraz już okiem pamięci, na dawne wydarzenia.

5. Realizm i prostota Marka widoczne są w jego języku.

a) Styl Marka nie jest starannie dopracowany i wypolerowany. Opowiada podobnie jak robi to dziecko. Kolejne wypowiedzi – czasami jest ich dużo – łączy jedynie spójnikiem „i”. W rozdziale trzecim Ewangelii, po jednym czasowniku głównym występują aż trzydzieści cztery zdania złożone i proste z których każde rozpoczyna się od „i”. Widoczne to jest oczywiście w greckim oryginale. Tak właśnie opowiada dziecko, poruszone jakimś niezwykłym wydarzeniem.

b) Marek bardzo chętnie używa słów „i zaraz”, „i natychmiast”. Spotykamy je w Ewangelii prawie trzydzieści razy. Mówiono nieraz, że opisy Marka „maszerują”. Nie jest to dokładne określenie. Nie tyle maszerują co pędzą do przodu.

Marek spieszy, by podzielić się wydarzeniami Ewangelii i pragnie by dla innych były one tak żywe i autentyczne jak dla niego.

c) Marek lubi opowiadać w czasie teraźniejszym historycznym. Znaczy to, że pisząc po grecku o wydarzeniach z przeszłości używa czasu teraźniejszego zamiast przeszłego. „A Jezus, usłyszawszy to, mówi im: „Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci co się źle mają”. (2,17). „A gdy się przybliżają do Jerozolimy, do Byetfage i do Betanii, do Góry Oliwnej posyła dwóch z uczniów swoich i mówi im: Idźcie do wioski, która jest przed wami...” (11,1.2). „I zaraz, gdy On jeszcze mówił, natchodzi Judasz jeden z dwunastu” (14,43).

W tłumaczeniach Ewangelii rzadko zachowany jest czas teraźniejszy historyczny, ponieważ nie ma on w naszych językach dobrego brzmienia. Jego obecność w wersji oryginalnej przekazuje jednak jak bardzo żywe i realistyczne były w świadomości Marka wydarzenia ewangeliczne. To tak jakby pisał o tym, co w tej chwili widzi.

d). W swoich opisach Marek dość często podaje słowa Jezusa w języku aramejskim. Do córki Jaira Jezus powiedział, „Talita kumi” (5,41). Głuchoniememu rozkazał: „Effata” (7,34). Przeznaczony na ofiarę Bogu dar – to „Korban” (7,11). W Getsemane Jezus modli się „Abba Ojcze” (14,36). Na krzyżu woła: „Eloi, Eloi, lama sabachtani?” (15,34).

Zdarzało się, że Piotr, pogrążony we wspomnieniach, na nowo uchem swej pamięci słyszał głos Jezusa i wtedy nie mógł inaczej postąpić, jak tylko podzielić się z innymi słowami Jezusa w ich pierwotnym brzmieniu.

Podstawowa Ewangelia

Nie postąpimy niewłaściwie nazywając Ewangelię Marka Ewangelią podstawową. Przystąpmy więc do studiowania jej z uwagą, i miłością, świadomi, że daje ona nam możliwość słyszenia kazań samego apostoła Piotra.


EWANGELIA ŚW. MARKA

Początek opowiadania (wydarzeń) (1,1-4)

Rozpoczynając swoje opowiadanie o Jezusie Marek cofa się daleko wstecz w przeszłość. Historia Jezusa nie wzięła swego początku w działalności Jana Chrzciciela na pustyni, nie rozpoczęła się nawet z chwilą jego przyjścia na świat. Początek był w wizjach proroków, żyjących w bardzo odległych czasach. Znaczy to, że początków historii Jezusa należy szukać w najbardziej odległej przeszłości, w myśli Boga.

Stoicy mocno wierzyli w uporządkowany plan Boży. „Sprawy Boże”, powiedział Marek Aureliusz, „są z góry przewidziane. Wszystko pochodzi z nieba”. Możemy się czegoś stąd nauczyć.

1. Ktoś powiedział, że „myśli młodości są długie, bardzo długie”. To samo można powiedzieć o myślach Bożych, Bóg dał to poznać jako Ten, który realizuje swoje zamysły. Historia nie jest przypadkowym kalejdoskopem niepowiązanych ze sobą wydarzeń. Jest procesem kierowanym przez Boga, który już na początku widzi koniec.

2. Proces ten nie zachodzi obok nas, jesteśmy „wewnątrz”, dlatego możemy albo pomagać albo przeszkadzać w jego realizacji. W pewnym sensie pomaganie w realizacji jakiegoś wielkiego procesu przynosi taki sam zaszczyt co zdolność widzenia ostatecznego celu tego procesu. Życie byłoby całkiem inne, gdybyśmy, zamiast tęsknić za odległym i nieosiągalnym w chwili obecnej celem, uczynili wszystko co w naszej mocy, by cel ten przybliżyć.

W młodości, ponieważ nie mogłem być śpiewakiem,

Nawet nie próbowałem pisać tekstu pieśni;

Nie sadziłem żadnych drzew przy drodze,

Bo wiedziałem, jak długo one rosną.

A teraz, nauczony doświadczeniem wiem,

Że może być błogosławieństwem

sadzenie drzew, by inny je podlewał,

I pisanie pieśni, by ktoś inny mógł ją śpiewać.

Bez czyjejś pomocy i wysiłku cel nie zostanie osiągnięty.

Użyty przez Marka cytat z ksiąg prorockich nasuwa pewne myśli o istocie chrześcijaństwa.

Oto posyłam anioła mego przed tobą, który przygotowuje drogę twoją. Słowa te wzięte zostały z Księgi Malachiasza 3,1. Prorok wypowiedział je jako groźbę. W czasach Malachiasza kapłani zaniedbywali się w swoich obowiązkach. Na ofiarę przeznaczali zwierzęta i pokarmy gorszego gatunku, nużyła ich służba w świątyni. Posłaniec – anioł – miał oczyścić nabożeństwo i kult świątyni przede pojawieniem się na ziemi Bożego Pomazańca. Widzimy stąd, że przyjście Chrystusa było oczyszczeniem życia. Oczyszczenia tego świat bardzo potrzebował. Seneka nazwał Rzym „gniazdem rozpusty”. Juwenalis mówił o tym samym mieście jako o brudnym ścieku, do którego płyną obrzydliwe męty z każdego syryjskiego i achajskiego potoku. Wszędzie, gdzie pojawi się chrześcijaństwo, dokonuje ono oczyszczenia.

Prawdę tę można poprzeć faktami. Gruce Barton opowiada, jak to otrzymał kiedyś pierwsze w swym życiu ważne dziennikarskie zadanie napisania serii artykułów demaskujących ewangelistę Billy Sunday’a. Wybrano 3 miasta. „Rozmawiałem z kupcami”, pisze Gruce Barton. „Powiedzieli mi, że kiedy odbywały się w mieście zebrania ewangelizacyjne, a też i w późniejszym okresie, przychodzili do ich sklepów ludzie, ażeby regulować zaległe rachunki. Niektóre rachunki była tak stare, że już nie figurowały w księgach dłużników, usunięto je już wcześniej przez Billy Sunday’a. „Nie jestem członkiem żadnego kościoła” powiedział przewodniczący, i nigdy nie chodzę na nabożeństwa”. Chcę jednak panu coś powiedzieć. Gdyby dzisiaj padła propozycja zaproszenia Billy Sundey’a do naszego miasta, i gdyby kościoły nie mogły zebrać potrzebnych na ten cel funduszy, ja sam byłbym w stanie to uczynić. Potrzebowałbym nie więcej niż pół dnia, zbierając przy tym wyłącznie wśród osób, które nigdy nie chodzą do kościoła. Wiemy dzisiaj jakie są rezultaty jego pracy. Prawdą jest, że na swoją kampanię zebrał w naszym mieście jedenaście tysięcy dolarów. Tyle samo jednak w ciągu jednego tylko wieczoru zbiera byle cyrk, nic dobrego nam w zamian, przy wyjeździe, nie zostawiając. On natomiast pozostawił oczyszczoną atmosferę w dziedzinie moralności” Artykuły Bruce Bartona zamiast demaskować ewangelistę, stały się wyrazem uznania dla oczyszczającej mocy chrześcijańskiego poselstwa.

Kiedy Billy Graham przemawiał w Shreveport w stanie Luisiana, popyt na napoje alkoholowe zmalał o 40 procent, natomiast Biblii sprzedano o 30 procent więcej niż normalnie. Sprawozdanie o rezultatach jego misji w Seattle mówi między innymi o „wycofaniu z sądów kilkunastu spraw rozwodowych”. Podobne sprawozdanie z Greensboro, w stanie Północna Karolina, informuje, że dobroczynne działanie ewangelizacji dotknęło całej struktury społecznej miasta”

Jedna ze znanych historii ukazujących dobroczynną moc chrześcijaństwa rozpoczęła się od buntu marynarzy na statku Bounty. Buntowników wysadzono na Wyspie Pitcairn. Było ich dziewięciu. Grupa ta niebawem powiększyła się o siedemnaście osób, głównie tubylców z sąsiednich wysp, wśród których było sześciu mężczyzn, dziesięć kobiet i jedna szesnastoletnia dziewczyna. Komuś z nich udało się któregoś dnia zrobić samogon. Następstwa były straszne. Z pierwszej grupy umarli wszyscy prócz jednego, Aleksandra Smith’a. Smith natknął się przypadkiem na Biblię i zaczął ją czytać. Wywarła na nim tak silne wrażenie, że postanowił stworzyć na wyspie państewko, oparte bezpośrednio na Biblii. Kiedy dwadzieścia lat później przypłynął do Pitcairn mały amerykański jednomasztowiec, jego załoga znalazła tam całkowicie zchrystianizowane społeczeństwo. Na wyspie nie było więzienia, ponieważ nieznane były przestępstwa. Nie było szpitala, ponieważ nikt nie chorował. Nie było zakładu dla obłąkanych, ponieważ wszyscy byli przy zdrowych zmysłach. Nie było też analfabetów. Nigdzie na całym świecie życie człowieka i jego własność nie były tak bezpieczne jak na Pitcairn. Chrześcijaństwo oczyściło to społeczeństwo.

Kiedy ludzie pozwalają Chrystusowi wejść na teren ich życia to zrodzona w ten sposób wiara chrześcijańska oddziałuje na truciznę moralną, jak antyseptyk oczyszczając i uzdrawiając społeczeństwo.

Jan Chrzciciel wystąpił na pustyni głosząc chrzest upamiętania. Rytualne obmywania były znane każdemu Żydowi. Są one szczegółowo opisane w Trzeciej Księdze Mojżeszowej, w rozdziałach 11 do 15. „Żyd”, powiedział Tertulian, „obmywa się codziennie, ponieważ codziennie jest nieczysty”. Symboliczna kąpiel i oczyszczenie stanowiły bardzo ważną część całej struktury żydowskiego obrządku religijnego. Poganin był z natury rzeczy nieczysty, ponieważ nigdy nie przestrzegał żadnej części żydowskiego Prawa. Dlatego, kiedy poganin stawał się prozelitą, tzn. nawracał się i przyjmował wiarę żydowską, musiał przejść i przyjmował wiarę żydowską, musiał przejść przez trzy stopnie inicjacji. Po pierwsze, musiał się poddać obrzezaniu, ponieważ obrzezanie było znakiem rozp...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin