002. Timothy Zahn - Posłuszeństwo.pdf

(2197 KB) Pobierz
Timothy Zahn
Posłuszeństwo
Przekład Andrzej Syrzycki
755295824.002.png
Pamięci Katie
oraz jej sióstr Allie i Emily
za ich miłość, odwagę i siłę
755295824.003.png
Bohaterowie powieści
Barshnis Choard - gubernator sektora Shelshy (mężczyzna)
Caaldra - najemnik (mężczyzna)
Carlist Rieekan - generał Sojuszu Rebeliantów (mężczyzna)
Cav’Saran - szef fałszywych policjantów z Janusara na planecie Ranklinge
(mężczyzna)
Chewbacca - drugi pilot „Sokoła Millenium (Wookie)
Daric LaRone - szturmowiec
Darth Vader - Czarny Lord Sithów
Han Solo - kapitan „Sokoła Millenium” (mężczyzna)
Joak Quiller - pilot, szturmowiec
Kendal Ozzel - komandor imperialnego niszczyciela „Odwet” (mężczyzna)
Korlo Brightwater - zwiadowca, szturmowiec
Leia Organa - księżniczka i Rebeliantka (kobieta)
Luke Skywalker - Jedi i Rebeliant (mężczyzna)
Mara Jade - Ręka Imperatora (kobieta)
Mon Mothma - przywódczyni Sojuszu Rebeliantów (kobieta)
Palpatine - Imperator Galaktycznego Imperium (mężczyzna)
Saberan Marcross - szturmowiec kapitan pirackiego statku „Kawalkada”
(mężczyzna)
Shakko Tannis - pilot pirackiego statku „Kawalkada” (mężczyzna)
Taxtro Grave - strzelec wyborowy, szturmowiec
Thillis Slanni - dyrektor planowania Świetlistej Nadziei (Ishi Tib)
Vac Somoril - starszy oficer Imperialnego Biura Bezpieczeństwa (mężczyzna)
Vilim Disra - główny administrator sektora Shelshy (mężczyzna)
Ydor Vokkoli - przywódca Freedonny Kaisu (Mungra)
Yeeru Chivkyrie - przywódca Powrotu Republiki (Adarianin)
755295824.004.png
Rozdział 1
Z mroków przestworzy wychynął bezszelestnie imperialny niszczyciel
gwiezdny „Odwet”. Załoga okrętu była gotowa do akcji przeciwko Rebeliantom,
których siły zbrojne zagrażały porządkowi w galaktyce.
Na pomoście dowodzenia stał komandor Kendal Ozzel. Pogrążony w zadumie,
złączył dłonie za plecami i wpatrywał się w widoczną przed dziobem tarczę planety
Teardrop. Był w ponurym nastroju, chociaż cieszyła go spodziewana akcja.
Uważał, że cała planeta jest siedliskiem szumowin – rozmaitych przemytników i
trzeciorzędnych piratów. Gdyby to on dowodził Gwiazdą Śmierci, a nie ten idiota
Tarkin, za miejsce pierwszej poważnej próby polowej nowej broni obrałby planetę
podobną do Teardrop, nie zaś Alderaana.
Jednak to nie on był dowódcą, wskutek czego Tarkin zginął, a Gwiazda Śmierci
przestała istnieć, rozerwana na miliony kawałków w przestworzach nad Yavinem
Cztery. W mgnieniu oka Sojusz Rebeliantów przerodził się z dokuczliwej zadry w
nieprzejednanego przeciwnika.
Imperialne Centrum nie kazało długo czekać na reakcję. Trzy dni wcześniej
nadeszła wiadomość, żeby nie okazywać łaski Rebeliantom, ani ich zwolennikom.
Nie, żeby dowódca „Odwetu” zamierzał okazywać komukolwiek łaskę.
Eliminowanie Rebeliantów i ich sympatyków stało się najlepszą i najszybszą drogą
do sukcesu w Imperialnej Flocie. Może nawet prowadzącą do naszywek admirała.
– Stan? – zagadnął Ozzel jednego z podwładnych, nie odwracając głowy.
– Do osiągnięcia orbity pozostało czterdzieści siedem standardowych minut,
panie komandorze – zameldował oficer nawigacyjny z dołu, ze stanowiska dla
załogi.
Imperialny oficer pokiwał głową.
– Miejcie oczy szeroko otwarte – rozkazał. – Nikt nie może odlecieć z tej
planety. – Obrzucił gniewnym spojrzeniem majaczącą niewyraźnie tarczę przed
dziobem okrętu. – Nikt – powtórzył cicho.
– Hej, Luke! – zawołał Han Solo ze sterowni „Sokoła Millenium”. – Pospiesz
się, chłopcze. Przestań się guzdrać. Nie mamy ani chwili do stracenia!
– Są na pokładzie! – odkrzyknął Skywalker. – Rampa podniesiona i
uszczelniona!
Han wiedział to dobrze z odczytów na kontrolnym pulpicie. Pomyślał, że jeżeli
dzieciak chce mu towarzyszyć, będzie musiał się odzwyczaić od niepotrzebnej
paplaniny.
755295824.005.png
– W porządku, Chewie – powiedział. – Możesz odpalać!
Siedzący obok niego Chewbacca entuzjastycznie zaryczał i „Sokół” wzbił się
łagodnie w powietrze z twardego gruntu planety Teardrop.
Widocznie jednak nie dość łagodnie. Zza pleców Hana dobiegły pełne
oburzenia, chociaż stłumione okrzyki.
– Ojej! – zawołał ktoś.
Han przewrócił oczami i przesłał energię do jednostek napędu podświetlnego.
– Absolutnie ostatni raz bierzemy na pokład pasażerów – oznajmił stanowczo
swojemu partnerowi.
W rzeczowej odpowiedzi Chewiego usłyszał odrobinę lekceważenia.
– Nie, mówiłem poważnie – odparł Han. – Od tej pory obowiązuje zasada, że
jeżeli nie zapłacą nie polecą.
Z tyłu doleciał odgłos kroków. Han obejrzał się i zobaczył, że na fotelu za
plecami Wookiego siada Luke.
– Wszyscy się już usadowili – zameldował.
– Wspaniale – mruknął sarkastycznie Solo. – Kiedy wskoczymy do
nadprzestrzeni, zacznę przyjmować zamówienia na trunki.
– Och, daj spokój – skarcił go Luke. – Jeżeli uważasz, że to banda
sztywniaków, powinieneś był zobaczyć tych, którzy odlecieli wcześniejszymi
transportami. Nasi pasażerowie to tylko technicy, którym powierzono zadanie
zapakowania kilku ostatnich skrzyń ze sprzętem.
Han się skrzywił. Wypełniające ładownie „Sokoła” skrzynie nie pozostawiały
miejsca na ładunek przewożony za opłatą, nawet gdyby Han znalazł taki po drodze
na miejsce spotkania. Tym razem miała to być wyprawa w stu procentach
charytatywna, jak zresztą wszystko, co on i Chewbacca robili dla Luke’a i jego
nowych przyjaciół z Sojuszu Rebeliantów.
– Tak, no cóż... Widywałem w przeszłości bezużytecznych techników –
mruknął Solo.
Kiedy czekał, aż Luke powie coś na obronę specjalistów, na rufowych
deflektorach frachtowca rozprysnęła się wiązka laserowego ognia.
– Co, u... – warknął, błyskawicznie wprowadzając „Sokoła” w lot nurkowy.
Instynktownie wykonany manewr prawdopodobnie ocalił wszystkim życie, bo
kolejna smuga laserowego światła przecięła przestworza w miejscu, które dopiero
co opuścili, chociaż nadleciała z innej strony. Mając nadzieję, że pasażerowie są
wciąż przypięci pasami, Han skręcił raptownie i zadarł dziób statku. Potem
poświęcił sekundę, żeby zerknąć na ekran rufowego monitora.
755295824.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin