Montgomery Lucy Maud - Panna Mloda Czeka.pdf
(
735 KB
)
Pobierz
6938331 UNPDF
L
UCY
M
AUD
M
ONTGOMERY
P
ANNA MŁODA CZEKA
P
RZEŁO
ś
YŁA
J
OANNA
K
AZIMIERCZYK
I
CH MAŁA
J
OSIE
1915
Skandal wybuchł, kiedy Paul Morgan, młody, ambitny prawnik po
ś
lubił Elinor Ashton,
gwiazd
ę
teatru „Zielony Kwadrat”. Koledzy szkolni i s
ą
siedzi z rodzinnego Spring Valley
załamali r
ę
ce ze zgroz
ą
, a rodzice
Ŝ
yj
ą
cy na starej farmie Morganów pogr
ąŜ
yli si
ę
w
rozpaczy. Tacy byli dumni ze swego niezwykle zdolnego syna i los ich za to ukarał.
Ukochany jedynak po
ś
lubił aktork
ę
!
Cyrus i Deborah Morganowie, wychowani na surowych, staro
ś
wieckich zasadach, odczuli
to jako prawdziw
ą
tragedi
ę
. Nie pogodzili si
ę
z tym faktem i nic przyj
ę
li do wiadomo
ś
ci
mał
Ŝ
e
ń
stwa syna, a s
ą
siedzi mawiali: — Cy Morgan nie podniósł ju
Ŝ
głowy, odk
ą
d Paul
o
Ŝ
enił si
ę
z t
ą
komediantk
ą
. — Lecz to raczej nie upokorzenie, a smutek pochylił go ku ziemi
i posrebrzył czarne dawniej włosy. Paul bowiem zapomniawszy o po
ś
wi
ę
ceniu i latach
wyrzecze
ń
rodziców, z rozgoryczeniem przeczytał list zabraniaj
ą
cy mu tego zwi
ą
zku.
Odpowiedział gniewnymi, pełnymi oburzenia słowami, po czym zapadło milczenie. Rozdarci
mi
ę
dzy rozpacz
ą
i wstydem Morganowie, w krótkim czasie po
ś
lubie syna gwałtownie si
ę
postarzeli.
Pod koniec tego roku Elinor zmarła, wydaj
ą
c na
ś
wiat dziewczynk
ę
, a trzy miesi
ą
ce
pó
ź
niej Paul zgin
ą
ł w katastrofie kolejowej. Po pogrzebie Cyrus Morgan przywiózł do domu
male
ń
k
ą
Joscelyn, córeczk
ę
swego syna.
Sierot
ą
chciała si
ę
zaopiekowa
ć
siostra matki, Annice Ashton, lecz Cyrus zdecydowanie
odmówił. Aktorka nie b
ę
dzie wychowywa
ć
jego wnuczki, o
ś
wiadczył z oburzeniem.
Wystarczy,
Ŝ
e była ni
ą
matka, po której dziecko mo
Ŝ
e odziedziczy
ć
złe skłonno
ś
ci. Ale w
Spring Valley postaraj
ą
si
ę
je zwalczy
ć
!
Pocz
ą
tkowo dziadkowie nie darzyli Joscelyn gor
ę
tszym uczuciem. Z jak
ąś
uraz
ą
traktowali
jej pochodzenie, obco brzmi
ą
ce imi
ę
i niezwykłe podobie
ń
stwo do ciemnookiej i
ciemnowłosej matki, której zreszt
ą
nigdy nie widzieli. Wszyscy Morganowie byli jasnowłosi.
Gdyby Joscelyn miała niebieskie oczy i złociste loki Paula, dziadek i babka pokochaliby j
ą
wcze
ś
niej.
Ale miło
ść
przyszła i tak; musiała przyj
ść
, pr
ę
dzej czy pó
ź
niej. Nikt nie zdołałby oprze
ć
si
ę
wdzi
ę
kowi Joscelyn. Była niew
ą
tpliwie jednym z najbardziej ujmuj
ą
cych i słodkich
male
ń
stw, jakie kiedykolwiek st
ą
pały po ziemi. Wielkie, ciemne oczy
ś
miały si
ę
wesoło, nim
jeszcze zacz
ę
ła gaworzy
ć
, a w policzkach tworzyły si
ę
zachwycaj
ą
ce dołeczki. W niczym nie
przypominała innych dzieci w Spring Valley. Ka
Ŝ
dy jej u
ś
miech był pieszczot
ą
, a szczebiot
przypominał
ś
piew. Dziadkowie w ko
ń
cu zacz
ę
li uwielbia
ć
wnuczk
ę
i ze wzgl
ę
du na t
ę
miło
ść
stali si
ę
szczególnie surowi. Próbowali uchroni
ć
j
ą
od dziedzictwa matki.
Joscelyn
ś
mign
ę
ła niepostrze
Ŝ
enie przez dzieci
ń
stwo staj
ą
c si
ę
pełn
ą
uroku dziewczyn
ą
i
nie zaszkodziła jej chłodna, przenikni
ę
ta zakazami atmosfera domu. Cyrus i Deborah bardzo
dokładnie realizowali swe postanowienia. Nie wspominano imienia zmarłej matki i nie
nazywano wnuczki inaczej ni
Ŝ
Josie, bo brzmiało to „bardziej po chrze
ś
cija
ń
sku” ni
Ŝ
Joscelyn. Rozkwitaj
ą
c
ą
, niezwykł
ą
urod
ę
ukrywano za pomoc
ą
najprostszych i najbrzydszych
sukienek oraz najskromniejszych fryzur.
Nigdy, mimo cz
ę
stych zaprosin, nie pozwalano dziewczynce odwiedzi
ć
ciotki Annice.
Jednak
Ŝ
e panna Ashton pisywała do niej od czasu do czasu i na ka
Ŝ
de Bo
Ŝ
e Narodzenie
przysyłała prezenty. Ich przyj
ę
cia dziadkowie nie mogli zabroni
ć
, cho
ć
spogl
ą
dali z
dezaprobat
ą
i surowo
ś
ci
ą
gni
ę
tymi ustami na wytworne drobiazgi: r
ę
cznie malowane
wachlarze, koronkowe kołnierzyki i ozdobion
ą
falbankami bielizn
ę
. Najch
ę
tniej wrzuciliby to
wszystko do ognia jak przedmioty dotkni
ę
te zaraz
ą
.
Tak wi
ę
c droga wyznaczona stworzonym do ta
ń
ca nó
Ŝ
kom Joscelyn była kr
ę
ta i wyboista.
Rzadko pozwalano jej na towarzystwo rówie
ś
ników, nawet tych ze spokojnego Spring Valley.
Nie miała prawa bywa
ć
na miejscowych koncertach, a tym bardziej uczestniczy
ć
w nich.
Zabraniano tak
Ŝ
e czytania powie
ś
ci. Cyrus spalił nawet stary tom dramatów Szekspira. Dostał
go przed laty od Paula i sam czytał wielokrotnie, a teraz obawiał si
ę
,
Ŝ
e ta lektura obudzi w
dziewczynie złe dziedzictwo. Jej pasja do czytania była bezsporna i dziadkowie uwa
Ŝ
ali za
swój
ś
wi
ę
ty obowi
ą
zek pohamowa
ć
, ile tylko mo
Ŝ
na, to upodobanie.
Wszelkie ograniczenia i zakazy nie miały wi
ę
kszego wpływu na rozwój bogatej natury
Joscelyn.
ś
adne wysiłki dziadków nie zdołały zrobi
ć
z niej Morganówny z krwi i ko
ś
ci.
Ka
Ŝ
dy krok był ta
ń
cem, ka
Ŝ
de słowo i gest pełne wdzi
ę
ku i energii, napawaj
ą
c staruszków
niespokojnym zdziwieniem. Niebezpieczne skłonno
ś
ci im bardziej tłumione, tym stawały e
silniejsze. Cho
ć
łagodna, prawdomówna i skromna, Josie tak mało przypominała proste, miłe
dziewcz
ę
ta ze Spring Valley, jak ró
Ŝ
a polne stokrotki i ta odmienno
ść
niezmiernie ci
ąŜ
yła
Morganom.
A mimo to kochali wnuczk
ę
i byli z niej dumni. „Nasza Josie” — mówili, i znaczyła dla
nich wi
ę
cej, ni
Ŝ
chcieli przyzna
ć
. Tak naprawd
ę
to była ich rado
ś
ci
ą
. Babka narzekała
czasem,
Ŝ
e Josie nie przykłada si
ę
jak nale
Ŝ
y do szycia kap i szydełkowania dywaników.
Dziadek natomiast pragn
ą
ł, aby przypominała raczej nieco spokojniejszy i bardziej dla
ń
zrozumiały typ młodej panny.
W siedemnastoletniej Joscelyn dostrzegła Deborah wyra
ź
n
ą
zmian
ę
. Dziewczyna
przycichła, cz
ę
sto zamy
ś
lała si
ę
lub pogr
ąŜ
ała w marzeniach, siedz
ą
c z r
ę
kami na kolanach i
utkwiwszy w przestrzeni wielkie, niewidz
ą
ce oczy. Wymykała si
ę
na samotne w
ę
drówki do
bukowego lasu. Wychodziła przygn
ę
biona, a wracała z rozpalonymi policzkami,
promieniej
ą
ca dziwnym blaskiem. Pani Morean, przekonana,
Ŝ
e dziecku potrzebny jest
ś
rodek
uspokajaj
ą
cy, dawała jej siark
ę
z melas
ą
.
Pewnego dnia wszystko si
ę
wyja
ś
niło. Cyrus i Deborah pojechali na drug
ą
stron
ę
doliny
odwiedzi
ć
zam
ęŜ
n
ą
córk
ę
. Nie zastali jej w domu i niespodzianie wrócili wcze
ś
niej. Joscelyn
nie było w kuchni, ale babka Usłyszała odgłosy
ś
miechu i rozmowy w bawialni po przeciwnej
stronie hallu.
— Jakich to go
ś
ci przyjmuje Josie? — zdziwiła si
ę
, otwieraj
ą
c drzwi do hallu i
nadsłuchuj
ą
c od progu. Gdy tak stała słuchaj
ą
c, twarz jej szarzała ze zmartwienia. Wreszcie
bezszelestnie odwróciła si
ę
, wyszła z domu i pobiegła do stajni.
— Cyrusie, Josie robi w pokoju przedstawienie…
Ś
mieje si
ę
, recytuje… wyra
ź
nie
słyszałam. Och, zawsze si
ę
bałam,
Ŝ
e to si
ę
w niej kiedy
ś
obudzi i miałam racj
ę
! Chod
ź
i sam
posłuchaj!
Dziadkowie ostro
Ŝ
nie, jakby nie chcieli spłoszy
ć
złodzieja, szli przez hali a
Ŝ
do
uchylonych drzwi bawialni. Towarzyszył im kpi
ą
cy, triumfuj
ą
cy
ś
miech Joscelyn. Brzmiał
jak blu
ź
nierstwo i dziadkowie słysz
ą
c go, zadr
Ŝ
eli.
Joscelyn wło
Ŝ
yła ofiarowan
ą
przez ciotk
ę
rok temu powłóczyst
ą
czarn
ą
spódnic
ę
, której
nie pozwalano jej nosi
ć
. Owin
ę
ła si
ę
jedwabnym szalem, pozostawiaj
ą
c odsłoni
ę
te ramiona.
Włosy br
ą
zowe i l
ś
ni
ą
ce, z miedzianym połyskiem, zaczesała do góry i zwi
ą
zała ta
ś
m
ą
z
perłowych koralików. Policzki okrywał rumieniec, a cała posta
ć
od stóp do głów ol
ś
niewała
takim pi
ę
knem,
Ŝ
e Cyrus i Deborah, stoj
ą
c w milcz
ą
cym przera
Ŝ
eniu, wzi
ę
li to za diabelskie
sztuczki.
Nieobecna duchem Joscelyn nie spostrzegła dziadków. Zwracała twarz ku niewidocznym
słuchaczom z nami
ę
tnym oskar
Ŝ
eniem. Mówiła, poruszała si
ę
, stawała i gestykulowała z
talentem widocznym w ka
Ŝ
dym ruchu i tonie głosu.
— Josie, co ty wyprawiasz? — pierwszy odezwał si
ę
Cyrus, wchodz
ą
c do pokoju jak
surowe i niewzruszone uosobienie s
ą
du. Uniesione ramiona Joscelyn opadły i odwróciła si
ę
gwałtownie. Po twarzy przemkn
ą
ł strach i zgasł w niej wewn
ę
trzny blask. Przed chwil
ą
była
wspaniał
ą
i nieustraszon
ą
kobiet
ą
, a teraz oto stała uczennica zbyt zmieszana i zawstydzona,
by otworzy
ć
usta.
— Co robisz, Josie? — ponownie zagadn
ą
ł dziadek. — W takim ubraniu? I odk
ą
d to
rozmawiasz ze sob
ą
?
Pobladła twarz dziewczyny spurpurowiała. Dumnie uniosła głow
ę
. —
Ć
wiczyłam rol
ę
cioci Annice w jej nowej sztuce — odparła. — Nie robiłam nic złego, dziadku.
— Złego? To odezwała si
ę
krew twej matki! Mimo tylu naszych zabiegów! Sk
ą
d wzi
ę
ła
ś
t
ę
sztuk
ę
?
— Ciocia mi j
ą
przysłała — powiedziała Joscelyn, rzucaj
ą
c szybkie spojrzenie na le
Ŝą
c
ą
na stole ksi
ąŜ
k
ę
. A gdy dziadek, jakby obawiał si
ę
zarazków, wzi
ą
ł j
ą
ostro
Ŝ
nie do r
ę
ki,
dodała: — Och, dziadku, daj mi j
ą
, prosz
ę
! Nie zabieraj mi jej!
— Spal
ę
j
ą
— oznajmił stanowczo Cyrus Morgan.
— Dziadku, nie! — krzykn
ę
ła Joscelyn ze łzami. — Nie pal jej, prosz
ę
. Ja… ja… ju
Ŝ
nie
b
ę
d
ę
ć
wiczy
ć
Ŝ
adnej roli. Wybacz mi, je
ś
li sprawiłam ci przykro
ść
. Zwró
ć
mi, prosz
ę
,
ksi
ąŜ
k
ę
.
— Nie — padła krótka odpowied
ź
. — Id
ź
do swego pokoju i przebierz si
ę
. W moim domu
nie ma miejsca na przedstawienia, zapami
ę
taj to sobie. — Rzucił ksi
ąŜ
k
ę
w ogie
ń
na
kominku.
Pierwszy raz w
Ŝ
yciu Joscelyn zapłon
ę
ła nami
ę
tnym oburzeniem. — Jeste
ś
okrutny i
niesprawiedliwy, dziadku. Nie zrobiłam nic złego… To nic złego, je
ś
li si
ę
rozwija wrodzony
talent. To jedno, co mog
ę
robi
ć
… i b
ę
d
ę
robi
ć
. Moja matka była aktork
ą
, ale i uczciw
ą
, dobr
ą
kobiet
ą
. Taka sama jest ciocia Annice. Postaram si
ę
by
ć
do niej podobna.
— Och, Josie, Josie! — zawołała przestraszona babka. Dziadek za
ś
tylko powtórzył
surowo: — Przebierz, si
ę
dziewczyno, i nie chc
ę
słysze
ć
ani słowa na ten temat.
Joscelyn wyszła, pozostawiaj
ą
c atmosfer
ę
zakłopotania. Cyrus i Deborah nie byliby
bardziej wstrz
ąś
ni
ę
ci, gdyby włamała si
ę
do szuflady z pieni
ę
dzmi. Tego wieczoru, siedz
ą
c w
kuchni przy kominku, rozmawiali z gorycz
ą
.
— Nie byli
ś
my wobec niej do
ść
surowi, matko — powiedział gniewnie Cyrus. — Musimy
naprawi
ć
bł
ą
d, je
ś
li nie chcemy, aby
ś
ci
ą
gn
ę
ła ha
ń
b
ę
na rodzin
ę
. Słyszała
ś
, jak si
ę
postawiła?
Mówi
ę
ci, matko, jeszcze narobi nam kłopotów ta dziewczyna.
— Nie b
ą
d
ź
dla niej zbyt okrutny, ojczulku, bo zatnie si
ę
w uporze — wyszlochała
Deborah.
— Nie mam zamiaru by
ć
okrutny. Wszystko co robi
ę
, jest dla jej dobra, wiesz o tym
doskonale. Josie jest mi tak samo droga jak tobie, matko, ale musimy sta
ć
si
ę
bardziej
wymagaj
ą
cy.
Tacy te
Ŝ
byli. Od tego dnia Josie nie ufano i nie pozwalano przebywa
ć
walnej. Sko
ń
czyły
si
ę
samotne spacery Dziewczyn
ę
wzi
ę
to pod
ś
ci
ś
lejszy ni
Ŝ
dot
ą
d nadzór i a
Ŝ
wiła si
ę
pod
bacznymi spojrzeniami. Joscelyn Morgan, dumna i pełna pasji, nie byłaby córk
ą
swoich
rodziców, gdyby na dłu
Ŝ
sz
ą
met
ę
podporz
ą
dkowała si
ę
takiemu traktowaniu. To co mogło
zaakceptowa
ć
dziecko, dla kobiety pełnej temperamentu i
ś
wiadomej własnej warto
ś
ci było
nie do zniesienia. Joscelyn buntowała si
ę
, ale nie uznawała obłudy; to nie le
Ŝ
ało w jej naturze.
Napisała wi
ę
c do ciotki Annice i kiedy otrzymała odpowied
ź
, poszła z ni
ą
prosto i odwa
Ŝ
nie
do dziadków.
— Dziadku, oto list od cioci. Prosi, bym zamieszkała z ni
ą
i zacz
ę
ła przygotowywa
ć
si
ę
do
zawodu aktorki. Napisałam,
Ŝ
e pragn
ę
si
ę
temu po
ś
wi
ę
ci
ć
. I zrobi
ę
to.
Cyrus i Deborah patrzyli na ni
ą
w milcz
ą
cym strapieniu.
— Wiem,
Ŝ
e gardzicie aktorkami — ci
ą
gn
ę
ła dziewczyna rumieni
ą
c si
ę
coraz bardziej. —
Przykro mi z tego powodu, poniewa
Ŝ
jest to jedyny zawód dla mnie. Ja musz
ę
pojecha
ć
…
musz
ę
.
— Tak, musisz — odrzekł z wyrzutem Cyrus. — Masz to we krwi… W złej krwi…
— Moja krew nie jest zła — zawołała dumnie Joscelyn. — Miałam uczciw
ą
i szlachetn
ą
matk
ę
. Jeste
ś
niesprawiedliwy, dziadku. Nie chc
ę
jednak, aby
ś
si
ę
na mnie gniewał. Kocham
was oboje i zachowam wdzi
ę
czno
ść
za wasz
ą
dobro
ć
. Pragn
ę
tylko,
Ŝ
eby
ś
cie zrozumieli,
Ŝ
e…
— Rozumiemy — przerwał ostro Cyrus. — To wszystko, co mam ci do powiedzenia. Jed
ź
do ciotki, do tej artystki, je
ś
li chcesz. Ani babka, ani ja nie b
ę
dziemy ci przeszkadza
ć
. Ale nie
wrócisz tu nigdy. Nie chcemy mie
ć
dłu
Ŝ
ej z tob
ą
do czynienia. Mo
Ŝ
esz wybra
ć
własn
ą
drog
ę
i
pój
ść
ni
ą
.
Joscelyn opu
ś
ciła Spring Valley. Przy po
Ŝ
egnaniu obj
ę
ła Deborah i rozpłakała si
ę
. Cyrus
nawet nie powiedział „do widzenia”. W dniu wyjazdu wnuczki wyszedł rano rzekomo w
interesach i wrócił dopiero wieczorem.
Joscelyn dostała si
ę
na scen
ę
. Wpływy ciotki i sława matki bardzo jej pomogły. Nie
zakosztowała trudno
ś
ci, które s
ą
zwykle udziałem pocz
ą
tkuj
ą
cych aktorek. Zreszt
ą
jej talent
zwyci
ęŜ
yłby w ka
Ŝ
dych okoliczno
ś
ciach. Odziedziczyła cały dar aktorski matki, za
ś
po
Morganach szczero
ść
i sił
ę
prze
Ŝ
ywania, a tak
Ŝ
e upór i siln
ą
wol
ę
. Maj
ą
c dwadzie
ś
cia jeden
lat Joscelyn Morgan znana była na dwóch kontynentach.
Po wyje
ź
dzie wnuczki Cyrus Morgan wrócił do domu wieczorem i zapowiedział
Ŝ
onie, by
nigdy w jego obecno
ś
ci nie wspominała Josie. Deborah usłuchała go. Uwa
Ŝ
ała post
ę
powanie
m
ęŜ
a za słuszne, aczkolwiek w gł
ę
bi serca nie mogła si
ę
z nim pogodzi
ć
.
Pomimo to oboje bardzo t
ę
sknili. Wydawało si
ę
,
Ŝ
e wraz z odej
ś
ciem tego młodego,
t
ę
tni
ą
cego pasj
ą
Ŝ
ycia, dom utracił dusz
ę
. Morganowie zaprosili najstarsz
ą
dziewczynk
ę
swej
zam
ęŜ
nej córki, Paulin
ę
. Była to cicha i posłuszna panienka, pracowita i bardzo zwyczajna.
Tak
ą
wła
ś
nie usiłowali bez skutku zrobi
ć
z Joscelyn. Zreszt
ą
zawsze stawiano jej starsz
ą
kuzynk
ę
za wzór. A jednak ani Cyrus, ani Deborah nie przywi
ą
zali si
ę
do Pauliny i bez
Ŝ
alu
zgodzili si
ę
na jej powrót do domu.
— Ona nie ma w sobie tej
Ŝ
ywo
ś
ci co Josie — zarzucał wnuczce Cyrus. Deborah
powiedziała gło
ś
no i krótko: — Polly to dobra dziewczyna, ojczulku, ale nie ma w niej iskry.
Joscelyn pisywała do babki od czasu do czasu, opowiadaj
ą
c otwarcie o swych planach i o
tym co robi. Brak odpowiedzi sprawiał jej by
ć
mo
Ŝ
e przykro
ść
, lecz nie dawała tego odczu
ć
.
Deborah czytała listy w zadumie, a potem zostawiała je w widocznym miejscu dla Cyrusa.
Pocz
ą
tkowo nie zwracał na nie uwagi, pó
ź
niej za
ś
czytał ukradkiem, gdy
Ŝ
ony nie było w
domu.
Odk
ą
d Joscelyn zacz
ę
ła odnosi
ć
sukcesy, przysyłała na farm
ę
gazety i magazyny
zawieraj
ą
ce jej fotografie i recenzje sztuk, w których grała. Deborah wycinała artykuły i
przechowywała w szufladzie biurka razem z listami. Pewnego razu przeoczyła jedno zdj
ę
cie,
lecz Cyrus znalazł i starannie wyci
ą
ł. Miesi
ą
c pó
ź
niej Morganowa znalazła je mi
ę
dzy
stronicami Biblii.
Mimo to w dalszym ci
ą
gu nie wspominała imienia Joscelyn, a gdy o ni
ą
pytano,
odpowiadała chłodno i krótko. W jakim
ś
stopniu złagodnieli wobec wnuczki, ale wstyd
pozostał. Nie mogli zapomnie
ć
,
Ŝ
e jest aktork
ą
.
Sze
ść
lat po wyje
ź
dzie Joscelyn ze Spring Valley Cyrus czytał przy stole gazet
ę
i nagle
zerwał si
ę
z gniewnym okrzykiem. Wepchn
ą
ł pismo do pieca, zatrzaskuj
ą
c z hukiem
drzwiczki. — Ten głupek nie wie, o czym gada — tylko tyle powiedział. Deborah,
powodowana ciekawo
ś
ci
ą
, poszła wieczorem do s
ą
siada i wymy
ś
laj
ą
c jaki
ś
pretekst,
po
Ŝ
yczyła t
ę
sam
ą
gazet
ę
. Uwa
Ŝ
nie przeczytała prawie wszystkie kolumny nie rozumiej
ą
c, co
te
Ŝ
wywołało gniew m
ęŜ
a, a
Ŝ
wreszcie w połowie działu „Notatki sceniczne” znalazła
krytyczn
ą
ocen
ę
gry Joscelyn Morgan. Recenzja była jadowicie zło
ś
liwa. W miar
ę
czytania
oczy Deborah rozpalały si
ę
niebezpiecznym blaskiem. — Zdaje mi si
ę
,
Ŝ
e kto
ś
bardzo
zazdro
ś
ci Josie — mrukn
ę
ła. — Nic dziwnego,
Ŝ
e ojczulek si
ę
rozgniewał. S
ą
dz
ę
jednak,
Ŝ
e
ona sobie z tym poradzi. Jest przecie
Ŝ
Morganówn
ą
.
Plik z chomika:
egielazyn1
Inne pliki z tego folderu:
Montgomery Lucy Maud - Biala Magia.pdf
(973 KB)
Montgomery Lucy Maud - Dziewcze z sadu.rtf
(263 KB)
Montgomery Lucy Maud - Panna Mloda Czeka.pdf
(735 KB)
Montgomery Lucy Maud - Slady Na Piasku.pdf
(905 KB)
Montgomery Lucy Maud - Zapach wiatru i inne opowiadania.pdf
(780 KB)
Inne foldery tego chomika:
seria - Pat ze Srebrnego Gaju
seria o Ani z Zielonego Wzgórza
seria o Emilce
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin