Miniatura 5.doc

(12 KB) Pobierz

Pojechałam z tymi szaleńcami na wykłady z fizyki. Podróż do Katowic zleciała szybko na radosnym śmiechu i łzach szczęścia. Na pierwszym wykładzie słuchałam o świetle, na drugim o rezonansach, a na trzecim o skrzydłach fizyki. Pewnie wycieczka minęłaby pod znakiem psychicznego otępienia, gdyby nie zdarzenie z trzeciej sali.
Kiedy słuchałam drugiego, jakże nudnego, wykładu, siedziałam rozwalona na ławce. Starałam się znaleźć taką pozycję, żeby moja własna ręka nie gniotła mnie w twarz i szyję. Doszłam do wniosku, że jest ona niewygodną poduszką. Olałam to i starałam się wyłączyć mózg na trochę, kiedy coś delikatnego przemknęło po moich plecach. Odwróciłam się z zapytaniem do siedzącego za mną kolegi:
- Co robisz?
- Masz gołe plecy - odparł. Po tej jakże zaawansowanej wymianie zdań wróciłam do poprzedniej pozycji i czekałam na koniec zajęć.
Kiedy przeszliśmy do trzeciej sali, na wykład o skrzydłach fizyki, było już nieco ciekawiej. Pan wykładowca ciekawie opowiadał o ciśnieniu w wodzie, o powietrzu i o tym jak statki latają. Mimo to część z tych rzeczy wiedziałam i to mnie nudziło, więc starałam się przybrać pozycję ułatwiającą częściowy półsen. Po osiągnięciu stanu częściowej wygody przymknęłam oczy, jednak ten stał nie trał długo. Chwilę później zostałam brutalnie wyrwana ze strefy dla mnie przyjemnej, chłodnym palcem. Odwróciłam się i spojrzałam na mojego sąsiada z tyłu - był nim ten sam kolega. On, nic nie mówiąc, patrzył na mnie swoimi czekoladowymi oczami lekko się uśmiechając. Znów usiadłam wygodnie na krześle i rozpłaszczyłam się na ławce, tym razem już nie wystraszył mnie palec, który delikatnie gładził moją skórę nad spodniami; posuwistymi ruchami wędrował w górę i dół przyprawiając mnie o błogie uczucie. Jedyne czego żałuję to tego, że ta chwila trwała krótko w porównaniu do przepaści wieczności.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin