P.C.Cast, Kirstin Cast - Dom nocy 03 - Wybrana (rozdział 6).pdf
(
159 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - P.C.Cast, Kirstin Cast - Dom nocy 03 - Wybrana _rozdział 6_.doc
Rozdział 6
O. Mój. Boże. Chciałam umrzeć. Chciałam umrzeć, obrócić się w pył i żeby bryza rozsiewała
mnie gdziekolwiek tak długo, jak będzie to daleko stąd. Zamiast tego odwróciłam się.
Rzeczywiście, Loren Blake, zwycięzca konkursu o laur Poety Wampirów i Najlepiej-
Wyglądający Mężczyzna w znanym wszechświecie, stał tam z uśmiechem na klasycznie
przystojnej twarzy.
- Oh, uh, cześć, - wyjąkałam i ponieważ nie brzmiało to wystarczająco głupio, wyrzuciłam –
Jesteś w Europie.
- Byłem. Po prostu wróciłem tego wieczora.
- Więc jaka jest Europa? – spokojny i pozbierany Erik nonszalancko ułożył rękę na moich
ramionach.
Uśmiech Lorena stał się szerszy, gdy spojrzał z Erika na mnie. – Nie tak przyjazna jak to jest
tutaj.
Erik, który wyglądał jakby dobrze się bawił, roześmiał się miękko. – Cóż, nie chodzi o to
dokąd jedziesz, tylko o to kogo znasz.
Loren uniósł jedną idealna brew. – Oczywiście.
- To urodziny Zoey. Po prostu robimy urodzinowe pocałunki. – Powiedział Erik. – Wiesz, że
Zoey i ja chodzimy ze sobą.
Spojrzałam z Erika na Lorena. W powietrzu pomiędzy nimi prawie widoczny był testosteron.
Jejku, zachowywali się zupełnie jak samcy. Szczególnie Erik. Przysięgam, że nie byłabym
zdziwiona, gdyby walną mnie w głowę i zaczął odciągać za włosy. Nie był to atrakcyjny
obraz mentalny.
- Tak, słyszałem, że wy dwoje się spotykacie, - powiedział Loren. Jego uśmiech wyglądał
dziwnie – jakoś tak sarkastycznie, prawie jak drwina. Wtedy wskazał na moje usta. – Masz tu
trochę krwi, Zoey. Może zechcesz to wyczyścić. – Moja twarz płonęła. – Oh, i wszystkiego
najlepszego. – Zawrócił na chodnik i udał się w kierunku części szkoły mieszczącej prywatne
pokoje profesorów.
- Nie wiem w jaki sposób mogłoby to być bardziej żenujące. – powiedziałam po zlizaniu krwi
z moich ust i poprawieniu swetra.
Erik wzruszył ramionami i uśmiechnął się szeroko.
Trzepnęłam go w klatkę piersiową zanim sięgnęłam po moją roślinkę i książkę. – Nie wiem
czemu sadzisz, że to jest zabawne, - powiedziałam i zaczęłam maszerować w stronę
akademika. Oczywiście, podążył za mną.
- Tylko się całowaliśmy, Z.
- Ty całowałeś. Ja piłam twoją krew. – spojrzałam w bok na niego. – Oh, i jest jeszcze mały
szczegół twoje-dłonie-pod-moją-bluzką. Lepiej o tym nie zapomnij.
Wziął ode mnie lawendę i chwycił moją dłoń. – Nie zapomnę togo, Z.
Nie miałam wolnej ręki, by trzepnąć go ponownie, więc rzuciłam mu piorunujące spojrzenie.
– To żenujące. Nie mogę uwierzyć, że Loren nas zobaczył.
- To był tylko Blake, a on nie jest nawet w pełni profesorem.
- To
żenujące
– powtórzyłam, chcąc by moja twarz się ochłodziła. Chciałam również móc
napić się trochę więcej krwi Erika, ale nie zamierzałam o tym wspominać.
- Nie jestem zażenowany. Cieszę się, że nas zobaczył, - powiedział Erik zadowolony z siebie.
- Cieszysz się? Od kiedy publiczne podpieszczanie się stało się dla ciebie podniecającym? –
Świetnie. Erik był dziwnym gościem, a ja właśnie się o tym dowiedziałam.
- Publiczne podpieszczanie się nie jest podniecające, ale nadal się cieszę, że Blake nas
widział. – Cała radość znikła z głosu Erika, a jego uśmiech stał się ponury. – Nie lubię
sposobu w jaki na ciebie patrzy.
Przewróciło mi się w żołądku. – Co masz na myśli? Jak on na mnie patrzy?
- Jakbyś nie była uczennicą a on nauczycielem. – przerwał. – Więc nie zauważyłaś?
- Erik, myślę, że jesteś szalony. – ostrożnie nie odpowiedziałam na pytanie. – Loren patrzy na
mnie, jak na wszystko inne. – Serce waliło mi w piersi, jakby chciało wybić sobie drogę na
zewnątrz. Do diabła tak, zauważyłam jak Loren na mnie patrzy! Już
dawno
to zauważyłam.
Nawet rozmawiałam o tym ze Stevie Rae. Ale po tym wszystkim co stało się później i prawie
miesięcznym wyjeździe Lorena, po prostu przekonywałam siebie, że wyobraziłam sobie
większość z tego co miedzy nami zaszło.
- Nazywasz go Lorenem, - powiedział Erik.
- Taa, jak powiedziałeś, nie jest prawdziwym profesorem.
- Nie nazwałem go Loren.
- Erik, pomógł mi w poszukiwaniach nowych zasad dla Cór Ciemności. – To było więcej niż
przesada, właściwie kłamstwo. Ja szukałam, Loren tam był. Rozmawialiśmy o tym. Wtedy
dotknął mojej twarzy. Zdecydowałam nie myśleć o tym, i pospiesznie dodałam. – Ponad to,
zapytał mnie o moje tatuaże. – I zrobił to. W pełnię księżyca obnażyłam większość moich
pleców, żeby mógł je zobaczyć… i dotknąć ich… i pozwolić im zainspirować jego poezję.
Oderwałam mój umysł również od tego kierunku myślenia, i zakończyłam z: - Więc trochę go
znam.
Erik chrząknął.
Czułam jakby mój umysł wypełniało stado myszoskoczków biegających w kółko w
kołowrotku, ale sprawiłam, że mój głos brzmiał lekko i żartobliwie. – Erik, jesteś zazdrosny
o Lorena?
- Nie. – Erik spojrzał na mnie, następnie w bok, a potem ponownie napotkał moje oczy. –
Tak. No dobrze, może.
- Nie bądź. Nie ma żadnego powodu, żebyś był zazdrosny. Między mną a nim nic nie będzie.
Obiecuję. – Uderzyłam moim ramieniem w jego. W tym momencie naprawdę tak uważałam.
Wystarczająco stresująca była próba rozgryzienia co zrobić ze skojarzonym Heathem.
Ostatnia rzeczą jaka potrzebowałam był sekretny romans z kimś, kto był nawet bardziej poza
zasięgiem niż ludzki były chłopak. (Niestety, wyglądało na to, że ostatnia rzecz jakiej
potrzebuje jest zwykle pierwszą jaką dostaję.)
- Po prostu czuję, że on nie jest w porządku, - powiedział Erik.
Zatrzymaliśmy się przed dziewczęcym akademikiem i, nadal trzymając jego dłoń,
odwróciłam się do niego i niewinnie zatrzepotałam rzęsami. – Więc dotykałeś także Lorena?
Skrzywił się. – Nie ma na to nawet najmniejszej możliwości. – Przyciągnął mnie do siebie i
otoczył ramionami. – Przepraszam za robienie tych wariactw o Blake’a. Wiem, ze między
wami nic nie ma. Sądzę, że jestem zazdrosny i głupi.
- Nie jesteś głupi i nie myślę, że jesteś zazdrosny. Albo przynajmniej troszeczkę.
- Wiesz, że szaleję za tobą, Z. – powiedział, schylając się i ocierając o moje ucho. – Żałuję, że
jest tak późno.
Zadrżałam. – Ja również. – Ale mogłam zauważyć nad jego ramieniem jaśniejące niebo.
Dodatkowo, byłam wykończona. Wśród moich urodzin, moją mama i ojciachem i moją
nieumarłą najlepszą przyjaciółką, naprawdę potrzebowałam trochę samotności by pomyśleć i
dobrego, solidnego nocnego (albo w naszym przypadku, dziennego) snu. Ale to nie
powstrzymało mnie przed wtuleniem się w Erika.
Pocałował mnie w czubek głowy i przytrzymał blisko siebie. – Hej, wymyśliłaś już kto
zastąpi ziemię podczas Rytuału Pełni Księżyca?
- Nie, jeszcze nie, - powiedziałam. Cholera. Rytuał Pełni Księżyca miał odbyć się za dwie
noce, a ja unikałam myślenia o nim. Zastąpienie Stevie Rae było by wystarczająco okropne,
gdyby była naprawdę martwa. Wiedza, że jest nieumarłą i włóczy się po śmierdzących
ulicach i obrzydliwych tunelach śródmiejskich, po prostu czyniła zastąpienie jej czysto
przygnębiającym. Nie zrozumcie mnie źle.
- Wiesz, że to zrobię. Wszystko co musisz to poprosić.
Uniosłam głowę by na niego spojrzeć. Był członkiem Rady Starszych, razem z
Bliźniaczkami, Damienem i, oczywiście, mną. Ja stałam na czele rady pomimo, że
technicznie byłam nowicjuszem, a nie seniorem. Stevie Rae również była członkiem rady. I,
nie, nie zdecydowałam jeszcze, kto powinien ją zastąpić. Obecnie, powinnam wskazać lub
wybrać dwóch uczniów do rady i także o tym nie pomyślałam. Boże, byłam zestresowana.
Wzięłam głęboki wdech. – Czy mógłbyś proszę reprezentować ziemię w kręgu na Rytuał
Pełni Księżyca?
- Nie ma sprawy, Z. Ale nie sądzisz, że byłoby dobrym pomysłem, wcześniejsze
przećwiczenie zamykania kręgu? Z resztą was posiadających związek z żywiołem, albo jak w
twoim przypadku z wszystkimi pięcioma żywiołami, lepiej upewnijmy się, że wszystko
pójdzie gładko, gdy dołączy do was nieobdarowany chłopak.
- Właściwie to nie jesteś nieobdarowany.
- Cóż, nie mówiłem o moich olbrzymich umiejętnościach w podpieszczaniu.
Przewróciłam oczami. – Ja także.
Przyciągnął mnie bliżej, więc moje ciało wtopiło się w niego. – Sądzę, że powinienem
pokazać ci więcej z moich talentów.
Zachichotałam, a on mnie pocałował. Nadal mogłam wyczuć posmak krwi na jego ustach, co
uczyniło pocałunek nawet słodszym.
- Sądzę, że właśnie się godzicie, - powiedziała Erin.
- To wygląda bardziej na pieszczoty niż na godzenie się, bliźniaczko, - powiedziała Shaunee.
Tym razem Erik i ja nie odskoczyliśmy od siebie. Po prostu westchnęliśmy.
- W tej szkole nie ma czegoś takiego jak prywatność, - wymruczał Erik.
- Halo! Wsysacie się w swoje twarze na widoku, - powiedziała Erin.
- Myślę, że to słodkie, - powiedział Jack.
- To dlatego, że ty jesteś słodki, - powiedział Damien, kładąc swoje ramiona na ramionach
Jacka, gdy schodzili z szerokich schodów frontowych akademika.
- Bliźniaczko, mogę zwymiotować. A co z tobą? – powiedziała Shaunee.
- Z całą pewnością. Jak z procy, - powiedziała Erin.
- Więc takie czułości sprawiają, że czujecie się chore, huh? – Spytał Erik ze złym błyskiem w
oczach. Zastanawiałam się co zamierzał.
- Całkowicie powodują mdłości- powiedziała Erin.
- Zgadza się, - zgodziła się Shaunee.
- Więc nie będziecie zainteresowane tym co Cole i T.J. chcieli żebym wam przekazał?
- Cole Clifton? – powiedziała Shaunee.
- T.J. Hawkins? – powiedziała Erin.
- Tak i tak – powiedział Erik.
Patrzyłam jak podwójnie cyniczne Shaunee i Erin natychmiastowo zmieniają swoje
negatywne nastawienie.
- Cole jest taki wspaniaaały, - właściwie wymruczała Shaunee. – Te jego włosy blond i te
niegrzeczne niebieskie oczy sprawiają, że chcę dać mu klapsa.
- T.J. – Erin wachlowała się dramatycznie- ten chłopak może
śpiewać
. I jest wysoki… Ooh,
on jest cholernie wspaniały.
- Czy to przedstawienie oznacza, że jesteście obecnie zainteresowane takim czułościami? –
spytał Damien z zadowolonym uniesieniem brwi.
- Tak, Królowo Damien, - powiedziała Shaunee, podczas gdy Erin zmrużyła oczy i kiwnęła.
- Wiec masz coś co chcesz przekazać Bliźniaczką od Cola i T.J.? – zasugerowałam Erikowi,
zanim Damien mógł odgryźć się Bliźniaczą, co sprawiło, że po raz milionowy zatęskniłam za
Stevie Rae. Była lepsza w utrzymywaniu pokoju niż ja.
- Tylko to, że my wszyscy pomyśleliśmy, że byłoby fajnie gdybyście Shaunee i Erin i ty-
ścisnął moje ramię – poszły z nami do IMAXa jutrzejszej nocy.
- My jako ty, Cole i T.J.? – spytała Shaunee.
- Tak. Oh, Damien i Jack również są zaproszeni.
- Co będziemy oglądać?- spytał Jack.
Erik przerwał dla dramatyczniejszego efektu, i powiedział. – 300 powraca jako specjalny
pokaz wakacyjny IMAXu.
Teraz Jack zaczął się wachlować.
Damien uśmiechnął się szeroko. – Wchodzimy w to.
- My, także, - powiedziała Shaunee, gdy Erin kiwała potwierdzająco tak energicznie, że jej
długie blond włosy fruwały naokoło, sprawiając, że wyglądała jak szalona cheerleaderka.
- Wiesz, 300 będzie idealnym filmem. On ma coś dla każdego. – powiedziałam. – Męskie
sutki dla tych z nas, którzy to lubią. I dziewczęce balony dla tych z nas, którzy to lubią. W
dodatku dużą dawkę dla bohaterskiego zachowania facetów, a kto tego nie lubi?
- I pokaz w IMAXie o północy, dla tych z nas, który nie lubią światła słonecznego. –
powiedział Erik.
- Czysta perfekcja. – powiedział Damien.
- Zgadza się, - razem powiedziały Bliźniaczki.
Plik z chomika:
krysiulka
Inne pliki z tego folderu:
P.C.Cast, Kirstin Cast - Dom nocy 03 - Wybrana (rozdział 6).pdf
(159 KB)
Wybrana rozdz. 1,2 i 3.pdf
(158 KB)
Inne foldery tego chomika:
Galeria
muzyka
Prywatne
Studia
zachomikowane
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin