Marinelli Carol - Zauroczenie.txt - Notatnik.pdf

(1220 KB) Pobierz
Marinelli Carol - Zauroczenie.txt - Notatnik
Marinelli Carol - Zauroczenie.txt
Carol Marinelli
Zauroczenie
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Meg zdjęła identyfikator i stetoskop i wrzuciłaje do
szafki, po czym, korzystając z tego, że w przebieralni
nie było nikogo, głośno zatrzasnęła drzwi, aby
wyładować chociaż część frustracji, a następnie, dla
wzmocnienia efektu, zrobiła to ponownie. Nie
pomogło. Właściwie nawet tego nie oczekiwała. –
Witaj, Meg! – Jess zdyszana wpadła do pokoju
iwbłyskawicznym tempie zaczęła się rozbierać. – Od
trzydziestu lat jestem pielęgniarką i po raz pierwszy się
spóźniłam. Dasz wiarę? Gdybychodziło okogoś
innego, Meg zpewnościąby nie uwierzyła. Dla Jess,
która uczyła się zawodu w czasachsztywnychsio
śtrprzełożonych iwykrochmalonych uniformów,
punktualność była kwestią honoru, a nieodłącznym
atrybutem noszony w widocznym miejscu mały
kieszonkowy zegarek. – Powiedz mi, czy to Carla,
wiesz, ta, która studiuje pielęgniarstwo,
wybiegłastądprzed chwilą zalana łzami? Meg
skinęłagłową, ale ku wyraźnemu rozczarowaniu Jess
nie podjęła tematu. – Sądziłam, że zupełnie dobrze
sobie radzi, przynajmniej podczas dziennych dyżurów.
– Irlandzki akcent Jess był tak wyraźny jak u matki
Meg. Być może dlatego, ilekroć Jess sięzbliżała, Meg
Strona 1
Marinelli Carol - Zauroczenie.txt
czuła się, jakby za chwilęmiałabyć
przezniąskarcona.–Pewnienieźlejej nagadałaś. –
Wcale jej nie nagadałam. – Meg wciągnęła szorty i
T-shirt i zaczęła rozczesywać swoje długie, ciemne
włosy, spięte pod pielęgniarskim czepkiem przez całą
noc, po czym związała je w konśki ogon. – Byłapo
prostu roztrzęsiona z powodu pacjenta, którego nam
w nocy przywieziono. – A więc miałyście dużo pracy?
– Nie, właściwie nie. – Meg zamilkła na chwilę,
rozpuściławłosy i ponownie je rozczesując, dodała: –
Straciliśmy w nocy dziecko. Jess przerwała
napełnianie kieszeni nożyczkami, szczypczykami i
innymi przyborami niezbędnymi pielęgniarkom z
oddziału nagłych wypadków, i po chwili milczenia
zapytała: – Ile miało lat? – Dwa. Większość
pielęgniarek w takiej sytuacji zaczęłaby szczegółowo
opowiadać o tym, jak małe dziecko pozostawiono w
kąpieli bez opieki, i jak sanitariusze wbiegli do szpitala
z nie dającym żadnych oznak życia bezwładnym
ciałkiem. Wszyscy zdawali sobie sprawę,że
kontynuowanie reanimacji nie ma sensu, ale nikt nie
chciał tego głośno powiedzieć. A potem ta straszna
rozmowa z rodzicami dziecka iświadomość
bezsensowności tej śmierci. Meg nie chciała o tym
mówić. Uporała się wreszcie zwłosami i odwróciła się
do Jess. –Uważałam, że powinnam pomóc jej przez to
przejść.To była jej pierwsza śmierć–oznajmiła.
–Biedna Carla –westchnęła Jess. –Pierwsza śmierć
Strona 2
Marinelli Carol - Zauroczenie.txt
jest zawsze dużym przeżyciem, szczególnie wtedy, gdy
odchodzi dziecko. Czy chcesz, żebym z niąo tym
porozmawiała? Intencje Jess były z pewnościądobre,
ale Meg pokręciłagłową. –Wzięła kilka dni wolnego,
ta przerwa dobrze jej zrobi. Ale mogędo niej
zadzwonići zapytać, czy nie chciałaby wpaśćna
kawęijeszcze raz o tym porozmawiać. –A ty, Meg?
–Jess spojrzała na niąniepewnie. –Ty nie chcesz o tym
pogadać? –Czekała na odpowiedź, ale Meg milczała.
–Jeśli nie czujesz siędobrze... –Nic mi nie jest, taka
jest ta nasza praca. Zdążyłam sięjużdo tego
przyzwyczaić. –Wiem. Tylko że... –Jess z trudem
przełknęłaślinę –takie rzeczy zawsze na nas działająi
jeśli potrzebujesz z kimśpogadać, to jestem do
dyspozycji. Meg uśmiechnęła sięuspokajająco. –Nic
mi nie jest, Jess. Naprawdę. Jess bywała
trochęirytująca, czasami nieco zanadto
dramatyzowała, ale intencje z pewnościąmiała dobre.
Gdyby siedziały przy filiżance kawy, Meg byćmoże
otworzyłaby sięnawet przed nią. Jednak sytuacja, gdy
Jess miała za chwilęobjąćdyżur, a Meg właśnie go
skończyła, nie zdawała siętemu sprzyjać. Jess
wiedziała, że rozmowa jest skończona, przestała więc
naciskać. –Zostaniesz, żeby poznać nowego
konsultanta? –zapytała, zmieniając temat. –Zupełnie
o tym zapomniałam. On dziśzaczyna? –Właśnie. Bufet
przygotowałnawet z tej okazji sniadanie dla personelu.
Chyba nie masz zamiaru zrezygnować z poczęstunku i
Strona 3
Marinelli Carol - Zauroczenie.txt
z okazji poznania nowego i podobno wielce
obiecującego nabytku? Meg uśmiechnęła
sięsceptycznie. –Mam na ten temat inne zdanie. Z
tego, co słyszałam, doktor Flynn Kelsey przez ostatnie
dwa lata prowadziłw instytucie jakieśprace badawcze.
–To prawda, ale dotyczyły one urazów i reanimacji.
Tak czy inaczej dobrze, że kogośprzyjęli. Doktor
Campbell nie mógłjużdłużej pracowaćsam. Kto wie?
Może od razu przypadnąsobie do gustu i wkrótce
okaże się,że ten nowy to rzeczywiście fantastyczny
lekarz. –Jeśli jest taki dobry, to po co na dwa lata
zagrzebał sięw książkach po uszy? Praktyka ma o
wiele większe znaczenie –stwierdziła stanowczo Meg.
–A więc nie zostaniesz, żeby go powitać? –Co
sięodwlecze, to nie uciecze. –Nie daj
sięprosić–nalegała Jess. –Skuśsię chociażna
szybkąkawę. Meg ziewnęła ostentacyjnie.
–Naprawdę, Jess, jestem wykończona. W tej chwili
łóżkojestdlamnienajwiększąatrakcją. –Wzięładoręki
torbęi przerzuciłająprzez ramię. –Trzymaj się. –W
progu zatrzymała sięna chwilę. –Och, jeszcze jedno,
Jess. Zostawiłam wszystkie papiery dotyczące Luke’a,
tego zmarłego dziecka, w biurze szefa oddziału.
Doktor Leighton powinien wpisaćwszystkie leki, które
zostały podane. Ich wykaz przypięłam do karty
wypadkowej. – Oczywiście. Kiedy Meg odwróciła się
do drzwi, z jej ust wyrwało się ciche westchnienie: –
Biedne dziecko. – Po czym szybko się zreflektowała i
Strona 4
Marinelli Carol - Zauroczenie.txt
zdusiła emocje w kolejnym, potężnym ziewnie ˛ciu. –
Padam z nóg. Lepiej będzie, jak już pójdę do domu. W
istocie Meg nie była zmęczona ani trochę. Kiedy
wyjeżdżała z parkingu, zastanawiała się nawet, czy nie
zrobić po drodze zakupów. Natychmiast jednak uznała
ten pomysł za zbyt trywialny w obliczu tamtej tragedii.
Biedne dziecko. Jadąc wzdłuż wybrzeża, przez chwilę
wahała się, czy nie wpaść po drodze do rodziców. I
chociaż myśl o herbacie, grzankach i współczuciu
matki była bardzo pociągająca, to jednak szybko
sięrozmyśliła i skierowała w stronę wiodącej pod górę
drogi, gdzie stał jej dom. Krzywiąc się przy zmianie
biegów, uzmysłowiła sobie,dlaczego
bolijąręka.Przypomniała sobiedoktora
Leightonawpatrującego sięwpłaskąlinięna monitorze.
– Ciągniemy to jużod czterdziestu pięciu minut. Bez
powodzenia. Uważam, że powinniśmy to przerwać. Czy
sąjakieś wątpliwości? Ampułka z adrenaliną,
którątrzymaław ręku, pękła nagle, ale Meg nawet nie
drgnęła. – Może jeszcze nie przerywajmy,
przynajmniej nie wtedy, kiedy będę rozmawiała z jego
rodzicami. Może to przyniesie im ulgę,że wciążgo
ratujemy. –Wyrzuciła zgniecioną ampułkę do kosza i
nalepiła plaster na małą, lecz głębokąrankę, po czym
odetchnęłagłęboko i skierowała się do poczekalni, aby
przekazać rodzicom tragiczną wiadomość. A potem
ten wyraz rozpaczy na ich twarzach, gdy weszli, aby
pożegnać się ze swoim dzieckiem. Piękny widok na
Strona 5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin