fakty_i_mity_2002_143_48.pdf

(1850 KB) Pobierz
str_01_48.qxd
POLACY SPRZEDAJĄ WŁASNE NERKI
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 48 (143) 29 listopada – 5 grudnia 2002 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Str. 9
Finansowani przez nieliczącego się
w tym przypadku z kosztami Jonasza
przemierzyliśmy kilka tysięcy kilometrów
po polskich i ukraińskich drogach.
Odbyliśmy setki rozmów, przejrzeliśmy
kilogramy dokumentów. Po 180 dniach
dziennikarskiego śledztwa możemy
powiedzieć – udało się. Ukrytego przez
kościelnych hierarchów w Żytomierzu
księdza pedofila, gwałciciela małych
chłopców, postawiliśmy przed obliczem sądu.
Mamy nadzieję, że już nigdy nie skrzywdzi
żadnego dziecka.
Str. 3
Świat według... nas
Dzieje grzechu
Po emisji w I pr. TVP reportażu pt. „Im-
perium Ojca Rydzyka” – Polska już nigdy
nie będzie taka sama. Może w chwili, gdy
czytacie te słowa, pięć milionów słuchaczy
Radia Maryja wyszło już na ulice, aby skal-
pować niewiernych Ojcu Dyrektorowi pseu-
dokatolików...
Problem o nazwie Rydzyk nie powstał
jednak ani wczoraj, ani dziś. Od ponad 10
lat zakonnik hochsztapler gra na nosie swo-
im przełożonym zakonnym i polskiemu wy-
miarowi sprawiedliwości.
Zdaniem naszej redakcji, „Świat we-
dług Kiepskich” to najlepszy, jak do tej
pory, polski serial komediowy. Świetne
pomysły na scenariusze, dobrana obsa-
da i profesjonalna reżyseria – czynią go
prawdziwym arcydziełem polskiego,
mieszczańskiego zaścianka. Kiepscy śmie-
szą do łez, ale i pobudzają do refleksji:
czy obecna polska rzeczywistość nie jest
przypadkiem tak kiepska, że aż śmiesz-
na...? Specjalnie dla „FiM” – rodzina
Kiepskich na planie!
Str. 10, 11
Str. 4, 6
96287094.024.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 48 (143) 29 XI – 5 XII 2002 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Ogrzejmy się nawzajem
POLSKA TVP 1 wyemitowała reportaż „Imperium Ojca Rydzy-
ka”, będący bezprecedensowym atakiem prokościelenej telewizji
publicznej na Radio Maryja. W filmie – będącym niewątpliwie
inicjatywą episkopatu – przypomniano o przekrętach Rydzyka
i oskarżono go o nieposłuszeństwo wobec władz kościelnych.
A prosiła mamusia: małą łyżeczką, Tadzinku, małą...
Po wyborach samorządowych władze SLD domagają się dymisji
działaczy lokalnych. Dogorywająca PPS postanowiła przytulić
się do SLD-UP. Z przewodniczenia UPR zrezygnował Janusz
Korwin-Mikke, który nie zdobył nawet mandatu radnego.
Najwidoczniej ludziska tracą resztki poczucia humoru.
Członkinie 20 organizacji kobiecych zarzucają rządowi olanie
obietnic przedwyborczych – legalizacji aborcji, taniej antykoncep-
cji i powszechnej edukacji seksualnej. Aż 91 proc. obywateli do-
maga się wychowania seksualnego w szkołach.
Ale 119 biskupów w episkopacie jest przeciw.
Po zwolnieniu 900 osób, a przed zwolnieniem kolejnych 400 TVP
chce przeznaczyć 4 mln zł na podwyżki dla pracowników. Gwiaz-
dy (np. Kamil Durczok) mają zarabiać nawet po 48 tys. zł mie-
sięcznie, nie licząc innych przywilejów.
Grupowe zwolnienia i podwyżka dla tych, co pozostali – TVP
wprowadza standardy unijne.
WARSZAWA Apel do społeczeństwa o „złotóweczki, dolarki
i funciki” wystosował prymas Glemp z okazji rozpoczęcia budo-
wy świątyni swojej opatrzności. W gigantycznym budynku ma
być ogromny, wywyższony fotel dla prymasa. Aby rozwiać reszt-
ki wątpliwości, Glemp stwierdził, że „świątynia jest dla biednych”.
Będą mogli sobie pożebrać przed wejściem?
Pod rządami Kaczora czeka mieszkańców stolicy cenzura. Nowy
wiceprezydent Andrzej Urbański zapowiedział kontrolę obycza-
jową warszawskich widowisk teatralnych.
A nie ostrzegaliśmy?
KRAKÓW Powstał Komitet Budowy Kopca Jana Pawła II. Ma
to być kolejna w Krakowie sztuczna góra po kopcach Piłsudskie-
go i Kościuszki. Remont tego ostatniego kosztował ostatnio
7,5 mln złotych.
Wychodzimy z inicjatywą usypania kopca Głupoty Polskiej.
TARNÓW Biskup Skworc cofnął nagle poparcie dla budowy gi-
gantycznego pomnika Chrystusa Króla pod Tarnowem i Centrum
Jedności Polonii („FiM” 37/2002). Rozesłał nawet listy do wszyst-
kich duszpasterstw polonijnych, informując o tym, że inwestycja
jest zbyt droga (15 mln dolarów).
Czyżby pierwsze nawrócenie biskupa po lekturze „FiM”?
KATOWICE Trwa protest związku „Sierpień ’80” przeciwko za-
mykaniu kolejnych kopalń na Śląsku i redukcji zatrudnienia. Po-
nad 120 górników głoduje, inni pikietują spółki węglowe.
WROCŁAW Głoduje również 14 pracowników szpitala im. Ry-
dygiera we Wrocławiu. Podczas manifestacji niesiono trumnę
– symbol służby zdrowia, która nie płaci swoim pracownikom.
OŻARÓW 26.11. w czasie szturmu wynajętych przez Tele-Foni-
kę ochroniarzy na fabrykę kabli zostało rannych trzech protestu-
jących pracowników. 100 związkowców próbowało blokować tra-
sę Warszawa–Poznań. Usunęła ich policja.
Historia zatoczyła koło, nawet władza ta sama...
WATYKAN 75-letni kardynał Sodano, którego dymisji Papa ostat-
nio nie przyjął, nie wyklucza przystąpienia państwa kościelnego
do ONZ. Po akcesji Szwajcarii Watykan jest ostatnim stałym ob-
serwatorem przy tej organizacji.
Islamskie dyktatury zyskają cennego sprzymierzeńca.
WIELKA BRYTANIA Katolicki prymas Anglii i Walii, kardynał
Cormac Murphy O’Connor, został oskarżony o ignorowanie przy-
padków molestowania seksualnego dzieci przez kler i przesuwa-
nie pedofilów z parafii na parafię.
Może łatwiej byłoby dociec, który z hierarchów tego nie robił...
DANIA Kraj przewodniczący obecnie UE zaproponował lep-
sze warunki przyjęcia nowych kandydatów do Unii: zmniejsze-
nie o połowę wysokości składek członkowskich w roku 2004, co
dla Polski oznacza zysk netto 1,5 mld euro. Otrzymalibyśmy tak-
że w pierwszym roku 0,5 mld euro rekompensaty. W latach
2004–2006 mamy mieć nadwyżkę 6,5 mld euro, a także możli-
wość bezpośredniego dopłacenia rolnikom nie 25, lecz 40 proc.
kwot unijnych.
Jak unijnych przycisnąć, to możliwe są nawet cuda księgowości.
Ciśnijmy więc dalej!
CZECHY NATO poszerzyło się o siedmiu nowych członków
z Europy Środkowo-Wschodniej. Mimo to, zdaniem wielu ko-
mentatorów, Pakt Północnoatlantycki jest coraz bardziej zdomi-
nowany przez USA. Frustrację wyraziła m.in. członkini kanadyj-
skiej delegacji na szczyt, Françoise Ducros, nazywając wojowni-
czego Busha „kretynem”.
Zanim wróci do Kanady, okaże się, że miała „dysleksję”.
NIGERIA Około 200 osób zginęło w wyniku rozruchów spowo-
dowanych wyborami Miss Świata, które muzułmanie uznali za
niemoralne. Spalono kilkanaście kościołów i meczetów. W koń-
cu imprezę przeniesiono do Londynu.
Nawet zgrabne ciała urażają „uczucia religijne”?
PERU Parlament przyjął pierwszą w Ameryce Łacińskiej usta-
wę dopuszczającą aborcję. Parlamentarzyści zostali natychmiast
zaatakowani przez episkopat w imię obrony „praw osoby ludz-
kiej, która jest celem samym w sobie”.
Na tym kontynencie Watykan przez stulecia sprzeciwiał się pra-
wom ubogich, w imię „praw osoby ludzkiej”...
JEMEN Prezydent wezwał do poparcia przez kraje arabskie po-
wstania Palestyńczyków i wysyłania ochotników na wojnę prze-
ciwko Izraelowi.
Facet sam się wystawia do amerykańskiego odstrzału w następ-
nej kolejności po Iraku.
tam Wasz tygodnik
od ponad roku, niestety, nie zawsze mnie na niego stać. Nie
mam pracy i nie mogę jej znaleźć. Żona również jest bezro-
botna, mamy 2-letniego synka. Ja otrzymuję rentę socjalną
i zasiłek pielęgnacyjny. Z MOPS dostajemy ok. 100 zł, bo
opieka nie ma pieniędzy. Pan premier ma ważniejsze wydat-
ki niż opieka społeczna, musi przecież dogadzać bursztynem
ks. Jankowskiemu.
Nigdy nie prosiłem nikogo o pomoc, wstydzę się, ale idzie
zima, a my nie mamy butów ani ciepłej odzieży. Dlatego za Wa-
szym pośrednictwem chciałbym prosić o pomoc ludzi dobrej wo-
li. Jeśli macie jakieś ubrania lub buty przechodzone, niepotrzeb-
ne Wam – prześlijcie je do nas, będziemy bardzo wdzięczni za
pomoc. Z góry serdecznie dziękuję. Czytelnik z Płocka (adres do
wiad. redakcji, można podać telefonicznie).
PS Droga Redakcjo, bardzo proszę o wydrukowanie
mojego listu. Wiem, że prędzej otrzymam pomoc od Wa-
szych Czytelników niż z Caritasu.
Podobnych listów nasza redakcja otrzymuje coraz więcej.
Nie sposób je drukować, bo zajęłyby całą gazetę, a jak wy-
brać te najbardziej pilne i dramatyczne? Każdy, kto prosi nas
o buty, ubrania i jedzenie – coś otrzymuje. Przekazujemy ad-
resy potrzebujących osób naszym korespon-
dentom w terenie, kołom Czytelników „FiM”,
osobom, które same zgłaszają gotowość po-
mocy, a od paru miesięcy również oddziałom
partii. Ci, którym starcza na życie, opłaty
i jeszcze cokolwiek, ofiarowują używane rze-
czy i kupują nowe, zwłaszcza dzieciom; do-
kładają się również „FiM”. Przyjęliśmy dwie
zasady: 1 – nie dajemy pieniędzy, 2 – niko-
go nie pozostawiamy bez pomocy.
Jest jak jest i inaczej jeszcze długo nie bę-
dzie. Idzie zima. Dla wielu z nas na szczęście
oznacza to tylko wymianę opon i białe krajo-
brazy za oknem. Wiemy jednak, że co trzeci
Polak nie kupi sobie nowego ubrania i butów,
a co ósmy, gdyby to zrobił, umarłby z nie-
dożywienia. 200 tysięcy
dzieci przychodzi co-
dziennie do szkoły bez
śniadania. Samo pisanie
o tym, użalanie się, zwa-
lanie wszystkiego na
rząd – nic nie da. Sa-
me nasze słowa czy na-
wet współczucie i do-
bre intencje – nie ogrze-
ją zziębniętych dziecię-
cych stópek, nie napeł-
nią brzuszków ciepłym
posiłkiem. Jest napraw-
dę źle, choć wielu z nas
woli tego nie dostrzegać; odwracamy głowy od biedaków,
żeby nie obciążać własnego sumienia.
„Fakty i Mity” ogłaszają akcję pod hasłem: Ogrzejmy się
nawzajem . Wszystkim zajmą się oddziały terenowe Antykle-
rykalnej Partii Postępu RACJA. Oto gorąca linia telefoniczna,
pod którą można uzyskać szczegółowe informacje: 0 (pfx)
42/630 73 25.
Na stronie 18 podajemy numery telefonów do 16 prze-
wodniczących wojewódzkich APPR. Prosimy, żeby kontakto-
wały się z nimi zarówno te osoby, które potrzebują ubrań na
zimę, jak i ci wszyscy, którzy chcą takie ubrania (ewentual-
nie żywność) ofiarować. Będziemy się starali kontaktować jed-
nych z drugimi, uwzględniając bliskość zamieszkania, by unik-
nąć zbędnego magazynowania i wysyłek. Mam nadzieję, że
taka forma pomocy z ręki do ręki zaowocuje, i to na dłuższą
metę. Apeluję, proszę Was, abyście otoczyli największą mi-
łością biedne, bezbronne dzieci. Znam kilka przypadków takiej
„ekonomicznej” adopcji niedożywionych maleństw i wiem, ile
satysfakcji może ona przynieść darczyńcom.
W imieniu każdej uśmiechniętej buzi – z góry Wam, Ko-
chani, dziękuję.
polowanie na czarownice. Przed paroma tygodniami (nr 38)
przestraszyliśmy wielu z Was hasłem na pierwszej stronie:
Niektórym marzy się... koniec „Faktów i Mitów”. Nie było
w tym wiele przesady. Po naszym artykule „Och, Karol. Pa-
pieża grzech miłości” do prokuratur w całym kraju wpłynę-
ło kilkanaście zawiadomień o popełnieniu przez naszą redak-
cję przestępstw obrazy uczuć religijnych oraz znieważenia
papieża jako głowy państwa. Tylko do jednej prokuratury
w Łodzi takie zawiadomienie złożyły 24 osoby. Dołączano
także „dowody” z innej publikacji, pt. „Autorytety (a)moral-
ne”, w którym wykazaliśmy ponad wszelką wątpliwość, że
większość obecnych biskupów współpracowała z SB. Kruch-
towi się wściekli. Bojówkarze Prawa i Sprawiedliwości
w całym kraju zbierali podpisy pod wnioskiem do prokura-
tury o zamknięcie tygodnika. Sprawa znalazła się nawet
w komisji sejmowej, ale nie została podjęta. Mirosław Orze-
chowski, pełnomocnik Ligi Polskich Rodzin, złożył w jej imie-
niu doniesienie do prokuratury. Na wniosek Komitetu Wy-
borczego „Razem Polsce” Macierewicza czynności spraw-
dzające przeprowadził IPN, który mógł zamieszać najbar-
dziej. Baliśmy się jak ognia bezprecedensowej decyzji są-
du o zawieszeniu wydawania pisma do czasu rozpatrzenia
sprawy. Wiadomo, że dla każdej gazety przerwa w jej wy-
dawaniu
praktycznie
równa się
śmierci. Nie
baliśmy się
natomiast
spraw sądo-
wych, bo do-
wodów na praw-
dziwość informacji
zawartych w ww. ar-
tykułach mamy bez liku.
Liczyliśmy na te sprawy,
mieliśmy nadzieje, że do
nich dojdzie.
Niestety. Wszystko na
nic. Nikt nie wszczął śledz-
twa. Dlaczego? Po co by-
ło tyle krzyku? Po co Kazi-
mierz Ujazdowski z PiS-u bę-
dzie musiał przegrać w są-
dzie sprawę o oszczerstwo
wobec „FiM”? Trzeba było aż
tyle zachodu, żeby w świa-
domości maluczkich za-
szczepić przekonanie, iż
„Fakty i Mity kłamią”.
Później już tylko wystar-
czyło wycofać się ze
wszystkiego po angiel-
sku. Gdyby jakiemuś
prokuratorowi przyszło do głowy wszcząć postępowanie, rę-
czę, że ktoś ważny i czcigodny szybko wybiłby mu to z gło-
wy. Można było przełknąć, że „FiM” napisały prawdę o ro-
mansie papieża i biskupach agentach SB, ale dawać nam
okazję do publicznego udowodnienia swoich racji, choćby
w Strasburgu, to już zdecydowanie za dużo. Wielka szkoda.
Dziękuję za dziesiątki sposobów przeganiania kretów,
które od Was otrzymałem po ostatnim komentarzu. Infor-
muję, że stosowałem je wszystkie, z wyjątkiem trotylu
i czujników ruchowych umieszczanych w kopcach... Nie
zdziwiłbym się zbytnio, gdyby moje krety na hasło: tylen
lub karbid – zakładały maski gazowe. Po prostu przeno-
szą się kilka metrów dalej. Kiedyś kupiłem i wkopałem do
kretowisk małe nadajniki emitujące bardzo wysokie dźwię-
ki. Szkodniki powinny się wynieść natychmiast – zgodnie
z gwarancją producenta – na odległość 200 metrów od
nadajnika. Powinny, gdyby nie były małymi terminatora-
mi. Następnego dnia rano przy każdym urządzeniu były
po dwa, trzy kretowiska. Przyszły chyba z ciekawości...
Najlepszym jak do tej pory sposobem jest blady świt
i szpadelek, ewentualnie sos po śledziach wlewany sys-
tematycznie do dziurek z wkopanymi szmatami. Taki już
widać mój los.
Nie dla wszystkich bieda i głodne dzieci są zajmują-
cym tematem. Klerykałów wciąż o wiele bardziej rajcuje
JONASZ
D roga Redakcjo, czy-
96287094.025.png 96287094.026.png 96287094.027.png 96287094.001.png 96287094.002.png 96287094.003.png 96287094.004.png 96287094.005.png
Nr 48 (143) 29 XI – 5 XII 2002 r.
CO CI SIĘ, DRANIU, ŚNI...
3
spressie, na odległych stro-
nach wielkich gazet oraz
pod koniec radiowych i te-
lewizyjnych newsów zago-
ściła niewielka i jakby wstydliwie po-
dawana wiadomość: „Ścigany listem
gończym, podejrzany o pedofilię ksiądz
Wincenty P. został na siedem dni aresz-
towany. W. P. zatrzymano podczas
przekraczania ukraińsko-polskiej gra-
nicy w Dorohusku. Prokuratura Re-
jonowa w Łęczycy rozpoczęła poszu-
kiwania księdza po publikacjach pra-
sowych”. Tyle! Tylko tyle, czy aż tyle?
Żadnemu z wolnych polskich me-
diów przez gardło i pióro nie prze-
szło, że owe „publikacje prasowe” to
wielomiesięczne dziennikarskie śledz-
two reporterów „FiM” i uganianie się
za uciekającym zboczeńcem po całej
Polsce i połowie Ukrainy.
Teraz, gdy wiemy już na pewno,
że prokuratura i sąd w Łęczycy nie
dały wiary zapewnieniom Pawłowicza
o niewinności i aresztowały pedofila
na trzy miesiące – przyznając tym
samym rację „Faktom i Mitom” – po-
kuśmy się o résumé całej sprawy.
wpływa zawiadomienie o wy-
korzystywaniu seksualnym witońskich
chłopców. Składa je wstrząśnięta mat-
ka, bezpośredni świadek zdarzenia,
i jeszcze cztery inne rodziny. Na miej-
sce przestępstwa udaje się grupa do-
chodzeniowa policjantów z Łęczycy.
Ksiądz jednak znika. Znikają też ka-
mery i taśmy z rejestracją obrzydli-
wych praktyk. A jednak detektywi
ustalają w oparciu o zeznania dzieci,
wcześniej śledztwo. Pawłowicz jednak
od tamtych wydarzeń zapadł się pod
ziemię. Nikt, ani policja, ani proku-
ratura nie potrafią go odnaleźć.
kurialnych urzędników, lecz jak to
udowodnić? Szukać w ciemno dalej?
Niekoniecznie. W październiku ła-
piemy się ostatniej możliwej szansy.
Ta szansa nazywa się Ukraina. Do-
wiadujemy się bowiem, że najpraw-
dopodobniej tam właśnie znajduje
się przeniesiony ze Szczecina brat
Wincentego – Jacek. Łatwiej jednak
znaleźć igłę w stogu siana niż osob-
nika chcącego się u naszego wschod-
niego sąsiada ukryć. A jednak jest
tylko w Dorohusku, bo tam jest od-
powiedni parking. A może Wincen-
ty liczył jeszcze na cud, że uda mu
się przejechać przez maleńkie przej-
ście w Zosinie i znów ukryć się
w Polsce... Przeliczył się. Pod czuj-
nym okiem aresztujących go straż-
ników Pawłowicz zdejmuje sutan-
nę i przebiera się w cywilne ubra-
nie: czarny sweter, szare spodnie
i puchową kurtkę. W tym czasie
oświadcza, że dopiero teraz dowie-
dział się o liście gończym i przy-
bywa do kraju, aby się oczyścić
z zarzutów.
na własną rękę. Przez wiele dni
przeczesujemy różne podejrzane za-
kamarki regionu centralnej Polski
i... odnajdujemy księdza Wincentego
w Lubochni. To tam właśnie został
skierowany przez Orszulika i prowa-
Jednego mniej
wej celi aresztu w Chełmie do
wtorku. Zostaje stamtąd za-
brany we wtorek o godzi-
nie 5.45. Policyjny konwój
wiezie go do więzienia
w Łęczycy. Pojawia się
w nim o godzinie 14.10.
Dwie godziny później, do-
prowadzony przez aż pięciu
policjantów staje przed ob-
liczem prokuratora Krzysz-
tofa Kowalczyka i na wstę-
pie zaprzecza stawianym
mu zarzutom. Jednak Ko-
walczyk jest do tej rozmo-
wy świetnie przygotowany:
dysponuje starymi zezna-
niami gwałconych chłop-
ców, oświadczeniami ich rodziców
oraz naszymi świeżymi ustaleniami.
Po dwóch godzinach przesłuchania
aresztant zostaje odwieziony do łę-
czyckiego więzienia, a prokurator de-
cyduje się wystąpić do sądu o tym-
czasowy, trzymiesięczny areszt.
Trzy miesiące aresztu – na razie – takiego
orzeczenia sądu w Łęczycy wysłuchał
w minioną środę wytropiony przez nas ksiądz
Wincenty Pawłowicz, który gwałcił małych
chłopców. Wobec zgromadzonych przez nas
dowodów, które przekazaliśmy organom ścigania,
kapłan pedofil przyznał się w końcu do winy.
R ok 1998 – do parafii w Witoni
jak wyglądała prawda. O wszystkim
zostaje powiadomiona prokuratura.
dzi spokojne życie pracując z... dzieć-
mi. Artykuł w „FiM” będący konse-
kwencją naszych poszukiwań elektry-
zuje zboczeńca. Tego samego dnia,
po ukazaniu się tygodnika w kioskach,
Pawłowicz znika po raz kolejny i po-
licja znów jest bezsilna.
niedaleko Łęczycy trafia (z Ma-
kowa pod Skierniewicami) wikary
Wincenty Pawłowicz i od razu zapo-
wiada, że zmieni sposób kształcenia
tutejszych chłopców. Internet – oto
wg księdza przyszłość edukacji. Ro-
dzice i dzieci – wszyscy są zachwyce-
ni. Jednak na plebanii, na któ-
rą zapraszani są malcy, nie
o surfowaniu w sieci się mó-
wi. Późnymi wieczorami i no-
cami dochodzi tu do wynatu-
rzonych scen wykorzystywania
seksualnego dzieci. Pawłowicz
nurza się w obnażonej, spara-
liżowanej strachem chłopięcej
ciżbie. Całość jest rejestrowa-
na na taśmach wideo, a reży-
serem i głównym aktorem tych
filmów jest ksiądz wikariusz.
Chłopcy są najpierw goleni
w miejscach intymnych... To
wstępna „przyjemność” zbo-
czeńca. Następnie muszą się
wspólnie onanizować i poma-
gać w masturbacji ich ducho-
wego przewodnika. Dochodzi
też do stosunków analnych i oralnych.
Jednak księdzu ta „monotonia”
w końcu się nudzi, a dodatkowo ma
przyjaciół – innych księży. Zabiera
więc „swoich chłopców” na wspólne
wyprawy do daczy w okolice Słupska
(prokuratura nadal poszukuje tego
miejsca). Tam dzieci wykorzystywane
są przez innych mężczyzn. Pawłowicz
zaprasza też podopiecznych na czę-
ste wycieczki do Szczecina. W jed-
nym ze zgromadzeń klasztornych cze-
ka tam na święcenia jego brat Jacek.
Nieświadomy niczego młody człowiek
chętnie użycza bratu Wickowi spo-
rych rozmiarów pokoju. Tam Pawło-
wicz wymyśla różne konkursy. Np. ta-
ki: wszyscy zebrani się onanizują,
a nagrodę dostaje ten, który pierw-
szy dojdzie do ejakulacji. Wróćmy jed-
nak do witońskiej parafii. Pewnego
razu jedna z zatroskanych matek,
zaniepokojona przedłużającą się nie-
obecnością syna, udaje się na pleba-
nię. Tam zastaje chłopca podczas sto-
sunku z Pawłowiczem. Doznaje szo-
ku. Jest kwiecień 1999 rok.
W ypadki nabierają teraz lawino-
wego tempa. Do kurii bisku-
piej w Łowiczu zostają zaproszone
wszystkie rodziny wykorzystywanych
chłopców. Przyjmuje je sam biskup
Orszulik. Jakich używa argumen-
chyba jakaś WIELKA SPRAWIE-
DLIWOŚĆ, bo znów dopisuje nam
szczęście. Jacka Pawłowicza odnaj-
dujemy w Żytomierzu, a u niego ukry-
wającego się braciszka. Wywalczamy
w końcu w prokuraturze w Łęczycy
wydanie za pedofilem listu gończe-
go (4 XI). Niezwłocznie przekazuje-
my też prokuraturze potrzebne ad-
resy (także miejsc możliwych następ-
nych kryjówek) i telefony.
A jednak po tygodniu po-
nownie odnajdujemy
zbiega. Tym razem pomaga
nam w tym pewien uczciwy
ksiądz, który dość już ma za-
przaństwa swoich zwierzch-
ników. Okazuje się, że Paw-
łowicz jest pensjonariuszem
Domu Księdza Seniora
w Sochaczewie. Używamy
pewnego podstępu i potwier-
dzamy tę informację ponad
wszelką wątpliwość. Jednak
ksiądz dowiaduje się, że
ro o 15.00 sędzina Marzenna
Milczarek decyduje przychylić się do
wniosku prokuratora. Pawłowicz ma
przed sobą perspektywę posiedzenia
do rozprawy – i nieco dłużej...
pierwszy zaczyna rozumieć, że
już nie ucieknie. Tym bardziej, że
jest już na Ukrainie pilnowany przez
wynajętych przez nas
prywatnych detekty-
wów. Kontaktuje się
więc przez Internet
z polską prokuratu-
rą. Po kilkudniowych
pertraktacjach do-
chodzi do umowy:
ksiądz przekroczy
granicę Polski i bez-
pośrednio na przej-
ściu granicznym od-
da się w ręce policji.
Taki scenariusz za-
powiadamy w po-
przednim numerze
„FiM” i tak też się
dzieje. Jednak nie-
które aspekty owego
poddania się zbiega owiane są ta-
jemniczością. 21 listopada 2002 ro-
ku o godzinie 0.10 Pawłowicz swo-
im daewoo lanos (srebrny metalik
nr rej. RDE A 778) przejeżdża przej-
ście graniczne w miejscowości Zo-
sin. Jednak media informują, że uczy-
nił to w Dorohusku. Jakie ma to zna-
czenie? A takie, że jednocześnie
wjeżdża do Polski kursowym auto-
busem Łuck–Lublin brat Jacek, któ-
ry ma jeden cel – przejąć samochód
Wincentego, gdy ten zostanie aresz-
towany. Takie czynności mogą być
dokonane przez straż graniczną
K siądz Wincenty Pawłowicz zrezy-
gnował w końcu z kłamstw, za-
przeczeń, krętactwa i przed obliczem
sądu przyznał się do zarzucanych mu
czynów. Odmówił jednak składania
wyjaśnień (ma do tego prawo) i po-
prosił o zwolnienie z aresztu. Cały też
czas utrzymywał, że nic nie wiedział
o liście gończym. Ma jednak pecha,
bo my mamy dowody, że kłamie. Otóż
jeśli prokuratorzy dokładnie przyj-
rzą się pieczątkom w jego paszpor-
cie, to zauważą, że przekraczał on
granicę ukraińsko-polską kilkakrot-
nie, a ostatnio 19 października. Ukra-
ińskie służby graniczne mają ten prze-
jazd odnotowany w swoich dokumen-
tach. Sprawdziliśmy to. Posiadamy też
dowody, że wielokrotnie telefono-
wał z Żytomierza do łowickiej kurii
i meldował się biskupowi Orszuliko-
wi. Prokuratura zakłada, że – wobec
przyznania się oskarżonego do winy
– całe postępowanie dowodowe za-
kończy się 30 grudnia, a wyrok moż-
liwy będzie już w styczniu 2003 roku.
tów – nie wiadomo. Wiadomo na-
tomiast, że jeszcze tego samego dnia
rodzice wycofują wszelkie wcześniej
złożone zeznania i oświadczają
– sprawy nie ma i do nikogo nie
mamy żadnych pretensji. Jakiś czas
później zabudowania należące do ro-
dzin molestowanych dzieci dziwnie
rozkwitają. Ludzie robią remonty,
kupują sprzęt hi-fi...
prawdą jest to, co podał Teleek-
spress, że niby „o sprawie było wów-
czas głośno”. Owszem, było – w ga-
binecie prokuratora i biskupa, nigdzie
indziej. Żadne medium nie wpadło
na trop afery przez dwa długie lata.
Po tym czasie kontaktuje się z naszą
redakcją tajemniczy informator. Prze-
prowadzamy setki rozmów, dociera-
my do śladów i dowodów. W końcu
stajemy przed obliczem, Krzysztofa
Kowalczyka szefa łęczyckiej proku-
ratury. Ten wobec przedstawionych
faktów nie waha się długo i postana-
wia wszcząć ponownie umorzone
znów go mamy i trzeci raz bierze
nogi za pas. Tym razem bardzo sku-
tecznie. Ślad ginie po nim na blisko
dwa miesiące.
Z nów ruszamy w Polskę i odwie-
dzamy kilkadziesiąt hipotetycz-
nych miejsc pobytu Pawłowicza – łącz-
nie z jego rodzinną Dębicą. Kamień
w wodę. Tymczasem prokuratora Ko-
walczyka odwiedza przedstawiciel ku-
rii i niezgodnie z prawdą oświadcza,
biskup Orszulik nie ma poję-
cia, gdzie przebywa zbieg. Dosko-
nale wiemy, że prawda nie jest cnotą
Tyle na dziś. Za tydzień kolejne
bulwersujące fakty w sprawie pedo-
fila w sutannie i skrywających jego
działalność osób.
MAREK SZENBORN
RYSZARD PORADOWSKI
ANNA TARCZYŃSKA
Fot. Marcin Bobrowicz
K ilka dni temu, w Teleek-
26 kwietnia 1999 r. Do policji
R ozpoczynamy więc poszukiwania
A resztant przebywa w dwuosobo-
S ąd, środa godz. 12.00. Dopie-
W incenty Pawłowicz po raz
S prawie udaje się ukręcić łeb. Nie-
96287094.006.png 96287094.007.png 96287094.008.png 96287094.009.png 96287094.010.png 96287094.011.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 48 (143) 29 XI – 5 XII 2002 r.
GŁASKANIE JEŻA
monstrują swój sprzeciw
wobec rozszerzającej się
władzy ponadnarodowych koncer-
nów i instytucji rządzących bajecz-
nymi finansami – demolując ulice,
rozbijając sklepy i paląc samocho-
dy w Seattle, Davos, Genui, Pra-
dze. W światowych mediach ma-
nifestanci zyskali opinię chuliga-
nów i wandali. Tymczasem we
Florencji doszło do sensacji...
i telekomunikacji, świat stał się mniej-
szy, a przepływ kapitału, towarów
i technologii – szybki i łatwy, jak ni-
gdy. Przed globalizacją nie ma ra-
czej odwrotu, bo trzeba by ograni-
czyć postęp. Antyglobaliści zdają so-
bie z tego sprawę, dlatego – akcep-
tując technologiczną, nieuniknioną
stronę globalizacji – protestują prze-
ciw jej aspektowi ekonomicznemu,
czyli dalszemu uzależnianiu biednych
rejonów świata od bogatych. Brak
zwykłych ludzi, niezależnie od naro-
dowości czy wyznania, dla których
wrogiem jest wielki kapitał powiąza-
ny z rządami państw – mówi A. Że-
browski. – Charakterystyczne jest sil-
ne włączenie się do nowego ruchu
protestu związków zawodowych, co
zapowiada – w skali światowej – no-
we starcia w walce między pracą
a kapitałem. Większość osób wypo-
wiadających się we Florencji uważa,
że kapitalizm chętnie stawia na zbro-
jenia i ma tendencję rozpętywania
wojen, dlatego Forum sprzeciwiło się
wojnie przeciw Irakowi. Uczestnicy
licznych dyskusji wyrażali niezadowo-
lenie z obecnego stanu demokracji.
Jest ona niewystarczająca, ponieważ
nie obejmuje zakładów pracy, gdzie
niepodzielnie rządzą kapitaliści, któ-
rym w pogoni za zyskiem – w zasa-
dzie – wszystko wolno, na przykład
zwolnić dowolną liczbę pracowników.
W gospodarce panuje neoliberalizm,
który ma jednak coraz więcej prze-
ciwników. We Florencji prezentowa-
no rozmaite koncepcje demokratyzo-
wania gospodarki, nie wykluczając
metod rewolucyjnych. Moi koledzy
z Polski przekonywali, że najlepszym
rozwiązaniem jest pracownicza de-
mokracja, a do jej osiągnięcia koniecz-
na jest solidarność międzynarodowa.
We Florencji zaczęto budować tę
solidarność. Uczestnicy Forum zde-
cydowanie wypowiadali się przeciw
nacjonalizmowi i rasizmowi, spiera-
jąc się jednocześnie co do metod prze-
kształcenia życia na naszej planecie
w duchu społecznej sprawiedliwości.
Wyraźnie kształtuje się międzynaro-
dowy ruch młodych ludzi, którzy
w proteście wobec rzeczywistości już
nie demolują miast, ale podjęli trud-
ną pracę nad poprawą świata.
JANUSZ CHRZANOWSKI
Cud mniemany
Cud. Po prostu cud! – ekscy-
towali się moi redakcyjni koledzy
po obejrzeniu poniedziałkowego
programu w TVP 1 pod tytułem
„Imperium Ojca Rydzyka”.
Jeśli tak, to na ów cud trzeba
patrzeć dwojako. Po pierwsze, cuda
nie zdarzają się tam, gdzie jest nor-
malnie i zwyczajnie. Świetny zaś grunt
do rozwoju odnajdują w strefach ciem-
noty, zabobonu i strachu. Gdybyśmy
żyli w normalnym kraju, fenomen Ry-
dzyka w ogóle nie mógłby zaistnieć.
A gdyby jednak jakimś CUDEM się
narodził (jak to się np. przytrafiło
Włochom), to armia prokuratorów
wspomagana przez trzy armie poli-
cjantów kilka godzin po emisji tele-
wizyjnego reportażu badałaby pod lu-
pą każdy pyłek w toruńskiej rozgło-
śni, a aresztowane zostałyby nawet
muchy w studiu.
Jak bowiem może być inaczej
w przypadku firmy, na czele której
stoi oszust, malwersant i złodziej. Mu-
szę być nieskromny, ale to „Fakty
i Mity” pierwsze napisały, że Ojciec
Dyrektor czczący Maryję zawsze
dziewicę nie płaci podatków,
ukrywa zyski, dokonuje
szeregu nielegalnych
transakcji przy pomo-
cy podstawionych
osób, np. kupuje grun-
ty, nieruchomości, za-
kłada fundacje itd.,
itp. Świetny repor-
taż w Jedynce
dołożył jesz-
cze do życio-
rysu Rydzyka
informację,
że przemyca on
za granicę gigan-
tyczne kwoty niewia-
domego pochodzenia, za
które bez cła kupuje dla Radyja elek-
tronikę figurującą później w doku-
mentach celnych jako darowizna. Ba-
wi się też w nielegalny handel samo-
chodami, przerzucając je przez gra-
nicę na lipnych papierach. Czy jest
w tym coś naprawdę niezwykłego?
Ależ skąd! Mieliśmy już w ostatnich
latach kilku podobnych „gigantów”,
tylko że ścigają ich listy gończe i po-
licje wielu krajów. Większość tych po-
mniejszych już zresztą siedzi. A Ry-
dzyk nie siedzi i siedzieć nie będzie.
W poniedziałkowym reportażu tele-
wizyjnym widać to nazbyt dobrze
i jest to bodaj najbardziej przygnę-
biająca część filmu. Oto niemieccy
rozmówcy dziennikarzy wypowiada-
ją się jasno i zwięźle. Nie ukrywają
przy tym ani swoich personaliów, ani
twarzy. A w Polsce... pojawia się jed-
na, jedyna pani prokurator, która po-
zwala filmować wyłącznie swoje wy-
pielęgnowane dłonie. Strażniczka
prawa jest przerażona, głos jej się ła-
mie, ręce drżą, nie podaje nazwi-
ska. Okazuje się, że wszyscy razem
wzięci bossowie sycylijskiej mafii nie
robili na słynnym sędzim Falcone
tak piorunującego wrażenia, jak je-
den klecha na polskim prokurato-
rze. Strach się bać!
I wreszcie odwrotna strona na-
szego cudu, który nazwałbym tu cu-
dem mniemanym. W kraju nad Wi-
słą nic nie bierze się z wilgoci. Od-
waga publicznych mediów zwłasz-
cza. Przecież przekręty Rydzyka to
żadna rewelacja, żadna sensacja, lecz
sprawa od dawna znana i opisywana
(przez „FiM” – wielokrotnie). Skąd
więc ten posmak niezwykłości, ta au-
ra dziennikarskiego hitu? A stąd, że
wielebny stał się dla hierarchów Ko-
ścioła postacią piekielnie niebezpiecz-
ną. Jego radio w każdej chwili może
się stać odrębną, schizmatyczną reli-
gią z grupą kilku milionów wyznaw-
ców i najlepszą w Katolandzie bro-
nią – Zawsze Dziewicą. Według na-
szych informatorów, Rydzyka przed
dokonaniem oficjalnego rozłamu
w Kościele powstrzymuje już tylko
autorytet JPII . A JPII wkrótce odej-
dzie... Cóż więc robić? Powstrzymać
desperata próbował już sam Glemp ,
na próżno... Ostatnia więc szansa to
totalna, ogólnopolska KOMPROMI-
TACJA. To pewne, że scenariusz re-
portażu powstał
w Warszawie przy
ulicy Miodowej,
a nie przy Woro-
nicza. Stamtąd
dostarczono też
wiele unikato-
wych dokumen-
tów reproduko-
wanych w mate-
riale filmowym.
Dzień po pro-
gramie w TVP 1
Rydzykiem zajęła
się „Rzeczpospo-
lita”. Ta klerykal-
na norweska ga-
zeta nigdy nie po-
ważyłaby się choć-
by na pierdnięcie w stronę Watyka-
nu po tym, jak zaszalała ze skradzio-
nym nam materiałem o Paetzu . Je-
śli dokopała Rydzykowi, to znaczy, że
zielone światło dostała bezpośred-
nio od Kościoła. Wkrótce, z błogo-
sławieństwem biskupów, przyłączą się
do zmasowanego ataku inne media.
Jasna cholera... wypadałoby w tej sy-
tuacji bronić Ojca Dyrektora.
MAREK SZENBORN
Chcą poprawić świat
Gdy tylko zapowiedziano, iż an-
tyglobaliści zjadą w listopadzie do Flo-
rencji na Europejskie Forum Społecz-
ne, strach sparaliżował spokojne, re-
nesansowe miasto. Bo we Florencji
wystarczy rzucić kamień w dowolnym
kierunku, a na pewno trafi się w ja-
kiś zabytek klasy zero. Dlatego zmo-
bilizowano 7 tysięcy policjantów, za-
bytki zabezpieczono jak się tylko da-
ło, a posąg Dawida dłuta Michała
Anioła zamknięto w żelaznej klatce.
Niespodziewanie... milion (we-
dług organizatorów) manifestantów
przeszło przez miasto, nie rozbijając
ani jednej szyby. Czyżby młoda mię-
dzynarodowa lewica zaczynała no-
wy, dojrzalszy etap demonstrowa-
nia swych racji? Temu chyba służy-
ły obrady Europejskiego Forum Spo-
łecznego. Na Forum potępiono więk-
szość niegodziwości dzisiejszego świa-
ta, którego 80 proc. mieszkańców ży-
je w biedzie, a 30 proc. głoduje
i umiera, nie osiągnąwszy czterdzie-
stego roku życia.
Pod koniec XX w. nastąpił nie no-
towany dotąd postęp w elektronice
jest bowiem równoprawnej współ-
pracy gospodarczej, sprawiedliwego
międzynarodowego podziału pracy,
a organizacje powołane dla wyrów-
nywania różnic ekonomicznych mię-
dzy rejonami bogactwa i nędzy
– działają na rzecz wielkiego kapi-
tału, od którego są zależne.
Jak wypracować nowy model świa-
towego systemu ekonomicznego, aby
rozwój gospodarczy stał się udzia-
łem wszystkich, aby ludziom nie gro-
ziła nędza, głód, wojny, wyzysk i prze-
śladowania? We Florencji radzili nad
tym przedstawiciele 105 krajów re-
prezentujący rozmaite ruchy społecz-
ne i partie polityczne, związki zawo-
dowe, a także organizacje bezrobot-
nych. Oczywiście, uniwersalnego le-
karstwa nie znaleźli.
Jakie są jednak sprawy, co do któ-
rych uczestnicy Forum byli zgodni?
Pytam o to jednego z liderów ruchu
Pracownicza Demokracja, Andrzeja
Żebrowskiego , który wrócił z Flo-
rencji.
– Można już dziś stwierdzić,
że wyraźnie ukształtował się front
Święty Wicie, ratuj
kich Świętych i Zaduszki, w prasie pojawia
się mnóstwo informacji nt. kultu zmarłych, świę-
tych itp. W tym roku jednak aktualną „ofertą ryn-
kową” przebił wszystkie inne media „Super Express”.
W numerze 255/2002 aż na dwóch stronach uka-
zały się teksty o mitycznych katolickich świętych. Nie
byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że infor-
macje pojawiły się w dziale „Radzimy” (sic!), a le-
gendarne wiadomości o nie mniej bajkowych posta-
ciach zostały napisane zupełnie poważnie, bez słowa
redakcyjnego komentarza. Autor publikacji, Mariusz
Miodek, pod hasłem „znajdź swojego patrona”
publikuje listę pozagrobowych opiekunów rozma-
itych profesji...
Doprawdy, nie wiemy, co się stało redaktorom ga-
zety, którą uważaliśmy dotąd za w miarę normalną (choć
naszej płatnej reklamy przyjąć nie chciała). Czyżby epi-
demia głupawki przykościelnej i ich dosięgła? W tekście
znajdujemy oczywiście zwrot „Ojciec Święty”, gdy mowa
o papieżu, a także rejestr niezwykłych cudów. Nasza wia-
ra może być zbudowana tym, że święty Franciszek z Pa-
oli pływał po morzu na swoim płaszczu, obnażona świę-
ta Agnieszka okryła się cała płaszczem ze swoich wło-
sów, a święty Mikołaj z Flue przez 19 lat żywił się wy-
łącznie... świętą komunią.
Wszystko przebijają jednak święci patroni, a zwłasz-
cza przyczyny ich nominacji. „Super Express” bez zakło-
potania pisze, że święta Joanna d’Arc jest patronką te-
legrafii i radiofonii, bo towarzyszyły jej głosy i wizje,
a święty archanioł Gabriel czuwa nad telewizją, bo ob-
jawił się Maryi Dziewicy (na ekranie...?).
Podaje się także modlitwę, którą należy odmó-
wić przed zalogowaniem, prosząc o nakierowanie na
strony zgodne z Boską wolą, czyli katolickie.
Nie mniej udane są zestawienia dziedzin, za które
odpowiadają święci. Niektórzy wydają się posiadać wą-
skie specjalizacje (np. Zyta – od sprzątaczek i pomocy
domowych), a inni charakteryzują się szeroką paletą za-
interesowań. I tak Franciszek z Asyżu ma w swej pie-
czy aktorów, ekologów (lubił ptaszki...) i... tapicerów;
Maria Magdalena czuwa nad fryzjerami, ogrodnikami
i więźniami, a Jan Ewangelista nie spuszcza z oka pi-
sarzy oraz... aptekarzy. Wszystkich jednak deklasuje sta-
rożytna Katarzyna, która opiekuje się kolejarzami (choć
sama – jako dziewica – nie była wykolejona), literata-
mi (konkuruje tu z Janem), a także z pokrewnymi im
w kościelnej mentalności szwaczkami, prządkami i mo-
dystkami. Genowefa zaś wspomaga producentów świec,
właścicieli składów win oraz... rybaków.
Redaktorzy „Super Expressu” nie informują, w ja-
ki sposób żyjącymi mogą opiekować się nieboszczycy,
zwłaszcza ci, którzy nigdy nie istnieli. Koledzy dzienni-
karze nie wyjaśniają też, na czym polegać ma wiekuista
szczęśliwość świętych, skoro mieszkańcy niebios zajęci
są nieustannie sprawami i tragediami milionów ludzi.
Swoją drogą, nic dziwnego, że na świecie tyle tragedii,
skoro porządku pilnują przeciążeni obowiązkami nie-
boszczycy...
W tej sytuacji nie wiemy, komu polecić kolegów
z „Super Expressu”. Czy świętemu Witowi (spec od hi-
sterii, głuchoty, ślepoty), świętemu Dympszy (epilepsja
i obłęd), czy może Sebastianowi (choroby zakaźne)...
ADAM CIOCH
Wypowiedź Ojca Rydzyka
w czasie nocnego programu
23 XI 2002 r.
„Naprawdę współczuję tym,
którzy niszczą Radio Maryja, to jest
celowe niszczenie. Tym razem Te-
lewizja Polska, »Gazeta Wyborcza«,
»Rzeczpospolita«. Rozpoczął eks-
ksiądz, ekskapłan, który rzucił ka-
płaństwo - »Fakty i Mity«, ileż tam
jest mitów tworzonych, gdzie tam
są fakty? Módlmy się za tego ka-
płana też, za innych. Tu trzeba du-
żej modlitwy. I nie czuję niechęci,
jeszcze raz mówię publicznie. Po-
nieważ grzech trzeba widzieć i zło
trzeba piętnować, my się musimy
bronić, nie możemy milczeć, mu-
simy się przed tym bronić” .
R uchy antyglobalistyczne de-
W listopadzie, ze względu na uroczystość Wszyst-
96287094.012.png 96287094.013.png 96287094.014.png 96287094.015.png
Nr 48 (143) 29 XI – 5 XII 2002 r.
NA KLĘCZKACH
5
SZKOŁY
POD WEZWANIEM
bankiera, ateusza i „bluźniercy”
Alfonsa Ratisbonne : „Dnia
20.01.1842 roku Ratisbonne wszedł
do rzymskiego kościoła św. Andrzeja.
W pustej świątyni zobaczył Niewiastę
podobną do wizerunku z Cudowne-
go Medalika, który miał na szyi. Nie
umiał słowami wyrazić Jej piękna ani
siły z Niej płynącej. Maryja uczyniła
gest ręką, który dla Alfonsa był jed-
noznaczny: »Nie opieraj się dłużej...«.
Jeszcze przed chwilą niewierzący czło-
wiek padł na kolana. Papież Grzegorz
XIV ogłosił, że nawrócenie Ratisbon-
ne było prawdziwym cudem” . My tak-
że przychylamy się do papieskiej opi-
nii – to był Wielki Cud! Bo czy nie
cudem jest szwendający się po ko-
ściołach z medalikiem na szyi Żyd,
ateista i bluźnierca? Czy to nie jest
nadzwyczajne, że atrakcyjna i znie-
walająca kobieta woła do zagubio-
nego mężczyzny: „nie opieraj się dłu-
żej...” ? I... że jest to zmarła przed
2000 lat Maria z Nazaretu? A.C.
w 2001 roku metodą mikrolitografii.
Na płytce czystego krzemu o wymia-
rach 5x5 mm zmieścili wydrukowa-
ny 24-karatowym złotem pełny tekst
Nowego Testamentu;
– najdłużej służbę ministrancką peł-
nił niejaki Tommy Kinsel z Ir-
landii. Służył do mszy w kościele
św. Odkupiciela w Bray aż 81 lat.
A o Polsce... ani słowa!
ewangeliczne ma być mu przedsta-
wiane w sposób systematyczny, peł-
ny, spójny i dostosowany do proble-
mów, którymi on żyje” . Inaczej mó-
wiąc: po raz kolejny powiemy wam,
jak i w co wierzyć, bo sami się po-
gubicie.
PANOWIE FEUDALNI
„Styl życia niektórych księży bi-
skupów jest trochę przedsoborowy,
nie chcę powiedzieć: feudalny” . To
nie jest opinia naszego tygodnika,
lecz wypowiedź księdza Michała
Czajkowskiego dla „Trybuny Opol-
skiej”. Duchowny, znany z wyjątko-
wej jak na polskie warunki niezależ-
ności, przyznał także, że w naszym
kraju wiele dokumentów soborowych
to martwa litera. Księże Michale, chy-
ba sytuacja już dojrzała – proponu-
jemy etat w naszej redakcji! A.C.
A.K.
PaS
ŚWIĘTY INTERES
KOŚCIÓŁ Z NAUKĄ?!
Proboszcz parafii w Durach,
w Niemczech, postanowił urządzić
loterię, a zyski przeznaczyć na pod-
reperowanie budżetu. I nie byłoby
w tym pomyśle niczego niezwykłe-
go, gdyby nie główna nagroda, któ-
rą okazał się autentyczny list napi-
sany ręką Matki Teresy z Kalkuty.
Niestety, pleban nie wziął pod uwa-
gę, że żyje wśród bezbożnych i ską-
pych Niemców, toteż list przyszłej
świętej trafił do adwokata, który,
z braku innych chętnych, wykupił 30
loteryjnych losów po 5 euro każdy.
Uzyskano więc sumę skandalicznie
niską, jak za taką relikwię. Apost.
Wizytacje szkół, jak donieśli nam
zbulwersowani rodzice uczniów,
wprowadził w życie m.in. biskup
ełcki Edward Samsel . W ciągu te-
go roku zawitał on do kilku placó-
wek położonych w pobliżu Ełku. Ry-
tuał owych wizytacji polegał na spo-
tkaniu wszystkich dzieci oraz nauczy-
cieli z purpuratem. Ciało pedago-
giczne zginało się w scyzoryk i tak
pozostawało do ostatniej chwili na-
wiedzenia. Biskup robił przegląd sal
katechetycznych i gazetek szkolnych
upstrzonych różańcami i stacjami
drogi krzyżowej.
Bp. Samsel nie jest w swym po-
myśle osamotniony. Na zdjęciu wi-
dzimy bp. pomocniczego Zygmunta
Pawłowicza podczas nadawania Ze-
społowi Szkół Katolickich w Gdyni
imienia JPII. O wyznawaną religię
lub światopogląd nikt nikogo nie py-
ta. Dzieci świadków Jehowy i adwen-
tystów na równi z katolickimi musia-
ły śpiewać w Ełku na powitanie ar-
cypasterza: „Witamy Cię, alleluja!” .
Owe wizyty łamią szereg aktów praw-
nych z konstytucją na czele, m.in. za-
kaz zmuszania kogokolwiek do
uczestnictwa w praktykach religij-
nych. Nam owe biskupie wizytacje
publicznych szkół przypominają pa-
miętne z czasów komuny odwiedzi-
ny partyjnych prominentów w mia-
stach i zakładach pracy. Apost.
Krystian Legierski , działacz
warszawskiej „Lambdy”, skierował
do Konferencji Episkopatu Polski
list, m.in. w sprawie katolickiego dusz-
pasterstwa dla osób homoseksual-
nych. Jak wiadomo, biskupi polscy
od lat lekceważą potrzeby tej dwu-
milionowej społeczności. Pismo Le-
gierskiego wsparła jego własna or-
ganizacja, senator Marek Balicki ,
profesor Andrzej Grzegorczyk
i katolicka publicystka Halina
Bortnowska . Po tygodniach ocze-
kiwania Legierski otrzymał odpo-
wiedź negatywną. Hierarchia powo-
łała się na... badania naukowe. Otóż
geje katolicy nie mają co liczyć na
specjalne duszpasterstwo, bo nauka
nie wypowiedziała się jak dotąd de-
finitywnie co do natury homosek-
sualizmu! Słuchajcie! Od kiedy to
kler przejmuje się opiniami naukow-
ców?! Nie przywiązując wagi do zda-
nia uczonych, odrzuca przecież an-
tykoncepcję, zapłodnienie in vitro,
eksperymenty genetyczne itd. A to
cwaniaki jedne.
ŚWIĘTA ZNIŻKA
Dobra handlowa głowa trzyma
z Kościołem. Dlaczego? Otóż od
1 grudnia będą rozdawane w poznań-
skim duszpasterstwie akademickim
cegły z logo Lednicy – miejsca co-
rocznych spotkań katolickiej mło-
dzieży – i napisem „Buduję na Chry-
stusie”. Organizator lednickich im-
prez, o. Góra, załatwił posiadaczom
tych cegieł... rabat u producenta. Każ-
dy, kto ma zamiar się budować i oka-
że cegłę z certyfikatem, będzie mógł
kupić w tej firmie materiały budow-
lane o 35 proc. taniej! Zmyślny pro-
ducent i tak zarobi. A co z tego ma
ojciec Góra? Nie śmiemy przecież
pytać: ile.
BŁOGOSŁAWIENI
GEJE
Kościół ewangelicki w Berlinie
i Brandenburgii będzie udzielał bło-
gosławieństwa homoseksualnym pa-
rom, które wcześniej wzięły ślub cy-
wilny – zdecydowali biskupi. Potrzeb-
na będzie jednak zgoda wspólnoty
parafialnej. Duchowni podkreślają,
że błogosławieństwo nie ma nic
wspólnego z sakramentem małżeń-
stwa i jest formą modlitwy. Geje
i lesbijki mogą rejestrować swoje
związki w urzędzie stanu cywilnego
od półtora roku. Do tej pory w Niem-
czech zawarto kilka tysięcy takich
ślubów.
ISLAM BEZ UCIECH
PaS
Prezydent Jemenu nakazał za-
mknięcie wszystkich domów publicz-
nych w kraju. Ich właściciele, jeśli
nie zastosują się do nowego prawa,
będą stawiani przed sądem. Jeszcze
przed końcem obchodzonego wła-
śnie ramadanu, czyli miesiąca postu,
powstaną w tym celu specjalne try-
bunały. Prezydent uzasadnił swój de-
kret tym, że prostytucja jest sprzecz-
na z nauką islamu.
A.C.
JAK BISKUP
MURZYNOM
POMAGAŁ
PaS
PO KASĘ DO PARAFIAN
PaS
MATKA ZAGAZOWAŁA
Prawie 700 tys. zł ma zapłacić el-
bląska parafia św. Jerzego bankowi
PKO BP SA. Chodzi o długi, jakich
narobił były dyrektor ekonomiczny
diecezji w Elblągu Jan Halberda .
Księżulo brał milionowe pożyczki od
osób prywatnych oraz instytucji
i przeznaczał je na kościelne budo-
wy. Wziął też kredyt z banku. PKO
zażądało zwrotu długu od księdza,
ale płacić będą... parafianie. Sąd
uznał bowiem, że ksiądz nie może
odpowiadać za długi diecezji i para-
fii (pełnomocnictwo, jakie miał od
biskupa elbląskiego, uznano za nie-
ważne). Nie ma winnych, a głupi na-
ród zapłaci.
W „FiM” nr 32/2002 w art. „Jak
biskup rolników i Murzynów rolo-
wał” ujawniliśmy kulisy zawierusze-
nia się prawie pół miliona zł na kon-
tach Caritasu. Afera dotyczyła pie-
niędzy, jakie zebrała od wiernych
archidiecezja katowicka na wykup
zboża od rolników i jego transport
do Afryki. Donosimy, że po naszej
publikacji katowicki arcybiskup
Damian Zimoń , żeby nie stracić
reszty wiarygodności, musiał wyco-
fać pieniądze z warszawskiej cen-
trali. Zakupił za nie w północnej Pol-
sce 400 ton mąki i wkrótce (tak twier-
dzi) ma ją wysłać do misjonarza
w Tanzanii. Tym samym uratował
nadwątloną wiarygodność akcji i od-
powiedział na żywą reakcję naszych
Czytelników. Jednak, nie do końca...
Jak się dowiedzieliśmy, Kościół ma
za darmo czerpać zboże z państwo-
wego wora, czyli Agencji Rynku
Rolnego (ARR), by potem móc
w swej szczodrobliwości rozdawać lub
sprzedawać je biednym. Jarosław
Kalinowski już obiecał publicznie bi-
skupom, że dostaną przynajmniej 30
tys. ton zboża z ARR bez zględu na
koszty (czytaj: straty), jakie ta ponie-
sie. I to jest interes!
POBOŻNE REKORDY
Przewodniczący Wydziału Misyj-
nego Patriarchatu Moskiewskiego
abp Jan oświadczył, że akcja uwol-
nienia zakładników w teatrze na Du-
browce przebiegała pod szczególnym
nadzorem Matki Boskiej. Atak sił
specjalnych na Czeczeńców, który
pochłonął życie stu kilkunastu za-
kładników odbył się bowiem w dzień
Matki Bożej Iwerskiej, patronki Kau-
kazu. Zdaniem prawosławnego ar-
cybiskupa nie był to przypadek, lecz
cudowna interwencja Maryi, która
„wstawiła się za Rosję i wszystkich
prawosławnych chrześcijan” . Wnio-
sek stąd taki, że otruci zakładnicy
nie kochali Maryi. Kandydatom na
terrorystów nie pozostaje zaś na przy-
szłość nic innego, jak przed akcją
wnikliwie studiować prawosławny ka-
lendarz.
Jak donosi najnowsza edycja
„Księgi rekordów Guinnessa 2003”:
– najmniejszą na świecie katolicką
świątynią jest konsekrowany w 1990
roku kościół Santa Isabel de Hun-
gria w Benalmadena (Hiszpania).
Modlić się w nim może zaledwie jed-
na osoba, gdyż jego powierzchnia
wynosi 1,96 metra kwadratowego;
– największy różaniec liczy 52,9 m
długości. Wykonali go w styczniu
2001 roku studenci i nauczyciele ze
szkoły św. Józefa w Cairo (USA);
– największym katolickim centrum
pielgrzymkowym jest Dom Marii
Dziewicy w Loretto we Włoszech.
Rocznie odwiedza go aż 3,5 mln piel-
grzymów;
– najmniejszą Biblię wykonali na-
ukowcy z Massachusetts (USA)
POLACY ZAWIEDLI
Według najnowszych badań
CBOS, aż 83 proc. Polaków uwa-
ża, że przerywanie ciąży powinno
być dozwolone bezwarunkowo lub
pod pewnymi warunkami. Jedynie
co dziesiąty obywatel jest za całko-
witym zakazem aborcji. Te dane
wskazują na ogromne fiasko indok-
trynacji kościelnej. Mimo restryk-
cyjnego prawa, apeli jasnogórskich
i zdławienia wszelkiej publicznej
debaty na ten temat, „wierny na-
ród” pokazuje Kościołowi gest Ko-
zakiewicza.
PaS
NIE DAJMY SIĘ
ZWARIOWAĆ!
Takim wezwaniem zakończył swo-
je spotkanie z trójmiejskimi dzienni-
karzami arcybiskup Życiński . Obok
plotek z magla o tym, kto rozdaje
darmowe prezerwatywy, albo kto pi-
suje do gazet erotycznych, purpurat
upublicznił też informację, iż Kościół
nie ma za co wspierać katolickich
środków masowego przekazu. Z po-
wodu kościelnej biedy pada katolic-
ka telewizja, bo pieniądze na nią trze-
ba by odbierać dzieciom i bezrobot-
nym, którym kler ochotnie pomaga.
Poza tym arcybiskup tradycyjnie blu-
zgnął na lewicę, bo ona nie rozumie
Kościoła. Otóż to, nie można dać
się zwariować!
A.C.
A.C.
BAJKI DLA
DOROSŁYCH
Krk nosi się z zamiarem uru-
chomienia katechezy dla dorosłych
Polaków. Jak tłumaczy odpowie-
dzialny za wcielenie w życie tego
pomysłu ks. Kazimierz Misiaszek ,
„dorosły człowiek ma prawo otrzy-
mać całościowo rozumianą forma-
cję chrześcijańską, w której orędzie
J. Rudzki
CUD NAD CUDY!
A.C.
Rydzykowy „Nasz Dziennik” tak
oto opisał słynny cud świętego me-
dalika („ND” nr 270/2002), zwią-
zany z nawróceniem żydowskiego
96287094.016.png 96287094.017.png 96287094.018.png 96287094.019.png 96287094.020.png 96287094.021.png 96287094.022.png 96287094.023.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin