fakty_i_mity_2003_154_07.pdf

(2004 KB) Pobierz
str_01_07.qxd
„Seks a celibat” – prof. Lew-Starowicz
Str. 9
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 7 (154) 14 – 20 II 2003 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7
Jak nazwać człowieka, który podczas pogrzebu Cygana nazwał Romów narodem złodziei? Nie bawmy się w eufemi-
zmy: należy określić go mianem zwykłego, ordynarnego chama albo... pewnego księdza katolickiego.
Str. 11
Manipulacja niejedno ma imię
Cud mniemany
Manipulacja niejedno ma imię. Przy odrobi-
nie... niechęci – z wieszcza Mickiewicza można
zrobić wroga Narodu, a z programu: „Sprawa dla
reportera” – audycję demaskującą błędy w sztu-
ce lekarskiej. Ludzie przeczytali i obejrzeli. Tyle
że Mickiewicz wielkim poetą był, a prawdę o owych
„błędach” ujawniły „Fakty i Mity”. Ale poza
tym wszystko się zgadza.
Sensacja! Po 22 latach negowania, a na-
wet zwalczania objawień maryjnych w Medju-
gorie (Bośnia i Hercegowina) Kościół ma
uznać ten „nadprzyrodzony fakt”. Tak przy-
najmniej twierdzi nasz krasnoludek w Epi-
skopacie. Maryja zarabiająca do tej pory mi-
liony w Lourdes i Fatimie będzie miała nowe
pole do popisu na Bałkanach.
Raport, którego jeszcze nikt nie odważył się opublikować
Str. 4 i 14
Str. 10, 11
108429295.035.png 108429295.036.png 108429295.037.png 108429295.038.png 108429295.001.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 7 (154) 14 – 20 II 2003 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Rywinizacja
POLSKA Ofiarą afery Rywina został szef TVP, Robert Kwiat-
kowski, człowiek Kwaśniewskiego. Zasugerowano, że to Kwiat-
kowski posłał Rywina do Michnika. Wiadomo jednak, że tylko
premier lub prezydent mogliby dać hasło posłom z klubu SLD
do głosowania „za” lub „przeciw” ustawie o mediach.
Czy ofiara z Kwiatkowskiego uratuje Millera, jak niegdyś gło-
wa Siwca – Kwaśniewskiego?
Trwają ostre protesty rolników. Wszystko przez świnie (kogo-
kolwiek ta nazwa dotyczy). Za kilogram „żywca” wieprzowego
w skupie rolnik dostaje 2,40–2,80 zł (ostatnio uzyskano oficjalnie
3,20 zł), a cena sklepowa wieprzowiny wynosi od 6 zł wzwyż.
Rozpaczliwe blokady dróg są na ogół ignorowane przez media.
No bo cóż to za temat wobec nowego reality show w postaci ko-
misji sejmowej?!
Wiadomo już, kto ma zarobić na amerykańskich inwestycjach
związanych z zakupem przez Polskę samolotów F-16. Wraz z pre-
mierem Millerem pojechali do USA najbogatsi: Aleksander Gu-
dzowaty, Jan Kulczyk, Ryszard Krauze i Zbigniew Niemczycki.
Nasze rekiny gospodarki pokazali Amerykanom, jak się wydo-
bywa krzem z tej ich doliny...
Powstała Demokratyczna Partia Lewicy, kolejna konkurencja
dla SLD założona przez byłych członków Sojuszu. Wśród nich
jest były poseł Władysław Adamski. Nowa partia ma być bar-
dziej lewicowa, ma zapewnić osłony socjalne dla najuboższych,
rozliczyć afery gospodarcze i oddzielić Kościół od państwa.
...I to natychmiast, jak tylko wygra wybory.
GDAŃSK Mieczysław Meyer – działacz pomorskiej Samoobro-
ny skazany za zanieczyszczanie środowiska – został członkiem ra-
dy nadzorczej... Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska.
Już on teraz będzie wiedział, jak ochraniać środowisko... zatru-
waczy.
NATO W sojuszu doszło do najpoważniejszego kryzysu od cza-
su jego powstania. Francja, Niemcy i Belgia torpedują amery-
kańskie plany wojny z Irakiem. Polacy stoją twardo po stronie
Amerykanów, ale czy ci odwdzięczą się za naszą lojalność?
Każdy ze stanów USA mógłby postawić polską gospodarkę na
nogi. Sojusznika mogą mieć, tylko im się nie chce chcieć.
UE Wpływowe Międzynarodowe Stowarzyszenie Gejów i Les-
bijek (ILGA) domaga się od władz Unii odrzucenia polskiego
aneksu do umowy stowarzyszeniowej, domagającego się auto-
nomii polskiego prawa w „kwestiach moralnych”. Aneks został
sformułowany pod dyktando episkopatu. ILGA twierdzi, że za-
pis ten da rządowi pretekst do dalszego dyskryminowania mniej-
szości seksualnych w Polsce.
A to dobre! Cudzoziemcy bronią polskich gejów przed lewico-
wym rządem wybranym m.in. głosami mniejszości seksualnych!
WATYKAN Purpuraci są zaniepokojeni projektem szesnastu
pierwszych punktów europejskiej konstytucji podanych do pu-
blicznej wiadomości. Nie ma tam odwołania do katolickiego bo-
ga, a za to projekt, o zgrozo!, powołuje się na „wywrotowe”
wartości świeckie, takie jak: godność ludzka, wolność, demokra-
cja i poszanowanie prawa. Bezbożna konstytucja „to budowa-
nie domu bez fundamentów” – ostrzegają hierarchowie.
A jak wiadomo, jedynym fundamentem jest papież i teologia fun-
damentalna.
Kuria papieska wzięła sobie do serca zachętę „FiM” (nr 4/2003).
Papa przyjął ministra spraw zagranicznych Iraku Tarika Aziza,
katolika zresztą. Aziz wręczył mu zaproszenie od Husajna do
odwiedzenia Bagdadu... Z misją pokojową przebywał tam kar-
dynał Roger Etchegaray, szef Papieskiej Rady „Iustitia et Pax”.
Wojtyła, który podobno panicznie boi się islamskich terrorystów
w Watykanie, sam ani myśli umierać za Bagdad... w Bagdadzie.
WIELKA BRYTANIA Komisja Organizacji Charytatywnych usu-
nęła z jednego z londyńskich meczetów radykalnego duchow-
nego islamskiego Abu Hamzę al-Masri. Abu najpierw zakaza-
no nauczania Koranu, kiedy oświadczył, że katastrofa promu
Columbia była karą boską na Amerykanów i Żydów.
W Polsce też przydałaby się komisja broniąca kraju przed to-
ruńskim mułłą.
NIEMCY Przewodniczący Rady Kościoła Ewangelickiego
w Niemczech (27 mln wiernych) – Manfred Kock – nazwał
prezydenta Busha „budzącym lęk religijnym fundamentalistą”.
Bush chce sobie tylko poprawić notowania w sondażach, a oni
go od fundamentalistów...
W siedmiu największych miastach Niemiec pod kościołami kato-
lickimi odbyły się manifestacje przeciwko homofobicznej polity-
ce Krk. Hasła manifestacji: „miłość zasługuje na szacunek”. Pro-
testowano także przeciwko zwolnieniom z pracy w katolickich in-
stytucjach gejów i lesbijek, którzy zawarli w Niemczech związki.
A księża katoliccy, którzy żyją ze sobą na kocią łapę, dalej bę-
dą pracować?
UKRAINA Kilkunastu członków międzynarodowej grupy prze-
stępczej zajmującej się handlem młodymi kobietami głównie
do zachodnioeuropejskich domów publicznych – zatrzymano
w Sewastopolu. Jak podaje agencja ITAR-TASS, sprzedano oko-
ło... 400 tys. kobiet!
Każdy handluje tym, co ma.
SŁOWENIA W Lublanie trwa spór między miejscowym arcybi-
skupem Francem Rode a wspólnotą muzułmańską. Katolicki hie-
rarcha nie godzi się na budowę meczetu, twierdząc, że będzie
tam nie tylko centrum życia religijnego, lecz i politycznego.
Od kiedy to arcybiskupom przeszkadza uprawianie polityki
w kościołach?
PAKISTAN Amnesty International potępiła zamordowanie zna-
nego pisarza Fazala Wahaba, autora publikacji zakazanych przez
fundamentalistów islamskich. Intelektualista krytykował ostro mu-
zułmański kler, talibów i prawo szariatu. Dwa lata temu radykalni
mułłowie obłożyli go fatwą, czyli wydali na niego karę śmierci.
Fundamentaliści wszystkich krajów... nie łączcie się!!!
zuje, iż to Aleksander Kwaśniewski wysłał Rywina do
Michnika. Intryga uknuta przez tych trzech panów jest – mo-
im zdaniem – jedynym, logicznym wytłumaczeniem całej ry-
wingłówki, choć ani Lwa za grzywę, ani Michnika za taśmę
nie złapałem. Pomimo to, po trzech dniach od mojej publika-
cji, dostałem zaproszenie na „ważną rozmowę” do jednego
z najważniejszych w tym kraju gabinetów...
Póki jeszcze nie obcięto mi rąk i nie wyłupano oczu, po-
zwolę sobie zauważyć, jak wiele mieli skorzystać na całym
przedstawieniu panowie K., R. i M. Prezydent od pierwszych
chwil po publikacji w „Wyborczej” przyjął postawę obrońcy
wartości i z pozycji największego autorytetu łaja elity. Kwa-
śniewskiemu niezbędne do stworzenia potężnej, centrolewico-
wej formacji jest zajęcie obecnej pozycji (nie stanowiska) Mil-
lera, wraz z całym potencjałem SLD. Lew Rywin być może stra-
ci dobre imię, ale wiem z pewnego źródła, że już co najmniej
od roku szykuje się do przeprowadzki na Wschód. Po cóż mu
pod Uralem dobre imię zostawione w Polsce, kiedy i tu, i tam
ludzie posługują się bardziej wymiernymi „wartościami”? Mich-
nik ma być za kilka lat uroczo ją-
kającą się prawą ręką lidera par-
tii, Kwaśniewskiego, a może na-
wet sam zostanie tandemowym
prezydentem. Tymczasem chodzi
mu o zakup Polsatu do przyszłe-
go imperium. Idę o zakład, że Pol-
sat kupi. Wskazuje na to obecny,
poprawiony projekt ustawy o ra-
diofonii i telewizji, czekający na
rozpatrzenie przez Sejm. Ewentu-
alnie Agora przeleje fundusze „sto-
warzyszonej” firmie, która to zro-
bi za nią. Ujawnienie taśm przez
Michnika miało przy okazji potwier-
dzić jego kryształowy, nieskażony
wizerunek człowieka legendy, bo-
jownika o wolność, równość i braterstwo. Facet grzał pryczę
przez sześć lat, trzeba mu to oddać. Ale jego późniejsze ujmo-
wanie się za swoimi prześladowcami, opłakiwanie poniewier-
ki, jaką przeżywa generał Jaruzelski – zakrawa mi na budowa-
nie własnego pomnika za życia.
Michnik złamał prawo, przez pół roku nie informując pro-
kuratury o nagraniu, i jest to rysa, której nie przypudruje
w przyszłości nawet puder prezydencki. Wierzę człowiekowi,
gdy twierdzi, że przeszłość nauczyła go nieufności do proku-
ratorów i sędziów; w końcu w majestacie prawa był skazany
i więziony, będąc prawym człowiekiem. Chyba większość Po-
laków mu wierzy, bo większość nie ma za grosz zaufania do
rodzimego wymiaru sprawiedliwości. Michnik ma jednak nie-
chlubne tradycje, jeśli chodzi o przemilczanie istotnych fak-
tów, i to nie zawsze w imię tak wzniosłych celów jak pomyśl-
ne załatwienie w Kopenhadze sprawy polskiej integracji z Unią.
Jest rok 1999. Dwójce dziennikarzy „Gazety Wyborczej”
udaje się dotrzeć do tajnego raportu, z którego wynika, że
w przypadku wojny polska armia nie ma czym strzelać: bra-
kuje amunicji do wszelkiego rodzaju broni, nawet w celach
ćwiczebnych. Dla każdej gazety to bez wątpienia „bomba” na
pierwszą stronę. Szefostwo redakcji „GW” postanawia jednak
w ostatniej chwili wstrzymać druk gotowego już artykułu. Po-
wód podany autorom: „Po tym tekście minister obrony z Unii
Wolności, Janusz Onyszkiewicz, musiałby prawdopodobnie po-
dać się do dymisji. No, a przecież wicie, rozumicie... to nasz
człowiek, ten Onyszkiewicz”.
Kiedy Janina Paradowska robiła wywiad z Leszkiem Mil-
lerem, zapytała premiera o incydent z Rywinem. Michnik – któ-
ry w zeznaniach przed komisją sejmową robi z siebie niedoin-
formowanego fajtłapę – dowiedział się o tym pytaniu, zanim
wywiad znalazł się w druku. Zadzwonił do Paradowskiej, a ta
na jego prośbę usunęła całą Rywinową kwestię.
Adam Michnik szybko nauczył się odcinać kupony od de-
mokracji. Jego gazeta odniosła ogromny sukces, udziałowcy
„Wyborczej” należą dziś do najbogatszych ludzi w Polsce. Ale
jej naczelnego interesuje coś innego, on woli kreować rzeczy-
wistość, a nie spać na pieniądzach. Zrezygnował z udziałów
Agory o wartości 34 milionów dolarów. Przekazał je jednak
przebogatej „Gazecie”, a nie np. na biedne dzieci. A mógłby.
18 tysięcy sierot ze wszystkich domów dziecka w Polsce mia-
łoby wyprawki – po 8 tysięcy każda. Michnik zna wszystkich
i wszyscy go znają. To na ogół pomaga, ale czasem przeszka-
dza, kiedy trzeba opowiedzieć się jasno po którejś ze stron.
Tak naprawdę człowiek ten gra od dawna w drużynie Kwa-
śniewskiego. Wspólnie chcą zbudować oligarchię władzy, któ-
ra ma uchronić „swoich” przed „tamtymi”, odstającymi od sze-
regu. Druga Samoobrona, a tym bardziej taka Antyklerykalna
Partia Postępu RACJA ma już nigdy w Polsce nie zaistnieć. Po
wsze czasy mają rządzić nasi lub ci, których znamy, spraw-
dzeni, z którymi można się dogadać. Już teraz polska demo-
kracja parlamentarna to tylko kurtyna, zza której pociąga za
sznurki grupa najbardziej wpływowych tuzów, od biznesme-
nów – Kulczyka i Gudzowatego – po przywódców i księgo-
wych największych partii. Elity wiedzą wszystko lepiej, więc
porozumiewają się ponad głowami wyborców. Tak było
z ustaleniami Okrągłego Stołu, listą krajową w wyborach
1989 roku, Magdalenką, konkordatem, a ostatnio z ordynacją
wyborczą, według której do parlamentu wchodzą najwięksi.
Oligarchia podejmuje utajnione
przed wszystkimi decyzje w za-
ciszu gabinetów i polityczno-biz-
nesowych rautów. Jakie są te-
go konsekwencje? Społeczeństwo
utraciło zaufanie do wszelkiej wła-
dzy. Demokracja faktycznie prze-
staje funkcjonować, co nie zna-
czy, że rządzi mądrzejszy; rządzi
„swój”. Zawęża się grono boga-
czy, „swojaków”, a rozszerza ob-
szar biedy – bezimiennej masy
na dole, potrzebnej (i to coraz
mniej) w wyborach co parę lat.
Ale najgroźniejszym wytwo-
rem rządów oligarchii jest ko-
rupcja – rak drążący społeczeń-
stwa, spychający całe kraje do niższej ligi. Na fali afery Ry-
wina odnowiła się w mediach dyskusja – czy zagrożenie ko-
rupcją w Polsce jest niepokojące, czy może nie jest aż tak
źle? To tak, jakby dywagować – są dziury w polskich dro-
gach czy nie ma. Albo czy mamy w Polsce klerykalizm, czy
nie mamy. No bo: mieszanie się kleru do polityki, delegowa-
nie członków Opus Dei do różnych partii, wpływ biskupów
na ustawy sejmowe i integrację z Europą; skubanie budże-
tu, besztanie przez hierarchów Krk polskich mężów i żon
stanu, zawłaszczanie tysięcy hektarów naszej ziemi – to
może jest tylko opieka duszpasterska?!
Ustawa o wolności gospodarczej premiera Rakowskiego
i ministra Wilczka z 1988 roku miała zakończyć erę korup-
cji rodem z PRL. Na jej mocy ograniczono do jedenastu licz-
bę rodzajów działalności gospodarczej, które wymagają po-
zwoleń urzędników ministerialnych. Obecnie liczba ta wyno-
si 32 i rośnie. Ale setki nowych korupcjogennych przepisów
rodem z UE jeszcze przed nami! Połączenie biurokracji i ko-
rupcji z katolicką mentalnością Polaków – może naprawdę
pogrążyć ten kraj. Już teraz skutecznie odstrasza to zagra-
nicznych inwestorów.
Oligarchicznych rządów Kwaśniewskiego i spółki prawdo-
podobnie nie da się już powstrzymać. Ale walka z korupcją
powinna być pierwszym przykazaniem każdej władzy. Korzy-
stać należy przy tym ze sprawdzonych przez inne narody me-
tod. Oto one: proste, czytelne i szybko egzekwowane prawo;
ograniczenie biurokracji; kary konfiskaty majątków i wielolet-
niego więzienia dla wymuszających łapówki; prywatyzacja
i ograniczenie roli państwa w gospodarce; jasne reguły zamó-
wień publicznych (np. we Włoszech, po ujawnieniu i rozbiciu
związków korupcyjnych, koszt budowy 1 kilometra metra spadł
z 227 mln dolarów do 97 mln dolarów); przejrzyste finanso-
wanie partii politycznych; dobrze wynagradzana służba cywil-
na; osobista odpowiedzialność urzędnika za podjęte decyzje;
jawność dochodów i majątków polityków.
Największe zagrożenie dla pomyślnej przyszłości Polski pły-
nie z góry. Dziś najgroźniejsi przestępcy nie chodzą nocą z ło-
mami, ale podjeżdżają pod drzwi prokuratury srebrnym jagu-
arem...
JONASZ
W poprzednim komentarzu napisałem, że bardzo wiele wska-
108429295.002.png 108429295.003.png 108429295.004.png 108429295.005.png 108429295.006.png
Nr 7 (154) 14 – 20 II 2003 r.
POMAGAĆ, ALE JAK...
3
Rena Ruszowska: – Skąd po-
mysł angażowania się w pomoc
bezdomnym i ubogim. Czyżby
miała Pani jakieś wcześniejsze
doświadczenia?
Elżbieta Piłatowicz: – Nigdy
nie miałam do czynienia z totalną
biedą. Moje życie nie było usłane
różami, chociażby z powodu cho-
roby alkoholowej w rodzinie. Ale
dzień. Zapewniam panią, że nie ma
mowy o żadnym zarobku. Wręcz
przeciwnie. To, co zarobię na pół
etatu w innej instytucji, przekazuję
na rzecz Fundacji. Nie dziwi mnie,
że ludzie mi nie wierzą, ale to wła-
śnie wewnętrzna przemiana i wiara
w Jezusa, który jest wśród nas, da-
je mi wolę walki i chęć działania na
rzecz innych ludzi.
– Nie użyłabym aż tak ostrych
słów. Odczuwam brak współpracy
z chrześcijanami naszego miasta.
Nawet przepływ informacji między
organizacjami o zakresie świadczo-
nej pomocy jest praktycznie zniko-
my. Ideałem jest, aby placówki po-
mocowe umiały sobie pomagać, wy-
mieniać doświadczenia i wspierać
się. Oj, przepraszam, trochę się roz-
marzyłam!
– Do największych organi-
zacji należy Caritas. Księża wy-
dają 600 jednodaniowych obia-
dów dziennie przy siedmiu pa-
rafiach, do tego rozdają chleb
i od czasu do czasu inne produk-
ty spożywcze. A co Pani może
zaoferować potrzebującym?
– Pragnę zwrócić uwagę, że
Caritas to ogromna organiza-
cja wspierana przez niezliczo-
ną rzeszę sponsorów, po-
cząwszy od Urzędu Miasta,
poprzez sam Kościół,
a skończywszy na spon-
sorach z Polski i z za-
granicy. Nie możemy się
z nimi porównywać.
U nas 15-osobowa zało-
ga Fundacji, pracująca
społecznie, przygotowu-
je 350 dwudaniowych
obiadów codziennie
przez sześć dni w tygodniu.
Każdego dnia wydajemy średnio 120
chlebów, 250 bułek oraz słodkie pie-
czywo dla dzieci. Biorąc pod uwa-
gę nasze możliwości, to bardzo du-
żo, ale biorąc pod uwagę potrzeby
ludzi, to stanowczo za mało.
– Pani Fundacja pomaga lu-
dziom. Kim oni są?
– Fundacja dociera z pomocą
do osób z różnych środowisk,
w tym uzależnionych, chorych,
głodnych oraz dzieci z rodzin al-
koholików. Ubóstwo jest bardzo
często pochodną zaniedbania, ży-
ciowej niezaradno-
ści, alkoholi-
zmu, działań
przestępczych,
a w konsekwen-
cji kar więzienia,
jak również
innych
– Kościół katolicki otrzymu-
je wciąż nowe obiekty i dotacje.
Pani natomiast stanie niebawem
przed widmem utraty lokalu. Bu-
dynek należy do przedsiębior-
stwa Wełnopol, który jest w upa-
dłości. Obiekt z pewnością zo-
stanie sprzedany. Do kogo za-
mierza Pani udać się po pomoc?
– Wykorzystałam wszystkie
możliwe środki oraz argumenty
przemawiające za ludźmi, których
reprezentuję, aby pozyskać budy-
nek na działalność dla nich. Pu-
kałam do wszystkich znanych mi
drzwi i serc, aby uzyskać pomoc
w przejęciu budynku dla Fundacji.
Niestety, moje wysiłki i starania
nie przyniosły rezultatów. Pozosta-
je mi jedynie głośno wołać, może
ktoś nam pomoże. Jeśli nie otrzy-
mamy pomocy, to będziemy zmu-
szeni zlikwidować jedyną w mie-
ście stołówkę, która karmi bez-
płatnie dwudaniowymi obiada-
mi. Nie mamy takich pleców jak
Kościół, nie jesteśmy dotowani ze
środków państwowych ani samo-
rządowych.
– Co Panią cieszy?
– Cieszy mnie dzisiejszy dzień,
że pomimo grożącej nam eksmisji
mogliśmy nakarmić, ubrać i wydać
chleb 350 osobom, w tym około 150
dzieciom. Wiele satysfakcji daje
mi dostrzeganie pierwszych rumień-
ców na przezroczystych, dziecięcych
buziach. Napełnia mnie radością
każde uratowane życie ludzkie.
RENA RUSZOWSKA
Fot. Autorka
Niegodni?
Rozmowa z Elżbietą Piłatowicz – prezesem Fundacji
Chrześcijańskiej „Adullam” w Częstochowie.
prawdę mówiąc nie żyło mi się naj-
gorzej i może dlatego nie dostrze-
gałam ludzi, którzy mnie otaczali.
Potem spadł na mnie prawdziwy
kryzys i choć w przeszłości nie na-
leżałam do osób wierzących, to wła-
śnie Jezus pomógł mi wyjść z im-
pasu. Postanowiłam zmienić siebie
i swoje życie. Postanowiłam praco-
wać dla innych.
– Nie bardzo przekonuje
mnie zjawisko nawrócenia, zwa-
żywszy na Pani przeszłość, któ-
ra – jak sama Pani przyznała
– była dość bogata i w pojęciu
wielu ludzi grzeszna.
– Nie robię tego na pokaz. Nie-
którzy podejrzewają mnie o korzyści
finansowe. Otóż, każdy może przyjść
i zajrzeć w dokumenty, podpatrzeć
jak praca z ubogimi wygląda na co
– Fundacje – jak powszech-
nie wiadomo – finansowane są
przez sponsorów bądź wspoma-
gane przez urzędy gmin. Czy to,
że w tytule Pani Fundacji wy-
stępuje słowo „Chrześcijańska”
rozumieć należy, że otrzymuje-
cie pomoc ze strony organizacji
kościelnych?
– Niestety, z żalem muszę przy-
znać, że o pomocy ze strony Ko-
ścioła mogę tylko pomarzyć. Także
władze w Częstochowie wygłaska-
ły mi już plecy na znak poparcia,
ale nic więcej. Sama jeżdżę do rol-
ników po ziemniaki i inne płody
rolne. Sama chodzę do sponsorów
z prośbą o podstawowe środki dla
ubogich i jakikolwiek grosz.
– Czy czuje się Pani odrzuco-
na przez środowisko kościelne?
patologii. Docieramy więc jedno-
cześnie do przyczyn ubóstwa i po-
magamy w ich likwidowaniu.
W ramach Hostelu prowadzimy
resocjalizację mężczyzn wychodzą-
cych z alkoholizmu.
kim. A najlepiej zarabia się na
ludzkich uczuciach, łzach i współ-
czuciu. Lecz Wy, Czytelnicy „FiM”, widząc
bezdomnego, wspomóżcie go drobną kwo-
tą. To znacznie pożyteczniejsze (i tańsze)
niż wchodzenie na stronę www.bezdomni.pl.
Wzruszający film Piotra Trzaskalskiego
„Edi” wszedł na ekrany polskich kin w najwła-
ściwszym z możliwych czasów. Co krok naty-
kamy się przecież na owych „odrażających, brud-
nych i złych”, którzy wyciągają do nas rękę. Jest
ich coraz więcej, a nas, którzy w portmonetce
mamy jeszcze coś do dania – coraz mniej. Kie-
dyś MY możemy zostać ONYMI. Tym bardziej
więc Edim należy pomagać. W imię zwykłej
ludzkiej solidarności, w imię człowieczeństwa.
W tym kontekście szczególnie wstrętny jest
fakt, że na Edich całej Polski ten i ów cwaniak
chce cosik skubnąć. Nie wierzycie? No to po-
słuchajcie.
Po sukcesie filmu na-
grano reklamę, w któ-
rej odtwórca głównej
roli – zjawiskowy
Henryk Gołębiewski – mówi: „www.bezdom-
ni.pl to jedyny adres, jaki mamy”. Wzruszają-
ce, prawda? Oczywiście, że tak, przeto poru-
szeni weszliśmy na tę stronę bez trudu, i co?
I zobaczyliśmy poza reklamą filmu trzy zdjęcia
ludzi ciężko doświadczonych przez los oraz wiel-
ki napis „POMÓŻ BEZDOMNYM”. Bezpo-
średnio pod nim widnieje zdanie: „JEŚLI
CHCESZ POMÓC BEZDOMNYM, KLIK-
NIJ TUTAJ”. Kliknęliśmy ochoczo – bo chcie-
liśmy pomóc z całego serca, choć już na wstę-
W ZNALEZIENIU MIEJSCA PRACY. In-
nymi słowy – poprosiliśmy, aby pokazano nam
wszystko, co Caritas ma do zaoferowania bie-
dakom. Wszelki asortyment.
W odpowiedzi dostaliśmy... aż sześć i tylko
sześć adresów na całą Polskę! Adresów, gdzie
można spędzić noc i mieć dach nad głową.
I tak nieźle! Lecz co to? Obok trzech adresów
„instytucji kościelnych” (przy żadnej nie wid-
niała nazwa Caritas”, więc ten pewnie się pod
nie podszywa) odnaleźliśmy np. „Terenowy Ko-
z odcinkiem ZUS, oddaje siostrom rentę, ksiądz
dyrektor bierze na niego jeszcze raz tyle z do-
tacji, no i bezdomny mieszka!
Niestety, my nie mamy renty, więc prze-
szliśmy do następnego linku: „Zakład Pielęgna-
cyjno-Opiekuńczy w Jeleniej Górze”. Z kolei
w nim wymagają pełnego ubezpieczenia zdro-
wotnego. Już widzimy te tłumy bezdomnych
u wrót... Najbardziej zainteresował nas jednak
dom dla bezdomnych Caritasu Archidiecezji
Wrocławskiej. Tam to jest dopiero raj dla każ-
dego, kto do tej pory spał na ławce w parku.
Otóż wystarczy (wedle zapisu w Internecie) mieć
tylko „podanie potwierdzone przez miejscowe-
go proboszcza, zaświadczenie o wysokości ren-
ty lub emerytury (zaświadczenie później odda-
ją, ale pieniędzy już nie) i wyniki badań lekar-
skich” i już można mieć własny kąt.
Nie omieszkałem zatelefonować. Już po
dwóch dniach prób ktoś łaskaw był odebrać
telefon. Głos był szorstki, męski:
Ja: – Jestem bezdomny i głodny. Dowie-
działem się, że u was można chwilę pomiesz-
kać.
WWW.draństwo.pl
pie zmroziło nas inne zdanie na tej stronie:
„WSZYSTKIE PIENIĄDZE TRAFIĄ NA
KONTO ORGANIZACJI CARITAS POL-
SKA”. Obok lśniło dumne logo Caritasu.
Otwieranie kolejnej strony znów trwało nie-
długo i ujrzeliśmy oprócz linków: „O Carita-
sie”, „Informacje z diecezji” itp. bzdur wyszu-
kiwarkę pt. „WYSZUKIWANIE PLACÓWEK
POMAGAJĄCYCH BEZDOMNYM”.
To już było coś, więc w odpowiednie
rubryki wpisaliśmy, że chodzi nam
o CAŁY KRAJ, NOCLE-
GOWNIE, SCHRO-
NISKA, POSIŁKI,
POMOC FINAN-
SOWĄ, RZE-
CZOWĄ, PO-
RADY,
POMOC
mitet Ochrony Praw Dziecka”, „Towarzystwo
Pomocy Dajmy Szansę” oraz UWAGA! „Dom
samotnej matki z dzieckiem” prowadzony przez
MONAR.
Jak to? Czyżby CARITAS (cała) POLSKA
miał tylko tyle (i to nie swojego!) do zaofero-
wania na starannie reklamowanej stronie
www.bezdomni.pl? Więc na co idą te grube mi-
liony dla Caritasu – z budżetu państwa, samo-
rządów, od darczyńców; czy choćby od naiw-
nych, którzy złapali się na nowy chwyt ze stro-
ną dla bezdomnych?!
Postanowiliśmy rzecz całą sprawdzić od
tak zwanej dupy strony, bo nam się wierzyć
w to gówno nie chciało. Teraz weszliśmy na
oficjalną, internetową stronę Caritasu. Ach... ile
tam jest o pomocy i miłosierdziu. I są nawet
inne ośrodki pomocy dla bezdomnych. A co?
Mało ich, ale zawsze lepsze coś niż nic. Ot np.
taki Dom Opieki Społecznej w miejscowości
Zator. Tenże jest caritasowski jak najbardziej,
co nie ulega wątpliwości. Choćby po zapisa-
nych warunkach przyjęcia: „Wymagane zaświad-
czenie o posiadaniu renty”. Skąd w Polsce ta
bezdomność? – zdziwiło nas. Puka bezdomny
Głos: – Nie ma miejsc.
Ja: – Ale jest strasznie zimno na dworze.
Mogę nawet w piwnicy.
Głos: – Rentę ma?
Ja: – Nie. Nie mam ani grosza. Nawet na
bułkę.
Głos: – No to mówiłem, że nie ma miejsc.
Dalej mogłem sobie porozmawiać już tyl-
ko z odłożoną słuchawką.
Na koniec powinna być jakaś błyskotliwa
konkluzja. Ale nie będzie. Będzie za to rada:
jest ciężka zima, wspomóżcie, jak kto może,
choć jednego biedaka: kątem w altance, ciepłą
zupą, możliwością chwilowego ogrzania się
w waszym M-3, kanapką, drobnym groszem na
kieliszek chleba, ale dajcie sobie spokój
z www.bezdomni.pl MAREK SZENBORN
Fot. HEKTOR
W Polsce można zarobić na wszyst-
108429295.007.png 108429295.008.png 108429295.009.png 108429295.010.png 108429295.011.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 7 (154) 14 – 20 II 2003 r.
GŁASKANIE JEŻA
Sztuka manipulacji
Prowincjałki
Łódzka „Fonika” za komuny przebi-
ła się na światowe rynki. Praco-
wało w niej około 350 osób. Kiedy w 1998 roku zakład wykupili Koreańczy-
cy, firma zmieniła nazwę na Daewoo-Fonica Sp. z o.o., zatrudnienie malało,
produkcja również, wyposażenie zakładu wywożone było w niewiadomym kie-
runku, a na początku tego roku prezes zarządu, Yong-Koo-Kim, poinformował
ludzi, że będą zwolnienia grupowe, a w pierwszej kolejności odejdzie 33 pra-
cowników. Oburzona załoga zaprosiła na spotkanie przewodniczącego Zarzą-
du Regionu NSZZ „Solidarność”, Waldemara Krenca, oraz dziennikarzy. Wy-
straszony prezes Yong-Koo-Kim najpierw schował się przed wzburzonymi pra-
cownikami, a potem – mocno zdenerwowany – wyskoczył z pokoju i wrzesz-
czał (po polsku!): „wynoście się!”. Ale nikt się nie wyniósł, więc prezes Kim
cisnął w grupkę dziennikarzy biurowym kalendarzem. Możliwe, że był to ka-
lendarz dziejów...
Bardzo często w tym miej-
scu piszę o kwestiach mani-
pulacji informacją. W „Fak-
tach i Mitach” jesteśmy na ta-
kie zabiegi szczególnie uczu-
leni, a Jonasz nogi z dupy by
nam powyrywał, gdybyśmy
spróbowali coś przed Czytelni-
kami ukryć. Zataić z przyczyn
politycznych, ekonomicznych,
światopoglądowych – nieważne
jakich – ale by powyrywał...
taki jest z niego skurczybyk.
Chcecie to wierzcie, chcecie
nie wierzcie, ale nie manipuluje-
my. Możemy się mylić, możemy
strzelić byka (errare humanum
est), jednak piszemy to, co wiemy,
niczego nie owijając w bawełnę.
A co najważniejsze, nie kradnie-
my nikomu tematów. Przykład:
afera „skór” w łódzkim pogoto-
wiu. Za każdym razem pisząc
o niej, do znudzenia przypomina-
liśmy: „Jak podała »Gazeta Wy-
borcza«...” – choć tak naprawdę
o związku księży z firmami pogrze-
bowymi (i płynącymi stąd gratyfi-
kacjami) pisaliśmy dużo wcześniej.
Nic to, Baśka.
Tym bardziej więc boli nas fakt,
że inne media kradną nam tematy
i tak naprawdę traktują „FiM” jako
podręczny magazyn hitów do wy-
korzystania. Bez skrupułów, bez
wstydu... bez wkładu własnej pracy.
Nie będę przytaczał przykładów,
bo nasi Czytelnicy wiedzą najle-
piej, o czym mówię. Jeden z Nich
nawet niedawno zaproponował,
abyśmy publikowali „Czarną listę
złodziei”. Pomysł sam w sobie do-
bry, tylko... co to da.
Tak się trochę rozżaliłem,
a miałem pisać o manipulacji, więc
do rzeczy.
Zaraz Wam pokażę, jak wyglą-
da prawdziwa manipulacja. Jest ta-
ki program w TVP pt. „Sprawa dla
reportera”. Prowadzi go Elżbieta
Jaworowicz. Otóż ostatnio Jawo-
rowicz wzięła na warsztat nasz ma-
teriał o kobiecie ciężko poszkodo-
wanej w wyniku pomyłki lekarskiej
(„Szpitalny znachor” – „FiM” nr
2 /149/2003). Owa Pani – Bernar-
da Przesmycka – wystąpiła
w „Sprawie dla reportera” i opo-
wiedziała dokładnie to samo, co
opisaliśmy na naszych łamach kil-
ka tygodni wcześniej. Pal diabli,
że Jaworowicz zwyczajnie rąbnę-
ła nam temat ani przez moment
nie powołując się na publikację
w „FiM”. Do tego już przywykli-
śmy, nawet dobrze, że sprawa zo-
stała jeszcze bardziej nagłośniona.
Pani redaktor zrobiła coś więcej.
Otóż w „Sprawie dla...” brał udział
„nasz człowiek” i to od niego wie-
my, że państwo Przesmyccy stwier-
dzili wprost podczas nagrania
w TV, że „nikt im nie chciał do
tej pory pomóc z wyjątkiem dzien-
nikarzy »Faktów i Mitów«”. No
i co? No i nic. Z programu ta wy-
powiedź została wykastrowana, bo
jakże to... ten diabelski tygodnik
mógł komuś pomóc, i to nawet
finansowo? Zgroza!
Ale taka manipulacja to jesz-
cze nic. Kilka lat temu brałem oso-
biście udział w „Sprawie dla re-
portera”. W studiu na Woronicza
byłem jedną z dwóch osób (wśród
mniej więcej 20), która usiłowała
bronić polskiego samolotu (i pro-
gramu) Iryda. Udowadniałem
(a trochę się na tym znam), że
w słynnej katastrofie Irydy zawi-
nił pilot, a nie sprzęt. Wtórował
mi jedynie zrozpaczony konstruk-
tor maszyny. Na koniec okazało
się, że wszelkie argumenty i cała
dyskusja były jedynie pretekstem
do tego, aby pani Jaworowicz mo-
gła przeczytać (z podsuniętego jej
monitora) gotową, wcześniej
przygotowaną wypowiedź: „Jak
długo jeszcze polscy lotnicy będą
ginąć na wadliwym sprzęcie...?”
i tak dalej w tym stylu. Gdy po za-
kończeniu audycji interweniowa-
łem naiwnie, że to nieuczciwe, pa-
ni redaktor mało nie zabiła mnie
śmiechem: „Tu jest telewizja, pa-
nie, a nie uczciwość” . Otóż to!
MAREK SZENBORN
47-letni Andrzej K. był bezdomnym.
Litościwa Czesława B. zatrudniła go
u siebie. W zamian za mieszkanie, wikt i opierunek miał się opiekować jej
chorym mężem. Podobno ze swych obowiązków wywiązywał się dobrze: ro-
bił zakupy, w terminie dawał lekarstwa choremu, a wieczorami popijał z go-
spodynią – samarytanką. Któregoś dnia Andrzej K. wrócił do domu po półno-
cy, pijany. Czesława B., przebudziła się i, ponieważ także była pijana, potrak-
towała Andrzeja wiązanką epitetów. Mężczyzna zareagował krótko i po mę-
sku. Złapał Czesię za głowę i walił nią o ścianę, a potem trochę poddusił. Że-
by mu nerwy puściły, czyli dla zdrowotności, wyszedł z mieszkania, kupił pół
litra i wypił. Tak „zaopatrzony” poszedł do innej znajomej kobiety. I tam zo-
stał aresztowany za zabójstwo Czesławy B. Lekarz medycyny sądowej stwier-
dził u denatki... 3 promile alkoholu.
Tylko w samej Wielkopolsce pla-
nuje się wycofanie... 300 radio-
wozów, bowiem stopień ich zużycia grozi wypadkiem. W zamian dostaną gli-
ny... 6 samochodów. Policji nie stać nawet na rowery. W Kaliszu komendant
wojewódzki ofiarował... skuter. Nikt na nim nie jeździ. Ściany komisariatów
pamiętają farbę z okresu Gierka, warsztaty naprawy samochodów wyposa-
żone są tylko w młotek i przecinak, a mury grożą zawaleniem. Ale najbardziej
wnerwiają się policjanci na brak pojazdów do patroli i interwencji. A gdyby
tak zakupiono konie? Nie potrzebują paliwa, tylko wiązkę siana i trochę wo-
dy. Ach, koń by się uśmiał!
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Inwazja młodych
Kabaret Bohdana Smolenia poleciał
na występy do USA bez... Bohda-
na Smolenia. Popularny aktor estradowy nie otrzymał amerykańskiej wizy, bo
na jej wydanie nie zgadza się... CIA! Ongiś w bagażu Smolenia, na lotnisku
w USA, znaleziono pistolet. Sprawa miała swój epilog sądowy. Aktora
oczyszczono z zarzutów i od tego czasu był pięć razy w Stanach Zjednoczo-
nych. Ale teraz, przed spodziewaną wojną z Irakiem, CIA uaktywniła się.
Trudno, sam sobie winien Smoleń. Każdy widzi, że jest podobny do Osamy
bin Ladena!
To idzie młodość, rozpycha się łokciami i likwidu-
je starszawą konkurencję. Młodzi dla młodych tworzą
własny rynek masowej kultury pop i własną muzykę
nie zawsze rozumianą przez czterdziesto- i pięćdzie-
sięciolatków.
Na początku ubiegłego stulecia tango było szczy-
tem muzycznego, rozrywkowego nowatorstwa. W po-
łowie XX wieku nowatorski był rock and roll Billa
Haleya i Elvisa Presleya . Począwszy od lat 60. i 70.
aż do lat nam współczesnych muzykę rozrywkową opa-
nowały nastolatki.
Już w drugim roku „ery Beatlesów” słynny kompo-
zytor i dyrygent Leonard Bernstein powiedział w wy-
wiadzie dla CBS Television, podczas audycji poświęco-
nej pop-music, że jest ona niepodobna do jakiejkolwiek
dziedziny muzycznej w ciągu wieków: „Jest ona wyłącz-
nie opanowana przez dzieci, a pod mianem »dzieci« mam
na myśli każdego od lat ośmiu do dwudziestu pięciu. Pi-
szą teksty piosenek, śpiewają je, nagrywają, kupują pły-
ty, stwarzają rynek, narzucają modę w muzyce, w ubra-
niu, tańcu, uczesaniu, stwarzają swój żargon, styl bycia” .
Beatlesi zaczęli szturmować rynek show-businessu
mając po 18 lat, Janis Joplin – 17, Elvis Presley – 18,
Jimi Hendrix –17, Sandie Show – 16, Bob Dylan
– 18 itd., itp. A dzisiaj? Możliwość szybkiego star-
tu związana jest nie tylko z rozwojem kultury maso-
wej, ale z rozwojem telewizji, techniki nagraniowej
i Internetu.
Środki masowego przekazu mocno atakują nasze
uszy muzyką rozrywkową, jazzową, hip-hopem, popem,
a festiwale, giełdy piosenki, imprezy masowe, konkur-
sy typu „Idol”, „Szansa na sukces”, „Droga do gwiazd”
– popularyzują ideę „śpiewać każdy może”. Dzisiaj
młodzi ludzie przejawiają talenty, które w czasach na
przykład Maurice’a Chevaliera czy Edith Piaf uzna-
no by za genialne. Po prostu talenty mogą dziś for-
mować się i sprzedawać znacznie szybciej.
I sprawę inwazji młodych można by na tym za-
kończyć, gdyby nie była to sprawa... stara jak świat.
Przecież w latach trzydziestych ubiegłego wieku Du-
ke Ellington już przed dwudziestką miał swój pierw-
szy big-band, pierwsza piosenka Georga Gershwina
wyszła drukiem, kiedy miał on siedemnaście lat,
a najsłynniejsza wokalistka jazzowa świata, Ella
Fitzgerald , jako... piętnastoletnia dziewczynka była
dojrzałą zawodową artystką (wygrała wielki konkurs
wokalny w Harlemie, bijąc na głowę starsze, rutyno-
wane konkurentki).
Zresztą, o ile sobie dobrze przypominam, Haydn
skomponował swą pierwszą mszę w wieku dwudziestu
lat, Mendelssohn miał zaledwie szesnaście lat, kiedy
pisał swój oktet na smyczki, a Jan Strauss (syn) kom-
ponował już jako sześciolatek. Schubert zdążył napi-
sać wszystkie swoje wielkie dzieła, zanim zmarł w 31
roku życia. Nie mówiąc już o niewiarygodnie wielkim
talencie młodego Mozarta czy też Chopina . I jak
w tym towarzystwie czuje się Jonasz, który stworzył
„Fakty i Mity”, mając „aż” trzydzieści lat?!
Niestety, bycie małolatem ma też swoje wady. By-
łem świadkiem, kiedy dwie dziewczyny, może siedem-
nastoletnie, stały przed kinem, w którym wyświetlano
film dla dorosłych, i tak sobie gaworzyły:
– Nie wpuszczą nas na ten film. Jest dozwolony
od lat osiemnastu.
– I tak bym nie poszła, bo nie mam z kim dziec-
ka zostawić!
Trzech kolesiów ze Zbąszynka (woj.
lubuskie), rozmawiało o dziewczy-
nach, rozpijając flaszkę. Nagle jednego z nich mieszanka wódki i erotycznych
wspomnień powaliła z krzesła. Pozostali natychmiast zatelefonowali do świe-
bodzińskiego pogotowia ratunkowego, podali swoje nazwiska, numer telefo-
nu, adres. Mówili, że kolega ma chyba zawał, błagali o karetkę. Ale nie ta-
kie numery z dyspozytorką. Ona już przez słuchawkę wyczuła, że kolesie są
„pod wskazaniem” i zamiast lekarza, powiadomiła... policję w Świebodzinie.
Policjant przyjechał, pomagał w reanimacji, zatelefonował na Komendę Po-
wiatową, aby ta zmusiła dyspozytorkę do wysłania ambulansu. Interwencja
odniosła skutek. Ale ze Świebodzina do Zbąszynka jest 30 kilometrów. Lekarz
mógł tylko stwierdzić zgon 40-latka.
Opracował A.R.
ANDRZEJ RODAN
RZUT KIMA
ZALANA DENATKA
POLICYJNA SZKAPA
OSAMA SMOLEŃ
CZUJNA DYSPOZYTORKA
108429295.012.png 108429295.013.png 108429295.014.png 108429295.015.png 108429295.016.png 108429295.017.png 108429295.018.png 108429295.019.png 108429295.020.png 108429295.021.png 108429295.022.png 108429295.023.png 108429295.024.png 108429295.025.png 108429295.026.png 108429295.027.png 108429295.028.png 108429295.029.png
 
Nr 7 (154) 14 – 20 II 2003 r.
NA KLĘCZKACH
5
SĘDZIA POKOJU
Prosimy Ciebie bardzo o pozostawie-
nie nam placu zabaw i boiska spor-
towego…” . Oczywiście ksiądz bacho-
rom nie odpowiedział. On wie swo-
je – cena metra kwadratowego miesz-
kania to setki dolarów, a trzy domy
to... Mieszkańcy są oburzeni, że
w ogóle można przeliczać bezpie-
czeństwo i zdrowie dzieci na pienią-
dze. Zapowiadają, że nie dopuszczą
dźwigów do boiska i będą go bronić
własnymi ciałami. Inaczej dzieciom
zostanie ulica. Ale co to obchodzi
parafię… jest przecież interes do zro-
bienia.
w Ostrowie koło Przemyśla i bę-
dzie gotowe pod koniec lutego br.
Dzwon cięższy o... ponad tonę od
„Zygmunta” ma rozbrzmiewać
w sanktuarium Matki Bożej w Li-
cheniu. Czekamy na kolejny rekord,
który bez wątpienia pobije Świąty-
nia Opatrzności Bożej.
Amerykański sąd odmówił ska-
zania trzech gejów, którzy w prote-
ście przeciw traktowaniu przez Ko-
ściół kat. homoseksualizmu jako
grzechu, zamierzali podczas jednej
z mszy wziąć udział w komunii. Co
więcej, sędzia, sama będąca kato-
liczką, przeprosiła mężczyzn za po-
litykę Krk wobec gejów. Przyznała,
że złamali prawo, ale powody ich
działania uznała za słuszne. Ksiądz
odmówił im komunii, powołując się
na orzeczenie ekspertów. Prawnicy
uznali, że duchowny ma prawo od-
mówić udzielenia komunii osobie,
która przystępuje do niej w ramach
politycznego gestu. Kontynuując pro-
test, mężczyźni udali się więc do ho-
telu, w którym przebywali biskupi
i położyli się na podłodze hallu. Za
bezprawne przebywanie na terenie
prywatnym trafili na 30 godzin za
kratki. Sędzina pożegnała gejów sło-
wami: Idźcie w pokoju.
zawarcia małżeństwa przez rodziców,
świadectwo urodzenia dziecka, a tak-
że test na ojcostwo. Według nieza-
leżnych badań, w USA co 10. dziec-
ko pochodzi z tzw. nieprawego ło-
ża...
do kołobrzeskiego Urzędu Miasta
wpłynęło pismo z MON zawierają-
ce propozycję wznowienia sławnego
festiwalu. Po wizytach w stolicy,
urzędnicy z kołobrzeskiego Wydzia-
łu Kultury skonstatowali, że impre-
zę trzeba tylko wzbogacić o udział
artystów z armii natowskich. Woj-
sko polskie będzie miało jeden dzień
dla siebie. Kołobrzeg znowu poka-
że, że śpiewać każdy może. Może
jedynie Zosieńka zgłupieje, na któ-
rą stronę otwierać teraz okienko.
Żaneta Stalmach
A.R.
E.S.
ZAWÓD:
MANIFESTANT
KOMUNIA? KLIKNIJ!
Na rewelacyjny pomysł likwida-
cji bezrobocia wpadli gdańscy dzia-
łacze jednej z przybudówek Ligi Pol-
skich Rodzin (Liga Obrony Suwe-
renności Polski). Polega na stworze-
niu nowego zawodu o nazwie... ma-
nifestant. O co chodzi? A o to, że
organizatorzy pochodów czy innych
protestów wynajmowaliby sobie
uczestników za gotówkę. Pomysł
przetestowano, organizując na osie-
dlu Przymorze protest przeciw bu-
dowie supermarketu Real. Zebrano
kilkaset osób. Każda z nich otrzy-
mała 20 złotych.
Teraz manifestanci marzą
o próbie otwarcia kolejnego hiper-
marketu. A działacze Ligi z pieniędz-
mi Rydzyka...
PaS
SEKSUALNY STRAJK
Sudanki wymyśliły sposób na za-
kończenie wojny domowej: nie dają
mężom. Strajk seksualny prowadzo-
ny jest na chrześcijańsko-ani-
mistycznym południu kraju, które
chce się oderwać od islamskiej pół-
nocy. Wojna jednak trwa, być może
dlatego, że strajku nie udaje się roz-
ciągnąć na północne terytorium kra-
ju. Islamiści bowiem nawet nie my-
ślą pytać się żon; biorą sami. PaS
WINDĄ CHĘTNIEJ
PaS
W ciągu ostatnich dwóch mie-
sięcy potroiła się liczba pielgrzymów
i turystów odwiedzających gigantycz-
ną figurę Chrystusa w Rio de Jane-
iro. Szacuje się, że tylko w tym ro-
ku miejsce to zwiedzi ponad milion
ludzi. Przyczyna jest całkiem przy-
ziemna: na wzgórzu zainstalowano
windy i elektryczne schody, które
ułatwiają dostęp do figury. 38-me-
trowy posąg zbudowano na wysoko-
ści 740 metrów. A może tak windą
do samego nieba?
CHRONIĆ
MODLITWĘ
Kościół idzie z duchem czasu.
Zaprzągł do służby technikę: moż-
na się modlić przez telefon komór-
kowy lub wyspowiadać przez Inter-
net. Proboszcz łódzkiej parafii na
Bałutach, Marek Izydorczyk , idzie
na całość i chce transmitować… in-
ternetowe msze. Ma to umożliwić
uczestniczenie w „świętych chwi-
lach”... parafianom przebywającym
za granicą. Pierwsza taka msza pla-
nowana jest w wakacje. Ciekawe, jak
będzie wyglądała wirtualna komu-
nia?
Amerykański rząd zamierza chro-
nić modlitwę w szkołach publicznych.
Jeśli placówki te będą zabraniały
uczniom modlenia się, stracą dota-
cje państwowe. Zgodnie z orzecze-
niami sądów, uczniowie i nauczy-
ciele powinni mieć swobodę w prze-
znaczaniu czasu na modlitwę w szko-
le. Nauczycielom nie wolno nato-
miast modlić się wraz z uczniami
i próbować narzucać im swoje po-
glądy religijne. Nie mogą też nakła-
niać do udziału w spotkaniach o cha-
rakterze religijnym. Wkrótce po raz
pierwszy ma zostać nałożona kara za
zakaz modlitwy wydany przez dyrek-
cję jednej ze szkół.
BURMISTRZ(OWA)
MP
Nie udało się indyjskiemu eunu-
chowi zostać burmistrzem. Co praw-
da wygrał wybory do władz lokal-
nych miasteczka Katni, ale jego wy-
bór unieważnił sąd. Trybunał uznał,
że Kamala Jaan jest mężczyzną,
a zatem nie miał prawa ubiegać się
o to stanowisko jako kandydat płci
pięknej. Według panującego w In-
diach prawa, jedna trzecia miejsc we
władzach miejskich jest zarezerwo-
wana dla kobiet.
Indyjscy eunuchowie przez wie-
ki otaczani niemal czcią, obecnie
utrzymują się z prostytucji i żebrac-
twa.
KRZYŻ – WYRZUT
PaS
Nad Wolbromiem, na tzw. Ka-
miennej Górze (460 m) góruje
30-metrowy krzyż (rozpiętość ramion
14 metrów) wybudowany przez miej-
scową Akcję Katolicką. W tym ro-
ku u stóp krzyża zostanie wybudo-
wany parking samochodowy dla
zwiedzających, a sam krzyż zosta-
nie oświetlony i pomalowany farbą
luminescencyjną. Biskup Adam
Śmigielski zapytany, czy to „dzie-
ło” jest miasteczku potrzebne, za-
wyrokował: „Górujący nad miej-
scowością krzyż będzie wyrzutem su-
mienia dla tych, którzy łamią Boże
przykazania”.
BISKUP PEDOFIL
PaS
Diesięć osób, które „uwodziły”
małolatów na Dworcu Centralnym,
już siedzi (wśród nich Mikołaj S.,
proboszcz kościoła polskokatolic-
kiego z Ostrowa Wielkopolskiego
i Kotłowa), ale są kolejne areszto-
wania. Policjanci z Komendy Sto-
łecznej aresztowali... biskupa Ko-
ścioła starokatolickiego podejrzane-
go o pedofilię. Rewizja w domu Eks-
celencji w Markach pod Warszawą
przyniosła efekty: kasety wideo z fil-
mami pornograficznymi, płyty CD
i zdjęcia stosunków seksualnych
z udziałem dzieci, wpisy interneto-
we i rejestracje na boardzie z nie-
letnimi. Podobne pedofilskie „ma-
teriały” znaleziono w innych miej-
scach zamieszkania biskupa – w Je-
leniej Górze i Elblągu. Prokuratu-
ra Okręgowa w Warszawie przed-
stawiła biskupowi zarzut dotyczący
pedofilii.
WOJNA MNICHÓW
PaS
„Prawosławie albo śmierć” – ta-
ki transparent wisi na murach pra-
wosławnego klasztoru Esphigmenou
w Grecji, który od kilku tygodni
oblega policja. Ze wspólnoty wyklu-
czył mnichów patriarcha Konstan-
tynopola Bartłomiej I i nakazał im
opuszczenie monastyru. Powód? Za-
konnicy nie modlą się o swojego
przełożonego. Ci z kolei nie uznają
zwierzchnictwa Bartłomieja I, zarzu-
cając mu odstępcze kontakty z Ko-
ściołem katolickim. Nakaz patriar-
chy musi teraz wyegzekwować gu-
bernator, który podpisał rozkaz
o usunięciu mnichów. Klasztor
u podnóża góry Athos na półwy-
spie Chalkidiki otoczyli lokalni funk-
cjonariusze. Opaci zapewniają, że
będą się bronić, choćby odcięto im
prąd, ogrzewanie i dostawy żywno-
ści. Jednocześnie złożyli apelację do
greckiej Rady Stanu. Zwolenników
proszą o pisanie listów protestacyj-
nych do rządu i patriarchatu. Sami
uważają się za ofiary prześladowań
religijnych. Uznają Bartłomieja I, je-
śli ten zerwie kontakty z Krk i za-
deklaruje, że nie należy do loży ma-
sońskiej. Druga schizma?
PaS
KSIĄDZ W AZOCIE
GLEMPOWY DZWON
Z.W.
W swej gazetce informacyjnej
Zakłady Azotowe „Puławy” dum-
nie doniosły, że przedsiębiorstwo by-
ło miejscem wizyty duszpasterskiej.
Zaproszony ksiądz wicedziekan zwie-
dzał i kropił Zakład Mocznika, Za-
kład Kaprolaktamu i fotel główne-
go dyspozytora zmianowego. Dopeł-
nieniem była oczywiście msza świę-
ta w intencji zakładów, więc (oprócz
należności za poświęcenie, cokolwiek
to oznacza) księdzu udało się trochę
zainkasować. Zdjęcia z tego donio-
słego wydarzenia można oglądać na-
wet w Internecie! Gazetka radośnie
donosi: „Kilkadziesiąt fotografii! Bę-
dzie po czym posurfować” .
Najsławniejszym i największym
polskim dzwonem jest znajdujący się
na Wawelu „Zygmunt”, ufundowa-
ny przez króla Zygmunta I Starego
i na jego cześć tak nazwany. Kró-
lewskie zlecenie na tę pracę Jan
Beham z Norymbergi otrzymał
w czerwcu 1520 r. i w tym samym
roku zlecenie wykonał. 9 lipca 1521
roku kolos ważący aż... 10 980 kg za-
wisł na wieży. Ale ten rekord zosta-
nie pobity przez „dzwon św. Józe-
fa” (Glempa?). Dzieło to powstaje
w ludwisarni Janusza Felczyńskiego
PODWÓJNY NELSON
Zofia Witkowska
Zielonogórscy działacze SLD
chcą zjeść ciastko i je mieć. Założy-
li podwójnego nelsona prawicowej
prezydent Bożenie Ronowicz : ona
ma dać stanowiska w spółkach mia-
sta ludziom lewicy, a oni przegłosu-
ją grzecznie budżet. Nieuchwalenie
budżetu do końca marca powodu-
je, że z mocy prawa zarówno prezy-
dent, jak i radni tracą stanowiska,
a miastem rządzi komisarz. I tego
właśnie chcą radni SLD.
ŻYWE TARCZE
Żywą tarczę z dzieci i rodziców
chcą zrobić mieszkańcy gdyńskich
Karwin w proteście przeciw miejsco-
wej parafii i jej planom. Ludzie z de-
speracją bronią osiedlowego boiska,
które sami zagospodarowali z myślą
o swych pociechach. Teren został jed-
nak przekazany parafii św. Wawrzyń-
ca, która zamierza wybudować tam
trzy domy. Boiska bronią nawet rad-
ni. Na zmianę planu zagospodaro-
wania terenu nie wydali zgody rów-
nież wojewódzki konserwator przy-
rody oraz Wydział Ochrony Środo-
wiska UM, jednak do czasu… Po po-
łajance ze strony kurii wszyscy nagle
zmiękli. W walkę zaangażowały się
więc same dzieci i napisały do para-
fii list: „Drogi nasz Księże Prałacie.
M.P.
PaS
POLISA NIEOJCA
Jedna z prywatnych firm ubez-
pieczeniowych oferuje ojcom specjal-
ną, dwuletnią polisę: ubezpiecza ona
od niebycia ojcem. Ubezpieczenie
nabiera mocy, gdy ojciec stwierdza,
iż jego żona urodziła dziecko, któ-
rego nie on jest biologicznym tatu-
siem. Przy składce 12 euro suma
ubezpieczenia wynosi 125 euro. Aby
polisa nabrała mocy prawnej, dziec-
ko powinno urodzić się w okresie
dwuletniego czasu trwania ubez-
pieczenia, trzeba też dołączyć akt
Pas
HELLOU, ZOSIEŃKA!
Ministerstwo Obrony Narodowej
wpadło na pomysł, żeby w Kołobrze-
gu reaktywować śpiewających żołnie-
rzy. W październiku ubiegłego roku
108429295.030.png 108429295.031.png 108429295.032.png 108429295.033.png 108429295.034.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin