fakty_i_mity_2005_285_33.pdf

(22822 KB) Pobierz
str_01_33.qxd
W swoich oświadczeniach majątkowych...
TUSK, GIERTYCH I WASSERMANN KŁAMALI
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 33 (285) 25 SIERPNIA 2005 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Str. 11
Przez kilkadziesiąt lat pani Jadwiga
była wierną córą kościoła. Kochali ją
biskupi, a doceniali nawet papieże,
nie szczędząc komplementów w li-
stach. Dzisiaj – ciężko chora – oka-
zała się już niepotrzebna dla waty-
kańczyków, ale nie dla dwóch Psów.
One, z wdzięczności, uratowały jej
życie – ku utrapieniu prześladowcy
w sutannie.
I nie ma w tym błędu, że słowo
„Psy” napisaliśmy wielką literą,
a „kościół” – małą.
Str. 7
Gra w zielone
Ojciec Czesław Klimuszko, zmarły w 1980 roku, był naj-
słynniejszym w Polsce zielarzem, a przy tym bardzo po-
rządnym człowiekiem. Jego koledzy z zakonu franciszka-
nów zarabiają dziś krocie, udzielając licencji na nazwisko
i wizerunek zakonnika. Problem w tym, że współczesne
„zioła Klimuszki” za cholerę nie chcą działać, o czym prze-
konał się nasz redakcyjny kolega.
Str. 9
96458689.026.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 33 (285) 19 – 25 VIII 2005 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Prezydent, wbrew korporacjom prawniczym i ministro-
wi Kalwasowi, podpisał nowelizację ustawy o adwokaturze, któ-
ra zapewni większy nabór do zawodów prawniczych, obniży ce-
ny usług i zmniejszy bezrobocie wśród młodych prawników.
Kwaśniewskiego prawie nigdy nie chwalimy, bo na ogół nie ma
za co. Teraz jednak robimy to z prawdziwą satysfakcją.
Puknijcie się w czajnik
Trwa polityczny zamęt wokół Włodzimierza Cimoszewicza. Ko-
misja ds. Orlenu, która już sama zapomniała, do czego została
powołana, próbuje udowodnić mu kłamstwo bądź oszustwo, aby
zdyskredytować przed wyborami prezydenckimi. Ostatnio odgrze-
bano w tym celu byłą asystentkę Cimoszewicza, Annę Jarucką.
Kto najgłośniej krzyczy: Łapać złodzieja! – patrz str. 10.
Świata”, str. 15). Właściwie to już jest po grupie,
gdyż policja aresztowała i rozpędziła jej członków, uznając
– nie wiadomo dlaczego – oddawanie boskiej czci dzban-
kowi do herbaty za sekciarstwo.
Pomyślałem sobie, że ewolucja wyobrażeń o bogu
właśnie się zakończyła. Bo czyż w kulcie Czajnika nie jest
zawarta głębia koniunkcji teorii poznania wraz z teorią
względności, połączonych z eschatologią egzystencjalizmu,
w ujęciu metafizycznym, będących wypadkową moleku-
larnej wizji Absolutu? Toż to kult boga w najczystszej po-
staci – wytworu rąk ludzkich! Historia
świata i religii zatoczyła koło i po-
wróciła do punktu wyjścia, czyli
kamienia łupanego, który przy-
brał postać użytecznego naczy-
nia. Oczywiście w tym dziele uko-
ronowania dzieła stworzenia ogni-
skują się wszelkie dotychczaso-
we kulty, na czele z chrześcijań-
stwem. Czajnik oddaje własną za-
wartość – herbatę (krew) – na po-
żywienie swoim wyznawcom. Płyn
służy do popicia pokarmu (ciała)
– płodów Matki Ziemi. Poza tym, kult
Czajnika wyraża odwieczną tęsknotę ro-
dzaju ludzkiego za zmaterializowanym „bo-
giem z nami”, służącym ludziom w ich co-
dziennej egzystencji – przyjaznym i nieza-
wodnym... aż do zardzewienia. Ale przecież ta-
kiego boga można wreszcie wziąć do ręki,
naprawić, gdy się zepsuje, zakryć lub otwo-
rzyć, zniszczyć... To człowiek, a nie bóg de-
cyduje o tym, ile herbaty (błogosławień-
stwa) otrzyma. Przedwieczne pragnienie
nieustannego, niewysychającego źró-
dła łask wszelakich zostało wreszcie
urzeczywistnione, a źródło to po raz
pierwszy znalazło się w rękach stwo-
rzenia, nie stwórcy.
Z powyższych względów kult Czaj-
nika wart jest upowszechnienia. Przydał-
by się, i to bardzo, np. obecnie w kon-
taktach polsko-rosyjskich. Należałoby go
tylko nieco zmodyfikować i wzbogacić o sło-
wiańskie walory endemiczne, wspólne dla
obydwu narodów. Niechaj więc wschodnio-
europejskim odpowiednikiem malezyjskie-
go kultu Czajnika zostanie... Samowar!
To wszak, poza wszystkim, idealna nazwa
dla słowiańskiego boga, który przed wiekami przybierał róż-
ne imiona, ale prawie zawsze na „S” lub „Ś” (Swaróg,
Stribog, Strzybog, Świętowit, Swarożyc itd.).
Historia nauczycielka uczy, że nic tak nie łączy ludzi
i całych narodów jak religia właśnie. Dlatego świątynię bo-
ga Samowara proponuję postawić na samym środku pasa
granicznego pomiędzy Polską a Obwodem Kaliningradzkim.
Tym sposobem utworzona zostanie strefa wolnowyznanio-
wa – wielkie, wspólne sanktuarium Polaków i Rosjan. Nie-
wątpliwie kult ten szybko przejmą także Ukraińcy i Biało-
rusini, a może też Czesi i Słowacy. Ponieważ historia lubi
się powtarzać, z nową „pogańską religią” ogniem i mieczem
zacznie walczyć zakon krzyżacki pod wodzą mistrza Ratzin-
gera. Stary kult zmierzy się z nowym, lecz tak jak pięćset
lat temu pod Grunwaldem, tak i teraz połączone siły Sło-
wian zwyciężą, co jeszcze bardziej zjednoczy naszą rodzi-
nę narodów. Oby tym razem dokończyły one jednak dzieła
i zdobyły dla Samowara nie tylko Malbork, ale również Świę-
tą Lipkę, Licheń, Częstochowę, Kraków i Wadowice.
W Warszawie można by nawet dokończyć budowę Świą-
tyni Opatrzności Samowara. I tyle, bo przecież sam bóg
w miedzi jedyny przebywałby w swoim sanktuarium, ot
gdzieś w ostojach Puszczy Romnickiej za Gołdapią. Do ob-
sługi Samowara wystarczy jeden kapłan-kustosz w randze
Glempa. Nieskromnie wysuwam swą własną, przechodnią
kandydaturę, zaś kolejną kadencję może pełnić np. były pop
prawosławny. Mnie wystarczyłaby plebania z bali gdzieś
nad brzegiem jeziora, łódka i koń zamiast bmw.
Ponieważ Samowar nie ma żadnych synów ani córek
– jego świątynia byłaby skromna, bez żad-
nych kaplic dla mniejszych Samo-
warków i Czajniczków. Wystar-
czy jeden duży katafalk z Sa-
mowarem na szczycie i lożą
honorową dla słowiańskich
prezydentów oraz ławkami dla
pospólstwa. Tym sposobem
cały obecny, nieprzebrany ma-
jątek wrogiego i obcego Słowia-
nom watykańskiego bóstwa przeszedł-
by na własność państwa polskiego,
co załatwiłoby problem bezdomno-
ści (pałace, kurie, kościoły, klaszto-
ry, plebanie) i biedy w ogóle.
Samowaryzm byłby religią przyja-
zną, bowiem nikt nie miałby prawa pisać
o nim żadnych Biblii czy innych Koranów
o zabijaniu niewiernych, świętych wojnach, intifa-
dach i męczennikach Samowara. Kult ograniczałby
się wyłącznie do Słowian i ich krajów. Nikomu nie
przyszłoby do głowy samowarzyć resztę Europy
i świata na wzór chrześcijaństwa czy islamu. Ża-
den fanatyk samowaryzmu nie podkładałby
bomb w metrze anglikanów, stacjach ko-
lejowych hiszpańskich katolików czy
pod żydowską Ścianą Płaczu.
Dogmatyka tudzież przykazania
nie są potrzebne, bo i tak każdy wie,
że bóg – jaki by nie był – jest dobry
i uczy dobra. O tym, a także o przyjaźni
polsko-rosyjskiej, mógłbym czasem wal-
nąć kazanie. A wieczność? No cóż, India-
nie wyobrażają ją sobie na wiecznych ło-
wach, Hindusi – w kolejnych wcieleniach,
chrześcijanie śpiewać będą psalmy podczas
wiekuistej mszy, a my – samowarzyści
– siedzieć będziemy na chmurkach i pić
wspólnie gorącą, aromatyczną herbatkę.
Ale najważniejsze, że pomiędzy wyznawcami Samowa-
ra nastanie wreszcie dozgonny pokój i przyjaźń. Pielgrzym-
ki do sanktuarium oraz wspólna modlitwa zjednoczą przy-
wódców państw i prostych ludzi. Putin z Kwaśniewskim
pić będą zgodnie u mnie na plebanii boski napój, który za-
parzę im ze świętego Samowara, dolewając każdemu po
trosze rumu na lepszy humorek. Będziemy współczuć in-
nym nacjom ich zaborczych religii, konfliktów, wojen i gra-
tulować sobie naszego słowiańskiego spokoju i sielanki.
A gdyby – co nie daj Samowarze – jeden się z drugim
kiedyś pokłócił, zawsze można trzymać na podorędziu,
w podziemnych lochach sanktuarium, paru katolickich kle-
chów złapanych na pedofilii. Po co i w imię czego bracia
Słowianie mają się nawzajem bić, kiedy tuż pod bokiem
jest wspólny wróg, którego można wytrzaskać po pysku?
JONASZ
Rząd Belki chce tuż przed wyborami sprzedać jedną z naj-
większych polskich firm – Polskie Górnictwo Naftowe i Ga-
zu. Akcje mają być sprzedawane w ofercie publicznej.
Ciągle twierdzimy, że w Bieszczadach jest ropa („FiM”14, 19/2004).
Teraz to by się nawet zgadzało...
Odejście z polityki zapowiedział Tomasz Nałęcz, słynny homo
viator: były wiceszef Unii Pracy, który uciekł do Socjaldemo-
kracji. Będąc szefem komitetu wyborczego w wyborach pre-
zydenckich, porzucił nagle Borowskiego na rzecz Cimoszewi-
cza. Teraz Nałęcz zapowiedział, że wraca do pracy naukowej.
Tylko która uczelnia go przyjmie... na parę miesięcy?
WARSZAWA Prokuratura chce wreszcie pociągnąć do odpo-
wiedzialności eurodeputowanego LPR Wojciecha Wierzejew-
skiego, czołowego polskiego homofoba. Byłemu marszałkowi
Sejmiku Województwa Mazowieckiego ma być przedstawiony
zarzut upowszechniania danych osób, które protestowały przed
rokiem przeciwko jego homofobicznym wypowiedziom. Grozi
mu za to do 3 lat więzienia, ale na jego proces musi się zgodzić
Parlament Europejski, bo Wierzejewskiego chroni immunitet.
Parlament pewnie się zgodzi, ale polski sąd go uniewinni, bo
działał „w dobrej wierze”, czyli katolickiej.
KRAKÓW Abp Stanisław Dziwisz - na swoim ingresie, który
odbędzie się na krakowskim Rynku Głównym - chce wystąpić
w ornacie, w jakim Jan Paweł II odprawiał msze na Błoniach.
Dziwisz od początku dał do zrozumienia, że chce być tylko kusto-
szem papieskich pamiątek, a także byłego pałacu i całej archidiece-
zji swego pana. Wszak przez 39 lat przywykł do bycia pod Wojtyłą.
CZĘSTOCHOWA Prymas Glemp, przemawiając 15 sierpnia do
pielgrzymów, przestrzegał kobiety przed feministkami, które chcą
„wykorzystać kobiety”, oraz przed statkami aborcyjnymi, które
są „jak statki pirackie z banderami z trupią czaszką”. Po tych
słowach zachęcił niewiasty do pilnowania „ogniska domowego”.
500 temu kler straszył wiernych czarownicami. I tak już zostało.
UNIA EUROPEJSKA Raport Eurostatu, czyli unijnego biura
statycznego, potwierdza, że Polska jest na końcu Europy, jeżeli
chodzi o tzw. stosunek pracy: 23 kraje Unii mają bezrobocie się-
gające 10 proc., potem jest Słowacja (15 proc.) i wreszcie Polska
(18 proc.). Bijemy także wszystkich na głowę w bezrobociu wśród
młodych – u nas nie pracuje 35 proc., w Słowacji 25 proc. itd.
We Francji i Niemczech po przekroczeniu 10 procent ogłoszono
ogólnonarodową mobilizację sił, środków i pomysłów. W Polsce
rząd i Sejm niezmiennie same chcą się wyżywić.
WATYKAN Benedykt XVI przeciwstawił się postulowanemu
we Włoszech usuwaniu krzyży z budynków publicznych.
Z postulatu laicyzacji przestrzeni publicznej papież wywiódł
teorię o „znikaniu Boga”, a z tejże wynika rzekomo „po-
mniejszanie wartości człowieka” i... wykorzystywanie go.
Co prawda Biblia mówi o tym, by oddawać cześć Bogu „w duchu
i prawdzie”, zaś wszelkie emblematy religijne ostro potępia, ale co
ma do zaoferowania watykańska firma oprócz zewnętrznych sym-
boli i pobożności na pokaz?
NIEMCY Trwają katolickie Światowe Dni Młodzieży (pomysł
JPII), ze znacznie mniejszą obecnością Polaków. Koloński kar-
dynał Joachim Meisner, przyjaciel Wojtyły, zapowiedział, że na
uroczystościach niemile będą widziani dwaj czołowi, teolodzy
Niemiec – Hans Küng i Eugen Drewermann. Tych wybitnych,
niezależnych i dlatego potępionych przez Watykan myślicieli na-
zwał „przedwczorajszymi opowiadaczami starych bredni”.
„Stare brednie” – nawet my nie wpadliśmy na pomysł, żeby tak
nazwać katolicką tradycję.
Jedna z katolickich parafii Berlina prowadzi negocjacje z tzw.
wypędzonymi w sprawie utworzenia w jej budynkach słynne-
go Centrum przeciwko Wypędzeniom. Ta znienawidzona
w Polsce inicjatywa Eriki Steinbach miałaby zatem być utwo-
rzona z pomocą Kościoła rzymskokatolickiego. Biskup Berli-
na Georg Sterzinsky zdystansował się na razie od inicjatywy,
ale trudno sobie wyobrazić, aby negocjacje prowadzono bez
jego wiedzy. Katolickie media w Polsce tłumaczą postępowa-
nie niemieckich współbraci ich trudną sytuacją finansową...
Pewnie, jak w Polsce będą pustoszały katolickie kościoły, to wete-
rani z ukraińskich band UPA będą mogli sobie w nich zrobić
własne izby pamięci.
FRANCJA 36-letnia Rumunka podczas wieczornej publicznej
modlitwy zasztyletowała brata Rogera Schutza, twórcę i prze-
łożonego ekumenicznej wspólnoty zakonnej w Taize. Sympa-
tyczny 90-letni zakonnik wywodzący się ze środowiska prote-
stanckiego znany był z działalności na rzecz pojednania mię-
dzy wyznaniami.
Zmarł prawdziwy chrześcijanin. Ilu takich jak on pozostało?
POWIEDZ O NAS SWOIM ZNAJOMYM!
W Malezji grupa wiernych modli się do Czajnika („Ze
96458689.027.png 96458689.028.png 96458689.029.png 96458689.001.png
Nr 33 (285) 19 – 25 VIII 2005 r.
GORĄCY TEMAT
3
Komisja ds. Orlenu
roztrząsa obecnie
zeznanie podatko-
we Cimoszewicza.
Szkoda, że pano-
wie posłowie
(łącznie z Gierty-
chem) nie przyjrzą
się „Naszemu
Dziennikowi”.
Tam dopiero
jest bagno!
„NASZ DZIENNIK” DZIAŁA NIELEGALNIE
Zawsze dziewice?
Każda normalna spółka w Pol-
sce (szczególnie z takim „kapitałem”
zakładowym) zostałaby w tej sytu-
acji zabita, zamordowana i w kon-
sekwencji zlikwidowana przez wie-
rzycieli. Ale nie „Nasz Dziennik”.
Sąd bowiem drżącym z przera-
żenia głosem zapytał, jaka jest kon-
dycja spółki ojca Ryzyka. Odpowiedź
wstrząsnęła nawet woźnym sądo-
wym... Otóż okazało się, że strata
wynikająca z wydawania „Naszego
Dziennika” dwadzieścia dwa razy
przekracza kapitał spółki (zdumie-
wające, że tak mało)!
Jakie tego są przyczyny? Oto
one:
1. Pobory bogobojnych redak-
torów „ND” są wprost rewela-
cyjne. Przy katastrofalnie sła-
bej sprzedaży – ok. 43 tys. eg-
zemplarzy dziennie – dzien-
nikarze użalający się nad lo-
sem prześladowanego przez
komuchów Kościoła zarabia-
ją średnio 4300 złotych, i to
bez wierszówek. Według na-
szej wiedzy, drugie tyle ci
dziennikarze dostają za teksty.
No proszę... za 9 tysiaków na łeb
to nawet „Fakty i Mity” mogą uża-
lać się nad ludzką niedolą dewotek.
2. „Nasz Dziennik” nabył za mi-
lion złotych działkę w Warszawie.
Proszę zwrócić uwagę na to, że „ND”
szasta jakąś kasą (najpewniej z dat-
ków wdów i sierot), ale nie
reguluje zobowiązań ani wobec
fiskusa, ani ZUS-u (zaległości kil-
kuletnie). Obrasta w grunty oraz
w gigantyczne długi.
3. Spółka wydająca „Nasz Dzien-
nik” obsobacza dzień w dzień Ci-
moszewicza , ale po zatrudnieniu
znanego adwokata Marcina No-
winy-Konopki (zbieżność nazwisk
nieprzypadkowa) w latach 1998–2002
ani razu nie złożyła fiskusowi spra-
wozdań finansowych (co jest
ścisłym wymogiem pra-
wa). „Nasz Dziennik”
nie złożył też – ani
razu!!! – prawidło-
wo wypełnionego
formularza do
Krajowego
Rejestru Sądowego. Już to samo
czyni spółkę „Spes” („Nasz Dzien-
nik”) nielegalną i podlegają-
cą natychmiastowej likwi-
dacji. Interesującym wyczy-
nem „Naszego Dzienni-
ka” jest też prośba skie-
rowana do sądu
(w październiku
2001 roku) w spra-
wie zezwolenia na pro-
wadzenie własnej Giełdy
Papierów Wartościowych !
Sąd szlag trafił i posłał Ry-
dzyka do diabła, czyli
tam, gdzie jego miejsce.
4. Nie wiadomo (nie-
słychane!), kim są udzia-
łowcy spółki „Spes”. Otóż,
jak pisaliśmy na początku,
jedynym udziałowcem
„Naszego Dziennika”
była rzeczona Soło-
wiej.
Tak
wynika z
doku-
mentów
rejestracyjnych. Tylko że naprawdę
wcale... nie wynika. Bowiem w ak-
tach sądowych znaleźliśmy protokół
zgromadzenia wspólników spółki.
A tamże na kawkę przyszli sobie:
Marcin Nowina-Konopka, Ewa So-
łowiej, Piotr Wojcieszek i Graży-
na Ostaszewska .
I teraz proszę, by wysoki sąd za-
stanowił się nad takim paradoksem:
raz sąd uznaje za jedynego wspól-
nika panią Sołowiej, a drugim ra-
zem przyjmuje protokół czwórki
wspólników. I nic. Czy sąd nie cier-
pi na rozdwojenie, a dokładnie – na
rozczworzenie jaźni?
5. Poza tym, wysoki sądzie,
zgodnie z prawem, spółka (i „Spes”,
i każda inna) musi mieć siedzibę!
Ale „Spes” żadnej siedziby nie ma.
Prosimy sprawdzić. Miała ją do
grudnia 2001 r. Teraz z dokumen-
tów wynika, że jest bezdomna. Sąd
powinien zamienić się w tym mo-
mencie w jeden wielki znak za-
pytania (albo w wielką pałę!)
i unieważnić istnienie podmiotu go-
spodarczego. Może raczej pomio-
tu… Wiemy jednak, że chodzi
o „Nasz Dziennik” i rozumiemy, że
wysssoki sssąd trzęsie duuu…. Gdy-
by coś podobnego dotyczyło „Fak-
tów i Mitów”, byłoby dawno po
sprawie. Nieprawdaż?
Reasumując: Zgodnie z prawem,
„Nasz Dziennik” i wydająca go spół-
ka to podmioty nielegalne, których
działanie powinno zostać natych-
miast (co najmniej) zawieszone. Za-
praszamy do polemiki „radiomaryj-
nych” i „naszodziennikowych” praw-
ników – niech spróbują udowodnić
nam, że jest inaczej.
MAREK SZENBORN
ANNA KARWOWSKA
Zaraz udowodnimy, że spółka
wydająca „Nasz Dziennik” to jest
firma najbardziej przekręciarska
w III RP – jeśli brać pod uwagę
jawną bezczelność. Było tak:
Spółka Rydzyka (z ograniczo-
ną odpowiedzialnością) nazywa się
„Spes” (łac. Nadzieja). Powstała 11
sierpnia 1997 roku przy kapitale
założycielskim – uwaga! – 4 tys.
złotych . Jedynym udziałowcem by-
ła niejaka pani Ewa Sołowiej (ubo-
ga zakonnica z Warmii, o której
tak naprawdę nic nie wiadomo
– poza tym, że ma 35 lat). Owa
dziewica (zakładamy) teoretycznie
mieszka w wiosce Nawiady, gmi-
na Piecki, powiat Mrągowo, przy
ulicy Machary 29.
Po co to podajemy? Ano po to,
że to bezczelne kłamstwo, i to za-
pisane w dokumentach. Otóż pani
Sołowiej wcale nie mieszka fizycz-
nie na Warmii, tylko w Warszawie.
Żaden komornik, sąd czy inne pra-
wo chcące dorwać panią Sołowiej
nie znajdzie jej w miejscu zameldo-
wania. A jurysdykcje te bardzo jej
ostatnio szukają i błądzą jak pijane
dzieci we mgle. Szukają, bo spółka
„Spes” wydająca „Nasz Dziennik”
ma u dostawców (np. papieru) dług
dwa i pół miliona złotych ! Inne
długi – na szczęście tak zwane dłu-
goterminowe – to łącznie „jedynie”
2,774 mln złotych.
GŁASKANIE JEŻA
List z Ziemi
Wielki płacz rozległ się w dwóch miejscach:
w Toruniu na jednej ulicy i na łamach „Nasze-
go Dziennika”, ale – co dziwne – nigdzie wię-
cej... Jeżdżąc w tym czasie sporo po Polsce, nie
mogłem jakoś dostrzec załzawionych oczu prze-
chodniów, szlochającej dziatwy czy pochodu bi-
czowników. Wniosek stąd jest prosty: mamy
obecnie mądrego Boga, który wie, co robi, więc
oby panował nam w Niebiesiech jak najdłużej
i nie dał się wyautować przez czyhającego po-
dobno na jego posadę niejakiego JPII .
Osobiście mi na tym zależy, bo boska po-
moc będzie potrzebna podczas nadchodzącej
jesieni. Ma się rozumieć, chodzi o wybory par-
lamentarne w ostoi katolicyzmu.
Raz już, Boże, pomogłeś zdeklarowanemu
ateiście Piłsudskiemu , czyniąc cud nad Wi-
słą. Czas na drugi cud. Oto startuje w wybo-
rach profesor Maria Szyszkowska . Owa Pa-
ni Filozof – jako jedna z nielicznych – mówi
głośno to, co myśli, choć są to czasem trudne
słowa: słowa o obłudzie, ksenofobii, nietole-
rancji, państwie wyznaniowym, homofobii. Ni-
gdy jednak nikt nie mógł zarzucić jej kłamstwa.
Czy w takim razie, Panie Boże, nie realizuje
ona dokładnie tego, co nakazałeś: „Niech mo-
wa nasza będzie zawsze tak – tak, nie – nie” ?
Albo sługa Twój Ryszard Poradowski
– desygnowany na kandydata do parlamentu
przez APPR. Czy tropiąc, śledząc i krytykując
uzurpatorów podających się za Twoich urzęd-
ników, sprzeniewierzył się rzetelności? Czy po-
trafisz wskazać w pisanych przez niego tekstach
jakieś znamiona nieprawdy? Sam wiesz, że nie
potrafisz (chociaż wszystko potrafisz!). Czy więc
Ryszard Poradowski – zapisany w Twoich reje-
strach pod numerem 1143567867458945775658456
– nie jest wart stokroć większego zaufania niż
na przykład taki Giertych , o którym wiesz, że
łże jak pies, i to w dodatku na Jasnej Górze?
Natchnij więc, Panie, lud swój mądrością
– co Ci się zdarzyło (nie wiedzieć dlaczego) za-
ledwie kilka razy w historii – i przed urną po-
kieruj jego rękami i długopisami we właściwy
sposób. Jeśli to zrobisz, już żadnych wątpliwości
mieć nie będę. Nigdy! Bo wiara podobno prze-
nosi... Góry? Tylko nie każ mi taszczyć z Ledni-
cy ojca Góry!
Tygodnie temu trzy zastanawiałem się na
łamach „FiM” bezbożnie, czy Bóg istnieje
i – o ile P.T. Czytelnicy pamiętają – dosze-
dłem do wniosku, że to wcale nie jest wy-
kluczone. Teraz już jestem PRAWIE PEWIEN!
Wówczas na dowód owej tezy przywoła-
łem fakt, że ktoś (coś?) odbiera rozum słu-
gom Najwyższego... Na przykład takim słu-
gom jak ksiądz Grecki , który żąda delegali-
zacji partii RACJA oraz tygodnika „Fakty
i Mity”, bo słowo antyklerykalizm kojarzy mu
się jednoznacznie – jako wojna z Bogiem.
Więc ów Bóg, za indolencję, ignorancję
i nieznajomość definicji leksykalnych ukarał
Greckiego pomieszaniem zmysłów, zanim jesz-
cze Grecki dopuścił się kretyństwa. Niewąt-
pliwie był w tym boski palec antycypacji.
Ale w środę, 10 sierpnia, Bóg (kimkol-
wiek jest) już naprawdę nie na żarty się wku-
rzył i zagrzmiał do Marka Szenborna (sły-
szałem to – a raczej nie słyszałem – na wła-
sne uszy): – Ja ci pokażę, że jestem! Pokazał
to w ten sposób, że wyłączył Radio Maryja.
Rach-ciach i oto nagle nie ma: „Niech będzie
pochwalona Maryja zawsze dziewica”...
Jak Stwórca to zrobił? We właściwy dla
siebie sposób, czyli pokombinował coś
w komputerze niebiańskim. Otóż geostacjo-
narny satelita Eutelsat ni stąd, ni zowąd
przesunął się nagle na nieboskłonie o ja-
kieś cztery stopnie kątowe. Wysyłany z Zie-
mi sygnał Radyja trafiał więc Panu Bogu
prosto w okno (szczerze współczuję), a nie
w anteny satelity.
MAREK SZENBORN
96458689.002.png 96458689.003.png 96458689.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 33 (285) 19 – 25 VIII 2005 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Dziwka w salonie
istnieją neurologiczne motywy ze-
rwania z małżeńską rutyną, poszuki-
wania nowych podniet, ryzyka itp.
Zazwyczaj mężczyzna interesuje się
seksualnie obcymi kobietami, kiedy
spada zainteresowanie własną żoną.
Masterton jest nawet zdania, że
„skok w bok” cementuje miłość
(oczywiście jeśli żona nie wie o ro-
mansie męża), na pewien czas li-
kwiduje nudę w małżeństwie, roz-
wiązując problemy seksualne.
Jaka więc powinna być kobieta,
jeśli ma jednak ambicję utrzymać
w cuglach niewiernego męża? Naj-
trafniej ujął to przedwojenny aneg-
dotysta i filozof Franz Fischer : „Ko-
bieta powinna być damą w salonie,
kucharką w kuchni i dziwką w sypial-
ni. Niestety, bywa odwrotnie!”.
To prawda. I cóż się dziwić zapra-
cowanemu mężowi, kiedy ma dziw-
kę w salonie, damę w kuchni, a ku-
charkę w łóżku?! Tracy Lord , słyn-
na aktorka filmów porno, powiedzia-
ła na temat rozbieżnych oczekiwań
mężczyzny i kobiety: „Mężczyźni zdra-
dzają żony, bo nie dostają tego, cze-
go chcą, w domu!”. Karin , luksuso-
wa niemiecka call girl , podsumowała
to krótko: „Nas nigdy nie może bo-
leć głowa, zawsze mamy ochotę na
seks, jesteśmy umalowane, pachnące
i nie kojarzymy się z gromadą roz-
wrzeszczanych bachorów”.
Ale mam również złą nowinę dla
samców: co czwarta kobieta zdradza
(lub zdradzała) swego partnera. Dla-
czego? Ja tego nie rozumiem. Koniec
świata! Chyba one są jakieś pokrę-
cone, dziwki jedne!
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
Zdarzenie miało miejsce w Zamościu. Płód leżał
na dywaniku w kuchni, tam gdzie upadł. 19-latkę,
która zaczęła rodzić przed terminem, wezwany lekarz – ze względu na krwotok
– zabrał do szpitala. Na pytanie rodziny, co robić z płodem, odpowiedział: „Nie
wiem”. W końcu teść i mąż dziewczyny zasięgnęli języka u personelu szpitala.
Poradzono im ponoć, że jedną z lepszych metod na pozbycie się płodu jest spa-
lenie. Wieczorem rozpalili więc w ogrodzie ognisko i wrzucili do niego noworod-
ka w reklamówce. Ktoś powiadomił policję, która zastanawia się teraz, czy mar-
twy płód można uznać za zwłoki. Bo jeśli tak, to – zgodnie z literą prawa – wy-
padałoby postawić komuś zarzut ich zbezczeszczenia. Dlaczego? A to nie była
kremacja?
Dlaczego mężczyźni zdradzają żo-
ny? Bo nie dostają tego, czego
chcą, w domu!
Ciężkie są małżeńskie łańcuchy
i do udźwignięcia ich trzeba dwojga
osób, a czasami... trojga. Tak mawiał
Oscar Wilde , a ja po zapoznaniu się
z wynikami ankiet dotyczących życia
seksualnego Polaków (oraz dzięki wła-
snemu doświadczeniu) całkowicie się
z nim zgadzam. Okazuje się, że tzw.
stosunki pozamałżeńskie (stałe lub
okresowe) preferuje aż 65 proc. męż-
czyzn. Jeśli przyjmiemy za wiarygod-
ne dane Kościoła, że 94 proc. to ka-
tolicy, nie najlepiej to świadczy o prze-
strzeganiu zasad głoszonych z am-
bony. To natomiast, co robią nasi
duszpasterze poza amboną, jest ta-
jemnicą poliszynela, he, he, he...
Mimo że Kościół traktuje po-
zamałżeński stosunek seksualny ja-
ko „ześlizgiwanie się w zwierzęcość”
i grzech śmiertelny, apetyt katolików
na dżigi-dżigi, bara-bara z obcą ko-
bietką jest ogromny.
Nie tylko ja uważam to za całko-
wicie normalne. W artykule „Sex and
gender in evolution perspective”, za-
mieszczonym w „Human Sexuality”
(2005 r.) naukowe autorytety orzeka-
ją, że seks pozamałżeński pozostaje
poważną częścią seksualnej aktywno-
ści mężczyzn (wszystkich kultur) nie-
malże przez całe ich życie i chociaż
bigamia jest karana przez prawo, pra-
wie wszystkie badania wykazują, jak
olbrzymi jest odsetek cudzołożników.
Tacy seksuolodzy jak Buss , An-
thanasiou , Travis , Shaver , Lawson ,
uważają ten trend za całkowicie oczy-
wisty i uzasadniony, bo-
wiem w natu-
rze ludzkiej
KC
W Zielonej Górze 45-letni tatuś podejrzany jest
o seksualne molestowanie dwóch córek i syna. Dzie-
ci zeznały, że pod nieobecność matki tata „wkładał im tam ręce” i pakował się do
ich łóżek. W prokuraturze mężczyzna wyznał, że wolał, aby dzieci o seksie dowie-
działy się od niego, a nie od rówieśników, którzy „wulgaryzują te sprawy”. AH
Na Śląsku nastolatek zginął pod kołami pociągu.
Szedł po torach z walkmanem na uszach, aby nad-
jeżdżające pociągi nie zagłuszały mu muzyki.
AH
W Łodzi dwóch 16-latków zaczepiło wysiadające-
go z pociągu mężczyznę, żądając papierosa, tele-
fonu komórkowego i... 50 groszy. Gdy mężczyzna odmówił, złamali mu nos
i szczękę. Policja ustala, co można kupić za taką kasę.
AH
Straż Miejska w Pabianicach przez pół nocy szu-
kała dwóch pudli, które uszkodziły samochody za-
parkowane przed jedną z posesji – porysowały lakier i nadgryzły obudowę lu-
sterek. Oba były maści czarnej. Do dziś nie udało się ująć terrorystów. AH
Do Prokuratury w Ostrołęce zgłosiła się żona, aby
donieść na męża. Zeznała, że mężczyzna od daw-
na znęca się nad nią i dziećmi, słuchając na cały regulator Radia Maryja. Poli-
cja zaczęła już zbierać materiał dowodowy przeciwko sadyście.
AH
W Pabianicach 40-letni Janusz S. jechał autobu-
sem do pracy. Zirytowany, że pojazd ma kilkumi-
nutowe opóźnienie, zdzielił kierowcę pięścią po łbie i zaczął dusić. Kierowca
przeżył.
P oczynania prezydenta Białorusi można by uznać
sprawował władzę, mając poparcie mniej niż połowy wy-
borców. Ta kuriozalna sytuacja wynika z prawa wybor-
czego USA, które jest dalekie od tego, co większość lu-
dzi uważa za demokratyczne i sprawiedliwe.
Z pewnością Łukaszenko nie jest zwolennikiem wol-
ności politycznej.
Naszym mądraliń-
skim nie przycho-
dzi jednak do gło-
wy, że Białorusi-
nom może wystar-
cza akurat taka do-
za swobody, jaką posiadają, i nie mają ochoty na nic
innego. Okazuje się jednak, że my – w ślad za USA
– lepiej wiemy, czego potrzebują inni, i basta!
Żeby było jeszcze zabawniej, Białoruś przeżywa
w ostatnich dwóch latach prawdziwy rozkwit gospodar-
czy, a to głównie dzięki dobrej koniunkturze w Rosji. Tak
czy inaczej, rozwój jest, ludzie mają pracę (tylko 3 proc.
bezrobocia!), a emeryci od lat dostają regularnie świad-
czenia, czym nie mogą pochwalić się Ukraińcy i Rosjanie.
I dzieje się tak, chociaż w białoruskiej gospodarce domi-
nuje ciągle jeszcze własność państwowa. Łukaszenko przy
wszystkich swoich wadach walczy o tanią ropę i gaz dla
swojego kraju, co mu przychodzi łatwo, bo przyjaźni się
Rosją i z Putinem ... Prywatyzację, owszem, prowadzi, ale
powoli, walcząc o jak najlepsze ceny sprzedaży firm pań-
stwowych i o tzw. złotą akcję, czyli zachowanie przez pań-
stwo kontroli nad prywatyzowanymi firmami. Co cieka-
we, jak dotąd nie udowodniono mu, że rządzi z chęci okra-
dania swojego kraju i że majątku dorobił się nielegalnie.
Tu przypomnijmy poczynania administracji amerykańskiej,
która napycha kieszenie zaprzyjaźnionym firmom. Łuka-
szenko to z pewnością nie jest miły facet, ale znam kilku
mniej sympatycznych, których polska propaganda jakoś
się nie czepia.
AH
za wewnętrzną sprawę tego kraju: w końcu Bia-
łorusini (także mieszkający tam Polacy) mają to, co
sami sobie wybrali. Łukaszenko intryguje jednak, bo
mimowolnie obnaża meandry dominującej w Polsce
propagandy.
Żeby było jasne
– Łukaszenko nie
budzi mojej naj-
mniejszej sympatii.
Nie lubię wszelkiej
maści dyktatorów,
a także rozmaitych „ludzi z opatrznościową misją”, któ-
rzy chcą innych uszczęśliwić i uratować – nawet wbrew
ich woli. Podejrzewam, a nie jestem w tym odosobnio-
ny, że wielu tzw. wybitnych przywódców ma spore kło-
poty psychiczne, niekonieczne tak ewidentne i nasilone
jak Hitler czy Stalin , ale często mocno dokuczliwe dla
otoczenia. Dlatego trudno mi wykrzesać z siebie po-
dziw – nawet dla osoby skądinąd tak sprytnej i skutecz-
nej jak prezydent Łukaszenko.
Polska propaganda antybiałoruska karmi się nie tyl-
ko ewidentnymi głupstwami popełnianymi przez same
władze Białorusi, ale przede wszystkim pojęciami uku-
tymi za oceanem. Zatem Łukaszenko jest zły, ponieważ
jest wrogiem wolności i demokracji. Nikt jakoś nie wi-
dzi komizmu tego rodzaju oskarżeń. Tak się składa, że
prezydent Białorusi został wybrany w wyborach wolnych,
choć zmanipulowanych. Nawet polscy dyplomaci pracu-
jący na Białorusi potwierdzają, że prezydent cieszy się
poparciem najmniej połowy społeczeństwa, a to znaczy,
że wygrałby w cuglach każde wybory, także te spełnia-
jące najbardziej wyszukane kryteria demokratyzmu
parlamentarnego. Jak na ironię – polskim papugom
amerykańskiej propagandy przez myśl nie przejdzie, że
ich ulubieniec, prezydent Bush , w pierwszej kadencji
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
Przypadek Łukaszenki
Zorientowałem się, że to nie jest partia, to jest sekta. Jest jeden, który rządzi,
a reszta to poddani.
(poseł Zbigniew Witaszek o przyczynie swojego odejścia z Samoobrony)
(...) Lepperowi nie chodzi o zwykłego człowieka. Jemu chodzi tylko o to, aby
nacieszyć się stanowiskami, pieniędzmi i przywilejami. Jest typem człowieka
sprytnego, cwanego, który wmówi każdemu wszystko, obieca gruszki na wierz-
bie, byleby tylko wydębić głos w wyborach.
(prof. Zbigniew Religa)
Należymy do Kościoła, Kościół jest fundamentalną instytucją życia narodo-
wego i jeśli ktoś chce, by był przez bezpiekę rozbijany i niszczony, to jest nie-
mądry albo ma nieczyste intencje. (Jarosław Kaczyński, prezes PiS)
To, co obserwuję, te próby pokazywania, że jestem taki cacy (...) jest żało-
sne! Cały ten towar, jaki znalazł się na półce pod nazwą scena polityczna,
jest nadgniły.
(Włodzimierz Cimoszewicz)
Poseł Giertych jest baronem Münchausenem polskiej polityki i komisji śled-
czej.
(Marek Borowski)
Mężczyźni podświadomie demonstrują przewagę fizyczną. To tak naprawdę
jedyne, w czym są lepsi od kobiet.
(Zyta Gilowska)
Sekta Hare Kriszna jest jedną z najbardziej niebezpiecznych działających obec-
nie w Europie. Stosując technikę tzw. bombardowania miłością, bazuje na
wciąganiu w swoje szeregi ludzi zagubionych, sfrustrowanych, poszukujących
akceptacji swej inności.
(„Nasz Dziennik” 184/2005)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
GRILLOWANIE PŁODU
TATUŚ
WIECZNA CISZA
DUSIGROSZ
BIERZ LAKIER!
SADYSTA
JEDŹ, CHOLERO!
96458689.005.png 96458689.006.png 96458689.007.png 96458689.008.png 96458689.009.png 96458689.010.png 96458689.011.png 96458689.012.png 96458689.013.png 96458689.014.png 96458689.015.png 96458689.016.png 96458689.017.png 96458689.018.png 96458689.019.png 96458689.020.png
Nr 33 (285) 19 – 25 VIII 2005 r.
NA KLĘCZKACH
5
PANNA LADACZNICA
PAPIESKA WIZA
manifestacji. Ich uczestnicy domaga-
li się wywierania nacisku przez rzą-
dy europejskie na pozostające pod
wpływem islamskiego kleru władze
Iranu w celu zapobieżenia dalszym
aktom barbarzyństwa.
Z okazji 25-lecia powstania „So-
lidarności” w stoczni Gdynia przypo-
mniano sobie o pomniku, czyli krzy-
żu. Odpicowano go raz dwa i zorga-
nizowano ponowne poświęcenie.
Gdyby nie zarząd stoczni, kierowni-
cy i oczywiście kilku sutannowych, na
placu w pobliżu krzyża nie byłoby ni-
kogo (patrz zdjęcie). Sześciotysięcz-
na załoga stoczni jak jeden mąż de-
monstracyjnie olała uroczystości. Po-
dobnie zamierza uczynić pod koniec
chce w ten sposób uczcić obchody
25-lecia polskiego Sierpnia. Tym wy-
czynem wywołał entuzjazm katolic-
kich mediów. Wcześniej sportowiec
biegał już w intencji trzeźwości Po-
laków i w proteście przeciw terrory-
zmowi. Obecne posuwanie się na rol-
kach jest wyrazem dziękczynienia
Matce Przenajświętszej za dar wol-
ności. Alleluja i do przodu! MW
i podpisów), pochodzący rzekomo
sprzed wojny, Temida potraktowała
niczym świętość i pogoniła ludzi szu-
kających sprawiedliwości, nie przej-
mując się zupełnie faktem, że jesz-
cze niedawno ziemia ta należała do
państwa. Gdy się ma święte papie-
ry, można – jak widać – zagrabić nie-
jedno takie osiedle.
Masz problemy z uzyskaniem wi-
zy do wymarzonych Stanów Zjedno-
czonych Ameryki? Zwróć się do Be-
nedykta XVI. Papa pomoże ci od rę-
ki, o ile jesteś zasłużonym... aktorem.
Ot, takim na przykład jak Piotr
Adamczyk , którego do USA wpu-
ścić nie chcieli, a po interwencji pa-
pieża wizę szybciutko wydali. Bo
Adamczyk to człowiek zasługi naj-
większej. Wcielił się wszak w postać
Jana Pawła II w filmie „Karol – czło-
wiek, który został papieżem”. I cho-
ciaż obraz specjalnego uznania
w oczach krytyków filmowych nie zy-
skał, to kościelni uznali go za dzie-
ło wybitne, ze względu na tematy-
kę...
AC
EUROPA, EUROPA...
RP
Sporo zamieszania za oceanem
wywołała publikacja w „New York
Timesie” dowodząca, że Europejczy-
kom żyje się lepiej niż Amerykanom,
że są od nich szczęśliwsi i bardziej
beztroscy. Amerykanie co prawda na
ogół dużo zarabiają, ale pracują wię-
cej godzin w tygodniu i mają znacz-
nie mniej płatnego urlopu. Na do-
datek ich ubezpieczenia zdrowotne
są zwykle gorsze (15 procent nie ma
ich wcale), w związku z czym muszą
gromadzić więcej środków na wypa-
dek choroby. Najważniejszy dziennik
Ameryki przypomniał także dumnym
rodakom, że szkolnictwo publiczne
w Europie stoi na znacznie wyższym
poziomie niż w USA, więc rodzice
nie muszą opłacać szkół prywatnych
dzieciom ani łożyć na ich studia, któ-
re na Starym Kontynencie często są
bezpłatne.
KULTURALNI
FILOZOFOWIE
Dominikanie pozazdrościli jezu-
itom wyższej uczelni i zapragnęli
stworzyć taką samą dla swojego za-
konu. Tak długo przekonywali Mini-
sterstwo Edukacji Narodowej do te-
go pomysłu, aż uzyskali upragnione
pozwolenie na powołanie do życia
niepaństwowej wyższej szkoły zawo-
dowej pod nazwą Collegium Domi-
nicanum – Szkoła Wyższa w Gdań-
sku. Uczelnia będzie kształcić na kie-
runku „filozofia”. Jednak to, co już
teraz ją wyróżnia, to specjalności:
filozofia komunikacji społecznej i fi-
lozofia kultury.
Sprawdziliśmy – czegoś takiego
nie ma żadna uczelnia zarówno
świecka, jak i duchowna. Na doda-
tek nikt nie wie, co te specjalizacje
oznaczają.
KP
KONDOMY I KATOLICY
Fot. L.S.
„Dobry katolik używa prezerwa-
tyw”, „Wierzymy w Boga. Wierzy-
my, że seks jest święty. Wierzymy,
że należy dbać o siebie wzajemnie.
Wierzymy w używanie prezerwatyw”
– między innymi pod takimi hasła-
mi upływają Światowe Dni Młodzie-
ży. Kampania o wdzięcznej nazwie
„Condoms – 4 – Life” została zor-
ganizowana przez „Catholics for
Free Choice”. Jej celem jest poka-
zanie wpływu polityki Krk, który za-
brania używania prezerwatyw, na
rozwój wirusa HIV. Także organiza-
cja „KJGay”, określająca się jako
stowarzyszenie katolickich lesbijek
i homoseksualistów, walczy w Ko-
lonii o akceptację dla par jednopł-
ciowych.
sierpnia, gdy odbywać się będzie wiel-
ki ogólnonarodowy jubel. Pannę „S”
hołubią dziś wyłącznie ci, którzy do-
robili się na niej wielkich majątków,
nierzadko kosztem biedującego spo-
łeczeństwa. Dzięki „S” również kwit-
nąca niegdyś stocznia „kolebka”, bę-
dąca dumą Polaków, znajduje się na
skraju przepaści – jak zresztą cały
przemysł okrętowy.
MTV-IARA
MaK
TV Emaus, na razie obecna tyl-
ko w Internecie, już niedługo trafi do
naszych kablówek. Będziemy więc
płacić za jeszcze jeden program ko-
ścielny, propagujący głównie katolic-
ką muzykę. Jan Kotlar , związany
z LPR szef TV Emaus mający za
sobą przeszłość w radiu Rydzyka, za-
chęca: „Człowiek wierzący, prote-
stant, katolik czy prawosławny, wra-
cając po ciężkiej pracy do domu, po-
winien mieć możliwość włączenia ta-
kiej chrześcijańskiej MTV”. Zdaniem
Kotlara, dobra muzyka to taka, któ-
ra opowiada o Bogu i jego miłości do
człowieka. Dotąd słyszeliśmy o do-
brej i kiepskiej muzyce, teraz będzie
muzyka katolicka i ta zła! RP
MĘŻCZYŹNI
SŁUCHAJĄ SIEBIE
AH
Nauka dostarczyła nareszcie wy-
jaśnienia, dlaczego mężowie nie słu-
chają żon. Okazuje się, że to nie lek-
ceważenie, lecz specyfika damskie-
go głosu sprawia, że panowie słyszą
go gorzej niż głos reprezentantów
własnej płci. Tak orzekli uczeni z an-
gielskiego uniwersytetu w Sheffield:
mózg samczy inaczej słyszy męskie,
a inaczej damskie dźwięki. Mowa ko-
bieca odbierana jest przez mężczy-
znę za pośrednictwem ośrodka mó-
zgowego przetwarzającego muzykę,
natomiast dekodacja głosu męskie-
go jest dla tej samej płci znacznie ła-
twiejsza. „Głos kobiecy jest bardziej
skomplikowany” – wyrokują naukow-
cy.
RP
WOJSKO NMP
„S”PADAM...
W Zamościu zaryczeli z oburze-
nia katonarodowcy po tym, jak żoł-
nierze z 3. Zamojskiej Brygady Obro-
ny Terytorialnej nie zorganizowali na
Rynku pompatycznej defilady z ape-
lem poległych i salwą honorową
z okazji 15 sierpnia (pod datą Wnie-
bowstąpienia NMP, w III RParafial-
nej ustanowiono święto wojska). Na
nic się zdały tłumaczenia dowódcy,
płk. Sławomira Wierzbienieca , iż
wojskowi już świętowali u siebie
w jednostce 12 sierpnia, kiedy bry-
gada obchodziła jubileusz swego ist-
nienia.
AH
Lech Wałęsa powiedział, że po
uroczystościach rocznicowych zwią-
zanych z 25-leciem panny „S”, hucz-
nie obchodzonych za pieniądze po-
datników, zrezygnuje z przynależno-
ści do związku. „Nie pasujemy do
siebie” – stwierdził.
Janusz Śniadek , szef „Solidar-
ności”, zinterpretował decyzję Lecha
jako „postawienie kropki nad i”. Na-
turalnie chodzi o coś zupełnie inne-
go... Stoczniowcy z Gdańska zapo-
wiadają bojkot uroczystości roczni-
cowych, bo tak naprawdę ukochana
panna „S” przyniosła im porażkę:
sławna „kolebka”, czyli Stocznia
Gdańska, już dawno zniknęła z po-
wierzchni ziemi, majątek potężnej
niegdyś firmy przejęła grupa cwania-
ków, a pracy przy statkach tyle, co
kot napłakał. Wałęsa zrobił swoje,
a pod klęską to on się nie podpisze,
o nie!
KLERYKALNE MORDY
Przez świat przetoczyły się de-
monstracje przeciwko mordowaniu
przez władze Iranu homoseksuali-
stów, w tym nieletnich. Protesty są
efektem opublikowania w Internecie
fotoreportażu z publicznej egzekucji
dwóch nastolatków („FiM” 31/2005).
W samej tylko Francji odbyło się 50
BOBRY KATEDRALNE
Bobry zaatakowały poznańskie
groble rzeczne, dziurawiąc je co sił
w zębach. Pierwsze zwierzaki poja-
wiły się w okolicach... miejscowej ka-
tedry. Abp Stanisław Gądecki nie
kryje irytacji: „Zróbcie coś, na Bo-
ga, z tymi bobrami, bo mi się kościół
obali!”. Póki co, trzeba cierpliwie cze-
kać na decyzje państwowe. Problem
jest niemały, tym bardziej że w Ka-
tolandzie i bobry, i Krk są pod ści-
słą ochroną. Tyle że te pierwsze gło-
su nie mają.
TW
KC
KAŻDE ZDJĘCIE
NA WAGĘ ZŁOTA!
PS
KAL
Pontyfikat JPII uwieczniony jest
na kilku milionach zdjęć. Okazuje
się, że to za mało. Właśnie rozpoczął
się konkurs fotograficzny „Jan Paweł
II – Pamięć i Obecność”, zorganizo-
wany przez parafię katedralną św.
Stanisława i św. Wacława w Świdni-
cy. Patronat nad nim objęli biskup
Ignacy Dec oraz nawiedzony foto-
grafik Adam Bujak . Prace można
nadsyłać do marca 2006 roku.
„Spróbujmy, na miarę naszych
możliwości, pokazać te fotografie,
które przedstawiają może tylko dla
nas bardzo ważne chwile spotkania
z papieżem” – zachęca ks. prałat Jan
Bagiński , proboszcz katedry w Świd-
nicy. Główną nagrodą w konkursie
jest medal i tysiąc euro. KP
POSUWA SIĘ
DLA MATKI
ŚWIĘTY PAPIER
Od zwykłego śmiertelnika pol-
skie sądy wymagają dziesiątek wia-
rygodnych dokumentów, tymczasem
Kazimierzowi Królakowi , probosz-
czowi z poznańskiego osiedla Mal-
tańskiego, wystarczył świstek papie-
ru, by mógł zostać właścicielem wie-
lu działek i domagać się eksmisji
kilkudziesięciu rodzin. Ten probosz-
czowy dokument (bez pieczęci
Bezrobotnemu Aleksandrowi
Grzegorzewskiemu z Brudzewa za-
marzyła się sława na całą Polskę.
A jak ją zdobyć? Po prostu należy
popełnić coś oryginalnego, czyli na
przykład przejechać się na łyżwo-
rolkach z Lichenia, spod pomnika
„Solidarności”, do Gdańska. Pan
Aleksander, maratończyk amator,
96458689.021.png 96458689.022.png 96458689.023.png 96458689.024.png 96458689.025.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin