Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 23 - Igranie z losem.pdf
(
784 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 23 - Igranie z losem
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY XXIII
IGRANIE Z LOSEM
Wydarzenia przedstawione w serii powie
Ļ
ciowej „Grzech pierworodny" rozgrywaj
Ģ
si
ħ
w
gospodarstwie nale
ŇĢ
cym do rodziny mojej matki. Dwór, przyroda, postaci i tło kulturowe s
Ģ
autentyczne. Chciałabym jednak zaznaczy
ę
,
Ň
e ani ludzie, ani cała historia opisana w serii nie
maj
Ģ
Ň
adnego zwi
Ģ
zku z rzeczywisto
Ļ
ci
Ģ
. To powstało w mojej wyobra
Ņ
ni.
Anne-Lise Boge
ROZDZIAŁ 1.
Ola biegł za Pederem i niemal równocze
Ļ
nie z nim dopadł skraju lasu. Wykonał długi skok
i z trudem łapi
Ģ
c oddech, upadł na ziemi
ħ
, pewien,
Ň
e za chwil
ħ
usłyszy wrzaski goni
Ģ
cych
ich Niemców. Czuł pulsowanie w skroniach. Peder podniósł głow
ħ
i ostro
Ň
nie zerkn
Ģ
ł w
stron
ħ
dworu.
- Nie zauwa
Ň
yli nas - odezwał si
ħ
cicho.
Ola te
Ň
ukradkiem obrócił głow
ħ
i spojrzał za siebie. Dwaj
Ň
ołnierze skierowali si
ħ
do
stodoły, trzeci Niemiec z cywilem za
Ļ
, zapewne jakim
Ļ
Norwegiem, który im pomagał, weszli
do domu mieszkalnego. Najwyra
Ņ
niej nie maj
Ģ
zamiaru rezygnowa
ę
, póki nie przeszukaj
Ģ
całego obej
Ļ
cia, pomy
Ļ
lał Ola i ciarki mu przeszły po plecach. Gdyby z Pederem zostali w
stodole, nie mieliby szans. Na pewno by ich znale
Ņ
li.
Sk
Ģ
d si
ħ
tu wzi
ħ
li Niemcy? - zastanawiał si
ħ
, wczołguj
Ģ
c si
ħ
gł
ħ
biej w zaro
Ļ
la. Kto
Ļ
musiał
zauwa
Ň
y
ę
mnie i Pedera i pewnie dał im cynk. Mo
Ň
e dwór jest pod obserwacj
Ģ
? Kto wie, czy
Niemcy nie domy
Ļ
laj
Ģ
si
ħ
,
Ň
e jego mieszka
ı
cy prowadz
Ģ
nielegaln
Ģ
działalno
Ļę
, i dlatego
maj
Ģ
oko na wszystko, co si
ħ
tu w pobli
Ň
u dzieje. Jakie to szcz
ħĻ
cie,
Ň
e nie zdecydowali si
ħ
z
Pederem wyruszy
ę
na szlak za dnia, bo na pewno zostaliby zauwa
Ň
eni.
Nie miał poj
ħ
cia, co powinni teraz zrobi
ę
, jednego jednak był pewien: póki Niemcy s
Ģ
w
pobli
Ň
u, nie wolno im nawet wy
Ļ
ciubi
ę
nosa z kryjówki. O tej porze roku zmierzch zapadał
do
Ļę
pó
Ņ
no, przyjdzie im wi
ħ
c długo czeka
ę
, nim krajobraz spowije przytłumiony liliowy
mrok, rzucaj
Ģ
c długie cienie.
Dopiero wtedy pod osłon
Ģ
wieczoru b
ħ
d
Ģ
mogli ruszy
ę
w dalsz
Ģ
drog
ħ
, nie obawiaj
Ģ
c si
ħ
zatrzymania. Powrót do dworu byłby zbyt ryzykowny, my
Ļ
lał dalej Ola. Nagle przypomniał
sobie swój plecak, który poło
Ň
ył w kuchni tu
Ň
przy drzwiach. Z przera
Ň
enia przenikn
Ģ
ł go
lodowaty chłód. Je
Ļ
li Niemcy znajd
Ģ
plecak, natychmiast si
ħ
domy
Ļ
l
Ģ
,
Ň
e we dworze
przebywali uciekinierzy. Co si
ħ
stanie z gospodarzem i jego rodzin
Ģ
? Okupanci grozili
surowymi represjami za pomoc w ucieczce. Wystarczył im byle pretekst. Ola wzdrygn
Ģ
ł si
ħ
i
spojrzał w stron
ħ
dworu.
- Co robimy? - zapytał cicho Peder.
- Czekamy - odpowiedział Ola. - Zostaniemy tu, a
Ň
si
ħ
Ļ
ciemni.
- A nie mogliby
Ļ
my pój
Ļę
od razu?
- Nie, musz
ħ
zabra
ę
mój plecak! Mieli
Ļ
my te
Ň
po
Ň
yczy
ę
narty od gospodarza. Wysoko w
górach le
Ň
y jeszcze du
Ň
o
Ļ
niegu, nie przedostaniemy si
ħ
bez nart. Poza tym dwór jest pod
obserwacj
Ģ
- dodał. - Gdyby
Ļ
my teraz wyruszyli w drog
ħ
, na pewno kto
Ļ
by nas spostrzegł.
- A gdzie masz plecak?
- Postawiłem go z boku przy drzwiach kuchennych. Mam nadziej
ħ
,
Ň
e kto
Ļ
z mieszka
ı
ców
zachował przytomno
Ļę
umysłu na tyle, by go schowa
ę
, zanim Niemcy wpadli do izby. Bo
je
Ļ
li nie, to b
ħ
dzie z nimi krucho. W plecaku jest zapakowana odzie
Ň
na zmian
ħ
i sporo
jedzenia na drog
ħ
. Je
Ļ
li Niemcy go znajd
Ģ
, to... - Nie musiał ko
ı
czy
ę
.
Le
Ň
eli w milczeniu, nie spuszczaj
Ģ
c oczu z zabudowa
ı
dworu.
Min
ħ
ło sporo czasu, nim Niemcy wraz z norweskim konfidentem wylegli na dziedziniec.
Chyba w ko
ı
cu zrezygnuj
Ģ
? - zastanawiał si
ħ
Ola, ale znaj
Ģ
c niemieck
Ģ
skrupulatno
Ļę
,
wiedział,
Ň
e
Ň
ołnierze tak łatwo nie dadz
Ģ
za wygran
Ģ
. Nerwy miał napi
ħ
te jak postronki. Na
szcz
ħĻ
cie nic nie wskazywało na to,
Ň
e Niemcy znale
Ņ
li plecak. Nie słycha
ę
było wrzasków
ani nawoływa
ı
, nikt te
Ň
nie ruszył w stron
ħ
lasu w pogoni za uciekinierami. Gospodarz
widocznie w sam
Ģ
por
ħ
zd
ĢŇ
ył ukry
ę
plecak i zdołał zmyli
ę
nieproszonych go
Ļ
ci. Stał na
podwórzu i rozmawiał z nimi, z daleka sprawiaj
Ģ
c wra
Ň
enie bardzo spokojnego. Pewnie nie
po raz pierwszy znalazł si
ħ
w takiej sytuacji. Wreszcie Niemcy usadowili si
ħ
w samochodzie.
Ola zamarł w bezruchu i odetchn
Ģ
ł gł
ħ
boko dopiero wówczas, gdy w oddali ucichł warkot
silnika.
Jeste
Ļ
my uratowani, przynajmniej na razie, pomy
Ļ
lał.
Ta wyprawa jednak okazała si
ħ
bardziej niebezpieczna, ni
Ň
przypuszczał. Jeszcze nigdy
nie zetkn
Ģ
ł si
ħ
z tak realnym zagro
Ň
eniem. Przenikn
ħ
ło go nieprzyjemne uczucie strachu,
podobne do lodowatego chłodu. Wzdrygn
Ģ
ł si
ħ
i otarł po
Ļ
piesznie twarz. Za pó
Ņ
no, by
Ň
ałowa
ę
, pomy
Ļ
lał. Zreszt
Ģ
nie cofn
Ģ
łby swej decyzji, chciał działa
ę
w konspiracji. Nie
oznaczało to jednak,
Ň
e liczył si
ħ
z tym,
Ň
e zostanie przez Niemców aresztowany albo, co
gorsza, zastrzelony. Miał tak wiele powodów, dla których pragn
Ģ
ł
Ň
y
ę
! Równocze
Ļ
nie nie
potrafił siedzie
ę
bezczynnie i oboj
ħ
tnie przygl
Ģ
da
ę
si
ħ
temu, co si
ħ
dzieje wokół, nie stawiaj
Ģ
c
oporu, nie podejmuj
Ģ
c
Ň
adnej walki przeciwko okupantowi. Nie pozwalały mu na to gł
ħ
bokie
poczucie sprawiedliwo
Ļ
ci i szczera miło
Ļę
do ojczystej ziemi. W tej sytuacji nie miał po
prostu wyboru. Dla spokoju własnego sumienia musiał wł
Ģ
czy
ę
si
ħ
do konspiracji.
Pozostawało mu jedynie mie
ę
nadziej
ħ
,
Ň
e wszystko pójdzie dobrze, a w najgorszym razie
tylko on poniesie tego konsekwencje, a nie jego bliscy. Nagle przed oczami stan
ħ
ła mu
Dorbet z male
ı
kim Trygvem na r
ħ
kach i pomy
Ļ
lał z moc
Ģ
,
Ň
e im nie mo
Ň
e włos spa
Ļę
z
głowy.
- Pojechali - odezwał si
ħ
Peder z ulg
Ģ
.
- Tym razem mieli
Ļ
my szcz
ħĻ
cie - pokiwał głow
Ģ
Ola. - Ale musimy zachowa
ę
jeszcze
wi
ħ
ksz
Ģ
ostro
Ň
no
Ļę
, bo by
ę
mo
Ň
e jego zapas si
ħ
wła
Ļ
nie wyczerpał.
Uło
Ň
yli si
ħ
wygodnie pod drzewami na grubej warstwie z gał
ħ
zi
Ļ
wierku, ale Ola mimo to
czuł ci
Ģ
gn
Ģ
ce od ziemi chłód i wilgo
ę
. Zapowiada si
ħ
długi dzie
ı
, pomy
Ļ
lał niepocieszony i
zerkn
Ģ
ł na zegarek.
- Gospodarz wychodzi z domu - zameldował Peder, stukaj
Ģ
c go w rami
ħ
.
Ola uniósł si
ħ
na łokciach i zmru
Ň
ywszy oczy, popatrzył w stron
ħ
dworu. Rzeczywi
Ļ
cie,
gospodarz, z plecakiem Oli przewieszonym przez rami
ħ
, skierował si
ħ
w stron
ħ
stajni, po
czym pojawił si
ħ
znów, prowadz
Ģ
c czarnego, l
Ļ
ni
Ģ
cego konia. Wprawnymi ruchami zało
Ň
ył
mu uprz
ĢŇ
. Przez chwil
ħ
manipulował przy wozie i co
Ļ
przekładał, a potem usiadł na ko
Ņ
le i
cmokn
Ģ
ł na konia.
- Jedzie tutaj - wyszeptał Peder.
Ola poczuł, jak narasta w nim napi
ħ
cie. Nie był pewien, czy gospodarz słusznie post
ħ
puje,
kieruj
Ģ
c si
ħ
w stron
ħ
ich kryjówki, ale uznał w ko
ı
cu,
Ň
e chyba wie, co robi. Ko
ı
szedł
powoli, jakby z oci
Ģ
ganiem, na skraj lasu. Ola zauwa
Ň
ył,
Ň
e gospodarz obrał kurs na uło
Ň
one
w pryzm
ħ
drewno, niedaleko miejsca, gdzie si
ħ
ukryli. Podniósł si
ħ
i pochylony rzekł cicho:
- Przejd
Ņ
my kawałek w dół! On podjedzie z tamtej strony. Przemkn
ħ
li si
ħ
skuleni wpół,
kryj
Ģ
c si
ħ
za pniami drzew, tak by nikt ich nie mógł zauwa
Ň
y
ę
, ani od strony dworu, ani z
innego miejsca.
Gospodarz zatrzymał si
ħ
przy pryzmie, odwrócił plecami do dworu i zacz
Ģ
ł co
Ļ
majstrowa
ę
przy długich tyczkach na dnie wozu.
- Jeste
Ļ
cie tu? - odezwał si
ħ
cicho, nie przerywaj
Ģ
c pracy.
- Tutaj - odpowiedział Ola i podniósł r
ħ
k
ħ
.
- Przyniosłem twój plecak, ukryli
Ļ
my go w sam
Ģ
por
ħ
.
ņ
ona zapakowała do
Ļ
rodka garnek
z gor
Ģ
c
Ģ
kasz
Ģ
, by
Ļ
cie mogli zje
Ļę
ciepły obiad, w
Ļ
rodku s
Ģ
dwie ły
Ň
ki. No i przywiozłem
narty - dodał. - Wysoko w górach le
Ň
y ponad metr
Ļ
niegu. Dopilnuj,
Ň
eby obie pary wróciły tu
z powrotem. W drodze powrotnej jedn
Ģ
przymocuj do plecaka.
Mi
ħ
dzy długimi tyczkami na wozie znajdowały si
ħ
zarówno narty, jak i kijki. Zrzucił cały
ładunek na ziemi
ħ
.
- Przyjd
ħ
pó
Ņ
nym wieczorem i was kawałek wyprowadz
ħ
- zerkn
Ģ
ł po
Ļ
piesznie przez
rami
ħ
i dodał: - O ile we dworze b
ħ
dzie spokój.
- Dzi
ħ
kuj
ħ
- odezwał si
ħ
Ola.
Gospodarz stan
Ģ
ł w rozkroku przy pryzmie z drewnem, tak by Ola mógł niezauwa
Ň
ony
przekra
Ļę
si
ħ
i zaci
Ģ
gn
Ģę
pod drzewa narty oraz plecak.
- B
Ģ
d
Ņ
cie cicho! - upomniał ich gospodarz. - Kto
Ļ
obserwuje dwór i donosi o wszystkim,
co si
ħ
tu dzieje.
- Dobrze - odparł półgłosem Ola. - Jak my
Ļ
lisz, kiedy mo
Ň
emy wyruszy
ę
w drog
ħ
?
- Zobaczymy. Wróc
ħ
tu.
Cmokn
Ģ
ł na konia i wóz odjechał. Ola z Pederem ukryli narty w
Ļ
ród drzew i przekradli si
ħ
z powrotem w to samo miejsce, gdzie przygotowali sobie kryjówk
ħ
. Zapachniało kasz
Ģ
, gdy
Ola zdj
Ģ
ł pokrywk
ħ
z garnka. Si
ħ
gn
ħ
li po ły
Ň
ki i w milczeniu zabrali si
ħ
do jedzenia.
Dorbet zauwa
Ň
yła z okna w sypialni skr
ħ
caj
Ģ
cy na dziedziniec niemiecki samochód. Serce
przestało jej na moment bi
ę
. Złapała si
ħ
za gardło, jakby si
ħ
dusiła. W po
Ļ
piechu odło
Ň
yła to,
czym si
ħ
zajmowała, przemierzyła korytarz na poddaszu i po
Ļ
piesznie zeszła po schodach.
Co powiedzie
ę
, je
Ļ
li Niemcy zapytaj
Ģ
o Ol
ħ
? - zastanawiała si
ħ
. Wyruszył poprzedniego
wieczoru. Nie miała poj
ħ
cia, gdzie teraz jest ani kiedy wróci. Wiedziała jedynie,
Ň
e prowadzi
jak
ĢĻ
nielegaln
Ģ
działalno
Ļę
. Je
Ļ
li Niemcy zorientuj
Ģ
si
ħ
w tym lub kto
Ļ
im doniesie, grozi mu
surowa kara. Mo
Ň
e to te
Ň
okaza
ę
si
ħ
brzemienne w skutki dla całej rodziny. Dorbet
westchn
ħ
ła ci
ħŇ
ko. Na pewno przyjechał Heinrich Klein, ten sam oficer, który był ju
Ň
u nich
w Granvold parokrotnie,
Ň
eby kupi
ę
jedzenie. Musz
ħ
odwróci
ę
jego uwag
ħ
od Oli, pomy
Ļ
lała,
szybko zdejmuj
Ģ
c fartuch i poprawiaj
Ģ
c włosy. Miała w zwyczaju splata
ę
je w gruby
warkocz, bo tak było jej najwygodniej. Wła
Ļ
ciwie zamierzała je
Ļ
ci
Ģę
, ale Ola stanowczo si
ħ
temu sprzeciwiał. Mało kto mógł si
ħ
pochwali
ę
takimi włosami, jej te
Ň
si
ħ
podobały i
wiedziała,
Ň
e dodaj
Ģ
jej urody.
Przez chwil
ħ
bawiła si
ħ
warkoczem zamy
Ļ
lona, po czym w nagłym postanowieniu
rozplotła je i przeczesała palcami, tak
Ň
e zwisały swobodnie. Rzuciła po
Ļ
pieszne spojrzenie
do lustra, wypróbowała swój czaruj
Ģ
cy u
Ļ
miech i wyszła na schody.
- Dzie
ı
dobry - przywitała Heinricha Kleina, który wysiadł z samochodu ze słownikiem w
r
ħ
ku. Tym razem przyjechał bez szofera. Wysoki i przystojny, mógł podoba
ę
si
ħ
kobietom.
Dorbet musiała uczciwie przyzna
ę
,
Ň
e gdyby był Norwegiem, a ona nie miałaby m
ħŇ
a, z
pewno
Ļ
ci
Ģ
nie przeszłaby obok niego oboj
ħ
tnie.
- Dzie
ı
dobry, Dorbet - rzekł, a w jego niebieskich oczach pojawił si
ħ
błysk.
-
ņ
yczy pan sobie jajek i masła?
- Jajek i maszła,
ja, bitte
- pokiwał głow
Ģ
i podszedł do niej o krok bli
Ň
ej.
- To id
Ņ
my od razu do kurnika - zadecydowała Dorbet. - Wezm
ħ
tylko koszyk.
Przewertował słownik i zerkn
Ģ
wszy na ni
Ģ
, powtórzył:
- Koszyk?
- Tak, koszyk na jajka.
-
Korb, ja
- pokiwał głow
Ģ
. - Przynie
Ļ
koszyk!
Kiedy ponownie wyszła na dziedziniec, niemiecki oficer zd
ĢŇ
ył zdj
Ģę
kurtk
ħ
od munduru i
odło
Ň
y
ę
j
Ģ
do samochodu. W samej koszuli z podwini
ħ
tymi r
ħ
kawami stał w sło
ı
cu i
u
Ļ
miechał si
ħ
.
-
Dein
... twój m
ĢŇ
, Herr Grarwold?
Dorbet zrobiło si
ħ
gor
Ģ
co i zimno na przemian. Nerwowo zacisn
ħ
ła dłonie na koszyku, ale
u
Ļ
miechaj
Ģ
c si
ħ
lekko, pokr
ħ
ciła głow
Ģ
i odpowiedziała na pozór spokojnie:
- Nie ma go. Dzi
Ļ
musi panu wystarczy
ę
moja obecno
Ļę
.
- W lesie? - dopytywał si
ħ
Niemiec.
- Tak, w lesie - pokiwała głow
Ģ
Dorbet i ruszyła w stron
ħ
kurnika. - Prosz
ħ
za mn
Ģ
.
Przy oborze ich oczom ukazał si
ħ
przepi
ħ
kny widok na fiord. Ciemna tafla zal
Ļ
niła w dole
u kresu ci
Ģ
gn
Ģ
cych si
ħ
od dworu pól, pokrytych delikatn
Ģ
zieleni
Ģ
. Niemiec przystan
Ģ
ł na
chwil
ħ
i zapatrzył si
ħ
zachwycony.
-
So schdn
- wyrwało mu si
ħ
z ust i zerkn
Ģ
wszy na Dorbet, zapytał: - Mo
Ň
emy...
zusammen spazieren?
- Spacer? - zdziwiła si
ħ
Dorbet. - Chce pan pospacerowa
ę
?
- Tak, pospacerowa
ę
- przytakn
Ģ
ł o
Ň
ywiony. -
Du und ich
.
- Czemu nie — pokiwała głow
Ģ
Dorbet i odstawiła koszyk pod
Ļ
cian
Ģ
obory.
Chyba nic si
ħ
nie stanie, je
Ļ
li si
ħ
z nim troch
ħ
przejd
ħ
, pomy
Ļ
lała. Najwa
Ň
niejsze,
Ň
e
przestał dopytywa
ę
si
ħ
o Ol
ħ
.
Powoli ruszyli
Ļ
cie
Ň
k
Ģ
wzdłu
Ň
pola. Z lasu przy cyplu Stornes dolatywały trele kosa.
Powietrze przesycone było zapachami wiosny i słon
Ģ
woni
Ģ
morza. Niemiec zatrzymał si
ħ
i
długo spogl
Ģ
dał w dal, po czym odwrócił si
ħ
i niepewnie, jakby na prób
ħ
, chwycił j
Ģ
za praw
Ģ
r
ħ
k
ħ
. Nie cofn
ħ
ła jej, a on, obracaj
Ģ
c obr
Ģ
czk
ħ
na jej palcu, powiedział:
-
Herr Graiwold ist... ein glucklicher Mann
.
-
Glikklicher?
- Szcz
ħĻ
liwy, ten Ola.
Dorbet nic na to nie odpowiedziała. Lekki wiaterek rozwiewał jej włosy, które muskały
niczym jedwab jej twarz. Klein pu
Ļ
cił dło
ı
Dorbet i odgarn
Ģ
ł jej włosy do tyłu. Spojrzenie
jego granatowych oczu nabrało gł
ħ
bi. Dorbet poczuła
Ň
ył
ħ
pulsuj
Ģ
c
Ģ
pod skór
Ģ
na szyi.
Niemiec tymczasem obj
Ģ
ł jej szczupł
Ģ
tali
ħ
, po czym delikatnie przyci
Ģ
gn
Ģ
ł do siebie.
Znale
Ņ
li si
ħ
tak blisko siebie,
Ň
e Dorbet poczuła na policzku jego gor
Ģ
cy oddech. Niemal
fizycznie odczuwała jego napi
ħ
cie. Kiedy uj
Ģ
ł jej podbródek i podniósł ku sobie jej twarz,
uwolniła si
ħ
z jego obj
ħę
i wyszeptała:
- Nie.
Odwróciła głow
ħ
, tak
Ň
e Niemiec zd
ĢŇ
ył jedynie musn
Ģę
wargami jej policzek. Cofn
ħ
ła si
ħ
o krok, po
Ļ
piesznie wygładziła włosy i spojrzała na niego z ukosa. Zaraz jednak u
Ļ
miechn
ħ
ła
si
ħ
, chwyciła go za r
ħ
k
ħ
i rzekła:
- Chciał pan kupi
ę
jajka, wracajmy wi
ħ
c do kurnika.
Poszedł za ni
Ģ
bez słowa, ale po jego wzroku poznała,
Ň
e jest stracony. Nawet nie starał si
ħ
ukry
ę
zakochanego spojrzenia. Pomy
Ļ
lała sobie,
Ň
e taka znajomo
Ļę
mo
Ň
e si
ħ
przyda
ę
, i
postanowiła wykorzysta
ę
słabo
Ļę
Niemca, by chroni
ę
Ol
ħ
. A gdyby, nie daj Bo
Ň
e, popadł w
niełask
ħ
, to Klein mo
Ň
e b
ħ
dzie mógł mu pomóc. Intuicyjnie wyczuwała,
Ň
e b
ħ
dzie tego
Niemca jeszcze potrzebowa
ę
, cho
ę
zdawała sobie spraw
ħ
,
Ň
e obcowanie z nim to jak
balansowanie nad przepa
Ļ
ci
Ģ
. Musi pozwoli
ę
mu na troch
ħ
, ale nie za du
Ň
o, dba
ę
, by nie
stracił ni
Ģ
zainteresowania, dopóki jest potrzebny. Dlatego te
Ň
musn
ħ
ła leciutko jego wargi w
pogr
ĢŇ
onym w półmroku kurniku. Usłyszała, jak wstrzymał oddech. Kiedy jednak chciał jej
dotkn
Ģę
, zr
ħ
cznie si
ħ
wymkn
ħ
ła i wyszła na dwór.
Zapomniał zapłaci
ę
, zapomniał te
Ň
zapyta
ę
o Ol
ħ
. Na pewno wróci, pomy
Ļ
lała Dorbet,
patrz
Ģ
c, jak samochód skr
ħ
ca z dziedzi
ı
ca na drog
ħ
. Póki to konieczne, b
ħ
d
ħ
przyjmowa
ę
go
ciepło i serdecznie.
Oli wydawało si
ħ
,
Ň
e czas wlecze si
ħ
niemiłosiernie. Po południu na dziedziniec
gospodarstwa skr
ħ
cił wóz. Ola wyci
Ģ
gn
Ģ
ł szyj
ħ
i zobaczył wychodz
Ģ
cego z domu gospodarza,
który przywitał si
ħ
z wo
Ņ
nic
Ģ
. To chyba nie jest
Ň
aden wróg, pomy
Ļ
lał z ulg
Ģ
Ola, patrz
Ģ
c na
zeskakuj
Ģ
cego z kozła m
ħŇ
czyzn
ħ
, który zdj
Ģ
ł czapk
ħ
na powitanie.
Postanowił si
ħ
przespa
ę
w promieniach przygrzewaj
Ģ
cego sło
ı
ca, bo zdawał sobie spraw
ħ
,
Ň
e w nocy czeka go niewiele snu. Wyprawa przez góry do Oppdal zajmie im jakie
Ļ
pi
ħę
, sze
Ļę
godzin, a gdy tylko przeka
Ň
e Pedera w dobre r
ħ
ce, b
ħ
dzie musiał czym pr
ħ
dzej bez
odpoczynku wraca
ę
z powrotem. B
ħ
dzie musiał si
ħ
wykaza
ę
wielkim hartem.
Zdrzemn
Ģ
ł si
ħ
, a we
Ļ
nie w czerwonawej po
Ļ
wiacie przyszła do niego Dorbet. Wydawała
si
ħ
taka prawdziwa,
Ň
e niemal czuł jej zapach. Wyci
Ģ
gn
Ģ
ł do niej r
ħ
ce, ale ona wymkn
ħ
ła si
ħ
mu z u
Ļ
miechem. Dotkn
ħ
ła go leciutko i rozpłyn
ħ
ła si
ħ
powietrzu.
- Dorbet - wyszeptał, usiłuj
Ģ
c j
Ģ
pochwyci
ę
. - Dorbet. U
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
tylko i znów
znikn
ħ
ła, zlewaj
Ģ
c si
ħ
w jedno z czerwon
Ģ
po
Ļ
wiat
Ģ
. Obudził si
ħ
gwałtownie i siadł
otumaniony.
-
ĺ
niło ci si
ħ
co
Ļ
? - zapytał Peder, zerkaj
Ģ
c na niego uwa
Ň
nie. - Mamrotałe
Ļ
przez sen.
- Nie wiem - odparł Ola wymijaj
Ģ
co i potarł oczy. - Nic nie wiem.
Miał nieprzyjemne uczucie,
Ň
e co
Ļ
jest nie tak, jak by
ę
powinno, jakby Dorbet wymykała
mu si
ħ
z r
Ģ
k. Musz
ħ
z ni
Ģ
porozmawia
ę
, postanowił w duchu. Po powrocie do domu
przeprowadz
ħ
z ni
Ģ
powa
Ň
n
Ģ
rozmow
ħ
. Tylko co ja jej powiem?
ņ
e miałem dziwny sen?
- Kobieta, co? - Peder u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
pod nosem i obrzucił go uwa
Ň
nym spojrzeniem.
- Mam
Ň
on
ħ
.
- Dzieci te
Ň
?
- Syna. Niebawem sko
ı
czy pi
ħę
lat.
- Masz dla kogo
Ň
y
ę
.
- Ty pewnie te
Ň
?
- Jestem sam. Dlatego mi łatwiej.
Ola nie odpowiedział. Znów u
Ļ
wiadomił sobie,
Ň
e podj
Ģ
ł si
ħ
bardzo niebezpiecznego
zadania. Odwrócił si
ħ
i poło
Ň
ył z powrotem na gał
ħ
ziach. Zamkn
Ģ
ł oczy, a z jego gardła
wydobyło si
ħ
ci
ħŇ
kie westchnienie.
W dalsz
Ģ
drog
ħ
musieli si
ħ
uda
ę
bez pomocy gospodarza, który przemkn
Ģ
ł si
ħ
pod wieczór
skrajem lasu do ich kryjówki i wyja
Ļ
nił,
Ň
e nie ma odwagi opuszcza
ę
dworu. Obawiał si
ħ
,
Ň
e
kto
Ļ
go obserwuje.
- Dasz sobie sam rad
ħ
- przekonywał Ol
ħ
. - Wiesz, któr
ħ
dy i
Ļę
?
- Tak, raczej wiem.
Gospodarz rozło
Ň
ył map
ħ
i wskazał palcem tras
ħ
. Na koniec poklepał ich po ramionach i
Ň
yczył powodzenia.
- Nad ranem b
ħ
dziesz z powrotem - zwrócił si
ħ
do Oli.
- Mam nadziej
ħ
.
- Jak wrócisz, narty zostaw tutaj. I rozejrzyj si
ħ
uwa
Ň
nie, bo nigdy nie wiadomo, kto mo
Ň
e
zajecha
ę
do dworu. Gdyby groziło jakie
Ļ
niebezpiecze
ı
stwo, wrota stodoły zostawi
ħ
otwarte.
St
Ģ
d b
ħ
dzie wida
ę
. Poczekaj wówczas, a
Ň
je zamkn
ħ
. Rozumiesz?
Ola skin
Ģ
ł głow
Ģ
i zarzucił plecak na rami
ħ
.
Plik z chomika:
osia0906
Inne pliki z tego folderu:
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 01 - Fatalne spotkanie.pdf
(930 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 02 - Tajemnica.pdf
(827 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 03 - Wyznanie.pdf
(839 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 04 - Dziecko miłości.pdf
(828 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 05 - Księżycowa noc.pdf
(670 KB)
Inne foldery tego chomika:
#NOWOŚCI#
Agata Christie
Alex Kava
Alex Kava(1)
Boge Anna-Lise - Grzech pierworodny
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin