Spotkanie w przestworzach 02.pdf

(1531 KB) Pobierz
Spotkanie w przestworzach 02
Spotkanie w Przestworzach 2
antologia młodych ‘79
Data wydania 1982
Andrzej Milczarek
SEN
W dniu, w którym to się zaczęło, czułem się jeszcze gorzej niŜ ostatnio. Uporczywe
bóle w tylnej części czaszki nie pozwalały zapomnieć, dlaczego znalazłem się w tym
nieskazitelnie białym pomieszczeniu. Doskonale pamiętałem ostre światła samochodu
wyjeŜdŜającego niespodziewanie zza zakrętu i gwałtowny skręt, by uniknąć czołowego
zderzenia z pędzącym lewą stroną szosy pojazdem. Nie widząc nic w jaskrawym świetle
reflektorów, nie panując nad kierownicą, wśród chrzęstu tłuczonego szkła staczałem się ze
zbocza.
Przytomność odzyskałem w szpitalu po tygodniu pustki, w której, jak koszmarny sen,
przewijały się wizje nie pozostawiające w mej pamięci Ŝadnego śladu. Lekarze nie ukrywają
zdziwienia, w jaki sposób udało mi się wyjść cało z tej katastrofy. “Cało” - nie jest to
określenie zbyt dokładne, niemal od stóp do głów okrywa mnie gipsowy pancerz. Najgorzej
jest z głową - rekonstrukcja mojej czaszki stanowiła niemały problem dla dr. Barna -
wybitnego neurochirurga. Barn nie mówi tego wyraźnie, ale sam wiem, Ŝe moja sytuacja nie
jest o wiele lepsza niŜ wtedy, gdy przywiózł mnie tutaj sprawca wypadku. Jak mi później
mówił, na zakręcie wpadł w poślizg i wyrzuciło go na moją stronę. Dziwne moŜe się
wydawać, Ŝe nie czuję teraz do niego Ŝalu czy teŜ nienawiści za spowodowanie tego
wypadku, nawet jestem mu w pewien sposób wdzięczny. Dzięki niemu odkryłem rzeczy,
których istnienia nie podejrzewałbym nawet w najbardziej fantastycznym śnie.
***
Tego dnia dręczyły mnie tak silne bóle głowy, Ŝe dr Barn polecił zrobić mi zastrzyk
nowego, wypróbowanego juŜ z rewelacyjnymi wynikami na zwierzętach, środka
uśmierzającego. Specyfik byt rzeczywiście doskonały, juŜ po kilku minutach poczułem się
znacznie lepiej. Jednocześnie jednak zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, Ŝe coś nie jest w
porządku, zasypiałem, ale nie było to normalne zapadanie w sen. Czułem jak w całym cieie
rozchodzi mi się przenikliwe zimno, bezwład ogarnia wszystkie mięśnie. W mroku, który
zaczął mnie zalewać, przestawałem widzieć otaczające mnie sprzęty. Tak wyobraŜałem sobie
nadejście śmierci.
Po pewnym czasie w ciemności zaczęły się pojawiać barwne plamy, wyłaniać jakieś
kształty. Opuściło mnie dręczące uczucie zimna i bezwładu. Mrok ustąpił miejsca
przytłumionemu światłu. Rozejrzałem się wokoło i zamarłem ze zdziwienia...
Znajdowałem się w rozległym ogrodzie przypominającym scenerię z “Opowieści
Wschodu” Wilsona. Jak sięgnąć okiem, rozciągały się trawniki i klomby poprzecinane
ścieŜkami i Ŝywopłotami. Gdzieniegdzie wyrastały kępy krzewów obsypanych kolorowymi
kwiatami. Między drzewami widziałem stada zwierząt przypominających gazele, doleciał
mnie śpiew niezliczonych ptaków siedzących na gałęziach. Najbardziej jednak zaskoczył
mnie fakt, Ŝe zniknęły gdzieś spowijające mnie bandaŜe. Z niedowierzaniem poruszyłem
rękoma i wstałem spod drzewa, w cieniu którego leŜałem. Nic mi absolutnie nie dolegało,
czułem się nadzwyczaj dobrze. Niesamowita historia - pomyślałem - pamiętałem, Ŝe o
wypisaniu mnie ze szpitala nie było jeszcze nawet mowy.
Rozejrzałem się. Niedaleko, na niewielkim wzgórzu spostrzegłem biały, nieduŜy dom,
typowy wiejski dworek spotykany często w moich rodzinnych stronach, w Kornwalii. Na
trawniku przed domem stał stół, a przy nim siedziało dwoje ludzi - męŜczyzna i kobieta.
Miałem nadzieję, Ŝe będą w stanie udzielić mi odpowiedzi na dręczące mnie pytania.
Zastanawiająca była ta okolica - nie słyszałem nigdy o zestawieniu angielskiej posiadłości
wiejskiej z ogrodami Harun-al-Raszyda. Z drugiej strony podobny ogród widziałem u
pewnego radŜy w Indiach, kiedy odwiedziłem swojego dalekiego kuzyna.
Zacząłem juŜ rozróŜniać rysy ludzi, ku którym szedłem. Z kaŜdym krokiem widziałem
ich lepiej - i z kaŜdym krokiem narastała we mnie pewność, Ŝe gdzieś ich juŜ widziałem. Nie
ulegało wątpliwości, Ŝe ja równieŜ stanowię przedmiot ich obserwacji, a nawet oczekują
mego przybycia. ZbliŜyłem się do stolika. Kobieta uśmiechnęła się i powiedziała:
- Nareszcie jesteś. Długo na ciebie czekaliśmy.
- Czy my się znamy? - zapytałem zdziwiony. Dlaczego miała pewność, Ŝe znajdę się
właśnie tutaj? Kobieta spojrzała na mnie z nieukrywanym smutkiem.
- Nie powiesz przecieŜ, Ŝe zapomniałeś juŜ swoich rodziców! Nagły błysk
przypomnienia - kominek w mieszkaniu ciotki Lizy, fotografia dwojga młodych ludzi i głos
ciotki - “Zapamiętaj ich, to są twoi rodzice”.
- To niemoŜliwe! - niemal krzyknąłem. - Oni zginęli dwadzieścia lat temu w wypadku
samolotowym!
Tym razem odezwał się męŜczyzna:
- To prawda, synu, w rzeczywistości zginęliśmy przeszło dwadzieścia lat temu, ale
teraz Ŝyjemy w twojej wyobraźni...
Wydawało mi się, Ŝe śnię jakiś koszmar. Sytuacja była tak paradoksalna, Ŝe zakrawała
na narkotyczne halucynacje. Facet, który pozszywany przez specjalistów budzi się z “przerwą
w Ŝyciorysie” w cudzym ogrodzie i spotyka ludzi podających się za jego dawno nieŜyjących
rodziców... Kto w to uwierzy?
- Czy moglibyście wytłumaczyć, w jaki sposób się tu znalazłem i co to za miejsce?
Poza tym nie lubię, kiedy obce osoby w moim wieku mówią do mnie synu!
Kobieta łagodnie posadziła mnie w wyplatanym fotelu.
- Nie denerwuj się Fil, wszystko ci wyjaśnimy, tylko najpierw musisz odpocząć. Napij
się kawy, a my zaraz wrócimy. - To mówiąc wzięła męŜczyznę pod rękę i wolno udali się w
stronę domu.
Machinalnie wziąłem do ręki filiŜankę. Zastanowił mnie jej wzór, kiedyś, gdy
próbowałem swoich sił w zdobnictwie, chciałem opracować coś podobnego. Dawne czasy...
Rodzice. Niewiele o nich wiedziałem, zginęli, gdy byłem jeszcze dzieckiem. W pamięci
pozostały mi tylko strzępki wspomnień - ojciec naprawiający mój rower, silne, opalone ręce
wprowadzające mnie w zadziwiający świat, pocałunki matki... A jednak jest w tych ludziach
coś, co kaŜe im wierzyć, choćby nawet to, co mówią, wyglądało na czystą fantazję. JuŜ
wtedy, gdy tu szedłem, miałem niejasne przeczucie, Ŝe kiedyś ich widziałem. Moi rodzice...
Nie, to zupełny nonsens! Spostrzegłem, Ŝe znowu siedzą w fotelach, nie zauwaŜyłem nawet,
kiedy wrócili. Wstrząsnął mną widok małego chłopca, który był teraz z nimi. Jego twarz... To
byłem ja! Tak właśnie wyglądałem, kiedy miałem około pięciu lat!
- Tak Filipie, nie mylisz się - przerwała milczenie matka (chyba jestem szalony, ale ta
kobieta rzeczywiście była moją matką) - takim zapamiętałeś siebie w dniu swoich piątych
urodzin, kiedy stojąc przed lustrem myślałeś, jak będziesz wyglądał jako dorosły.
- Nadszedł czas, by wytłumaczyć ci sprawy, których nie rozumiesz - dodał ojciec
widząc moje zdumienie. - Myślisz, Ŝe wszystko ci się tylko wydaje. Skąd taki brak wiary we
własne zmysły - widzisz nas przecieŜ, moŜesz nas dotknąć, istniejemy. Istniejemy w twojej
wyobraźni, ty równieŜ się teraz w niej znalazłeś. Przekroczyłeś barierę, która oddziela świat
twojej wyobraźni od świata rzeczywistego, zapewne dzięki temu zastrzykowi. Bywałeś juŜ
tutaj we śnie, ale wątpię, czy zachowałeś w pamięci te wizyty.
- Więc w tej chwili śnię?
- MoŜna to i tak nazwać. Twoja świadomość kontaktuje się teraz z wyobraźnią, synu.
Wszystko, co cię tutaj otacza, stanowi odbicie świata takiego, jakim go chciałeś widzieć w
rzeczywistości.
To stąd wziął się ten rajski ogród, ten dworek, widocznie podświadomie marzyłem o
Ŝyciu właśnie w takim miejscu.
- Wy teŜ jesteście wytworami mojej wyobraźni? - zapytałem.
- W pewnym stopniu - odparł ojciec.
- Nie rozumiem.
- Takimi zostaliśmy w twej pamięci w chwili, kiedy Liza powiedziała ci o naszej
śmierci. Widzisz, pamięć ludzka jest doskonała. KaŜde wydarzenie, mniej lub bardziej
istotne, zostaje na zawsze zamknięte w sieci neuronów. Z drugiej strony, pamiętanie przez
cały czas wszystkiego, co się kiedykolwiek przeŜyto, byłoby koszmarem. Ten ogrom
informacji uniemoŜliwiłby normalne funkcjonowanie mózgu. Dlatego przyroda nałoŜyła nam
pewnego rodzaju “hamulec bezpieczeństwa” - rzeczy błahe lub dawno minione zapominamy.
Dokładnie rzecz biorąc, tylko wydaje nam się, Ŝe je zapominamy, w rzeczywistości ich
istnienie przenosi się do naszej podświadomości. Tylko jakiś wstrząs lub specjalne techniki,
powiedzmy hipnoza, pozwalają odczytać z niej pamięć rzeczy minionych. Pamięć i
wyobraźnia człowieka tworzą specyficzny świat jego przeŜyć i poglądów, w którym jego
umysł znajduje schronienie po dniach wraŜeń nie zawsze dla niego przyjemnych...
- Mówisz o śnie?
- Oczywiście. We śnie następuje reinkarnacja psychiczna, duchowe odpręŜenie.
- Dlaczego po przebudzeniu nic nie pamiętam z pobytu tutaj?
- Nie uwaŜałeś Filipie - powiedziała matka - ojciec mówił ci, Ŝe świadomość w czasie
snu jest wyłączona. Podświadomość natomiast nigdy nie przekracza bariery rzeczywistości,
nigdy więc na jawie nie przypomnisz sobie tego, co robiłeś, lub raczej co wydawało ci się, Ŝe
robisz we śnie.
- Wobec tego nie będę pamiętał równieŜ tej rozmowy?
- Teraz sytuacja jest odmienna, dzięki lekarstwu, które ci dano, śnisz na jawie.
Prawdopodobnie gdy czas jego działania się skończy, odzyskasz przytomność i będziesz
pamiętał wszystko, co tu przeŜyłeś. Wrócisz do swego realnego świata, a tutaj przychodzić
będziesz jedynie we śnie...
- Ciekawi mnie skąd to wszystko wiecie? Skoro jesteście wspomnieniem moich
rodziców, to co moŜecie wiedzieć o moim Ŝyciu, marzeniach, które miałem juŜ po waszej
śmierci!?
- Sprawa nie jest prosta. Sami nie wiemy, w jaki sposób moŜliwa jest nasza
egzystencja. Kiedy uzyskaliśmy świadomość istnienia, z kaŜdą chwilą dowiadywaliśmy się
nowych rzeczy. To było jak napełnianie pustego naczynia. Byliśmy - ojciec zawahał się -
tworzeni. Tak, to jest właściwe słowo. Bez Ŝadnego udziału z naszej strony zyskiwaliśmy
doświadczenie, powstawał twój świat wyobraźni Z czasem jednak przekonaliśmy się, Ŝe
moŜemy wpływać na nasze losy, wyzwoliliśmy się spod twego wpływu. Wkrótce ty sam
Zgłoś jeśli naruszono regulamin