American Dad! - S1E03 - Stan Knows Best.txt

(19 KB) Pobierz
00:00:05:Dzień dobry USA
00:00:08:Mam uczucie, że dzi będzie wspaniały dzień
00:00:12:Słońce na niebie ma umiech na twarzy
00:00:15:A wiecšc salutuje amerykańskiej rasie
00:00:18:"Optymista utonšł w szklance pełnej do połowy"
00:00:21:O rany, jak dobrze powiedzieć
00:00:25:Dzień dobry USA
00:00:37:- Komora.|- Kurek.|- Prowadnica.
00:00:39:Dalej, to łatwa gra.|Nazwijcie częć pistoletu.
00:00:41:- Zatrzask zamkowy.|- Sprężyna spustowa.
00:00:43:- Punkt dla Steve'a, brawo synu.|- Zatrzask zamkowy.
00:00:45:- Steve już odgadł, Klaus.|- Włanie, jeste idiotš?
00:00:48:Powiedz to w moim akwarium. Wyzywam cię.|Powiedz to w moim akwarium.
00:00:53:Wow, Hayley. Małe farbowanie?
00:00:56:- Będzie pasowało do zasłon.|- Co zrobiła z włosami?
00:00:59:Pofarbowałam je na zjedzie Partii Zielonych.
00:01:01:Dlatego ominęła wieczór rodzinnych gier?
00:01:03:Id to zmyć. Wyglšdasz jak wymiętolony plik banknotów.
00:01:06:- Nie ma mowy.|- Jest mowa.
00:01:08:- Stan!.|- Ona zaczęła.
00:01:10:To moje włosy i je zatrzymam.
00:01:12:Co jest z niš nie tak?|Czy muszę mieć zapach drewna by się do niej zbliżyć?
00:01:17:Stan, jestem pewna, że te zielone|włosy ma na jaki czas.
00:01:20:Założę się, że do jutra|się ich pozbędzie.
00:01:22:Co mi mówi, że masz rację.
00:01:27:Wróżka jest przy tobie.
00:01:31:Włanie tak, Wielka Stopa piecze|ciasteczka, a w. Mikołaj chce cię zabrać na rozdanie Oskarów.
00:01:39:- Jak wam smakujš francuskie tosty?|- mierdzšce i niewdzięczne.
00:01:42:Ale ten amerykański tost jest przepyszny.
00:01:45:pišca królewna wreszcie wstała.
00:01:50:Niezła glaca. Jeste prawie|tak brzydka jak Roger.
00:01:53:Nie jestem brzydki. Czy jestem?
00:01:56:- Jak miałe?|- Jak miałem?! Jak miałem?!
00:01:59:Przepraszam, rano byłem na strzelnicy.|I zostawiłem zatyczki do uszu.
00:02:02:- Czy mówiła "Jak miałe"?|- Mamo.
00:02:04:- Stan, jak mogłe?|- Jak mogłem?! Jak mogłem?!
00:02:08:- Przepraszam, para zapasowa.|- W porzšdku kochanie, nie wyglšdasz jak gigantyczny penis.
00:02:13:- Jak mam ić do szkoły bez włosów?|- Już się tym zajšłem.
00:02:17:- Peruki?|- To nie sš zwyczajne peruki.
00:02:19:Zostały przygotowane dla najbardziej|czczonych, republikańskich pierwszych dam naszym czasów.
00:02:22:Barbara Bush, Nancy Reagan, Maria Shriver.
00:02:27:- Zostańcie z nami.|- One sš okropne.
00:02:29:Większoć dziewczyn w twoim wieku|musi wiele przejć żeby dostać takš ładnš perukę.
00:02:33:Zrób mi przysługę.|Nie wtršcaj się do mojego życia!
00:02:37:Jak teraz wyglšdam Steve?|Wystarczajšco ładnie dla ciebie?
00:02:40:Zapomnij o tym.
00:02:45:Wyłšcz tę muzykę rap.|Ona wywiera zły wpływ.
00:02:48:Przysięgam, że gra mi na nerwach.
00:02:51:Czego się spodziewałe? Ogoliłe|jej głowę we nie.
00:02:54:I wsadziłe jej rękę do miski z ciepłš wodš.
00:02:57:- To była przesada.|- Chciałem sprawdzić czy zadziała.
00:03:00:I zadziałało.
00:03:02:- Wreszcie.|- Mamo, mam równo perukę?
00:03:05:Idealnie. Co to?|Końskie włosie?
00:03:11:- Jeff przyjechał, na razie.|- Kim jest Jeff?
00:03:13:Mój chłopak. Nie czekajcie.
00:03:16:Chłopak? Nie jest wystarczajšco dorosła by|mieć chłopaka. Ona wcišż moczy łóżko.
00:03:21:Stan, jeste taki zestresowany.
00:03:23:- Mam ci zrobić dobrze ustami?|- Tak, wydaje mi się.
00:03:35:- Trochę pomogło.|- Może poczułby się lepiej gdybymy go poznali.
00:03:39:Może zaprosimy go na obiad żeby mógł go poznać?
00:03:42:To genialne Francine.|Teraz to powtórz żeby brzmiało jak mój pomysł.
00:03:49:- Ta impreza będzie maksymalna.|- Tak, szkoda, że nie możemy się z nikim umówić.
00:03:54:Co? Chłopaki, dziewczyny chcš|spróbować tak samo jak my.
00:03:59:Patrz.
00:04:01:Hej, kotku.
00:04:04:- Chciałe co powiedzieć Barry?|- Spokojnie Steve, jeszcze jestemy za młodzi.
00:04:08:Jestemy dziwakami, którzy nie majš wyboru|aż zacznš zarabiać dużš forsę majšc 30 lat.
00:04:13:Nie ja! Mam ustawionš dziewczynę,|posłusznie czekajšcš na mnie w Japonii.
00:04:18:Nie, wiecie co? Nie tylko pójdę|na tę imprezę.
00:04:22:Ale też założę się z każdym z was o 20 dolców,|że podotykam cycuchów.
00:04:25:- Przynie stanik żeby to udowodnić.|- Zrobię nawet co lepszego.
00:04:29:Założę go.
00:04:31:Nie, właciwie to tylko go przyniosę.
00:04:35:Więc deska uderzyła mnie w głowę|i spadałem jak kamień.
00:04:39:Wtedy życie przeleciało mi przed oczami.
00:04:43:I się urodziłem.
00:04:47:Urodził się.|Opowiedziałe to w drugš stronę Jeff, dziękuję.
00:04:51:Mam tylko nadzieję, że pewnego dnia|też będę miał córkę, która jest tak mšdra i wspaniała jak Hayley.
00:04:57:- Czy on nie jest słodki, Stan?|- Pewnie, że jest.
00:04:59:Następnym razem jak skończš mi się żeli|to possam Jeffa.
00:05:04:- Jeff, byłe wspaniały na obiedzie.|- Oboje bylimy wspaniali.
00:05:09:Wiesz o czym mylałem?|Powinna się do mnie przeprowadzić.
00:05:12:Minęły dopiero 3 tygodnie.
00:05:14:- Poza tym nie sšdze, że mój ojciec byłby z tego zadowolony.|- Twój ojciec mnie lubi.
00:05:18:Mówię ci, on chce żebymy byli razem.
00:05:25:wietnie, teraz to naprawdę bal samców.
00:05:28:Do zobaczenia jutro chłopaki.|Sanchez, przyjd na czas, dla odmiany.
00:05:34:Czy to pištek?
00:05:36:Nie zmuszaj mnie żebym tam przyszedł.
00:05:39:Lepiej zmykaj.
00:05:42:Co za banda klaunów.
00:05:44:Teraz możesz mówić i przy|okazji zajęlimy się tym wšsem.
00:05:48:Tato, oszalałe?|Nie możesz mnie tak porywać.
00:05:51:Hej, nie używaj w tym domu tego słowa.|Ja cię oswobodziłem.
00:05:55:Może następnym razem zastanowisz się|dwa razy zanim zaczniesz umawiać się z niewłaciwym chłopakiem.
00:05:58:- W Jeffie nie ma nic złego.|- Szkoda, zabraniam tobie się z nim widywać.
00:06:01:- Co?|- Stan, nie sšdzę, że powinnimy...
00:06:03:- Francine, poczekaj w samochodzie.|- Co?
00:06:05:Hayley, to dla twojego dobra. Jeff był zbyt zrelaksowany na obiedzie.
00:06:08:- Miał wyluzowane nastawienie jarowca.|- Chciałe powiedzieć jaracza?
00:06:12:- Id poczekać z matkš w samochodzie.|- Nie możesz tego robić, mam 18 lat.
00:06:15:Jeste pod moim dachem,|więc żyjesz według moich zasad.
00:06:18:Stary, to twój dom.|Ty żyjesz.
00:06:24:Wiesz co tato? Nie muszę już|słuchać twoich zasad.
00:06:27:- Przeprowadzam się do Jeffa.|- Co?!
00:06:30:- Jasne, mała.|- Hayley, nie odchod.
00:06:33:Wracaj tu. Nie? Nie chciałem|tego używać, ale...
00:06:38:- Rubor!|- Rubor?
00:06:40:To słowo klucz, miała|pranie mózgu w wieku 5 lat.
00:06:43:Miała zabić Waltera Mondale'a,|ale widocznie nie zadziałało.
00:06:48:- Dalej, jedmy do ciebie.|- Jestemy u mnie.
00:06:52:- Co? Żyjesz w swoim vanie?|- Nie, żyjemy w naszym vanie.
00:06:56:Mama urodziła mnie tam, gdzie siedzisz.
00:07:03:Jeff, jak mogłe nie powiedzieć mi,|że mieszkasz w vanie.
00:07:06:Ale kochanie, zrobilimy to.|Zaryzykowalimy.
00:07:09:- Chod więtować na patio.|- Wynomy się stšd, muszę uciec od rodziców.
00:07:14:Ten van to pióro, droga to pergamin.|Razem napiszemy poemat w całej Ameryce.
00:07:25:To jest nasze miejsce.|Włanie tu powinnimy być.
00:07:29:Ups, muszę skorzystać z puszki.
00:07:33:Stan, nie mogę uwierzyć, że nasza|mała dziewczynka się wyprowadziła.
00:07:37:Francine, spodoba ci się to.
00:07:40:Jeff, znasz Jeffa.
00:07:42:Jeff mieszka w swoim vanie.|Ten złom włanie się zepsuł na zewnštrz.
00:07:46:- Ona nigdzie się nie wybiera.|- Stan, czy jeste pewny...
00:07:50:Hayley, ostatnim razem jak uciekała|dotarła przynajmniej do przystanku autobusowego.
00:07:55:- To mieszne, jestem mieszny.|- Nie wymiewaj jej, bo nigdy nie wróci.
00:07:59:Francine, ona nie cierpi tam siedzieć.
00:08:01:Do rana będzie w łóżku, ubrana w miesznš pidżamę|i przytulajšc się do pluszowego "Króla Lwa"
00:08:06:- Ale pozbyła się tych rzeczy wiele lat temu.|- Tutaj się nie pozbyła.
00:08:11:Stan, nasza mała dziewczynka wróciła.
00:08:14:Hej, nie zamawiałem obsługi pokojowej.
00:08:17:- Roger, czemu nie jeste na strychu?|- Tam jest zimno i sš przecišgi.
00:08:21:To odpowiednie dla karaluchów,|ale ja muszę tam spać.
00:08:24:Tak jest dobrze, nie jest za jasno.|W porzšdku.
00:08:27:Stan, ona wcišż tam jest.
00:08:31:Co ona tam wylewa?|Hayley, nie tak robi się kawę.
00:08:35:- Czy Roger przeprowadza się do pokoju Hayley?|- Nie przeprowadza się.
00:08:38:Wspaniale, pójdę zamarznšć na strych.
00:08:41:I tak miałem przywieć zapalenie płuc|na mojš planetę.
00:08:44:Stan, chcę mojš dziewczynkę w domu.|Zejd na dół i przepro.
00:08:49:Nie, żadnych przeprosin.|George W. mnie tego nauczył.
00:08:52:Przypomnę jej jak wspaniałe|jest życie w domu Smithów.
00:08:55:Kochanie, zostaw dzi otwarte drzwi.|Marco i Scott będš tu nocowali.
00:09:02:Czeć Hayley, mam tutaj całe zoo i klauna.
00:09:05:Na pewno nie chcesz się wprowadzić?
00:09:07:Może klaun przejedzie winię.
00:09:10:Ale mamy ubaw.
00:09:13:- Na ile jeszcze cię mam?|- 2 godziny.
00:09:15:Id poczytać mojej żonie.
00:09:24:- Jak idzie polowanie na stanik?|- Robię postępy.
00:09:27:Dziewczyna włanie pobudziła mnie swojš stopš.
00:09:32:Co jest? Od kiedy Frank ma powodzenie?
00:09:36:Czynnik sympatii jest po jego stronie.|Ręce jego brata utknęły w wycišgu narciarskim.
00:09:40:- Oderwało mu je.|- Nieciekawie.
00:09:42:Nie dla Franka.
00:09:44:Pewnie, ocenię wasz konkurs całowania.
00:09:49:- Dobre wiadomoci, Francine.|- Hayley wróciła?
00:09:52:Nawet lepiej. Przywitaj się|ze swojš nowš córkš.
00:09:56:- Co?|- Czy nie jest piękna?
00:09:58:- Czy to chińskie dziecko?|- Pewnie, dokładnie rzecz bioršc to japońskie.
00:10:01:Stan, nie chcę nowej córki.
00:10:04:Czy tego nie rozumiesz?| Chcę mojš Hayley.
00:10:09:Jedno z nas zrobiło kupę.
00:10:13:Hayley, co się stało?|Była taka grzeczna.
00:10:17:- Jedz groszek Hayley.|- Czemu?
00:10:19:Żeby była wystarczajšco silna by|oprzeć się seksualnym zalotom prezyden...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin