Na Drugą Stronę i z Powrotem
2.
3.
Sylvia Browne
Lindsay Harrison
tłumaczyła Małgorzata Michalska
LIMBUS
Bydgoszcz 2003
tytuł oryginału
The Other Side and Back
Copyright © Sy1via Browne, 1999 All rights reserved
Copyright © 2003 for the Polish edition by Dom Wydawniczy LIMBUS, Bydgoszcz
redaktor serii Mariusz Piotrowski
projekt okładki Krzysztof Chudziński
JSBN 83-7191-086-X
Dom Wydawniczy LIMBUS 85-959 Bydgoszcz 2, skr. poczt. 21 tel.lfax (0-52)328-79-74 e-mail: ksiegamia@limbus.com.pl www.limbus.com.pl
Od Sylvii:
Mojej rodzinie... Dla Angelii.
Obym była wiatrem pod twoimi skrzydłami, jakim dla mnie była moja babcia Ada ...
I, jak zawsze, dla Montela.
Od Lindsay:
Dla mojej matki, Fern Underwood, która zaznajomiła mnie z Sylvią
i wniosła w moje życie tak wiele,
że nigdy nie zdołam się jej odpłacić.
Spis treści
Podziękowania . Słowo wstępne .
Przypis dla moich czytelników .
9 11 21
341
l. Pomoc z Drugiej Strony: Nasze Anioły i Duchy
Przewodnicy 35
4. Codzienna magia i cuda: Odkrywanie i kreowanie radości w waszym życiu ………………………………………... 71
5. Wasze życie osobiste: Poglądy duchowego medium
na związki międzyludzkie i rodzinne……………….….. 109
4. Na zdrowie: Medialne recepty dla umysłu i ciała …….. 145
5. Życie po życiu: Jak odkryć wasze własne minione
wcielenia 177
6. Nawiedzenia: Czym są i jak działają? 213
7. Ciemna Strona: Ochrona od otaczającego nas zła …….. 249
8. Dziesięć rzeczy, których się obawiamy, i dlaczego
nie powinniśmy się ich bać ……………………………. 289
9. Przepowiednie na nowe milenium - 1999-2099 ………... 329
Dodatek
Afirmacje
O autorce
347
Podziękowania
Dla utalentowanych, czujnych ludzi, jak Brian Tart, Bonnie Solow i Reid Tracy, za to, że udzielili wsparcia i zachęcili do tego, bym dała wyraz swojej pasji pisania.
Moim kochanym współpracownikom, niezmordowanym kapłanom i grupom naukowym rozrzuconym po całym kraju.
Członkom społecznyści medycznej, psychiatrycznej i prawniczej w całym kraju, którzy obdarzają zaufaniem, wiarą i przyjaźnią tę oddaną służkę społeczeństwa.
Moim klientom, przyjaciołom i widzom na całym świecie, oraz wszystkim klientom, przyjaciołom i widzom, których jeszcze spotkam. Moja miłość dla was jest niczym otwarte drzwi, przez które zawsze możecie przejść.
Dla dr Carolyn Doherty z Beverly Hills w Kalifornii za jej zdolności, artyzm i rzadko spotykaną łagodność.
Mojemu synowi Christopherowi. Jego szczodrości zawdzięczam piękny dom, w którym mogę pisać, a miłości to, że stał się on prawdziwym domem.
Mojemu synowi Paulowi, za przyjaźń i zrozumienie.
Moim pięknym synowym, Ginie i Nancy, które wysoko cenię, i które ofiarowały mi naj wspanialsze ze wszystkich darów - Angelię, Willy'ego i Jeffreya.
Larry'emu, który sprawia, że moje życie staje się łatwe i pełne miłości.
I w końcu mojemu naj ukochańszemu tatusiowi Williamowi T. Shoemakerowi, który kochał wszystko to, czego kiedykolwiek dokonałam.
Składam wam wyrazy mojej najgłębszej, wiecznej wdzięczności.
9
Słowo wstępne
Melvin L. Morse, lekarz medycyny
Możność napisania słowa wstępnego do tej książki jest dla mnie zaszczytem i przyjemnością. Sylvia Browne wkroczyła w moje życie w okresie, kiedy postanowiłem, że zarzucę badanie zjawisk z pogranicza śmierci i poświęcę się w pełni praktyce pediatrycznej. Sylvia udzieliła mi medialnego odczytu, który był tak trafny i głęboko poruszający, że zmienił cały mój pogląd na możliwość istnienia życia po śmierci. Po piętnastu latach wysłuchiwania opowieści o dzieciach, które przeżyły własną śmierć, dowiedziałem się, że obowiązkiem naukowca jest obstawanie przy tezie, iż świadomość trwa nawet po śmierci.
Wszyscy rodzimy się obdarzeni szczególnym, biologicznym łączem, wiążącym nas z pełnym miłości wszechświatem. Sylvia Browne obdarzona jest talentem, pozwalającym jej docierać do owego źródła uniwersalnej wiedzy, oraz mądrością i instynktem, pozwalającym interpretować tę wiedzę dla innych ludzi. Wiem, że moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdybym kilka lat temu, przypadkowo, nie spotkał Sylvii w ogólnokrajowym programie telewizyjnym.
Badałem przypadki doświadczeń z pogranicza śmierci u dzieci, ponieważ sądziłem, że są one wywoływane przez rozmaite leki, podawane śmiertelnie chorym. Byłem aroganckim, młodym lekarzem, zajmującym się badaniami nad rakiem w Szpitalu Dziecięcym w Seattle. Sam słyszałem z ust kilkorga dzieci o doświadczeniach z pogranicza
11
śmierci, ale zawsze uważałem, że był to skutek działania narkotyków.
Jednakże nasze badania, prowadzone w Szpitalu Dziecięcym w Seattle, udowodniły, że doświadczenia z pogranicza śmierci są prawdziwe i powiązane ze szczególnym działaniem pewnego obszaru naszego mózgu. Ta okolica, prawy płat skroniowy, jest naszym "boskim modułem". Wszyscy się z nim rodzimy. Wyniki tych badań opublikowaliśmy w Magazynie Pediatrycznym Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego.
Natychmiast zaczęto krytykować moje metody badań.
Ataki często były osobiste. Przede wszystkim jednak prowadziłem prywatną praktykę pediatryczną, założyłem też właśnie towarzystwo do badań nad guzami mózgu u dzieci. Badania z pogranicza śmierci uważałem za fascynującą, marginalną działalność, lecz nie były one z pewnością czymś, co traktowałbym z pełną powagą. Postrzegałem swoje badania jako okazję do wykazania się publikacją, która będzie się dobrze prezentowała w moim curriculum vitae, lecz nic ponad to. Tymczasem najwyraźniej wpakowałem się w temat, który wszystkim grał na nerwach.
Porozmawiałem z kierownikiem mojego szpitala, który powiedział:
- Melvinie, to są właśnie rezultaty opowiadania ludziom
o śmierci: Ten temat jest tabu. Powinieneś trzymać się tego, co robisz najlepiej, prawdziwej medycyny.
Wkrótce później odwiedziłem Holandię, dokąd zaprosił mnie kardiolog Wolfgang von Lummel z Uniwersytetu Ultrech. Badał on doświadczenia z pogranicza śmierci u osób dorosłych i doszedł do wniosków podobnych do moich. Pod koniec mojego wykładu, odezwała się pewna Dunka. Nie została zaproszona na wykład, ale błagała
12
doktora von Lummela, by mogła w nim uczestniczyć. Powiedziała, że ma dla mnie ważną wiadomość.
Za pośrednictwem tłumacza przekazała, że jest medium.
Według jej słów dziecko, z którym przeprowadzałem wywiad, a które następnie umarło, miało dla mnie wiadomość. Kobieta wyciągnęła wykonany przez siebie rysunek.
- To ta dziewczynka - powiedziała. - Chciała, żeby pan zobaczył jej portret, aby mi pan uwierzył.
Rzeczywiście, rozpoznałem to dziecko.
- Ma pan rysunek, który dla pana zrobiła - ciągnęła kobieta. - Nie pokazał go pan podczas wykładu. Proszę, narysuję go dla pana.
Następnie przekazała mi ze szczegółami wiadomość od dziewczynki. Chodziło w niej o to, że powinienem kontynuować moje badania z pogranicza śmierci, przy czym czuwać nade mną i pomagać mi będą dwa anioły. Przekaz zawierał także pewne osobiste elementy, które miały znaczenie wyłącznie dla mnie.
Cała ta scena bardzo mnie zdumiała. Oczekiwałem, że kobieta poprosi mnie teraz o darowiznę. Myślałem, że chciała zwrócić na siebie uwagę, że w tym celu zbadała moją przeszłość, a paru rzeczy po prostu się domyśliła. Zniknęła jednak, nie zostawiając mi swojego nazwiska i nigdy później o niej nie słyszałem. .
Poleciałem z powrotem do Nowego Jorku i zapomniałem o całym zdarzeniu. Zaszufladkowałem je jako jedną z tych dziwacznych rzeczy, których nie potrafiłem do końca wytłumaczyć, lecz także nie brałem całkiem na serio.
Następnie mój wydawca poprosił mnie, bym wystąpił w ogólnokrajowym programie telewizyjnym wraz z Sylvią Browne. Jęknąłem, sądząc, że tego już za wiele; nigdy nie zdołam unieść głowy na spotkaniu personelu w Szpitalu Dziecięcym.
13
Poznałem Sylvię, kiedy czekaliśmy na występ w programie. Moje pielWsze wrażenie było takie, że wyglądała na osobę bardzo trzeźwą i normalną. Wiem, jaka to nieuprzejma myśl, ale oczekiwałem jakiejś szurniętej damy w nowofalowych ciuchach, wylewającej z siebie pseudo-psychologiczną paplaninę. Kiedy jednak siedzieliśmy razem w zielonym pokoju, czułem się zupełnie swobodnie. Naszedł mnie nieproszony impuls, by opowiedzieć jej o wszystkim, przez co przeszedłem w ciągu minionego roku, o tym, jak bardzo pragnąłem być jedynie pediatrą i nie myśleć już więcej o medialnych zdolnościach i śmierci. Nie mogłem mówić, chciało mi się tylko płakać. Uspokoiła mnie rozmową o moim konnym rancho i o moich dzieciach.
- Melvinie, wiem jak źle cię traktują - powiedziała nagle. - Chcę, żebyś wiedział, że dzieci, którym pomogłeś, są po twojej stronie.
Opowiedziała o tej samej małej dziewczynce, o której wcześniej mówiła Dunka. Powiedziała, że ma dla mnie wiadomość. Następnie, słowo po słowie, przekazała mi dokładnie tę samą wiadomość, którą poprzednio otrzymałem od Dunki. Przekaz ten zawierał bardzo osobiste elementy. Trudno byłoby je po prostu wymyślić lub odgadnąć. Najwyraźniej były one znane wyłącznie owej małej dziewczynce i mnie.
Zignorowałem Dunkę, lecz nie mogłem zignorować Sylvii. Była zupełnie szczera i otwarta. Przez krótką chwilę zastanawiałem się nad tym, czy może był to jakiś rodzaj zdumiewającego zbiegu okoliczności, lub być może przebiegły spisek, uknuty przez Dunkę i Sylvię Browne, by zrobić ze mnie głupca. "Jaki mogłyby mieć motyw?" - zastanawiałem się. Tyle zachodu po to tylko, by przeko-
14
nać mnie do kontynuowania moich badań nad zjawiskami z pogranicza śmierci?
Pamiętam, czego nauczył mnie mój doradca w Johns Hopkins:
...
www_24ebooki_pl