* * * * * * * * Kowalski - Marian * * * * * * * * Do knajpy sie chodzilo poszukac sobie zon Poszukac, bo to w knajpie znajdowac nie wypada Przegrywal ten, kto pierwszy zaliczyl w kacie zgon Wygrywal, kto ostatnich do domu odprowadzal A pozniej sie wzruszalo, gdy bieglo sie przez mgle W pszenicy az do pasa, do slonca az po rosie spiewalo sie "Hosanne" dla babci, co na msze Jak gliniarz dal alkomat, dlubalo sie nim w nosie Lecz nagle Marian ze schodow spadl I calkiem mu sie pozmienial swiat Gdy Marian nagle ze schodow spadl W jedna noc przezyl piec lat, w jedna noc przezyl piec lat. Po lesie sie "wartburgiem" jezdzilo, az sie grzal Z pijanym w sztok Slowikiem gadalo po niemiecku Tanczylo sie dzdzownice, gdy Krawczyk Krzysiek gral Straszylo sie nawzajem najbielszym z bialych dzieckiem Im grubszy tort tym glebiej odcisnac trzeba twarz Im zimniej tym cieplejsza jest na zwirowni woda A Marian dzis powiedzial, ze ma za duzy staz Im ktos jest bardziej trzezwy, tym trudniej ma na schodach Lecz nagle Marian ze schodow spadl I calkiem mu sie pozmienial swiat Gdy Marian nagle ze schodow spadl W jedna noc przezyl piec lat, w jedna noc przezyl piec lat. Tak duzo sie zmienilo, tak latwo zapomnialo Tak trudno dzis wytrzezwiec z niemocy i marazmu Slowiki gluchonieme, wartburgi zardzewiale I zon sie juz nie szuka, bo same sie znalazly A moze to normalne, ze sie inaczej marzy Inaczej sie przezywa i pije sie po pol I zeby to zrozumiec, potrzeba sie zestarzec Lub rzucic sie ze schodow, najlepiej glowa w dol Bo kiedy Marian ze schodow spadl To calkiem mu sie pozmienial swiat Gdy Marian nagle ze schodow spadl W jedna noc przezyl piec lat, tak, tak W jedna noc przezyl piec lat. Bo kiedy Marian ze schodow spadl To calkiem mu sie pozmienial swiat Gdy Marian nagle ze schodow spadl W jedna noc przezyl piec lat, tak, tak W jedna noc przezyl piec lat. W jedna noc przezyl piec lat, tak W jedna noc przezyl piec lat.
krystynapolok777