Mobbing uczelniany.doc

(77 KB) Pobierz
Mobbing uczelnianyMOBBING UCZELNIANY

http://www.nomobbing.pl/Teksty/Mobbing%20w%20srodowisku%20akademickim/Mobbing%20uczelniany.htm

 

 

      OPUBLIKOWANE:  Magazyn Obywatel nr 6 / 2003 (14)  s. 11-13

 

                                                                        jozef.wieczorek@interia.pl jozef.wieczorek@interia.pl

 

Józef Wieczorek -

 

MOBBING UCZELNIANY

      

           Mobbing to psychiczne, długotrwale szykanowanie pracownika w pracy

      przez przełożonych lub przez innych pracowników. Nie chodzi tu o zwykły

      konflikt personalny czy krótkotrwale spięcia. Mobbing polega na

      sprzysiężeniu się przeciwko komuś w celu psychicznego wyniszczenia i

      wykluczenia go ze społeczności. Często przybiera formy bardzo

      wyrafinowane, tak że nie wszyscy orientują się, kto jest mobbingującym, a

      kto poddawany mobbingowi. Jednak zwykle mobbingującym, czyli szykanującym

      niewygodnego podwładnego jest przełożony, szczególnie wtedy, gdy czuje się

      zagrożony jego aktywnociš czy talentami. Czasem jest to grupa pracowników

      znęcająca się moralnie nad kolegą, trzymając z przełożonym i upatrując w

     tym szansy awansu.

      

      W Polsce nie ma badań ilościowych nad mobbingiem, ale w wielu krajach

      europejskich wiadomo, że odsetek pracowników mobbingowanych osiąga

      kilka-kilkanaście procent zatrudnionych. Koszty społeczne mobbingu

      poważne, jakkolwiek nie policzone. Osoby mobbingowane mają słabszą

      wydajność pracy. Często muszą się leczyć, korzystają ze zwolnień

      lekarskich. Zakłady tracą dobrych pracowników.

      

          Feudalizm i mobbing

      

           Szczególnie silne natężenie mobbing ma tam, gdzie panują feudalne

          stosunki zależności. Dlatego też ma on tak poważne znaczenie i skalę na

      uczelniach i w instytucjach naukowych. Feudalna struktura nauki polskiej

      zagwarantowana jest prawem, no i ma aprobatę demokratycznej większoci.

      Dyrektorem instytutu czy kierownikiem zakładu można być ćwierć wieku, a

      nawet dłużej. Kto, kto jest aktywny, a przy tym młodszy od dyrektora

      chcącego utrzymać się u władzy - stanowi potencjalne zagrożenie. Musi się

      liczyć z tym, że będzie poddawany mobbingowi. W systemie wyższej edukacji

      na ogół nie zmienia się miejsca zatrudnienia, stąd częste kariery od

      studenta do rektora na tej samej uczelni. To sprzyja układom i tworzy

      zamknięty system. Kto by się wdarł z zewnątrz do takiego układu, ma małe

      szanse przetrwania, jeli się nie dostosuje. Na uczelniach pracują całe

      rodziny, całe pokolenia. To tworzy pajęczynę.

      Powszechny konformizm społecznoci akademickiej oraz brak rzecznika

      akademickiego dla rozwiązywania problemów w obrębie korporacji

      uczelnianej, sprzyjają mobbingowi. Kto, kto nie pasuje do układów, kto

      chce zachować niezależnoć mylenia i działania, kto ujawnia patologie i

      uczelniane przekręty, ten jest poddawany mobbingowi. Poziom merytoryczny

      nie ma zasadniczo znaczenia. Im wyżej ceniony pracownik, tym dla niego

      gorzej, bowiem zagraża innym, a jak się go pozbędą, to zwalnia się miejsce

      dla miernot i konformistów.

      Niestety, najwyżej się ceni tych, którzy potrafili wyciąć swoich

      potencjalnych następców. Ci mają największe poważnie. Budzą respekt jako

      niezastąpione autorytety moralne i intelektualne. Na pytanie "Co zrobili z

      tymi, którzy mogli ich zastąpić?" na ogół nie ma odpowiedzi. A przecież na

      uczelniach winno się wychowywać, a nie wycinać następców. To jedna z

      najważniejszych powinnoci nauczyciela. To winno być najważniejsze

      kryterium oceny.

      Marian Mazur w swej niezapomnianej i nadal aktualnej książce "Historia

      naturalna polskiego naukowca" (1970) pisał: "Gdy niedawno odszedł jeden z

      takich "feudałów", którego nazwisko figuruje na czele prawie każdej

      placówki, każdego komitetu, każdej komisji, każdej redakcji, okazało się,

      że nie było komu powierzyć po nim kierownictwa jego zakładu - tak dalece

      wytępił wszelkich potencjalnych następców". No i rzecz jasna autor tych

      słów był tępiony za taką ocenę polskiego środowiska naukowego.

 

           Nic zasadniczo się nie zmieniło w Polsce mimo zmian ustrojowych.

      Ustrój nauki i edukacji pozostał niezmieniony. Kolejne ustawy jedynie

      petryfikują feudalną strukturę nauki i edukacji w Polsce.

      

      Mobbing pod dywanem

      

           Mobbing na uczelniach i w instytucjach naukowych jest jednak bardzo

      słabo poznany. Niewiele o nim można znaleźć w mediach. Przypadki mobbingu

          są  tuszowane przez władze uczelni, a same uczelnie, szczególnie te

      najważniejsze, przedstawia się jako "Wszechnice Cnót Wszelakich".

      Wizerunek prezentowany w mediach to jednak fałszywy obraz rzeczywistości.

      To na ogół obraz tworzony przez trzymających władzę i trzymających z

      mobbingującymi. Obraz uczelni w oczach osób mobbingowanych jest niemal

      nieznany. Uczelnie są w mediach niekiedy współudziałowcami, często media

      są patronami obchodów, uroczystości uczelnianych, a dziennikarze-absol

      wenci uczelni tworzą stowarzyszenia, aby przedstawiać ich uczelnie jedynie

      w korzystnym świetle.

      

           Jeśli o mobbingu na uczelni nic nie słychać to nie znaczy, że go nie

      ma. To znaczy, że jest zamiatany pod dywan. Jeśli dywan jest gruby i

      dobrze pod niego zamieciono to nic nie słychać.

      

        Poczucie własnej wartości

      

           Systemy edukacyjne powinny tworzyć poczucie własnej wartości u osób z

      nimi związanych. Bez poczucia własnej wartości człowiek nie jest

      pełnowartościowym członkiem społeczeństwa. Szkoła winna to poczucie

      rozwijać. Niestety nie widać tego w naszym systemie edukacyjnym mimo

      zapoczątkowanej reformy. Jeszcze w przedszkolu nie jest tak źle. W

      biuletynach przedszkolnych można przeczytać, że dzieciak 6-letni winien

      już mieć poczucie własnej wartości. W tym kierunku idzie wychowanie

      przedszkolne. Im wyżej jednak, tym gorzej. Reforma była przygotowana bez

      głowy, bo "głowa" nie została zreformowana. Średnie, a w szczególności

      wyższe szkoły pozostały skansenami PRL-u. Nie rozwijają poczucia wartości,

      lecz uczniów-studentów dołują. Jak może być inaczej, skoro ktoś, kto ma

      poczucie własnej wartości jest na uczelniach wyższych elementem

      niepożądanym. Element pożądany to element "układowy", bez wartości. Czy

      będzie rozwijał u innych poczucie własnej wartości ktoś, kto dzięki

      układom wdrapał się wysoko na swój szczebel niekompetencji i ma poczucie

      własnego skundlenia, które mu to wdrapanie ułatwiło? To chyba jest sedno

      mobbingu na uczelniach.

      

           Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego na posiedzeniu w dniu 25 czerwca

      br. uchwalił Akademicki Kodeks Wartości, w którym czytamy m.in.:

      "10. Godność nie jest przywilejem żadnej, wybranej grupy społecznej,

      środowiska lub pozycji. Równe do niej prawo posiada wielki i sławny

      profesor, ale też skromny asystent i student. We wspólnocie akademickiej

      należy dbać o godność nie tylko pracownika naukowego, ale i sekretarki,

      bibliotekarza, magazyniera i sprzątaczki. Naruszenie każdej i

      czyjejkolwiek godności jest czynem moralnie odstręczającym, staje się

      sygnałem głębszego schorzenia etycznego w środowisku lub niskiej moralnej

      klasy poszczególnych osób, nieusprawiedliwionych bynajmniej z powodu

      innych, akademickich walorów...".

           Należałoby zatem oczekiwać, że poczynania i decyzje władz UJ będą

      zgodne z Akademickim Kodeksem Wartoci, który same uchwaliły. Niestety,

      jak dotychczas nic nie wskazuje na to, że władze UJ i innych uczelni

      zamierzają tego kodeksu przestrzegać. System stosowany w praktyce na UJ (i

      nie tylko tam) to system mobbingowy, system deprecjacji wartoci, system

      dołowania jednostek, szczególnie jednostek niepokornych, niewygodnych.

      Wydaje się, że podobnie jak Dobre Obyczaje w Nauce, tak i Akademicki

      System Wartoci ma głównie znaczenie zasłonowe (osłonowe) dla niegodnych

      poczynań tych, którzy trzymają władzę w nauce i edukacji.

      

      A co na to prawo?

      

           Niestety, polskie prawo nie zna pojęcia mobbingu, stąd też możliwość

      obrony przed mobbingiem w Polsce, możliwoć dochodzenia swoich praw przez

      osoby pokrzywdzone, jest jedynie iluzoryczna. Pewnš pomoc dla

      poszkodowanych mogą stanowić jak na razie coraz liczniejsze stowarzyszenia

      antymobbingowe: Ogólnopolskie Stowarzyszenie Antymobbingowe OSA,

      Krajowe Stowarzyszenie Antymobbingowe, Stowarzyszenie Antymobbingowe

      Barbary Grabowskiej.

 

Prawo antymobbingowe istnieje w Szwecji, USA i Francji, a intensywne

prace na wprowadzeniem podobnych rozwiązań trwają w Niemczech, Anglii,

Belgii, Hiszpanii, Włoszech, Portugalii i w Parlamencie Europejskim.

 

           Polska Konstytucja, jak i prawo pracy mogą także stanowić podstawę do

      przygotowania szczegółowych ustaw antymobbingowych. Niestety, jak

      dotychczas nawet to prawo nie do końca obowiązuje na uczelniach.

          Na uczelniach nadal obowiązuje "prawo" z powieści Orwella: "Wszystkie

      zwierzęta są równe, ale niektóre zwierzęta są równiejsze od innych". Np.

      Art. 94 prawa pracy w praktyce nie stosuje się do uczelni. Oceny

      pracownika może na uczelni dokonywać anonimowa komisja, która może ferować

      oceny jak jej się podoba, niezależnie od faktów. Może zarzucić

      pracownikowi dowolne przewinienia bez przedstawienia jakichkolwiek

      dokumentów czy merytorycznego uzasadnienia. Żadne dokumenty przedstawiane

      przez pracownika nie mają żadnego znaczenia, a w szczególnoci opinie

      studentów czy młodych pracowników. Także opinie rzecznika dyscyplinarnego,

      o ile są one niekorzystne dla uczelni, nie są brane pod uwagę przez

      polskie sądy.

 

 

      Akta osobowe uczelnia może dowolnie kształtować, czyścić, usuwać dokumenty

      niewygodne dla uczelni, dopisywać niekorzystne dla pracownika (także

      byłego) tak, aby obraz jego działalnoci w uczelni był negatywny. Ale i

      tego nie można udowodnić, bo dostęp do dokumentów jest ograniczany lub

      zakazany, a uczelnie (np. UJ) jeszcze w 2003 r. powołują się na "prawo"

      stanu wojennego, które nadal jest ważniejsze niż ustawa o dostępie do

      informacji i Art. 51 {Konstytucji RP - '3. Każdy ma prawo dostępu do

      dotyczących go urzędowych dokumentów i zbiorów danych' }. Sądy na to nie

      reagują, powołując się na autonomię uczelni. Ale przecież autonomia

      uczelni dotyczy badań naukowych i procesu edukacji, a nie autonomicznego

      łamania dowolnego prawa. Nie jest tak, że uczelnia może być zgodnie z

      prawem państwem w państwie.

      

     

     Czekając na mediatora

      

           W uczelniach amerykańskich, a także europejskich istnieją biura

      University Ombudsman. Zadaniem takiego rzecznika (i zespołu) jest

     rozwišzywanie konfliktów wśród społecznoci akademickiej, prowadzenie

      mediacji, zapobieganie mobbingowi itd. U nas takich biur nie ma. Są

      natomiast powoływane komisje etyczne, ale te prezentują raczej interesy

      rządzących i w najlepszym razie nie mieszają się do konfliktów między

      władzami a podwładnymi - pracownikami najemnymi w uczelniach.

      

           Komisja Etyki w Nauce PAN opracowała Dobre Obyczaje w Nauce, ale

      nawet sami autorzy nie mają zamiaru ich przestrzegać.

    

      Stosowanie dobrych obyczajów w nauce i edukacji winno wykluczać, a przynaj-    

          ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin